Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Opowiadania (wydanie chińsko-polskie) - ebook

Tłumacz:
Data wydania:
1 stycznia 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Opowiadania (wydanie chińsko-polskie) - ebook

Lu Xun (1881−1936) jest uznawany za ojca współczesnej literatury chińskiej i należy do najwybitniejszych autorów XX wieku. 
Rozgłos przyniosło mu już debiutanckie opowiadanie "Dziennik szaleńca", a jego reminiscencje odnajdujemy w utworach najsłynniejszych współczesnych pisarzy chińskich. 
W niniejszym zbiorze znalazły się ponadto trzy inne, bodaj najbardziej znane opowiadania tego autora −  "Kong Yiji", "Rodzinny dom" i "Lekarstwo". Każde z nich to dowód niezwykłej przenikliwości, wrażliwości i talentu Lu Xuna, potrafiącego wzruszać czytelników niezależnie od miejsca i czasów.

Spis treści

Dziennik szaleńca

Kong Yiji

Lekarstwo

Rodzinny dom

Kategoria: Opowiadania
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8002-375-8
Rozmiar pliku: 8,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dziennik szaleńca

W szkole średniej przyjaźniłem się z dwoma braćmi, których nazwisk wolę nie ujawniać. Minęło wiele lat i nasze spotkania stawały się coraz rzadsze, aż w końcu straciliśmy ze sobą kontakt. Niedawno przez przypadek dowiedziałem się, że jeden z braci poważnie zachorował. Kiedy pojechałem w rodzinne strony, skorzystałem z okazji i udałem się do nich z wizytą. Zastałem tylko starszego brata. Podziękował za fatygę i troskę i zwierzył mi się, że jego młodszy brat był ciężko chory, ale już wyzdrowiał i jakiś czas temu wyjechał, oczekując na objęcie wakatu w administracji. Ponieważ zachichotałem zakłopotany, wyciągnął dziennik spisany w dwóch zeszytach, abym sam mógł poznać charakter choroby trapiącej jego brata. Nie miał nic przeciwko temu, żeby stary przyjaciel przeczytał te zapiski. Gdy przejrzałem je po powrocie do domu, stało się dla mnie jasne, że chory cierpiał na rodzaj maniiprześladowczej. Notatki były bez ładu i składu, pełne zmyśleń i fantasmagorii. Dziennik nie zawierał dat, jedynie różny kolor atramentu i zmieniający się charakter pisma świadczyły o tym, że zapiski zostały sporządzone w różnym czasie. Dla celów medycznych wybrałem fragmenty, które dały się połączyć w spójną całość. Nie poprawiłem ani jednego błędu popełnionego przez autora; zmieniłem jedynie nazwiska opisywanych postaci, są to osoby nieznane, a ich dane nie mają większego znaczenia. Pozostawiłem również oryginalny tytuł nadany zapiskom przez samego autora już po dojściu do zdrowia.

2 kwietnia siódmego roku Republiki (1918)

I

Piękny księżyc świeci dziś wieczorem.

Nie widziałem takiego księżyca od ponad trzydziestu lat. Kiedy spojrzałem nań dziś wieczorem, poczułem się tak lekko, tak rześko. Zrozumiałem, że przez trzydzieści kilka lat śniłem najawie. Ale muszę zachować ostrożność. Dlaczego pies z obejścia Zhao tak się we mnie wpatruje?

Mój strach nie jest bezpodstawny.

II

Dziś nie świeci księżyc, wiem, że to zły omen. Gdy rano ostrożnie wyszedłem za bramę podwórza, Zhao Guiwang spojrzał na mnie tak dziwnie, ze strachem i groźbą zarazem. Kilkoro innych ludzi zbiło się w gromadkę i szeptali między sobą na mój temat. Śmiali się z szeroko otwartymi ustami. Poczułem, jak od stóp do głów przenika mnie zimny dreszcz. Zrozumiałem, że już mają plan i wszystko jest gotowe.

Nie przestraszyłem się jednak i dalej szedłem swoją drogą. Grupka dzieci idących przede mną również rozmawiała o mnie, spojrzenia miały takie samo jak Zhao Guiwang i zacięte, mroczne twarze. Pomyślałem, że widocznie zrobiłem im coś złego i dlatego tak się zachowują. Nie wytrzymałem i krzyknąłem:– Powiedzcie mi!

Ale dzieci od razu uciekły.

Pomyślałem, że zawiniłem wobec Zhao Guiwanga i wobec ludzi na drodze, ponieważ dwadzieścia lat wcześniej zdeptałem starożytne księgi i Pan Przeszłość bardzo się rozzłościł. Zhao Guiwang, chociaż go nie zna, z pewnością słyszał plotki i zapragnął go pomścić. Umówił się z tymi na drodze i podburzył ich przeciwko mnie. Ale dzieci? Wtedy nawet nie było ich jeszcze na świecie, dlaczego więc dzisiaj tak dziwnie się we mnie wpatrują, ze strachem i wrogością. To mnie przeraziło, zaskoczyło i mocno zabolało.

Nagle zrozumiałem. To rodzice je tego nauczyli.

III

Nocami nie mogę spać. Wszystko muszę przemyśleć, aby zyskać jasność.

Oni… ludzie skazywani na zakucie w dyby przez urzędników, bici po twarzach przez panów.Ludzie, którym yamen zabrał żony i dzieci, a rodziców lichwiarze wpędzili do grobów, oni wszyscy nigdy nie mieli tak przerażonych i okrutnych twarzy jak ci spotkani wczoraj.

Najdziwniejsza była jedna z kobiet – biła syna i syczała:

– Ty złe nasienie! Ulży mi dopiero, jak cię zjem!

Ale patrzyła wtedy na mnie. Przeraziłem się i nie zdołałem tego ukryć. Tłum gapiów o sinych twarzach ryknął gromkim śmiechem. Stary Chen podbiegł i zaciągnął mnie do domu.

Do domu, do domu. Ale tam wszyscy udawali, że mnie nie znają. Ich twarze były takie same jak innych. Gdy wszedłem do gabinetu, Chen zamknął drzwi od zewnątrz, jak za kurą czy kaczką w kurniku. Nie mogłem pojąć, o co tak naprawdę chodzi.

Kilka dni temu nasz dzierżawca ze wsi Wilczek przyszedł z wieściami o głodzie. Powiedział mojemu bratu, że w wiosce śmiertelnie pobito pewnego złego człowieka. Kilkoro ludzi wyrwało mu serce i wątrobę, usmażyło je i zjadło, chcąc stać się bardziej odważnymi. Kiedy się wtrąciłem,obaj kilka razy spojrzeli na mnie. Dopiero dzisiaj zrozumiałem, że ich spojrzenie było takie samo jak bandy na drodze.

Oblałem się zimnym potem.

Jeśli oni mogą jeść ludzi, równie dobrze mogę być następny.

Słowa kobiety – „jak cię zjem”, wściekłe twarze ludzi na drodze, rozmowa z dzierżawcą sprzed kilku dni – nagle stało się dla mnie jasne, że to są umówione sygnały. Ich słowa ociekają jadem, w uśmiechu lśni nóż. Rzędami białych zębów zjadają ludzkie mięso.

Nie uważam się za złego człowieka, ale od czasu zdeptania ksiąg opadły mnie wątpliwości. Oni mają swoje sekretne myśli, których nie jestem w stanie odgadnąć. Mogą w każdej chwili zmienić zdanie i uznać za złego człowieka każdego, kogo tylko zechcą. Pamiętam, że kiedy mój brat uczył mnie pisać wypracowania, podwyższał mi notę, gdy oskarżałem cnotliwego bohatera, kiedy zaś broniłem łotra, mówił:

– Co za rewolucyjne poglądy, nie ma takiego drugiego jak ty na świecie.Jakże mogę odgadnąć co knują, zwłaszcza kiedy pragną kogoś pożreć?

Wszystko należy starannie przemyśleć, aby zyskać jasność. Dawnymi czasy jadano ludzi, przypominam sobie, choć niezbyt dokładnie. Przerzuciłem stronice historycznych ksiąg, ale nie znalazłem żadnych dat, jedynie na każdej karcie wypisano wyrazy: „humanitarność, sprawiedliwość, prawość, cnota”. Dopiero w połowie bezsennej nocy wpatrywania się w karty tomów, zauważyłem znaki pomiędzy liniami. Każda z ksiąg była pełna znaków – „jeść ludzi”!

Te wszystkie słowa, z książek i z rozmowy z dzierżawcą, wpatrywały się we mnie z dziwnym uśmieszkiem.

Ja także jestem człowiekiem, oni chcą mnie zjeść!

IV

Rankiem siadłem sobie spokojnie na chwilę. Stary Chen przyniósł mi śniadanie, czarkę warzywi czarkę z rybą ugotowaną na parze. Ryba o białych i twardych oczach, miała otwarty pysk, dokładnie tak samo jak tamci ludzie, którzy chcą jeść innych. Przełknąłem parę kęsów, śliskie kawałki ni ryby, ni człowieka, urosły mi w ustach i wszystko zwymiotowałem.

Powiedziałem:

– Chen, przekaż mojemu bratu, że jestem przybity i niespokojny i chciałbym się przejść po ogrodzie.

Nic nie odpowiedział i wyszedł. Po chwili jednak wrócił i otworzył drzwi.

Nie drgnąłem, rozważając, jaką pułapkę na mnie zastawili. Byłem pewien, że nie pozwolą mi wyjść. Rzeczywiście! Mój brat przyprowadził jakiegoś starca. Szedł powoli krok za krokiem. Ponieważ bał się, abym nie zauważył złowrogiego blasku jego oczu, zbliżał się z opuszczoną głową, zerkając po kryjomu spod okularów. Brat powiedział:

– Dziś chyba czujesz się dobrze.

– Tak – potwierdziłem.

– Poprosiłem pana He, aby przyszedł cię zbadać.– Dobrze – odparłem. W rzeczywistości wiedziałem, że ten staruch to kat w przebraniu! Niby badając puls, miał stwierdzić, czy jestem wystarczająco tłusty; a za wykonaną pracę zapewnie dostanie kawałek mojego ciała. Nie przestraszyłem się jednak, mimo że nie byłem kanibalem, miałem więcej odwagi niż oni. Wyciągnąłem obie pięści, patrząc, co uczyni starzec. Usiadł, zamknął oczy, chwilę badał puls, potem zastygł na moment i otwierając swoje diabelskie ślepia, powiedział:

– Proszę za dużo nie rozmyślać. Kilka dni spokojnego odpoczynku i problemy znikną.

Nie rozmyślać i odpoczywać! Chcą mnie utuczyć, żeby było więcej jedzenia! Jakie problemy „znikną”? Banda kanibali. Chcą mnie zjeść, ale nie odważą się zaatakować otwarcie, jedynie skrycie knują. Chcą chyba, żebym umarł ze śmiechu. Nie zdzierżyłem i wybuchnąłem radosnym chichotem. Sam usłyszałem w nim prawość i odwagę. Staruch i brat stracili rezon, zdezorientowani moją gwałtowną reakcją.Ale im jestem odważniejszy, tym bardziej rosną ich apetyty, chcą zdobyć choć trochę mojej odwagi. Starzec jednym susem przesadził próg, ale nie odszedł daleko i szepnął do mojego brata:

– Zjedzmy go jak najszybciej!

Ten skinął głową. Ty też! To przełomowe odkrycie, chociaż wydawało się niezwykłe, było do przewidzenia – mój brat należy do pragnących mnie pożreć kanibali!

Mój brat jest kanibalem!

Jestem bratem kanibala!

Nie dość, że zostanę zjedzony, to na dodatek jestem bratem ludożercy!

V

Przez kilka dni myślałem nad moimi podejrzeniami. Przypuśćmy, że nawet jeśli ten staruch nie był przebranym katem, lecz lekarzem, to i tak przecież może być kanibalem. Patron lekarzy Li Shizhen w dziele Księga… czegoś tam, chyba roślin, napisał wyraźnie, że można smażyći jeść ludzkie mięso. Jak on może w takim razie twierdzić, że tego nie robi?

Co do mojego brata, to bynajmniej nie krzywdzę go posądzeniami. Kiedy uczył mnie, sam powiedział, że można „wymieniać się dziećmi, aby je zjeść”. Innym razem, kiedy przypadkowo w rozmowie padło imię pewnego podłego człowieka, stwierdził, że zabić go to za mało, należy go „zjeść i spać na zdartej z niego skórze”. Byłem wtedy małym dzieckiem i przez wiele godzin moje serce trzepotało jak przerażony ptak. I ta historia o wyrwanych wnętrznościach opowiedziana przez dzierżawcę ze wsi Wilczek. Wcale się nie zdziwił, jedynie potakiwał. Widać, że jest okrutny jak dawniej. Skoro można „wymieniać się dziećmi, aby je zjeść”, to czemu nie wymieniać się ludźmi i nie zjadać, kogo się chce? Dawniej wysłuchiwałem jego wywodów i nie przykładałem do nich wagi, dzisiaj wiem, że kiedy to mówił, nie tylko miał ludzki tłuszcz na ustach, ale także serce pełne marzeń o jedzeniu ludzi.VI

Ciemno, choć oko wykol, nie wiem czy to dzień, czy noc. Pies od Zhao znów zaczął szczekać.

Okrucieństwo lwa, tchórzliwość zająca, przebiegłość lisa…

VII

Znam ich sposoby. Nie chcą mnie szybko zabić, zresztą nie mają odwagi ze strachu przed konsekwencjami. Dlatego wszyscy się porozumieli i oplątują mnie siecią intryg, żeby doprowadzić mnie do samobójstwa. Obserwując ludzi na drodze i zachowanie mojego brata sprzed paru dni, nabrałem co do tego pewności. Najlepiej by było, gdybym zdjął pas, przywiązał go do belki pod sufitem i sam się powiesił. Spełniłoby się ich marzenie i nie mieliby krwi na rękach. Byliby wtedy przeszczęśliwi i zaśmiewaliby się z radości. Co prawda, jeśli umrę ze strachu albo melancholii, będę wtedy chudszy, ale i tak to zaakceptują.Oni mogą jeść tylko zwłoki! Pamiętam, że w jakiejś książce wspomniano zwierzę zwane hieną, o ohydnej postaci i strasznym spojrzeniu. Zazwyczaj zjada ono padlinę, potrafi przeżuć na miazgę i połknąć nawet najgrubsze kości. Na samą myśl o tym ogarnia mnie przerażenie. Hiena należy do rodziny wilka, ten zaś jest krewnym psa. Kilka dni temu kundel z obejścia Zhao przyglądał mi się z uwagą, najwidoczniej dawno temu dołączył do spisku. Staruch wpatrywał się w ziemię, ale nie zdołał mnie oszukać.

Najbardziej mi żal mego brata. Jest przecież także człowiekiem. Dlaczego wcale się nie boi i na dodatek spiskuje, żeby mnie zjeść? Czy robi to od tak dawna, że przestał dostrzegać w tym zło? Czy ma już serce z kamienia i jest tak nikczemny, że przestało to na nim wywierać wrażenie?

Przeklinam ludożerców, zaczynając od mego brata. Jeśli chcę ich nawrócić, to od niego muszę zacząć.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: