Nieście i przyjmujcie Dobrą Nowinę - ebook
Nieście i przyjmujcie Dobrą Nowinę - ebook
Podręcznik do Nowej Ewangelizacji
Umocnisz i pogłębisz swoją wiarę, jeśli będziesz się nią dzielić. Ty też możesz ewangelizować – i Scott Hahn pokazuje, jak to robić.
W swoim bardzo praktycznym „podręczniku misyjnym” autor wyposaża cię w: przewodnik ułatwiający zrozumienie, czym jest Nowa Ewangelizacja i dla kogo jest rzeczywiście przeznaczona; mapę, która zaprowadzi cię do miejsca, gdzie to wszystko się zaczyna; proste, piękne przesłanie, którym możesz się dzielić – słowem i czynem.
Kategoria: | Duchowość |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7516-884-6 |
Rozmiar pliku: | 639 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Czym jest Nowa Ewangelizacja? Z wielu powodów łatwiej jest odpowiedzieć na to pytanie przykładem niż słowem. Rozumiemy, czym jest, kiedy mamy z nią do czynienia. Poznajemy ją, gdy ją ujrzymy. Przez ostatnie kilka lat obserwowałem ją z bliska i osobiście w życiu moich trzech przyjaciół. Oto ich historie.
Nawrócenie
Rok: 2009. Miejsce: przeprowadzający aborcje Ośrodek Planowania Rodziny w Bryan, Teksas.
Każdego ranka, gdy dyrektorka ośrodka Abby Johnson wysiadała z samochodu i kierowała się do swojego biura, witał ją jeden ze zwolenników ruchu w obronie życia, pikietujących przed wejściem. Nigdy nie padło wobec niej obraźliwe słowo. Mówił po prostu: „Dzień dobry”, pytał, jak się miewa, i dodawał kilka miłych słów. Z biegiem czasu relacje stały się bardziej przyjacielskie. Gdy w październiku tamtego roku Abby Johnson zdecydowała się porzucić pracę w ośrodku, miała przyjaciół, do których mogła się zwrócić.
Po dwóch latach, dzięki przyjaźni z tymi chodnikowymi obrońcami życia i innymi katolikami z Przymierza dla Życia w Dolinie Brazos, Abby, która wcześniej była baptystką, następnie należała do Kościoła Episkopalnego, podjęła decyzję o wstąpieniu do Kościoła katolickiego. Komunię Świętą po raz pierwszy przyjęła w grudniu 2011 roku.
Przebudzenie
Druga opowieść. Działo się to w 2004 roku, w Wielki Piątek. Tej wiosny aktor Kevin James wraz z Willem Smithem brali udział w zdjęciach do filmu Hitch w Nowym Jorku. James, mimo że został wychowany jako katolik, nie praktykował swojej wiary. Bóg i Msza Święta nie były dla niego najważniejsze, a jego wiedza na temat nauczania Kościoła, podobnie jak wielu innych katolików w jego wieku, była minimalna.
Jednakże tego właśnie dnia zadzwonił jego ojciec. Przypomniał synowi, że w Wielki Piątek powinien ukrócić imprezowanie i rozpamiętywać, co dla niego zrobił Chrystus. Gdy rozmawiali, James przechodził obok kina, w którym wyświetlano film Pasja Mela Gibsona. Zapytał ojca, czy wypada obejrzeć ten film w Wielki Piątek. Odpowiedź? „Absolutnie tak”.
Osiem lat później w wywiadzie z Raymondem Arroyo James opisał to, co wydarzyło się w ciągu następnych trzech godzin, jako „zmieniające życie”.
„Kompletnie mnie powaliło” – tłumaczył. Ten film natchnął go do uczęszczania na Mszę oraz pogłębienia swojej wiedzy i wiary. James stopniowo stawał się oddanym, praktykującym katolikiem, jakim jest dzisiaj.
Powrót do domu
Ostatnia opowieść rozpoczyna się w 1960 roku.
Tego roku Beckwithowie z Nowego Jorku powitali na świecie swojego syna Franciszka. Wkrótce potem rodzina przeniosła się do Nevady. Gdy nadszedł czas, aby Franek rozpoczął naukę, rodzice zapisali go do katolickiej szkoły podstawowej, ufając, że, tak jak im wcześniej, tamtejsi nauczyciele dadzą ich synowi fundamenty katolickiej wiary.
Edukacja religijna Beckwitha rozpoczęła się, gdy kończył się Sobór Watykański II i trwała przez burzliwe lata siedemdziesiąte. Kościół żył nowinkami liturgicznymi i katechetycznymi. Poza Kościołem był to czas moralnego przewrotu i rewolucji społecznej. Młodemu człowiekowi trudno było w tych warunkach budować gmach swojej wiary. Uporządkowany wykład prawdy, której potrzebował, aby zrozumieć świat, znalazł dopiero w książkach Normana Geislera, R.C. Sproula i Francisa Schaeffera.
Niestety, odwiodły one go od Kościoła katolickiego i doprowadziły do ewangelikańskiego protestantyzmu.
Minęły lata. Beckwith zrobił doktorat z filozofii i rozpoczął wybitną karierę naukową, zwieńczoną tytułem profesora i Katedrą Relacji Kościół-Państwo w Baylor, największym uniwersytecie baptystycznym.
W 2006 roku, jako jeden z najpoważniejszych myślicieli chrześcijaństwa ewangelicznego, został wybrany na prezydenta Evangelical Theological Society. W tym samym czasie zainteresował się ponownie Kościołem ze swojego dzieciństwa, a zwłaszcza dziełem Jana Pawła II. Podczas konferencji na uniwersytecie bostońskim zaprezentował wykład na temat papieskiego wkładu do filozofii. Po wykładzie podszedł do niego jeden z uczonych i zadał proste pytanie: „Dlaczego nie jesteś katolikiem?”.
Beckwith nie potrafił odpowiedzieć. Spędził więc następny rok na poszukiwaniu – czytając wcześniejsze pisma następcy Jana Pawła II, Józefa Ratzingera; zgłębiając dogmaty, które postrzegał jako przeszkody w swoim powrocie do Kościoła, oraz omawiając wątpliwości z żoną i przyjaciółmi. Poświęcił długie godziny na czytanie pism ojców Kościoła. Ale dopiero kiedy odwiedził go siostrzeniec katolik, aby poprosić, żeby został jego świadkiem bierzmowania, przyszedł moment podjęcia decyzji. Beckwith czuł, że musi się określić i nareszcie wiedział, jaką ma podjąć decyzję. W maju 2007 roku zrezygnował z funkcji prezydenta Evangelical Theological Society i powrócił na łono Kościoła katolickiego.
Wezwanie
Te trzy opisane wyżej obrazy nawrócenia i powrotu do Kościoła katolickiego pokazują nam istotne elementy i cechy Nowej Ewangelizacji.
Na przykładzie Abby Johnson, Kevina Jamesa i Francisa Beckwitha widać, że Nowa Ewangelizacja, w odróżnieniu od głoszenia Dobrej Nowiny w poprzednich stuleciach, nie polega na wysyłaniu misjonarzy na nieznane lądy do pogan. Nie jest ona również ewangelizacją rozumianą tak, jak postrzega ją wielu protestantów, czyli dzieleniem się Dobrą Nowiną z niewierzącym po to, aby wyznał swoją wiarę w Chrystusa, a następnie przejściem do następnego niewierzącego.
Nowa Ewangelizacja jest raczej dziełem całego Kościoła – ludzi świeckich i konsekrowanych. Dotyczy przyjaciół, rodziny i współpracowników wychodzących do siebie nawzajem i głoszących prawdę o Chrystusie przy użyciu wszystkich dostępnych środków – rozmowy, osobistego świadectwa, mediów oraz ogromnego arsenału intelektualnych i duchowych bogactw, które nagromadził Kościół w swojej dwutysięcznej historii. Polega ona na codziennych aktach dobroci, prostych wyznaniach umotywowanych miłością i szczerych pytaniach.
Mówiąc najogólniej – Nowa Ewangelizacja przeznaczona jest bardziej dla ochrzczonych niż dla nieochrzczonych. Jest dla tych, którzy byli kiepsko katechizowani, ale aż zbyt dobrze sekularyzowani, oraz dla tych, którzy wprawdzie przystępują do sakramentów, ale traktują je jako obrzęd, a nie miejsce autentycznego spotkania z Chrystusem.
I nie miejmy złudzeń – takich katolików jest więcej niż kilku.
Kryzys
Kilka lat temu statystycy badający wierzenia i przekonania religijne chrześcijan w Ameryce odkryli, że jedynie 48% katolików wierzy, że Bóg jest Bogiem osobowym, którego mogą poznawać i z którym mogą budować relację. Albo, ujmując to nieco inaczej, ich badanie pokazało, że 52% katolików myśli o Bogu, przynajmniej w jakimś stopniu, jako o bezosobowej sile.
Niektórzy kwestionują wyniki tych badań, twierdząc, że są to katolicy, którzy nie chodzą do kościoła lub pokazują się tam tylko na Boże Narodzenie i Wielkanoc. Ale, jak wskazuje Sherry Weddell z Catherine of Siena Insitute w swojej książce Forming Intentional Disciples (Formacja uczniów zdecydowanych), tak nie jest. Przeprowadziła ona tysiące wywiadów w różnych parafiach i diecezjach i spotykała katolików, którzy chodzili na Mszę Świętą w każdą niedzielę, zasiadali w radach, udzielali się we wspólnotach i organizacjach charytatywnych, a jednak pozostawali sceptyczni co do możliwości nawiązania osobistej relacji z Bogiem.
Co więcej, kiedy badaczka pytała księży i katechetów w ponad sześćdziesięciu diecezjach, jak wielu z ich parafian określiliby jako „zdecydowanych uczniów” – oddanych naśladowców Chrystusa szukających świętości w ramach Jego Kościoła – odpowiedzią, jaką najczęściej słyszała, było: pięć procent. To jest pięć procent z ludzi uczęszczających do Kościoła, a nie tylko z ochrzczonych.
To pokazuje, gdzie dzisiaj znajduje się Kościół w Stanach Zjednoczonych (i w dużej mierze w zachodnim świecie) i dlaczego Nowa Ewangelizacja musi wychodzić poza proste głoszenie podstaw Ewangelii, a zamiast tego wzywać wiernych i niewierzących nie tylko do wiary w Chrystusa, lecz również do życia w Chrystusie, do nawrócenia umysłu i serca, które będzie się pogłębiało i ugruntowywało z każdym mijającym rokiem.
Ostatecznie Nowa Ewangelizacja musi być wezwaniem każdego mężczyzny, każdej kobiety i każdego dziecka do zakochania się w Bogu, wzrastania w tej miłości i kroczenia przez życie z Tym, który nas kocha.
Zrozumienie tego jest ważne – nie tylko na poziomie akademickim, ale również na poziomie praktycznym. Jest ważne, gdyż Nowa Ewangelizacja to zadanie, do którego Chrystus poprzez swój Kościół wzywa każdego z nas. Jest ona wielkim dziełem Kościoła dwudziestego pierwszego wieku, misją, do której ty i ja zostaliśmy wyznaczeni. Jest to misja, w której waży się nasza wieczność, z której każdy z nas „zda sprawę temu, który gotów jest sądzić żywych i umarłych” (1 P 4,5).
Celem tej książki jest przyoblec tę misję w ciało – opisać, czym ona jest, w jaki sposób ją realizujemy oraz czym jest to, co mamy głosić. Pomyśl o niej jako o poradniku do Nowej Ewangelizacji. Albo jeszcze lepiej, jako o przewodniku misyjnym, instrukcji obsługi, która pomoże ci zrozumieć, co oznacza być zarówno ewangelizowanym, jak i ewangelizującym katolikiem.
Od czego zatem mamy rozpocząć tę misję?
Abby Johnson, Unplanned, Carol Stream, IL, Tyndale Momentum 2011. Polskie wydanie: Nieplanowane, Częstochowa, Edycja Świętego Pawła 2012.
Wywiad z Raymondem Arroyo, „The World Over”, 10 października 2012 roku.
William Doino, „The long journey home”, Inside the Vatican, 7 stycznia 2008 roku.
Pew Research Center’s Forum on Religion & Public Life, „U.S. Religious Landscape Survey” 2008.
Sherry A. Weddell, Forming Intentional Disciples: The Path to Knowing and Following Jesus, Huntington, IN, Our Sunday Visitor, 2012, s. 62.NOWA EWANGELIZACJA: WSPÓLNA WIZJA
Kiedy coś istnieje od dwóch tysięcy lat, trudno jest o „pierwsze razy”. Większość z tego, co się mówi lub robi, zostało już powiedziane lub zrobione wcześniej. Jednakże Lumen fidei („Światło wiary”) zasługuje zaiste na określenie „pierwsza”: była to pierwsza w historii encyklika napisana przez dwóch papieży. Benedykt XVI ją rozpoczął, Franciszek ukończył.
Przez to ma ona szczególne znaczenie. W przeciwieństwie do innych encyklik na treści Lumen fidei odcisnął się charakter dwóch Następców Piotrowych. Jest owocem myśli i modlitw dwóch wielkich ewangelizatorów dwudziestego pierwszego wieku, dwóch mężów, którzy w pewnym stopniu są trochę jak dwaj wielcy ewangelizatorzy pierwszego wieku: Piotr i Paweł, rybak i uczony. Wydali w niej rozkaz wymarszu do Nowej Ewangelizacji. Tym jest w rzeczywistości Lumen fidei: dyrektywą lub strategią dla misji przed nami.
Nie jest to jednakże projekt, za który odpowiedzialni są tylko oni. Jest to raczej praca, do której przyczynił się każdy z papieży przez ostatnie pięćdziesiąt lat, z początkami sięgającymi II Soboru Watykańskiego i jeszcze wcześniej.
Zasiew Nowej Ewangelizacji
W pierwszej połowie dwudziestego wieku, długo przed tym, zanim papieże wezwali wiernych do dzieła Nowej Ewangelizacji, katoliccy księża i teologowie poszukiwali sposobów na ożywienie liturgicznego, modlitewnego i intelektualnego życia Kościoła. W latach pięćdziesiątych dały one początek ruchowi kerygmatycznemu.
Ruch ten, wsparty nowymi ideami przez Josefa Jungmanna i Johannesa Hofingera, a także kardynała Jeana Daniélou, Henriego de Lubaca i Hansa Ursa von Balthasara, wzywał duchowieństwo i ludzi świeckich do ponownego odkrycia nowotestamentalnej kerygmy – to znaczy do umieszczenia Ewangelii w centrum katolickiego kaznodziejstwa, nauczania i życia.
Teologowie kerygmatyczni postulowali, żeby księża, zamiast głosić homilie katechizujące wiernych w aspekcie prawa moralnego lub żywotów świętych, otwierali przed nimi Pismo Święte i prowadzili ich do coraz bliższego spotkania z Chrystusem poprzez otwartość na słowo. Chcieli również, aby katolicy dogłębniej naśladowali Ewangelię i podchodzili do życia wiary z taką nowością i świeżością, jak pierwsi chrześcijanie.
W przeciwieństwie do poprzedników Jungmann, Hofinger i im podobni rozumieli ewangelizację jako coś przeznaczonego nie tylko dla tych, którzy nigdy wcześniej nie słyszeli Ewangelii, lecz także jako ciągły, trwający przez wiele lat, proces pogłębiania wiary. Uważali również, że najlepszym sposobem realizowania tej wizji ewangelizacji było połączenie owoców innych ruchów odnowy – liturgicznej, biblijnej i patrystycznej – i zastosowanie ich zarówno w homiliach, jak i katechezie.
Kiedy w 1962 roku zebrał się II Sobór Watykański, wielu jego Ojców sympatyzowało z celami ruchu kerygmatycznego i budowało na ich teologii, nawet poprzez włączenie ewangelicznej terminologii do dokumentów soborowych.
Na przykład, podczas gdy w dokumentach Soboru Watykańskiego I termin „Ewangelia” (evangelion) użyty został tylko raz, i to tylko w odniesieniu do jednej z czterech Ewangelii, to w napisanych sto lat później dokumentach Soboru Watykańskiego II słowo „Ewangelia” można znaleźć 157 razy. Podobnie jak Sobór Watykański I nigdy nie odwołał się do słów „ewangelizować”, „ewangelizowanie”, „ewangelizacja”, na Soborze Watykańskim II czasownik „ewangelizować” został użyty 18 razy, a słowo „ewangelizacja” 31 razy.
Ta niespotykana obfitość określeń nawiązujących do słowa evangel i ewangelizacji nie oznacza wyłącznie zmiany językowej. Oznacza ona raczej zmianę orientacji, która stawała się coraz wyraźniejsza w działaniach papieża Pawła VI w miarę kończenia prac soboru.
Ukorzenienie
Jeśli nasiona Nowej Ewangelizacji zostały posiane przez ruch kerygmatyczny i Sobór Watykański II, to podlewane były przez ewangelizacyjną gorliwość Pawła VI.
Podejmując impuls pochodzący od ojców Soboru Watykańskiego II oraz od swojego imiennika, św. Pawła, papież Paweł VI podjął temat ewangelizacji i pobiegł z nim – niemal dosłownie – stając się pierwszym w historii papieżem odbywającym podróże apostolskie na inne kontynenty. Postrzegał siebie nie tylko jako księcia Kościoła lub administratora Kurii, lecz także jako głównego kaznodzieję i nauczyciela Kościoła – w rezultacie jego „Naczelnego Misjonarza”. A jako taki był zdeterminowany do głoszenia Ewangelii osobiście, na cztery strony świata.
I to właśnie robił.
Pomiędzy sesjami Soboru Watykańskiego II, w 1964 roku, Paweł VI pojechał do Ziemi Świętej, a stamtąd do Indii. W 1965 roku przybył do Nowego Jorku i przemawiał w siedzibie Organizacji Narodów Zjednoczonych. Dwa lata później wybrał się do Portugalii i zdominowanej przez muzułmanów Turcji. W 1968 roku odwiedził Kolumbię; w roku 1969 pojechał do Ugandy; a w rekordowym roku 1970 poleciał do Iranu, Wschodniego Pakistanu, na Filipiny, do Samoa Zachodniego, Australii, Indonezji, Hongkongu i Sri Lanki. Pod koniec pontyfikatu Pawła VI nie było takiego kontynentu, na którym papież nie głosił kazań.
Zaangażowanie papieża w ewangelizację przejawiało się nie tylko w jego podróżach. Dwa lata po ostatniej sesji Soboru Watykańskiego II Paweł VI przeorganizował Kurię Rzymską, zmieniając nazwę Kongregacji Rozkrzewiania Wiary na Kongregację Ewangelizacji Narodów. Następnie w 1974 roku wydał adhortację apostolską Evangelii nuntiandii – „O ewangelizacji w świecie współczesnym”. Powiedział w niej jasno, że nacisk na ewangelizację nie jest tylko chwilową modą w Kościele posoborowym: „Obowiązek ewangelizacji należy uważać za łaskę i właściwe powołanie Kościoła; wyraża on najprawdziwszą jego właściwość. Kościół jest dla ewangelizacji, czyli po to, aby głosił i nauczał słowa Bożego, ażeby przez nie dochodził do nas dar łaski, żeby grzesznicy jednali się z Bogiem, a wreszcie żeby uobecniał nieustannie ofiarę Chrystusa w odprawianiu Mszy św., która jest pamiątką Jego śmierci i chwalebnego Zmartwychwstania” (nr 14).
Pierwsze kiełki
Bazując na ruchu kerygmatycznym, Soborze Watykańskim II i pontyfikacie Pawła VI, papież Jan Paweł II zainaugurował Nową Ewangelizację w Polsce w czerwcu 1979 roku. Przemawiając w Nowej Hucie – zbudowanym przez komunistów jako „idealnym” mieście robotniczym, które w rzeczywistości było czymś zupełnie odwrotnym – wezwał do nowej ewangelizacji na nowe tysiąclecie. Nieliczni jednak zauważyli to wezwanie, a jeszcze mniej je zrozumiało.
Po części było tak dlatego, że papież nie wchodził w szczegóły na temat tego, co miał na myśli, mówiąc o „nowej ewangelizacji”. Była to tylko jedna linijka w jednym przemówieniu. Ponadto, sam fakt przemówienia przyćmił tę pojedynczą linijkę. Pojawiła się ona podczas pierwszej wizyty Jana Pawła II do ojczyzny po wyborze na papieża, co oznaczało, że reflektory skierowane były na jego osobę oraz na to, jak zareagują władze komunistyczne na jego słowa, a same słowa nie liczyły się tak bardzo.
Jednakże cztery lata później, podczas spotkania z członkami Rady Konferencji Episkopatu Ameryki Łacińskiej (CELAM) w Port-au-Prince, stolicy Haiti, Jan Paweł II ponowił wezwanie. Tym razem świat to zauważył.
Zebranym tam biskupom wyjaśniał: „Wspomnienie 500-lecia ewangelizacji osiągnie swe pełne znaczenie, jeżeli będzie ono zaangażowaniem się was, biskupów, wraz z waszymi kapłanami i wiernymi; zaangażowaniem się nie w powtórną ewangelizację, ale właśnie w ewangelizację nową. Nową w swym zapale, w swych metodach, w swym wyrazie”.
W tym wyjaśnieniu papież wskazał na rok 1992, na który przypadała pięćsetna rocznica odkrycia i pierwszego ewangelizowania Ameryk. W pewnym sensie powierzył również pracę nad Nową Ewangelizacją przede wszystkim katolikom w Amerykach, w konsekwencji prosząc nas o to, byśmy potraktowali ją jako nasze szczególne zadanie.
Ta prośba miała głęboki sens. Przecież pięćset lat temu, kiedy zaczęła się ewangelizacja Ameryk, najliczniejsze państwa katolickie znajdowały się w Europie i były nimi: Włochy, Hiszpania i Francja. Ale w 1983 roku już tak nie było. Wiara podupadła w Europie i najliczniejszymi katolickimi państwami stały się, i są do dziś, Brazylia, Meksyk i Stany Zjednoczone – państwa, które nawet nie istniały pięć wieków temu. Nastąpiło sejsmiczne przesunięcie, a Jan Paweł II widział w tym rękę Boga. Uważał, że kraje zrodzone w dobie tej wcześniejszej ewangelizacji mają do odegrania wyjątkową rolę w Nowej Ewangelizacji, rolę coraz ważniejszą w świetle tego, jaki los spotyka wiarę w Europie.
W jakiej sytuacji będzie Kościół w Ameryce za pięćset lat, jeśli dzisiejsi katolicy nie podejmą wezwania Nowej Ewangelizacji? Papież chciał, abyśmy zadali sobie to właśnie pytanie.
Jednakże, wskazując na rok 1992, Jan Paweł II nie odwoływał się po prostu do Krzysztofa Kolumba i starej ewangelizacji. Podkreślał jasno, że Nowa Ewangelizacja nie jest projektem, który zostanie wykonany i zakończony w ciągu jednego dnia. Pierwsza ewangelizacja Ameryk potrzebowała dekad, właściwie nawet stuleci, aby się zakorzenić, i z tą nową ewangelizacją będzie podobnie.
Papież powiedział to jeszcze wyraźniej w encyklice Redemptoris missio, gdzie wyjaśnił, że lata dziewięćdziesiąte dwudziestego wieku przewiduje jako „okres Adwentu” przed Nową Ewangelizacją, a prawdziwe dzieło rozpocznie się na dobre w nowym tysiącleciu. Miał przez to na myśli, że tak jak cztery tygodnie przed Bożym Narodzeniem są czasem przygotowań do narodzenia Chrystusa, tak lata dziewięćdziesiąte mają być czasem przygotowania, czasem szykowania gleby potrzebnej do tego, aby Nowa Ewangelizacja w pełni rozkwitła.
Użyźnianie
W dekadzie poprzedzającej millennium Jan Paweł II przygotowywał Kościół do Nowej Ewangelizacji na wiele sposobów – poprzez encykliki i synody, adhortacje apostolskie i audiencje generalne, podróże papieskie i długie godziny modlitw. W 1992 roku promulgował pierwszy od czterystu lat powszechny Katechizm Kościoła katolickiego, katechizm, który służy jako jeden z podstawowych instrumentów ewangelizacji. Następnie, rok później, pojechał do Denver w Kolorado na Szóste Światowe Dni Młodzieży.
Jan Paweł II osobiście wybrał miejsce na to właśnie wydarzenie. Powiedział kardynałowi Jamesowi Staffordowi, ówczesnemu arcybiskupowi tego miasta, że pomysł zorganizowania kolejnych Światowych Dni Młodzieży w Denver zrodził się podczas modlitwy. Jednakże wielu w Kościele się z tym nie zgadzało. Według nich była to niefortunna decyzja. Poprzednie Dni Młodzieży odbywały się w miastach i krajach z liczną populacją katolików i wieloletnią tradycją katolickich pielgrzymek: Rzym, Santiago de Compostela, Buenos Aires i Częstochowa. Żadna tego typu tradycja nie istniała w Górach Skalistych. Tak więc krytycy przepowiadali porażkę. Ostrzegali, że młodzi Amerykanie są zbyt światowi, by zainteresować się tym polskim papieżem.
Ale tłumy młodych ludzi – które osiągnęły ponad pół miliona – tłoczących się na stadionie w Denver oraz na otaczającym go obszarze pokazały, że krytycy się mylili. Kiedy dziennikarze byli zajęci wyrzucaniem wcześniej przygotowanych tekstów opisujących porażkę tego wydarzenia, papież wyjaśniał zebranym tam młodym ludziom, że Nowa Ewangelizacja jest ich specjalnym zadaniem, misją powierzoną szczególnie ich pokoleniu.
„Każdy z was musi mieć odwagę, aby iść i nieść Dobrą Nowinę pomiędzy młodych ludzi w waszym wieku, którzy wprowadzą Kościół i społeczeństwo w następny wiek” – powiedział.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy, trzeba stwierdzić, że ten dzień był pod wieloma względami punktem zwrotnym dla Nowej Ewangelizacji w Ameryce. Pojawiły się setki, jeśli nie tysiące inicjatyw na poziomie parafialnym i diecezjalnym, wielu młodych ludzi postanowiło poświęcić swoje życie nauczaniu wiary i służbie Kościołowi oraz inspirować innych do tego, by czynili podobnie.
Denver było oczywiście tylko jednym z wielu momentów w „czasie Adwentu” przed Nową Ewangelizacją. Przez lata dziewięćdziesiąte Jan Paweł II ciągle powracał do tej idei, bazując na tym, co napisał w swojej encyklice Redemptoris missio: „Mam wrażenie, że nadszedł moment zaangażowania wszystkich sił kościelnych w nową ewangelizację (…) Nikt wierzący w Chrystusa, żadna instytucja Kościoła nie może uchylić się od tego najpoważniejszego obowiązku: głoszenia Chrystusa wszystkim ludom” (nr 3).
Jeszcze raz: „Nikt wierzący w Chrystusa, żadna instytucja Kościoła nie może uchylić się od tego najpoważniejszego obowiązku”. To znaczy, że jeśli chodzi o ewangelizację, nie ma wyjątków. Nikt nie jest zwolniony. Ani też żaden obowiązek nie jest ważniejszy.
Jeśli czekasz na rozkaz wymarszu, oto on.
Czas wzrostu
Ten obowiązek – aby głosić Chrystusa wszystkim narodom – nie skończył się ze śmiercią Jana Pawła II. Nie skończyły się również papieskie wezwania wiernych do jego podejmowania. Jeśli już, to stały się one bardziej naglące.
Podczas swojego pontyfikatu papież Benedykt ciągle i na nowo podkreślał potrzebę zarówno ewangelizacji podstawowej (dzielenie się Ewangelią z tymi, którzy nigdy nie słyszeli o Chrystusie), jak i wtórnej (będącej rodzajem reewangelizacji w miejscach, które straciły żywe poczucie wiary).
Wkrótce po objęciu tronu Piotrowego Benedykt uczcił czterdziestą rocznicę podpisania dekretu Soboru Watykańskiego II Ad gentes (O działalności misyjnej Kościoła), zauważając, że „ nie jest opcją, lecz powołaniem właściwym Ludowi Bożemu, obowiązkiem nałożonym na niego przez polecenie samego Pana Jezusa Chrystusa (Evangelii nuntandi)”.
Rok później w Watykanie powiedział, że ma nadzieję, że „przez modlitwę, świadectwo życia i chrześcijańskie poświęcenie we wszystkich swoich formach (…) każdy wierny będzie misjonarzem tam, gdzie mieszka. Mam również nadzieję na narodziny nowych powołań do głoszenia Ewangelii ludziom, którzy jeszcze jej nie znają”.
Ponownie w roku 2009 podczas Światowego Dnia Młodzieży papież oświadczył: „Pierwszym obowiązkiem, który nas wszystkich pociąga, jest zatem nowa ewangelizacja, która pomoże nowym pokoleniom odkryć prawdziwe oblicze Boga, który jest Miłością”.
Benedykt wyjaśnił również w roku 2009, że podejmowanie tej pracy było jednym z podstawowych zadań jego pontyfikatu, pisząc: „Prowadzenie mężczyzn i kobiet do Boga, do Boga, który przemawia w Biblii: to jest nadrzędny i fundamentalny priorytet Kościoła i następcy Piotra w dzisiejszych czasach”.
Z upływem lat skupienie papieża Benedykta na Nowej Ewangelizacji tylko rosło, osiągając w pewien sposób szczyt w roku 2011.
W lutym tamtego roku papież Benedykt XVI ogłosił, że trzynaste Zwyczajne Zgromadzenie Ogólne Synodu Biskupów odbędzie się w październiku 2012 roku. Ogłosił również temat dyskusji biskupów: „Nowa Ewangelizacja dla przekazu wiary chrześcijańskiej”.
Cztery miesiące później, w uroczystość świętych Piotra i Pawła, Benedykt wydał kolejny komunikat. Tym razem podzielił się planami utworzenia nowej dykasterii w Kurii Rzymskiej: Papieskiej Rady do spraw Krzewienia Nowej Ewangelizacji. W końcu, jesienią 2011 roku, ogłosił, że w październiku rozpocznie się Rok Wiary, rok, który będzie służył jako swego rodzaju duchowy obóz dla powołanych, aby pomóc Kościołowi lepiej przygotować się do pracy w Nowej Ewangelizacji.
Spoglądając na pontyfikat Benedykta, jedno można z całą pewnością stwierdzić: ci, którzy myśleli, że Nowa Ewangelizacja nie była priorytetem dla papieża Benedykta XVI, po prostu nie uważali. Uważał jednak pewien kardynał w Ameryce Łacińskiej.
W wywiadzie z Georgem Weiglem w roku 2012 kardynał Jorge Bergoglio, arcybiskup Buenos Aires, wypowiedział słowa, które były echem tego, co mówił Benedykt:
Kościół jest wezwany do tego, aby głęboko i gruntownie przemyśleć swoją misję (…) Nie może się wycofać w odpowiedzi tym, którzy widzą tylko zamieszanie, niebezpieczeństwo i zagrożenia (…) Wymagane jest potwierdzanie, odnawianie i ożywianie nowości Ewangelii (…) pochodzące z osobistego i wspólnotowego spotkania z Jezusem Chrystusem, które podnosi uczniów i misjonarzy.
Teraz, gdy Nowa Ewangelizacja ruszyła pełną parą pod przewodnictwem tego kardynała, dziś znanego jako papież Franciszek, ty i ja jesteśmy częścią tego procesu historycznego, do którego Kościół przygotowywał się przez większą część wieku – procesu, który szybko się nie skończy.
Nie skończy się, dlatego że Nowa Ewangelizacja nie jest jednym z wielu programów lub zadań. Jak to potwierdzali Następcy Piotra w przeciągu ponad czterech dekad, Nowa Ewangelizacja jest właśnie tym głównym programem, tym zadaniem i tą misją. Każdy inny ruch, każdy inny program, apostolat lub posługa ma ją promować. Nowa Ewangelizacja jest tytułem książki. Reszta to tylko rozdziały i podpunkty.
Dostrzeganie tego, postrzeganie Nowej Ewangelizacji jako wielkiego dzieła naszej ery, powinno oznaczać postrzeganie jej jako wspaniałego dzieła naszego życia.
„Powinno oznaczać”. Nie „oznacza”.
Niestety, pomimo wszystkich papieskich przynagleń do tego, aby podjąć się pracy na rzecz Nowej Ewangelizacji, duża część katolików grzecznie odmawia.
Jan Paweł II, Przemówienie podczas Zgromadzenia Plenarnego CELAM, 9 marca 1983, Port-au-Prince, Haiti, L’Osservatore Romano, (wyd. pol.) 1983, nr 4, s. 29.
Papież Jan Paweł II, Redemptoris missio (O stałej aktualności posłania misyjnego) nr 86: „Ogromna jest liczba ludzi czekających jeszcze na Chrystusa: wielu ludzi o różnych kulturach, do których nie dotarło jeszcze przepowiadanie Ewangelii, i rozległe tereny, na których Kościół jest ledwie obecny, wymagają zjednoczenia wszystkich jego sił. Przygotowując się do obchodów jubileuszu roku dwutysięcznego, cały Kościół angażuje się jeszcze bardziej w misyjny adwent nowego tysiąclecia. Winniśmy żywić w sobie apostolską troskę o przekazywanie innym światła i radości wiary i do tego ideału wychowywać cały Lud Boży”.
George Weigel, „Denver and Toronto: Opportunities seized, opportunities missed”, The Catholic Difference, 2003, July 7.
Papież Jan Paweł II, Przemówienie po wylądowaniu na Denver’s Stapleton International Airport,12 sierpnia 1993 roku.
Papież Benedykt XVI, Przemówienie do uczestników międzynarodowego kongresu z okazji czterdziestej rocznicy podpisania Dekretu Soboru Watykańskiego Drugiego Ad gentes, 11 marca 2006 roku.
Papież Benedykt XVI, List do Kardynała Ivana Diasa, Prefekta Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, z okazji Roku Misyjnego w Lisieux, 12 września 2007 roku.
Benedykt XVI, Przesłanie do młodzieży świata z okazji XXIV Dni Młodzieży, 22 lutego 2009 roku.
Papież Benedykt XVI, List do biskupów Kościoła katolickiego w sprawie zdjęcia ekskomuniki z czterech biskupów konsekrowanych przez arcybiskupa Lefebvre’a, 10 marca 2009 roku.
Cytowany w: George Weigel, Evangelical Catholicism: Deep Reform in the 21st-Century Church, New York, Doubleday, 2013, s. ix. Polskie wydanie: George Weigel, Katolicyzm ewangeliczny, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. IX.