Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Ofensywa Brusiłowa. Działania strategiczno-operacyjne - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ofensywa Brusiłowa. Działania strategiczno-operacyjne - ebook

Ofensywa Brusiłowa była taktyczno-operacyjnym majstersztykiem, jednym z cenniejszych doświadczeń wyniesionych z I wojny światowej i swego czasu wzorem metody prowadzenia nowoczesnej operacji wojskowej. Dowodem an to wszystko jest niniejsza analiza. To profesjonalne opracowanie jest dziełem generała-majora Leonida W. Wietosznikowa. Z jego książki czytelnicy mogą dowiedzieć się o pełnym przebiegu działań na froncie rosyjskim w lecie 1916 r., jak i uzyskać niezwykle ciekawe szczegóły na temat działania tyłów carskiej armii rosyjskiej oraz sposobów przygotowywania jednostek do ataku, formowania szyków bojowych, przygotowania inżynieryjnego pozycji polowych czy wykorzystania kawalerii. Książka oprócz 204 stron zawiera także kilkanaście map i schematów.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7889-514-5
Rozmiar pliku: 5,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

PRZEDMOWA DO WYDANIA POLSKIEGO

Ofensywa Brusiłowa była taktyczno-operacyjnym majstersztykiem, jednym z cenniejszych doświadczeń wyniesionych z pierwszej wojny światowej i swego czasu wzorem metody prowadzenia nowoczesnej operacji wojskowej. Dowodem na to wszystko jest niniejsza analiza. To profesjonalne opracowanie jest dziełem generała-majora Leonida W. Wietosznikowa, kierownika katedry historii wojskowości w Wyższej Akademii Wojskowej im. Klimenta Woroszyłowa (obecnie Wojskowa Akademia Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej), a wcześniej uczestnika pierwszej wojny światowej, rosyjskiego żołnierza, a następnie sowieckiego oficera, pełniącego w latach 1941-1943 kolejno funkcje szefa oddziału operacyjnego sztabu Frontu Południowo-Zachodniego, szefa sztabu 28. Armii i dowódcy 266. dywizji strzelców, z którą walczył pod Stalingradem. Z jego książki dowiedzieć się możemy zarówno o pełnym przebiegu działań na froncie rosyjskim w lecie 1916 r., jak i możemy uzyskać niezwykle ciekawe szczegóły na temat działania tyłów carskiej armii rosyjskiej, sposobów przygotowywania jednostek do ataku, formowania szyków bojowych, przygotowania inżynieryjnego pozycji polowych czy wykorzystania kawalerii. Na kanwie tych opisów można jednak pokusić się o kilka uwag polemicznych w stosunku do opinii Autora oraz dokonać paru uzupełnień, co poniżej postaramy się uczynić.

Po klęskach roku 1915, po wielkim, kilkusetkilometrowym odwrocie z Polski, armia rosyjska uważana była za niezdolną do prowadzenia zwycięskiej wojny. Uważali tak nie tylko Niemcy i Austriacy, ale również Francuzi i Anglicy. Uważała tak nawet generalicja rosyjska, z tym że akurat wśród niej znalazła się mniejszość myśląca odwrotnie, dla której w pewnym sensie punktem honoru stało się udowodnienie, że, o czym byli przekonani, rosyjski żołnierz jednak jest coś wart. Niewielu było takich oficerów, ale byli dość wpływowi, bowiem skupieni byli wokół szefa sztabu Naczelnego Wodza, generała Michaiła Aleksiejewa. To właśnie ich przedstawiciel na międzysojuszniczej konferencji w Chantilly w grudniu 1915 r. wyraził gotowość do przeprowadzenia ofensywy latem roku następnego, zaskakując tym przedstawicieli armii pozostałych krajów Ententy. Reakcja taka była całkowicie uzasadniona. W wojskowych kręgach angielskich i francuskich istniała nie tylko wspomniana poważna obawa, co do zdolności Rosjan do aktywnego prowadzenia wojny (Autor wspomina o wizycie wysokich francuskich polityków, mających wręcz wymóc na Rosji uporanie się z poważnymi gospodarczymi problemami prowadzenia wojny), ale wręcz lęk przed całkowitym wycofaniem się z niej wskutek na przykład protestów społecznych spowodowanych klęskami wojennymi i tragiczną sytuacją gospodarczą, czyli powtórzenia się sytuacji z 1905 r., kiedy w ten właśnie sposób zakończyła się wojna rosyjsko-japońska. O tym, że przewidywania takie były jak najbardziej usprawiedliwione świadczy fakt, że tak się rzeczywiście stało, ale dwa lata później. Zaplanowana na konferencji w Chantilly wspólna ofensywa na wszystkich frontach była więc raczej próbą pomocy armii rosyjskiej w rozwiązaniu poważnych problemów i w wejściu z powrotem do gry, a nie wykorzystywaniem tego kraju do niecnych celów, jak sugeruje Autor.

Słusznie zwraca się w książce uwagę, że będąca wynikiem tej konferencji ofensywa Brusiłowa, zaplanowana jako jedna z wielu wspólnych ofensyw aliantów, uratowała armie włoską, zaatakowaną przez Austriaków w Trydencie, oraz francuską broniącą Verdun. Autor nie zauważa jednak, że tych dwu austro-niemieckich ataków nie dało się przewidzieć wcześniej i że w rzeczywistości pokrzyżowały one plany wspólnej ofensywy Ententy, co było jej naczelnym celem na rok 1916. Raczej więc zupełnym przypadkiem na Rosjan spadł ciężar pomocy sojusznikom, bowiem plany przewidywały coś odwrotnego i w rezultacie, niezgodnie z przewidywaniami, to Ententa w końcu wezwała Rosjan do udzielenia jej pomocy. Staranne plany z Chantilly zostały zniweczone już w lutym 1916 r. niemieckim atakiem pod Verdun. Na francuskie prośby o pomoc Brytyjczycy odpowiadali, że nie wyszkolili jeszcze żołnierzy, Włosi natomiast dość niemrawo atakowali nad rzeką Isonzo. Cała nadzieja była więc w Rosjanach, którzy w trosce o rosyjski honor skwapliwie przystąpili do dzieła. Przeprowadzili kompletnie nieudane natarcia pod Rygą i nad jeziorem Narocz, które jednak z punktu widzenia następnej ofensywy miały ten dobry skutek, że kompletnie uśpiły czujność Austriaków i Niemców, przekonanych, z wyjątkiem może marszałka Hindenburga, o bezwartościowości armii rosyjskiej. Z jej strony nie spodziewano się już niczego, a front wschodni uważano za ustabilizowany na długi czas.

Przekonanie grupy generała Aleksiejewa o możliwości przeprowadzenia przez Rosjan zwycięskiej ofensywy nie było pozbawione podstaw. Przede wszystkim odwrót roku 1915 nie był paniczną ucieczką, armie rosyjskie nie zostały rozbite, a przyczyn porażek trzeba raczej upatrywać w słabszym uzbrojeniu, wyposażeniu technicznym, wyszkoleniu oraz dowodzeniu. Czyli tym wszystkim co tak skutecznie poprawił później generał Brusiłow. Pod tym względem, będący efektem jego ofensywy katastrofalny odwrót austriacki pod Łuckiem, podczas którego stracono 1,5 mln żołnierzy, był całkowitym przeciwieństwem odwrotu rosyjskiego. Ponadto podczas zimy prowadzono intensywne szkolenia i na wiosnę naprzeciw Niemców i Austriaków stało 1,3 mln żołnierzy, wyszkolonych i uzbrojonych lepiej niż kiedykolwiek, a w rezerwie był jeszcze 750 tys. ludzi. Do tego dochodziło metodyczne i profesjonalne przygotowanie żołnierzy do przyszłych walk, przeprowadzone przez niezwykle utalentowanego generała Brusiłowa.

Ulubieniec generała Aleksiejewa, Aleksiej Brusiłow, był najprawdopodobniej najzdolniejszym rosyjskim generałem tamtej wojny. Był kimś w rodzaju wizjonera, który kompletnie nie przejmował się obowiązującymi doktrynami i schematami, natomiast dokonywał skrupulatnych analiz (stopień ich drobiazgowości pokazuje rozkaz wydany przed ofensywą, będący aneksem nr 2 do niniejszej książki) i nie wahał się wyciągać daleko idących wniosków. Jako jedyny spośród dowódców rosyjskich Frontów wręcz domagał się ofensywy i przygotowywał się do niej nader metodycznie, badając przyczyny wcześniejszych niepowodzeń. Nie obwiniał za nie, wzorem swoich kolegów-generałów, ani głupoty rosyjskiego żołnierza, ani niskiego morale, ani złej jakości uzbrojenia. Wyciągając wnioski ze swoich przemyśleń natrafił w istocie na pewien dylemat. Całe dotychczasowe doświadczenie w przeprowadzaniu ofensyw podczas tej wojny nakazywało ogniem ciężkiej artylerii zmiażdżyć pierwszą linię obrony przeciwnika, tak aby piechota zajmowała już tylko okopy pełne trupów i rannych. W tym celu na odcinku przełamania gromadzono masy artylerii i wojska. Jednak po dokonaniu przełamania posuwająca się dalej piechota była masakrowana flankującym ogniem artylerii i karabinów maszynowych oraz kontratakami zawczasu przygotowanych rezerw. W efekcie straty były wysokie, a sukcesy terenowe prawie żadne. Logicznym więc było, że celem uniknięcia tego nie wolno było przed ofensywą gromadzić na małym odcinku artylerii i wojska, aby nie wskazywać przeciwnikowi, gdzie się odbędzie atak i gdzie ma się przygotować. Jednak bez koncentracji wojsk i artylerii nie można było dokonać przełamania. Rozstrzygając ten dylemat, generał Brusiłow postanowił przygotowywać się na całym froncie, dokonywać ataków równoczesnych i dzięki temu dezinformować przeciwnika oraz od razu atakować niebezpieczne flanki.

Autor dużo miejsca poświęca drobiazgowemu opisowi procesu przygotowań do ofensywy, którego szczegóły zaplanował sam generał Brusiłow, nie będziemy więc tego powtarzać. Podkreślmy tylko, że jego zasługą było zgromadzenie w jednej operacji wymyślonych przez innych nowatorskich rozwiązań, na przykład od Francuzów wziął pomysł budowania podejść do ataku blisko pozycji nieprzyjaciela, a od Niemców – system pozorowanych uderzeń punktowych na całym froncie. Jednak jeszcze większą jego zasługą było to, że wiele jego pomysłów było zupełnie niespotykane w tamtych czasach. Zasygnalizujmy najważniejsze z nich. Intensywnie szkoląc żołnierzy, wzorem wielkiego Suworowa spod twierdzy Izmaił w 1790 r., zarządził budowę olbrzymich makiet pozycji austriackich, aby za linią frontu uczyć ich zdobywania. Zaangażował lotnictwo do rozpoznania, dzięki czemu miał dość dobre informacje o strukturze i wyposażeniu nieprzyjacielskich okopów. Otoczył się najlepszymi inżynierami wojskowymi oraz artylerzystami i nie bał się wdrażać ich koncepcji organizacji i technicznego wyposażania linii bojowych. Szczególnie dużą wagę przykładał do artylerii, których dowódców porównywał do dyrygentów w orkiestrze, jeśli chodzi o elastyczność i szybkość kierowania ogniem. Artylerzyści spędzali mnóstwo czasu na pierwszych liniach, gdzie doskonalili współdziałanie z piechotą, w tym przede wszystkim uczyli się szybkiej komunikacji. Podkreślał zachowanie tajemnicy aż do absurdu, sam prawie z nikim nie rozmawiał o ofensywie i innym też to zalecał. Kilka razy w książce Autor podkreśla, że rozkaz wydał bezpośrednio, gdyż nie dowierzał nawet swojemu sztabowi. Stał się też przez to osobą nielubianą na carskim dworze, gdyż złamał niepisany zwyczaj mówienia tam wszystkiego, ponieważ w otoczeniu cara przecież nie może być zdrajców. Dało to doskonały efekt, bowiem stojący z drugiej strony Austriacy nie spodziewali się absolutnie niczego, prawie zupełnie nie przygotowali odwodów, przesłaniali front tylko cienką linią oddziałów pierwszorzutowych. Brusiłow, dzięki nowatorskiemu zastosowaniu na szeroką skalę rozpoznania lotniczego, świetne o tym wiedział i był pewien zwycięstwa. Ta pewność siebie to skądinąd też jego istotna cecha charakteru. Zaplanowany przez niego rozmach ofensywy, która przecież miała tylko zapobiec przerzucaniu sił państw centralnych na fronty włoski i francuski, przestraszył nawet samych Rosjan. Car był zaniepokojony, czy aby nie sprowadza sobie na głowę klęski, z której już by się nie podniósł, i przekładał ofensywę jak najdłużej mógł. Autor często wyrzuca generałowi Brusiłowowi, że w dalszych fazach ofensywy nie wymógł na Naczelnym Dowództwie większego wsparcia dla swojego Frontu Południowo-Zachodniego. Odpowiedzią zdaje się być ta nieufność, którą wzbudzał na dworze, oraz jego niepopularność pośród nieudolnej i złożonej w większości z karierowiczów generalicji. W tej sytuacji wydaje się, że osiągnął wszystko, co było możliwe.

Datę rozpoczęcia ofensywy wyznaczono, dość szczęśliwie skądinąd, na 4 czerwca. Szczęśliwie, ponieważ były to urodziny arcyksięcia Józefa Ferdynanda, dowódcy stojącej na odcinku głównego uderzenia pod Łuckiem 4. Armii austriackiej, bufona i bawidamka, który ten dzień miał spędzić na wielkiej fecie na zamku w Cieszynie, w związku z czym armia ta w pierwszym dniu natarcia pozostała bez dowódcy. Katastrofa austriacka była zupełna, po kilku tygodniach działań snuto już marzenia o wejściu na Węgry, a stamtąd przecież był tylko łatwy marsz terenem nizinnym do Wiednia. Rękę na dowodzeniu wojskami państw centralnych położyli jednak Niemcy – marszałek Hindenburg dostał cały front wschodni, generał Seeckt został wyznaczony na dowódcę na południu, a generał Mackensen – na północy. Szef sztabu armii austriackiej generał Conrad stracił wpływy i ich już do końca wojny nie odzyskał. W końcu we wrześniu utworzono Zjednoczone Naczelne Dowództwo, na którego czele stanął cesarz Wilhem II. Niektórzy uważają, że efektem ofensywy Brusiłowa była likwidacja samodzielności nie tylko wojskowej, ale także politycznej państwa austro-węgierskiego, które stało się jakby częścią Cesarstwa Niemieckiego.

Tymczasem impet ofensywy, pomimo jeszcze wielu udanych ataków, słabł, przede wszystkim z powodu bierności (nazywanej przez Autora wręcz sabotażem) i późniejszej nieudolności dowódcy sąsiedniego Frontu Zachodniego generała Ewerta oraz bezczynności dowódcy Frontu Północnego generała Kuropatkina. Te właśnie zachowania generałów rosyjskich prawdopodobnie uratowały austro-niemiecki front wschodni. Niemiecki szef sztabu generalnego, generał Falkenhayn, nie chciał przysyłać posiłków z zachodu, ponieważ widział, że Anglicy szykują się do natarcia nad Sommą i nawet marszałek Hindendburg przyznawał, że państwa centralne przez moment stały twarzą w twarz z kompletną katastrofą. Brusiłow się wściekał na bierność Ewerta, a Aleksiejew przed carem, obrońcą powyższych dwóch generałów, nazywał ich idiotami, którzy nie znają podstaw sztuki wojennej. Gdy wreszcie generał Ewert rozpoczął atak, to zrobił to w starym stylu i poniósł porażkę pod Baranowiczami. W tym samym czasie na odcinku Brusiłowa nieudolni generałowie carscy zmasakrowali słynną gwardię i ostatecznie ofensywa zakończyła się na bagnach Polesia regularnymi rzeziami Rosjan, posyłanymi frontalnym natarciami na niemieckie karabiny maszynowe, czyli czymś co jeszcze dwa miesiące wcześniej było nie do pomyślenia i co było całkowitym przeciwieństwem ówczesnej błyskotliwej taktyki Brusiłowa.

Ofensywa miała też swoje konsekwencje dla innych krajów. Bezpośrednim skutkiem było wypowiedzenie pod koniec sierpnia 1916 r. wojny Austro-Węgrom przez Rumunię, która bała się, że siłą impetu Rosjanie przekroczą Karpaty i zabiorą im sprzed nosa Siedmiogród, Bukowinę i Banat. Ponadto w wyniku niekłamanego zaniepokojenia słabością sił państw centralnych i związanej z tym łatwością wpadnięcia w sytuację krytyczną, celem znalezienia nowego rekruta cesarz niemiecki zaczął myśleć przychylniej o Polakach, co skutkowało później proklamowaniem Aktu 5 Listopada, w którym ogłoszono powstanie Królestwa Polskiego.

Jednak najważniejszym długofalowym skutkiem ofensywy Brusiłowa było uświadomienie państwom centralnym, że prowadzenie walk na wszystkich swoich europejskich frontach grozi im katastrofą z powodu braku wystarczających rezerw. Nie przypadkiem przez większość roku 1917 państwa te były w defensywie, a następną, i ostatnią, prawdziwą ofensywę (nie licząc łatwego pochodu w głąb rozpadającej się Rosji) Niemcy przeprowadziły dopiero wiosną roku 1918, po wyjściu Rosji z wojny i przy pomocy wojsk ściągniętych z frontu wschodniego. W tym sensie z całą pewnością można powiedzieć, że ofensywa Brusiłowa była jednym z najistotniejszych epizodów pierwszej wojny światowej, bez którego wydarzenia mogły potoczyć się zupełnie inaczej.

Wspomnijmy jeszcze o niewielkim udziale jednostek polskich w przedstawianych wydarzeniach. W późniejszej fazie operacji stoczyły one krwawą bitwę pod Kościuchnówką nad Styrem, na północny wschód od Łucka. Legiony Polskie, bo o nich mowa, pod względem taktycznym podlegały wtedy korpusowi kawalerii generała Leopolda Hauera z grupy armijnej generała Bernhardi. W odwodzie tego korpusu była II Brygada Legionów (dowódca pułkownik Ferdynand Küttner), która 20-21 czerwca 1916 r. stoczyła krwawą bitwę pod Hruziatynem. Bezpośrednio na pierwszej linii w rejonie Kościuchnówki, Optowej i Wołczecka stały I Brygada Legionów (brygadiera Józefa Piłsudskiego) i III Brygada Legionów (generała Wiktora Grzesickiego), a II Brygada stała rejonie Hołuzji jako odwód. Stan wszystkich trzech brygad Legionów wynosił 25 tys. ludzi, z czego w pierwszej linii było 15 700 żołnierzy. Naprzeciwko nich stał rosyjski XLVI Korpus w składzie: 77. i 100. dywizje piechoty oraz 16. dywizja kawalerii. Walki rozpoczęły się 4 lipca, miesiąc po rozpoczęciu ofensywy. Po pierwszym dniu zażartych starć częściowo wycofano się na drugą linię obrony. Drugiego dnia miały miejsce kontrataki polskie, w które zaangażowano II Brygadę Legionów, jednak wieczorem Polacy zmuszeni byli wycofać się na trzecią linię obrony. Tymczasem na południu, po odejściu całej 53. dywizji piechoty honwedów, nasze prawe skrzydło zawisło w próżni i po południu następnego dnia, 6 lipca, po odejściu również północnego sąsiada, 11. dywizji kawalerii honwedów, wydano rozkaz odwrotu za rzekę Stochod, do której dotarto 7 lipca wieczorem. W bitwie stracono 2 tys. żołnierzy. Piłsudczycy uważali że walki te były głównym powodem ogłoszenia przez cesarza wspomnianej deklaracji o powstaniu Królestwa Polskiego i może mieli trochę racji, jeżeli weźmiemy pod uwagę słowa generała Ludendorffa, który 17 lipca 1916 r. pisał: „Nadal świństwo u Austriaków (…). Wzrok mój zwraca się w kierunku Polaków. Polak to dobry żołnierz. Gdy Austria zawodzi, my musimy się postarać o nowe siły (…). Trzeba zrobić Wielkie Księstwo Polskie z Warszawą i Lublinem, a następnie armię polską pod niemieckim dowództwem”.

Po drugiej, rosyjskiej stronie frontu również walczyli Polacy. Brygada Strzelców Polskich wzięła udział w luźno związanym z ofensywą Brusiłowa nieudanym natarciu Frontu Zachodniego generała Ewerta na Baranowicze i w trakcie walk zdobyła 27 lipca1916 r. miejscowość Zaosie koło Nowogródka, miejsce urodzenia Adama Mickiewicza.

Autor o Polakach nie wspomina prawie wcale (Legiony Polskie pojawiają się tylko na załączonych mapkach), co wynika raczej z faktu ich minimalnego wpływu na wydarzenia, ale może też trochę dlatego, że w czasie pisania książki, wydanej w roku 1940, Polski już nie było na mapie, w czym swój niebagatelny udział miał Związek Sowiecki. Za to na pewno z przyczyn politycznych nie pada nazwisko (oprócz podpisów pod rozkazami cytowanymi w aneksach) jednej z kluczowych postaci omawianych wydarzeń, generała Aleksiejewa. Od polityki niestety w tamtych czasach nie można było uciec nawet w tego typu literaturze i to tłumaczy fakt, że twórca „białych” wojsk i wróg bolszewików, podobnie jak kilku innych podobnych mu poglądami generałów, miał zniknąć z kart tej książki. Występuje w opracowaniu tylko jako „szef sztabu Naczelnego Wodza”. Natomiast warto zwrócić uwagę, że odwrotny był stosunek komunistów do generała Brusiłowa, który po wojnie nie chciał przyłączyć się do wojny przeciwko bolszewikom, a wręcz przeciwnie – zrobił karierę w Armii Czerwonej, był tam między innymi Inspektorem ds. Kawalerii. Był też jednym z sygnatariuszy apelu do byłych oficerów armii carskiej dotyczącym wstąpienia do armii przed zbliżająca się ofensywą na Warszawę w 1920 r. Można chyba zaryzykować twierdzenie, że jego osoba, jakby w kontrze do generała Aleksiejewa, była stawiana za wzór dobrego carskiego generała i widać to świetnie w niniejszym opracowaniu. Powyższe fakty psują trochę dość przyzwoity wizerunek, jaki pozostawiłby po sobie generał Brusiłow, gdyby brać pod uwagę tylko jego osiągnięcia z czasów pierwszej wojny światowej.

Tych kilka politycznych wtrętów nie umniejsza jednak wielkiej wartości tej książki, której jedynym celem jest przecież tylko drobiazgowy opis jednego z najważniejszych wydarzeń Wielkiej Wojny.

Na koniec jeszcze uwaga na temat nazewnictwa miejscowości. Autor używał nazw rosyjskojęzycznych, dzisiaj miejscowości te mają nazwy ukraińskie, jednak ponieważ walki toczyły się głównie na terenach, które kilka lat później stały się Kresami Drugiej Rzeczypospolitej, prawie wszystkie mają także swoje polskie odpowiedniki i te właśnie zostały użyte w tłumaczeniu. Posługiwano się przy tym przedwojennymi mapami Wojskowego Instytutu Geograficznego. Obecne nazwy ukraińskie są do ówczesnych polskich bardzo podobne i nie powinno być kłopotu ze znalezieniem ich na współczesnej mapie tamtego regionu.

Dominik JednorowskiWSTĘP

Ofensywa Brusiłowa na odcinku Frontu Południowo-Zachodniego w maju-lipcu 1916 r. jest ciekawym przykładem przełamania umocnionej pozycji w najbardziej typowych dla rosyjskiego teatru działań wojennych warunkach. W roku 1916 w strategicznej skali wojny operacja ta miała ogromne znaczenie, jednak przede wszystkim dla Anglii i Francji, a nie dla Rosji. Wyczerpana walkami roku 1915 r. Rosja była jeszcze raz zmuszona, wskutek swojej ekonomicznej i wojenno-technologicznej zależności od Ententy, pomagać swoim sojusznikom i ratować ich od klęski. Zobowiązawszy się brać udział w wykonywaniu strategiczno-operacyjnego planu wojny, opracowanego przez sojuszników na konferencjach w Chantilly w grudniu 1915 r. i w marcu 1916 r., Rosja dokonała wielkiego wysiłku, przygotowując majowe wydarzenia na froncie wschodnioeuropejskim (rosyjskim). Ofensywa Brusiłowa, będąca częścią rosyjskiego strategicznego planu wojny na rok 1916, na początku miała czysto demonstracyjny cel wybawienia włoskiej armii z ciężkiego położenia. Kiedy jednak Front Południowo-Zachodni odniósł duży sukces operacyjny, a także dał o sobie znać sabotaż w dowództwie Frontu Zachodniego, Naczelne Dowództwo zdecydowało przenieść główne uderzenie na południe od Polesia.

Natarcie rosyjskich armii Frontu Południowo-Zachodniego poważnie wstrząsnęło austriackimi wojskami w Galicji i Bukowinie, wywołując niepokój w dowództwie państw centralnych. Całkowite rozbicie 4. i 7. Armii austriackich zmusiło austro-niemieckie dowództwo do zatrzymania ofensywy w Trydencie i polepszyło sytuację Anglików i Francuzów pod Verdun. Wydawało się, że są spełnione wszystkie przesłanki dla całkowitego rozgromienia wojsk austro-węgierskich w Galicji i Bukowinie, jednak brak zdecydowania rosyjskiego dowództwa w kwestii zmiany swojego głównego zamiaru operacyjnego, celem dopasowania go do nowej sytuacji, umożliwił Austriakom zatrzymanie ofensywy rosyjskich armii.

Ofensywa Brusiłowa to jeden ze szczebli rozwoju operacyjnej i taktycznej sztuki wojennej dokonującego się podczas pierwszej wojny światowej. W operacji tej generał Brusiłow odważnie odszedł od ogólnie przyjętej wśród rosyjskiej generalicji koncepcji konstruowania operacji frontowej, zgodnie z którą wykonywano uderzenie w jednym miejscu przy biernej postawie reszty frontu. Doktryna ta, wypracowana w znacznym stopniu przez francuski sztab generalny, okazała się niezbyt wartościową oraz przestarzałą i dlatego generał Brusiłow zaplanował frontową operację przełamania umocnionego pasa jako uderzenie na szerokim froncie, czym skrępował swobodę operacyjną austriackich odwodów na odcinku Frontu Południowo-Zachodniego. Przebieg ofensywy Brusiłowa potwierdził wartość nowej metody planowania operacji frontowej, a jej poszczególne punkty zostały w wielkiej części wykorzystane przez generała Focha w 1918 r.

Ofensywa Brusiłowa zasługuje na uwagę jeszcze z tego powodu, że daje wystarczająco dużo materiału dla wszechstronnego badania problemów współczesnych operacji, prowokując do przeanalizowania szeregu następujących kwestii:

a) znaczenie celu operacji w skali frontu i armii;

b) znaczenie współdziałania frontów i armii przy planowaniu operacji;

c) rola odwodów operacyjnych jako jednego ze środków przekształcenia sukcesu taktycznego w operacyjny;

d) znaczenie przygotowania równoczesnego ataku w operacji frontowej (demonstracja operacyjna);

e) zmiana zamiaru operacyjnego w trakcie działań;

f) taktyczno-operacyjna głębokość przełamania, wyjściowe tempo operacji, szerokość frontu przełamania i gęstość taktyczna na kierunkach głównego uderzenia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: