Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Medycyna ciała i ducha. - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
11 września 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Medycyna ciała i ducha. - ebook

Autor łączy postępy medyczne z praktykami szamańskimi tworząc medycynę leczącą ciało, umysł i duszę. Nakłania do wyjścia z pozycji biernej ofiary i stania się twórcą swego przeznaczenia i zdrowia. Dowiesz się, jak odkryć swojego wewnętrznego uzdrowiciela i dlaczego dla procesu uzdrawiania tak istotny jest stan jelit. Poznasz zasady detoksykacji i unikania najpowszechniejszych toksyn. Znajdziesz tu szczegółowy opis superżywności i metod skutecznej suplementacji w diecie. Nauczysz się cofać wskazówki zegara biologicznego i eliminować czynniki stresu negatywnie wpływające na zdrowie. Na poziomie duchowym odetniesz się od przeszłości i uzdrowisz wszystkie mentalne rany. Pomogą Ci w tym ćwiczenia oddechowe i medytacyjne. Skorzystaj z medycyny przyszłości.

Spis treści

Wprowadzenie

CZĘŚĆ I. ODKRYWANIE WEWNĘTRZNEGO UZDROWICIELA
Rozdział 1. Medycyna szamańska
Rozdział 2. Duch i niewidzialny świat
Rozdział 3. Detronizacja tyrana

CZĘŚĆ II. PORZUCENIE STARYCH DRÓG
Rozdział 4. Detoksykacja jelitowego układu nerwowego
Rozdział 5. Superżywność i supersuplementy

CZĘŚĆ III. PRZEZWYCIĘŻENIE PRZEŚLADUJĄCEJ ŚMIERCI
Rozdział 6. Przestawianie zegara śmierci
Rozdział 7. Uwalnianie się od czynników stresu

CZĘŚĆ IV. ZE SPOKOJU WYŁANIA SIĘ ODRODZENIE
Rozdział 8. Przyjęcie Nowej Mitologii
Rozdział 9. Podróż uzdrowiciela
Rozdział 10. Podróż ku Boskiej Kobiecości
Rozdział 11. Podróż mędrca
Rozdział 12. Podróż wizjonera
Rozdział 13. Poszukiwanie wizji

Podsumowanie. Medycyna Jednego Ducha i jeszcze więcej
Przypisy
Podziękowania
O Autorze

Kategoria: Ezoteryka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7377-804-7
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Wszystko układało mi się dobrze. W życiu zawodowym wspiąłem się na szczyt – zostałem bestsellerowym autorem z 12 książkami w dorobku, naukowcem i antropologiem medycznym z doktoratem z psychologii, szanowanym na całym świecie nauczycielem i uzdrowicielem. Założone przeze mnie Light Body School oraz Four Winds Society gwałtownie rozkwitły: prawie 5 tysięcy osób ukończyło kurs medycyny energetycznej albo towarzyszyło mi w podróżach do Amazonii i Andów. To widzialne osiągnięcia. Ale na mojej ścieżce duchowej otrzymałem jeszcze wiele darów wewnętrznych, w tym ten najcenniejszy – ukochaną partnerkę, która towarzyszy mi na ścieżce.

Gdy wszystko wskazywało na to, że jestem całkowicie spełnionym człowiekiem, moje życie się zatrzymało. Nagle musiałem stanąć do walki o przetrwanie i odwołać się do wszystkiego, czego się nauczyłem w ciągu 30 lat nauki u najlepszych uzdrowicieli na świecie. Widzisz – jestem również szamanem, który uczył się pradawnych metod leczenia u rdzennych mieszkańców dżungli i gór Ameryki Południowej, Karaibów i Azji.

Amazoński las deszczowy to rzecz jasna nie hotel Hilton w Beverly Hills, więc gdy mówię ludziom, czym się zajmuję, często reagują słowami: „Oszalałeś?”. Rozumiem ich obawy. Ścieżka szamańska nie jest dla każdego. Nauka jest rygorystyczna i wymagająca – mnie kosztowała bardzo wiele.

Podczas mojego pobytu w Meksyku, gdzie zabrałem głos jako główny prelegent na konferencji na temat szamanizmu, nagle okazało się, że nie jestem w stanie przejść kilkudziesięciu metrów – po prostu padałem z wyczerpania. Znajomi zrzucili to na karb mojego szalonego grafiku podróży, ale ja wiedziałem, że dzieje się coś strasznie złego.

Kilka dni przed tą podróżą przeszedłem gruntowne i kompleksowe badania lekarskie u specjalistów w Miami. Gdy zadzwoniłem do nich z Meksyku, nie mieli dla mnie dobrych wieści. Najwyraźniej podczas prowadzonych przeze mnie wieloletnich badań w Indonezji, Afryce i Ameryce Południowej musiałem złapać długą listę paskudnych mikroorganizmów, w tym pięć rodzajów wirusa zapalenia wątroby, trzy albo cztery gatunki pasożytów, zamieszkiwanych przez toksyczne bakterie, i jeszcze jakieś robaki. Lekarze powiedzieli mi, że moje serce i wątroba znajdują się na skraju wyczerpania, a mój mózg jest podziurawiony przez pasożyty.

Gdy usłyszałem słowa: „Chodzi o mózg, doktorze Villoldo”, ogarnęła mnie rozpacz. Jak na ironię, tuż przed tymi wydarzeniami opublikowałem książkę pod tytułem Aktywuj pełną moc mózgu^(). Lekarze poradzili mi, bym poszukał możliwie najlepszej opieki medycznej i natychmiast umieścił swoje nazwisko na liście oczekujących na przeszczep wątroby. Ale gdzie znaleźć zdrowy mózg?

Zaraz po konferencji moja żona, Marcela, jechała do Amazonii, by poprowadzić jedną z naszych wypraw, których uczestnicy pracowali pod opieką szamanów z dżungli, którzy odbyli podróż poza zasłonę śmierci. Stałem w hali odlotów lotniska Cancún, rozważając dwie możliwości: wyjście nr 15 i lot do Miami, gdzie zostałbym przyjęty do najlepszej kliniki, albo wyjście nr 16 i lot do Limy i Amazonii, gdzie byłbym z Marcelą w krainie moich duchowych korzeni. Wszystkie badania wskazywały na to, że umieram; lekarze powiedzieli nawet: „Już powinien pan nie żyć”. Lot do Miami do logiczny wybór. Ale w tamtej chwili zebrałem się na odwagę, by swoją przyszłość powierzyć temu, w co wierzyłem – by żyć tym, czego się tak intensywnie uczyłem. Owego wieczoru zanotowałem w swoim dzienniku:

Poczułem się tak, jakby to był ostatni dzień mojego życia. Na myśl o opuszczeniu tej pięknej ziemi ogarnął mnie smutek, a do tego miałem jeszcze przemówić do 150 osób! Wiedziałem, że muszę lecieć z Marcelą do dżungli. W przeciwnym wypadku znalazłbym się w szpitalu w Miami, szukając ratunku w niewłaściwym miejscu. Teraz jestem z kobietą, którą kocham i wracam do miejsca, w którym wszedłem na moją ścieżkę.

W Amazonii szamani powitali mnie serdecznie. Przyjaźniłem się z tymi mężczyznami i kobietami od kilkudziesięciu lat. I któż znał mnie lepiej, niż Matka Ziemia? Dała mi z siebie wszystko. Gdy przylgnąłem do niej całym ciałem, powiedziała: „Witaj w domu, mój synu”.

Tej samej nocy odbyła się ceremonia z ayahuascą – to napój sporządzany z pnączy z gatunku Banisteriopsis caapi, którego szamani używają do pozazmysłowego postrzegania i uzdrawiania. Byłem zbyt słaby, by wziąć w niej udział, dlatego zostałem w naszym szałasie nad rzeką. Marcela poszła za nas dwoje. Łączącą nas więź wyraża sposób, w jaki mówimy sobie kocham cię: „Desde siempre y para siempre” – „Od zawsze i na zawsze”. Wszedłem w medytację światła, podczas której słyszałem pogwizdywanie szamana i przejmujące pieśni, dolatujące do mnie zza rzeki.

Kilka godzin później Marcela wróciła uśmiechnięta. Pachamama – Matka Ziemia – przemówiła do niej tej nocy słowami: „Sprawiam, że na ziemi wszystko rośnie. Daję Albertowi nową wątrobę. Wszystko inne wie, jak leczyć”. Pachamama wyraziła swą miłość do mnie i wdzięczność za to, że sprowadziłem do niej z powrotem tak wiele jej dzieci. Dając mi nową wątrobę, ofiarowała mi nowe życie. Następnego dnia zanotowałem w dzienniku:

Po porannej jodze w rozległym świetle poranka ukazała mi się świetlista istota. Wyszła z rzeki: widziałem ją jakby we śnie – istota duchowa rodzaju żeńskiego, która dotknęła moich piersi i powiedziała, że jestem dzieckiem Pachamamy, że będę żył jeszcze wiele lat i że będzie o mnie dbała, ponieważ moja praca na ziemi nie dobiegła jeszcze końca.

Mój powrót do Amazonii był początkiem powrotu do samego siebie. Ale najpierw czekało mnie mnóstwo pracy. Byłem ciężko chory. Musiałem stać się wędrowcem na ścieżce uzdrowienia – takiej, jakiej wymagałem od innych. I musiałem sobie przypomnieć: Nie ma gwarancji, Alberto. Między leczeniem a uzdrawianiem jest zasadnicza różnica. Możesz nie zostać uleczony, możesz umrzeć. Lecz niezależnie od tego, co się stanie, zostaniesz uzdrowiony. Wyjdziesz z dżungli jako ktoś zupełnie inny.

Czułem, że uchodzi ze mnie energia życiowa. Gdy w półświetle amazońskiego świtu spojrzałem w lustro, zobaczyłem, że moje pole energetyczne otaczające ciało jest cienkie i blade – nie świeciło jasnym blaskiem, tak jak powinno. Moją twarz spowijała taka sama szarość, jaką widziałem u umierających pacjentów.

Wyczyściłem swój kalendarz – odwołałem wszystkie rozmowy, wykłady i zajęcia. Pierwsze przemówienie, jakie odwołałem, miało się odbyć w Szwajcarii, gdzie z wizytą przebywał słynny brazylijski uzdrowiciel, Jan od Boga. Nigdy go nie spotkałem, ale znałem kierownictwo jego personelu. Kilka dni później zadzwoniono do mnie z propozycją przeprowadzenia sesji uzdrawiającej na odległość. Potem zanotowałem w dzienniku:

Jan pracował nade mną z pomocą towarzyszących mu istot; u wezgłowia łóżka czułem obecność potężnego ducha. Z wątroby wyjęły mi kłak – czułem wydobywane z niej grube włókna. Inne istoty pracowały nad moim sercem, podczas gdy inne przeprowadzały duchową „operację” na moim mózgu. Byłem wyczerpany. Przespałem całą dobę.

Z Amazonii Marcela i ja polecieliśmy do Chile do naszego Ośrodka Medycyny Energetycznej, gdzie prowadzimy intensywne warsztaty. Klasztor/azyl znajduje się w Andach w pobliżu góry Aconcagua, najwyższego szczytu obu Ameryk. Wybraliśmy to miejsce ze względu na tę górę. W języku inkaskim słowo aconcagua znaczy „miejsce, do którego się udajesz, by spotkać Boga”. Właśnie tego potrzebowałem. Nadszedł czas na spotkanie, które już od dawna odkładałem. Miałem teraz tylko jeden cel – uzdrowienie – i musiałem oddać się temu całym sobą.

Moje ciało było istną mapą dżungli i gór, w których pracowałem jako antropolog, zbierając po drodze śmiercionośne stworzenia, których byłem nosicielem. Dżungla to żywe laboratorium biologiczne, więc jeśli spędzi się tam wystarczająco dużo czasu, staje się częścią eksperymentu. Znałem antropologów, którzy zmarli na choroby, na które teraz chorowałem.

Dziewiczy las deszczowy jest wolny od większości chorób, ale by się tam dostać, trzeba przejść przez najpaskudniejsze zakątki cywilizacji zachodniej. Indianie wiedzieli, jak nie kalać swojego gniazda i nie zanieczyszczać wody pitnej, natomiast biali ludzie otoczyli się morzem śmieci i ścieków.

Medycyna duchowa, jaką leczyli mnie szamani, była potężna, ale musiałem dopełnić ją medycyną zachodnią. Lekarze włączyli mi leki odrobaczające – te same, które podawałem swoim psom – oraz antybiotyki, by zabić inne pasożyty. Problem polegał na tym, że robaki same były gospodarzami pasożytów, dlatego gdy je zabiłem, uwolniły do mojego mózgu własne pasożyty, które stały się bardzo toksyczne. Sytuacja była tragiczna. Mój mózg wrzał od czynników zapalnych i wolnych rodników, produkowanych przez lekarstwa i ginące pasożyty. Musiałem przeprowadzić detoks mózgu, by kompletnie nie zwariować.

Mgła umysłowa i mętlik okazały się oczywiste, gdy zaczęliśmy z Marcelą grać w scrabble. Ta gra stała się barometrem mojego zdrowia umysłowego. Nie byłem w stanie składać słów. Później zacząłem również tracić poczucie siebie. Spanikowałem: A jeśli zapomnę, kim jestem? A jeśli stracę świadomość własnego ja? Zza horyzontu wyłaniało się szaleństwo – widziałem je, czułem je i oddychałem nim. Blady strach ogarniał każdą cząstkę mojej istoty.

O ironio – właśnie ten strach przed utratą siebie uratował mnie. Przez kolejne trzy miesiące obserwowałem doświadczane przez siebie szaleństwo. Szamani (i buddyści) dysponują potężnymi technikami samoobserwacji, która rozpoczyna się od pytania: Kim jestem? Następnie pyta się samego siebie: Kto zadaje to pytanie? I zapytałem siebie: Kim jest ten, który popada w szaleństwo?

Nie miałem się gdzie ukryć. Widziałem swoje szaleństwo; widzieli je inni. Lecz – jak zawsze – mój ból miał również swoją drugą stronę. Przepastne głębiny, w które pogrążał się mój duch, miały swoją przeciwwagę we wzlotach mojej duszy. Zacząłem rozumieć, kim byłem, odkąd czas powstał, i kim będę po śmierci. Nękający mnie strach napotkał boską miłość. Przebywałem w obu światach, nie należąc do żadnego. W swoim dzienniku zapisałem:

Budda opuścił pałac swego dzieciństwa, gdy ujrzał śmierć, choroby i starość. Żyłem z tymi trzema zawziętymi żniwiarzami i za nic nie chciałem opuścić wzniesionego przez siebie pałacu ignorancji i arogancji. Poddawałem się bólowi i ekstazie.

Nie sposób opisać ciemności, której sięgnąłem, ale XVI-wieczny mistyk, św. Jan od Krzyża, doskonale wiedział, o czym mówię. Ze swojej osobistej celi pisał:

W noc pełną szczęścia błogiego,

Pośród ciemności, gdzie mnie nikt nie dojrzał,

Jam nie widziała niczego,

Nie miałam wodza ni światła innego

Ponad ten ogień, co w sercu mym gorzał^(1).

Ja również byłem w więzieniu, a moja dusza stanęła w ogniu. Miałem sen:

Jestem w małym domku, jakby samotni. Czekam na duchowe uzdrowienie. Przeszedłem już oczyszczanie wodą, lecz to, na które czekam – inicjacja ogniem – nie jest jeszcze gotowe.

Byłem pacjentem, który powinien był już nie żyć, a teraz – skoro chcę żyć – będę musiał spojrzeć śmierci w oczy. Będę musiał odwołać się do wszystkiego, czego nauczyłem się na swej szamańskiej ścieżce: wszystkich praktyk uzdrawiania, wszystkich technik budowania nowego ciała poprzez pobudzenie produkcji komórek macierzystych w mózgu, sercu i wątrobie.

Zadzwoniłem do swego przyjaciela, Davida Perlmuttera, sławnego neurologa, z którym wspólnie napisaliśmy książkę Aktywuj pełną moc mózgu^(). Razem opracowaliśmy strategię wykorzystującą silne antyoksydanty w celu wywołania produkcji neuralnych komórek macierzystych, aby ratować mój mózg. W ciągu kilku następnych miesięcy przeżyłem niezliczone iluminacje, których celem było usunięcie wzorca choroby z mojego pola energetycznego, wspomagane dożylnie podawanym glutationem – antyoksydantem oczyszczającym wątrobę – scalaniami duszy, mającymi na celu odnalezienie tych jej części, które zagubiłem w ferworze traumy, oraz eksterioryzacjami – doświadczeniami OOBE, w czasie których mój duch odbywał podróże do krainy Buddy, do stanów bardo, do niebios. Energia poruszała się, płynęła, napotykała przeszkody i znów płynęła. Utknąłem w górkach i dołkach walki o swoje życie. Czas upływał powoli jak martwa rzeka – wyszedłem z niej, wiedząc, że muszę zaprzyjaźnić się z wiecznością. W dzienniku tak opisałem jedno ze scaleń duszy:

Uderzam delikatnie w bęben i tak zaczyna się moja podróż do podziemnego świata, próba dokonania scalenia własnej duszy. Zdaję sobie sprawę z tego, że to niezbyt dobry pomysł. Szaman, który leczy samego siebie ma za pacjenta głupca. Ale znam Przewodnika, Inka Huáscara – prowadzi mnie do komnaty ran, gdzie znajduje się kałuża krwi, która wyzwala we mnie wspomnienia z dzieciństwa: rzeź z czasów rewolucji kubańskiej.

Dostrzegam małego chłopca, który opowiada mi o swojej umowie z Bogiem: że nigdy nie umrze i dlatego nie może opuścić piekła, w którym się znajduje. Drę tę umowę na kawałki i zawieram nową, która brzmi: „Życie, śmierć i odrodzenie żyją we mnie”. Dziecko jest szczęśliwe i dołącza do mnie. Potem spotykamy dziesięcioletniego chłopca, posępnego i poważnego, który wyjaśnia, że musi zostać, by opiekować się tamtym małym chłopcem, któremu w wieku dwóch lat przeprowadzono ratujące życie transfuzje krwi, gdy wskutek użycia skażonej igły zachorował na wirusowe zapalenie wątroby typu C. Mówię mu, że ten mały chłopiec jest teraz ze mną; starszy chłopiec uśmiecha się.

Tej nocy miałem jeszcze jeden sen:

Jestem z przyjaciółmi. Patrzymy na obłożony kwiatami grób. Mój grób. Przyjaciele mówią, że jeśli chcę, mogę tam zostać. Ja jednak mówię im, że ten kawałek ziemi nie będzie mi potrzebny. Widzę, jak moja dusza unosi się spod ziemi.

W snach znajduję ukojenie. Mimo wszystkich duchowych darów, które otrzymywałem, moje ciało wciąż czuło się nędznie. Obawiałem się, że wyczerpuję resztki siły życiowej. Są one przeznaczone na schyłek życia, by umrzeć świadomie. W Bhagawadgicie czytamy:

Albowiem jaki stan istnienia pamięta ten,

kto porzuca swoje ciało,

taki stan bez wątpienia osiągnie^(2).

Nieustannie pytałem siebie: Jaki stan istnienia mam w świadomości? Czułem, że mój umysł chwieje się na krawędzi przepaści. W dzienniku zapisałem:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: