Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Nie-bajki pani Barbajki - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Luty 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nie-bajki pani Barbajki - ebook

Kochani, polecam nową książeczkę, w której autorka przygotowała siedem opowiadań. Znajdziemy tu bajeczki opowiadające o Wiktusi, kotku, koziołku, perliczce czy o smokach i zimowych stworkach.

Bohaterami są nie tylko ludzie, ale również zwierzęta i zjawiska przyrodnicze. Bajeczki pomogą dzieciom zrozumieć otaczający świat i problemy, jakim trzeba stawić czoła. W tekście wplecione są bajki, które pomogą przezwyciężyć strach przed różnymi sytuacjami, stworami, albo tym, że trzeba się słuchać rodziców i wychowawców, bo wiedzą, co tak naprawdę dla dziecka jest najlepsze.

W bajce o Wiktusi, poruszony jest problem kłamstw i to, że należy chodzić do przedszkola i wspólnie się bawić z rówieśnikami, a także o opiece nad zwierzątkiem, które dziewczynka przyniosła bez zgody opiekuna do przedszkola. Jedna z bajek o koziołku nawiązuje do poznawania środowiska bliższego i dalszego.

Napisana prostym, przystępnym językiem książeczka dla dzieci, powinna wzbudzić zainteresowania i zaowocować utrwaleniem pozytywnych postaw w życiu codziennym dzieci.

Zapraszam do zaczarowanego świata bajek.

Kategoria: Dla dzieci
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7859-102-3
Rozmiar pliku: 631 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wiktusia

Wiktusia smacznie jeszcze spała, kiedy słoneczko ciepłym pyszczkiem zapukało do jej okienka:

– Kochanie, obudź się, czas do przedszkola!

Dziewczynka przetarła zaspane oczy.

– Nie chcę, nie pójdę, słyszysz! – powiedziała stanowczo, po czym odwróciła się i przykryła kołderką po sam czubek głowy. – Nie pójdę, bo dzieci mnie biją!

Zabawki i kotek spojrzeli po sobie zdziwieni.

– Wiktusiu, co się stało? – pokręcił głową pajac. – Przecież lubiłaś chodzić do przedszkola, prawda?

Panienka rozzłościła się.

– Nie pójdę i już!... Yhy… yhy… – zakaszlała.

Zabawkom trudno było uwierzyć w to, co powiedziała Wiktusia.

– Wstawaj szybko, bo spóźnisz się do przedszkola. – zamiauczał kotek Mrukotek i pokazał dziewczynce olbrzymi koci grzbiet. – To świetna gimnastyka mięśni. Kilka kocich grzbietów i od razu się lepiej poczujesz.

– Dziękuję za radę – odpowiedziała bardzo niezadowolona.

No, tak. Fifi szczeka, Mrukotek się łasi i jak ta biedna Wiktusia ma pójść do przedszkola. Dobrze jej tutaj, pod kołderką…

– W przedszkolu czekają koleżanki, koledzy… i panie!

– Och, gdybym mogła, choć na jeden dzień pójść do przedszkola – wtrąciła kredka Adelka. – Zabierz mnie z sobą. Narysuję ci najpiękniejszą piłkę na świecie.

– I co o tym myślisz, Wiktusiu? – spytało raz jeszcze słoneczko.Kotek Mrukotek

Zuzia i Amelka bawiły się lalkami: Pelą i Melą. Gdy Amelka zastanawiała się nad nowa fryzurą dla Meli, Zuzia poprosiła ją o przyniesienie nowej sukienki dla Peli.

– Jest w moim worku – zaszczebiotała Zuzia i po chwili dodała: – Tylko ostrożnie na… To coś!

Amelka podbiegł do krzesła, na którym leżał wypchany plecak. Nagle usłyszała dziwne syczenie.

– Co masz w plecaku?… Coś syczy... Potwór chyba!

Zuzia cichutko przybliżyła się do Amelki.

– To nie żaden potwór! – szepnęła. – Syczy tylko… Cii, bo pani usłyszy! I wolniutko otworzyła bagaż.

Amelka zasłoniła oczy z przerażenia.

– Nie bój się. To kot Mrukotek – powiedziała Zuzia i ostrożnie go wyjęła.

– Śmieszny taki! W okularach… Też chciałabym mieć takiego kotka! Zuziu, mogę go troszeczkę potrzymać? – spytała niepewnie Amelka.

– Wiesz... To wyjątkowy kot – odpowiedziała Zuzia.

– Nie zrobię mu krzywdy! Obiecuję! – zapewniła Amelka.

Zuzia spoważniała:

– Tylko uważaj na jego okulary... Bo wiesz, bez nich nie będzie dobrze widział.

– No pewnie! – zapewniła Amelka. – Obiecuję! Przecież to wyjątkowy gość! Jest taki puszysty i mięciutki.Koziołek

Głęboko w gęstwinie wysokich traw urodził się śliczny koziołek. Słońce na koziołka rzucało ukradkiem promienie, wiatr delikatnie głaskał jego grzbiet i wszędzie dookoła rosły pachnące kwiaty. Matka często opuszczała legowisko i małego synka, bo musiała znaleźć jedzenie dla siebie. Koziołek nie myślał ani o słońcu, ani o wietrze, nie zwracał uwagi na śpiew ptaków i na różne odgłosy, leżał i co chwila wyciągał łebek, bo był ciekawy, czy mamusia jest w pobliżu.

Pewnego dnia, kiedy matka jak zwykle wybrała się na poszukiwanie pożywienia, długo nie wracała. Biedny koziołek trząsł się ze strachu. Potem zrobiło mu się jakoś dziwnie. W pewnej chwili usłyszał trzask zamykających się drzwi samochodu i warkot silnika. Po chwili wszystko ucichło. Samochód odjechał. Wysokim, cieniutkim piskiem przyzywał matkę tak długo, dopóki starczyło mu sił. Matka do niego nie przychodziła.

Wczesnym rankiem zziębnięty i głodny koziołek wyszedł z legowiska; wołał matkę, szukał i nic.

Ale byłoby to zbyt smutne opisywać wszystko, co czuł mały koziołek. Kiedy słońce wyjrzało zza rozłożystej dzikiej jabłoni, koziołek rzekł do siebie:

– Myślę, że pójdę w świat poszukać mojej mamusi.

– No to idź! – odrzekła jabłoń.Sabinka w krainie smoków

Pewnego dnia, a był to sam środek lipca, na dworze szalał wiatr. Gałęzie drzew uginały się pod jego podmuchami. Sabinka nie mogła się bawić w ogrodzie ani spacerować po parku. Jednak wcale się nie nudziła. Czytała bajkę o zionących ogniem smokach Ognika i Wielkosmokach, które szczyciły się ogromną siłą.

Nadszedł moment, że drogi obu szczepów, Wielkosmoków i Ogników rozeszły się. Wówczas Wielkosmoki zamieszkały w zamku na wzgórzu Złotoróg i weszły w posiadanie złotej korony królewny Dany. Stały się również – a rzadka to gratka – sprzymierzeńcami potężnego Orka.

W niedługim czasie do smoków Ogników z leśnej krainy uśmiechnęło się szczęście. Wielkosmoki ogłosiły wyścigi w cudacznych pojazdach po złotą koronę królewny.

Zaraz więc wśród mieszkańców zielonej krainy rozległy się szepty:

– Czy to możliwe? Czy naprawdę nie ma w tym żadnego podstępu?

Dziewczynka zastanowiła się chwilę.

– To prawda – szepnęła do siebie. – Dlaczego nagrodą ma być korona królewny, skoro jest tak strzeżona przez olbrzymie smoki? Dlaczego chcą się jej pozbyć?

Sabinka odłożyła książkę i zamknęła oczy. Wiatr z olbrzymią siłą uderzył w okno. Szyby zadrżały, a krople deszczu mocno bębniły o parapet. Chwilę potem rozpętała się burza.

– Cześć! – usłyszała nagle zdyszanego, ziejącego ogniem stwora, który łopotał w szybę ogromnym ogonem. – Nie bój się! Mam na imię Sam i nie skrzywdzę cię. Czy mogłabyś pomóc nam Ognikom odzyskać koronę królewny Dany?

– Dlaczego ja? – spytała mała Sabinka.

– Bo lubisz bajki i opowieści!!! A w nich wszystko jest możliwe – syknął Smok.

– Nie mogę wyjść na dwór, bo wieje wiatr – wytłumaczyła mu dziewczynka.

– Błagam!!! Pomóż nam!!! – poprosił raz jeszcze.Zimowa przygoda

Był mroźny dzień i sypał gęsty śnieg. Nagle białe puchowe sanie śnieżynki Oleńki zatrzymały się przed zimowym domkiem.

– Inuk! – zawołała. – Inuk! Gzie jesteś?!

– Tutaj jestem, Oleńko, pod stołem – odpowiedział chłopiec, który zmiatał okruszki lodu z podłogi.

– To straszne! To straszne! To okropne! – krzyknęła Oleńka wpadając do domku przez uchylone okno.

– Uspokój się! I powiedz, co się właściwie stało? – powiedział ze spokojem Inuk.

Oleńka zaczęła mu tłumaczyć:

– Wróbelek Ćwirek usiadł na nosie bałwanka. Za chwilę cały nos marchewkowy mu oskubie. Bałwanek jest okrutnie zdenerwowany. Kicha i kicha! A Ćwirek nie przestaje dziobać! Poradź coś! Błagam… proszę!

– Oleńko, wróbelek jest bardzo głodny – rzekł Inuk z uśmiechem. – Właściwie to nic strasznego się nie dzieje. Wsadzimy bałwankowi nową marchewkę i po kłopocie. Tak myślę!

Oleńka odchrząknęła:

– Niby tak! Myślę jednak, że trzeba coś z tym zrobić.

– Mam pewien pomysł – rzekł Inuk. – Wróbelki uwielbiają ziarenka i słoninkę. Może poczęstujemy naszego przyjaciela tymi smakołykami? Co ty na to?

– To wspaniały pomysł – odpowiedziała Oleńka.– Ale czy Ćwirek zostawi jego nos w spokoju? – dodała po chwili namysłu zaniepokojona śnieżynka.

– Mam pewien pomysł! – powiedział chłopiec. – Najlepiej będzie oblepić słoninkę ziarenkami i zawiesić na nosie bałwanka. Być może Ćwirek zostawi jego nos w spokoju. Co ty na to?

Śnieżynka zastanowiła się chwilę.Przepis na pyszną zimę

W pewnej wiosce mieszkała Gabrysia. Była grzeczną i bardzo pracowitą dziewczynką. Chodziła codziennie do szkoły i pilnie się uczyła.

Dziewczynka miała czarnego, jak węgielek, puszystego psa. Wabił się Fokus. Piesek uwielbiał spacery i zabawy z Gabrysią. Ale dzisiaj wolał siedzieć w domu, bo na dworze sypał gęsty śnieg i była straszna zawierucha.

– Bądź grzeczny Fokus!... Do zobaczenia po szkole – szepnęła w drzwiach tajemniczo Gabrysia. – Tobie to dobrze!

Nagle, przez uchylone drzwi wpadło coś okrągłego z ogromnymi, wybałuszonymi ślepiami.

– Cześć, jestem Grudek – odpowiedział wesoło i fiknął koziołka wprost na grzbiet Fokusa.

Gabrysia obejrzała się, nie widziała nikogo, ale usłyszała ten dziwny, nieco inny głos, a potem śmiech.

– Co to było? – zastanowiła się i zamknęła za sobą drzwi.

Przestraszony Fokus podskoczył na dwóch łapach. Wtem usłyszał tajemniczy głos.

– Chodź ze mną!

I Fokus usłuchał. Nie minęło kilka sekund i znalazł się w bardzo dziwnym miejscu.

– Gdzie ja jestem? – rozejrzał się wokoło. – Tu strasznie zimno jest!... Brr... brr

– Jesteś w Śnieżnej Krainie. A to moja rodzina – powiedział dumnie Grudek i zeskoczył na szklistą posadzkę tuż obok braci.

Sala była wielka, lodowata i błyszcząca. Mimo przeszywającego zimna panowała tu radość; wicher grał na skrzypeczkach, bracia plotkowali przy mrożonej herbatce popisując się swoimi dobrymi manierami i umiejętnościami.

Fokus otrzepał sierść i prychnął:

– Kim wy jesteście?

– Jesteśmy zimowymi braćmi – wyjaśnił Styczek, który właśnie zaprojektował nowy wzorek śniegowego płatka. Wzorek był przepiękny. Prawdziwe dzieło sztuki.Awantura z perliczką

Zagroda wiejska w Bajeczkowie

To było tak...

Kotek Filutek pobiegł za stodołę, tam, gdzie najczęściej przychodziły zwierzęta z zagrody wiejskiej, gdy chciały odbyć ważną naradę. Z daleka miauczał w wielkim podnieceniu:

– Kochany panie kogucie, gdzie pan jest? Ta cisza mnie przeraża!

– Cii...cii! Panie kocie! Pisklę wykluło się z jaja – uspokajał kogut.

A potem weszli do stodoły, ażeby je zobaczyć. Bo nie zdarza się co dzień, żeby w zagrodzie wiejskiej przychodziło na świat pisklę. I to nie byle jakie!

W pachnącym sianie siedziało wyklute maleństwo i trzęsło się ze strachu. Było puszyste z brązowo-białymi paskami na głowie i grzbiecie.

– Czyż nie jest śliczne? – powiedział kogut z zachwytem. – Nazwiemy je... Ślicznotką.

Minął jeden dzień, minął drugi, a kiedy nadszedł dzień trzeci, Ślicznotka wybiegła na podwórko:

– Dzień dobry! Piii... Czy ty jesteś moją mamusią? – spytała niepewnie.

Świnka Chrumka ze współczuciem spojrzała na Ślicznotkę:

– Nie... Jestem Chrumka – odparła stanowczo i schyliła łeb do powitania. – To jest moja córeczka. Właśnie je smaczne ziemniaczki.

Ślicznotka pomyślała: – „Jeśli nie jest moją mamusią, to, kto nią jest?”

Było jednak coś, czego nie mogła wiedzieć – świnka Chrumka i jej prosiaczek były ssakami. Natomiast ona – ptakiem.

Nagle z kurnika wybiegła kurka jarzębata.

– Ko, ko, ko, gdzie jesteś, mój mężu? – zawołała przerażona. – Proszę cię, odezwij się!

Ślicznotka przystanęła na chwilę i krzyknęła radośnie:

– Mamusiu, mamusiu! Nareszcie cię odnalazłam.

Kura pokręciła głową:

– Nie jestem twoją mamusią!

To powiedziawszy, rozprostowała skrzydła, dziobem uczesała niesforny puch i poszła szukać męża, koguta.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: