Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mietek, drużyna i piwnica, której nie ma - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
20 marca 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mietek, drużyna i piwnica, której nie ma - ebook

Mietek – chłopak z osiedla marzy o karierze sędziego lub trenera. Niestety trudno być trenerem bez własnej drużyny. A jak tu zbudować zespół, jeśli połowa chłopaków jest za Barcą, a połowa za Realem, i ani myślą o współpracy? A do tego wszystkiego na osiedlu pojawia się dziewczyna, która gra lepiej od niejednego chłopaka i do tego potrafi czytać z ruchu warg.

Tymczasem w bloku zaczynają się dziać dziwne rzeczy. Podobno ma to związek z jakąś tragiczną historią sprzed kilkudziesięciu lat, w którą był zamieszany sam trener reprezentacji Polski!

Mietek, drużyna i piwnica, której nie ma to pełna humoru książka dla małych zawadiaków i fanów zagadkowych historii. Jej akcja rozgrywa się na jednym z osiedli z lat 70. Okazuje się, że stare, szare bloki mogą skrywać niejedną tajemnicę, podobnie zresztą, jak ich dziwni mieszkańcy.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65843-54-8
Rozmiar pliku: 6,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1 JAK BARCA Z REALEM NA JEDNYM PODWÓRKU MIESZKAŁA

Jest tak: Mesio, Nejmak i Wiktorek mieszkają w jednym bloku, a Ronek, Kasi i Pępek w drugim. Chłopaki są fajne, ale czasami trochę wredne. I jedne, i drugie. Totalna wojna na miny, ciuchy i decybele. Problem w tym, że mieszkają obok siebie. Bo bloki są wielkie, jak to bloki na osiedlu – szare, wysokie, z setką okien i drugą setką małych balkonów. No i stoją obok siebie, jakby na siebie patrzyły. A nawet jak nie one same, to ci ludzie, co w nich mieszkają. Jedne okna w drugie okna. Salony w salony, kuchnie w kuchnie, łazienki w łazienki. No nie, łazienki to nie, bo są bez okien. Ale już pokoje dziecinne, to i owszem. O ile ktoś ma dzieci, bo oczywiście nie wszyscy mają. Wracając do okien, ja na przykład mam z okna widok na pokój takiej pani, co w warzywniaku na osiedlu pracuje. W domu to ona głównie ogląda seriale. Zupełnie tego nie rozumiem. Dla mnie to strasznie nudne. W kółko ci sami aktorzy. Na jednym kanale jako lekarze, a na drugim jako księża albo policjanci. Szacunek, że im się to wszystko nie pomyli! Ja tam sto razy wolę sobie mecz obejrzeć. Może jak będę dorosły, też będę lubił te seriale, a może wymyślą wtedy takie piłkarskie. O! to by było coś. Pani z warzywniaka też mogłyby się spodobać, bo czasem siada w oknie i patrzy, jak gramy. No i doszliśmy do naszego problemu. Bloki mamy dwa, a boisko jedno. Jedno i to nie za duże. Bramki są stare, drewniane. Takie zbite z trzech pali, ale się trzymają. Boiska orlika raczej nie przypomina. No, chyba tylko w tym, że oświetlenie ma swoje, bo akurat przy nim stoi taka lampa, co trochę na żółto świeci. Problem w tym, że lampa czasami się psuje i wtedy chłopaki po ciemku grają, albo zaczyna migać i to już zupełna porażka. Disko się robi i raz piłkę widać, raz nie widać. Pod blokami jest trzepak, też wspólny, i ławeczki. Pod lewym blokiem zielona, pod prawym czarna. Od klatek schodowych prowadzą asfaltowe alejki, które łączą się z główną asfaltową alejką, a ona ciągnie się aż do sklepu i szkoły.

To moje wspaniałe królestwo. Okej, może osiedle. Moje, czyli Mietka. Tak mam na imię po dziadku ze strony mamy, który nazywał się Mieczysław Korona i „był bardzo dobrym i rozsądnym człowiekiem” – co często przypomina babcia. Ja dziadka nie znałem, bo zmarł przed moim urodzeniem, „w PRL-u, czekając na pełne półki w sklepach” – mówi babcia. Bo PRL to czasy, kiedy wybudowali nasze osiedle i kiedy w sklepach stało się w długich kolejkach po buty, lodówki czy nawet piłki. Stało się też po mieszkania. Dziadek stał, aż dostał nasze dzisiejsze mieszkanie. Mama twierdzi, że wtedy przynajmniej w tych kolejkach ludzie mogli ze sobą porozmawiać, że jakoś tak byli bardziej razem niż teraz, kiedy sąsiad sąsiada nie zna. Na co z kolei babcia bardzo się denerwuje i mówi, że mama jest niemądra i żeby takich głupot przy dziecku nie mówiła, bo mu (czyli mnie) wodę z mózgu robi. I że to były kiepskie czasy, i że nic nie było w sklepach, i że nic nie było wolno. Czy tak nic, to nie wiem, bo mama, jak była w moim wieku, a ja mam 9 lat, to sama pociągiem pojechała do cioci na wieś. Tak mi powiedziała w sekrecie ciocia Marysia. A jak ja powiedziałem mamie, że też chcę sam z chłopakami pojechać pociągiem na obóz, to na mnie nakrzyczała, że chyba zwariowałem i żebym się w głowę puknął. Mama czasami jest trochę nerwowa, ale to pewnie dlatego, że za dużo pracuje i martwi się o mnie i babcię. Ja za to jestem trochę gadatliwy, ale to już pewnie sami zauważyliście.

2 JA, CZYLI SĘDZIA MIETEK

Muszę tu wyłożyć jedną rzecz. Ja, Mietek, nie trzymam się ani z tymi z lewego, ani z tymi z prawego bloku. Jestem sędzią. A sędziego potrzebują i jedni, i drudzy. To tajemnica mojego sukcesu. Nie jestem przy tym takim byle jakim sędzią – patałachem, kaloszem, co nie zna zasad, a rządzić chce. Przeczytałem kilka książek, oglądam wszystkie mecze ligowe, jakie są w telewizji, i w ogóle. Mam kondycję, żeby za chłopakami nadążyć. A jak trzeba trzymać poziom! Z Ronkiem łatwo nie jest, bo nogi ma jak dwie moje, takie napakowane przez tę piłkę. Normalnie pełna profeska. Mówię o sobie. Poza tym dbam o jakość. Nie ma tak, że komuś daję fory czy zaliczam spalone. U mnie krótka piłka. Jest spalony, jest gwizdek. Jest aut, nie ma żadnego gadania. A najbardziej tępię za faule. U Mietka rzeźni nie ma. Chcesz się bić, idź pod trzepak. Dla mnie boisko to jak miejsce święte. Zasady są po to, żeby mecz był ładny. I tego pilnuję.

Tylko z tymi porównaniami to na boisku trzeba uważać. Sprawa delikatna. Ci z lewego bloku są za Barcą, a ci z prawego za Realem. Jak wyjedziesz przy jednych, że Ronaldo wymiata, to drudzy się na śmierć obrażą i odwrotnie. Trzeba się trzymać pomiędzy i ostrożnie jak saper. Takie chłopaki są, strasznie przeczulone. Bo to nie tylko tak, że kochają swój zespół, ale nie znoszą tego drugiego. I trudno czasami wyczuć, co ważniejsze – jedno czy drugie. Myślę sobie, że tak to chyba nie powinno być. No bo chodzi przecież o futbol, nie? Albo jest ładny, uczciwy, albo byle jaki. Jak mocny zespół, to czemu nie szanować przeciwnika? Tylko ciągle gadać, że jest słaby i słaby. Jakby był taki słaby, to nie byłoby o czym gadać? Że Franek albo Bolo są słabi w nogę, każdy wie, ale nikt nie gada o tym w kółko. I to mnie trochę wkurza w tych chłopakach – ci, co za Ronaldo, powtarzają ciągle, że Messi słaby, a ci, co za Messim – że Ronaldo do bani. Ale w sumie nie są źli. Jak trzeba, to potrafią się dogadać i pomóc.

Taki na przykład Mesio. Mieszka w lewym bloku na samym dziesiątym piętrze. Widok ma na dziesiąte piętro drugiego bloku i jeszcze, jak się wychyli, na boisko i sklep, i szkołę i nawet w oddali widzi lotnisko. Taki widok! Ja mieszkam na parterze, to mu tego widoku trochę zazdroszczę. Ale z drugiej strony, kiedy windę wymieniali na nową, a dwa tygodnie to trwało, to Mesio zasuwał z dziesięć razy dziennie – góra, dół, góra, dół. Mama po wszystko go wysyłała, bo sama nie dawała rady. A jemu powiedziała, że kondycję sobie poprawi, co w sumie jest prawdą. Z tym, że jak tak Mesiek polatał, to już nie miał sił na piłkę. Przetrenował się chyba. Mesio jest najszybszy z lewych. Znaczy z tych z lewego bloku. Dobrze kiwa i ma najsilniejszy pressing. Jak się uweźmie, to nie ma mocnych. Taki zawzięty.

Drugi z lewych to Nejmak. Napastnik jak się patrzy. Szybki, zwinny i obrotny. Dobry jest, choć nie gada za dużo. Nejmak mieszka na szóstym piętrze i ma okno na okna Olki z IIc. Chłopaki się śmieją, że się w niej zakochał, bo do siebie machają z okien. A ja myślę, że oni się po prostu lubią, a chłopaki mu zazdroszczą, bo sami chcieliby się kumplować z dziewczynami. Tylko że dziewczyny nie bardzo się znają na piłce i nie bardzo wiadomo, o czym z nimi gadać. Mnie na przykład fajnie się rozmawia z Karoliną, ale ona ma brata i trochę wie o piłce. Poza tym wie wszystko o dziewczynach piłkarzy. Że ta to Rosjanka, a tamta Brazylijka. Jedna aktorka, druga piosenkarka, a jeszcze inna lekarka. Nie wiem, skąd dziewczyny to wszystko wiedzą. W meczach o tym nie mówią, czasami tylko pokazują jakieś panie na trybunach. Strasznie to złości moją ciocię Magdę, która mówi, że to „próżne kozy i że ci wszyscy piłkarze i te panie to mają fiu bździu w głowie, i że się trzeba uczyć, a nie stroić i za piłką biegać”. A później, jak wujek mówi, że ciocia to taka ładna jak te panie, to ciocia już się tak bardzo nie gniewa i pozwala nam obejrzeć mecz do końca. Tylko każe obiecać, że się będziemy dobrze uczyć.

Wiktorek gra na pozycji bramkarza. No dobra, w trzyosobowej drużynie, ustalmy, że bramkarz musi być taki bardziej latający. Wiktorek gra trochę tu, trochę tam, a jak prawi atakują, to szybko wraca na bramkę. Dobry jest, bo ma refleks. Czuje, skąd nadleci piłka i czai się jak pantera do skoku. Skubany ma nosa jak mało kto. Wiktorek ma dwóch braci, którzy – żeby mu dopiec – siedzą w oknie i krzyczą: „Wiktor gola! Wiktor gola!”. Tacy są wredni, ale Wiktora to nie rusza. No i to cała drużyna lewych.

Prawi trochę bardziej gwiazdorzą. A najbardziej Ronek. Włoski ułożone, zawsze czyste korki. Ale gra, że aż miło patrzeć. Niby nie siłowo, ale tu skoczy, tam skoczy i bach – gol! Ma wyczucie jak mało kto i szybki jest. Ronek mieszka na dziesiątym piętrze, okno w okno z Mesiem. Może dlatego tak się nie lubią, bo ciągle na siebie wpadają. Ronek z kolei, jak w ich bloku wymieniali windę, wpadł na pomysł, żeby zamontować kołowrotek z liną, na której zawiesił wiklinowy koszyk. W filmie taki widział. Pomysł dobry, tylko z wykonaniem było gorzej. Kołowrotek zamontował pan Albert z dziewiątego piętra, ten hydraulik, a Ronek obsługiwał. To znaczy, jak trzeba było, latał po zakupy, a mama wciągała koszyk do góry. Na początku trochę bez wyczucia to szło i koszyk ze trzy razy uderzył w szyby sąsiadów z dołu. Ale pomysł dobry. On w ogóle potrafi pokombinować. Z efektem tylko różnie bywa. „Co skoczy, to na oczy” – mówi babcia. I może ma rację.

Drugi z prawej drużyny to Kasi. Kasi stoi na bramie. Gra w gałę od małego, bo jego tata też grał i to nawet w jakimś klubie w okręgówce. Ale teraz mówi mu, że „piłka to piłka, ale uczyć się trzeba, bo z piłki chleba nie ma”. Kasi się wtedy bardzo denerwuje, bo on będzie wielkim piłkarzem. Na razie Kasi mieszka na trzecim piętrze.

Pępek jest nowy na osiedlu. Przeprowadził się tu z innego miasta ze dwa lata temu. I od razu się okazało, że dobrze gra w piłę. Jest duży i silny, więc idealny z niego stoper. Pępek mieszka na parterze, zaraz koło mnie. Jest spokojny i nawet lubi filmy historyczne, tak jak ja.

mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: