Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Podróż po Ameryce - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
12 października 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Podróż po Ameryce - ebook

Włochy mają swojego Toma Wolfe’a, Gaya Talese, Huntera Thompsona. To znaczy kronikarza potrafiącego opowiedzieć o zjawiskach natury obyczajowej za pomocą narzędzi przynależnych literaturze pięknej. Nasz Tom Wolfe nazywa się Oriana Fallaci, jak dowodzi Podróż do Ameryki.

Alessandro Gnocchi, „Il Giornale”

Oriana Fallaci pierwszą podróż do Nowego Jorku odbyła w 1955 roku. Dziesięć lat później postanowiła przenieść się do Stanów Zjednoczonych i w lekkim, błyskotliwym tonie opowiadała dla „L’Europeo” o codziennym życiu w świecie, w którym rzeczywistość nabierała często „monstrualnego” wymiaru dla kogoś, kto nawykł do włoskich realiów.

W opowieściach Fallaci przeplatają się pogawędki nad basenem podczas hollywoodzkich przyjęć, i sylwetki amerykańskich nastolatków, bohaterów politycznych i społecznych przemian, relacje ze spotkania z Pasolinim w Nowym Jorku i podróży z aktorką Shirley McLaine, przepych wielkich hoteli w Las Vegas i pustka miast widm, opuszczonych „tak jak opuszcza się irytującą kochankę”. W swoich tekstach Fallaci poszukuje sekretu niecierpliwego kraju, „który nie przywiązuje się nigdy do niczego, zmienia nieustannie adres, porzuca bezboleśnie wszystko: rodziców, dzieci, współmałżonków, domy, krajobraz”. Mimo to kraju elektryzującego, którego energię autorka potrafi przekazać, ofiarowując czytelnikom zadziwiający portret pozwalający domyślić się głębokiej i poetyckiej więzi ze swoją przyszłą drugą ojczyzną.

Oriana Fallaci (1929–2006), urodzona we Florencji, „jeden z najbardziej czytanych i kochanych autorów na świecie”, jak określił ją rektor Columbia College of Chicago, który przyznał jej doktorat honoris causa w dziedzinie literatury. Przeprowadziła wywiady z wielkimi tego świata i jako korespondentka wojenna śledziła najważniejsze konflikty naszych czasów, od Wietnamu po Bliski Wschód. Jej książki są tłumaczone na całym świecie. W Polsce ukazały się m.in.: List do nienarodzonego dziecka, Penelopa na wojnie, Wściekłość i duma, Siła rozumu, Wywiad z samą sobą: Apokalipsa, Wywiad z historią, Wywiad z władzą, Inszallah.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8031-424-5
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Od wydawcy

W 1965 roku Oriana Fallaci jest już sławna. Coraz więcej czytelników śledzi jej artykuły drukowane na łamach „L’Europeo”, a ich przekłady ukazują się w czołowej zagranicznej prasie. Jej książki stają się bestsellerami. Wywiady, które przeprowadza z gwiazdami kina, charakteryzuje typowy dla niej bezceremonialny ton. Daleko jeszcze do odważnych reportaży z Wietnamu, lecz Oriana ujawnia już nadzwyczajną zdolność trafiania w sedno, umiejętność jego odkrywania. Dowodzi tego reportaż na temat NASA; Fallaci, zafascynowana programami podboju kosmosu, w 1963 i 1964 roku spędza całe tygodnie w towarzystwie astronautów, przepytuje techników z bazy kosmicznej, przeprowadza wywiady z naukowcami. Na podstawie zebranego materiału wydaje w 1965 roku swoją piątą książkę Se il Sole muore (Kiedy Słońce umiera), która od razu odnosi sukces i do której Rizzoli sprzedaje prawa autorskie w wielu krajach. „Nikt przed Orianą nie opisał astronautów w taki sposób, jednocześnie z podziwem, ironią i koleżeńskim przymrużeniem oka”, komentuje Cristina De Stefano w biografii Oriana Fallaci. Portret kobiety. Dla niej, już od dzieciństwa niestrudzonej czytelniczki powieści Jules’a Verne’a, tamci mężczyźni w skafandrach kosmicznych, którzy poddają się wyczerpującym treningom, żeby polecieć na Księżyc, są współczesnymi gwiazdami.

Oriana i amerykańskie marzenie: Nowy Jork Giò, niezapomnianej bohaterki jej pierwszej powieści Penelopa na wojnie, pisanej długo i wydanej w 1962 roku, już jej nie wystarcza; rozległość i złożoność Stanów Zjednoczonych skłaniają ją do opowiedzenia o tym kraju na podstawie bezpośrednich obserwacji prowadzonych w trakcie podróży. Powstaje w ten sposób seria reportaży dla „L’Europeo”, Ameryka oczami Włoszki, zebranych po raz pierwszy w tej książce. Był to czas, który okaże się decydujący dla twórczości Fallaci, rodzaj punktu zwrotnego, który pozwoli jej przejść od ironicznego i uszczypliwego stylu, jakim opisała star system, do wyczerpującej analizy najbardziej zajmujących ją tematów; obejmować one będą w najbliższych latach równowagę geopolityczną, potępienie wszelkiej formy władzy, chęć zrozumienia świata i ludzi.

Pierwsze trzy części książki, którym zostały nadane tytuły Pocztówki z Nowego Jorku, Wśród gwiazd, W podróży z Shirley, obejmują miesiące od lipca do grudnia 1965 roku. Od tego czasu minęło pół wieku, lecz niezależność myśli i poczucie humoru Oriany są nadal uderzające. Czytane teraz razem, teksty te składają się na prawdziwą narrację podróżniczą. Opowieść zaczyna się od zabawnego przedstawienia rozmaitych obliczy Nowego Jorku: malutkie mieszkanka; łatwość, z jaką można zdobyć broń palną; zagrożenia, na które wystawione są przede wszystkim kobiety, nawet we własnym domu (z sarkazmem, który dziś uznano by za niepoprawny, Oriana antycypuje zjawisko stalkingu); dynamika kampanii wyborczej Johna Lindsaya, kandydata na burmistrza (w uszczypliwym tonie Oriana przywołuje jego deklarację wygłoszoną podczas niestrudzonego ściskania na ulicy dłoni mieszkańców: „Jakikolwiek mielibyście problem, przystanek autobusowy, stacja metra, jakiś kłopot, powiedzcie o tym Johnowi”).

Nadzwyczajne portrety aktorów i gwiazd, takich jak Richard Burton i Liz Taylor oraz jej poprzedni mąż, niepocieszony Eddie Fisher; fascynujące spotkanie z uroczą Shirley MacLaine, która przed wyruszeniem z Orianą w podróż samochodem on the road, przygotowuje się do promocji swojej książki, mającej zainicjować jej karierę jako autorki bestsellerów: książka wyjdzie w 1970 roku pod tytułem Don’t Fall Off the Mountain, tutaj jednak występuje pod roboczym tytułem Lepiej chodzić bez butów.

I jeszcze legendarny Xavier Cugat, w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku gospodarz włoskich programów rozrywkowych nadawanych w sobotnie wieczory, razem ze swoją zmysłową małżonką Abbe Lane i ich pieskami chihuahua, a także bardziej wyrafinowani Roger Vadim i Jane Fonda, którzy pobrali się w Las Vegas. Oriana jest wśród czternaściorga gości zaproszonych na tę ekskluzywną uroczystość ślubną, nikt nie mógł jeszcze przewidzieć, że przyjaźń między paniami skończy się z powodu skrajnie odmiennych poglądów na wojnę w Wietnamie i temu zerwaniu nic już nie będzie mogło zaradzić, jak wspomina sama Fallaci we Wściekłości i dumie.

Obserwowanie gwiazd zakłada również wizytę w Houston, „przedsionku podróży na Księżyc, antycypacji naszej przyszłości”; są tam sceny z życia rodzinnego astronautów, atmosfera miast niebędących Nowym Jorkiem, prowincjonalizm tego kraju („Czy kłóciła się pani z ojcem?” – pyta Oriany, nieskorej do przyłączenia się do modlitwy przed jedzeniem, żona astronauty Dicka Gordona), spotkanie w Los Angeles z ulubionym pisarzem Rayem Bradburym, mistrzem science fiction, który jako środka lokomocji używa roweru; a także pobyt w Hollywood, gdzie nudzą ją pogawędki nad basenem, wyczerpują godziny bezczynności spędzane w słońcu (w opisach Fallaci czuje się wyraźnie temperaturę opowiadania Johna Cheevera Pływak.

Całkiem inny rytm i inna energia objawiają się w podróży samochodem z Shirley MacLaine, wiodącej szlakiem – w odwrotnym wprawdzie kierunku – dawnych pionierów, którzy wyruszyli z Wirginii do Kalifornii. W oczach tej florenckiej pionierki pustynia przywołuje podbój Zachodu, lecz oznacza również nieuchronne odkrycie tego, że „Ameryka jest pusta, pusta na przynajmniej jednej trzeciej swojej powierzchni, niezamieszkana. I pogrążona w ciszy”. Światła wzdłuż drogi to zapowiedź fałszywych obietnic w postaci neonów na fasadach wielkich hoteli w Las Vegas, tym „magnesie, który przyciąga ludzi nieodpowiedzialnych, szalonych”. Ale prawdziwą niespodzianką jest znalezienie jakiejś cząstki własnego domu w najbardziej odległych miejscach, a to za sprawą nazw, jakie emigranci z Europy nadali nowym osadom: od Paryża w Arkansas przez Moskwę w Tennessee aż do Florencji w Alabamie. Pozostaje ponura atmosfera Południa, mimo bezkresnego piękna jego krajobrazów, przygnębienie w obliczu segregacji rasowej, kulturowego zacofania współistniejącego z innowacją i postępem: „Cóż to za dziwny kraj Ameryka, cóż za niepojęty sfinks. Dotarliśmy prawie do końca naszej podróży, ale ja nic z niej nie zrozumiałam” – oznajmia Oriana, podziwiając obywatelską pasję Shirley, jej nieuleganie powszechnie wyznawanym zasadom.

W opowieści Oriany o Ameryce w czwartej części książki nie mogło zabraknąć relacji z wizyt dwóch niezwykłych podróżników, jakimi byli Cesare Zavattini i Pier Paolo Pasolini: Cesare Zavattini przyjechał w lutym, a Pier Paolo Pasolini w październiku 1966 roku, i ich przyjazne portrety Oriana nakreśliła z ogromną przenikliwością.

Piąta część zawiera nadzwyczajny reportaż na temat amerykańskich nastolatków, który ukazał się w dwóch odcinkach na łamach „L’Europeo” w lutym 1966 roku. Oriana dostrzega bliską zmianę i przeczuwa, że aby zrozumieć społeczeństwo, trzeba rozmawiać z młodymi. Rejestruje ich nastroje i komentuje zachowanie, dając naprawdę ważne świadectwo stanu ich świadomości tuż przed wybuchem ruchów studenckich, feminizmu i rewolucji seksualnej.

Tom uzupełnia, w szóstej części, wybór „Listów z Ameryki”, tutaj noszący tytuł „Listy do naczelnego”, które Fallaci ogłasza między marcem a czerwcem 1967 roku, jak zawsze w „L’Europeo”. Powraca styl błyskotliwej dziennikarki, lekki, skłonny do paradoksu. Oriana darowuje nam chwile dobrego humoru i wywołuje uśmiech, chociaż jej korespondencję zamyka osobista notatka, jak zwykle prorocza.

W listopadzie tego samego roku Fallaci ląduje w Sajgonie, otrzymawszy od redaktora naczelnego tygodnika zadanie śledzenia konfliktu w Wietnamie; rozpoczyna się jej kariera korespondentki wojennej w południowo-wschodniej Azji, trwająca w sumie osiem lat, podczas której przeprowadza wywiady, doświadcza miłości i cierpień. Pozwolą jej one przejść do Historii.

We wstępie z 2009 roku do nowego wydania Inszallah Gianni Riotta napisał: „Była Oriana włoska, ale była też Oriana amerykańska… nie zapominajcie o żadnej z nich, żadnej”.

------------------------------------------------------------------------

1 C. De Stefano, Oriana Fallaci. Portret kobiety, przeł. A. Pawłowska-Zampino, Sonia Draga, Warszawa 2014, s. 139 (przyp. tłum.).AMERYKA OCZAMI WŁOSZKI

Nowy Jork, lipiec

Z powodu taksówki można nawet zacząć strzelać

Ledwie zdążyłam przejść przez kontrolę celną na lotnisku imienia Johna F. Kennedy’ego, a już dostrzegam Shirley MacLaine, która przyleciała z Hollywood i kłóci się właśnie z kierowcą taksówki. W Nowym Jorku trwa strajk taksówkarzy i do nielicznych łamistrajków strzela się z rewolweru albo obrzuca ich kamieniami, taksówka ma taką samą wartość, jak rower podczas wojny w Europie: taksówkarz jest równie arogancki, jak ktoś, kto pożyczył ci niegdyś rower.

– Albo ty, albo walizka – mówi, wskazując bagaż, z którym przyjechała Shirley, a kolejka ludzi liczących na to, że zajmą jej miejsce, obserwuje scenę beznamiętnie, w milczeniu; mniej zainteresowana, niż gdyby oglądała film w telewizji.

– Ale walizka jest ze mną, a ja jestem z walizką – odpowiada Shirley MacLaine oburzona.

– Albo ty, albo walizka – powtarza z uporem taksówkarz.

Albo ja, albo ty. Moje życie albo twoje. Albo wsiądę do taksówki ja, albo wsiądziesz do taksówki ty. Jeśli będziesz musiała iść pieszo, jeśli zgubisz walizkę, jeśli zdechniesz, nic mnie to, moja droga, nie obchodzi: Chrystus umarł dwa tysiące lat temu. Walcząc w napięciu o przetrwanie, Shirley wibruje jak stalowa struna, jej oczy ciskają błyskawice, nie zamierza ustąpić; kiedy ją wołam, proponując, że ją podwiozę, nawet mnie nie słyszy. Trzeba siłą wcisnąć jej do rąk bukiet kwiatów, by ją przekonać, że Chrystus nie umarł, czasami na chwilę zmartwychwstaje: Duilio, mój kolega fotograf, przyjechał po mnie z bukietem róż.

– Masz, Shirley, ty je weź.

Shirley ma łzy w oczach, patrzy na nas, jakbyśmy byli aniołami, dobrymi wróżkami, duchami, w końcu wybucha:

– Co do diabła robisz w Ameryce? Głupia wariatko, nie wiesz, że tu jest piekło? Jedź z powrotem!

Shirley wcale się nie zmieniła od dnia, w którym ją poznałam we Włoszech i który stał się początkiem naszej przyjaźni. Włosy raz rude, raz blond, obecnie są czarne, trzy z jej słynnych krogulczych paznokci się złamały, ale buntowniczość pozostała niezmieniona, podobnie jak nienawiść do Nowego Jorku. Nie należy zapominać, powiada, że mniej więcej dwa lata wcześniej w tym mieście przez ponad pół godziny dźgano pewną kobietę nożem w obecności trzydziestu pięciu osób, które z okien przyglądały się scenie, nie kiwnąwszy nawet palcem, nie wydając z siebie krzyku ani nie wzywając policji.

– Przyglądały się nieruchomo, w milczeniu, mniej zainteresowane, niż gdyby oglądały film w telewizji; tej samej zimy przytrafiło mi się coś podobnego. Szłam Park Avenue, wcześniej spadł śnieg i chodnik zamienił się w lodowisko. Please, powtarzałam, please, pomóżcie mi, please, podnieście mnie, wezwijcie karetkę, lekarza, please! Ale oni przechodzili obok i nie robili nic, nie mówili nic. Żeby nie tracić czasu, rozumiesz, żeby nie zrobić sobie krzywdy, nie przewrócić się razem ze mną. Albo ja, albo ty. Albo moje życie, albo twoje. Leżałam tak przez dwadzieścia minut i nikt nie podał mi ręki, nie spojrzał na mnie; w końcu dowlokłam się sama, pomagając sobie rękami, do bramy i tu potrzeba było kolejnych dwudziestu minut, a każda minuta trwała wieczność, aby udowodnić portierowi, że nie jestem pijana ani pod wpływem narkotyków, tylko jestem kobietą, która złamała nogę. Jednym słowem, po co do diabła tu przyjechałaś?

Następnie zwraca się do Duilia:

– A ty? Po diabła tu przyjechałeś?

– Mnie Ameryka się podoba – odpowiada Duilio. – I podoba mi się Nowy Jork. Ameryka jest jak służba wojskowa: trzeba ją zaliczyć. Wszyscy powinni zaliczyć Amerykę po dwudziestym pierwszym roku życia albo przynajmniej Nowy Jork. Na kimś, kto mieszka w Paryżu albo w Rzymie, albo w Mediolanie, Nowy Jork robi takie samo wrażenie, jak na jakimś kalabryjskim rekrucie Paryż albo Rzym, albo Mediolan. Kiedy musisz się bronić, przetrwać, stajesz się inteligentniejszy.

– I chudszy – dodaję. – Strasznie schudłeś. Jesteś na diecie?

– Jaka tam dieta – odpowiada Duilio. – Tutaj rekrut traci pół kilograma tygodniowo. Jestem tu od pół roku, więc policz: schudłem dwanaście kilogramów. Jeśli przetrwam kolejne pół roku, schudnę jeszcze dwanaście.

Bez wstrząsów, bez podskakiwania nasz samochód pędzi parkwayem Manhattanu i teraz jedzie wzdłuż miejskiego cmentarza, długiego na sześć mil. Sześć mil łodyg krzyży i płyt nagrobnych, jedne tuż obok drugich, bez przerwy, bez żadnego odstępu, nie ma na świecie dłuższego cmentarza niż ten, wydaje się, że cała ludzkość jest tam pochowana, za każdym razem, kiedy wracam do piekła i jadę wzdłuż tego cmentarza, zamykam oczy i chciałabym krzyczeć, uciekać; może Shirley ma rację, jeśli tutaj zostanę, mnie również zabiją. Ale dodaję sobie odwagi i zostaję: jestem przecież u siebie. Amerigo Vespucci był florentczykiem, Giovanni da Verrazzano pochodził z Val di Greve w Chianti. Mam prawo tu być, zobaczyć, jaką krzywdę wyrządzono Ameryce, jak mi ją zniszczono. Mam prawo wiedzieć, kim są Amerykanie, czy są szczęśliwi, czy nie, czy są łajdakami, czy ludźmi przyzwoitymi. Mam prawo słuchać ich, obserwować, podglądać. Jeśli mnie nie wykończą, albo aż do dnia, kiedy to się stanie, wszystko wam będę opowiadać za pośrednictwem tego mojego dziennika.

Miejsce w piekle pięć na cztery

Kiedy przyjeżdżam do piekła, mieszkam zwykle w hotelu albo motelu. Tylko raz jeden, wiele lat temu, zdarzyło mi się dzielić dom z pewną dziewczyną z Greenwich Village, ale dziewczyna była Francuzką, Village jest w europejskim stylu, a zatem to się nie liczy. W prawdziwym mieszkaniu, amerykańskim mieszkaniu wyłącznie dla mnie, nigdy nie byłam; stąd ogarniająca mnie nerwowość, kiedy wchodzę, eskortowana przez Shirley i Duilia, pod numer dwieście dwadzieścia na Wschodniej Pięćdziesiątej Siódmej Ulicy. Nigdy nie widziałam podobnego mieszkania, nawet na zdjęciu: znalazł je dla mnie przyjaciel z NBC i wiem jedynie, że jego wynajęcie kosztuje dwieście pięćdziesiąt dolarów miesięcznie plus opłaty. Drobnostka, jeśli pomyślę, że jest położone w Upper East Side, to znaczy na wschód od Piątej Alei. Jak wiedzą to nawet dzieci, Piąta Aleja stanowi niewidzialny mur, który pod względem politycznym, światowym, ekonomicznym dzieli Nowy Jork na Upper East Side i Upper West Side tak, że podobnie jak istnieje Berlin Wschodni i Berlin Zachodni, istnieje wschodni i zachodni Nowy Jork. Podczas gdy jednak w Berlinie część wschodnia jest bardziej postępowa i biedna, a część zachodnia bardziej reakcyjna i bogata, w Nowym Jorku część zachodnia jest bardziej postępowa i biedna, a część wschodnia bardziej reakcyjna i bogata. Odnosi się to wszakże jedynie do terenów między Dziewięćdziesiątą a Czterdziestą Ulicą; poza nimi bowiem część wschodnia staje się (jak w Berlinie) bardziej postępowa i biedna, część zachodnia zaś bardziej reakcyjna i bogata. A teraz uwaga. Między Dziewięćdziesiątą a Czterdziestą nie można mieszkać, gdzie się chce, trzeba mieszkać w rejonie między Pięćdziesiątą a Siedemdziesiątą, najwyżej Osiemdziesiątą. Naturalnie nikt nikogo nie zmusza, aby mieszkał między Pięćdziesiątą a Siedemdziesiątą, to jest wolny kraj, demokratyczny, o zdrowych zasadach, lecz kto nie mieszka między Pięćdziesiątą a Siedemdziesiątą, ten uchodzi za nędzarza albo skąpca. Jeśli poza tym ten ktoś jest kobietą, mieszkanie między Pięćdziesiątą a Siedemdziesiątą przestaje być kwestią nędzy lub skąpstwa, a jest kwestią życia lub śmierci, ponieważ tylko między Pięćdziesiątą a Siedemdziesiątą są budynki pilnowane przez uzbrojonego portiera, który przepytuje i przeszukuje wszystkich wchodzących, by zapobiec najpopularniejszej dyscyplinie sportowej w Nowym Jorku: polega ona na dostaniu się do mieszkania kobiety i uduszeniu jej we śnie albo i kiedy się obudzi, kto wie dlaczego. Za taki przywilej bycia pilnowaną przez uzbrojonego portiera trzeba płacić, no właśnie, dwieście pięćdziesiąt dolarów miesięcznie: drobnostka, zgoda, ale jest to również suma, za którą spodziewałam się znaleźć mieszkanie duże, eleganckie, ze wszystkimi wygodami. Po czym otwieram drzwi i dowiaduję się, że moje mieszkanie to pokój pięć na cztery.

W głębi jest spore okno, pod oknem łóżko przerobione z dużego tapczanu, na prawo od łóżka komoda w stylu szwedzkim, po lewej stronie znajdują się półki na książki, przed nimi ogrodowy żelazny stolik pomalowany na biało, na stoliku telewizor, a obok dwa krzesła. Nic więcej. Drzwi skrywają szafę w ścianie: malutką. Inne drzwi prowadzą do łazienki: malutkiej. Jeszcze inne do kuchni: malutkiej. Szafa, łazienka, kuchnia mają razem nie więcej niż sześć metrów kwadratowych, z czego wynika, że życie przeciętnego amerykańskiego obywatela toczy się na dwudziestu sześciu metrach kwadratowych: tyle ma łazienka w moim wiejskim domu. Wybucham płaczem w ramionach Duilia i Shirley. Ale zaraz potem się otrząsam, przypominam sobie o Giovannim da Verrazzano i Amerigu Vespuccim, moich przodkach, i oświadczam stanowczo, że muszę wyprawić się w kosmos, wylądować na Księżycu, wyemigrować na inne planety, żeby zmieścić tam moje ubrania, moje książki, być może czynsze są tam niskie.

Właścicielka z Hongkongu

Właścicielka mojego mieszkania przebywa w Hongkongu i z jej fotografii na ścianie wnioskuję, że jest brunetką w wieku między trzydzieści pięć a czterdzieści lat, ma okrągłe oczy i wąskie wargi, złośliwe. Zostawiła dla mnie list, dobrze widoczny na łóżku, pisze w nim, że nie wie, jak długo zostanie w Hongkongu: może dwa miesiące, może trzy, może cztery; pewne jest tylko, że przed wyjazdem wyśle mi telegram, żebym w ciągu doby spakowała swoje rzeczy. Tymczasem mam natychmiast zapłacić jej czynsz i przesyłać codziennie pocztę, z gazetami włącznie, drogą lotniczą, za pośrednictwem American Express w Hongkongu. Przykazuje, żebym nie zniszczyła telewizora, nie używała gramofonu, nie wpuściła do domu pluskiew, karaluchów, komarów: Nowy Jork pełen jest pluskiew, karaluchów, komarów, lecz w tym mieszkaniu nigdy nie było pluskiew, karaluchów, komarów, ponieważ ona wyrzuca śmieci dwa razy dziennie do spalarni, i jeśli po powrocie zastanie choćby jedną pluskwę, jednego karalucha czy komara, będzie to oznaczało, że nie wyrzucałam śmieci dwa razy dziennie.

Nowy Jork, dodaje kobieta z Hongkongu, pełen jest również maniaków seksualnych, złodziei, morderców: niech pani zatem nie otwiera drzwi bez wiedzy portiera. Nocą mam przekręcać dwukrotnie klucz w drzwiach i jeśli mam pieniądze, powinnam sobie kupić rewolwer. Rewolwer kupuje się, zamawiając listownie, proszę nie mieć skrupułów przed użyciem go, ponieważ jeśli zabiję w obronie koniecznej, zostanę uniewinniona bez procesu. Kobieta z Hongkongu ubolewa, że nie może mi wynająć również rewolweru, ale pożyczyła go (za opłatą) przyjaciółce. Kobieta z Hongkongu jest kobietą romantyczną: wszędzie są kwiaty z papieru, materiału, plastiku, aksamitne róże, satynowe kwiaty jaśminu, nylonowe słoneczniki, jedwabne kokardy i niezliczone przedmioty w kształcie serca. Ramki są w kształcie serca, lustra są w kształcie serca, talerze są w kształcie serca, mydełka są w kształcie serca, w kolorze czerwonym. W łazience jedno z tych mydełek w kształcie serca spada mi na podłogę i pęka.

– Och, nie martw się – mówi Shirley. – Na dole, w drugstorze, mają takich mnóstwo. Dobre w Ameryce jest to, że kiedy serce pęka, idzie się do drugstore’u i kupuje nowe.

Miły brunecik o imieniu Eddie

On nie, on tak nie sądzi. On, czyli Eddie Fisher, były mąż Elizabeth Taylor; spotykam go w NBC, gdzie poszłam podziękować przyjacielowi za to, że znalazł mi mieszkanie takie wygodne, takie przyjemne i takie tanie. W NBC przystępują właśnie do nagrywania najbardziej popularnego w Ameryce programu Tonight Show, nadawanego co wieczór o dziesiątej trzydzieści we wszystkich pięćdziesięciu stanach; mistrzem ceremonii jest gwiazdor, który nazywa się Johnny Carson. Johnny Carson przeprowadza co wieczór wywiad z aktorami, pisarzami, politykami, gangsterami, jednodniowymi celebrytami, ludźmi nieznanymi, a w zeszłym roku, z powodu ukazania się mojej książki po angielsku, przeprowadził wywiad także ze mną, co okazało się kompletną katastrofą. Nie spodobał mu się mój punkt widzenia na amerykańskie kobiety, których ulubionym pożywieniem jest, jak twierdzę, amerykański mężczyzna: pożerany przez swoją prawowitą żonę albo prawowitą matkę, które następnie z kości nieboszczyka wznoszą drapacze chmur. Jeszcze mniej spodobał mu się mój punkt widzenia na amerykańskich mężczyzn: bezbronnych baranków, jak twierdzę, którzy w oczekiwaniu, aż zostaną wydani na pożarcie swoim żonom i matkom, żyją w niewoli porównywalnej jedynie do niewoli muzułmanek okrytych od stóp do głowy burką.

– Moja droga, nie widzę, żebym miał na sobie jakąś burkę – rozzłościł się Johnny Carson.

– Pan tego nie widzi, ale ja widzę – odpowiedziałam. Wśród publiczności ktoś się roześmiał, ktoś inny zawołał:

– Świetnie ci w niej, Johnny.

I tak zostaliśmy nieprzyjaciółmi.

Przechodząc koło mnie za kulisami Tonight Show, gwiazdor mi się nie kłania i udaje, że nie widzi ręki, którą wyciągam na znak zawieszenia broni.

– Chyba jest wściekły – komentuje przystojny młody człowiek z dużą głową, całą w ciemnych lokach, elegancki, bardzo szczupły, niewiele wyższy ode mnie. Istotnie, mogę patrzeć mu w oczy, nie zadzierając głowy. Jego oczy są również czarne, smutne i zarazem żywe. Pośrodku jest nos, spory, odrobinę haczykowaty, jak u Żydów, dziwne, że go nie rozpoznaję, że myślę natomiast, jak bardzo przypomina postać z Le dernier des Justes (Ostatni ze Sprawiedliwych), powieści André Schwarza-Barta.

– Tak, jest wściekły – potwierdzam.

– Dlaczego?

Tłumaczę mu, uśmiecha się.

– Właśnie, tak o nas myślą inni: że jesteśmy słabymi mężczyznami, niczym bezbronne baranki. To niewiarygodne, jak łagodność może być często mylona ze słabością. Ktoś usiłuje być dobry, miły, na przykład wobec kobiety, którą kocha, usiłuje ją zrozumieć, usprawiedliwić, a ona pierwsza mówi: jesteś słaby, słaby. Wiem o tym, bo przydarzyło mi się coś podobnego. Chciałem, żeby o mnie mówiono: prawdziwy z niego dżentelmen, ale mówi się o mnie: słaby.

Młodzieniec jest sympatyczny; wszystko, włącznie z niskim, przytłumionym głosem, budzi czułość, szacunek.

– Jak pan powiedział, że się nazywa? – pytam go.

– Nie powiedziałem – mówi. – Nazywam się Eddie Fisher.

Rozmawiamy jeszcze przez jakiś czas, występuje w show jako ostatni, więc zdąży mi oznajmić, że jutro wieczorem śpiewa w Long Beach: może przyjdę go posłuchać? Zjemy razem kolację i porozmawiamy o moich punktach widzenia; jeśli chcę, przyśle po mnie po południu. Okej? Okej. Trzymam pod pachą egzemplarz „L’Europeo”, zabiera mi go.

– Co to jest?

– Tygodnik, dla którego pracuję.

Przerzuca kartki, w środku jest zdjęcie Elizabeth Taylor w kostiumie kąpielowym.

– Znam ją – uśmiecha się – ją trochę znam.

I nagle oczy giną mu w mnóstwie drobnych zmarszczek, szczęki się zaciskają, to już nie chłopak, lecz trzydziestosześcioletni mężczyzna, któremu złamano serce i nie można odkupić go w drugstorze. Chciałabym coś powiedzieć, na przykład, że nie zamierzałam poruszać tego tematu, nawet go nie rozpoznałam, ale reżyser woła:

– Eddie, twoja kolej.

– Okej, już idę. A więc do jutra – mówi. – Niech pani zostawi swój adres w Waldorf Astorii, poślę po panią po południu. – Potem wychodzi na scenę, znika.

Elizabeth Taylor wyleciała dziś rano z Burtonem do Los Angeles. Będę jednak musiała skierować jutro rozmowę na Elizabeth Taylor. Ale jak? Na jego miejscu posłałabym do diabła każdego, kto spróbowałby to zrobić.

Opowiada mi o Liz w zamęcie Long Beach

Long Beach leży o godzinę i trzy kwadranse jazdy samochodem od centrum Manhattanu i jest czymś pośrednim między Ostią a Viareggio: długą plażą z wieloma kabinami. Oblewa ją morze, szare i groźne, latem pełno w nim rekinów i kąpać się trzeba w basenie. Na ogół jest tu mnóstwo ludzi, dziś jednak pada deszcz i nikt nie pojawi się aż do wieczora, kiedy Eddie Fisher zaśpiewa. Na plaży jesteśmy tylko my dwoje i rozmawiamy o Elizabeth Taylor.

– Wiele osób czuje się niepewnie, kiedy wymienia przy mnie jej imię – mówi – i myśli, że chcę zapomnieć. Ale nie można zapomnieć tego, co było, istniało. To jak wrzucić kawałek drewna do wody, ot tak. Wcześniej czy później wypłynie na powierzchnię. – Pochyla się, podnosi kawałek drewna, wrzuca go do wody i drewno unosi się na powierzchni. – Elizabeth istnieje, istniała, nie mogę jej zapomnieć, nie zapominam jej. Nigdy jej nie zapomnę: była mimo wszystko największą miłością mojego życia. – Przygląda się długo kawałkowi drewna na wodzie. – Teraz już jej nie kocham, zupełnie przestałem ją kochać. Nasze spotkania, zresztą rzadkie, nigdy nie są przyjazne, nigdy, a jednak nie budzą we mnie niepokoju. Patrzę na nią po prostu i zastanawiam się, jak mogłem ją kochać, to prawda, że miłość zaślepia.

– Jest bardzo piękna – mówię.

–Tak, jest bardzo piękna – przytakuje – ale nie jest kobietą, jest małą dziewczynką. Dziewczynką rozpuszczoną nadmiernym powodzeniem. Dostała wszystko i domaga się coraz więcej: domaga się, by świat leżał u jej stóp, chciałaby, aby wszyscy przed nią klękali, pragnęłaby dostać księżyc i narzeka, jeśli się go jej nie da. Dokładnie tak jak dzieci: nie jest inteligentna. Jej inteligencja, kiedy się objawia, jest infantylna i na dłuższą metę staje się to męczące, zabija w niej nawet urodę. To znaczy staje się tak męczące, że już nawet nie zauważasz, jaka jest piękna, a jeśli zauważasz, to tylko po to, by pomyśleć, jak mało liczy się w jej wypadku uroda. Nie, to nie mogło trwać między mną a Elizabeth. Stało się, co miało się stać, żałuję tylko, że stało się tak, a nie inaczej. W sposób tak wulgarny, banalny.

– A więc dlaczego nie zgodził się pan na rozwód? Mówiono mi, że rozwód w Meksyku jest nieważny w Stanach Zjednoczonych.

– Nie, nie jest. To rozwód jednostronny, nie wyraziłem zgody i w świetle prawa jesteśmy nadal mężem i żoną. Ale to nie dlatego, że zależy mi na byciu jej mężem. Z powodu…

– Z powodów finansowych?

– Nie, te można uregulować i po rozwodzie. Należy mi się procent od dochodów z Kleopatry, umowa została zawarta przez wytwórnię filmową, dla której oboje pracujemy: wcześniej czy później będzie musiała dać mi te pięć procent. Zresztą nie zależy mi na pieniądzach, mam je. Wystarczą mi aż do śmierci, a poza tym mogę się bez nich świetnie obejść; mój ojciec robił walizki, spędziłem dzieciństwo, pracując jako ogrodnik, bieda nigdy mnie nie przerażała. Powód jest inny.

– Jaki?

– Liza. Córka, którą Elizabeth miała z Toddem. Adoptowałem tę dziewczynkę, kocham ją, jak gdyby była moim dzieckiem, brakuje mi jej, jak gdyby była moim dzieckiem; a ona nie pozwala mi się nawet z nią zobaczyć. Nie tylko: chce zmienić jej nazwisko, chce ją nazwać Liza Burton. Jednym słowem, czy wydaje się to pani czymś do zniesienia, czy wydaje się to pani możliwe, by przy każdym małżeństwie Elizabeth ta dziewczynka zmieniała nazwisko? Była Lizą Todd, została Lizą Fisher, teraz miałaby zostać Lizą Burton. A jak się będzie nazywać biedna Liza na skutek kolejnego kaprysu matki? Nie zgodzę się na rozwód, dopóki nie będę pewny, że Liza pozostanie moją córką. Lizą Fisher, adoptowaną córką Eddiego Fishera.

Teraz zmarszczki wokół oczu są głębokie i każda jest małą studnią zalegającej goryczy. Mówię mu to, unosi brew.

– Oczywiście, nie jestem już tak naiwny jak kiedyś, zrozumiałem wreszcie, że nie można zawsze dawać, trzeba również otrzymywać, bo w przeciwnym razie źródło wyschnie. Ale nie jestem zgorzkniały, wręcz przeciwnie. Kocham życie bardziej, niż kiedykolwiek je kochałem, bawię się życiem, jak nigdy się nie bawiłem, nie wiem już, czym jest strach. Żyłem zawsze w strachu, domyślam się, że to dlatego, iż jestem Żydem; i nagle już się nie boję. Czuję się silny i spokojny.

– Nie ma pan nawet wyrzutów sumienia, niczego pan nie żałuje?

– Nie. Gdybym mógł cofnąć czas, zrobiłbym wszystko, co już raz zrobiłem. Włącznie z poślubieniem Debbie, włącznie z poślubieniem Elizabeth. Z Debbie też się nie układało, ale gdybym nie ożenił się z Debbie, nie miałbym dwójki cudownych dzieci, nie ożeniłbym się być może z Elizabeth. Gdybym nie ożenił się z Elizabeth, nie wydoroślałbym wreszcie i nie zapomniał o strachu. Wszystko się dzieje, bo tak być musi, wszystko ma swoją przyczynę. I nic się nie poradzi na to, że wszystko ma także swoją cenę. – Pauza. – Chcę się znowu ożenić. Chcę tego najbardziej na świecie; praca mi nie wystarcza, sukces mi nie wystarcza, nie mogę skakać z kwiatka na kwiatek. To nie ma sensu, potrzebuję dzielić życie z inną osobą, być jej wierny. Byłem wierny Debbie, dopóki nasze małżeństwo trwało, byłem wierny Elizabeth, dopóki nasze małżeństwo trwało. Amerykanie są tacy purytańscy, a jednak mają zawsze kochanki, ja nigdy nie miałem kochanki. Urodziłem się po to, aby być mężem; ach, gdybym potrafił się zakochać. Kłopot w tym, że nie potrafię się już zakochać.

Po kolacji, jest już północ, Fisher wchodzi na scenę w Malibu Beach Club w Long Beach. Płacą mu sześć milionów za dziewięćdziesiąt minut śpiewania i z Long Island w Nowym Jorku przyjechało tysiąc pięćset osób: parking dla samochodów jest jedną wielką żelazną taflą. Głos Fishera, wykształcony, przepiękny, brzmi mocno; tysiąc pięćset osób szaleje, zmusza go do śpiewania do drugiej w nocy. O drugiej, kiedy mówi: dosyć, proszę was, jestem wykończony, zdejmuje marynarkę i jego koszula jest mokra od potu, jego kędziory wyglądają jak zmoczone ulewą. Tysiąc pięćset osób chciałoby go nieść triumfalnie na ramionach, podbiega jednak do niego od razu sześciu policjantów, żeby go chronić. Policjanci są wysocy i potężnie zbudowani, zamykają go w klatce ze splecionych muskularnych ramion i tam w środku nie tkwi już słaby człowiek zarabiający sześć milionów za wieczór, lecz przegrany ponownie chłopczyk. Nagle spoza tej klatki z muskularnych ramion chłopczyk dostrzega mnie, wyciąga do mnie rączkę, krzyczy:

– Ciao, Little Italy, ciao!

I wydaje się naprawdę ostatnim ze Sprawiedliwych w chwili, kiedy go wyprowadzają, a on płacze, nie dlatego, że go wyprowadzają, lecz dlatego, że widział, jak wyrywa się motylowi skrzydła.

Kwestia czynszu

Treść dostępna w pełnej wersji eBooka.Indeks nazwisk

A

Aaronson Samuel

Accardo Tony

Adonis Joe

Albee Edward

Alberico Isabella

Aldrin Edwin Eugene (Buzz)

Aleksander II, car rosyjski

Ali Muhammad (Cassius Clay)

Amato Giuseppe (Peppino)

Anastasia Albert

Anderson Dusty

Andress Ursula

Apollinaire Guillaume

Ardilouze Marie-Antoinette

Ariosto Ludovico

Arnold Jim

Auer Mischa

Augustyn, św.

Aumont Tina

Avedon Richard (Dick)

B

Bacall Lauren

Balenciaga Cristobal

Bardot Brigitte

Bargellini Piero

Barrymore John Drew

Barzini Benedetta

Batelle Kenneth

Beatty Warren

Belafonte Harry

Belmondo Jean-Paul

Benattar Cecilia

Benton William Burnett (Bill)

Bergen

Bernstein Leonard

Bianchi Iris

Bjorn

Blau Herbert

Bob (numer jeden)

Bob (numer dwa)

Boccaccio Giovanni

Bogart Humphrey

Bogart Stephen

Bogart Leslie

Bono Sonny

Boothe Luce Clare

Borman Frank

Boswell Emerett

Bradbury Ray

Brando Christian

Brando Jocelyn

Brando Marlon

Brandt Mel

Braun Wernher von

Brazier Alice, matka Gary’ego Coopera

Brennan James

Brewer Fonda Susan

Browning

Browning Mattie

Bryan Brian

Burgess LaRue Noel Mildred, matka Jacka Lemmona

Burton Christopher Sybil

Burton Jessica

Burton Kate

Burton Richard

Byard Leo R.

C

Callas Maria

Cameron David

Campbell-Walter Fiona

Cansino Rita, patrz Hayworth Rita

Capone Alphonso Gabriel (Al)

Capp Al (Alfred Gerald Caplin)

Capra Frank

Carmen, siostra Charo

Carol, wnuczka Edith Martínez

Caron Leslie

Carpenter Scott

Carroll Diahann

Carson Johnny

Carter Pete

Cartier Raymond

Caruso Enrico

Castro Fidel

Cernan Eugene

Chaffee Roger

Chagall Marc

Chaplin Charlie

Chaplin Geraldine

Charo

Cheever John

Cher

Christopher Jordan

Chruszczow Nikita

Churchill Winston

Chute Joy

Clark Freeman Faith

Clay Cassius, patrz Ali Muhammad

Clayton Dick

Colbert Claudette

Collins Joan

Comparini Shirley

Connery Sean

Conrad Charles jun. (Pete)

Conrad Jane

Cooper Gary
‒ matka, patrz Brazier Alice

Cooper LeRoy Gordon (Gordo)

Costello Frank

Costello Jack

Courrèges André

Crowley Anthony

Cugat Xavier

Cukor George

Cunningham Ronnie Walter

Curtis Tony
‒ matka

D

D’Arenberg Margaret (Peggy)

Daiute Colette
‒ matka

Dalí Salvador

Daly Thomas

Dan

Dandridge Dorothy

Danova Cesare

Dante Alighieri

Darwin Charles

Davis Sammy jun.

Day Doris
‒ matka, patrz Welz Alma Sophia

De Stefano Cristina

De Sica Vittorio

Dean James

Delma

Delon Alain

Demaris Ovid

Denevue Catherine

Dennis

Diba Farah

Dietrich Marlene

Dolly

Dominguín Miguel

Duffy Francis P.

Duilio, patrz Pallottelli Duilio

E

Eckl Louis

Eco Umberto

Edward, wnuk Edith Martínez

Eisenhower Dwight D.

Emogene Lela, matka Ginger Rogers

Esfandiary-Bakhitiari Soraya

F

Fairbanks Douglas

Falqui Antonello

Fanfani Amintore

Farrow Mia

Faubus

Faulkner William

Fay

Fermi Enrico

Fink Jack

Fischetti Charlie

Fisher Eddie

Fitzgerald Ella

Fleming Ian

Follys Zora

Fonda Henry

Fonda Jane

Fonda Peter

Ford Henry

Forth Gladys

Fox James

Franco Francisco

Frankenheimer John

Free Freddy

Freeman Faith Huntington

Freeman Faith, patrz Clark Freeman Faith

Freeman Theodore Cordy

Freud Sigmund

Fürstenberg Ira von

G

Gabor Zsa Zsa

Galitzine Irene

Garbo Greta

Gardner Ava

Garland Judy

Garson Barbara

Garson Mervin

Gaynor Mitzi

Genovese Vito

George z Paryża w stanie Arkansas

Gerini, markiz

Gershwin George

Getty Paul

Ghirlandaio

Gilbert Eugene

Gillmann Nicole

Ginsberg Alen

Giotto

Giuseppe

Glass Bentley H.

Glenn John

Goldwater Berry

Gordon Barbara

Gordon Richard Francis (Dick)

Grable Betty

Greene Milton

Gretchell

Gunther John

Guy Jim

H

Haines Asa

Hall Judy, patrz Jackson Judy

Hall Penelope

Hall Peter

Hamilton George

Hammerstein Oscar

Harris Julie

Harrison Rex

Harvey Fred

Harveyowie, rodzina

Haver June

Haver Maria

Hayward Brooke

Hayworth Rita

Heckel

Hefner Hugh

Helene, patrz Hoskinnini

Hemingway Ernest

Herrera Helenio

Hicks

Higgins Marguerite

Hilton Conrad

Hilton Nicky

Hitler Adolf

Ho Chi Minh

Homer

Honahni Dalma

Honahni Frank

Honahni Ramson

Honahni Supia

Hopper Denis

Horne Lena

Hoskinnini (Helene)

Humphrey Hubert

Huston John

Hutton Barbara

Huxley Aldous

I

Ischam William

Istia Mary

J

Jackson Andrew

Jackson Jack

Jackson Jack

Jackson Judy

Jackson Priscilla

Jackson Suzanne

James Harry

James Jesse

Jaroszewicz Piotr

Jeremiasz, mąż Unity

Jeremiasz z Gallup w Nowym Meksyku

Jerry, fryzjer Kennetha Batelle’a

Jessica, wnuczka Edith Martínez

Jim

Johnson Rob Lynda Bird

Johnson John

Johnson Lyndon

Johnson Robert

K

Kane Art

Karl

Katarzyna II, cesarzowa Rosji

Kashfi Anna

Kavafis Konstantinos

Kaye Danny

Kefauver Estes

Kennedy Edward Moore (Ted)

Kennedy Jack, patrz Kennedy John Fitzgerald

Kennedy Jacqueline, z d. Lee Bouvier

Kennedy John Fitzgerald

Kennedy Joseph P.

Kennedy Patricia Helen (Pat)

Kennedy Robert Francis (Bob)

Kenneth, patrz Batelli Kenneth

Kerwin Joseph

King Martin Luther

Kinney

Kitty la Belle

Kolumb Krzysztof

Kubrick Stanley

L

La Pira Giorgio

Lamb Ralph

Lane Abbe

Larry, wnuk Edith Martínez

Lawford Peter

Lemmon Jack
‒ matka, patrz Burges La Rue Noel Mildred

Lenin Włodzimierz

Leonardo da Vinci

Lewis

Lewis Jerry

Liberace (Władziu Valentine)

Liliana

Lincoln Abraham

Linda

Lindsay David

Lindsay George

Lindsay John

Lisi Virna

Little Pay

Loren Sofia

Lori, sekretarka Shirley MacLaine

Lovell James Arthur Jr. (Jim)

Lovell Marilyn

Lucchese Tommy

Luciano Charles (Lucky)

M

Machado Antonio

MacLaine Shirley

MacMurray Fred
‒ matka, patrz Martin MacMurray Maleta

Magliocco Joe

Magnano Vincenzo (Vincent)

Malaparte Curzio

Małgorzata, księżniczka angielska

Mao Tse-tung

Marcello Carlos

Marcos de Niza

Marcos de Niza

Margriet

Maria, wnuczka Edith Martínez

Maricopa (Wilbert)

Marks Karol

Marquand Christian

Marquand Tina, patrz Aumont Tina

Martin MacMurray Maleta, matka Freda MacMurraya

Martin Dean

Martínez Edith

Marx Groucho

Mary

Marzano Carmelo

Masaccio

Mayer Louis

Mazie

McDivitt James

McDivitt Patricia

McLoughlin James

Melone Ignazio

Melville Herman

Mercader Forcada María

Michael, wnuk Edith Martínez

Michał Anioł

Miller Glenn

Mineo Sal

Minelli Denise

Minelli Liza

Minelli Vincente

Miranda Carmen

Miranda Mike

Mitropoulos Dimitri

Modigliani Amedeo

Mohammad Reza Pahlawi, szach Iranu

Monroe Marilyn

Montesquieu Charles de

Morante Elsa

Moreau Jeanne

Moretti Willie

Morgan Dewett

Morris Charles W.

Morton Clotilde

Mountbatten Louis

Mulligan Robert

Mussolini Benito

Mussolini Romano

N

Neff Hildegarde

Negulesco Jean

Nichols Mike

Nolan Val

Nyerere Julius

O

O’Neill Oona

O’Toole Peter

Olson Norma

Onassis Aristotelis

Oppenheimer Robert

Orwell George

Osiris Wanda

P

Pacelli Eugenio, patrz Pius XII

Pallottelli Duilio

Paweł z Tarsu św.

Parker Sachi

Parker Steve

Pasolini Pier Paolo

Paul Steve

Peppard George

Petrarca Francesco

Petrucci

Picasso Pablo

Pickford Mary

Pierce Bob

Pierre Bill

Pignatari Francesco (Baby)

Pignatelli Luciana

Pius XII (Eugenio Pacelli), papież

Pino Lorenzo

Pisano Lil

Poitier Sidney

Porębowicz Edward

Power Tyrone
‒ matka, patrz Reaume Helen Emma

Presley Elvis

Price Salomon

Pucci Frank

Putteet Carl

R

Rasmussen Ruth

Ray

Reaume Helen Emma, matka Tyrone’a Powera

Reid Ed

Remick Lee

Reynolds Debbie

Richard Luther

Rico Norma, patrz Olson N.

Rimbaud Arthur

Riotta Gianni

Rizzo Jilly

Robards Jason

Robards Sam

Robinson Sugar

Rockefeller Nelson

Rodgers Harold

Rodgers Richard

Rodríguez Pedro

Rogers Cass

Rogers Ginger
‒ matka, patrz Emogene Lela

Rooney Mickey

Roosevelt Franklin Delano

Rosenbaum Stanley

Rothemberg

Rubirosa Porfirio

Russell Bertrand

Ruth

S

Safona

Sage Michael

Saint Eva Marie

Saint Laurent Yves

Salinger Pierre

Samuel

Sannoner Ferdinando

Saragat Giuseppe

Schaeler

Schell Maximilian

Schiaffino Rosanna

Schirra Walter jun. (Wally)

Schneider Romy

Schuman Reice Sylvie

Schwartz-Bart André

Schweickart Russel (Rusty)

Scicolone Sofia, patrz Loren Sofia

Secchiaroli Tazio

Shaw Samuel (Sam)

Shields Gene

Siena Romolo

Simmons John

Simpson Joe

Sinatra Frank

Sinatra Nancy

Skidoo Babe

Sokrates

Sontag Susan

Soraya, patrz Esfandiary-Bakhtiari Soraya

Spaulding Anne

Spellman Francis Joseph

Spiegel Sam

Stafford Thomas (Tom)

Steinbeck John

Steinberg Saul

Strasberg Fonda Susan

Strøyberg Annette

Swanson Gloria

T

Taylor Elizabeth

Teller Edward

Tessie La Blonde

Thompson Kay

Thompson Tommy

Thorpe Jim

Thysse

Thyssen Fiona von, patrz Campbell-Walter F.

Todd Burton Liza

Todd Michael (Mike)

Tracy Spencer

Trujillo Molinas Rafael Leónidas

Twain Mark

U

Unita

Ustinov Peter

V

Vadim Roger

Vajo Alla

Valentino

Van Pennington Johnny

Vanderbilt Gloria

Vàzquez de Coronado Francisco

Verrazzano Giovanni da

Verne Jules

Vespucci Amerigo

Violet, patrz Yonimana

W

Wagner Robert

Walker Robert jun.

Wayne John

Wehr Mike

Welles Orson

Welz Alma Sophia, matka Doris Day

Wergiliusz

White Edward Higgins

White Judy

White Suzanne

Wilbert, patrz Maricopa

Williams

Wood Walker Ellie

Wood Natalie

Wren Christopher

Wright Frank Lloyd

Wyatt Phillis

Y

Yellowbird

Yonimana (Violet)

Z

Zavattini Cesare

Zola Emile

Zukor Adolph
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: