Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Współczucie to klucz do wszystkiego. Jak uzdrowić relacje z innymi, odnaleźć życiowy cel i wieść pełne harmonii życie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
6 kwietnia 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Współczucie to klucz do wszystkiego. Jak uzdrowić relacje z innymi, odnaleźć życiowy cel i wieść pełne harmonii życie - ebook

Współczucie to klucz do wszystkiego to znakomity, praktyczny i niezwiązany z żadnym wyznaniem poradnik, dzięki któremu można tak przetransformować sposób interakcji z otaczającym nas światem, by wzmocnić relacje z innymi ludźmi, wieść wypełnione pokojem życie, a nawet rozpoznać swój życiowy cel.

W przeciwieństwie do innych książek o tematyce duchowej, które często wiążą się z konkretnym, sztywnym programem, ta publikacja dostarcza nam mnóstwo spostrzeżeń możliwych do zaadoptowania do każdego stylu życia, niezależnie od wyznawania czy światopoglądu. Dzięki ćwiczeniom, medytacjom i innym praktykom przestaniesz osądzać siebie i innych, i zaczniesz czynić świat lepszym miejscem.

  • Dowiedz się, jaką wartość ma praktykowanie hojności, zaufania, pokory, życzliwości i radości.
  • Stwórz osobisty kod etyczny, którym będziesz się kierował w życiu osobistym i społecznym.
  • Wypracuj rozważny styl życia, uwzględniający dobro wszystkich istot, ale nie umniejszający twojego własnego.
  • Zacznij żyć w stanie głębokiego pokoju ze światem.
  • Stań się przykładem współczucia i inspiracją dla innych.
Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65442-53-6
Rozmiar pliku: 727 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wprowadzenie

Wiesz już, że kiedy będzie po wszystkim, kiedy naprawdę zakończysz to życie na Ziemi, twoje ostatnie myśli nie będą dotyczyły zebranego majątku. Wiesz, że nie będziesz chwaliła się wiszącymi na ścianie dyplomami akademickimi ani nawet opowiadała o niesamowitych podróżach. Twoje myśli i plany będą raczej dotyczyły ostatnich chwil spędzanych z bliskimi. To związki liczą się w życiu, a empatia i współczucie leżą u podstaw wszystkich relacji pełnych miłości. Na moje postrzeganie wagi pielęgnowania postawy obdarowywania innych wpłynęła rozmowa o współczuciu z moim ojcem. Rozmawialiśmy o moim mężu, wtedy jeszcze narzeczonym, i próbowałam wytłumaczyć tacie, dlaczego postanowiłam wyjść właśnie za tego mężczyznę, a nie jakiegoś innego. Załamywałam ręce w obecności nadopiekuńczego ojca, mój mózg pracował z oszałamiającą prędkością, próbując ocenić te rzeczy, które tata mógłby podziwiać, szanować albo cenić w tym młodym człowieku. Tata przerwał mi jednym, łagodnym pytaniem: „Czy on jest wobec ciebie życzliwy?”. Mój tata intuicyjnie wiedział, że wszystko sprowadza się do tego, że jego najdroższa córeczka powinna być z kimś, kto ze wszystkich cnót posiada właśnie tę. Niniejsza książka to przewodnik umożliwiający odkrycie owego klejnotu pokoju we własnym wnętrzu i dzielenie się nim z innymi.

Dlaczego współczucie?

Niemal wszystkie wyznania i tradycje duchowe na świecie mają jakiś nakaz mówiący, żeby „nikogo nie krzywdzić” albo w jakiś sposób minimalizować krzywdę niezależnie od tego, czy będzie to krzywda zadana komuś innemu, czy samej sobie. Ja sama kieruję się radą udzieloną przez Gwen Thompson, która brzmi: „Jeżeli nikogo to nie krzywdzi, działaj wedle swojej woli”. Wiele osób interpretuje to zdanie jako proaktywne, a nie restrykcyjne. Oznacza to, że jeżeli chcesz coś zrobić i nie wyrządzi to nikomu krzywdy, droga wolna. Interpretacja ta może jednak zwalniać niektórych z części warunku „niekrzywdzenia nikogo”, ponieważ nie mówi nic o sytuacjach, w których krzywda dzieje się w chwili, gdy dana osoba nie robi aktywnie tego, co chce – odnosi się wyłącznie do okoliczności, w jakich dana osoba naprawdę chce zrobić coś, co nikogo nie krzywdzi. Ta interpretacja może sprawiać wrażenie etycznie naciąganej, ale wiele filozofii i świętych tekstów wydaje się dopuszczać luki. Dlaczego więc ludzie tak usilnie starają się interpretować nauki religii świata jako dopuszczające krzywdę? Ponieważ niekrzywdzenie nikogo jest praktycznie niemożliwe, a mimo wszystko staramy się zachęcać ludzi do dążenia do tego ideału.

Nakaz unikania krzywdy obejmuje także samą siebie, redukując zagrożenia i rany zadawane własnemu życiu. Póki co wszystko jasne – unikanie krzywdy własnej wydaje się oczywiste. Niekrzywdzenie innych również może przynosić cudowne korzyści. Pokój panujący między ludźmi zwiększa nasze osobiste bezpieczeństwo, a także zdolność współpracy i wspólnego odkrywania radości. Najlepsze jest to, że niekrzywdzenie nikogo sprawia, że jesteśmy bardziej świadome swoich działań. Zamiast przechodzić przez życie automatycznie, starannie rozważamy konsekwencje własnych działań i patrzymy na swoją moc przez pryzmat osobistej odpowiedzialności.

Złota zasada

Złota zasada przyjmuje wiele form w różnych religiach. Jej istotą jednak jest to, że powinnyśmy postępować wobec innych wyłącznie tak, jak chciałybyśmy, żeby inni postępowali wobec nas. Święte pisma religii świata ujmują to na odmienne sposoby, ale wszystkie mają na myśli to samo. Traktowanie innych życzliwie pomaga innym traktować miło nas, a takie działanie rozsyła po świecie fale życzliwości. Złota zasada to dyscyplina dostępna wszystkim uduchowionym ludziom. Zauważyłam, że kiedy przeżywam dzień, minimalizując krzywdę wyrządzaną innym i szerząc życzliwość jako naturalną reakcję, doświadczam wyjątkowego rodzaju duchowej radości. To właśnie ten duchowy stan mitolog Joseph Campbell nazwał podążaniem za błogością. Chociaż droga przez życie jest skomplikowana i trudna, idziemy nią z lekkim sercem i poczuciem nadziei. Czytając niniejszą książkę, dokładnie rozważ zobowiązanie się do niekrzywdzenia nikogo i również podążaj za swoją błogością.

Gwen Thompson, jak już wcześniej wspomniałam, zachęciła wiele osób do robienia tego, czego naprawdę pragnęły, jeżeli tylko nikogo to nie krzywdziło. Ona i inni myśliciele duchowi malowali obraz „niekrzywdzenia nikogo” jako prawa, którego trudno przestrzegać, ale które jest satysfakcjonujące: jego zwolennicy mogą odnaleźć wolność podążania za swoją błogością bez przekleństwa negatywnych konsekwencji. Jakiego rodzaju negatywnych konsekwencji? W różnych religiach różnie się to ujmuje, chociaż cel niekrzywdzenia nikogo pozostaje ten sam. Niektórzy wierzą, że automatycznie boskość albo wszechświat wymierzy jakąś karę. Uważa się, że tak jak każda akcja pociąga za sobą równorzędną i przeciwną reakcję, tak krzywda może powrócić do sprawcy, niejednokrotnie w stopniu nierównorzędnym czy ekstremalnym.

Złotą zasadę można również postrzegać jako wytyczną na temat empatii. Prawdopodobnie czytasz tę książkę, ponieważ w naturalny sposób jesteś empatką. Gdy widzisz, że ktoś cierpi, oczywiście chcesz w jakiś sposób ulżyć temu cierpieniu, nawet jeżeli oznacza to, że przejmiesz go trochę na siebie. Empatia może być jednak błogosławieństwem i przekleństwem. Osoba empatyczna jest wyjątkowo przystosowana do zmniejszania krzywdy na świecie. Empatka postrzega wydarzającą się krzywdę i może przyjąć na siebie rolę osoby rozwiązującej problem oraz wywierającej kojący wpływ.

Empatia może jednak zwrócić się przeciwko sobie i sama stać się problemem. Nazbyt empatyczne osoby mogą się wydawać rodzinie i znajomym mocno dołujące. Jako że empaci są tak wyczuleni na cierpienie, rodzina i znajomi mogą częściej słyszeć o tych negatywnościach i czuć się przez to smutni albo sfrustrowani. Osoby pełne empatii mogą również brać cierpienie na siebie wtedy, kiedy jest to zbędne i nie rozwiązuje problemu. Wszystko to stanowi wskazówki, że dany empata pominął część równania związaną z rozwiązywaniem problemów i dał się przytłoczyć odczuwanemu cierpieniu.

Jeżeli twoja własna empatia zacznie cię przygniatać, możesz mieć wrażenie, że cały świat zwrócił się przeciwko tobie. Tak bardzo starasz się czynić innym to, co chciałabyś, żeby inni czynili tobie, a oni w zamian unikają cię, wrzeszczą na ciebie albo okazuje się, że otaczają cię nadąsani, negatywni ludzie, którzy na każdym kroku stawiają ci opór. Możesz zrobić parę rzeczy: jeżeli jesteś empatką i nie masz nikogo, kto cię wysłucha, nadszedł czas na znalezienie sobie terapeuty. Praca ze specjalistą w dziedzinie zdrowia psychicznego może nauczyć cię włączania trybu rozwiązywania problemów albo unikania bodźców, które wzbudzają twoją empatię. Jeżeli nie będzie cię poruszało cierpienie całego świata, będziesz miała więcej przestrzeni psychicznej i czasu na podjęcie działań na mniejszą i praktyczniejszą skalę, żeby zmniejszyć cierpienie.

Po zaspokojeniu potrzeb dotyczących własnego zdrowia psychicznego rozważ zwrócenie się do ducha. Od tysiącleci ludzkość zwraca się do boskości, kiedy nic innego nie da się zrobić. Jeżeli czujesz się przytłoczona, oznacza to, że w danej chwili nic nie można zrobić. Kiedy nie da się zrobić nic praktycznego, pomódl się albo pomedytuj. Otwórz serce na boskość i przedstaw ból, jaki na siebie przejęłaś. Możesz poprosić o pocieszenie i ulgę, a możesz też po prostu wyrazić to, co niewysłowione. Twoja relacja z boskością może wzmocnić twoje granice i pomóc ci uzmysłowić sobie cel twojej empatii.

Co leży przed nami

Zanim wymyślisz własny plan działania, musisz wiedzieć, co jest istotą życia pełnego współczucia. Zaczniemy więc od zbadania twojej własnej empatii i współczucia. Po omówieniu podstawowych założeń zachęcę cię do przeanalizowania motywów, jakimi kierujesz się w tym bezinteresownym poszukiwaniu możliwości dawania. Twoje działania za każdym razem powinny wynikać z twojego życiowego celu. Wtedy możesz rozpocząć metodyczny proces zmiany swojego życia niezależnie od tego, czy oznaczać to będzie ponowne skierowanie go na właściwe tory, czy też wprowadzenie delikatnych poprawek w celu pielęgnowania spokojnej egzystencji. Podzielę się z tobą również pomysłami na dzielenie się swoim zamiłowaniem współczucia bez prawienia kazań.

Mój przykład

Był sylwester, kiedy z napięciem powiedziałam mojemu mężowi, że postanowiłam przez cały rok żyć zgodnie z zasadą „niekrzywdzenia nikogo”. Widzisz, on wiedział, że mam raczej ambiwalentny stosunek do etyki i moralności. Nieraz jeżyłam się, kiedy ludzie twierdzili, że wiodą życie bardziej moralne albo bardziej etyczne niż reszta społeczeństwa. Jako żona i matka w średnim wieku zdałam sobie sprawę, że w tym zabieganym i chwilami absurdalnym świecie wszyscy staramy się jak najlepiej. Mimo to było we mnie pragnienie stania się bardziej etyczną osobą. Doszłam do wniosku, że tego głodu nie powinnam ignorować. Moja lista postanowień noworocznych zawsze wyglądała jak litania niesamowicie winnej osoby, ponieważ desperacko próbowałam strząsnąć ze swojego życia brud.

Chociaż mój mąż mnie wspiera, przewrócił oczami i jęknął, kiedy wspomniałam o swoich postanowieniach. Powiedział mi, że nie wierzy w postanowienia noworoczne, sugerując w zamian, że powinno się nad sobą pracować przez cały rok, a zmiany wprowadzać w chwili, kiedy przyjdą nam do głowy. Było to rozsądne, jednak podobała mi się dodatkowa motywacja związana z kulturową tradycją robienia postanowień noworocznych. Mojego męża irytował również mój coroczny kryzys etyczny, ponieważ niektóre z moich postanowień nieuchronnie negatywnie na niego wpływały. Prawdę mówiąc, niemal wszystko, co robimy, wpływa na innych, nasze działania tworzą efekt domina szerzący się po całym wszechświecie. Mimo protestów męża nadszedł czas, abym wiedzą i działaniem dała sobie moc zaprowadzenia zmian w moim zakątku świata.

Po roku popełniania błędów, uczenia się na nich i nieustannego prowadzenia badań odkryłam, że czuję się lepiej ze swoim miejscem w świecie, a otaczający mnie ludzie dziękują mi za to, że stałam się trochę mniej egocentryczna. Dodatkowym efektem tych zmagań jest książka, którą trzymasz właśnie w ręku. Może i nie jestem Matką Teresą, ale pracując nad współczuciem, ustanowiłam w nim osobisty rekord. Jeżeli inni, tak jak ja, pracują nad osiągnięciem tego samego celu – a wiem, że wiele czytelniczek to właśnie robi – możemy wspólnie uczynić świat lepszym miejscem.

Prawdziwym zadaniem współczucia jest wykroczenie poza ideologię. Jasne, problemami systemowymi można i powinno się zająć, ale istnieje o wiele więcej innych praktycznych krzywd, które mogą się wydarzyć w codziennym doświadczeniu przeciętnej osoby. Krzywda dzieje się w naszych relacjach, dzieje się, kiedy wymsknie się niewłaściwe słowo podczas rozmowy z nieznajomym i kiedy ignorujemy realne zobowiązania w życiu na rzecz rozrywek albo ideologii. Krzywdzę swojego męża, kiedy ignoruję go, gdy próbuje mi powiedzieć coś ważnego. Krzywdzę swoje dzieci, gdy krzyczę na nie, zamiast odnaleźć w sobie głębsze pokłady cierpliwości i nauczyć je tego, czego potrzebują się nauczyć. Życie nie jest tak proste jak kupno najbardziej etycznej marki samochodu czy mleka. Prawdziwa praca kryjąca się w słowach „nie krzywdzić nikogo” jest zatem zarówno łatwa, jak i trudna: nie musimy koniecznie ściśle kontrolować, co robimy z naszymi dobrami, ale zawsze trudno jest zmienić swój sposób postrzegania świata i wchodzenia z nim w interakcje.1

Dogadywanie się z innymi bez obwiniania się

Moja czteroletnia córka miała dziś w przedszkolu naprawdę ciężki dzień. Wdała się w kolejną bójkę z jedną z koleżanek, co skończyło się zadrapaniem na twarzy. W drodze do domu była złośliwa, nieszczęśliwa i na wszelkie sposoby starała się pokłócić ze mną. Nie odzywałam się, modląc się w duchu, żeby w samochodzie nie wybuchła wojna na krzyki z dziećmi kopiącymi się na tylnym siedzeniu. Kiedy dotarliśmy do domu, pobiegłam szykować obiad, zostawiając dzieci samym sobie. Możliwe, że był to mój błąd – powinnam była poświęcić chwilę na pogłębienie więzi między córką a mną. Nie minęło jednak dużo czasu, gdy dała mi znać, że potrzebuje uwagi.

Usłyszałam, że w pokoju obok krzyczy na swojego dwuletniego brata. Jej głos był zmęczony. Wyłączyłam kuchenkę i poszłam do pokoju zobaczyć, co się dzieje. Mój synek zachowywał się jak to on, bawił się samolocikiem, siedząc w swoim czerwonym wózeczku. Po twarzy mojej córki płynęły łzy, kiedy mówiła, że on po prostu nie robi tego, co ona mu każe. Usiłowała kierować jego zabawą, a on nie współpracował zgodnie z jej wytycznymi. Widziałam, o co naprawdę w tym chodzi: czuła, że nie ma kontroli nad własnym życiem, więc próbowała kontrolować wszystko i wszystkich dookoła.

Przytuliłam ją i opowiedziałam historię mężczyzny, który poszedł do pracy i miał bardzo zły dzień, ponieważ szef powiedział mu coś przykrego. Kiedy mężczyzna wrócił do domu, był tak wściekły, że kopnął swojego psa. W tym punkcie opowieści moja córka wydała z siebie stosowny okrzyk trwogi. Słusznie wiedziała, że kopiąc psa, mężczyzna zachowywał się niewłaściwie. Wsunęłam jeden z jej warkoczyków za ucho i wyjaśniłam łagodnie, że kiedy po złym dniu w przedszkolu wraca do domu i jest niedobra dla swojego braciszka, zachowuje się tak jak ten mężczyzna z opowieści. Następnie omówiłyśmy, co może zrobić, żeby mieć trochę przestrzeni dla siebie, z dala od brata, kiedy chce ochłonąć.

Wartość życia pełnego współczucia przejawia się najmocniej w związkach. Mogę zadręczać się tym, czy moje wybory życiowe skrzywdzą przyszłe pokolenia, ludzi w odległych zakątkach świata albo zwierzęta, ale prawdziwa krzywda, którą zazwyczaj wyrządzam, kryje się w codziennych rozmowach – zwłaszcza z mężem i dziećmi, a także ze znajomymi i nieznajomymi. Wszyscy wiemy, że słowa mogą ranić. Są tak potężne, że mogą skazać kogoś za przestępstwo albo spowodować emocjonalne rany, które pozostawią trwałe blizny. Negatywne słowa mogą przyciągać do naszego życia negatywność. W rezultacie doświadcza się efektu kuli śnieżnej: negatywne myśli i słowa powodują, że zauważa się wokół siebie więcej negatywności i można przyciągnąć do swojego życia więcej złych ludzi i okropnych wydarzeń. W ten sposób ranienie innych ludzi słowami sprowadza krzywdę do naszego własnego życia.

Krzywda wyrządzana w związkach jest zazwyczaj głęboko zakorzenionym nawykiem, niejednokrotnie sięgającym dzieciństwa. Wiele dzieci uczy się wzorców słownych we wczesnych latach życia przez obserwację dorosłych. To nie ich wina, że dorastają, naśladując wzorce słownej agresji, ale nawet ludzie, których dzieciństwo było wypełnione przemocą, mogą się zmienić. Jeżeli w twojej przeszłości wydarzyła się jakaś forma przemocy i nadal się z nią borykasz, nie lękaj się – możesz się od niej uwolnić. Jeżeli twoje problemy są poważne, możesz skorzystać z pomocy terapeuty. Ekspert może pokazać ci zarówno to, co wyzwala twoją potrzebę krzyczenia na innych, jak i alternatywne zachowania.

W przypadku pozostałych ludzi paskudne słowa mogą ku nam rzucić nawet ci najmilsi. Przyczynami mogą być zmęczenie, głód, stres i wiele innych czynników. Pierwszym krokiem może być przyjrzenie się, co jest takim bodźcem dla nas. Rozwiązanie danego problemu przed wejściem w interakcje z innymi będzie najprostszym rozwiązaniem. Może wymagać to wycofania się z frustrującej rozmowy, powiedzenia: „Potrzebuję chwili wytchnienia. Czy możemy omówić to później?”. Następnie możemy wrócić do rozmowy, kiedy bardziej czujemy się na siłach kontrolować, co mówimy.

Zerwanie z ciętymi ripostami i próżnymi albo głupimi rozmowami

Mówi się, że czytanie albo oglądanie wiadomości wywołuje w ludziach lęk. Jeżeli nieustannie widzisz obrazy krzywdzonych ludzi, twój mózg naturalną koleją rzeczy zaczyna mówić ci, że świat jest niebezpiecznym miejscem. Sama zauważam to zjawisko u siebie, kiedy widzę w mediach krzywdę wyrządzaną słowami albo dziejącą się w związkach. Wszyscy wiemy, że raczej nie jest dobrym pomysłem, żeby małe dzieci oglądały programy telewizyjne, które zawierają wulgarne słowa i zwroty – a jak się okazuje, ja sama zauważyłam zmianę w swoim zachowaniu, kiedy słucham takich treści. Może tak samo jest w twoim przypadku.

Kiedyś odczuwałam grzeszną przyjemność, czytając internetowe blogi rozrywkowe, których autorzy naśmiewają się z innych ludzi. Udzielanie się w tych sarkastycznych i złośliwych społecznościach, w których ludzie komentują często posty okrutnymi żartami, zwykło być moją odskocznią od codzienności. Z czasem jednakże zauważyłam, że czytanie tych blogów sprawia, iż jestem bardziej cięta i sarkastyczna w prawdziwym życiu. Naśmiewałam się z męża przed przyjaciółmi i zakładałam, że otaczający mnie ludzie nie są tak bystrzy, jak się wydają. Kiedy w moich relacjach pojawiły się problemy wynikające z używanych przeze mnie słów, postanowiłam odciąć się od tych blogów oraz innych źródeł sarkazmu i niegrzeczności. Przerwa, która pierwotnie miała trwać tydzień, przeciągnęła się do miesiąca, a teraz trwa już kilka miesięcy. Dzięki niej diametralnie zmieniły się moje reakcje podczas rozmów. Zamiast robić z męża obiekt żartów, teraz przypominam sobie, że we wszystkich rozmowach chcę podnosić go na duchu i że chcę pomóc mu być jak najlepszym człowiekiem. To z kolei pomaga mnie stać się lepszym człowiekiem.

Weź teraz pod uwagę media, które mogą sprawiać, że automatycznie zakładasz, iż otaczający cię ludzie są głupi albo że podłe, cięte komentarze stanowią świetną rozrywkę. Czy są jakieś programy telewizyjne albo strony internetowe, które wywierają na ciebie wpływ? Czy możesz zrobić sobie od nich przerwę i przekonać się, czy wpływają one na sposób, w jaki odnosisz się do innych? Przeprowadź taki eksperyment i zobacz, czy zauważysz różnicę.

Oczywiście media nie są jedynym źródłem tego rodzaju oddziaływań. Na większość z nas jeszcze większy wpływ mają rozmowy toczące się dookoła nas między członkami naszych rodzin, współpracownikami i znajomymi. Przyjmowanie na siebie roli policjanta myśli i zapobieganie wszelkim negatywnym konwersacjom są niepraktyczne, ale można nie brać w nich udziału. Kiedy chcę tak postąpić, kieruję się treścią książki The Key of Solomon the King autorstwa S. Liddella MacGregora Mathersa. W instrukcjach udzielanych osobom praktykującym magię sugeruje on powstrzymanie się na jakiś czas od „ próżnych i głupich konwersacji”. Wspomina on o dziewięciu dniach, ale szczerze mówiąc, nie wydaje mi się, żebym była w stanie wytrzymać tak długo. Staram się raczej powstrzymywać się od rozmów tego rodzaju przez trzy dni przed każdymi świętami w moim życiu.

Czymże jest więc „próżna i głupia konwersacja”? Wszystkie tradycje religijne zgadzają się, że plotkowanie jest złe, jest to zatem pierwsza rzecz, na którą zwracam uwagę, kiedy robię sobie przerwę od negatywnych rozmów. Jeżeli chcę rozmawiać o kimś, kto jest akurat nieobecny w towarzystwie, nie robię tego, tylko rozmawiam z tą osobą bezpośrednio. Jeżeli słyszę, że plotkują osoby mnie otaczające, nie biorę udziału w rozmowie. Jeżeli mogę sobie na to pozwolić, proszę te osoby, żeby nie plotkowały, lecz poczekały z dyskusją na dany temat do czasu pojawienia się nieobecnego.

Próżność odnosi się do pełnego pychy przechwalania się, które nie służy żadnemu dobremu celowi. Próżność może odciągnąć naszą uwagę od potrzeb innych ludzi. Pozostawanie uważną na potrzeby innych jest ważną częścią życia pełnego współczucia. Próżność sprawia również, że inni czują się emocjonalnie urażeni w wielu sytuacjach – na przykład wtedy, kiedy chełpimy się w sposób, który wywołuje w innych smutek, gdyż brakuje im czegoś w ich własnym życiu. Możesz nie mieć z próżnością takiego problemu, jaki mam ja, ale postaraj się hamować przechwałki, jeżeli i kiedy się pojawiają.

Na głupie czy niemądre rozmowy jest czas i miejsce. Chichotanie ze znajomymi z absurdów może być całkiem nieszkodliwym zajęciem. Jeżeli jednak wasze rozmowy krążą głównie wokół bzdur i głupot, mogą odciągać twoją uwagę od bardziej poważnych i duchowych zagadnień życia. Zauważyłam, że kiedy unikam niemądrych rozmów, zaczynam zadawać obecnym w moim życiu osobom ważne pytania. Rozmawiam z nimi o głębszych problemach świata, o celach życiowych albo pytam: „Jak się masz?” i naprawdę chcę to wiedzieć. Dobrze jest zrobić sobie przerwę od niezbyt mądrych rozmów na kilka dni poprzedzających święto albo inne duchowe wydarzenie. Jeżeli nie obchodzisz żadnych świąt, możesz wybrać dowolny czas. Ja staram się wstrzymywać od niemądrych rozmów mniej więcej dwa razy w miesiącu. To naprawdę zabawne, kiedy rozmawiam z mężem i nagle muszę powiedzieć: „Właśnie zorientowałam się, że ta konwersacja jest niesamowicie głupia i muszę się od niej powstrzymać!”. Taka gadka szmatka, którą akurat prowadzimy, zawsze wywołuje na koniec śmiech u nas obojga. Możesz uznać, że taka praktyka będzie dla ciebie pożyteczna albo nie. Ja przekonałam się, że raz na jakiś czas poprawia to moją postawę, zwłaszcza jeżeli popadnę w nawyk myślenia wyłącznie o sobie samej i własnej rozrywce, kiedy rozmawiam z innymi.

Ciąg dalszy dostępny w wersji pełnej
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: