Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Rudolf Höss. Komendant obozu Auschwitz - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
8 lipca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Rudolf Höss. Komendant obozu Auschwitz - ebook

Rudolf Höss, który przeszedł do historii jako komendant obozu Auschwitz, to jeden z najbardziej bezwzględnych egzekutorów hitlerowskich zbrodni. Pod jego trwającym trzy i pół roku kierownictwem Auschwitz stał się największym obozem zagłady Trzeciej Rzeszy, miejscem eksterminacji na skalę nieznajdującą precedensu w historii ludzkości. 

Realizując „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej”, Höss okazywał ślepe i bezwarunkowe posłuszeństwo, był gorliwy, skrupulatny i metodyczny. To właśnie Höss  jako pedantyczny perfekcjonista wprowadził obowiązek tatuowania numerów więźniów, by usprawnić „buchalterię” śmierci. Dbał o „wydajność” komór gazowych i krematoriów. Jego żona, Hedwig Höss, była dumna z męża, który wypełniał tak ważną misję w eksterminacji Żydów. W wolnym czasie zajmował się troskliwie rodziną i czytał bajki dzieciom. 

Höss, jak żaden inny nazista, otwarcie relacjonował eksterminację Żydów i pozostawił spisane wspomnienia, choć trudno stwierdzić, czy czynił to dlatego, że obudziło się w nim sumienie. W więzieniu w Wadowicach, niedługo przed egzekucją, wyspowiadał się i przyjął Komunię Świętą. 16 kwietnia 1946 r. został powieszony przed swoją dawną willą na terenie obozu Auschwitz. 

W swej książce Volker Koop kreśli wierny obraz bezwzględnego masowego mordercy, obalając jednocześnie wiele mitów i korygując liczne przekłamania dotyczące osoby komendanta Auschwitz.

Volker Koop (ur. 1945) jest wybitnym niemieckim publicystą i autorem kilkudziesięciu książek poświęconych historii Niemiec. W Polsce ukazała się jego monumentalna praca „Bormann. Pierwszy po bestii” oraz „Werwolf. Ostatni zaciąg Himmlera”.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8097-640-5
Rozmiar pliku: 952 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Rudolf Höss uznawany jest zazwyczaj za jednego z największych masowych morderców Trzeciej Rzeszy. O komendancie obozu zagłady Auschwitz napisano dużo. W publikacjach często podkreślana jest jego gotowość do otwartego i szczegółowego mówienia o włas­nych czynach i do współpracy z władzami sądowymi sojuszniczych zwycięskich mocarstw, a także Polski. Jest to jednak stwierdzenie nieuzasadnione, ponieważ Höss uważał– dokładnie tak samo jak wielu zbrodniarzy narodowosocjalistycznego systemu– że w możliwie najlepszy sposób wypełniał jedynie swój „obowiązek”. Gdyby przełożeni– głównie Reichsführer SS Heinrich Himmler– powierzyli mu inne zadania, wykonywałby je równie sumiennie i dokładając wszelkich starań. Ponieważ zlecono mu zadanie budowy oraz rozbudowy obozu koncentracyjnego Auschwitz i uczynienia z niego miejsca największej eksterminacji w dziejach ludzkości, poświęcił się całkowicie realizacji tego zadania i pokazał narodowosocjalistycznemu kierownictwu, że nie mogło wybrać nikogo, kto by lepiej nadawał się do jego urzeczywistnienia.

Żydowska filozofka Hannah Arendt mówiła– w związku z procesem wytoczonym przeciwko Adolfowi Eichmannowi w Jerozolimie– o „banalności zła”; obersturmbahnführera SS i innych, którzy organizowali transporty do obozu śmierci, określała mianem „normalnych ludzi”. W tym sensie również Höss– który w wolnym czasie troszczył się o swoją rodzinę, czytał dzieciom bajki lub jeździł konno– wiódł tak zwane normalne życie. Znamienne dla niego było, że nie cierpiał z powodu przyczynienia się do śmierci milionów ludzi i bycia jednym z głównych aktorów nakazanej przez Hitlera i Himmlera „akcji likwidowania Żydów”. Na temat okropności, które wydarzyły się w obozie koncentracyjnym Auschwitz, miał nawet czelność powiedzieć, że ich nie aprobował i że nigdy osobiście nie znęcał się nad żadnym więźniem ani też nikogo nigdy nie zabił1. Być może zeznanie to dotyczyło już czasów, gdy był komendantem Auschwitz– miał tam bowiem esesmanów, zawodowych morderców, a także więźniów, którym kazał zabijać i wykonywać całą „brudną robotę”. Ale udokumentowany jest jego bezpośredni udział w „próbnym” zagazowaniu radzieckich jeńców wojennych w Auschwitz. W Sachsenhausen własnoręcznie zastrzelił zaś– jak opisuje Harry Naujoks– więźnia Augusta Diekmanna.

W październiku 1946, przebywając w krakowskiej celi, Höss zapisał swoje wspomnienie regulaminu obozowego, dokumentu przeznaczonego dla obozów koncentracyjnych Trzeciej Rzeszy, który obowiązywał również jego. Höss tak formułował „cel obozów koncentracyjnych”:

„Poprzez zapobiegawcze osadzanie w obozie koncentracyjnym należy położyć kres rozkładowej, kreciej robocie wrogów państwa w stosunku do narodu i państwa.

Elementy aspołeczne, które dotychczas swobodnie działały na szkodę całego narodu, poprzez surowe wychowanie w porządku, czystości i systematycznej pracy mają być zostać wychowane na pożytecznych ludzi.

Niepoprawni przestępcy i recydywiści poprzez zapobiegawcze osadzenie w obozie mają zostać wyeliminowani z narodu niemieckiego”.

Höss nigdy nie miał wątpliwości co do klasyfikowania więźniów obozów koncentracyjnych do trzech następujących kategorii: wrogowie państwa, element aspołeczny i jednostki niepoddające się poprawie. Klasyfikacji tej dokonało przywództwo partii narodowosocjalistycznej, a tym samym– z powodu zrównania państwa i partii– także kierownictwo państwa. Stosownie do niej– a także zgodnie z przekonaniem komendanta– uznawano, że grupy te muszą zostać unieszkodliwione. Höss nie zaprzątał sobie głowy myślami o legalności i zgodności z prawem takich działań, był odbiorcą rozkazów i ich wykonawcą. Swoje zadanie upatrywał w chronieniu niemieckiego „narodu jako całości” przed „tego rodzaju” elementem społecznym.

Byłemu więźniowi Vladimirowi Matejce z dawnej Czechosłowacji, przywiezionemu do obozu koncentracyjnego Sachsenhausen w listopadzie 1935 roku, Höss powiedział: „znajduje się pan w obozie koncentracyjnym. Obóz koncentracyjny nie jest więzieniem, lecz zakładem wychowawczym o szczególnych metodach”2. Matejka szybko przekonał się, że rezultatem tych „metod” była często śmierć więźnia. W swoich Notatkach autobiograficznych (Autobiographische Aufzeichnungen) Höss twierdził, że nie wiedział o okropnościach , które zachodziły w obozach koncentracyjnych, i że się na nie nie godził:

„Nigdy sam nie maltretowałem żadnego więźnia ani też nie zabiłem. Nigdy też nie tolerowałem znęcania się przez moich podwładnych. Gdy teraz, w trakcie śledztwa, słuchać muszę, jak okropne dręczenie odbywało się w Auschwitz, przechodzi mnie zimny dreszcz”3.

Te zdania pochodzą od jednego z największych masowych zbrodniarzy Trzeciej Rzeszy; od komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz. Höss niejako sam karze się tu za kłamstwo, ponieważ charakteryzując swoich podwładnych, bardzo wyraźnie mówi o ich niegodziwościach, a przecież jako komendant i dowódca garnizonu nie uczynił nic, aby takim praktykom zapobiec.

Z jego zeznania pochodzi stwierdzenie:

„Nieświadomie stałem się kołem w wielkiej machinie zagłady Trzeciej Rzeszy. Machina została zniszczona, silnik utracony i ja muszę podzielić ten los. Świat tego wymaga.

( … ) Opinia publiczna nadal chce widzieć we mnie żądną krwi bestię, okrutnego sadystę, masowego mordercę– ponieważ szerokie masy nie potrafią inaczej przedstawić sobie komendanta Auschwitz. Nigdy nie byłyby w stanie zrozumieć, że on także miał serce, że nie był zły”4.

Höss całkiem na zimno i metodycznie wprowadzał w czyn zarządzenia Himmlera. Tworzenie i zarządzanie obozem koncentracyjnym, organizowanie i realizacja masowych morderstw ludności żydowskiej były dla niego zawsze tylko „pracą”, którą należało wykonać. Mord setek tysięcy więźniów nie wywoływał u niego żadnych moralnych skrupułów, tym bardziej że w większości swoich ofiar nie widział „ludzi”. Takie właśnie wewnętrzne nastawienie wobec Żydów obowiązywało bezwarunkowo. Höss, stosownie do żądania Himmlera– aby wyłączyć jakiekolwiek współczucie przy masowym mordowaniu ludności żydowskiej– przyjął taką postawę i uczynił ją własną.

Mniej znanym faktem jest, że setki tysięcy więźniów, którzy doświadczyli okropności Auschwitz, wyłącznie Hössowi „zawdzięczają” tatuowanie numeru obozowego. Aby ułatwić „buchalterię”, komendant Auschwitz otrzymał od swoich przełożonych zgodę na to dodatkowe upokorzenie5. Zazwyczaj numery więźniów nanoszone były na ich ubrania, jedynie w Auschwitz numer tatuowano na lewym przedramieniu więźnia. Tatuaż miał wykluczyć ewentualną zamianę rozebranych zwłok, jak również ułatwić identyfikację pochwyconych uciekinierów.

Znamienne dla Hössa– podobnie jak dla innych zbrodniarzy narodowosocjalistycznego reżimu– są pojęcia, za pomocą których opisywał mordowanie ludzi w Auschwitz. Porównując sytuację w Treblince i Auschwitz, posługiwał się słowem „ulepszenie”, gdy opisywał „wydajność” obu obozów zagłady; podawał, że w Auschwitz zbudowano komorę gazową, której pojemność wynosiła 2000 „ofiar”, podczas gdy gdzie indziej musiano „zadowolić się” mniejszymi komorami, umożliwiającymi zagazowanie jednocześnie „tylko” 200 osób. Höss chwalił się ponadto, że w Auschwitz ofiary kierowane do komory gazowej oszukiwano, utrzymując je w przekonaniu, że uczestniczą tylko w akcji odwszawiania.

Komendant Auschwitz był wyjątkowo pedantycznym perfekcjonistą. W trakcie procesu przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie występował w charakterze świadka dawny austriacki więzień obozu koncentracyjnego Heinrich Dürmayer. Zeznał on, że pamięta, iż zbiry z SS powiedziały mu, że tylko 10, najwyżej 15 procent więźniów trafia do obozu, pozostali są zabijani od razu. Zaraz potem Höss poprosił o udzielenie mu głosu i– jak wspominał Dürmayer– z „niesamowitym spokojem” skorygował wypowiedź byłego więźnia, mówiąc: „Świadek się myli. Tylko 70 procent trafiało do gazu, a nie 80 czy 90 procent”6.

Dla Hössa wszystko musiało mieć swój porządek. W tym samym czasie, gdy na rampie w Birkenau setki tysięcy więźniów bezpośrednio z pociągów kierowano do komór gazowych, on jako komendant obozu skupiał swoją uwagę na ogrodach osiedla SS i troszczył się o to, aby były one możliwie regularnie rozplanowane i starannie utrzymywane. Po naradzie z kierownikiem Centralnego Nadzoru Budowy Obozu Koncentracyjnego Auschwitz, sturmbannführerem SS Karlem Bischoffem, polecił kierownikowi Gospodarstwa Rolnego, sturmbannführerowi Joachimowi Caesarowi, dostarczyć 600 drzew liściastych, jak również 1000 różnych krzewów i utworzyć z nich przy krematoriach I i II „pas zieleni jako naturalne zamknięcie obozu”7.

W zachowaniu Hössa występowała sprzeczność; z jednej strony wydawał rozkazy zabraniające jakiejkolwiek korupcji, z drugiej zaś sam je naruszał. W swojej willi zatrudniał więźniów i zlecał im załatwianie dla siebie rzadkich, a przez to kosztownych dóbr konsumpcyjnych, jak również wykonywanie dzieł sztuki. Na podstawie zeznań więźniów zatrudnionych przez Hössa w jego służbowej wilii– należącej przed napaścią Niemiec na Polskę do polskiej rodziny Sojów– można dojść do przekonania, że to przede wszystkim żona komendanta, Hedwig Höss, powodowana ambicją, wywierała niezdrowy wpływ na męża. Gdy Höss w ramach przygotowań do „akcji Reinhardt”– mającej polegać na masowym mordzie węgierskich Żydów– pojechał na Węgry, Hedwig Höss z dumą nazywała wówczas męża „specjalnym pełnomocnikiem do spraw likwidacji Żydów w Europie”. Twierdziła przy tym, że jego wrogom nie udało się go zniszczyć, wręcz przeciwnie: otrzymał teraz znacznie istotniejsze zadanie i powierzono mu jeszcze ważniejszą misję8. „Specjalnym pełnomocnikiem do spraw przesiedlenia Żydów”– jak brzmiała oficjalna nazwa– Höss został w październiku 1943 roku, gdy w miejsce Arthura Liebehenschela powołano go na urząd komisarycznego szefa Urzędu D I Grupy Urzędów D w Głównym Urzędzie Gospodarki i Administracji SS (Wirtschafts- und Verwaltungshauptamt der SS, skrót WVHA) i gdy później wrócił do Auschwitz, by osobiście kierować eksterminacją Żydów przybyłych w ramach „RSHA– Transporte” . Te tak zwane transporty węgierskie, odbywające się pod nadzorem sturmbannführera SS Adolfa Eichmanna, trafiały do Auschwitz niemal nieprzerwanie od maja do późnego lata 1944 roku. Tylko w ramach tej akcji życie straciły ponad dwa miliony Żydów. W tym czasie Höss był dowódcą garnizonu obozu koncentracyjnego Auschwitz, podczas gdy zazwyczaj funkcja ta sprawowana była przez komendanta obozu A I.

W styczniu 2015 roku przypadła dokładnie 70. rocznica wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz przez ówczesną Armię Czerwoną. Höss stwierdził w swoim oświadczeniu złożonym pod przysięgą, że w obozie „zlikwidowanych” zostało 2,5 miliona ludzi, innym razem wskazał nawet liczbę 3 milionów, ale po sprawdzeniu obie te wartości okazały się nieprawdziwe. Udowodnione 1,1 miliona ofiar zamordowanych w obozie koncentracyjnym Auschwitz i tak stanowi wymiar przekraczający wszelkie ludzkie wyobrażenie. Ogromna maszyneria mordu w znacznym stopniu stanowi dzieło Rudolfa Hössa. Jakakolwiek forma współczucia była mu obca– każdy rozkaz służalczo realizował, maszyneria musiała działać, a trudności nie mogły jej zatrzymywać. Więzień funkcyjny Hermann Langbein opisywał, że w 1944 roku żywe dzieci wrzucano do wielkich ognisk płonących obok krematorium. Poinformował o tym naczelnego lekarza garnizonowego, sturmbann­führera SS Eduarda Wirthsa, ten jednak nie chciał mu uwierzyć, pojechał więc do Birkenau, aby przekonać się osobiście. Następnego dnia powiedział jedynie: „To był rozkaz komendanta obozu Hössa. Został wydany, ponieważ nie ma już wystarczającej ilości gazu”9.

Także wtedy, gdy chodziło o niszczenie śladów masowych morderstw, Höss okazał się perfekcjonistą. Standartenführer SS Paul Blobel, jako dowódca Sonderkommando 1005, brał udział w próbie tuszowania zbrodni; próbował między innymi niszczyć zwłoki za pomocą dynamitu. Höss zasięgał w Chełmnie informacji na temat tych eksperymentów, stwierdził jednak, że wyniki okazały się niezadowalające:

„Blobel polecił budowę różnych pieców tymczasowych opalanych drewnem i pozostałościami benzyny. Próbował też niszczyć zwłoki za pomocą detonacji, to udawało się jednak bardzo niekompletnie”10.

Dlatego posłużono się innymi środkami:

„Prochy rozsypane zostały na rozległych obszarach leśnych po wcześniejszym zmieleniu na pył w młynie na kości. (…). Pracę wykonywały Judenkommada, które po jej zakończeniu zostały rozstrzelane. Obóz koncentracyjny Auschwitz nieprzerwanie oddaje Żydów do dyspozycji Kommando 1005”11.

W samotności swojej krakowskiej celi, krótko przed egzekucją, Höss odnalazł znowu drogę do Kościoła, z którego wystąpił jako trzynastolatek. W Wadowicach pod Krakowem polski jezuita, ksiądz Władysław Lohn, nakreślił nad głową byłego komendanta Auschwitz znak krzyża i wypowiedział słowa „wybaczam ci twoje grzechy”. Po spowiedzi i wyznaniu wiary Höss otrzymał „wiatyk” – katolicką komunię świętą podawaną umierającemu. Rudolf Höss– podobnie jak wielu innych czołowych narodowych socjalistów i funkcjonariuszy SS– wychowywany był w wierze, swego czasu chciał nawet zostać misjonarzem.

Nawet jeśli Höss jak żaden inny nazista otwarcie opisywał swoje działania w ramach narodowego socjalizmu, a eksterminację Żydów uznał za zło, to może uczynił tak nie dlatego, że żałował swoich czynów, lecz ze względów całkiem pragmatycznych, ponieważ Niemcy przez eksterminację Żydów ściągnęły na siebie nienawiść całego świata.

Höss był czymś więcej niż tylko „trybikiem” w narodowosocjalistycznym systemie, jak– bagatelizując swoją rolę– napisał w liście pożegnalnym do żony. Bez niego– względnie bez takich ludzi jak on i Eichmann– Holocaust nigdy nie mógłby przebiegać z taką brutalnością. Jemu „przeznaczony był prawdziwie smutny los”– użalał się nad sobą, dodawał też zdanie o tym, jak szczęśliwi byli jego „koledzy, którym dane było umrzeć uczciwą żołnierską śmiercią”. Jako komendant obozu zagłady Auschwitz Höss twierdził, że dopiero podczas przesłuchania i procesu dowiedział się, jak straszne rzeczy działy się w obozie, i utrzymywał, jakoby miało to stanowić nieopisane wprost sprzeniewierzenie się jemu jako komendantowi i przeinaczenie jego zarządzeń. „Jakież to tragiczne – stwierdzał– że ja, z natury miękki, łagodny i zawsze pomocny, stałem się największym masowym mordercą, wypełniającym na zimno, aż do ostatecznych konsekwencji, każdy rozkaz eksterminacji”.

Wykonując powierzane mu ramach SS funkcje, Höss nigdy nie dał poznać się jako „miękki i łagodny”. Nawet jego przełożonemu, gruppenführerowi Oswaldowi Pohlowi, zdarzyło się uratować kilku więźniów, ale aby coś podobnego stało się w przypadku Hössa– poza jednym jedynym wyjątkiem– nic nie wiadomo. Stanisław Dubiel, którego komendant Auschwitz zatrudniał w swojej służbowej willi, relacjonował, że na polecenia Hössa został zwolniony z tak zwanego bunkra i kilka razy wykreślony z listy śmierci. Po raz pierwszy zdarzyło się to, gdy na rozkaz Wydziału Politycznego– a w szczególności jego szefa Grabnera– 12 czerwca 1942 roku Stanisław Dubiel wraz ze 170 innymi więźniami wyprowadzony miał zostać na plac przed blokiem 11 i rozstrzelany. Höss zdecydował jednak, że Dubiel ma wrócić na swoje dotychczasowe miejsce pracy. Dubiel napisał później: „Po południu tego samego dnia do ogrodu Hössa, gdzie pracowałem, przybył Grabner w towarzystwie adiutanta Hössa oraz Hösslera i zażądał wydania mnie w celu rozstrzelania. Höss, a przede wszystkim pani Höss, kategorycznie się temu sprzeciwili i przeforsowali swoją wolę”12. Po tym wydarzeniu, w lipcu Dubiel znowu znalazł się na liście osób przeznaczonych do rozstrzelania. Kolejny raz trafił na taką listę– wraz ze 280 więźniami z okolic Lublina– 28 października 1942 roku. I znowu Höss uratował mu życie. Wnioskowanie na podstawie opisanych wyżej zdarzeń, że Höss i jego żona okazali współczucie więźniowi, byłoby jednak całkowicie nieuprawnione; oboje nienawidzili wszystkiego, co polskie, nie chcieli jedynie rezygnować ze służby Dubiela, a tym samym z własnej wygody.

W związku z obozem zagłady Auschwitz napisano bardzo dużo o komendancie Rudolfie Hössie. Jako autor jego biografii nie mogłem uniknąć powtórzenia niektórych z przedstawionych już wcześniej faktów, jednakże dominujące w niniejszej książce są liczne zmiany i korekty w stosunku do tego, co zawierają dotychczasowe publikacje. I tak znalazły się tu charakterystyki, za pomocą których w ostatnich tygodniach życia Höss odmalowywał swoich przełożonych i podwładnych i za pomocą których chciał siebie samego ostatecznie oczyścić.

W wielu punktach jego życiorys został skorygowany, począwszy już od daty urodzenia w 1901, a nie, jak podawał sam Höss, w 1900 roku. Brytyjczycy i Polacy, przesłuchujący tuż po wojnie komendanta Auschwitz, byli pod wrażeniem rzekomej „otwartości”, z jaką Höss opowiadał o swojej działalności w Auschwitz. Nie znali jednak jeszcze licznych ważnych dokumentów i dlatego nie zawsze mogli ocenić prawdziwość wypowiedzi skorego do zeznań Hössa, który zdecydowanie różnił się od innych nazistowskich oskarżonych, zaprzeczających oczywistym faktom bądź zasłaniających się amnezją.

Śledczy musieli– jak się okazało– stale dokonywać poważnych korekt zeznań byłego komendanta pod względem ich prawdziwości i wierności szczegółom.

Dla autora niniejszej książki bardzo ważne było, aby– tak dalece, jak to możliwe– opierać się na absolutnie pewnych, pierwotnych źródłach historycznych. W ich poszukiwaniu korzystał z archiwów następujących instytucji: Amtsarchiv Gransee (Archiwum Urzędu Gransee), Brandenburgische Landeshauptarchiv (Brandenburskie Główne Archiwum Krajowe), Bundesarchiv Berlin– Lichterfelde (Archiwum Federalne Berlin-Lichterfelde), Archiwum Federalne (Bundesarchiv), Aussenstelle Ludwigsburg (Filia Ludwigsburg), Bibliothek des Deutschen Bundestag (Biblioteka Niemieckiego Bundestagu), BstU– Bundesbeauftragter für Unterlagen der Staatssicherheit der ehemaligen DDR (Pełnomocnik Federalny do spraw Dokumentów Służby Bezpieczeństwa dawnej NRD), die Beauftragte der Bundesregierung für Kultur und Medien (Pełnomocnicy Rządu Federalnego do spraw Kultury i Mediów), Domstifts Archiv Brandenburg (Archiwum Kapituły Katedralnej Brandenburgia), a także z dokumentów pozostających w posiadaniu władz lokalnych, Urzędu Stanu Cywilnego/Urzędu do spraw Gospodarczych, Neukirch/Lausitz, Gminy St. Michaelisdonn, Heimatverein Buberow (Stowarzyszenie na rzecz lokalnej tradycji i kultury w Buberow), Institut für Zeitgeschichte München (Instytut Dziejów Współczesnych w Monachium), International Tracing Service Bad Arolsen– ITS (Międzynarodowe Biuro Poszukiwań w Bad Arolsen), Landesarchiv Berlin (Archiwum Krajowe w Berlinie), Landesarchiv Schleswig-Holstein (Archiwum Krajowe w Szlezwiku-Holsztynie), Landesgericht Schwerin (Sąd Krajowy w Schwerinie), Politisches Archiv Auswärtiges Amt (Archiwum Polityczne Ministerstwa Spraw Zagranicznych), Staatsbibliothek Berlin (Biblioteka Narodowa w Berlinie), Stadtarchiv Baden-Baden und Dachau (Archiwa Miejskie w Baden-Baden i Dachau; Urzędy Stanu Cywilnego Dachau, Flensburg, Ludwigsburg, Mannheim, Schwerin, Stuttgart, Amt für öffentliche Ordnung Abt. Altkartei (Urząd Porządku Publicznego, Wydział Akt Dawnych), jak również Centrum Badań Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie . W odniesieniu do pierwszego frankfurckiego procesu przeciwko załodze Auschwitz bardzo owocne okazały się poszukiwania informacji w Archiwum Instytutu Fritza Bauera. Niezwykle pomocne były również poszukiwania online prowadzone w archiwach APMO (Archiwum Państwowe Muzeum w Oświęcimiu) i Instytutu Dziejów Współczesnych w Monachium (Institut für Zeitgeschichte München).

Podczas tych poszukiwań uderzający był fakt, że niewiele wzmianek na temat Hössa znajduje się w archiwum obozu koncentracyjnego w Dachau. Skąpym źródłem pod tym względem jest także archiwum w Sachsenhausen. Jednakże z pomocą archiwistek i archiwistów ze wszystkich wymienionych wyżej instytucji stało się możliwe nakreślenie obrazu największego masowego mordercy wszech czasów, obrazu, który w wielu aspektach odbiega od tradycyjnie prezentowanego.

W książce tej główny nacisk położony został na fakt, że w żadnym razie nie chodzi tu o historię obozu zagłady Auschwitz, nawet jeśli nazwisko Hössa wiąże się z nim nierozerwalnie, jak żadne inne. Przede wszystkim wypełnia ona luki w biografii Hössa, obejmujące okres poza jego funkcjonowaniem jako komendanta obozu koncentracyjnego. Przedłożona biografia pokazuje– na podstawie nieznanych dotychczas źródeł i wypowiedzi świadków współczesnych Hössowi– kim był człowiek, który bez cienia współczucia dla ofiar traktował ludobójstwo setek tysięcy ludzi jak zwykłą „pracę”, wykonywaną zgodnie z rozkazem.

1 Rudolf Höss, Kommandant in Auschwitz. Autobiographische Aufzeichnungen, wyd. przez Martin Broszat Monachium 2013, 24. wydanie, str. 231; wyd. polskie: Höss Rudolf, Autobiografia Rudolfa Hössa, komendanta obozu oświęcimskiego, przeł. Wiesław Grzymski, Kraków 2003, str. 255.

2 Archiwum Sachsenhausen, P 3 Matejka Vladimir.

3 Rudolf Höss, Kommandant in Auschwitz. Autobiographische Aufzeichnungen, tamże, str. 231.

4 Tamże, str. 235.

5 BSrU, MfS HA IX/11, ZM 67, adnotacja Hössa, niedatowana.

6 Archiwum Instytutu Fritza Bauera (Fritz Bauer Institut), pierwszy proces frankfurcki przeciwko załodze Auschwitz, sprawa karna przeciwko Mulce, zeznanie świadka Heinricha Dürmayera, 58. dzień rozprawy, 22 czerwca 1964.

7 Pismo do Caesara, przytoczone w: Leon Poliakov, Josef Wulf (wyd.), Das Dritte Reich und się Juden, Berlin 1955, str. 139.

8 Jadwiga Bezwińska, Auschwitz in den Augen der SS (Oświęcim w oczach SS). Zeznanie Stanisława Dubiela, Warszawa 1992, str. 290.

9 Hermann Langbein (wyd.), Der Auschwitz-Prozess. Eine Dokumentation, Frankfurt n. M. 1995, tom I, str. 88.

10 Robert M.W. Kempner, SS im Kreuzverhör: Die Elite, die Europa in Scherben schlug, Nördlingen 1987, str. 79 i następna.

11 Herman Langbein (wyd.), Der Auschwitz-Prozess, tamże, zeznanie Stanisława Dubiela, str. 291 i następna.

12 Jadwiga Bezwińska, Auschwitz in den Augen der SS, tamże, zeznanie Stanisława Dubiela, str. 291 i następna.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: