Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Szalona noc - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Styczeń 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Szalona noc - ebook

Rachel Holt stara się być posłuszną córką i zawsze spełniać oczekiwania rodziny. Wkrótce na życzenie ojca ma poślubić Yannisa, który wraz z nią przejmie imperium Holtów. Wakacje na Korfu to ostatnie dni swobody, jakie jej zostały. Gdy poznaje niezwykle przystojnego Alexa Christofidesa, pozwala sobie na jedyną w życiu noc szaleństwa. Nie jest świadoma tego, że spotkała go nieprzypadkowo i że to największy rywal jej narzeczonego…

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1821-4
Rozmiar pliku: 803 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Rachel Holt nie odrywała oczu od stolika nocnego. Od leżącego tam pierścionka, błyszczącego w świetle nocnej lampki. Uniosła lewą dłoń i spojrzała na palec, na którym pierścionek tkwił jeszcze kilka godzin temu. Nosiła go tak długo, że palec dziwnie bez niego wyglądał. Teraz jednak założenie go nie byłoby właściwe. Sięgnęła po pierścionek i z bliska przyjrzała się, jak lśni, a potem odwróciła się w stronę śpiącego obok mężczyzny. Leżał z ramieniem zarzuconym za głowę, oczy miał zamknięte, a ciemne loki opadały mu na twarz. Wyglądał jak anioł. Cudowny upadły anioł, który nauczył ją rozkosznie grzesznych rzeczy. Ale to nie on dał jej pierścionek. To nie jego miała poślubić za miesiąc. W tym tkwił cały problem. Był jednak tak piękny, że nie potrafiła myśleć o nim jak o problemie. Alex, o pięknych intensywnie niebieskich oczach i złocistobrązowej skórze. Poznała go wczoraj po południu w porcie.

Zerknęła na zegarek. Ich znajomość trwała zaledwie osiem godzin. Wystarczyło osiem godzin, a zapomniała o powadze i godności, jakimi kierowała się całe lata. Zdjęła pierścionek zaręczynowy, żeby podążyć za swoim… Nie, nie sercem. To były tylko hormony, z pewnością.

Co sobie w ogóle myślała? Zwykle nie zachowywała się w taki sposób. Była za mądra, żeby pozwolić namiętności zwyciężyć zdrowy rozsądek i zasady. Ale tej nocy zasady przestały obowiązywać. Od pierwszego wejrzenia zauroczył ją wdziękiem, z jakim się poruszał. Muskułami prężącymi się, kiedy pracował czyszcząc pokład. Zamknęła oczy i cofnęła się do tej chwili. Bez trudu przypomniała sobie, co sprawiło, że pozbyła się rozsądku… i ubrania.

Od ich przyjazdu na Korfu pogoda nie była jeszcze tak piękna. Nie nazbyt upalna, z lekką bryzą wiejącą od morza. Rachel zjadła właśnie lunch z Alaną. Przyjaciółka wybierała się już na lotnisko, żeby odlecieć do Nowego Jorku. Rachel miała tu zostać i reprezentować rodzinę Holtów na imprezie charytatywnej. To były jej ostatnie wakacje przed ślubem w przyszłym miesiącu. Ostatnia szansa, żeby się wyszumieć, oczywiście w niewinny sposób, zanim zwiąże się z kimś ciałem i duszą na resztę życia.

– Jeszcze jedna para butów? – Alana wskazała ręką na niewielki butik po drugiej stronie wyłożonej jasnym kamieniem ulicy.

– Raczej nie. – Rachel patrzyła w stronę statków i jachtów zacumowanych w porcie.

– Źle się czujesz?

– Może – roześmiała się.

– Chodzi o ślub, prawda?

– Niestety, kiedyś musi nastąpić. Zdecydowaliśmy się sześć lat temu, zaraz potem zaręczyliśmy się. Datę mamy ustaloną od jedenastu miesięcy. Więc…

– Zawsze możesz się rozmyślić.

– Nie, nie mogę… Wyobrażasz to sobie? Ten ślub będzie towarzyskim wydarzeniem roku. Yan przejmie w końcu firmę Holtów. Mój ojciec zyska w nim syna, a obaj tego pragną.

– A czego pragniesz ty?

Rachel od dawna już nie zadawała sobie tego pytania.

– Ja… Zależy mi na Yannisie.

– Kochasz go?

Na jednym z jachtów coś dostrzegła. Jakiś mężczyzna czyścił pokład. Nie nosił koszuli, luźne, spłowiałe szorty przylegały mu do ud. W promieniach słońca Rachel wyraźnie widziała rysujące się muskuły i linie jego ciała. Ten widok pozbawił ją tchu. W jednej chwili poczuła namiętność, gorączkę, głęboką tęsknotę, których, jak to sobie właśnie uświadomiła, tak bardzo jej brakowało od czasów traumatycznego doświadczenia sprzed lat.

– Nie. – Rachel nie spuszczała oczu z mężczyzny na jachcie. – Nie w taki sposób, jaki masz na myśli. Nie jestem w nim zakochana. Ale jednak naprawdę go kocham, tylko… inaczej.

Już wcześniej miała tego świadomość, ale nagle zaczęło jej to doskwierać. Sądziła, że to może z jej winy. Yannis nie był namiętnym mężczyzną. Prawie nigdy jej nie dotykał. Przez te wszystkich lata, kiedy byli razem, nigdy nie posunął się poza pocałunek.

Był bardzo przystojny, doszła więc do wniosku, że problem, jeśli można to nazwać problemem, tkwił w nich obojgu. Sama po latach samokontroli nie mogła wykrzesać z siebie pasji. Po tym, jak przed laty namiętność omal nie doprowadziła jej do tragedii, trzymała się na krótkiej wodzy. Dzięki temu stanowili jej zdaniem idealną parę. Ale to nie była prawda. Teraz to do niej dotarło. Z oślepiającą jasnością. Bo ona jednak była namiętna i miała swoje potrzeby.

– Co zamierzasz zrobić? – W głosie Alany brzmiała troska.

– Z czym?

– Z tym, że go nie kochasz. – Alana nie mogła wiedzieć, że świat Rachel właśnie zatrząsł się z powodu tamtego mężczyzny na jachcie nieopodal.

Machnęła ręką.

– To dla mnie nic nowego.

– Gapisz się na tego faceta tam. Najwyraźniej.

– Cóż, on jest…

– Hm. Tak, owszem. Idź pogadaj z nim.

– Co? Tak po prostu… iść i pogadać?

– No. Nie muszę wsiadać do samolotu jeszcze przez kilka godzin, więc jeśli potrzebujesz wsparcia, jestem tu. Ale mogę się zmyć.

– Pogadam z nim i co?

Flirtowanie, igranie z niebezpieczeństwem, życie chwilą, wszystko to należało do odległej przeszłości. Tamta Rachel hańbiąca swoimi wybrykami siebie i rodzinę już nie istniała. Nowa Rachel podniosła się z upadku. Kierowała się zasadami. Była opanowana. Starała się wszystkich uszczęśliwiać. Ale teraz, stojąc tam w słońcu i myśląc o stabilizacji z Yannisem, nagle poczuła, że sie dusi. Poczuła zaciskający się na szyi styczek… Rachel, to ślub, nie egzekucja, spróbowała przekonać samą siebie.

– Musisz tam pójść i z nim pogadać – powiedziała Alana. – Zaczerwieniłaś się na jego widok, jak gdyby… wzniecił w tobie żar.

– Nie dramatyzuj.

– Słuchaj, stałam z boku, patrząc na twoje narzeczeństwo z Yannisem, i nic nie mówiłam. Ale sama przyznałaś, że nie szalejesz za nim. Może jesteśmy już stare i nudne, a w liceum robiłyśmy różne głupstwa, ale ty poszłaś tą drugą drogą odrobinę za daleko.

– Tamta nie przyniosła nic dobrego.

– Może i nie. Ale przyszłość też nie zapowiada nic dobrego.

– Co jeszcze mam zrobić, Alano? Ojciec tyle razy wpłacał za mnie kaucję, że w końcu chciał machnąć na mnie ręką. A teraz jesteśmy ze sobą blisko. Jest ze mnie dumny. A jeśli ceną za to jest Yannis, to muszę ją zapłacić… Pogodziłam się z tym.

– Myślę, że jesteś winna samej sobie to, żeby spędzić czas z kimś, kto potrafi wzniecić w tobie żar.

– Więc… powinnam tam pójść i pogadać z tym żeglarzem? Założę się, że mnie sklnie po grecku i wróci do pracy.

– Bez obawy, Rach. – Alana się roześmiała.

– Skąd wiesz? Może nie podobają mu się blondynki.

– Podobasz mu się. Takie kobiety jak ty doprowadzają mężczyzn do szaleństwa.

– Już nie tak jak kiedyś. – Czasy szaleństw skończyły się jedenaście lat temu, a Yannis nigdy nie zachowywał się, jakby za nią szalał.

– Akurat. Pożyj przez chwilę niebezpiecznie, zanim w ogóle przestaniesz żyć.

Rachel nie mogła oderwać wzroku od faceta na jachcie, nawet po to, żeby posłać Alanie krzywe spojrzenie.

– Podłapałaś ten tekst w ciasteczku z wróżbą?

– Przeżyłaś kiedyś orgazm z prawdziwym mężczyzną? Bo ja tak. Więc…

Rachel zaczerwieniła się. Nie, nie przeżyła orgazmu z mężczyzną. Kilka razy dała komuś rozkosz, ale jej samej nikt jeszcze nie zaspokoił.

– Świetnie. Idę z nim pogadać. Pogadać. Nie przeżywać orgazm. Możesz opuścić tę wymowną brew.

– Okej. Będę w pobliżu. Więc jeśli… no wiesz, będziesz czegoś potrzebować, wyślij mi esemesa.

– Spokojnie, mam gaz łzawiący. Yannis na to nalegał.

Wymawiając imię narzeczonego, skrzywiła się. Chociaż nie zamierzała robić nic głupiego. Przez chwilę będzie lekkomyślna i wyjdzie z narzuconej dekadę temu roli. Porozmawia z facetem, który wydał się jej uroczy. Nic więcej. Wzięła głęboki oddech, odrzucając włosy za ramię.

– Życz mi… no, chyba nie szczęścia.

– Powodzenia.

– Nie. Nie zdradzę Yannisa. – Już sama myśl o tym była śmieszna. Przed laty buntowała się. Pragnęła wolności i zerwania się z krępujących ją więzów. Dopóki nie uświadomiła sobie, jakie to niosło skutki. Ale co złego w tym, że powie mu „cześć” i przez chwilę ogrzeje się w cieple aury, jaką nieznajomy emanował.

– Jasne.

– Cicho! – Rachel odwróciła się i ruszyła w stronę portu. Ręce jej się trzęsły, całe ciało buntowało się przeciwko temu, co zamierzała zrobić. Zignorowała jednak wszystkie sygnały, żeby uciec i ocalić samą siebie. Obejrzała się na Alanę, która nadal stała na nadbrzeżu, obserwując ją. Poszła dalej.

Powie mu tylko „cześć”. Może z nim niewinnie poflirtuje. Odrobinę. Prawie nie pamiętała, jak to się robi. To były jej ostatnie wakacje przed ślubem. Szansa na zakupy z Alaną. Odrobina czasu na dekompresję. Plaża, oglądanie komedii romantycznych, miłe chwile podczas gali charytatywnej. Bez rodziny i Yannisa wokoło. Odrobina wytchnienia od bycia Rachel Holt, ulubienicy mediów. Rachel Holt starającej się godnie reprezentować rodzinę, robiąc to, co do niej należało. Potrzebowała trochę czasu, żeby pobyć sobą.

Zatrzymała się przy jachcie i wzięła głęboki wdech. Uniosła głowę i spojrzała w najbardziej elektryzująco błękitne oczy, jakie kiedykolwiek widziała. Leniwy uśmiech odsłaniał śnieżnobiałe zęby w opalonej twarzy. Z bliska był jeszcze piękniejszy. Totalnie zniewalający. Odgarnął ciemny lok z oczu i ten gest wprawił w ruch jego muskuły. Pokaz specjalnie dla niej. Hormony Rachel odezwały się.

– Zgubiłaś się? – spytał po angielsku, z silnym akcentem. Takim, z jakim mówił Yannis. Greckim. Schrypnięty głos poruszył w niej głęboko ukryte struny, wywołując eksplozję dreszczy. Wszystko to osiągnął, wymawiając dwa słowa. Była zgubiona, chyba że natychmiast odejdzie. Ale stała jak wrośnięta.

– Hm… Byłam… Po prostu byłam tam – skinęła w stronę nadbrzeża, gdzie stały wcześniej z Alaną, która zdążyła już gdzieś zniknąć – i zobaczyłam ciebie.

– Zobaczyłaś mnie? Jakiś problem?

– Ja… Nie. Po prostu cię zauważyłam.

– I tyle?

Postawił stopę na metalowej poręczy otaczającej pokład i wskoczył na pomost, ruchem płynnym i… cholernie seksownym.

– Tak.

– Jak się nazywasz?

– Rachel Holt – czekała. Na błysk w oczach, że ją rozpoznaje. Albo że się odwróci plecami. Ludzie, widząc ją, zawsze robili jedną z tych dwóch rzeczy. Tylko że on jej nie rozpoznał. Nie było żadnej reakcji.

– Więc, Rachel, co takiego we mnie dostrzegłaś?

– Że jesteś… hm… seksowny. – Nigdy nie była tak bezpośrednia wobec mężczyzny.

– Że jestem seksowny?

– Mhm. Wcześniej nie zaczepiały cię kobiety? – Twarz jej płonęła i nie mogła za to winić popołudniowego słońca. Nieodpowiednie słowa wymykały jej się z ust.

– Nigdy w tak uroczy sposób. Czy coś się za tym kryje?

– Myślałam… – Nagle zaczęła myśleć. Zapragnęła wszystkiego z tym nieznajomym. Pragnęła go dotykać, całować, czuć dreszcze pod dotykiem jego ust na nagiej skórze, doznać z nim ekstazy. – Pomyślałam, że moglibyśmy pójść się czegoś napić. – Zimny napój. To mieściło się w jej strefie bezpieczeństwa. Zwłaszcza że nie znała nawet jego imienia. – Jak się nazywasz? – Snuła pełne nagości fantazje na jego temat, więc wypadało go zapytać.

– Alex.

– Po prostu Alex?

Uniósł ramię, co uruchomiło muskuły na jego torsie.

– Dlaczego nie?

Fakt, kogo obchodziło jego nazwisko? Nigdy więcej go nie zobaczy.

– Więc, pójdziemy? Chyba… twój szef nie będzie zły?

– Mój szef?

– Właściciel jachtu.

Zmieszał się.

– Och. Nie, wyjechał na kilka dni do Aten. Miałem mieć oko na to i owo. Nie muszę tu tkwić przywiązany do pokładu.

– Tak myślę. Przecież nie odpłyniesz – zaśmiała się, ale natychmiast poczuła się głupio. Jakby była osiemnastolatką, a nie dwudziestoośmioletnią kobietą. Zmarszczył nos i zmrużył od słońca oczy, dziwnie chłopięcym gestem.

– Nie wydaje mi się. Chociaż zdarzało mi się to w przeszłości.

– Tak?

– Jasne. Dlatego wylądowałem tutaj. Większość życia spędziłem, pływając.

Czuła, że coś się kryło za tymi słowami. Ten poznany pięć minut temu facet zdawał się być wobec niej bardziej szczery niż kiedykolwiek mężczyzna, którego miała poślubić.

– Więc pójdziemy się czegoś napić?

– Właśnie.

– Włożę tylko koszulę. – Wspiął się z powrotem na jacht. Całą siłą woli powstrzymała się, żeby nie krzyczeć: Och nie, pozostań z nagim torsem! Ale choćby nie wiem jak go pragnęła, wiedziała, że i tak do niczego nie dojdzie. Pójdą się czegoś napić i to wszystko.

Weszli do pobliskiego baru i zamówili colę. Wysłała esemesa do Alany, że wszystko w porządku i nie zamordował jej siekierą. Później jednak nie napisała do niej, że godzinami spacerowali razem po mieście. Ani że wylądowali na kolacji na molo. Zaśmiewając się i gadając, jedząc makaron z owocami morza. Nie napisała też, że wieczorem zabrał ją do klubu. Nie była w żadnym klubie od czasów, kiedy wślizgiwała się na imprezy z podrobionym dowodem. Takie miejsca były siedliskiem skandali, seksu i wszystkiego, czego ani jej ojciec, ani Yannis nie pochwalali. Za obecność w klubie prasa by ją ukrzyżowała. Alkohol, głośna muzyka, tłum lepkich ciał na parkiecie. Kiedyś to uwielbiała. Ale potem uświadomiła sobie, w jakie kłopoty mogła się wpakować. W tym momencie jednak zamierzała zawiesić wzorowe zachowanie na kołku. Zresztą nikt tu na nią nie patrzył, nikt niczego od niej nie oczekiwał. Nie groziło jej tamto niebezpieczeństwo sprzed lat.

Przy Aleksie czuła ekscytację i powiew ryzyka, adrenalinę, której łaknęła, odmawiając jej sobie o wiele za długo. Wszystko to razem, cały ten dzień, te wakacje od siebie samej, strasznie jej się podobało.

– Tu jest fantastycznie – zawołała, przekrzykując dudniącą muzykę.

– Dobrze się bawisz?

– Świetnie. – Wziął ją za lewą rękę. Zadrżała po tym dotykiem. Przechylił jej dłoń i pierścionek zaręczynowy zabłysnął w świetle.

– Chciałem cię o to zapytać.

Poczuła skurcz żołądka. Nie chciała o tym myśleć.

– Nie jestem mężatką.

Uśmiechnął się złośliwie.

– Nie przejąłbym się, gdybyś była. Najwyżej zapytałbym, kim jest twój mąż i czy ma powiązania ze światem przestępczym.

Myśl o Yannisie uwikłanym w zorganizowaną przestępczość była przezabawna. Na to był o wiele za poważny. Nie byłby zdolny wściekać się na Alexa, że zabrał ją w takie miejsce. Sam nie był bywalcem klubów. Gdyby mu to zaproponowała, machnąłby ręką i życzył jej dobrej zabawy. A sam wróciłby do sumowania cyfr w kolumny, czy co to było, co robił nocami w swoim biurze, a co przynosiło mu tyle satysfakcji.

– Bez obaw. Zresztą nie robimy nic, czego musielibyśmy się wstydzić. Nie zerwałam żadnych ślubów.

– Jak dotąd. Jest jeszcze wcześnie. Zatańczymy?

Spojrzała na jego wyciągniętą dłoń i poczuła ból, żądzę, skurcz brzucha. To nie była tylko prośba o taniec. Wiedziała, że jeśli teraz powie „tak”, tej nocy już nie będzie umiała powiedzieć mu „nie”. A może już w chwili, w której go ujrzała, nie mogła mu odmówić.

– Tak – zdecydowała się. Tej nocy zamierzała chwycić życie w objęcia, cokolwiek to znaczyło. – Zatańczmy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: