Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Treny - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Ebook
0,00 zł
Audiobook
12,72 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
0,00

Treny - ebook

Jan Kochanowski, Treny, Drukarnia Łazarzowa, wyd. 2, Kraków, 1583

Kategoria: Liceum
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-272-3029-4
Rozmiar pliku: 141 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Treny — nota edytorska

Trenach

Tekst Trenów został tu podany według drugiego wydania, ostatniego opublikowanego za życia poety, które ukazało się w roku 1583 w Drukarni Łazarzowej w Krakowie. Tekst przygotowałem zgodnie z kryteriami zawartymi w opracowaniu Zasady wydawania tekstów staropolskich. Projekt — typ B (edycje popularnonaukowe), Wrocław 1955. Zdecydowałem się jednak zachować pewne cechy językowe, których nie uwzględnia się w edycjach popularnonaukowych, zwłaszcza dawne końcówki fleksyjne i większość dawnych form ortograficznych.

Edycja utworu nie opiera się w całości na żadnym z wydań współczesnych, choć uwzględniono zarówno rozstrzygnięcia zawarte w edycji opracowanej w ramach sejmowego wydania Dzieł wszystkich Kochanowskiego przez Marię Renatę Mayenową, Lucynę Woronczakową oraz Jerzego Axera i Marię Cytowską, jak i wydaniu przygotowanym przez Janusza Pelca dla serii Biblioteki Narodowej.

Przy tworzeniu komentarza obok wyżej wspomnianych wydań bardzo pomocna była wcześniejsza edycja Trenów w serii Biblioteki Narodowej w opracowaniu Tadeusza Sinki, a także podstawowe słowniki, w tym Słownik polszczyzny XVI wieku oraz — w zakresie wyjaśnień historyczno-mitologicznych — współczesne wydania klasycznego Dictionary of Phrase and Fable Ebenezera Cobhama Brewera.

Gwiazdką oznaczono wyrazy, które są używane do dziś, ale których znaczenie w jest odmienne od znaczenia obecnego.

prof. dr hab. Piotr Wilczek

Uniwersytet Warszawski, Instytut Badań Interdyscyplinarnych ”Artes Liberales”Tren I

Wszytki płacze, wszytki łzy Heraklitowe

I lamenty, i skargi Symonidowe,

Wszytki troski na świecie, wszytki wzdychania

I żale, i frasunki, i rąk łamania,

Wszytki a wszytki zaraz w dom sie mój noście,

A mnie płakać mej wdzięcznej dziewki pomoście,

Z którą mię niepobożna śmierć rozdzieliła

I wszytkich moich pociech nagle zbawiła.

Tak więc smok, upatrzywszy gniazdo kryjome,

Słowiczki liche zbiera, a swe łakome

Gardło pasie; tym czasem matka szczebiece

Uboga, a na zbójcę co raz sie miece.

Prózno, bo i na samę okrutnik zmierza,

A ta nieboga ledwe umyka pierza.

«Prózno płakać» — podobno drudzy rzeczecie.

Cóż, prze Bóg żywy, nie jest prózno na świecie?

Wszystko prózno; macamy, gdzie miękcej w rzeczy,

A ono wszędy ciśnie: błąd wiek człowieczy.

Nie wiem, co lżej: czy w smutku jawnie żałować,

Czyli sie z przyrodzeniem gwałtem mocować.Tren II

Jeslim kiedy nad dziećmi piórko miał zabawić,

A kwoli temu wieku lekkie rymy stawić,

Bodajżebych był raczej kolebkę kołysał

I z drugiemi nieważne mamkom pieśni pisał,

Któremi by dziecinki noworodne spiły

I swoich wychowańców lamenty toliły.

Takie fraszki mnie zbierać pożyteczniej było,

Niżli, w co mię nieszczeście moje dziś wprawiło,

Płakać nad głuchym grobem mej wdzięcznej dziewczyny

I skarżyć sie na srogość ciężkiej Prozerpiny.

Alem użyć w obojgu jednakiej wolności

Nie mógł — owom ominął, jako w dordzałości

Dowcipu coś ranego, na to mię przygoda

Gwałtem wbiła i moja nienagrodna szkoda.

Ani mi teraz łacno dowiadać sie o tym,

Jaka mię z płaczu mego czeka cześć na potym.

Nie chciałem żywym śpiewać, dziś umarłym muszę,

A cudzej śmierci płacząc, sam swe kości suszę.

Prózno to; jakie szczeście ludzi naszladuje,

Tak w nas albo dobrą myśl, albo złą sprawuje.

O prawo krzywdy pełne! O znikomych cieni

Sroga, nieubłagana, nieużyta ksieni!

Tak li moja Orszula, jeszcze żyć na świecie

Nie umiawszy, musiała w ranym umrzeć lecie?

I nie napatrzawszy sie jasności słonecznej,

Poszła nieboga widzieć krajów nocy wiecznej.

A bodaj ani była świata oglądała,

Co bowiem więcej, jedno ród a śmierć poznała.

A miasto pociech, które winna z czasem była

Rodzicom swym, w ciężkim je smutku zostawiła.Tren III

Wzgardziłaś mną, dziedziczko moja ucieszona.

Zdałać sie ojca twego barziej uszczuplona

Ojczyzna, niżlibyś ty przestać na niej miała;

To prawda, żeby była nigdy nie zrownała

Z ranym rozumem twoim, z pięknemi przymioty,

Z ktorych sie już znaczyły twoje przyszłe cnoty

O słowa, o zabawo, o wdzięczne ukłony,

Jakożem ja dziś po was wielce zasmęcony.

A ty, pociecho moja, już mi sie nie wrócisz

Na wieki ani mojej tesknice okrócisz.

Nie lza, nie lza, jedno sie za tobą gotować,

A stopeczkami twemi ciebie naszladować.

Tam cię ujźrzę, da Pan Bóg, a ty więc z drogiemi

Rzuć sie ojcu do szyje ręczynkami swemi.Tren IV

Zgwałciłaś, niepobożna śmierci, oczy moje,

Żem widział umierając miłe dziecię swoje.

Widziałem, kiedyś trzęsła owoc niedordzały,

A rodzicom nieszczesnym serca sie krajały.

Nigdyć by ona była bez wielkiej żałości

Mojej umrzeć nie mogła, nigdy bez ciężkości

I serdecznego bolu, w którymkolwiek lecie

Mnie by smutnego była odbiegła na świecie;

Alem ja już z jej śmierci nigdy żałościwszy,

Nigdy smutniejszy nie mógł być ani teskliwszy.

A ona (by był Bóg chciał) dłuższym wiekiem swoim

Siła pociech przymnożyć mogła oczom moim.

A przynamniej tym czasem mogłem był odprawić

Wiek swój i Persefonie ostatniej sie stawić,

Nie uczuwszy na sercu tak wielkiej żałości,

Której równia nie widzę w tej tu śmiertelności.

Nie dziwuję Nijobie, że na martwe ciała

Swoich namilszych dziatek patrząc, skamięniała.Tren V

Jako oliwka mała pod wysokim sadem

Idzie z ziemie ku górze macierzyńskim szladem,

Jeszcze ani gałązek, ani listków rodząc,

Sama tylko dopiro szczupłym prątkiem wschodząc;

Tę, jesli ostre ciernie lub rodne pokrzywy

Uprzątając, sadownik podciął ukwapliwy,

Mdleje zaraz, a zbywszy siły przyrodzonej,

Upada przed nogami matki ulubionej.

Takci sie mej namilszej Orszuli dostało:

Przed oczyma rodziców swoich rostąc, mało

Od ziemie sie co wznióswszy, duchem zaraźliwym

Srogiej śmierci otchniona, rodzicom troskliwym

U nóg martwa upadła. O zła Persefono,

Mogłażeś tak wielu łzam dać upłynąć płono?Tren VI

Ucieszna moja śpiewaczko, Safo słowieńska,

Na którą nie tylko moja cząstka ziemieńska,

Ale i lutnia dziedzicznym prawem spaść miała;

Tęś nadzieję już po sobie okazowała,

Nowe piosnki sobie tworząc, nie zamykając

Ustek nigdy, ale cały dzień prześpiewając,

Jako więc lichy słowiczek w krzaku zielonym

Całą noc prześpiewa gardłkiem swym ucieszonym.

Prędkoś mi nazbyt umilkła, nagle cię sroga

Śmierć spłoszyła, moja wdzięczna szczebiotko droga.

Nie nasyciłaś mych uszu swymi piosnkami

I tę trochę teraz płacę sowicie łzami.

A tyś ani umierając śpiewać przestała,

Lecz matkę ucałowawszy, takeś żegnała:

«Już ja tobie, moja matko, służyć nie będę

Ani za twym wdzięcznym stołem miejsca zasiędę;

Przyjdzie mi klucze położyć, samej precz jechać,

Domu rodziców swych miłych wiecznie zaniechać».

To, i czego żal ojcowski nie da serdeczny

Przypominać więcej, był jej głos ostateczny.

A matce, słysząc żegnanie tak żałościwe,

Dobre serce, że od żalu zostało żywe.Tren VII

Nieszczesne ochędóstwo, żałosne ubiory

Mojej namilszej cory,

Po co me smutne oczy za sobą ciągniecie?

Żalu mi przydajecie.

Już ona członeczków swych wami nie odzieje,

Nie masz, nie masz nadzieje.

Ujął ją sen żelazny, twardy, nieprzespany.

Już letniczek pisany

I uploteczki wniwecz, i paski złocone -

Matczyne dary płone.

Nie do takiej łóżnice, moja dziewko droga,

Miała cię mać uboga

Doprowadzić, nie takąć dać obiecowała

Wyprawę, jakąć dała.

Giezłeczkoć tylko dała a lichą tkaneczkę,

Ociec ziemie bryłeczkę

W główki włożył. Niestetyż, i posag i ona

W jednej skrzynce zamkniona.Tren VIII

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,

Moja droga Orszulo, tym zniknienim swoim.

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:

Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.

Tyś za wszytki mówiła, za wszytki śpiewała,

Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.

Nie dopuściłaś nigdy matce sie frasować

Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,

To tego, to owego wdzięcznie obłapiając

I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.

Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,

Nie masz zabawki, nie masz rośmiać sie nikomu.

Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,

A serce swej pociechy darmo upatruje.Tren IX

Kupić by cię, mądrości, za drogie pieniądze,

Która (jesli prawdziwie mienią) wszytki żądze,

Wszytki ludzkie frasunki umiesz wykorzenić,

A człowieka tylko nie w anioła odmienić,

Który nie wie, co boleść, frasunku nie czuje,

Złym przygodam nie podległ, strachom nie hołduje.

Ty wszytki rzeczy ludzkie masz za fraszkę sobie,

Jednaką myśl tak w szcześciu, jako i w żałobie

Zawżdy niesiesz; ty śmierci namniej sie nie boisz,

Bezpieczną, nieodmienną, niepożytą stoisz.

Ty bogactwa nie złotem, nie skarby wielkiemi,

Ale dosytem mierzysz i przyrodzonemi

Potrzebami; ty okiem swym nieuchronionym

Nędznika upatrujesz pod dachem złoconym,

A uboższym nie zajźrzysz szcześliwego mienia,

Kto by jedno chciał słuchać twego upomnienia.

Nieszcześliwy ja człowiek, którym lata swoje

Na tym strawił, żebych był ujźrzał progi twoje.

Terazem nagle z stopniów ostatnich zrzucony

I miedzy insze, jeden z wiela, policzony.Tren X

Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi sie podziała?

W którą stronę, w którąś sie krainę udała?

Czyś ty nad wszystki nieba wysoko wniesiona

I tam w liczbę aniołków małych policzona?

Czyliś do raju wzięta? Czyliś na szcześliwe

Wyspy zaprowadzona? Czy cię przez teskliwe

Charon jeziora wiezie i napawa zdrojem

Niepomnym, że ty nie wiesz nic o płaczu moim?

Czy człowieka zrzuciwszy i myśli dziewicze,

Wzięłaś na się postawę i piórka słowicze?

Czyli sie w czyścu czyścisz, jesli z strony ciała

Jakakolwiek zmazeczka na tobie została?

Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była,

Niżeś sie na mą ciężką żałość urodziła?

Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości,

A nie możesz li w onej dawnej swej całości,

Pociesz mię, jako możesz, a staw sie przede mną

Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną.Tren XI

«Fraszka cnota», powiedział Brutus porażony.

Fraszka, kto sie przypatrzy, fraszka z każdej strony.

Kogo kiedy pobożność jego ratowała?

Kogo dobroć przypadku złego uchowała?

Nieznajomy wróg jakiś miesza ludzkie rzeczy,

Nie mając ani dobrych, ani złych na pieczy.

Kędy jego duch więnie, żaden nie ulęże:

Praw li, krzyw li, bez braku każdego dosięże.

A my rozumy swoje przedsię udać chcemy,

Hardzi miedzy prostaki, że nic nie umiemy.

Wspinamy sie do nieba, Boże tajemnice

Upatrując, ale wzrok śmiertelnej źrzenice

Tępy na to; sny lekkie, sny płoche nas bawią,

Które sie nam podobno nigdy nie wyjawią.

Żałości, co mi czynisz? Owa już oboje

Mam stracić — i pociechę, i baczenie swoje?Tren XII

Żaden ociec podobno barziej nie miłował

Dziecięcia, żaden barziej nad mię nie żałował.

A też ledwie sie kiedy dziecię urodziło,

Co by łaski rodziców swych tak godne było:

Ochędożne, posłuszne, karne, niepieszczone,

Śpiewać, mówić, rymować, jako co uczone;

Każdego ukłon trafić, wyrazić postawę,

Obyczaje panieńskie umieć i zabawę.

Roztropne, obyczajne, ludzkie, nierzewniwe,

Dobrowolne, układny, skromne i wstydliwe.

Nigdy ona po ranu karmie nie wspomniała,

Aż pierwej Bogu swoje modlitwy oddała.

Nie poszła spać, aż pierwej matkę pozdrowiła

I zdrowie rodziców swych Bogu poruczyła.

Zawżdy przeciwko ojcu wszytki przebyć progi,

Zawżdy sie uradować i przywitać z drogi.

Każdej roboty pomóc, do każdej posługi

Uprzedzić było wszytki rodziców swych sługi.

A to w tak małym wieku sobie poczynała,

Że więcej nad trzydzieści miesięcy nie miała.

Tak wiele cnót jej młodość i takich dzielności

Nie mogła znieść: upadła od swej bujności,

Żniwa nie doczekawszy. Kłosie mój jedyny

Jeszcześ mi sie był nie zstał, a ja twej godziny

Nie czekając, znowu cię w smutną ziemię sieję,

Ale pospołu z tobą grzebę i nadzieję,

Bo już nigdy nie wznidziesz ani przed mojema

Wiekom wiecznie zakwitniesz smutnemi oczema.Tren XIII

Moja wdzięczna Orszulo, bodaj ty mnie była

Albo nie umierała lub sie nie rodziła.

Małe pociechy płacę wielkim żalem swoim

Za tym nieodpowiednym pożegnanim twoim.

Omyliłaś mię jako nocny sen znikomy,

Który wielkością złota cieszy zmysł łakomy,

Potym nagle uciecze, a temu na jawi

Z onych skarbów jeno chęć a żądzą zostawi.

Takeś ty mnie, Orszulo droga, uczyniła:

Wielkieś nadzieje w moim sercu roznieciła,

Potymeś mię smutnego nagle odbieżała

I wszytki moje z sobą pociechy zabrała.

Wzięłaś mi, zgoła mówiąc, dusze połowicę,

Ostatek przy mnie został na wieczną tesknicę.

Tu mi kamień, murarze, ciosany połóżcie,

A na nim tę nieszczesną pamiątkę wydróżcie:

ORSZULA KOCHANOWSKA TU LEŻY, KOCHANIE

OJCOWE ALBO RACZEJ PŁACZ I NARZEKANIE.

OPAKEŚ TO, NIEBACZNA ŚMIERCI, UDZIAŁAŁA:

NIE JAĆ ONEJ, ALE MNIE ONA PŁAKAĆ MIAŁA.Tren XIV

Gdzie te wrota nieszczesne, któremi przed laty

Puszczał sie w ziemię Orfeus, szukając swej straty,

Żebych ja też tąż ścieżką swej namilszej córy

Poszedł szukać i on bród mógł przebyć, przez który

Srogi jakiś przewoźnik wozi blade cienie

I w lasy niewesołe cyprysowe żenie.

A ty mię nie zostawaj, wdzięczna lutni moja,

Ale ze mną pospołu pódź aż do pokoja

Surowego Plutona: owa go łzami,

To temi żałosnemi zmiękczywa pieśniami,

Że mi moję namilszą dziewkę jeszcze wróci,

A ten nieuśmierzony we mnie żal ukróci.

Zginąć ci mu nie może; tuć sie wszystkim zostać,

Niech sie tylko niedoszłej jagodzie da dostać.

Gdzie by też tak kamienne ten Bóg serce nosił,

Żeby tam smutny człowiek już nic nie uprosił.

Cóż temu rzec? Więc tamże już za jedną drogą

Zostać, a z duszą zaraz zewlec troskę srogą.Tren XV

Erato złotowłosa i ty, wdzięczna lutni,

Skąd pociechę w swych troskach biorą ludzie smutni,

Uspokójcie na chwilę strapioną myśl moję,

Póki jeszcze kamienny w polu słup nie stoję,

Lejąc ledwe nie krwawy płacz przez marmór żywy,

Żalu ciężkiego pamięć i znak nieszczęśliwy.

Mylę sie, czyli patrząc na ludzkie przygody

Skromniej człowiek uważa i swe własne szkody?

Nieszczesna matko (jesli przyczytać możemy

Nieszcześciu, co prze głupi rozum swój cierpiemy),

Gdzie teraz twych siedm synów i dziewek tak wiele?

Gdzie pociecha? Gdzie radość i twoje wesele?

Widzę czternaście mogił; a ty nieszcześliwa

I podobno tak długo nad wolą swą żywa

Obłapiasz zimne groby, w których (ach niebogo!)

Składłaś dziateczki swoje zagubione srogo.

Takie więc kwiaty leżą kosą podsieczone

Albo deszczem gwałtownym na ziemię złożone.

W którą nadzieję żywiesz? Czego czekasz więcej?

Czemu śmiercią żałości nie zbywasz co pręcej?

A wasze prętkie strzały albo łuk co czyni

Niepochybny, o Febe i mściwa bogini?

Albo z gniewu (bo winna), albo więc z lutości

Dokonajcie, prze Boga, jej biednej starości.

Nowa pomsta, nowa kaźń hardą myśl potkała:

Dziatek płacząc, Nijobe sama skamieniała

I stoi na Sypilu marmór nieprzetrwany,

Jednak i pod kamieniem żywią skryte rany.

Jej bowiem łzy serdeczne skałę przenikają

I przeźroczystym z góry strumieniem spadają,

Skąd źwierz i ptastwo pije; a ta w wiecznym pęcie

Tkwi w rogu skały wiatrom szalonym na wstręcie.

Ten grób nie jest na martwym, ten martwy nie w grobie,

Ale samże jest martwym, samże grobem sobie.Tren XVI

Nieszcześciu kwoli a swojej żałości,

Która mię prawie przejmuje do kości,

Lutnią i wdzięczny rym porzucić muszę,

Ledwe nie duszę.

Żywem, czy mię sen obłudny frasuje?

Który kościanym oknem wylatuje,

A ludzkie myśli tym i owym bawi,

Co błąd na jawi.

O błędzie ludzki, o szalone dumy,

Jako to łacno pisać sie z rozumy,

Kiedy po wolej świat mamy, a głowa

Człowieku zdrowa.

W dostatku będąc, ubóstwo chwalemy,

W rozkoszy żałość lekce szacujemy,

A póki wełny skąpej prządce zstaje,

Śmierć nam za jaje.

Lecz kiedy nędza albo żal przypadnie,

Ali żyć nie tak jako mówić snadnie,

A śmierć dopiero w ten czas nam należy,

Gdy już k nam bieży.

Przecz z płaczem idziesz, Arpinie wymowny,

Z miłej ojczyzny? Wszak nie Rzym budowny,

Ale świat wszystek Miastem jest mądremu

Widzeniu twemu.

Czemu tak barzo córki swej żałujesz?

Wszak sie ty tylko sromoty wiarujesz;

Insze wszelakie u ciebie przygody

Ledwe nie gody.

Śmierć, mówisz, straszna tylko niezbożnemu;

Przeczże sie tobie umrzeć cnotliwemu

Nie chciało, kiedyś prze dotkliwą mowę

Miał podać głowę?

Wywiódłeś wszytkim, nie wywiódłeś sobie;

Łacniej rzec, widzę, niż czynić i tobie,

Pióro anielskie; duszę toż w przygodzie,

Co i mnie bodzie.

Człowiek nie kamień, a jako sie stawi

Fortuna, takich myśli nas nabawi.

Przeklęte szczeście! Czy snać gorzej duszy,

Kto rany ruszy?

Czasie, pożądnej ojcze niepamięci,

W co ani rozum, ani trafią święci,

Zgój smutne serce, a ten żal surowy

Wybij mi z głowy.Ten utwór nie jest chroniony prawem autorskim i znajduje się w domenie publicznej, co oznacza że możesz go swobodnie wykorzystywać, publikować i rozpowszechniać. Jeśli utwór opatrzony jest dodatkowymi materiałami (przypisy, motywy literackie etc.), które podlegają prawu autorskiemu, to te dodatkowe materiały udostępnione są na licencji Creative Commons Uznanie Autorstwa – Na Tych Samych Warunkach 3.0 PL.

Źródło: http://wolnelektury.pl/katalog/lektura/treny

Tekst opracowany na podstawie: Jan Kochanowski, Treny, Drukarnia Łazarzowa, wyd. 2, Kraków, 1583

Publikacja zrealizowana w ramach projektu Wolne Lektury (http://wolnelektury.pl). Reprodukcja cyfrowa wykonana przez Bibliotekę Narodową z egzemplarza pochodzącego ze zbiorów BN.

Opracowanie redakcyjne i przypisy: Aleksandra Sekuła, Olga Sutkowska, Piotr Wilczek.

Plik wygenerowany dnia 2011-01-26.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: