Nadmorska tajemnica. Magiczny kotek - ebook
Nadmorska tajemnica. Magiczny kotek - ebook
Kiedy Marta przeprowadza się z rodzicami nad morze, czuje się bardzo samotna. Dawni przyjaciele o niej zapomnieli, a ponieważ są wakacje, nie chodzi jeszcze do nowej szkoły. Pewnego dnia dziewczynka spotyka na plaży niewielkiego, pręgowanego kotka o pięknych, szmaragdowych oczach. Zwierzątko wygląda na równie samotne, co ona. I tak oto nagle lato staje się naprawdę magiczne…
Kategoria: | Dla dzieci |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-280-1669-9 |
Rozmiar pliku: | 2,2 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Młody, biały lew biegł przez zakurzoną równinę. Wiedział, że szybko musi znaleźć jakąś kryjówkę. Na otwartej przestrzeni było zbyt niebezpiecznie.
Nagle rozległ się przerażający ryk i zza kępy wysokiej trawy wyłonił się olbrzymi czarny lew. Od razu ruszył w jego stronę.
– Heban – powiedział wystraszony Płomyczek i wskoczył za wielką skałę.
Błysnęło jasne, oślepiające światło i w miejscu, w którym przed chwilą stał, kulił się teraz malutki, długowłosy, pręgowany kociak. Miał brązowawe futerko i puszysty ogon.
Jego malutkie serce biło jak szalone. Powoli cofnął się i schował w szczelinie pod skałą. Wuj Heban był naprawdę blisko, ale Płomyk miał nadzieję, że zdoła się przed nim ukryć.
Nagle kilka centymetrów przed noskiem drżącego ze strachu kociaka zawisł cień wielkiej łapy. W szmaragdowych oczach malucha pojawiły się strach i złość. Płomyk napiął mięśnie, szykując się do walki.
– Nie ruszaj się, książę. Obronię cię – szepnął ktoś niskim, ale łagodnym głosem.
Płomyczkowi ulżyło. Tuż obok niego pojawił się stary siwy lew.
– Cieszę się, że cię widzę, Chmurku – miauknął. – Jednak boję się, że nawet ty nie ochronisz mnie przed wujem. Ukradł mi tron i zrobi teraz wszystko, żeby go zachować. Chce rządzić zamiast mnie!
Lew pokiwał ze smutkiem głową.
– To prawda. W tej krainie nie jesteś bezpieczny. Ukryj się pod tą postacią w innym świecie. Poczekaj, aż staniesz się silniejszy i mądrzejszy. Dopiero potem wróć, żeby uratować nas przed złem.
Kotek spojrzał na Chmurka.
– Zrobię tak, jak mówisz, przyjacielu. Heban nie będzie rządził wiecznie.
W oczach starego lwa pojawiła się iskierka ciepła. Wsunął potężną łapę do szczeliny i ostrożnie pogłaskał malucha po łepku.
– Nie mogę się tego doczekać. Idź już, książę – mruknął.
Nagle w pobliżu rozległ się kolejny ryk i ziemia się zatrzęsła. To Heban wskoczył na skałę, pod którą ukrył się Płomyk.
– Ratuj się! Uciekaj! – ponaglił kotka Chmurek.
Na brązowym, pręgowanym futerku malucha pojawiły się iskry. Zwierzak miauknął cicho i poczuł, jak w jego piersiach budzi się potężna siła. Miał wrażenie,
że spada…Rozdział pierwszy
Co za cudowny widok! – zawołała podekscytowana Marta i wychyliła się z okna swojej sypialni.
Przez chwilę patrzyła przed siebie.
Morze błyszczało w słońcu, a delikatne fale co chwila zalewały piaszczystą plażę. Mewy krążyły wysoko nad klifami, odcinając się na tle czystego, błękitnego nieba.
Dziewczynka dopiero niedawno przeprowadziła się na wybrzeże i nie mogła się doczekać, kiedy opowie o tym swoim najbliższym przyjaciółkom. Anka i Natalia obiecały jej, że będą się odzywać, choć teraz mieszkały daleko. Poprzedniego wieczoru Marta czekała na telefon, ale zawiodła się, bo nikt nie zadzwonił.
Pod wpływem impulsu zbiegła po schodach i po kolei wybrała ich numery. U Anki nikt nie odbierał. Natalii też nie było w domu. Marta nagrała się na automatycznej sekretarce.
„Pewnie poszły popływać albo grają w tenisa”, pomyślała. Miały wakacje, więc świetnie się bawiły. Bez niej. Troszkę im zazdrościła.
Westchnęła i z trudem przecisnęła się między piętrzącymi się w holu pudłami pełnymi książek a pojemnikami z porcelaną. Dotarła do drzwi prowadzących do sklepu znajdującego się po drugiej stronie domu i ostrożnie je otworzyła.
Zaskoczył ją panujący wewnątrz hałas. Jej tata malował właśnie ściany, a mama stała na drabinie i wieszała półki. Oboje byli artystami. Zamierzali zamienić ten mały sklepik w galerię połączoną ze studiem.
Kiedy pani Klara zauważyła córkę, przestała stukać młotkiem.
– Witaj, kochanie. Widzę, że się trochę dąsasz. Coś się stało?
Marta poskarżyła się, że nie dodzwoniła się do przyjaciółek.
– Nie było ich – dodała. – A wczoraj wieczorem nie zadzwoniły. Może już zupełnie o mnie zapomniały?!
– Co? W kilka dni? Nie sądzę, żeby to było możliwe – stwierdziła jej mama. – Podejrzewam, że chcą ci dać czas na rozpakowanie się. A może spróbujesz zadzwonić do nich trochę później?
Dziewczynka kiwnęła głową.
– Masz rację. Tyle że po prostu… chciałam z nimi porozmawiać już teraz.
– Bardzo za nimi tęsknisz, prawda? – zapytała z troską.
Potem mama zeszła z drabiny i przytuliła Martę.