Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Moje pragnienie wolności - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
10 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Moje pragnienie wolności - ebook

Ten tomik poezji można traktować jako debiut literacki post mortem Autora. Twórca tych wierszy (ur. 1955, zm. 2015) aczkolwiek wychowywał się w rodzinie robotniczej (interesujące szczegóły jego młodości zawarte są we "Wstępie") i mógł się legitymować zaledwie wykształceniem podstawowym, miał inklinacje do literatury pięknej, w związku z czym dużo czytał. Interesował się również polityką – przejawiało się to niezgodą na totalitarny system rządów w Polsce Ludowej u schyłku ery tzw. realnego socjalizmu (lata 70. i 80. XX w.). W wyniku swoich przemyśleń spisywał do poduszki aktualne odczucia i wrażenia (bunt wobec niemożności zmiany siermiężnej rzeczywistości oraz wyrwania się poza mury i druty kolczaste – gdzie oczywiście życie jawiło mu się w różowych kolorach) oraz oczekiwania lepszej przyszłości. W końcu lat 80. ta lepsza przyszłość dopadła go znienacka: mury nagle runęły i świat stanął otworem! Autor spakował więc manatki i wyemigrował do Niemiec – i to był koniec jego twórczości. Niemniej zeszyt z jego odręcznymi zapiskami zachował się u jego brata, który po śmierci Autora postanowił wydać wiersze drukiem, chcąc aby stanowiły one świadectwo minionej epoki.

Kategoria: Poezja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7856-990-9
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

NOTKA O AUTORZE

Adam Pyrek, czyli autor tego zbioru wierszy, to prosty człowiek (z wykształceniem zaledwie podstawowym). Przez część swego dorosłego życia pracował jako górnik, nie stronił od kielicha… (oj, nie stronił!). Namiętnie też palił papierosy. Był moim bratem. Historia jego życia jest na tyle niecodzienna, że pragnę ją Państwu przedstawić.

Wszystko zaczęło się 7 marca 1955 roku (a może 9 miesięcy wcześniej?), gdy pewna samotna osiemnastoletnia dziewczyna mieszkająca w Bytomiu na Górnym Śląsku i mająca pochodzenie niemieckie (tzw. Volkslista) urodziła nieślubne bliźnięta: dwóch chłopców. Nadała im imiona: Adam (urodził się pierwszy) oraz Marian. Przy urodzeniu nosili jej nazwisko panieńskie – Pyrek. Ponieważ matka wyrzuciła ją z domu (co za wstyd przyniosła rodzinie!), błąkała się z dziećmi byle gdzie, nie mając środków na ich utrzymanie. W końcu bliźniacy zostali oddani do Domu Małego Dziecka, gdzie przebywali ok. 2,5 roku. W tym czasie nie zaznali matczynej miłości, co z pewnością odbiło się niekorzystnie na ich późniejszym życiu uczuciowym. W 1958 roku adoptowały ich dwie różne rodziny (sic!). Adam (adoptowany przez rodzinę Kołodziejczaków) wychowywał się w rodzinie robotniczej w Tychach do 16. roku życia, Marian (przysposobiony przez rodzinę Chudzickich) – do 26. roku życia w rodzinie inteligenckiej w Gliwicach. Adam już w wieku szkolnym dowiedział się od dzieci sąsiadów, że rodzice „znaleźli go w kapuście” (tzn. że nie jest ich biologicznym dzieckiem). Marian do 19. roku życia nie wiedział, że jest dzieckiem przysposobionym (przybrani rodzice po adopcji zmienili miejsce zamieszkania). W tym czasie (początek lat 70. XX w.) warunki życiowe Adama pogorszyły się (matka znalazła sobie konkubenta, a ojciec odszedł), wskutek czego opuścił miejsce, gdzie dotąd się wychowywał, i pomieszkiwał w hotelu robotniczym albo u znajomych. Pracował jako górnik, uczył się nawet w zasadniczej szkole zawodowej, ale jej nie skończył: chyba czuł wstręt do nauki. Marian natomiast nadal mieszkał z przybranymi rodzicami, właśnie zdał maturę i wybierał się studiować na politechnikę. Był rok 1974, bracia mieli po 19 lat. Adam zaczął szukać Mariana, bo wiedział o jego istnieniu od przybranych rodziców. Znalazł go przez biuro meldunkowe. Pierwsze po 16 latach spotkanie braci dla obu było niezwykłym przeżyciem, z tym że dla Mariana o tyle większym, że do tej pory nie wiedział o fakcie adopcji i o tym, iż ma brata bliźniaka. Przez miesiąc czuł się nieswojo, potem zaakceptował to, że jego rodzice nie są biologicznymi rodzicami, traktował ich dalej tak jak do tej pory. Natomiast jego życie wzbogaciło się o kontakty z bratem. Odtąd spotykali się od czasu do czasu – były to raczej spotkania na stopie koleżeńskiej, bo miłości braterskiej tu nie było… Było odwiedzanie znajomych zarówno Adama, jak i Mariana, było wspólne picie wódki, wzajemne pożyczanie książek (obaj bracia bardzo lubili czytać literaturę piękną). I tak życie toczyło się dalej. Obaj mieli problemy z założeniem rodziny: wynikało to z nieśmiałości wobec kobiet, a być może także ze strachu przed odrzuceniem (rodzona matka była pierwszą kobietą, która ich odrzuciła). Ostatecznie Marian skończył studia, rozpoczął pracę, poznał dziewczynę (przez znajomych), ożenił się, po dziewięciu latach się rozwiódł – z tego związku ma córkę, a także od kilku lat wnuczkę! Po 23 latach samotności ożenił się powtórnie (tym razem żonę poznał przez Internet). Adam nie ożenił się nigdy, nigdy też nie był w długotrwałym związku; było w jego życiu kilka kobiet, ale krótko i nic z tego nie wyszło. W końcówce lat 80. bracia, wykorzystując to, że rodzona matka miała pochodzenie niemieckie, postanowili razem wybrać się do NRF, by tam starać się o obywatelstwo i w ten sposób polepszyć sobie byt (wówczas w Polsce zarabiało się średnio 30 dolarów na miesiąc). Aby ułatwić sobie sprawy w Niemczech, Adam wrócił do nazwiska Pyrek. Plan udał się połowicznie: Niemcy w tym okresie już zaczęli „wybrzydzać” – oprócz udokumentowania pochodzenia biologicznej matki żądali udowodnienia, że w Polsce „wychowywali się w duchu niemieckim” (tu ważne okazało się pochodzenie niemieckie przybranych rodziców). Adamowi udało się znaleźć dokumenty w tej sprawie i (będąc już w Niemczech) zaczął załatwiać formalności. Skutek był pozytywny, przyznano mu obywatelstwo NRF. Zamieszkał w Nadrenii Północnej-Westfalii, niedaleko Kolonii. Marianowi natomiast odmówiono przyznania obywatelstwa, gdyż papiery jego przybranych rodziców nie były tak „mocne” jak w przypadku Adama. Marian więc, po kilkudniowym pobycie w obozie dla przesiedleńców, wrócił do Polski. Odtąd żartował, że matka urodziła braci na granicy niemiecko-polskiej: Adama po niemieckiej stronie, a Mariana – po polskiej. Kontakty braci stały się rzadsze, aczkolwiek nie urwały się całkowicie: Marian wysyłał Adamowi książki i gazety z Polski, żeby brat miał co poczytać (nie było wtedy jeszcze Internetu), Adam przesyłał czasem Marianowi parę marek. Marian rozwiódł się, zamieszkał w mieszkaniu brata (kilka lat wcześniej Adam dostał w przydziale mieszkanie komunalne). Jeździł czasem do Niemiec, gdzie Adam załatwiał mu jakąś pracę na czarno. Adam też czasem przyjeżdżał do Polski, zatrzymywał się wtedy u brata. W Niemczech Adam przeżył około 26 lat, z czego przepracował około dwóch. Przez resztę czasu pobierał różnego rodzaju zasiłki. Miał w sumie pięć samochodów (oczywiście nie naraz!), był też kilka razy na różnych wycieczkach zagranicznych. Oficjalnie miał status bezrobotnego. To tyle, jeżeli chodzi o naszkicowanie tła.

Wracam do mojej narracji z początku wstępu. Mój brat Adam, będąc jeszcze w Polsce, zaczął pisać wiersze o tematyce antyradzieckiej i antykomunistycznej. Był także zawziętym antyklerykałem, ale nic na ten temat nie pozostawił. Rękopis tych wierszy trzymałem u siebie jako pamiątkę. W marcu 2015 roku dowiedziałem się, że mój brat Adam zmarł nagle dziewięć dni po naszych 60. urodzinach. Przez ostatnie lata brat cierpiał na depresję, obawiał się samotności – z tego powodu przeniósł się do przytułku w okolicy Wuppertalu, gdzie mieszkał przez ostatnie kilka lat. Brat został pochowany w Niemczech.

KRÓTKIE OMÓWIENIE KSIĄŻKI

Po śmierci brata „odkurzyłem” jego notatki i stwierdziłem, że jednak zostawił coś po sobie dla potomności. Postanowiłem opublikować jego twórczość. Całość podzieliłem na pięć części zróżnicowanych tematycznie. Zatytułowałem je: „Sowieckie zniewolenie”, bo od wkroczenia Armii Czerwonej na terytorium Polski w 1939 roku wszystko się zaczęło – siłą został narzucony nam ustrój, który udało się zakończyć pokojowo dopiero w 1989 roku. Do tego czasu nie byliśmy krajem suwerennym, a w Polsce po zakończeniu drugiej wojny światowej (od 1948 roku) rządy sprawowała „przewodnia siła narodu”, czyli PZPR (Polska Zjednoczona Partia Robotnicza). Następna, druga część nosi tytuł „Antykomuna”. Utwory dają wyraz niechęci Autora do ustroju, jaki wówczas w Polsce panował. Część trzecia to „A to PRL właśnie”, czyli satyra na władzę i warunki życia w PRL-u (PRL – Polska Rzeczpospolita Ludowa). Tak zwany realny socjalizm charakteryzował się między innymi brakami w zaopatrzeniu w żywność, artykuły pierwszej potrzeby, artykuły przemysłowe i inne. Do tej sytuacji nawiązują trzy pierwsze wiersze tej części (Alkoholicy, Dniówka i Porywacz). Następne wiersze to satyra na władzę. Pozostałe dwie części to: „Mój ogląd świata” oraz „Erotyki”. W niektórych częściach zawarłem omówienia utworów, a na końcu kilku wierszy dodałem przypisy, gdyż młodzi ludzie, którzy nie pamiętają tamtych czasów, mogliby mieć trudności z interpretacją kontekstu wydarzeń, które Autor opisuje w swoich utworach.

Marian ChudzickiTAK NIE BYŁO (???!!!)

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

Już cicho.

Załomotali kolbami we śnie,

budząc znienacka wśród nocy

I przyszli po nich w WILNIE i BRZEŚCIU:

– Otwierać, to my, STALINOWCY!

Przyszli tak nagle wtedy, we wrześniu,

więc nie zdołali się bronić.

I porozsyłali do OŚWIĘCIMIÓW

w swojej – radzieckiej ziemi.

Okupant Sowiet odebrał IM ziemię

– tak mu kazały doktryny.

Niszczył, bezcześcił słowiańskie plemię

„w imię wolności” – „żelaznej kurtyny”1.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – tak nie było!

I milczą.

Kwiecień w czterdziestym był ICH ostatnim

w niewoli życia miesiącem.

Wsadzili w pociąg. Na jednej ze stacji

zgasło na zawsze już dla NICH słońce.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – to nieprawda!

I milczą.

Jest lasek na KOZICH GÓRACH

w GNIEZDOWIE koło SMOLEŃSKA.

Wprost do wagonów podjeżdżał autobus,

by ICH odwozić – na cmentarz.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – to kłamstwo!

I milczą.

Tam wykopane były mogiły,

czekały na nich od brzasku.

Bandycki Sowiet używał siły,

spychając w doły – kazał im kłaść się.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – to propaganda!

I milczą.

Kładli się przeto, wchodząc w ten padół,

na martwe ciała kolegów,

głową w ich nogach zwróconą na dół,

czekając biernie momentu swego.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – to czcze wymysły!

I milczą.

Sowiecki zbrodniarz – okupant owy

w tej kaźni już się zaprawił.

Nie bacząc na nic, strzelał IM w głowy.

ICH mózg, pryskając, ręce IM krwawił.

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – przecież my o niczym nie wiemy!

Mózg armii polskiej, zanadto biednej,

co nie chciał uznać komuny

i ziemi oddać zarazie wrednej,

życie zakończył w KATYNIU!

…Spętano ręce kolczastym drutem,

powykręcane do tyłu.

Strzał w potylicę!

Dźgnięcie bagnetem…

A ONI nam mówią dziś – to niemożliwe!

I milczą.

A KIEDY POWIEDZĄ WRESZCIE – TAK, TO PRAWDA?2

Nie ma korony orzełek biały,

nie ma też Litwy i Ukrainy.

Za to sojusze mamy wspaniałe.

– Gdy przyjdzie UNION, wszyscy zginiemy!

------------------------------------------------------------------------

1 Żelazna kurtyna – określenie porządku pojałtańskiego, które spopularyzował Winston Churchill 5 marca 1946 roku, podczas historycznego przemówienia w amerykańskim mieście Fulton w stanie Missouri. Wygłosił on tam zdanie o „żelaznej kurtynie” (ang. iron curtain), przebiegającej od Szczecina po Triest (cyt. za: Wikipedia Polska). Z oczywistych względów nie było ono w powszechnym użyciu w 1940 roku, gdy działy się wydarzenia opisane w utworze – Autor popełnił więc anachronizm.

2 13 kwietnia 1990 r. prezydent Związku Radzieckiego, Michaił S. Gorbaczow przyznał oficjalnie, że zbrodnia katyńska była dziełem stalinowskiego aparatu terroru – a więc Rosjan.KATYŃCY

Zagrabił POLSKĘ UNION SOWIECKI,

Ojczyznę naszego pradziada,

który od wieków JEJŻE był dzieckiem.

Teraz, niestety – NIE NADA!

Zabrał podstępnie GRODNO, LWÓW, WILNO,

pałając żądzą grabieży.

Tak mu do POLSKI było pilno,

iż wymordował żołnierzy.

KATYŃCY! KATYŃCY! KATYŃCY!

Nie dajcie o sobie zapomnieć!

Więc krzyczcie i krzyczcie!

Wołajcie!

Krew Wasza się lała ogromnie,

wstawajcie już z grobów!

Wstawajcie!

Ukażcie piszczele swe, czaszki

i zbulwersujcie świat cały,

bo to nie były igraszki.

W tej zbrodni był UNION „wspaniały”.

KATYŃCY! Katyńcy! Powstańcie, czas minął.

Toż koniec już snu wieczystego.

Wyzwólcie nam LITWĘ wraz z UKRAINĄ

spod panowania ruskiego.

– KATYŃCY! KATYŃCY! KATYŃCY!

Wyzwólcie tę ziemię praojców

i stańcie pod Bożym ołtarzem,

przywleczcie tu KOMSOMOLCÓW!

Pan będzie sądził zbrodniarzy.

Za ciemiężenie, zaprzaństwo!

Katorgi! Zesłania! Więzienia!

Zgniliznę duszy i inne draństwo,

bo UNION nie ma sumienia.

I stanie LENIN wespół z GOEBBELSEM,

z HIMMLEREM zaś stanie STALIN.

Razem z HITLEREM podli ciemiężcy

będą przed Bogiem odpowiadali.

Znów będzie POLSKA, nasza, jedyna,

już wolna od wszelkich zaborów.

Nie będzie powtórki już nigdy z Katynia,

bestialstwa i rzezi wśród borów,

śmierdzących kołchozów. I basta

idei imperatorów!

Zacznie się kraj nasz w siłę rozrastać.

POLAKÓW POLSKA – bez agresorów!!!

KATYŃCY! KATYŃCY! KATYŃCY!

Już Wasza wybiła godzina!

Czas nadszedł!ZAGROŻENIE

Sowiecki Związek dał się we znaki

Polsce w trzydziestym dziewiątym.

RYSIEK ŻYWIECKI, JANEK ABRAMSKI

– były ich cztery tysiące!

Cztery tysiące – to dużo czy mało?

A było ich ponoć więcej.

Nikt nie wie, ile i co się stało.

Przed egzekucją wiązano ręce!

Potem strzał w głowę i martwe zwłoki

spychano w mogiłę bagnetem.

Czas już historii rozwiewać mroki,

czas kończyć z bandytą Sowietem.

A nie służalczo mu przytakiwać

z tą udawaną przyjaźnią.

Bośmy nie głupki, chyba to widać

– my nie dajemy nic za darmo!

Bracia, rodacy! TY, CAŁA POLSKO!

Czas wreszcie zrobić porządek:

kroczmy przez życie z niepodległością,

ich zaś postawmy przed sądem.

PRECZ! WON Z SOWIETEM! Siewcą ucisku,

kieratem niedoli i strachu.

I wystrzegajcie się komunizmu.

KOMUNIZM ZAGRAŻA ŚWIATU!CHŁOPCY Z…

Pozamykano okna, drzwi nocą,

czas na spoczynek – zgaszono światło.

Nagle kolbami zewsząd łomocą:

– Otwórzcie, ludzie, tu chłopcy z GESTAPO!

Pozamykano u schyłku lata

wrota, drzwi, okna i budę.

Czas na spoczynek. Wtem ktoś kołata:

– Otwórzcie chłopcom z NKWD!1

LWÓW – NKWD! KRAKÓW – GESTAPO!

Razem w przymierzu robili nam kaźnię.

Dziś Lwowa nie ma, no ale za to

szczycimy się naszą „przyjaźnią”.

------------------------------------------------------------------------

1 Oryginalna rosyjska wymowa akronimu NKWD brzmi: „enkawede”, z akcentem na ostatnią sylabę; nie byłoby więc tu rymu z „budą”. Autor założył, że aresztowania odbywały się w języku polskim.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: