Przemytnik słów - ebook
Przemytnik słów - ebook
Bruno nigdy nikogo naprawdę nie kochał. Zrezygnował z życia, jakie było mu pisane – nieciekawej egzystencji pracownika hotelu – i wyruszył w poszukiwaniu przygód. Okrążył świat, utrzymując się dzięki własnej zaradności i urokowi osobistemu. Jest już w sile wieku i doskwiera mu samotność. Dni mijają mu w najpiękniejszym i najsmutniejszym miejscu na świecie: w Wenecji. To właśnie tam dusza Brunona zmienia się na zawsze, gdy pewnego dnia spotyka Keiko, wyjątkową Japonkę. Kobieta spędza każdą noc z innym mężczyzną, który zdoła poruszyć ją do głębi za sprawą własnego wiersza bądź opowieści. Jednak Bruno Labastide, niezwykły bajarz i oszust o urzekającym, rozbrajającym kobiety uśmiechu, nie jest w stanie uzyskać wstępu do tego raju, ponieważ, ku własnemu zaskoczeniu, gdy zbliża się do japońskiej piękności, kończą mu się pomysły.
Opowieści, których akcja toczy się w wielu zakątkach świata, opowiadają o bólu i miłości, pokoju i wojnie, nieznanych ludziach żyjących w ubóstwie oraz beztroskich bogaczach, a także o wpływowych osobistościach bawiących się życiem ubogich.
Natalio Grueso stworzył szkatułkową powieść, którą, jak pisze Mario Vargas Llosa, należy się delektować.
Kategoria: | Literatura piękna |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-287-0873-0 |
Rozmiar pliku: | 1,9 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Ani staruszek, któremu pielęgniarka w domu opieki ociera ślinę, czekający, że na Boże Narodzenie przyjdzie do niego któreś z trojga jego dzieci. Nikt.
Ani pozbawiony wszelkich nadziei rozbitek na desce pośród nieznanego oceanu, ani skazaniec w celi śmierci czekający na ostateczne porażenie prądem. Nikt.
Nadchodzi moment, w którym samotność staje się tak głęboka, że przenika do kości, niczym wilgoć w zaułkach Wenecji w chłodzie styczniowych poranków, potworne zimno, zżerające człowiekowi wnętrzności, paraliżujące mowę i porażające palce. Zimno przeraźliwe, które nie pozwala oddychać, które zmienia człowiekowi twarz w maskę żałosnego klauna, płaczącego łzami zamarzającymi po chwili na oszronionych rzęsach. A dusza skrzypi, niczym wręgi statku tonącego pośród burzy. I trwoga zapiera dech.
Potem, po wyczerpaniu nadchodzi sen. Ale jest zbyt późno, już nie można spać.
Przyjechałem do Wenecji, bo jest najbardziej melancholijnym i samotnym miastem na świecie. Zajmuję małe mieszkanie w dzielnicy Dorsoduro. I w tym mieszkaniu każdej nocy staje się sprawiedliwość, dzieją się rzeczy, które rzucają wyzwanie rzeczywistości i przeznaczeniu, łagodzą okrutny wyrok skazujący mnie na tę przeklętą samotność.Każdego wieczoru, kiedy słońce chowało się na zachodzie, młoda Japonka o nieśmiałym uśmiechu i oczach koloru miodu siadała przy biurku i otwierała listy, które wrzucono jej do skrzynki. I co wieczór znajdowała tam, w kopertach wypełnionych historiami i wierszami, jakiś skarb, precyzyjne słowo, nieskrępowany liryzm, czystą namiętność.
„Gdybym nie wierzył w ponowne spotkanie, śmierć nadeszłaby zaraz po naszym rozstaniu”.
Jakiż piękny wers napisał, pomyślała. Sądzę, że dziś zostanie moim wybrankiem.
I tak co wieczór, kiedy słońce zachodziło za horyzont, młoda Japonka o nieśmiałym spojrzeniu i oczach koloru miodu wprowadzała odrobinę sprawiedliwości do świata owładniętego chaosem, kroplę buntu przeciw twardym regułom życia, zgodnie z którymi niemal nigdy nie wygrywa ten, kto na to zasługuje.
Nieważne, czy byłeś piękny, czy brzydki, bogaty czy biedny, mężczyzna czy kobieta, roześmiany czy zmartwiony, elegancki czy obdarty, silny czy słaby. Nieważne, czy w nieubłaganej loterii zalet natura była dla ciebie hojna, obdarowała cię wdziękiem i urodą, czy też skazała cię na straszliwy wyrok przeciętności. Tutaj liczyły się tylko słowa, napisany wiersz, uczucie przelane na papier. Takie panowały zasady w świecie młodej Japonki, autor opowieści, któremu udało się ją wzruszyć, był tym wybranym. I tak każdej nocy. Tak po prostu. I Keiko, bo tak miała na imię Japonka, szła do łóżka z wybrankiem.
Każdego wieczoru, kiedy słońce kryło się na zachodzie, pokój, w którym mieszkała Keiko, stawał się burdelem, burdelem na Dorsoduro.
* * *
koniec darmowego fragmentu
zapraszamy do zakupu pełnej wersji