Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

W końcu czyje to życie? - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 kwietnia 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

W końcu czyje to życie? - ebook

Jak być dwudziestolatką i żyć według własnych zasad.

Codziennie bombardują cię obrazy doskonałych ludzi, którzy odnieśli życiowy sukces. Media mówią ci, ile powinnaś ważyć, jak się ubierać, jak często uprawiać seks i ile zarabiać. Na Facebooku oglądasz zdjęcia i czytasz wpisy znajomych, którzy prowadzą szalenie interesujące i satysfakcjonujące życie… I czujesz, że sama odbiegasz od ideału, jesteś nudna i wszystko cię omija. Poczucie, że nie dajesz rady, zawodzisz siebie i innych, prowadzi w końcu do niepokoju, lęków i przygnębienia.

Ale tylko od ciebie zależy, jak napiszesz scenariusz swojego życia. Znana psycholog doktor Linda Papadopoulos przedstawia cenne spostrzeżenia i praktyczne strategie, dzięki którym znajdziesz siłę, by prowadzić życie, jakiego pragniesz, nawiązywać wartościowe relacje oraz uwolnić się od toksycznego lęku i ciężaru nierealnych oczekiwań.

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-994-7
Rozmiar pliku: 1,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Podziękowania



Do powstania tej książki przyczyniło się wiele wspaniałych dwudziestokilkulatek. Ogromnie dziękuję cudownym dziewczynom: Hannah De Jonk, Rebecce Twomey i Annie Foulsham, które pomogły mi w wyszukiwaniu i porządkowaniu informacji oraz szczerze i rzeczowo dzieliły się ze mną doświadczeniami na temat funkcjonowania w skomplikowanej przestrzeni pokolenia Y^(). Dziękuję cudownej Karze Fitzpatrick, mojej nieocenionej konsultantce, która czytała wstępne wersje każdego rozdziału i przekazywała mi swoje uwagi i przemyślenia na temat tej niezwykłej dekady życia. Bardzo dziękuję również Sarah Shea i Stephanie Melrose z działu marketingu i PR wydawnictwa Piatkus; jestem im niezmiernie wdzięczna za zaraźliwy entuzjazm dla idei zawartych w tej książce oraz ciężką pracę i kreatywność w ich propagowaniu.

Ogromne wyrazy wdzięczności dla Anne Lawrance, mojej znakomitej redaktorki, która od pierwszego spotkania błyskawicznie rozumiała, co próbuję powiedzieć, i pomogła mi napisać tę książkę – dziękuję ci. Dziękuję również Anne Newman i Jillian Stewart, fantastycznym korektorkom, które pomogły mi stworzyć lepszą wersję mojej książki i były konstruktywne i twórcze nawet wtedy, gdy mogły być krytyczne.

Bardzo dziękuję mojej niesamowitej agentce i przyjaciółce – Charlotte Robertson – za wszystkie rozmowy, wsparcie i życzliwość. Dzięki jej pomocy napisanie tej książki nie tylko stało się możliwe, ale było też niezwykle przyjemnym doświadczeniem.

Szczególne podziękowania kieruję do moich najcudowniejszych rodziców, z których mądrości i poglądów na życie czerpię każdego dnia. Ogromne podziękowania kieruję również do dwójki moich muszkieterów – Teddy’ego i Jesse – za to, że zachowujecie spokój i pozwalacie mi pracować do późna, gdy wiecie, że tego potrzebuję, i za to, że powstrzymujecie mnie przed pracą do późna, gdy wiecie, że tego potrzebuję... Dziękuję wam za równowagę, dystans i za to, że dzięki wam życie jest takie zabawne.

I wreszcie stokrotne dzięki dla mojego wspaniałego przyjaciela Angusa, który nie jest ani dwudziestolatką, ani dziewczyną, lecz osobą, która mnie inspiruje i zadaje niewygodne pytania. Dziękuję za sterty artykułów, które „absolutnie muszę przeczytać”, i za to, że jesteś takim niezwykłym przyjacielem. Angus, zdecydowanie jesteś moją honorową superdziewczyną.

------------------------------------------------------------------------

^() Pokolenie ludzi urodzonych po 1984 roku i na początku lat dziewięćdziesiątych, zwane „pokoleniem milenium” lub „pokoleniem cyfrowym” (przyp. tłum.).Wstęp



Droga dwudziestokilkulatko,

kiedy ma się dwadzieścia kilka lat, życie jest w równej mierze radosne i przygnębiające, wyzwalające i ograniczające, łatwe i skomplikowane. To taki okres, kiedy każdy nagłówek prasowy i slogan reklamowy, każdy film i piosenka, w sposób jawny bądź ukryty, mówią ci, że powinnaś przeżywać „najlepszy czas w życiu”. Jestem pewna, że czasem właśnie tak się czujesz, ale nie ma żadnych wątpliwości, iż będą i takie chwile, gdy poczujesz się przytłoczona, niepewna, a nawet trochę przerażona przyszłością. I właśnie o to chodzi w tej niezwykłej dekadzie życia – z jednej strony możesz sobie odpuścić, popełniać błędy i świetnie się bawić, a z drugiej – musisz wyznaczyć swoją drogę życiową i zastanowić się, kim jesteś i kim chcesz być. Ale nie martw się, nie ma w tym żadnej sprzeczności. Prawdę mówiąc, musisz sobie odpuścić i popełniać błędy, jeśli chcesz mieć szansę, by się dowiedzieć, czego pragniesz, a przynajmniej czego nie chcesz.

Tak więc te lata to czas szczerego poznawania samej siebie i jednocześnie okres, kiedy odczuwasz największą presję ze strony społeczeństwa, rówieśników i rodziców i usiłujesz sprostać ich oczekiwaniom. To, czy świat postrzega ciebie i twoje decyzje we „właściwy” sposób, z pewnością jest niezwykle ważne; przypuszczalnie właśnie dlatego media społecznościowe mają taki wpływ na naszą psychikę – sprawiają, że oceniamy to, czy dobrze radzimy sobie w życiu, za pomocą najnowszych „polubień” i postów na swój temat.

Rzecz jednak w tym, że „redagowanie” naszego życia w taki sposób, by zyskać aprobatę innych, jest pewną drogą do tego, by poczuć się niespełnioną i nieszczęśliwą. Nie koncentruj się więc na tym, jak postrzegają cię inni, a zamiast tego zajmij się sprawami, które są naprawdę dla ciebie ważne. Nie szukaj potwierdzenia swojej wartości w tym, co „lajkują” w związku z twoim życiem inni ludzie; zamiast tego zastanów się, co ty lubisz, czego chcesz doświadczyć, co przeżyć i jak ułożyć swoje relacje z ludźmi. W prawdziwym życiu zdarzają się sukcesy i porażki, dobre i złe dni, a jedną z najważniejszych lekcji, jakich się nauczyłam, będąc dwudziestolatką, jest to, że trzeba pozwolić sobie na doświadczanie jednego i drugiego bez usprawiedliwiania się lub czekania na pochwały. Tym, co się liczy w ostatecznym rozrachunku, są twoje doświadczenia i sposób, w jaki przeżywasz to, co się zdarza w twoim życiu.

I chociaż odczuwasz pokusę, by stworzyć listę wszystkich spraw, jakie musisz uporządkować przed trzydziestką, pamiętaj, że czasami zdarzają się rzeczy, których się nie spodziewasz, i że bez względu na to, jak bardzo jesteś zorganizowana i jak sprawnie planujesz, życie może cię niemile zaskoczyć. Dlatego umiejętność przystosowania się jest cechą, która bardziej niż cokolwiek innego przyda ci się nie tylko po dwudziestce, ale i w całym życiu. Przez tę umiejętność rozumiem zdolność reagowania na to, co się akurat dzieje, a nie próby dopasowywania swojego życia do wyobrażeń na jego temat.

Przyjaciele – ci prawdziwi – i rodzina są nieocenionym źródłem dobrej energii, więc rozwijaj i pielęgnuj te relacje. I chociaż możesz mieć wrażenie, że tylko rówieśnicy są w stanie tak naprawdę cię zrozumieć, uwierz mi, że wnikliwość i spostrzeżenia osób starszych od ciebie, widzących świat z innej perspektywy, są istotnym i niezbędnym elementem, który nada sens nie tylko twojej przeszłości, ale i przyszłości. Ludzie, którzy dłużej żyją na tym świecie, zmobilizują cię do spojrzenia na życie pod innym kątem. Znajdź zatem czas dla ulubionej cioci lub babci; ich poglądy na pewne sprawy mogą cię bardzo zaskoczyć.

Twoje pokolenie – moim zdaniem o wiele bardziej niż jakiekolwiek poprzednie – jest dręczone nieznośną potrzebą doskonałości. Jeśli masz właśnie taką misję w życiu, muszę popsuć ci zabawę: nie jesteś doskonała; nikt nie jest. Będziesz popełniać błędy i będziesz mieć ochotę rzucić wszystko, w czym nie jesteś dobra. Ale rzecz w tym, że nie możesz porzucić życia, więc oswój się z myślą, iż można cieszyć się czymś, w czym wcale nie jesteś najlepsza. Pozwól sobie na błędy; uwierz, że doświadczenia, które zdobywasz dzięki błędom, są naprawdę cenne. Unikanie ryzyka i ostrożność w podejmowaniu wyzwań to o wiele bardziej niebezpieczna strategia niż próba zawalczenia o coś, nawet jeśli nie jesteś pewna rezultatu. Ale nie zapominaj, że chociaż działanie i ciężka praca są godne pochwały, to w dalszym ciągu potrzebujesz równowagi – wypalenie nie zasługuje na medal. Jeśli więc kusi cię udział w rywalizacji o pierwsze miejsce w kategorii „najmniejsza ilość snu”, bo chcesz udowodnić, że potrafisz pracować ciężej niż twoje koleżanki, bądź pewna, że zmęczenie w końcu i tak cię dopadnie. Nigdy, bez względu na wiek, nie uważaj swojego zdrowia za rzecz oczywistą. Pamiętaj o podstawowych zasadach: zdrowo się odżywiaj, unikaj produktów wysoko przetworzonych i wymyślnych diet; wysypiaj się – badania pokazują, że większość z nas potrzebuje od siedmiu do ośmiu godzin snu, by prawidłowo funkcjonować; bądź sprawna – ćwiczenia fizyczne to doskonali pożeracze stresu – i dbaj o zdrowie. Niech to wszystko stanie się częścią twojej codziennej rutyny.

I uświadom sobie, że naprawdę masz dużo szczęścia. Bycie młodym dorosłym to w dzisiejszych czasach niezwykle pasjonująca rzecz, zważywszy na łatwość, z jaką możesz oddziaływać na otaczający cię świat. Sama możesz dokonywać zmian, których pragniesz, więc korzystaj z tej możliwości. Niezwykle pozytywnym elementem nowoczesnych technologii są wszelkiego rodzaju media społecznościowe, które nabierają coraz większego rozpędu, są potężniejsze i bardziej wpływowe niż kiedykolwiek wcześniej. Masz głos. Bez względu na to, czy chodzi o demokratyczną rewoltę, kampanię na rzecz równości społecznej czy petycję w sprawie zmiany prawa lub wpływ na politykę rządu, masz narzędzia, żeby coś zmienić. Twoje pokolenie może sprawić, by zbiorowy głos brzmiał donośniej i dobitniej niż kiedykolwiek wcześniej w historii współczesnej. Jesteś wielką szczęściarą, bo nie krępuje cię tak wiele ograniczeń ideologicznych w kwestiach społecznych i politycznych, jak twoich rodziców. Możemy się domagać od rządów, prasy i banków, by rozliczały się ze swojej działalności. Myślę, że mamy rosnące poczucie, że sprawy nie muszą być takie, jakie są, tylko dlatego, że zawsze takie były. Z tej przyczyny i pomimo wszelkich trudności, jakie możesz napotkać, twoje pokolenie z pewnością dostarczy nam wielu wspaniałych przeżyć.

Mamy do czynienia już z czwartą generacją feministek, ale tym razem jest to feminizm humanistyczny; nie chodzi wyłącznie o ścieranie się patriarchatu i matriarchatu, ale również o uznanie faktu, że jeśli naprawdę chcesz równości, musisz ją respektować w przypadku obu stron. Myślę, że powoli możemy nawet podjąć próbę zmiany definicji sukcesu. Wiele młodych kobiet zaczyna kwestionować patologiczny materializm, któremu od tak dawna hołdowały, zatem może wkrótce będziemy świadkami ostrego sprzeciwu wobec dotychczasowych definicji sukcesu. Może społeczeństwo, związki i szczęście zaczną podlegać zupełnie innym wpływom. I byłaby to znakomita tendencja. Bo przecież postawa: „jak mogę wnieść swój wkład”, w przeciwieństwie do: „co mogę zyskać”, daje nam o wiele więcej szczęścia i satysfakcji, a co więcej – zmienia świat na lepsze.

Tak więc, moja fantastyczna dwudziestolatko, baw się, ciesz i rozkoszuj tą piękną dekadą. Zgadza się: masz jeszcze wiele do zrobienia, ale pamiętaj, że w większości przypadków dobry pomysł na życie to wynik dłuższego procesu, a nie przebłysk, który pojawia się nie wiadomo skąd. Będziesz dojrzewać, kształtować swoją osobowość i z czasem się dowiesz, czego tak naprawdę pragniesz. Bądź otwarta na doświadczenia, żyj zgodnie ze swoimi wartościami, podążaj własną drogą, bądź dobra dla innych i dla siebie. I co istotne: unikaj negatywnych, pesymistycznych monologów wewnętrznych. Nie możesz kontrolować tego, co ci się przytrafia, ale możesz panować nad swoimi reakcjami. Życie jest wynikiem twoich decyzji, a zdolnością do podejmowania tych właściwych zawiadują twoje poglądy i przekonania oraz to, co myślisz o sobie i otaczającym cię świecie.

I jak mówi pewne słynne powiedzenie: „Jeśli sądzisz, że coś potrafisz lub że czegoś nie potrafisz, na pewno masz rację”^(). I oficjalnie stwierdzam, iż nie mam żadnych wątpliwości, że potrafisz.

Pozdrawiam

doktor Linda

------------------------------------------------------------------------

^() Autorem tej sentencji jest Henry Ford (przyp. tłum.).ROZDZIAŁ 1



Doskonałe życie

Nienawidzę zawodzić ludzi, a jeszcze bardziej nienawidzę zawodzić siebie. Wiem, że mogę być każdym i robić wszystko, a potem rozglądam się dookoła i widzę tych wszystkich ludzi sukcesu, którzy prowadzą „doskonałe” życie, i chcę być taka sama jak oni. Ale rzecz w tym, że czasami mam wrażenie, iż bez względu na to, jak bardzo się staram, nie jestem w stanie dotrzymać im kroku. Może po prostu powinnam jeszcze bardziej się starać.

Sarah, 25 lat

A oto, co – moim zdaniem – się wydarzyło: nasz świat stał się w dużym stopniu zwizualizowany, nastawiony na efekty wzrokowe, a my poczułyśmy potrzebę upewniania się, że nasz obraz – postrzegany i analizowany przez otoczenie – jest jak najbardziej idealny, nieskazitelny i piękny. I właśnie dlatego, że nasz świat stał się tak wizualny, zaczęłyśmy się sobie przyglądać, koncentrować się na szczegółach, myśleć o tym, jak wyglądamy i jak jesteśmy odbierane, i wreszcie odnosić się do siebie z punktu widzenia osoby trzeciej. Oznacza to, że na naszą percepcję w mniejszym stopniu oddziałuje to, co same widzimy w lustrze, a w większym to, co naszym zdaniem zobaczą inni, gdy na nas spojrzą.

Od wyretuszowanych zdjęć do wyretuszowanego życia

Z czasem uświadomiłyśmy sobie, że zdjęcia to nie tylko obraz tego, jak wyglądamy; to przede wszystkim wiadomość dla innych na temat tego, kim jesteśmy i jak wygląda nasze życie. Musiałyśmy więc stworzyć obraz doskonały, musiałyśmy się stać takimi dziewczynami, jakimi według innych powinnyśmy być. Zatem kiedy nasze zdjęcia nie wychodziły tak, jak byśmy chciały, ulepszałyśmy je, używając Photoshopa. A potem doszłyśmy do wniosku, że skoro możemy retuszować zdjęcia, to prawdopodobnie to samo da się zrobić również z życiem. Wystarczyło spróbować, aby nasze życie zaczęło wyglądać perfekcyjnie. A jak wygląda perfekcyjne życie? Cóż, perfekcyjna jest oczywiście ta dziewczyna, która ma wszystko...

Ponieważ obrazy będące wyobrażeniem piękna i sukcesu szybko się rozprzestrzeniają, są popularne i podobne do siebie, dokładnie wiemy, jak wygląda piękna kobieta i jak powinno wyglądać perfekcyjne życie. Świat zalewa nas oczekiwaniami odnośnie do wszystkiego – począwszy od tego, ile powinnyśmy ważyć, a skończywszy na tym, jak często mamy uprawiać seks i ile zarabiać. W konsekwencji zaczynamy odczuwać, że powinnyśmy poukładać te wszystkie klocki w określonym porządku, by w ten sposób zbudować „perfekcyjne życie”. Oczywiście nie jesteśmy w stanie spełnić wszystkich oczekiwań, więc zaczynamy się niepokoić i czujemy, że tracimy kontrolę i grunt pod nogami.

Niepokojące jest to, że poczucie niespełnienia, braku osiągnięć i niewykorzystywania własnego potencjału uderza w nas w coraz młodszym wieku. Zarówno w swojej działalności naukowej, jak i w gabinecie terapeutycznym często spotykam młode kobiety – dwudziestokilkulatki i te tuż po trzydziestce – które odczuwają autentyczny niepokój i strach, ponieważ mają wrażenie, że nie są wystarczająco dobre, że nie osiągają sukcesów i nie są perfekcyjne. Naturalnie bardzo ważne jest, by mieć cele i wzory do naśladowania, które pomogą nam osiągnąć życiowe cele; jednak musimy pamiętać, że ideały narzucane przez społeczeństwo – wspaniała praca, cudowny wygląd i przepisy na potrawy z komosy ryżowej – to rzecz ogólna, podczas gdy nasze indywidualne potrzeby są oczywiście szczególne i konkretne. Zatem dopóki będziemy pozwalać, by narzucone ideały i oczekiwania stanowiły nasze jedyne centrum uwagi oraz standard, według którego będziemy mierzyć swoją wartość, to nie tylko ograniczymy sobie wolność wyboru drogi życiowej; co gorsza, będziemy się negatywnie oceniać, gdy nie uda się nam ich zrealizować. Wtedy okaże się, że wystarczająco dobre jest tylko to, co najlepsze, a potem nawet najlepsze nie będzie dość dobre: musisz poprawić przemówienie, chociaż nagrodzono je owacją na stojąco; suflet smakowałby o wiele lepiej, gdybyś wyjęła go z piekarnika trzy minuty później; gdybyś tylko dopracowała czcionkę, twoja prezentacja w PowerPoincie wyglądałaby o wiele lepiej. Tak bardzo koncentrujemy się na „ideale”, że zapominamy o własnych potrzebach, później je ignorujemy, a w końcu w ogóle przestajemy dostrzegać.

Feminizm nie jest antyfeministyczny

Jeśli chcemy zrozumieć, dlaczego mając dwadzieścia kilka lat, odczuwamy stres, niepokój i zdenerwowanie, bo nie wiemy, czy uda nam się mieć wszystko, musimy zacząć od krótkiego przeglądu historii feminizmu. W końcu feminizm ukształtował poglądy społeczne na temat równości i był natchnieniem dla naszych wyborów i sądów na temat sukcesu, a w pewnej mierze również i na to, jaka powinna być spełniona i szczęśliwa kobieta.

Oficjalnie przyznaję, że jestem feministką. Wiem, że świat jest pełen osądów, ocen, ideologii politycznych i społecznych, które – jak na ironię – są używane przez kobiety i przeciwko kobietom, by poczuły, że nie mają pojęcia, co jest dla nich najlepsze. Według mnie w feminizmie chodzi o równouprawnienie; na pewno nie jest to ruch, którego celem jest zastąpienie patriarchatu matriarchatem. A dlaczego jestem feministką? To proste: nie wierzę, że płeć człowieka określa jego człowieczeństwo. A teraz zagadka, która w dalszym ciągu zbija z tropu ludzi, mimo że Elizabeth Blackwell^() ukończyła uczelnię medyczną już w 1849 roku:

Ojciec i syn mają wypadek samochodowy. Ojciec ginie na miejscu, a syn zostaje zabrany do szpitala. W szpitalu chirurg spogląda na chłopca i mówi: „Nie mogę go operować, ponieważ to mój syn”. Jak to możliwe?

W ruchu feministycznym możemy wyodrębnić dwa główne obszary: feminizm związany z równouprawnieniem oraz feminizm związany z seksualnością. Pierwsza fala feminizmu, która miała swój początek pod koniec dziewiętnastego wieku, dotyczyła równouprawnienia. Koncentrowała się głównie na obalaniu nierówności w obrębie praw obywatelskich i dotyczyła przede wszystkim prawa do równego wynagrodzenia, prawa do decydowania w kwestii dzieci, prawa do posiadania i dziedziczenia nieruchomości, zasady równego traktowania w zatrudnianiu i oczywiście prawa do głosowania. Domagała się również docenienia pozycji gospodyni domowej.

Druga fala feminizmu nastąpiła w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku i zbiegła się w czasie z rewolucją obyczajową, a jej motywem przewodnim była równość płci. Rozszerzono debatę na temat równouprawnienia o kwestie dotyczące norm związanych z płcią i rolą kobiety w społeczeństwie. Bojowniczki walczyły o przyznanie kobietom tych samych możliwości zawodowych, jakie mają mężczyźni, poruszały także kwestie dyskryminacji pozytywnej, gwałtów, przemocy domowej, pornografii, seksizmu w mediach oraz spraw związanych z seksualnością i rozrodczością. Ta ostatnia kwestia obejmowała walkę o prawo do informacji na temat kontroli urodzeń i dostępu do antykoncepcji oraz zalegalizowania aborcji. Postęp w tych wszystkich obszarach oznaczał, że pojawiła się możliwość, by po raz pierwszy w historii zastosować w praktyce ideę równości szans.

Kiedy ruchy feministyczne przybrały na sile i coraz więcej kobiet wstępowało na uczelnie prawnicze, zaczęło się pojawiać także więcej analiz krytycznych dotyczących systemu prawnego. Krytyka koncentrowała się przede wszystkim na sposobie przedstawiania historii. Feministki podkreślały fakt, że historycy pisali wyłącznie z męskiego punktu widzenia, nie uwzględniając roli i udziału kobiet w budowaniu społeczeństwa, co w rezultacie stało się przyczyną dyskryminacji w kwestiach myśli politycznej, wartości płci, pozycji społecznej, a nawet ludzkiej natury.

Niektóre feministki drugiej fali walczyły o równouprawnienie, kwestionując różnice między męskością a kobiecością, a w pewnych wypadkach postulując nawet ich całkowite zniwelowanie. Spotkało się to z żywą reakcją i w konsekwencji narodził się skierowany do kobiet trend, który propagował akceptowaną społecznie męskość. Jednocześnie nasiliły się również naciski, by postrzegać tradycyjne role kobiece – na przykład macierzyństwo – jako oznakę dostosowania się do typowo patriarchalnego społeczeństwa.

I chociaż był to okres wielkiego postępu, pojawiła się także presja, której musimy stawiać czoło aż do dzisiaj. Ówczesny slogan feministek: „Kobietom przysługują równe prawa” zmienił się na: „Kobiety mogą wszystko”. Później słowo „mogą” przekształciło się w „powinny” – prawdopodobnie dlatego, by udowodnić, że faktycznie jesteśmy równe, tak samo ważne i wystarczająco dobre.

Trzecia fala feminizmu rozpoczęła się we wczesnych latach dziewięćdziesiątych i była wyrazem rozczarowania wielu kobiet, ponieważ ideały i wartości propagowane przez feministki drugiej fali stały się zbyt ograniczające. Kobiety zaczęły się buntować przeciwko wcześniejszym definicjom feminizmu, które ograniczały ich wolność osobistą. Ta fala jest postrzegana jako ruch, który objął wszystkie aspekty feminizmu związane z płcią, kwestiami rasowymi, ekonomicznymi i sprawiedliwością społeczną. Niektórzy są przekonani, że obecnie mamy do czynienia z czwartą falą feminizmu, która jest próbą wskrzeszenia ideałów pierwszej fali, oczywiście w kontekście dwudziestego pierwszego wieku w całej jego złożoności. Pojawiły się motywy duchowości, metafizyki oraz podnoszenia standardów dla obu płci. Czwarta fala ma „pomóc kobietom w odnalezieniu ich feminizmu” i sprawić, by umiały cieszyć się tym, co sprawia im przyjemność, począwszy od mody, aż do seksu, bez strachu, że zostaną wykluczone z szeregów feministek. W ciągu ostatnich kilku dekad rozwinęłyśmy umiejętności, które być może pozwolą nam w końcu osiągnąć społeczną i polityczną równość, o jaką walczyłyśmy z takim zapałem i żarliwością. Jednak pomimo postępu, jaki osiągnęłyśmy (a zrobiłyśmy naprawdę dużo), prawda niestety jest taka, że ta równość w dalszym ciągu nie przekłada się na parytety na froncie domowym i na szczytach władzy. Pracujemy dla wielkich korporacji, ale rzadko nimi dowodzimy. Dane z 2012 roku mówią, że stanowimy zaledwie szesnaście procent wspólników w największych firmach prawniczych i tylko piętnaście procent kierowników wyższego szczebla w pięciuset największych amerykańskich korporacjach (według rankingu czasopisma „Fortune”). Ubiegamy się o stanowiska polityczne, ale nadal daleko nam do mężczyzn (obietnice przedwyborcze w Wielkiej Brytanii, że w roku 2015 jedna trzecia stanowisk rządowych będzie należała do kobiet, raczej nie zostały spełnione, chociaż jeden na pięciu członków parlamentu to kobieta; tymczasem w Senacie Stanów Zjednoczonych w całej jego historii było zaledwie trzydzieści dziewięć kobiet, z czego dwadzieścia piastuje stanowisko senatora obecnie). Nawet w Hollywood, gdzie kobiety są o wiele bardziej widoczne, stanowią jedynie siedem procent reżyserów i dopiero w 2010 roku Akademia Filmowa przyznała Oscara w tej kategorii kobiecie w dowód uznania dla jej pracy. Och... no i w Wielkiej Brytanii kobiety nadal zarabiają piętnaście procent mniej za godzinę niż mężczyźni^(), a w Stanach Zjednoczonych, według danych opublikowanych przez agencję rządową United States Census Bureau w 2013 roku, na jednego „męskiego” dolara przypada przeciętnie siedemdziesiąt siedem centów zarobionych przez kobietę^().

Tak więc chociaż już wiele osiągnęłyśmy, nadal pozostaje nam mnóstwo do zrobienia. Poprawienie statystyk i wprowadzenie równowagi między płciami jest naprawdę bardzo ważne, lecz nie mniej ważne jest zwrócenie uwagi na presję, jaka towarzyszy zmianom, których doświadczyłyśmy w ciągu ostatnich lat, oraz zastanowienie się nad kwestią, w jaki sposób te nawoływania do działania wpływają na każdą z nas.

Ironia polega na tym, że feminizm miał wyeliminować ograniczenia kobiecości, czyli, dokładniej mówiąc, presję, by się porównywać, konkurować i mieć wszystko. Feminizm miał też zmienić tradycyjne, ograniczone pojęcie o tym, jak powinny się zachowywać kobiety i kim być. Mam jednak wrażenie, że być może opacznie zrozumiałyśmy przesłanie teorii feminizmu i w rezultacie dotarłyśmy do punktu, w którym zamiast koncentrować się na równości i postępie, zaczęłyśmy postrzegać zasady feminizmu jako sposób, by stać się doskonałymi ludźmi. A jeśli w istocie jest tak, że możemy zrobić wszystko, to może powinnyśmy robić wszystko. Pewnie nadszedł czas, by przeformułować feminizm; może byciu kobietą powinna towarzyszyć większa autentyczność i większa uczciwość, a już z pewnością mniejsza presja. Musimy zatem się zastanowić, które aspekty naszej kobiecości lepiej funkcjonują w praktyce niż w teorii.

Bez wysiłku

Dziewczyny muszą mieć wszystko, czego pragną dla nich ich babcie, i muszą wyglądać tak ładnie, jak domagają się ich matki... Starasz się ze wszystkich sił, żeby być tym, kim inni chcą, żebyś była, i jednocześnie próbujesz zachować indywidualność. A na końcu tracisz wszystko.

Debora L. Spar^()

Ciąg dalszy w wersji pełnej

------------------------------------------------------------------------

^() Pierwsza brytyjska i amerykańska lekarka z dyplomem, feministka walcząca o prawa kobiet i zniesienie niewolnictwa (przyp. tłum.).
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: