Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wysłannik. Powrót na Ziemię - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Maj 2017
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Wysłannik. Powrót na Ziemię - ebook

Książka opowiada o zagładzie na Ziemi po której część populacji zostaje wysłana na inną planetę. Po paru wiekach specjalny oddział wraca na Ziemię…

Kategoria: Fantasy
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-844-6
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy: Niewinny początek czegoś strasznego

Maj, 1989.

„Wszystko zaczęło się w 1989. Globalne ocieplenie i nadmierne eksploatowanie Ziemskich zasobów w końcu dały o sobie znać. Naukowcy i ekolodzy ostrzegali. Informacje o nadchodzącej katastrofie były wszędzie: W radiu, telewizji, gazetach. Nikt nie zdawał sobie sprawy z powagi sytuacji. Jednak rząd w porę zorientował się z powagi tych ostrzeżeń.

Styczeń, 1997.

W 1997 przepowiednie ekologów i naukowców się spełniły: Lody powoli zaczęły topnieć co spowodowały wielkie powodzie w wielu krajach. Temperatury zwiększyły się o 6 stopni Celsjusza co spowodowało wyginięcie wielu gatunków zwierząt i roślin. W wielu cieplejszych krajach poziom wody wód jezior i rzek obniżył się o kilka centymetrów.

Czerwiec, 2003.

W 2003 nastąpiły globalne zmiany pogody. Temperatury powiększyły się o kilkanaście stopni Celsjusza przez co wiele gatunków zwierząt i ryb wyginęły ponieważ poziom wód znacznie się obniżył. Na całym świecie huragany i tornada następowały coraz częściej przez co transport wodny i powietrzny stał się niebezpieczny przez co giełdy krajowe zaczęły padać. Pomimo obniżenia poziomu wód, nastąpiły wielkie globalne powodzie które zatopiły dość dużą część świata.

Grudzień, 2035

Nastąpiła globalna katastrofa ekologiczna. Z powodu ogromnych temperatur na całym globie wszystkie wody na Ziemi zaczęły wysychać. Większość gatunków zwierząt i roślin wyginęła, podobnie jak większość populacji. Okazało się że władze wysłały rakietę z kilkuosobową załogą mającą odkryć inne planety na których można by żyć. Okazało się że znaleźli oni planetę zwaną Emirra. Ta planeta miała zdatne warunki do życia — Wodę i Atmosferę. Władze zbudowały około 100 rakiet zdolne pomieścić około 100 tysięcy ludzi z całego świata. W Europie wylądowały dwie rakiety. Na początku zabierali ważne osobowości, a dopiero później zwykłych ludzi. Ja i moja rodzina weszliśmy na pokład jako jedni z ostatnich. Lot trwał kilka tygodni. Kapitanem naszego statku był Estevan Alves. Pochodził z Południowej Ameryki i został mianowany kapitanem zaledwie kilka dni przed odlotem. Zresztą nie on jedyny był niedoświadczony w pełnionej przez siebie funkcji. A ponieważ członków załogi brakowało poprzez losowanie wyznaczono sprzątaczy i sprzątaczki z zwykłych obywateli. Na szczęście kapitan był bardzo miły i rozumiał nasze potrzeby. Kiedy już wylądowaliśmy żołnierze wysłani przez rząd przygotowali małą wioskę namiotów specjalnie na nasz przylot. Miejsca brakowało więc musieliśmy gnieść się po kilkadziesiąt osób w namiotach o powierzchni kilku metrów kwadratowych ponieważ noce były bardzo zimne. Z powodu zmiany czasu spaliśmy prawie dwa dni. Rano obudził mnie głośny gwizd. W kilku językach organizatorzy zebrali w kilku miejscach wszystkich ludzi. Odkrywcy przysłani wiele lat temu tutaj opowiadali ludziom o warunkach panujących na tej planecie. Jak już zauważyłem grawitacja na tej planecie nie różniła się zbytnio od tej ziemskiej. Okazało się że oprócz nas, na tej planecie występowały tylko małe jednokomórkowe organizmy. Fauna tej planety nie była zbyt bogata, jednak odkrywcą udało się wyhodować kilka gatunków ziemskich warzyw i owoców. Zaraz po tym, w największym namiocie zaczęli rozdawać jedzenie. Niebyło specjalnie smaczne, ale w końcu znajdowaliśmy się na innej planecie, więc nie było co narzekać. Po śniadaniu odbyła się konferencja na której ustalono że prawie każdy zostanie zatrudniony jako rolnik, a reszta dostanie posady w nowo utworzonym rządzie”… — Tak według pamiętnika jednego z ocalałych przebiegła ewakuacja. — Po kilku dniach zostało utworzone pierwsze miasto o nazwie Pieod. Następnie podzielono je na kilka dzielnic aby uniknąć konfliktów na tle rasowym i religijnym. Mnie z moją rodziną przydzielono do chrześcijańskiej dzielnicy dla Europejczyków. Jak później się okazało nawet podzielenie miasta na dzielnice nie pomogło w uniknięciu sporów przez które raczkująca jeszcze cywilizacja mogła całkowicie się rozpaść. W ostatniej chwili władze postawili wielki mur pomiędzy dwoma skłóconymi stronami”… — W tym miejscu kończył się pamiętnik i dalsze strony były puste lub brudne od dawno zaschłej krwi…Rozdział drugi: Wezwanie

Wstałem rano jak zawsze. Dzieci były już w szkole a że w poniedziałki miałem wolne mogłem pozwolić sobie na godzinę dłużej snu. Wszedłem do kuchni, otworzyłem szafkę i wyciągnąłem puszkę z kakao i ulubiony kubek. Podniosłem stojący obok palnika garnuszek, napełniłem go mlekiem i położyłem na owym tym razem zapalonym palniku. Odczekałem aż mleko się podgrzeje i wlałem je do kubka z kakao. Pomieszałem i położyłem koło okna aby trochę ostygło. Usiadłem na kanapie i zacząłem czytać gazetę. Po chwili zadzwonił dzwonek do drzwi. Niczego nie zamawiałem więc mogę wykluczyć kuriera. Nie wiedziałem kto to ale mimo to wziąłem kubek z kakao i otworzyłem drzwi.

— Dzień dobry. Oficer Peter Freitag, czy ma pan chwilę?

— Tak, a co?

— Mogę wejść do środka?

— No dobrze…

Powiedziałem i wskazałem ręką na kanapę. Usiadłem a on usiadł naprzeciwko mnie. Jego mina nic nie zdradzała co musiało być efektem specjalnego szkolenia. Aby przełamać milczenie zapytałem:

— Chce pan może herbaty?

— Nie mogę… — powiedział i na chwilę zapanowała cisza — Muszę panu coś przekazać… — w tym momencie wyciągnął kupkę papierów z teczki którą miał przy sobie i przekazał ją mi — Został pan przydzielony do specjalnego oddziału wojskowego. Tutaj ma pan wszystkie szczegóły. Ma pan stawić się jutro dokładnie o 12. Jeśli pan tego nie zrobi wyląduje pan w więzieniu do końca życia. — powiedział i wyszedł.

Z wrażenia upuściłem kubek. Przez parę dobrych minut stałem nieruchomo. Po jakimś czasie usiadłem na kanapie i zacząłem czytać. Okazało się że kilka miesięcy temu władze wysłali specjalnego drona aby zbadać czy Ziemia nadaje się do ponownego skolonizowania lub jeśli nie to czy można ją wykorzystać jako działkę dla fabryk i korporacji. Jak się okazało dron został zestrzelony przez nieznane siły. Po wysłaniu drugiego drona tym razem z bezpiecznej odległości udało się zrobić wyraźne zdjęcie jednego z miast w dawnej Ameryce Południowej w którym żyją ludzie lub coś na kształt ludzi. Misja będzie polegała na odkryciu co tam naprawdę się dzieje aby następnie o wiele liczniejsze wojska w celu przejęcia Ziemi. Kiedy skończyłem czytać byłem strasznie zdenerwowany. Chociaż tego nie napisali misja jest bardzo niebezpieczna i równie dobrze mogę nie wrócić więcej do domu. Postanowiłem się położyć. Zostawiłem papiery na stole i podszedłem do szafki po leki na sen gdyż wiedziałem że nie zasnę bez nich. Położyłem się na sofie i od razu zasnąłem…

— THOMAS! THOMAS! OBUDŹ SIĘ! — krzyczała żona ktoś kiedy się obudziłem.

— Ccco się dzieje? — spytałem niemrawo

— Zasnąłeś i nie dało ci się obudzić! Po co ci te tabletki! I co to za papiery!

— Przeczytaj…

Podniosła dokument i zaczęła czytać. Natychmiast się zasmuciła i powiedziała:

— Bardzo mi przykro… Nie wiedziałam…

Powiedziała i przytuliła mnie.

— Chyba pójdę jeszcze spać….

— Jasne. Obudzę cię rano…

Wstałem i poczłapałem do sypialni. Z powodu leków nasennych byłem śpiący. Położyłem się na łóżku i zasnąłem. Około 5.30 obudził mnie budzik. Wstałem, ubrałem się w wcześniej przygotowane ubrania i zszedłem na śniadanie. Na stole w kuchni czekały gotowe grzanki, dżem i kakao. Oprócz tego była tam mała karteczka na której pisało:

„Nic mi nie jest. Nie musisz się martwić. Nie chciałam cię denerwować… Mam ze sobą dzieci…

Twoja żona…”

Zmartwiłem się. Rozumiem ją… Zresztą nie miałem czasu na przemyślenia bo miałem niecałą godzinę na śniadanie i dotarcie do budynku rządu. Tak więc zjadłem i wsadziłem brudne naczynia do zmywarki. Wyszedłem z domu i zamknąłem za sobą drzwi. Upewniłem się że wziąłem wszystkie dokumenty i wsiadłem do samochodu. Zeskanowałem do nawigacji znajdującą się na odwrocie dokumentu mapę i ruszyłem według jej wskazówek. Po pół godzinie dojechałem na miejsce. Wysiadłem z auta i podszedłem do drzwi pomimo tego że była dopiero 6.49 Drzwi rozsuwane automatycznie się rozsunęły. Poszedłem do recepcjonistki i pokazałem jej dokument.

— Proszę udać się do gabinetu pana Toby-iego Locka. — powiedziała i pokazała palcem na drzwi. Podszedłem do nich i zapukałem. Natychmiast otworzył je pan wyglądający na około 30 lat i uśmiechał się.

— Witam pana. — przywitał się.

— Dzień dobry. — odpowiedziałem

— Niech pan usiądzie — powiedział i pokazał na krzesło stojące przy biurku. Usiadłem na co on też usiadł. — Na początek musimy omówić sobie parę ważnych kwestii. Po obserwacji oraz zapoznaniu się z pańskimi dokumentami stwierdziliśmy że nadaje się pan do tej misji. Ale i tak będę musiał zadać panu kilka pytań. Przede wszystkim czy brał pan wczoraj lub dzisiaj jakieś leki?

— Tak, brałem leki nasenne żony. Nie mogłem zasnąć z powodu emocji.

— Dobrze. A czy jadł pan dziś coś dziwnego?

— Jak zwykle grzanki z dżemem i kakao.

— Ok. Ostatnie pytanie: Czy pamięta pan może ile pan spał?

— Z dwanaście może trzynaście godzin jeśli się nie mylę…

— No dobrze. Zaraz przyjdzie do pana lekarz który sprawdzi czy nadaje się pan do treningu. Jeśli nie, zostanie pan u nas a my przypilnujemy by był pan w dobrej formie.

Pan Toby chyba chciał by zabrzmiało to jak groźba ale jego lekko żartobliwy ton głosu sprawił że było to raczej niegroźne ostrzeżenie. Kiedy pan Toby wstał i wyszedł z pomieszczenia do środka wszedł lekarz.

— Dzień dobry. Jak pan pewnie wie muszę sprawdzić czy jest pan sprany. — kiedy już się przedstawił postawił na biurku walizkę i otworzył ją. W środku znajdował się aparat do pomiarów ciśnienia i słuchawka. Na początek wyciągnął słuchawkę, założył ją i przyłożył mi ją do mojego serca. Kazał mi oddychać przez kilka sekund a potem zapisał coś na kartce. Odłożył słuchawki i wyciągnął aparat do pomiaru ciśnienia. Włączył go i założył opaskę od niego mi na rękę. Znowu coś zapisał i powiedział:

— Wszystko z panem porządku. — powiedział, spakował wszystko i wyszedł.

Po chwili do pomieszczenia wszedł pan Toby.

— Wyniki badań nie wykazują nic niepokojącego więc już dzisiaj możemy zacząć trening. Tak więc pojedzie pan ze mną do ośrodka treningowego. — kiedy skończył mówić zabrał dokumenty z biurka i wyszedł z biura. Następnie wyszedł z budynku rządu i wsiadł do wyglądającego na wojskowy pojazd. Ja sam usiadłem z tyłu. Po chwili wyruszyliśmy. Jechaliśmy przez około 3 godziny. W końcu dojechaliśmy na miejsce. Wysiedliśmy i podeszliśmy do dużego budynku. Toby zapukał do drzwi które zaraz się otworzył około 40 letni mężczyzna w wojskowej kamizelce.

— Dzień dobry. Tak jak obiecałem przywiozłem pana Thomasa Huntera. — powiedział i przekazał temu panu dokumenty które przywiózł, wsiadł do auta i odjechał.

— Niech pan wejdzie, panie Hunter. A. Właśnie. Nazywam się Felix Emmet. Będę zarządzał misją w której bierze pan udział. Teraz będę musiał przekazać pana w ręce trenera, Henrik-a Hals-a. — poinformował. Ręką pokazał mi gdzie mam się udać a sam odszedł korytarzem w lewo. Poszedłem tam gdzie kazał mi Felix. Stały tam drzwi więc zapukałem. Zaraz otworzył mi wysoki pan.

— Dzień dobry panu. Proszę wejść — powiedział. Kiedy znalazłem się już w środku pokazał mi ręką abym usiadł na krześle naprzeciwko biurka. Kiedy już usiedliśmy zaczął mówić:

— Nazywam się Finley John. Od dzisiaj przez kilka miesięcy będę pańskim trenerem. Musi się pan dobrze przygotować do misji.

— Rozumiem…

Wyszliśmy z pokoju. Cały trening trwał kilka miesięcy. Przez pierwsze pięć miesięcy ćwiczyliśmy używanie broni, chowanie się za osłonami itp. Oprócz tego uczyliśmy się też bardziej teoretycznych rzeczy jak np. strategia lub podstawowa geografia terenu ziemi na podstawie zdjęć dostarczonych przez rakiety wysłane przez rząd. Następnie ćwiczyliśmy w specjalnej sali symulującej warunki panujące na ziemi, zarówno w miejscu gdzie mieliśmy wylądować jak i w miejscach które według pułkownika możemy odwiedzić. Po trzech miesiącach treningów pułkownik zebrał nas wszystkich na apelu w którym przedstawił najważniejsze informacje:

— Jak pewnie wiecie z ćwiczeń na symulatorze wylądujemy na terenie dość gęstej dżungli o dość ciepłym klimacie. Żyją tam nieliczne i niegroźne zwierzęta których nie doświadczyliście w symulacji. Naszym celem i obowiązkiem jest dokładniejsze zbadanie klimatu, tamtejszych roślin i zwierząt. Oprócz tego musimy zbadać glebę oraz sprawdzić czy przygotowane tutaj rośliny przystosują się do tamtejszych warunków a jeśli nie to wyhodowanie dostosowanych. Oczywiście wy nie będziecie się tym bezpośrednio zajmować gdyż zabieramy ze sobą odpowiednich naukowców i badaczy. — oznajmił. Oprócz tego omówiliśmy rzeczy takie jak np. jak będzie wyglądać start statku. Po omówieniu tych rzeczy wróciliśmy do pokojów przydzielonych nam na początku szkolenia. Położyliśmy się aby się zdrzemnąć. Po paru godzinach do pokoju wszedł ktoś w mundurze oficera. Podszedł do mojego biurka i położył na nim kartkę papieru oraz pióro wieczne. Następnie wyszedł i zamknął za sobą drzwi. Zrozumiałem że musimy napisać list pożegnalny do rodziny. Zdziwiłem się trochę że musimy używać atramentu i kartki ale można było się domyśleć że dawanie nam sprzętu elektronicznego mogło być niebezpieczne gdyż dowiedzieliśmy się wiele tajny rzeczy… Oprócz kartki i pióra na biurku leżał też kawałek papieru na którym pisało:

„WSZYSCY BIORĄCY UDZIAŁ W AKCJI EOPNZ ZOBOWIĄZANI SĄ DO NAPISANIA LISTU POŻEGNALNEGO MAJĄCEGO OD 4 DO 120 LINIJEK TEKSTU. WSZELKIE UJAWNIANIE TAJEMNIC LUB NIEODPOWIEDNIE TREŚCI ZOSTANĄ WYKRYTE I USUNIĘTE”

Wziąłem pióro do ręki i zacząłem pisać:

„A więc przyszedł ten dzień… Przez całe szkolenie starałem się o tym nie myśleć, przekonywałem sam siebie że to tylko straszny sen… Nie pożegnaliśmy się czego bardzo żałuje. Jeśli dzieci są w domu przekaż im to teraz, a jeśli nie przekaż im to jutro… Kocham was…”

Nie mogłem już zmusić się aby napisać więcej. Odłożyłem pióro i kartkę i położyłem się spać pomimo tego że nie byłem zmęczony… Kiedy wstałem rano następnego dnia byłem strasznie głodny. Nie zauważyłem tego wczoraj ale zjedliśmy wtedy tylko małe śniadanie. Doszedłem do wniosku że to ze względu na małe ale wciąż istniejące przeciążenia podczas startu statku mogące wywołać mdłości. Po chwili pod drzwiami pojawiła się kartka:

Darmowy fragment
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: