Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nicholson. Biografia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
6 listopada 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
21,25

Nicholson. Biografia - ebook

Wnikliwy portret jednego z najpopularniejszych współczesnych aktorów, Jacka Nicholsona, ulubieńca publiczności. Opowieść o jego długiej drodze do kariery, a także o zmaganiach w relacjach osobistych.

Spis treści

- Wstęp

- Trudna droga Swobonego Jeźdźca

- Lot nad China Town prosto do kukułczego gniazda

- Dobre życie

- Powrót Jokera

- Kilka dobrych ról

- Zachód na bulwarze

- Filmografia

- Nagrody i wyróżnienia

- Podziękowania

- Bibliografia

- Indeks

- O autorze

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-61432-61-6
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

JEST JA­MES CA­GNEY, SPEN­CER TRA­CY, HUM­PREY BO­GART I HEN­RY FON­DA. A PO­TEM NIE MA NI­KO­GO – TYL­KO JACK NI­CHOL­SON.

– MIKE NI­CHOLS

MAR­LON BRAN­DO WY­WARŁ NA MNIE WIEL­KI WPŁYW. DZI­SIAJ TRUD­NO JEST LU­DZIOM, KTÓ­RZY NIE ZNA­JĄ TAM­TYCH CZA­SÓW, ZRO­ZU­MIEĆ WPŁYW, JAKI MIAŁ NA WI­DZÓW.. ZA­WSZE BYŁ ŚWIĘ­TYM PA­TRO­NEM WSZYST­KICH AK­TO­RÓW.

– JACK NI­CHOL­SON

JEST NA­SZYM BO­GAR­TEM. UOSA­BIA CAŁY OKRES W HI­STO­RII KINA, TAK JAK BO­GART RE­PRE­ZEN­TO­WAŁ W NIM LATA CZTER­DZIE­STE I PIĘĆ­DZIE­SIĄ­TE.

– HEN­RY JA­GLOM

KIE­DY ZA­CZY­NA­ŁEM, PO LOS AN­GE­LES CHO­DZI­ŁO DWA­DZIE­ŚCIA PIĘĆ OSÓB W CZER­WO­NEJ KURT­CE, WY­GLĄ­DA­JĄ­CYCH JAK JA­MES DEAN, KTÓ­RY BYŁ WY­RA­ZI­STY I ŁA­TWY DO NA­ŚLA­DO­WA­NIA – CO BYŁO ZA­PRZE­CZE­NIEM SA­MEJ IDEI.

– JACK NI­CHOL­SON

MA OGROM­NY SZA­CU­NEK DLA PAŃ, JEST WIEL­KIM ZWO­LEN­NI­KIEM RU­CHU WY­ZWO­LE­NIA KO­BIET.

– BRU­CE DERN

JA­KIE TO BY BYŁO DO­ŚWIAD­CZE­NIE PIE­PRZYĆ SIĘ Z BRIT­NEY SPE­ARS? MOGĘ OD­PO­WIE­DZIEĆ NA TO PY­TA­NIE: MO­NU­MEN­TAL­NE. OD­MIA­NA ŻY­CIA!

– JACK NI­CHOL­SONWSTĘP

CZŁO­WIEK PO PRZYJ­ŚCIU NA ŚWIAT WŁA­ŚCI­WIE NIG­DY NIE DO­CHO­DZI DO SIE­BIE.

– JACK NI­CHOL­SON

John Jo­seph „Jack” Ni­chol­son jr uro­dził się dwu­dzie­ste­go dru­gie­go kwiet­nia 1937 roku w domu w New Jer­sey. We­dług ofi­cjal­ne­go aktu uro­dze­nia Jac­ka jako jego ro­dzi­ce fi­gu­ru­ją John i Ethel May Ni­chol­so­no­wie. Kie­dy Jack do­ra­stał, na­zy­wał Ethel May „Mud”, co sta­no­wi skrót od „Mud­der” „Mo­ther”, czy­li mat­ka (w Jack­spe­ak, czy­li mo­wie Jac­ka)¹.

Ethel May była ci­chą bo­ha­ter­ką i fi­nan­so­wą pod­po­rą ca­łej ro­dzi­ny. Przez lata pra­co­wa­ła jako fry­zjer­ka w ma­łym po­ko­ju na dru­gim pię­trze ich ro­dzin­ne­go domu w Nep­tu­ne City, aż w koń­cu za­ro­bi­ła wy­star­cza­ją­co dużo, by roz­wi­nąć biz­nes, prze­nieść się do lep­szej dziel­ni­cy i otwo­rzyć sieć przy­no­szą­cych skrom­ny zysk sa­lo­nów uro­dy.

John J. Ni­chol­son był zu­peł­nie inny od Ethel May; nie miał ani pie­nię­dzy, ani am­bi­cji. Raz na pe­wien czas szu­kał do­ryw­czej pra­cy fi­zycz­nej. Kie­dy Jack był mały, na­łóg al­ko­ho­lo­wy Joh­na po­wo­li za­czy­nał iry­to­wać Ethel May, któ­ra w koń­cu wy­rzu­ci­ła go z domu. Żył z dnia na dzień, spał na ław­kach w par­ku, cza­sa­mi gdzieś na chod­ni­ku, a w domu Ethel May po­ja­wiał się głów­nie w cza­sie wa­ka­cji, kie­dy po­zwa­la­ła mu na udział w ro­dzin­nych ko­la­cjach. Cho­ciaż Jack rzad­ko wi­dy­wał Joh­na, uwa­żał go za swo­je­go ojca.

Przez dom prze­wi­nę­ło się w tam­tym cza­sie wie­lu męż­czyzn, jed­nym z nich był Don Fur­cil­lo-Rose, ciem­ny, ele­ganc­ki, nie­na­gan­nie ubra­ny fa­cet o pięk­nym uśmie­chu. Był chło­pa­kiem June, cór­ki Ethel May, tuż przed jej na­głym odej­ściem z ro­dzin­ne­go domu w po­go­ni za mło­dzień­czym ma­rze­niem o ka­rie­rze gwiaz­dy fil­mo­wej w Hol­ly­wo­od. Cza­ru­ją­cy i przy­stoj­ny Fur­cil­lo-Rose, star­szy od June o dzie­sięć lat, kie­dy spo­tkał tę ko­cha­ją­cą mu­zy­kę, to­wa­rzy­ską i peł­ną ma­rzeń na­sto­lat­kę, gry­wał z róż­ny­mi tym­cza­so­wy­mi skła­da­mi na wy­brze­żu Jer­sey².

Ethel May nie po­do­ba­ło się, że Fur­cil­lo-Rose krę­ci się przy June i kie­dy wi­dzia­ła ich ra­zem, ostrze­ga­ła go, by trzy­mał się z dala od jej nie­let­niej cór­ki albo wy­lą­du­je w wię­zie­niu. Po odej­ściu June Fur­cil­lo-Rose wciąż wpa­dał do ich domu, ale nie był cie­pło przyj­mo­wa­ny ani przez Ethel May, ani przez Lor­ra­ine i Shor­ty­ego, jej dru­gą cór­kę i jej męża. Mud wie­dzia­ła jed­nak, że Fur­cil­lo-Rose i June byli so­bie bli­scy, dla­te­go od cza­su do cza­su po­zwa­la­ła mu spać w pu­stym po­ko­ju June. Stał się w ten spo­sób czę­ścią ro­dzi­ny.

Mały Jack nig­dy nie lu­bił Fur­cil­lo-Rose’a. Za­wsze śmier­dział whi­sky i pa­pie­ro­sa­mi i szep­tał do Ethel May w taki spo­sób, by nikt go nie sły­szał. Fur­cil­lo-Rose nie od­zy­wał się do nie­go za wie­le. Jack uwiel­biał Lor­ra­ine i Geo­r­ge’a W. „Shor­ty’ego” Smi­tha. „Mia­łem Shor­ty’ego. Był tak do­brym oj­cem, jak tyl­ko moż­na so­bie wy­ma­rzyć”.

Lor­ra­ine była w każ­dym calu prze­ci­wień­stwem June. Nie była otwar­ta, nie była ma­rzy­ciel­ką; wo­la­ła być kurą do­mo­wą. Wy­szła za swo­je­go chło­pa­ka z dzie­ciń­stwa, Geo­r­ge’a W. „Shor­ty­ego” Smi­tha, gdy tyl­ko mia­ła taką praw­ną moż­li­wość – spo­ty­ka­li się, od kie­dy ona mia­ła sie­dem, a on je­de­na­ście lat, a gdy pod­ro­śli, szyb­ko sta­li się parą. Kie­dy Shor­ty miał wol­ne, co zda­rza­ło się czę­sto, po­nie­waż trud­no mu było zna­leźć re­gu­lar­ną pra­cę, uczył dzie­cia­ka wszyst­kie­go, cze­go oj­ciec po­wi­nien na­uczyć syna – jak pod­no­sić de­skę, gdy robi się siku i jak ła­pać pił­kę bejs­bo­lo­wą. „Trzy­maj ko­la­na złą­czo­ne, kie­dy pił­ka jest ude­rza­na. Po­zwól, żeby pod­le­cia­ła bli­sko i złap ją rę­ka­wi­cą, przy­trzy­mu­jąc dru­gą ręką”. Shor­ty w mło­do­ści brał lek­cje tań­ca z June, po­nie­waż na to na­le­ga­ła, chcia­ła mieć bo­wiem part­ne­ra, któ­ry nie bę­dzie jej dep­tał po pal­cach. Dzię­ki temu był nie­zwy­kle zwin­ny. W li­ceum grał tro­chę w fut­bol, cho­ciaż był zbyt ni­ski, żeby stać się klu­czo­wym za­wod­ni­kiem. Pierw­sze pie­nią­dze za­ro­bił jako ha­mul­co­wy w Con­ra­il, ale zbyt czę­sto go zwal­nia­no, by na­zwać to ka­rie­rą. Trwa­ła wła­śnie dru­ga woj­na świa­to­wa, po­sta­no­wił więc przy­łą­czyć się do Ma­ry­nar­ki Han­dlo­wej za trzy peł­ne po­sił­ki, miej­sce do spa­nia i re­gu­lar­ną wy­pła­tę, któ­rą mógł wy­sy­łać Lor­ra­ine.

Jack nie pa­mię­tał June, ale znał wszyst­kie hi­sto­rie, któ­re były opo­wia­da­ne przy obie­dzie w ro­dzin­nym domu. „Moja sio­stra June to od­ręb­na hi­sto­ria – po­wie­dział ma­ga­zy­no­wi «Rol­ling Sto­ne». – Opu­ści­ła dom w wie­ku szes­na­stu lat – kie­dy uro­dził się Jack. – Była tan­cer­ką u Ear­la Car­rol­la i zna­ła Luc­ky’ego Lu­cia­na. Po­ślu­bi­ła jed­ne­go z ame­ry­kań­skich pi­lo­tów te­sto­wych, któ­ry prze­kro­czył ba­rie­rę dźwię­ku (…) Kie­dy June po­je­cha­ła do Ka­li­for­nii, do­sta­ła in­te­re­su­ją­cą pra­cę i spo­tka­ła cie­ka­wych lu­dzi. A po­tem zmar­ła. Bar­dzo mło­do. Na raka”.

Jack opo­wia­dał tę hi­sto­rię jak sce­na­riusz, fan­ta­stycz­ną opo­wieść z nie­szczę­śli­wym za­koń­cze­niem, w któ­rej June była pięk­ną, lecz tra­gicz­ną księż­nicz­ką. Oka­za­ło się, że Jack w tym sa­mym wie­ku co ona po­sta­no­wił opu­ścić dom i je­chać na Za­chód w po­szu­ki­wa­niu speł­nie­nia wła­sne­go snu o sła­wie. Po­wie­dział, że chce być ak­to­rem. Jak June, miał ogrom­ną wy­obraź­nię, któ­ra była pod­sta­wą w speł­nie­niu jego ma­rze­nia.

Kie­dy przy­je­chał do Los An­ge­les, za­miesz­kał u niej, ale gdy tyl­ko zdo­był re­gu­lar­ną pra­cę, wy­pro­wa­dził się. Wziął kil­ka lek­cji ak­tor­stwa i zna­lazł za­trud­nie­nie w nie­za­leż­nych fil­mach. Jego wcze­sne „zbun­to­wa­ne” role dały mu szan­sę na lep­sze kre­acje w pro­duk­cjach z po­rząd­niej­szym sce­na­riu­szem, choć na taki prze­łom mu­siał cze­kać wie­le lat – w koń­cu stał się gwiaz­dą. Był wy­chwa­la­ny przez fa­nów i kry­ty­ków, za­chwy­ca­no się jego nie­zwy­kłą oso­bo­wo­ścią na ekra­nie. Za­wsze wy­da­wa­ło się, że gra sa­me­go sie­bie, nie­waż­ne w ja­kiej roli. Był gwiaz­dą, lu­dzie szli do kina nie tyl­ko na film. Chcie­li zo­ba­czyć Jac­ka. Pu­blicz­ność go ko­cha­ła. Jego albo fil­mo­we wcie­le­nie, któ­rym, jak wie­rzy­li, się stał.

Ak­tor­stwo było dla nie­go czymś na­tu­ral­nym – po­przez dzie­ciń­stwo peł­ne roz­cza­ro­wań, dom w Nep­tu­ne City, w któ­rym nic nie wy­glą­da­ło tak jak trze­ba. W jego ro­dzi­nie każ­dy od­gry­wał ja­kąś rolę i to z po­wo­dze­niem. Jack nie uczył się gry od na­uczy­cie­li Me­to­dy Sta­ni­sław­skie­go czy Mar­lo­na Bran­do. Na­uczył się ak­tor­stwa od June, Lor­ra­ine, Joh­na, Shor­ty’ego, Dona, a przede wszyst­kim od Ethel May.

♦ ♦ ♦

Wszyst­kie wiel­kie gwiaz­dy fil­mo­we, a Jack z pew­no­ścią jest jed­ną z naj­więk­szych, to lu­dzie „po­dwój­ni”, z dwo­ma od­dziel­ny­mi ży­wo­ta­mi, wła­snym ży­ciem poza ekra­nem i oso­bo­wo­ścią zbior­czą, któ­ra gra wszyst­kie ko­cha­ne przez pu­blicz­ność po­sta­cie i któ­rą widz ko­cha. Ta dwo­istość spra­wia, że od­bior­com, a cza­sem na­wet kry­ty­kom fil­mo­wym i hi­sto­ry­kom kina, trud­no jest usta­lić gra­ni­cę po­mię­dzy po­sta­cią gra­ną przez ak­to­ra a sa­mym ak­to­rem. Trik sto­so­wa­ny przez ak­to­rów fil­mo­wych po­le­ga na prze­ko­na­niu nas, że są tymi, kim nie są, i że nie są tymi, kim są. Aby od­sło­ni­li swo­ją praw­dzi­wą twarz, mu­szą przed pu­blicz­no­ścią grać tych, któ­ry­mi nie są. Ak­tor­stwo to sztu­ka sztucz­no­ści.

Uśmiech­nię­ty, wy­lu­zo­wa­ny, pe­łen eks­pre­sji i emo­cji Jack, po­stać, któ­rą grał, była jego pro­fe­sjo­nal­nym wcie­le­niem aż do 1974 roku, kie­dy od­krył se­kret swo­jej ro­dzi­ny – praw­dę kry­ją­cą się za całą tą grą, tak mrocz­ną, głę­bo­ko ukry­tą i po­zba­wia­ją­cą złu­dzeń, że zmie­nia­ła wszyst­ko w jego ży­ciu i rów­nież wszyst­ko w jego grze. Ostat­nim jego fil­mem zre­ali­zo­wa­nym przed do­ko­na­niem tego od­kry­cia było Ostat­nie za­da­nie, w któ­rym po­stać gra­na przez Jac­ka, Bil­ly „Bad Ass” Bud­du­sky, jest czło­wie­kiem bę­dą­cym w cią­głym kon­flik­cie z pra­wem, któ­ry wie­rzy, że jest nie­ty­kal­ny, i czer­pie wiel­ką ra­dość z bun­tu. Jest moc­ny, za­czep­ny i nie­zwy­kle po­ryw­czy. Kie­dy za­czy­na się film, jest nie­win­ny i po­zo­sta­je ta­kim, na­wet gdy wi­dzi co­raz wię­cej sprzecz­no­ści w swo­ich dzia­ła­niach. W pierw­szym fil­mie, w któ­rym za­grał po od­kry­ciu ro­dzin­nej ta­jem­ni­cy, Chi­na­town, gra­na przez nie­go po­stać, J.J. Git­tes, jest de­tek­ty­wem, któ­ry po­dob­nie jak Jack Bud­du­sky jest sym­bo­lem wła­dzy. Git­tes jest tak samo twar­dy, za­baw­ny i za­czep­ny, ale przy tym wraż­li­wy i dzia­ła­ją­cy zgod­nie z in­stynk­ta­mi. Dla pu­blicz­no­ści to była jesz­cze lep­sza, jesz­cze bar­dziej in­spi­ru­ją­ca rola. Pu­blicz­ność uwiel­bia wraż­li­wość, to zna­czy uczu­cio­wość swo­ich bo­ha­te­rów.

W przy­pad­ku Jac­ka róż­ni­ce się­ga­ły głę­biej niż pod po­wierzch­nię. Jego styl gra­nia nie stał się bar­dziej doj­rza­ły; zmie­ni­ło się jego sce­nicz­ne wcie­le­nie, po­nie­waż zmie­nił się sam Jack.

W mię­dzy­cza­sie na­krę­cił z An­to­nio­nim Za­wód: Re­por­ter, jesz­cze za­nim wszedł na ekra­ny Chi­na­town. W fil­mie tym głów­ny bo­ha­ter nie ma jed­no­znacz­nej oso­bo­wo­ści i przez cały film po­szu­ku­je sie­bie. Sta­no­wi po­most po­mię­dzy po­sta­cią „Bad Ass” Bud­du­sky’ego i J.J.Git­te­sa. Wol­ność, któ­rej się­ga Da­vid Loc­ke, jest mię­dzy nimi łącz­ni­kiem. Po­stać osa­dzo­na w re­aliach woj­ny do­mo­wej sta­no­wi per­fek­cyj­ną me­ta­fo­rę tego fil­mu. Loc­ke na­ty­ka się w ho­te­lu na zwło­ki ja­kie­goś czło­wie­ka i przej­mu­je jego oso­bo­wość, li­te­ral­nie i w prze­no­śni sta­je się nim. W Chi­na­town Git­tes po­ja­wia się w fil­mie jako nie­win­ny fa­cet, ale kie­dy film się koń­czy, sta­je się, w ne­ga­tyw­nym sen­sie, do­świad­czo­ny. W praw­dzi­wym ży­ciu Jack ugryzł już wte­dy za­ka­za­ny owoc, po­znał ta­jem­ni­cę swo­jej ro­dzi­ny i za­pła­cił za nią cenę³.

Przez resz­tę ży­cia, na ekra­nie czy poza nim, żad­na gra­na przez Jac­ka po­stać nie była już tak ła­twa, pro­sta i nie­win­na. To wła­śnie lu­dzie mają na my­śli mó­wiąc o róż­ni­cy po­mię­dzy wcze­sny­mi „oso­bi­sty­mi” ro­la­mi Jac­ka a jego póź­niej­szy­mi ko­mer­cyj­ny­mi, ma­in­stre­amo­wy­mi fil­ma­mi.

Po 1974 roku, z jed­nym lub dwo­ma wy­jąt­ka­mi, nig­dy nie grał już tego typu po­sta­ci. W praw­dzi­wym ży­ciu ko­bie­ty nadal były dla nie­go źró­dłem przy­jem­no­ści i bólu, nie po­tra­fił nig­dy przy­jąć z za­ufa­niem ich praw­dzi­wej mi­ło­ści. Jego trwa­ją­cy sie­dem­na­ście lat zwią­zek z An­je­li­cą Hu­ston, naj­bliż­szą mu part­ner­ką, był se­rią po­że­gnań i po­wro­tów, zło­ści, fru­stra­cji i obu­stron­nej nie­wier­no­ści, któ­re za­śmie­ca­ły ich wspól­ny czas. A co istot­ne, w koń­cu każ­de z nich zo­sta­ło samo.

Po­zna­my te­raz hi­sto­rię Jac­ka Ni­chol­so­na gwiaz­do­ra i Jac­ka Ni­chol­so­na męż­czy­zny. Ak­tor Jack na­krę­cił sześć­dzie­siąt dwa fil­my, a w mię­dzy­cza­sie męż­czy­zna Jack żył po­mię­dzy nimi, ucząc się grać rolę, do któ­rej szy­ko­wał się przez całe ży­cie.

Sa­me­go sie­bie.ROZDZIAŁ PIERWSZY

W MO­ICH ŻY­ŁACH PŁY­NIE KRÓ­LEW­SKA KREW.

– JACK NI­CHOL­SON

Jack Ni­chol­son wy­cho­wał się w Nep­tu­ne City, ma­łym mia­stecz­ku w hrab­stwie Mon­mo­uth, w sta­nie New Jer­sey. Po­ło­żo­ne jest ono oko­ło pięć­dzie­się­ciu mil na po­łu­dnie od Man­hat­ta­nu, nie­da­le­ko Jer­sey Sho­re i As­bu­ry Park. To ko­lo­ro­wa mek­ka, z we­so­łym mia­stecz­kiem i uro­czy­mi ar­ka­da­mi, któ­re pod­sy­ca­ją wy­obraź­nię lo­kal­nych dzie­cia­ków z kla­sy pra­cu­ją­cej po­łu­dnio­we­go Jer­sey. As­bu­ry Park nie po­trze­bu­je stwa­rzać aury ta­jem­ni­czo­ści, za­wdzię­cza ją lo­kal­nym ma­rzy­cie­lom, z któ­rych naj­bar­dziej zna­ny­mi – oczy­wi­ście poza Jac­kiem – są: Bru­ce Spring­ste­en, Dan­ny De­Vi­to oraz, co­fa­jąc się w cza­sie do lat dzie­ciń­stwa Jac­ka, słyn­ne duo ko­me­dio­we zło­żo­ne z roz­trop­ne­go chu­dziel­ca i uro­cze­go ba­rył­ko­wa­te­go głup­ta­ska, czy­li Bud Ab­bott i Lou Co­stel­lo⁴.

Po­nie­waż dom Ethel May był bez prze­rwy pe­łen wpa­da­ją­cych po nową fry­zu­rę ko­biet i ich znu­dzo­nych mę­żów, któ­rzy cza­sa­mi im to­wa­rzy­szy­li, albo dzie­cia­ków, któ­re klient­ki przy­pro­wa­dza­ły ze sobą, żeby za­osz­czę­dzić na opie­kun­ce, mło­dy Jack miał pro­blem ze zna­le­zie­niem so­bie wła­sne­go kąta w pach­ną­cym ko­sme­ty­ka­mi, wy­peł­nio­nym zgieł­kiem i ko­bie­cą pa­pla­ni­ną domu. Jak póź­niej po­wie­dział: „Bę­dąc oto­czo­nym wszyst­ki­mi tymi es­tro­ge­na­mi, to cud, że nie zo­sta­łem ge­jem”. Kie­dy tyl­ko mógł, wy­my­kał się z domu i włó­czył po piasz­czy­stym wy­brze­żu albo krę­cił bez celu po ta­nich i ki­czo­wa­tych te­atrzy­kach.

W domu mógł ro­bić dwie rze­czy: czy­tać ko­mik­sy i zbie­rać kar­ty z gra­cza­mi bejs­bo­lu. Jack żył swo­imi ma­rze­nia­mi o su­per­bo­ha­te­rach. Eska­pizm po­zwa­lał mu po­ko­nać sa­mot­ność, a sa­mot­ność wy­wo­ły­wa­ła w nim gniew, któ­ry ro­dził się z tego, że ota­cza­ło go w domu tak wie­le lu­dzi, a jed­nak więk­szość cza­su spę­dzał sam. Jego czę­ste ata­ki gnie­wu były wo­ła­niem o uwa­gę. We­dług sio­stry, Lor­ra­ine, kie­dy Jack nie mógł cze­goś prze­wal­czyć, „roz­no­sił dom swo­ją hi­ste­rią przy­po­mi­na­ją­cą trzę­sie­nie zie­mi”. W pew­ne Boże Na­ro­dze­nie zła­pał piłę i od­ciął nogę od sto­łu w kuch­ni. W re­wan­żu Ethel May dała mu jako świą­tecz­ny pre­zent bry­łę wę­gla. Jack wrzesz­czał i wście­kał się do mo­men­tu, aż do­stał praw­dzi­wy pre­zent. Do­pie­ro wte­dy się uspo­ko­ił. In­nym ra­zem, kie­dy chciał zwró­cić na sie­bie uwa­gę, a Ethel May roz­ma­wia­ła przez te­le­fon, po­ło­żył się na pod­ło­dze i wrzesz­czał tak dłu­go, do­pó­ki nie odło­ży­ła słu­chaw­ki. „Póź­niej – wspo­mi­na Jack – do­brze ro­zu­mia­łem uczu­cie to­wa­rzy­szą­ce by­ciu nie­chcia­nym – bo jako małe dziec­ko czu­łem, że sta­no­wię dla mo­jej ro­dzi­ny pro­blem. Moja mat­ka i oj­ciec ro­ze­szli się tuż przed mo­imi na­ro­dzi­na­mi (…) mo­jej ma­mie mu­sia­ło być bar­dzo trud­no”. Do­pie­ro po la­tach Jack po­jął, dla­cze­go tar­ga­ły nim ta­kie uczu­cia.

Jak więk­szość chłop­ców w jego wie­ku, Jack po­dzi­wiał Jo­ego Di­Mag­gia i zbie­rał wszyst­kie kar­ty z jego wi­ze­run­kiem. Pew­ne­go razu Jack zo­stał wy­sła­ny do skle­pu po chleb i mle­ko i za­miast za­ku­pów przy­niósł naj­now­sze nu­me­ry ko­mik­sów: Sub­ma­ri­ner, The Hu­man Torch, Cap­ta­in Ma­rvel i swo­je­go ulu­bio­ne­go Bat­ma­na. Ze wszyst­kich bo­ha­te­rów naj­bar­dziej ko­chał Bat­ma­na, po­nie­waż „miał zwięk­szo­ne ludz­kie moce, a nie nie­re­al­ne nie­ludz­kie siły”. Uwiel­biał po­stać Jo­ke­ra. Kie­dy wró­cił do domu, Ethel skar­ci­ła go i za­bra­ła mu wszyst­kie te ksią­żecz­ki.

W ży­ciu Jac­ka we wcze­snym wie­ku po­ja­wił się te­mat sek­su. „Mia­łem sil­ny po­pęd. Pa­mię­tam, że już w dzie­ciń­stwie sek­su­al­nie pod­nie­ca­ło mnie wie­le rze­czy, tak gdzieś przed ósmym ro­kiem ży­cia, kie­dy sie­dzia­łam w wan­nie. Mia­łem na­praw­dę spo­ry ape­tyt”.

Były też i fil­my. Mło­dy Jack spę­dzał każ­dy so­bot­ni po­ra­nek w lo­kal­nym ki­nie, The Pa­la­ce, do­słow­nie chło­nąc kre­sków­ki i fil­my w od­cin­kach, w któ­rych bo­ha­ter ra­to­wał się na koń­cu w ja­kiś nie­moż­li­wy spo­sób, co mia­ło za­chę­cić dzie­cia­ki, by w na­stęp­ną so­bo­tę przy­by­ły na ko­lej­ny ma­ra­ton ce­lu­lo­idu, na­po­jów ga­zo­wa­nych, po­pcor­nu i cu­dow­nych oca­leń.

Cho­ciaż pod wzglę­dem fi­nan­so­wym były to trud­ne cza­sy, „nig­dy nie czu­łem się bied­ny – wspo­mi­na Jack. – W Nep­tu­ne były re­jo­ny gor­sze, wy­peł­nio­ne niż­szy­mi kla­sa­mi, i te lep­sze, z ludź­mi z wyż­szych sfer. Ethel May Ni­chol­son mia­ła na tyle spry­tu, by­śmy za­miesz­ka­li w lep­szej dziel­ni­cy” – do­da­je. Po­nie­waż fir­ma Ethel May kwi­tła, w 1950 roku, kie­dy Jack miał trzy­na­ście lat, prze­pro­wa­dzi­ła całą ro­dzi­nę o dwie zna­czą­ce mile do Spring Lake, lep­sze­go są­siedz­twa po dru­giej stro­nie to­rów, któ­re na­zy­wa­no Irish Ri­vie­ra albo Jer­sey Sho­re. Te­raz dom i sa­lon zna­la­zły się na 505 Mer­cer Ave­nue, aku­rat wte­dy gdy Jack po­szedł do Ma­na­squ­an High Scho­ol, jed­nej z lep­szych szkół w po­łu­dnio­wym New Jer­sey.

Ethel ku­pi­ła je­den z pierw­szych od­bior­ni­ków te­le­wi­zyj­nych w dziel­ni­cy, czar­no-bia­łe pu­deł­ko na nóż­kach – to była wiel­ka spra­wa dla wszyst­kich poza Jac­kiem. Jack wo­lał swo­je so­bot­nie po­ran­ne fil­my niż prze­ga­da­ne nie­wy­raź­ne pro­gra­my na nie­du­żym ekra­nie. Nie ro­bi­ły na nim wra­że­nia Przy­go­dy Su­per­ma­na ani Sa­mot­ny jeź­dziec. Bar­dziej po­do­ba­li mu się w ko­mik­sach, w jego ży­wej wy­obraź­ni, niż w te­le­wi­zji. Na­wet je­śli inne dzie­ci z oko­li­cy zbie­ra­ły się tłum­nie, by oglą­dać w ich sa­lo­nie nowy cud ob­ra­zu i dźwię­ku, Jack miał go w no­sie.

Nie było w nim jesz­cze tego mło­dzień­cze­go pędu (któ­ry do­pie­ro miał się w nim na­ro­dzić); wciąż był niż­szy od więk­szo­ści chłop­ców i ob­ra­stał go dzie­cię­cy tłusz­czyk. W koń­cu go zgu­bił, ale nig­dy nie osią­gnął ta­kie­go wzro­stu, o ja­kim ma­rzył, by mógł grać w ko­szy­ków­kę ze szkol­ną dru­ży­ną. Kie­dy prze­stał ro­snąć, mie­rzył za­le­d­wie metr sie­dem­dzie­siąt pięć. Przy nad­wa­dze i nie­du­żym wzro­ście zy­skał wśród uczniów szy­der­cze prze­zwi­sko „Chubs” (Pu­cek). Miał wiel­kie kło­po­ty z trą­dzi­kiem. Jego skó­rę po­kry­wa­ły krost­ki, bli­zny szpe­ci­ły twarz, ra­mio­na, pierś i ple­cy. Z tego po­wo­du, na­wet gdy był już wzię­tym ak­to­rem, był bar­dzo ostroż­ny i nig­dy nie po­zwa­lał fil­mo­wać się bez ko­szul­ki, chy­ba że w ko­rzyst­nym świe­tle albo ze sta­ran­nie na­ło­żo­nym pod­kła­dem.

W Ma­na­squ­an miał opi­nię do­bre­go ucznia. Był by­stry, in­te­li­gent­ny i ana­li­tycz­ny, ale bra­ko­wa­ło mu tego, na czym za­le­ża­ło mu naj­bar­dziej: wzro­stu i siły fi­zycz­nej, by grać w pił­kę. Ko­szy­ków­ka była poza jego za­się­giem, za­jął się więc opi­sy­wa­niem w ga­zet­ce szkol­nej do­ko­nań dru­ży­ny ko­szy­kar­skiej. Pró­bo­wał też rug­by, ale znów oka­zał się za ni­ski i za de­li­kat­ny do tej gry, dla­te­go mu­siał za­do­wo­lić się rolą me­na­dże­ra do spraw sprzę­tu. Po­da­wał je­dy­nie kije, pił­ki i rę­ka­wi­ce in­nym za­wod­ni­kom. „Chciał być atle­tą, więc praw­do­po­dob­nie fru­stro­wał się z po­wo­du swe­go ni­skie­go wzro­stu i nie­wiel­kiej siły, a na­wet z tego, że nie był nie­co star­szy. Za­wsze był naj­młod­szy w gru­pie” – wspo­mi­na je­den ze szkol­nych ko­le­gów Jac­ka. W za­mian za to pi­sał o roz­gryw­kach. Jak się oka­za­ło, pi­sa­nie przy­cho­dzi­ło mu z ła­two­ścią. Uwiel­biał spra­woz­da­nia z me­czów, w któ­rych przed­sta­wiał ak­cję tak, jak­by sam grał w dru­ży­nie. Na­pi­sa­nie chwy­tli­we­go zda­nia przy­no­si­ło mu nie­mal taką samą fraj­dę jak cel­ny rzut. Nie­mal.

W 1953 roku szes­na­sto­let­ni Jack wy­róż­niał się wśród in­nych uczniów. Był ir­landz­kim przy­stoj­nia­kiem i – po­mi­mo trą­dzi­ku – jego nowe, szczu­plej­sze i bar­dziej mu­sku­lar­ne cia­ło oraz ostry, dow­cip­ny spo­sób mó­wie­nia za­pew­ni­ły mu po­zy­cję naj­po­pu­lar­niej­sze­go chło­pa­ka w kla­sie. Po raz pierw­szy dziew­czy­ny w szko­le za­czę­ły za­uwa­żać jego moc­ną syl­wet­kę – Pu­cek stał się Nic­kiem (skrót od Ni­chol­so­na) – a sze­ro­ki uśmiech nie opusz­czał te­raz jego twa­rzy, tak jak­by był wy­cię­ty no­żem. I mimo że na­uczy­cie­le po­dej­rze­wa­li, że za tym uśmie­chem kry­ją się prze­róż­ne grzesz­ki, mimo jego aro­gan­cji, naj­gor­sze, o co mo­gli go oskar­żyć, było pa­le­nie. Za­czął pa­lić dwie pacz­ki dzien­nie i ten na­wyk po­zo­stał z nim na za­wsze. Ostrze­ga­no go, że pa­le­nie za­ha­mu­je jego wzrost. Śmiał się z tego, ale fakt fak­tem, że nie urósł po­nad metr sie­dem­dzie­siąt pięć – był niż­szy niż Ste­ve McQu­een, Paul New­man, Ro­bert Red­ford, tego sa­me­go wzro­stu co Ro­bert De Niro, ale wyż­szy od Ala Pa­ci­no i Boba Dy­la­na.

Po nie­uda­nej pró­bie do­sta­nia się do dru­ży­ny szkol­nej za­jął się do­ryw­czo grą w szkol­nych sztu­kach, co nie wy­ma­ga­ło ani od­po­wied­nie­go wzro­stu, ani siły atle­ty. W pierw­szej kla­sie od­krył, że to za­ję­cie nie tyl­ko bar­dzo mu się po­do­ba, ale że jest w nim cał­kiem do­bry. Jego pierw­sze przed­sta­wie­nie, Out of the Fry­ing Pan, pió­ra Fran­ci­sa Swan­na, było ko­me­dią o mło­dych dzie­cia­kach, któ­re sta­ra­ją się za­ist­nieć na Broad­wayu. Sztu­ka od­no­si­ła ogrom­ne suk­ce­sy w 1941 roku i sta­ła się sztan­da­ro­wym przed­sta­wie­niem wie­lu te­atrów szkol­nych w la­tach czter­dzie­stych i pięć­dzie­sią­tych, za­nim ustą­pi­ła bar­dziej współ­cze­snym pro­duk­cjom. Jack za­grał we Fry­ing Pan małą ról­kę, ale po­ra­dził so­bie na tyle do­brze, by w ko­lej­nej kla­sie na sta­łe za­pi­sać się szkol­ne­go te­atru.

Po szko­le, po­mię­dzy pró­ba­mi, by za­ro­bić na pa­pie­ro­sy, Jack pra­co­wał jako bi­le­ter w lo­kal­nym te­atrze, The Ri­vo­li, w Bel­mar. Za­mie­niał świa­tło dnia i uwa­gę, jaką zy­ski­wał w szko­le swo­ją grą, na te­atral­ną ciem­ność, w któ­rej mógł ob­ser­wo­wać praw­dzi­wych ak­to­rów, ana­li­zu­jąc każ­dy ich ruch, sta­ra­jąc się roz­gryźć ich spo­sób pra­cy i to, czy mógł­by sam grać tak jako oni. Do­ra­biał też jako ra­tow­nik (za­wsze w ko­szul­ce, by ukryć pierś po­kry­tą trą­dzi­kiem). Dzię­ki tej pra­cy miał przy­jem­ność oglą­da­nia mło­dych dziew­cząt w stro­jach ką­pie­lo­wych.

W przed­sta­wie­niu wy­sta­wio­nym na za­koń­cze­nie szko­ły Jack za­grał w The Cu­rio­us Sa­va­ge Joh­na Pa­tric­ka, sztu­ce, któ­ra zo­sta­ła na­pi­sa­na dla le­gen­dy kina nie­me­go Lil­lian Gish. Opo­wia­da­ła o sta­rej ko­bie­cie, któ­ra tra­fia do szpi­ta­la psy­chia­trycz­ne­go, gdzie ota­cza­ją ją sza­leń­cy. Naj­więk­sze­go z nich, Han­ni­ba­la, za­grał wła­śnie Jack. Był w tej roli tak do­bry, że pod­czas za­koń­cze­nia roku uzna­ny zo­stał przez star­szych ko­le­gów za „naj­lep­sze­go ak­to­ra”.

Po­mi­mo ro­sną­cej po­pu­lar­no­ści wśród dziew­cząt oraz pra­cy ra­tow­ni­ka Jack wciąż nie miał żad­nej dziew­czy­ny na sta­łe. Za­wsze był dow­cip­ny i rzu­cał cię­te ko­men­ta­rze, w szko­le stał się więc kla­so­wym klow­nem, a jego dow­cip po­zwa­lał ła­go­dzić wie­le na­pięć. Nie po­tra­fił pod­ry­wać dziew­cząt dzię­ki temu, jak wy­glą­dał, po­tra­fił jed­nak zbli­żyć się do nich dzię­ki temu, że je roz­śmie­szał. W ostat­niej kla­sie oto­czo­ny był naj­pięk­niej­szy­mi, a więc „nie­ty­kal­ny­mi” szkol­ny­mi księż­nicz­ka­mi. Jak wspo­mi­na San­dra Ha­wes, „naj­lep­sza ak­tor­ka” z ich ostat­niej kla­sy, part­ner­ka te­atral­na Jac­ka: „Uma­wiał się z naj­po­pu­lar­niej­szy­mi dziew­czy­na­mi w szko­le (…) był za­baw­ny (…) ale z ni­kim się nie wią­zał (…) chy­ba tyl­ko on nie miał dziew­czy­ny (…) był żar­tow­ni­siem, ka­wa­la­rzem, za­wsze wy­ci­nał ja­kieś nu­me­ry”. Dzię­ki słow­nej żon­gler­ce zy­skał wśród ko­le­gów przy­do­mek „Tkacz” – po­tra­fił tkać naj­bar­dziej wy­szu­ka­ne hi­sto­rie i za­wsze wy­my­ślał cie­ka­wą po­in­tę. Już wte­dy gdy opo­wia­dał, miał zwy­czaj ob­li­zy­wa­nia ust po­mię­dzy sło­wa­mi.

Dzię­ki swo­jej po­pu­lar­no­ści, po­mi­mo że ubie­rał się jak bun­tow­nik, zo­stał wy­bra­ny na prze­wod­ni­czą­ce­go naj­star­szej kla­sy. Po obej­rze­niu fil­mu, któ­ry wpły­nął na całe jego ży­cie, Dzi­kie­go Lasz­ló Be­ne­de­ka z 1953 roku, no­sił brud­ne dżin­sy i mo­to­cy­klo­wą kurt­kę. Film wszedł na ekra­ny w grud­niu, Mar­lon Bran­do grał w nim ło­bu­za-mo­to­cy­kli­stę, któ­ry swo­im oszczęd­nie pre­zen­to­wa­nym, ale za­bój­czym uśmie­chem w tak zwa­nym hap­py en­dzie zdo­by­wa naj­lep­szą dziew­czy­nę. Wła­dze szko­ły tro­chę krzy­wi­ły się na strój Jac­ka, ale przy­my­ka­ły na to oko. W czerw­cu miał skoń­czyć szko­łę, za­tem nie było sen­su w ostat­niej chwi­li ro­bić za­mie­sza­nia.

W czerw­cu 1954 roku skoń­czył Ma­na­squ­anę. Za­osz­czę­dził tro­chę pie­nię­dzy z pra­cy w te­atrze i pra­cy ra­tow­ni­ka, ku­pił więc so­bie uży­wa­ny sa­mo­chód, stu­de­ba­ke­ra z 1947 roku (Jack uwiel­biał żar­to­wać, że był tak do­brym gra­czem na wy­ści­gach, że re­gu­lar­ne wi­zy­ty na Mon­mo­uth w trak­cie li­ceum po­zwo­li­ły mu wy­grać pie­nią­dze na sa­mo­chód). Do­pie­ro wte­dy, kie­dy po­sta­no­wił zdać na pra­wo jaz­dy, oka­za­ło się, że nie ma aktu uro­dze­nia. Jack my­ślał, że to dla­te­go, że uro­dził się w domu, po­dob­nie jak sio­stry. W pa­pie­rach sta­nu New Jer­sey Jack nie ist­niał. Aby za­ra­dzić tej nie­ści­sło­ści, Ethel May szyb­ko wy­peł­ni­ła od­po­wied­nie for­mu­la­rze w de­par­ta­men­cie zdro­wia sta­nu New Jer­sey. Za­świad­czy­ła w nich, że Jack uro­dził się dwu­dzie­ste­go dru­gie­go kwiet­nia 1937 roku w ich domu, przy Si­xth Ave­nue nr 1410 w Nep­tu­ne City, w sta­nie New Jer­sey. Wy­ja­śni­ła, że ona, Ethel Rho­ads, jest jego mat­ką, a jej mę­żem i oj­cem Jac­ka był John Jo­seph Ni­chol­son.

Jack w ten spo­sób otrzy­mał do­ku­men­ty, któ­rych po­trze­bo­wał, by wy­ro­bić so­bie pra­wo jaz­dy. Póź­niej miał od­kryć, że fak­ty te, po­dob­nie jak więk­szość hi­sto­rii ro­dzi­ny, któ­rą uwa­żał za praw­dzi­wą, mi­ja­ły się z praw­dą.ROZDZIAŁ CZWARTY

NIG­DY NIE WSPO­MI­NAM ,

NIE JE­STEM NO­STAL­GICZ­NY. BYŁY ZŁE. LU­DZIE, KTÓ­RZY NIE WI­DZIE­LI MO­ICH PIERW­SZYCH FIL­MÓW, MAJĄ SIĘ LE­PIEJ NIŻ JA, ALE JAK WSZY­SCY AK­TO­RZY PO­TRZE­BO­WA­ŁEM PRA­CY… TYL­KO TAKĄ PRA­CĘ MO­GŁEM DO­STAĆ.

NIKT INNY MNIE NIE CHCIAŁ.

– JACK NI­CHOL­SON

Na po­cząt­ku lat sześć­dzie­sią­tych wiel­kie wy­twór­nie za­czę­ły na­śla­do­wać Cor­ma­na. Za­chę­ca­ła ich pro­por­cja na­kła­dów do zy­sków w jego fil­mach. Twen­tieth Cen­tu­ry Fox stwo­rzy­ła mały pod­od­dział na­zwa­ny As­so­cia­ted Pro­du­cers, któ­ry miał pro­du­ko­wać fil­my, le­d­wo miesz­czą­ce się w ra­mach kina ka­te­go­rii A, czy­li zwy­cza­jo­wej wy­twór­nia­nej pro­duk­cji, wcho­dzi­ły ra­czej w ka­te­go­rię B, czy­li bli­żej fil­mów Cor­ma­na.

Tym­cza­sem Jack za­py­tał Cor­ma­na, jak mógł­by zna­leźć pra­cę sce­na­rzy­sty. Rada była pro­sta: na­pisz coś lek­kie­go dla fil­mu bez wy­myśl­nych sce­no­gra­fii i efek­tów spe­cjal­nych i zrób z tego thril­ler. Wkrót­ce po­tem pro­du­cent i re­ży­ser Ro­bert Lip­pert za­py­tał Cor­ma­na, czy zna do­bre­go sce­na­rzy­stę, a ten za­su­ge­ro­wał Jac­ka, któ­ry jako part­ne­ra przy­pro­wa­dził Dona De­vli­na. Oby­dwaj po­zo­sta­li do­bry­mi przy­ja­ciół­mi. De­vlin na­pi­sał wcze­śniej i sprze­dał sce­na­riusz Ana­to­my of a Psy­cho, tani nie­za­leż­ny film, w któ­rym rów­nież za­grał, na­krę­co­ny w 1961 roku w re­ży­se­rii Bo­ri­sa Pe­trof­fa. Jack czuł się bez­piecz­niej, pra­cu­jąc z do­świad­czo­nym part­ne­rem. Dzię­ki temu miał swo­bo­dę roz­wi­ja­nia swo­ich po­my­słów i te­sto­wa­nia róż­nych li­nii dia­lo­go­wych.

Lip­pert wy­na­jął ich za ty­siąc dwie­ście pięć­dzie­siąt do­la­rów – dla dwóch – i dał im wol­ną rękę na na­pi­sa­nie lek­kie­go sce­na­riu­sza. Jack wy­my­ślił fa­bu­łę i dia­lo­gi fil­mu, któ­ry stał się Thun­der Is­land, De­vlin wy­ko­nał pra­ce warsz­ta­to­we. W fil­mie o za­ma­chu po­li­tycz­nym, osa­dzo­nym na Ka­ra­ibach, za­gra­li zmy­sło­wa Fay Spa­in oraz Gene Nel­son w roli, któ­rą Jack po­cząt­ko­wo szy­ko­wał dla sie­bie. Jack od­padł, po­nie­waż, jak po­wie­dział Lip­pert, wo­lał go jako sce­na­rzy­stę niż ak­to­ra, a poza tym nie miał wy­ro­bio­ne­go na­zwi­ska. Dla­te­go Nel­son, któ­ry wte­dy był po­pu­lar­ny, do­stał tę rolę.

Wkrót­ce po ukoń­cze­niu Thun­der Is­land Jack miał te­le­fon od Mud z in­for­ma­cją, że June za­cho­ro­wa­ła. Rzu­cił wszyst­ko i po­je­chał od­wie­dzić ją w Ce­dars of Le­ba­non Ho­spi­tal. Le­ka­rze po­wie­dzie­li mu, że June umie­ra z po­wo­du agre­syw­ne­go raka szyj­ki ma­ci­cy i pier­si, i ostrze­gli go, że może być zszo­ko­wa­ny jej wi­do­kiem. Był zszo­ko­wa­ny. Wa­ży­ła trzy­dzie­ści sześć kilo i wy­glą­da­ła jak szkie­let. Był prze­ra­żo­ny jej sta­nem. Kie­dy wi­dział ją ostat­nio, wy­glą­da­ła wspa­nia­le, przed­sta­wił jej wte­dy Geo­r­gian­nę. Roz­ma­wia­li przez kil­ka mi­nut, a po­tem po­ca­ło­wał ją w czo­ło i wy­szedł. Nie wró­cił do szpi­ta­la i nig­dy już nie zo­ba­czył jej ży­wej. Obo­wią­zek co­dzien­nych od­wie­dzin u June, aż do mo­men­tu gdy zmar­ła, spadł na Mud. Kie­dy June le­ża­ła już nie­mal nie­przy­tom­na, za­pra­gnę­ła zo­ba­czyć Geo­r­gian­nę. Tyl­ko tę dziew­czy­nę Jack jej prze­sta­wił, za­przy­jaź­ni­ły się, June mia­ła na­dzie­ję, że Jack jed­nak się z nią oże­ni. Mud ka­za­ła Jac­ko­wi za­dzwo­nić do Geo­r­gian­ny i po­pro­sić, by od­wie­dzi­ła jego sio­strę.

Kie­dy Geo­r­gian­na ode­bra­ła te­le­fon, Jack szyb­ko wy­ja­śnił, że nie cho­dzi mu o ich re­la­cje, że te­raz ma żonę i nie­ba­wem zo­sta­nie oj­cem, jed­nak June umie­ra i chcia­ła­by się z nią spo­tkać. Geo­r­gian­na na­tych­miast po­je­cha­ła do szpi­ta­la i, po­dob­nie jak Mud, od­wie­dza­ła June co­dzien­nie przez dwa ty­go­dnie, aż do jej śmier­ci trzy­dzie­ste­go pierw­sze­go lip­ca 1963 roku, w wie­ku czter­dzie­stu czte­rech lat.

Thun­der Is­land we­szła na ekra­ny we wrze­śniu 1963 roku, tro­chę wię­cej niż dwa mie­sią­ce po odej­ściu June i za­le­d­wie mie­siąc przed za­bój­stwem Joh­na F. Ken­ne­dy­ego. Po Dal­las nikt nie chciał oglą­dać fil­mu na te­mat za­ma­chu. Szyb­ko znik­nął z kin. Jack i De­vlin oka­za­li się do­brym du­etem twór­czym, ale po­nie­waż film nie zna­lazł pu­blicz­no­ści, prze­sta­li ze sobą współ­pra­co­wać.

W sierp­niu Jack po­je­chał do Aca­pul­co, w Mek­sy­ku, by pra­co­wać nad En­sign Pu­lver Jo­sha Lo­ga­na. Uda­ło mu się do­stać małą rolę w fil­mie pro­du­ko­wa­nym przez War­ner Bros. Rola była nie­wiel­ka, ale pro­duk­cja więk­sza od do­tych­cza­so­wych. En­sign Pu­lver roz­wi­jał po­stać gra­ną wcze­śniej przez Jac­ka Lem­mo­na w ekra­no­wej wer­sji Mi­ster Ro­berts z 1955 roku, w re­ży­se­rii Joh­na For­da i Me­rvy­na Le­roya (i nie­wy­mie­nio­ne­go Lo­ga­na). Pro­du­ko­wa­ny był na Broad­wayu przez Lo­ga­na, na pod­sta­wie w po­ło­wie au­to­bio­gra­ficz­nej be­st­sel­le­ro­wej po­wie­ści Tho­ma­sa Heg­ge­na z 1946 roku.

Film zo­stał na­krę­co­ny na wy­brze­żu Aca­pul­co, w Pu­er­to Ma­rqu­es, na po­kła­dzie wy­co­fa­ne­go z rej­sów stat­ku han­dlo­we­go. Za­ło­gę stat­ku gra­li ak­to­rzy kon­trak­to­wi, Jack był naj­więk­szym de­biu­tan­tem w fil­mie i otrzy­mał naj­mniej­szą rolę, a głów­ną rolę mu­siał udźwi­gnąć Ro­bert Wal­ker jr. Jack pa­mię­tał Wal­ke­ra ze sta­rej ka­wiar­nia­nej pacz­ki. Jego oj­ciec był wiel­ką gwiaz­dą fil­mo­wą, po­peł­nił sa­mo­bój­stwo na po­cząt­ku lat pięć­dzie­sią­tych. Wal­ker dłu­go cze­kał na swo­je pięć mi­nut, a kie­dy na­de­szły, sta­ło się ja­sne, że Lo­gan wy­brał złe­go ak­to­ra do tej roli. Choć wy­glą­dał jak oj­ciec, róż­ni­ca po­mię­dzy dwo­ma Wal­ke­ra­mi była taka, że młod­sze­mu bra­ko­wa­ło ta­len­tu.

Pra­ca nad fil­mem po­su­wa­ła się w śli­ma­czym tem­pie. Ma­jąc nie­wie­le do ro­bo­ty, Jack spę­dzał czas upa­la­jąc się. W Mek­sy­ku za­wsze ła­two było do­stać traw­kę i wkrót­ce cała eki­pa pa­li­ła co­dzien­nie, przez co wszy­scy wy­pa­dli w fil­mie nie­co ka­ry­ka­tu­ral­nie.

Pro­duk­cja zo­sta­ła wstrzy­ma­na, po­nie­waż nie­ob­sa­dzo­na była głów­na rola ko­bie­ca. San­dra była w cią­ży, Jack za­su­ge­ro­wał więc Lo­ga­no­wi swo­ją naj­lep­szą przy­ja­ciół­kę, Mil­lie Per­kins. Lo­gan spraw­dził ją i dał jej rolę prze­pięk­nej pie­lę­gniar­ki, któ­ra do­pro­wa­dza Pu­lve­ra do sza­leń­stwa.

Nie jest dziw­ne, że bez udzia­łu Fon­dy, Ca­gneya i Lem­mo­na cały film spo­czy­wał na bar­kach Wal­ke­ra jr i Jac­ka, więk­szość scen nie mia­ła cha­rak­te­ru i trud­no było je oglą­dać. Nie trze­ba było cze­kać na pre­mie­rę, żeby prze­ko­nać się, że wła­śnie wziął udział w czymś, co ob­sa­da na­zwa­ła Man­hat­tan Pro­ject; czy­li pro­duk­cją bom­by ato­mo­wej.

♦ ♦ ♦

W dniu, w któ­rym Jack wró­cił do Los An­ge­les, San­dra uro­dzi­ła cór­kę, któ­rą na­zwa­li Jen­ni­fer. Nadał jej prze­zwi­sko Ona, naj­pew­niej na cześć Ony Bla­ke, cór­ki Uri­ze­na z mi­to­lo­gii Wil­lia­ma Bla­ke’a. Kie­dy była dziec­kiem, Jack za­wsze na­zy­wał ją Ona.

Pod­czas zdjęć do Pu­lver Jack za­przy­jaź­nił się z Lar­rym Hag­ma­nem i te­raz, po po­wro­cie do Hol­ly­wo­od, Jack i San­dra za­czę­li spo­ty­kać się to­wa­rzy­sko z Hag­ma­nem i jego żoną. Ni­chol­so­no­wie miesz­ka­li w skrom­nym dom­ku nie­da­le­ko Plum­mer Park na obrze­żach Hol­ly­wo­od, gdzie prze­pro­wa­dzi­li się, by mieć wię­cej miej­sca dla ma­łej Jen­ni­fer. Sy­tu­acja Hag­ma­na była nie­co inna. Po­cho­dził z ak­tor­skiej ary­sto­kra­cji – jego mat­ka, Mary Mar­tin, była słyn­ną broad­way­ow­ską i fil­mo­wą gwiaz­dą. Miał do­mek na pla­ży w Ma­li­bu, któ­ry Ni­chol­so­no­wie uwiel­bia­li od­wie­dzać w week­en­dy i gdzie nie­ustan­nie trwa­ły im­pre­zy, stru­mie­nia­mi lał się naj­lep­szy szam­pan. San­dra szyb­ko zna­la­zła wła­sną wer­sję raju w prze­pięk­nej kuch­ni Hag­ma-nów. Sta­ła na bo­sa­ka i pich­ci­ła róż­ne eg­zo­tycz­ne po­tra­wy, a czę­sto ich spe­cjal­nym skład­ni­kiem było tro­chę traw­ki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: