Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Remember Me Forever - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
1 października 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Remember Me Forever - ebook

Ciąg dalszy bestsellerów Love me NeverForget me Always – nieprzewidywalnych, mrocznych i romantycznych.
Wypełnionych tajemnicami, intrygami, dramatami i humorem Z barwną ostrą i wrażliwą bohaterką, która przeszła niejedno. Sparzyła się na miłości i postanowiła, że nigdy więcej się nie zakocha. Dopóki nie spotka jego – chłopaka z przeszłością, w której wszystko jest zagadką.

Minęły trzy miesiące, odkąd Isis Blake nie widziała Jacka Huntera. Chłopak, którego być może/w pewnym sensie/na pewno kochała, zniknął po śmierci swojej przyjaciółki Sophii, pozostawiając pustkę nie do wypełnienia. Isis chce być szczęśliwa, więc wypełnia ją kłamstwami, uśmiecha się dzielnie i rozpoczyna nowe życie na uniwersytecie w Ohio.
Lecz rozpaczliwie tęskni za Jackiem.
Dręczy ją poczucie winy z powodu śmierci Sophii.
I dopada ją przeszłość: na uczelni pojawia się Will Cavanaugh, chłopak, który zna jej mroczną tajemnicę. I perfi dnie to wykorzysta… Chyba że
przeszkodzi mu Jack.
Lecz najpierw Jack musi przekonać Isis, że na nią zasługuje. Czy pokona brutalną stronę swojej natury? I czy ochroni dziewczynę, bez której nie
potrafi już żyć, gdy oboje znajdą się w samym środku niebezpiecznej intrygi…

SARA WOLF ma dwadzieścia kilka lat. Popularność zdobyła serią rozpoczętą powieścią Love me Never – bestsellerem Top 5 iBooków powieści
młodzieżowej magazynu „Publishers Weekly”. Tom 2 Forget me Always to bestseller „New York Timesa”. Tom 3 został równie entuzjastycznie
przyjęty przez czytelniczki.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-241-6525-4
Rozmiar pliku: 1,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1

3 lata, 43 tygodnie, 2 dni

Starsi ludzie lubią mówić, że powinniśmy się cieszyć życiem, dopóki jesteśmy młodzi. Przy czym sami mają jakieś czterysta dziewięćdziesiąt lat i jeżdżą volvo. Nie, żeby z volvo było coś nie tak. Ale zdecydowanie jest nie tak mieć czterysta dziewięćdziesiąt lat. Przede wszystkim dlatego, że masz wtedy zbyt duże doświadczenie, które sprawia, że jesteś nudny i mdły jak cola otwarta od tygodnia.

Przykład A: Jack Adam Hunter.

Przykład B: nieśmiertelne wampiry (jak sądzę).

Przykład C: dziadkowie.

Ale akurat moja babcia jest jedynym na całym wielkim świecie wyjątkiem. Babcia jest genialna. Gdy miałam dwa miesiące, zabrała mnie na przejażdżkę w koszyku przytroczonym do jej harleya-davidsona. Jestem prawie przekonana, że doświadczenie wiatru, spalin i wrzasków uczyniło ze mnie boginię, którą jestem dziś. Rodzice oddali ją do domu starców, bo zdaje się, że zabieranie nowo narodzonej wnuczki na rajd motorem to pierwszy objaw demencji czy coś. Ale teraz jestem w Georgii i wreszcie znów jesteśmy razem. Były łzy. I zasmarkane chusteczki. W sumie około pięciu minut histerii. Zostało totalne szaleństwo.

– Nie, żebym kwestionowała wagę sprawiania sobie przyjemności – mówię, podając babci kolejne naręcze fajerwerków. – Ale gdybym była taką osobą, taką wiesz, naprawdę nudną i bezbarwną i w ogóle niepodobną do siebie, moje pytanie brzmiałoby mniej więcej tak: „Co, do jasnej cholery, robimy na tym dachu o czwartej nad ranem znak zapytania”. A potem jeszcze cztery pytajniki. I bardzo zaniepokojony emotikon.

Babcia cmoka niecierpliwie i wpycha do komina ostatnią porcję. Jest tego tyle, że nie widać osmalonych cegieł w środku. Przed godziną przewlekłyśmy przez komin długi lont, a teraz babcia przywiązuje do niego związane kolejne pojedyncze fajerwerki. Potem kuca, odgarnia z oczu rzadkie, farbowane na zielono włosy i uśmiecha się szatańsko.

– Jako przewodnicząca Rady ds. Powitań i Pożegnań w Domu Starości Silverlake mam obowiązek zapewniać naszym dziewczynom i chłopakom godne pożegnania. A nie te pogrzebowe procesje i nudne ględzenie księży. Viola była dobrą kobietą i kochała życie. Na pewno nie chciałaby takiego nudnego pożegnania, ale jej dzieci ją do tego zmuszają. Nawet po śmierci!

– Horror! – wykrzykuję z równym przerażeniem.

– Właśnie! – Babcia wskazuje na mnie palcem. Ma takie same oczy jak ja, rudobrązowe. I jak tata. – Coś okropnego, jaki brak szacunku ludzie okazują dziś zmarłym. W każdym razie my pożegnamy ją z godnością.

– Faszerując komin fajerwerkami.

– Faszerując komin fajerwerkami – potwierdza. – Kiedy rano pielęgniarka przyjdzie zapalić w kominku, w tej cholernej budzie wreszcie zrobi się kolorowo. Viola nieźle by się uśmiała.

Uśmiecham się i pomagam babci zejść po schodach pożarowych. Jest wysoka i jak na siedemdziesięciolatkę świetnie się trzyma, ale chudzinka z niej i ma bardzo szczupłe palce. Kiedy znajdujemy się już na stałym gruncie i idziemy przez trawnik do jej pokoju, obejmuje mnie.

– A co z twoim pogrzebem, co? – pyta.

– Masz na myśli ten, który nigdy się nie wydarzy, bo znajdę siedem Smoczych Kul i moim życzeniem będzie nieśmiertelność?

Babcia się śmieje.

– Tak, właśnie ten. Jak ma wyglądać?

Zastanawiam się przez całe sześć i pół sekundy.

– Obmacywanki. Tańce nago. Może do tego jakiś tort. – Babcia parska. Wchodzimy akurat po wyszorowanych do białości schodach. – Co? Co to miało być? Z jakiej okazji dostałam To Szczególne Spojrzenie?

– Nie, nic. Po prostu bardzo urosłaś. Mówisz o „obmacywankach”, nie rumieniąc się jak burak.

– No tak, cóż, jestem już niezwykle dojrzałą i odpowiedzialną osobą i mogę spokojnie dyskutować na temat wyzwań i udręk dorosłości.

– Tak? – pyta z zainteresowaniem.

– Takich, jak na przykład obmacywanki. Już to z kimś robiłam. – Babcia czeka. – Co prawda wcześniej dałam mu w pysk. Ale to był cios płynący z dojrzałości.

Śmieje się na cały głos. Potem otwiera drzwi, wchodzi do pokoju i siada na łóżku, a ja ostrzegawczo wskazuję na nią palcem.

– Tylko nie waż się planować, co ma się dziać na twoim pogrzebie. Widziałam na filmach, że kiedy starzy ludzie zaczynają o tym gadać, natychmiast wszystko się materializuje, a wiedz, że jeśli umrzesz, będę bardzo niezadowolona.

– Tak bywa, bo jesteśmy mądrzy, skarbie.

– Tak bywa, bo macie jakieś totalnie pokręcone moce, które są w stanie zapewnić wam wszystko, czego chcecie, z wyjątkiem nieśmiertelności. I zębów.

Babcia ze śmiechem zdejmuje kapcie i kładzie się do łóżka.

– Chodź tu. – Siadam obok. Bierze mnie za rękę i powoli głaszcze, patrząc mi przy tym w oczy. – Jeszcze wiele osób będzie ci mówiło, jak masz według nich żyć. Niektórzy nie powiedzą tego wprost. Zdołają cię przekonać, jak masz żyć, nie mówiąc przy tym ani jednego słowa. – Wygląda przez okno, na ciemne niebo upstrzone gwiazdami, uśmiecha się i spogląda znów na mnie. – Posłuchaj uważnie, kochanie. Nie wolno ci żyć w żaden inny sposób poza tym, który daje ci szczęście. Jeśli nie jesteś szczęśliwa, odejdź od ukochanego. Jeśli nie jesteś szczęśliwa, rzuć pracę. Jeśli nie jesteś szczęśliwa, rób więcej rzeczy, które cię cieszą. Tylko ty jedna możesz uczynić się naprawdę szczęśliwą. – Już otwieram usta, żeby polemizować, ale mnie ucisza. – Tak, wiem. Są rzeczy i ludzie, dzięki którym czujesz się szczęśliwa. Ale nie sprawią, że taka będziesz. To musi wyjść z ciebie. Z twojego serca. Żeby pozwolić szczęściu rosnąć, musisz je czuć w środku. Niektórzy nigdy się nie nauczą. Nie wpuszczają szczęścia albo decydują się za późno. Są też tacy, którzy nie są szczęśliwi, bo się boją. A to najgorsza rzecz, jaką można sobie zafundować. Jak samobiczowanie. Wielu nawet nie wie, że to robi. Chciałabym, żebyś postarała się być szczęśliwa, dla siebie.

W oczach zbierają mi się łzy. Jeśli się rozpłaczę, nigdy nie przestanę.

– Była taka dziewczyna – mówię. – Taka… Przyjaciółka. W pewnym sensie. Ona nigdy nie wpuściła szczęścia. Była chora. Naprawdę bardzo chora.

– Gdzie jest teraz? – pyta babcia łagodnie.

– Ona… – Ściskam mocniej jej dłoń. – Zabiła się. A ja byłam ostatnią osobą, która z nią rozmawiała, babciu, i… – Chude, ale mocne ramiona zamykają mnie w uścisku i czuję zapach bzu i lekko zatęchłej pościeli. – Ja mogłam… Powinnam była widzieć, powinnam…

– Nic nie mogłaś zrobić. – Głos babci brzmi jak ze stali.

– Ale… Byłam z nią, znałam ją, wiedziałam, jaka jest smutna…

– Musiała być bardzo nieszczęśliwa.

– Wszyscy o tym wiedzieliśmy. Ale… Myśleliśmy, że…

– A teraz? Myślisz, że nadal jest nieszczęśliwa?

– Teraz jest… martwa.

– Gdziekolwiek się znajduje, jest szczęśliwsza niż tutaj.

Odsuwam się.

– Nieprawda! Teraz po prostu nie żyje. Nic nie czuje. Gdyby… Gdyby żyła, miałaby szansę być szczęśliwa, tutaj, z nami wszystkimi…

W smutnych oczach babci pojawia się błysk.

– To mi przypomina gadaninę człowieka, który chciałby mówić innym, jak mają żyć.

Już zamierzam zaprotestować, ale zamykam usta. Babcia ma rację. Kim jestem, żeby przekonywać innych, jak bardzo Sophia byłaby szczęśliwa, gdyby żyła? To nie moja rola. Babcia przytula mnie mocniej, układa moją głowę na piersi, a ja jej na to pozwalam. To jak powrót do domu.

– Opłakuj ją, moja słodka, a nie to, co zrobiłaś albo czego nie zrobiłaś. A potem wstań. I znajdź coś, co da ci szczęście – mruczy. – Życie jest zbyt długie, żeby się przez cały czas smucić. Ona na pewno by chciała, żebyś była szczęśliwa.

Przypominają mi się wszystkie sytuacje, gdy twarz Sophii wykrzywiał gniew.

– Nie sądzę.

– Powiedziałaś, że była twoją przyjaciółką.

– Tak, ale… Skrzywdziłam ją. Zrobiłam coś, co ją zraniło.

– Specjalnie?

Zamierzam odpowiedzieć, że tak, ale na chwilę milknę. Mielę w głowie pocałunek z Jackiem. Naszą wojnę. Śmiech i wściekłość oraz te łagodne, czułe chwile. Wspomnienia szczypią jak sok z cytryny na palcu rozciętym papierem.

– N-nie. Ja próbowałam… pomóc? – Babcia unosi cienkie brwi. Kręcę głową. – Na początku tak było. Chciałam pomóc innej mojej przyjaciółce, Kayli. Ale potem… Zaczęłam go naprawdę lubić. Raniłam Sophię tym, że go lubiłam. Im bardziej go lubiłam, tym większy ból jej zadawałam. Czyli… Cofam to. Nie próbowałam pomóc. Byłam egoistką.

– Z tego, co mówisz, chciałaś być szczęśliwa z tym chłopcem.

Prycham.

– Ale to ją unieszczęśliwiało. Myśmy ją bardzo zranili. Stanęłam między nimi. Ja… Ona czuła, że nic jej nie zostało, kiedy zaczął odchodzić. Więc… Więc…

Przypominam sobie białą sukienkę na zielonym trawniku. Niebieskie oczy Sophii, nagle puste, wachlarz rozsypanych włosów, wyglądających jak wąsy kukurydzy splecione ze światłem księżyca oraz krew w miejscu, gdzie jej głowa uderzyła o ziemię. Mrugała do mnie cienka srebrna bransoletka z napisem TALLULAH.

Straciła prawie wszystko. A ja odebrałam jej ostatnią osobę w życiu. Bez zastanowienia, bez choćby chwili refleksji, jak bardzo ją to zaboli. Po prostu parłam naprzód i robiłam, co mi się podobało. Bo chciałam być szczęśliwa.

Chciałam kochać, chociaż wiedziałam, że na to nie zasługuję.

A teraz już nigdy nie zasłużę.

Jestem podła.

Jestem najgorszym ze smoków, który zjadł najsmutniejszą z księżniczek.

Ciąg czarnych myśli przerywa babcia, która stuka mnie palcem w czoło.

– Słyszę koła zębate w twoim mózgu. Nie pozwalaj im na to. To arogancja. Za dużo myślisz o sobie i o tym, jak wpływasz na ludzi. Skoro ta dziewczyna się zabiła, to znaczy, że jej życie było nieznośne i planowała to od dawna. Nie zrobiła tego z twojego powodu.

– Ale przyczyniłam się do tego. Ja…

Babcia opada na poduszki, wzdycha i okrywa się kołdrą.

– Nie będę z tobą dyskutować, dopóki nie przestaniesz się nad sobą użalać, słyszysz? Wróć, jak zaczniesz myśleć jasno. Chcę porozmawiać z moją wnuczką, a nie egzaltowaną męczennicą, która aż się rwie, żeby sobie przypisać całą winę.

Milczę. Babcia chyba czuje, jak doniosłe to wydarzenie, bo wzdycha.

– Przepraszam. Wiem, że jest ciężko. Ale ty jeszcze bardziej wszystko utrudniasz. – Podnosi się i całuje mnie w policzek. – Przyjedź o dziewiątej. O tej porze pielęgniarki palą w kominku.

Na moich ustach pojawia się nieśmiały, ponury uśmiech.

Do domu wracam ciemnymi drogami. Towarzyszy mi trzy czwarte księżyca, łypiące zza horyzontu. Taki sam kolor miały włosy Sophii. Wyraźnie słyszę jej głos.

„Próbowałaś pomóc i nigdy nie zdołam ci się za to odwdzięczyć”.

O ósmej rano jadę do domu opieki, gdzie razem z babcią sadowimy się wygodnie w ogrodzie, w okularach przeciwsłonecznych i z lemoniadą. Czekamy na wybicie dziewiątej.

A gdy wreszcie nadchodzi, komin zaczyna pluć fajerwerkami: pomarańczowymi, niebieskimi i zielonymi, które aż rozpalają chmury. Babcia się śmieje i wznosi toast w stronę nieba, na znak pamięci o drogiej przyjaciółce. Ja też oddaję jej cześć, lekko skłaniając głowę.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: