Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Zima świata - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Listopad 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Zima świata - ebook

Akcja książki rozpoczyna się w momencie dojścia Hitlera do władzy w 1933 roku, kilka lat po wydarzeniach opisanych w UPADKU GIGANTÓW. Pojawiają się tu postacie, których losy składały się na fabułę tamtej książki, a także ich dorastające i dorosłe dzieci. W Niemczech mnożą się akty przemocy wobec Żydów, represje wobec politycznych przeciwników partii nazistowskiej. Rodziny von Ulrichów i Francków czynnie przeciwstawiają się nazistom i płacą za to najwyższą cenę. Wołodia, syn Grigorija Peszkowa, attache przy ambasadzie radzieckiej w Berlinie, prowadzi działalność wywiadowczą, werbując niemieckich informatorów. Jednym z nich jest Werner Franck. Drugi z braci Peszkowów, Lew, realizuje swoje marzenie – emigruje do Ameryki i zdobywa fortunę. Jego córka Daisy przyjeżdża do Londynu, gdzie poznaje sympatyzującą z faszystami rodzinę hrabiego Fitzherberta. Uwodzi syna hrabiego, zostaje jego żoną. Na uroczystym balu w Cambridge poznaje Lloyda Williamsa, który zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Daisy nie odwzajemnia jego uczucia. Zrozpaczony Lloyd wyjeżdża do Hiszpanii i zgłasza się jako ochotnik do brygad międzynarodowych. Tuż przed wybuchem II wojny światowej los ponownie zetknie go z Daisy...

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7885-054-0
Rozmiar pliku: 1,6 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

KEN FOL­LETT

Świa­to­wej sła­wy pi­sarz bry­tyj­ski. Po ukoń­cze­niu stu­diów fi­lo­zo­ficz­nych na Uni­ver­si­ty Col­le­ge w Lon­dy­nie pra­co­wał jako re­por­ter i bez więk­sze­go suk­ce­su pu­bli­ko­wał po­wie­ści sen­sa­cyj­ne pod kil­ko­ma pseu­do­ni­ma­mi. Je­de­na­sta z ko­lei – thril­ler wo­jen­ny za­ty­tu­ło­wa­ny Igła – przy­nio­sła mu za­słu­żo­ną sła­wę, zo­sta­ła też na­tych­miast sfil­mo­wa­na z Do­nal­dem Su­ther­lan­dem w ty­tu­ło­wej roli nie­miec­kie­go szpie­ga. Fol­lett wy­spe­cja­li­zo­wał się w thril­le­rach, naj­czę­ściej (choć nie tyl­ko) osa­dzo­nych w re­aliach II woj­ny świa­to­wej (m.in. Klucz do Re­be­ki, Noc nad oce­anem, Lot Ćmy, Trze­ci bliź­niak, Za­bój­cza pa­mięć, Za­mieć) oraz po­wie­ściach hi­sto­rycz­no-przy­go­do­wych (Nie­bez­piecz­na for­tu­na, Fi­la­ry Zie­mi, Świat bez koń­ca, Upa­dek gi­gan­tów, Zima świa­ta). Jego do­ro­bek li­te­rac­ki spo­tkał się z za­in­te­re­so­wa­niem twór­ców fil­mo­wych. Na kan­wie kil­ku ksią­żek po­wsta­ły fil­my ki­no­we bądź se­ria­le te­le­wi­zyj­ne (Klucz do Re­be­ki, Trze­ci bliź­niak, Za­mieć, Na skrzy­dłach or­łów, Fi­la­ry Zie­mi, a ostat­nio Świat bez koń­ca).Tego au­to­ra

Po­wie­ści hi­sto­rycz­ne

NIE­BEZ­PIECZ­NA FOR­TU­NA

UCIE­KI­NIER

CZŁO­WIEK Z SANKT PE­TERS­BUR­GA

Fi­la­ry Zie­mi

FI­LA­RY ZIE­MI

ŚWIAT BEZ KOŃ­CA

Stu­le­cie

UPA­DEK GI­GAN­TÓW

ZIMA ŚWIA­TA

KRA­WĘDŹ WIECZ­NO­ŚCI

Thril­le­ry wo­jen­ne

IGŁA

KRYP­TO­NIM KAW­KI

LOT ĆMY

KLUCZ DO RE­BE­KI

NOC NAD OCE­ANEM

Thril­le­ry

MŁOT EDE­NU

ZA­BÓJ­CZA PA­MIĘĆ

TRÓJ­KA

ZA­MIEĆ

SKAN­DAL Z MO­DI­GLIA­NIM

TRZE­CI BLIŹ­NIAK

LWY PAN­SZI­RU

PA­PIE­RO­WE PIE­NIĄ­DZE

Li­te­ra­tu­ra fak­tu

NA SKRZY­DŁACH OR­ŁÓW

www.ken-fol­lett.comGŁÓWNI BOHATEROWIE

Ame­ry­ka­nie

Ro­dzi­na De­wa­rów

se­na­tor Gus De­war

Rosa De­war, jego żona

Wo­ody De­war, ich star­szy syn

Chuck De­war, ich młod­szy syn

Ur­su­la De­war, mat­ka Gusa

Ro­dzi­na Pe­sh­ko­vów

Lev Pe­sh­kov

Olga Pe­sh­kov, jego żona

Da­isy Pe­sh­kov, ich cór­ka

Mar­ga, ko­chan­ka Lva

Greg Pe­sh­kov, syn Lva i Mar­gi

Gla­dys An­ge­lus, gwiaz­da fil­mo­wa, dru­ga ko­chan­ka Lva

Ro­dzi­na Ro­uzro­khów

Dave Ro­uzrokh

Jo­an­ne Ro­uzrokh, jego cór­ka

Dzie­ci so­cje­ty z Buf­fa­lo

Dot Ren­shaw

Char­lie Fa­rqu­har­son

Inni

Joe Bre­khu­nov, ban­dzior

Brian Hall, dzia­łacz związ­ko­wy

Jac­ky Ja­kes, gwiazd­ka fil­mo­wa

Ed­die Par­ry, ma­ry­narz, przy­ja­ciel Chuc­ka

ka­pi­tan Van­der­me­ier, do­wód­ca Chuc­ka

Mar­ga­ret Cow­dry, pięk­na dzie­dzicz­ka

Po­sta­cie hi­sto­rycz­ne

Fran­klin De­la­no Ro­ose­velt, pre­zy­dent Sta­nów Zjed­no­czo­nych

Mar­gu­eri­te „Mis­sy” Le­Hand, jego asy­stent­ka

Har­ry Tru­man, wi­ce­pre­zy­dent Sta­nów Zjed­no­czo­nych

Cor­dell Hull, se­kre­tarz sta­nu

Sum­ner Wel­les, pod­se­kre­tarz sta­nu

Le­slie Gro­ves, puł­kow­nik kor­pu­su in­ży­nie­ryj­ne­go ar­mii

An­gli­cy

Ro­dzi­na Fit­zher­ber­tów

hra­bia Fit­zher­bert, zwa­ny Fit­zem

księż­nicz­ka Bea, jego żona

Boy Fit­zher­bert, wi­ceh­ra­bia Abe­ro­wen, ich star­szy syn

Andy, ich młod­szy syn

Ro­dzi­na Lec­kwi­thów-Wil­liam­sów

Ethel Lec­kwith (z domu Wil­liams), par­la­men­ta­rzyst­ka z Ald­ga­te

Ber­nie Lec­kwith, mąż Ethel

Lloyd Wil­liams, syn Ethel, pa­sierb Ber­nie­go

Mil­lie Lec­kwith, cór­ka Ethel i Ber­nie­go

Inni

Ruby Car­ter, przy­ja­ciół­ka Lloy­da

Bing We­sthamp­ton, przy­ja­ciel Fit­za

Lin­dy i Liz­zie We­sthamp­ton, cór­ki bliź­niacz­ki Bin­ga

Jim­my Mur­ray, syn ge­ne­ra­ła Mur­raya

May Mur­ray, sio­stra Jim­my’ego mar­kiz Low­ther, zwa­ny Low­thie

Na­omi Ave­ry, naj­bliż­sza przy­ja­ciół­ka Mil­lie

Abe Ave­ry, brat Na­omi

Po­sta­cie hi­sto­rycz­ne

Er­nest Be­vin, par­la­men­ta­rzy­sta, se­kre­tarz spraw za­gra­nicz­nych

Niem­cy i Au­stria­cy

Ro­dzi­na von Ulri­chów

Wal­ter von Ulrich

Maud, jego żona (z domu Maud Fit­zher­bert)

Erik, ich syn

Car­la, ich cór­ka

Ada Hem­pel, słu­żą­ca

Kurt, syn Ady z nie­for­mal­ne­go związ­ku

Ro­bert von Ulrich, ku­zyn Wal­te­ra

Jorg Schle­icher, part­ner Ro­ber­ta

Re­bec­ca Ro­sen, sie­ro­ta

Ro­dzi­na Franc­ków

Lu­dwig Franck

Mo­ni­ka, jego żona (z domu von der Hel­bard)

Wer­ner, ich star­szy syn

Frie­da, ich cór­ka

Axel, ich młod­szy syn

Rit­ter, szo­fer hra­bia Kon­rad von der Hel­bard, oj­ciec Mo­ni­ki

Ro­dzi­na Ro­th­man­nów

dok­tor Isa­ac Ro­th­mann

Han­ne­lo­re Ro­th­mann, jego żona

Eva, ich cór­ka

Rudi, ich syn

Ro­dzi­na von Kes­se­lów

Got­t­fried von Kes­sel

He­in­rich von Kes­sel, jego syn

Ge­sta­pow­cy

ko­mi­sarz Tho­mas Mac­ke in­spek­tor Krin­ge­le­in, prze­ło­żo­ny Mac­ke­go

Re­in­hold Wa­gner

Klaus Rich­ter

Gün­ther Schne­ider

Inni

Her­mann Braun, naj­bliż­szy przy­ja­ciel Eri­ka

sier­żant Schwab, ogrod­nik

Wil­helm Frun­ze, na­uko­wiec

Ro­sja­nie

Ro­dzi­na Pesz­ko­wów

Gri­go­rij Pesz­kow

Ka­te­ri­na, jego żona

Wła­di­mir, ich syn, za­wsze na­zy­wa­ny Wo­ło­dią

Ania, ich cór­ka

Inni

Zoja Wo­ro­cyn­ce­wa, fi­zyk

Ilja Dwor­kin, funk­cjo­na­riusz taj­nej po­li­cji puł­kow­nik Le­mi­tow, prze­ło­żo­ny Wo­ło­dii puł­kow­nik Bo­brow, ofi­cer Ar­mii Czer­wo­nej w Hisz­pa­nii

Po­sta­cie hi­sto­rycz­ne

Ław­rien­tij Be­ria, szef taj­nej po­li­cji

Wia­cze­sław Mo­ło­tow, mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych

Hisz­pa­nie

Te­re­sa, na­uczy­ciel­ka czy­ta­nia i pi­sa­nia

Wa­lij­czy­cy

Ro­dzi­na Wil­liam­sów

Dai Wil­liams, dzia­dzio

Cara Wil­liams, bab­cia

Bil­ly Wil­liams, par­la­men­ta­rzy­sta z Abe­ro­wen

Dave, star­szy syn Bil­ly’ego

Keir, młod­szy syn Bil­ly’ego

Ro­dzi­na Grif­fi­th­sów

Tom­my Grif­fi­ths, współ­pra­cow­nik po­li­tycz­ny Bil­ly’ego Wil­liam­sa

Len­ny Grif­fi­ths, syn Tom­my’egoROZDZIAŁ 2 Rok 1935

I

– O dziew­czy­nach z Buf­fa­lo mu­sisz wie­dzieć dwie rze­czy – oznaj­mi­ła Da­isy Pe­sh­kov. – Piją jak smo­ki i wszyst­kie bez wy­jąt­ku są snob­ka­mi.

Eva Ro­th­mann par­sk­nę­ła śmie­chem.

– Nie wie­rzę ci. – Jej nie­miec­ki ak­cent pra­wie znik­nął.

– Ale to praw­da – prze­ko­ny­wa­ła Da­isy. Znaj­do­wa­ły się w jej ró­żo­wo­bia­łym po­ko­ju i przy­mie­rza­ły ubra­nia przed wiel­kim trzy­czę­ścio­wym lu­strem. – Do­brze by ci było w gra­na­to­wym i bia­łym. Jak my­ślisz? – Przy­ło­ży­ła bluz­kę po­ni­żej pod­bród­ka Evy i po­pa­trzy­ła. W kon­tra­stu­ją­cych ko­lo­rach było jej do twa­rzy.

Da­isy szu­ka­ła w swo­jej gar­de­ro­bie rze­czy, któ­re Eva mo­gła­by wło­żyć na pik­nik na pla­ży. Eva nie była ład­na, w ko­ron­kach i ża­bo­tach zdo­bią­cych wie­le ubrań Da­isy pre­zen­to­wa­ła się źle. Do jej gru­bych ry­sów le­piej pa­so­wa­ły pa­ski.

Mia­ła ciem­ne wło­sy i ciem­no­brą­zo­we oczy.

– Mo­żesz no­sić ja­sne ko­lo­ry – orze­kła Da­isy.

*

Wła­snych rze­czy Eva mia­ła nie­wie­le. Jej oj­ciec, ży­dow­ski le­karz w Ber­li­nie, przez całe ży­cie oszczę­dzał, aby wy­słać cór­kę do Ame­ry­ki. Przy­je­cha­ła rok temu i nie mia­ła nic. Or­ga­ni­za­cja do­bro­czyn­na opła­ci­ła jej na­ukę w szko­le z in­ter­na­tem, do któ­rej cho­dzi­ła Da­isy. Były ró­wie­śnicz­ka­mi, skoń­czy­ły dzie­więt­na­ście lat. Eva nie mia­ła gdzie się po­dziać w cza­sie let­nich wa­ka­cji, więc Da­isy pod wpły­wem im­pul­su za­pro­si­ła ją do sie­bie.

Mat­ka Da­isy, Olga, po­cząt­ko­wo opo­no­wa­ła.

– Cały rok spę­dzasz w szko­le, a ja nie mogę się do­cze­kać lata, kie­dy przy­jeż­dżasz do domu.

– Ona jest na­praw­dę faj­na, mamo – prze­ko­ny­wa­ła Da­isy. – Miła, wy­lu­zo­wa­na i lo­jal­na.

– Pew­nie ci jej żal, bo mu­sia­ła ucie­kać przed na­zi­sta­mi.

– Nie ob­cho­dzą mnie na­zi­ści, po pro­stu ją lu­bię.

– To do­brze, ale czy musi z nami miesz­kać?

– Mamo, ona nie ma do­kąd po­je­chać!

W koń­cu Olga jak zwy­kle ustą­pi­ła cór­ce.

*

– Są snob­ka­mi? – zdzi­wi­ła się Eva. – Cie­bie nikt nie po­trak­tu­je z góry!

– Ależ tak.

– Je­steś taka ład­na i peł­na ży­cia.

Da­isy nie chcia­ło się za­prze­czać.

– Nie zno­szą mnie za to.

– I je­steś bo­ga­ta.

To praw­da: oj­ciec Da­isy był bo­ga­ty, a mat­ka odzie­dzi­czy­ła for­tu­nę. Da­isy do­sta­nie pie­nią­dze, gdy skoń­czy dwa­dzie­ścia je­den lat.

– To nic nie zna­czy. W tym mie­ście li­czy się to, że ktoś ma pie­nią­dze od daw­na, a je­że­li pra­cu­jesz, je­steś ni­kim. Śmie­tan­ka to ci, któ­rzy żyją z mi­lio­nów odzie­dzi­czo­nych po pra­dzia­dach. – Da­isy mó­wi­ła to­nem we­so­łej drwi­ny, pod któ­rą skry­wa­ła nie­chęć.

– Poza tym twój oj­ciec jest sław­ny! – za­uwa­ży­ła Eva.

– Uwa­ża­ją go za gang­ste­ra.

Dzia­dek Da­isy, Jo­sef Vy­alov, był wła­ści­cie­lem ba­rów i ho­te­li. Jej oj­ciec, Lev Pe­sh­kov, za zy­ski z tej dzia­łal­no­ści wy­ku­py­wał ku­le­ją­ce te­atry wo­de­wi­lo­we i urzą­dzał w nich kina. Te­raz na­le­ża­ło do nie­go tak­że hol­ly­wo­odz­kie stu­dio fil­mo­we.

– Jak lu­dzie mogą tak mó­wić? – obu­rzy­ła się Eva.

– My­ślą, że trud­nił się prze­my­tem, i praw­do­po­dob­nie mają ra­cję. Bo nie wy­obra­żam so­bie, w jaki inny spo­sób moż­na było za­ra­biać na ba­rach w cza­sie pro­hi­bi­cji. Dla­te­go ma­mie nig­dy nie za­pro­po­nu­ją człon­ko­stwa w Sto­wa­rzy­sze­niu Dam Buf­fa­lo.

Zer­k­nę­ły na Olgę, któ­ra sie­dzia­ła na łóż­ku Da­isy i czy­ta­ła „Buf­fa­lo Sen­ti­ne­la”. Na zdję­ciach z mło­do­ści Olga wy­glą­da­ła jak zwiew­na pięk­ność, a te­raz była tęga i brzyd­ka. Prze­sta­ła o sie­bie dbać, lecz mimo to z za­pa­łem cho­dzi­ła z Da­isy na za­ku­py i sza­sta­ła pie­niędz­mi bez opa­mię­ta­nia, żeby cór­ka wy­glą­da­ła jak ma­rze­nie.

Olga pod­nio­sła gło­wę znad ga­ze­ty.

– Nie wiem, czy tym lu­dziom prze­szka­dza, że twój oj­ciec był prze­myt­ni­kiem, moja dro­ga. Ale jest ro­syj­skim emi­gran­tem i kie­dy już wy­bie­rze się na mszę, to do ro­syj­skiej cer­kwi pra­wo­sław­nej przy Ide­al Stre­et. W ich oczach to nie­wie­le lep­sze, niż gdy­by był ka­to­li­kiem.

– To nie­spra­wie­dli­we – obu­rzy­ła się Eva.

– Po­win­nam cię uprze­dzić, że Ży­dów też za bar­dzo nie lu­bią – ode­zwa­ła się Da­isy. Eva była w po­ło­wie Ży­dów­ką. – Wy­bacz, że nie owi­jam w ba­weł­nę.

– Nie prze­szka­dza mi to. W po­rów­na­niu z Niem­ca­mi tu jest jak w zie­mi obie­ca­nej.

– Ale nie po­win­naś czuć się zbyt pew­nie – ostrze­gła Olga. – W tej ga­ze­cie pi­szą, że wie­lu ame­ry­kań­skich prze­my­słow­ców nie­na­wi­dzi pre­zy­den­ta Ro­ose­vel­ta, za to po­dzi­wia Adol­fa Hi­tle­ra. Wiem, że to praw­da, bo oj­ciec Da­isy jest jed­nym z nich.

– Po­li­ty­ka to nudy – prych­nę­ła Da­isy. – Czy w „Sen­ti­ne­lu” nie ma ni­cze­go cie­ka­we­go?

– Owszem, jest. Muf­fie Di­xon ma być przed­sta­wio­na na bry­tyj­skim dwo­rze kró­lew­skim.

– Tej to się po­szczę­ści­ło – za­uwa­ży­ła gorz­ko Da­isy, któ­ra nie zdo­ła­ła ukryć za­zdro­ści.

– Pan­na Mu­riel Di­xon, cór­ka Char­le­sa „Chuc­ka” Di­xo­na po­le­głe­go w cza­sie woj­ny we Fran­cji, w przy­szły wto­rek zo­sta­nie przed­sta­wio­na w pa­ła­cu Buc­kin­gham przez żonę am­ba­sa­do­ra Sta­nów Zjed­no­czo­nych, pa­nią Ro­ber­to­wą W. Bin­gham.

Da­isy już dość się na­słu­cha­ła o Muf­fie Di­xon.

– By­łam w Pa­ry­żu, ale w Lon­dy­nie jesz­cze nie – po­wie­dzia­ła do Evy. – A ty?

– Ani tam, ani tam. Pierw­szy raz opu­ści­łam Niem­cy, wy­pły­wa­jąc stat­kiem do Ame­ry­ki.

– O rety! – wy­krzyk­nę­ła na­gle Olga.

– Co się sta­ło? – spy­ta­ła Da­isy.

Mat­ka zgnio­tła ga­ze­tę.

– Twój oj­ciec za­brał do Bia­łe­go Domu Gla­dys An­ge­lus.

– Och! – Da­isy po­czu­ła się tak, jak­by ją spo­licz­ko­wa­no. – A obie­cał, że za­bie­rze mnie!

Pre­zy­dent Ro­ose­velt za­pro­sił na przy­ję­cie stu biz­nes­me­nów, chcąc zdo­być ich po­par­cie dla po­li­ty­ki No­we­go Ładu¹. Lev Pe­sh­kov uwa­żał Fran­kli­na D. Ro­ose­vel­ta nie­omal za ko­mu­ni­stę, lecz za­pro­sze­nie do Bia­łe­go Domu mu po­chle­bi­ło. Jed­nak Olga od­mó­wi­ła, gdy po­pro­sił, by mu to­wa­rzy­szy­ła. „Nie za­mie­rzam uda­wać przed pre­zy­den­tem, że je­ste­śmy nor­mal­nym mał­żeń­stwem”.

Lev ofi­cjal­nie miesz­kał tu­taj, w sty­lo­wym przed­wo­jen­nym domu na pre­rii zbu­do­wa­nym przez dziad­ka Vy­alo­va, ale więk­szość nocy spę­dzał w mod­nym miesz­ka­niu w śród­mie­ściu, w któ­rym od wie­lu lat żyła jego ko­chan­ka Mar­ga. Na do­miar złe­go wszy­scy uwa­ża­li, że ro­man­su­je z naj­więk­szą gwiaz­dą swo­je­go stu­dia, Gla­dys An­ge­lus. Da­isy ro­zu­mia­ła, dla­cze­go mat­ka czu­je się wzgar­dzo­na. Ona czu­ła się po­dob­nie, gdy Lev wy­jeż­dżał z domu i spę­dzał wie­czo­ry z inną ro­dzi­ną.

Ucie­szy­ła się, gdy po­pro­sił, by za­miast mat­ki to­wa­rzy­szy­ła mu pod­czas przy­ję­cia w Bia­łym Domu. Wszyst­kim się tym po­chwa­li­ła. Ża­den z jej zna­jo­mych nie spo­tkał pre­zy­den­ta, wy­ją­tek sta­no­wi­li tyl­ko mło­dzi De­wa­ro­wie, któ­rych oj­ciec był se­na­to­rem.

Lev nie po­dał jej do­kład­nej daty, ale przy­pusz­cza­ła, że za­wia­do­mi ją w ostat­niej chwi­li; to było w jego sty­lu. Jed­nak zmie­nił zda­nie albo za­po­mniał. Tak czy in­a­czej, znów od­rzu­cił cór­kę.

– Przy­kro mi, skar­bie, ale dla two­je­go ojca obiet­ni­ce nig­dy nie zna­czy­ły zbyt dużo – rze­kła mat­ka.

Eva pa­trzy­ła ze współ­czu­ciem. Jej li­tość ubo­dła Da­isy. Oj­ciec Evy był ty­sią­ce mil stąd, być może już nig­dy go nie zo­ba­czy, tym­cza­sem bie­dacz­ka współ­czu­je przy­ja­ciół­ce, jak­by jej los był gor­szy.

To na­tchnę­ło Da­isy do bun­tu. Nie po­zwo­li, by zła wia­do­mość ze­psu­ła jej dzień.

– Będę je­dy­ną dziew­czy­ną w Buf­fa­lo wy­sta­wio­ną z po­wo­du Gla­dys An­ge­lus – stwier­dzi­ła. – W co po­win­nam się ubrać?

W Pa­ry­żu no­szo­no tego roku bar­dzo krót­kie spód­ni­ce, lecz kon­ser­wa­tyw­ne Buf­fa­lo trak­to­wa­ło modę z dy­stan­sem. Da­isy mia­ła ja­sno­nie­bie­ską spód­nicz­kę do te­ni­sa się­ga­ją­cą do ko­lan, w od­cie­niu ta­kim sa­mym jak jej oczy. Może dziś jest na nią od­po­wied­ni dzień? Zdję­ła su­kien­kę i wło­ży­ła spód­ni­cę.

– No i co? – spy­ta­ła.

– Och, jest pięk­na, ale… – za­czę­ła Eva.

– Oczy wyj­dą im na wierzch – orze­kła Olga, któ­ra uwiel­bia­ła, kie­dy cór­ka się stro­iła. Może przy­po­mi­na­ło jej to mło­de lata.

– Da­isy, je­śli one są snob­ka­mi, dla­cze­go chcesz iść na to przy­ję­cie? – dzi­wi­ła się Eva.

– Bę­dzie tam Char­lie Fa­rqu­har­son, a ja się za­sta­na­wiam, czy za nie­go wyjść.

– Mó­wisz po­waż­nie?

– To do­sko­na­ła par­tia – wtrą­ci­ła Olga.

– Jaki on jest? – do­py­ty­wa­ła się Eva.

– Uro­czy – od­par­ła Da­isy. – Trud­no go uznać za naj­przy­stoj­niej­sze­go chłop­ca w Buf­fa­lo, ale jest grzecz­ny, do­bro­dusz­ny i ra­czej nie­śmia­ły.

– Wy­glą­da na to, że bar­dzo się róż­ni­cie.

– Róż­ni­ce się przy­cią­ga­ją.

– Fa­rqu­har­so­no­wie to je­den z naj­star­szych ro­dów w Buf­fa­lo – oznaj­mi­ła Olga.

Eva unio­sła ciem­ne brwi.

– Są sno­ba­mi?

– I to ja­ki­mi – po­twier­dzi­ła Da­isy. – Ale oj­ciec Char­lie­go stra­cił wszyst­kie pie­nią­dze w cza­sie kra­chu na Wall Stre­et i umarł. Nie­któ­rzy mó­wią, że się za­bił. Dla­te­go ro­dzi­na chce od­bu­do­wać daw­ną for­tu­nę.

Eva była za­szo­ko­wa­na.

– Masz na­dzie­ję, że oże­ni się z tobą dla ma­jąt­ku?

– Nie, oże­ni się ze mną, bo go omo­tam. Ale jego mat­ka za­ak­cep­tu­je mnie dla pie­nię­dzy.

– Mó­wisz, że go omo­tasz, ale czy on o tym wie?

– Jesz­cze nie. Ale wy­da­je mi się, że mogę za­cząć dzi­siaj. Tak, to od­po­wied­nia spód­ni­ca.

Da­isy ubra­ła się na nie­bie­sko, a Eva na gra­na­to­wo-bia­ło. Kie­dy się przy­go­to­wa­ły, było już póź­no.

Mat­ka Da­isy nie chcia­ła za­trud­niać szo­fe­ra.

– Wy­szłam za szo­fe­ra ojca i zruj­no­wa­łam so­bie ży­cie – ma­wia­ła. Bała się, że Da­isy po­stą­pi po­dob­nie i dla­te­go za­gię­ła pa­rol na Char­lie­go Fa­rqu­har­so­na. Kie­dy chcia­ła po­je­chać do­kądś swo­im trzesz­czą­cym stut­zem rocz­nik 1925, ka­za­ła ogrod­ni­ko­wi Hen­ry’emu zdej­mo­wać ka­lo­sze i wkła­dać czar­ny gar­ni­tur. Da­isy mia­ła jed­nak wła­sny wóz, czer­wo­ne­go che­vro­le­ta sport co­upe.

Lu­bi­ła pro­wa­dzić, czuć moc sil­ni­ka i pręd­kość. Ru­szy­ły na po­łu­dnie i wy­je­cha­ły z mia­sta. Da­isy tro­chę ża­ło­wa­ła, że do pla­ży jest tyl­ko pięć czy sześć mil.

W cza­sie jaz­dy wy­obra­ża­ła so­bie sie­bie w roli żony Char­lie­go. Dzię­ki jej for­tu­nie i jego po­zy­cji to­wa­rzy­skiej zo­sta­ną jed­ną z pierw­szych par w Buf­fa­lo. Za­sta­wa na ich przy­ję­ciach bę­dzie tak ele­ganc­ka, że na jej wi­dok go­ście będą wzdy­cha­li z za­chwy­tu.

Ich jacht bę­dzie naj­więk­szy na przy­sta­ni, będą na nim wy­da­wa­li rau­ty dla bo­ga­tych par lu­bią­cych się ba­wić. Wszy­scy będą ma­rzy­li o za­pro­sze­niu od pani Char­le­so­wej Fa­rqu­har­son. Żad­na im­pre­za cha­ry­ta­tyw­na nie od­nie­sie suk­ce­su, je­śli u szczy­tu sto­łu nie za­sią­dą ona i jej mąż. Wi­dzia­ła tę sce­nę jak w fil­mie: ubra­na w suk­nię z Pa­ry­ża su­nie wśród tłu­mu męż­czyzn i ko­biet pa­trzą­cych na nią oczy­ma peł­ny­mi po­dzi­wu, ona ła­ska­wie roz­dzie­la kom­ple­men­ty, a oni uśmie­cha­ją się z wdzięcz­no­ścią.

Wciąż ma­rzy­ła, gdy do­je­cha­ły do celu.

Buf­fa­lo leży w pół­noc­nej czę­ści sta­nu Nowy Jork, w po­bli­żu gra­ni­cy z Ka­na­dą. Pla­ża Wo­odlawn to dłu­ga na milę ła­cha pia­sku nad je­zio­rem Erie. Da­isy za­par­ko­wa­ła sa­mo­chód i ru­szy­ły pie­cho­tą przez wy­dmy.

Na miej­scu było już oko­ło pięć­dzie­się­ciu lub sześć­dzie­się­ciu osób, eli­ta mło­dzie­ży z Buf­fa­lo, gru­pa uprzy­wi­le­jo­wa­nych na­sto­lat­ków, któ­rzy przez całe lato za dnia że­glo­wa­li i upra­wia­li nar­ciar­stwo wod­ne, a wie­czo­ra­mi cho­dzi­li na po­tań­ców­ki. Da­isy przy­wi­ta­ła się z tymi, któ­rych zna­ła – czy­li prak­tycz­nie ze wszyst­ki­mi – i przed­sta­wi­ła Evę. Do­sta­ły szklan­ki z pon­czem. Da­isy ostroż­nie spró­bo­wa­ła trun­ku, bo nie­któ­rzy chłop­cy lu­bi­li dla za­ba­wy wzmoc­nić go pa­ro­ma bu­tel­ka­mi ginu.

Przy­ję­cie wy­da­no na cześć Dot Ren­shaw, py­ska­tej dziew­czy­ny, z któ­rą nikt nie chciał się oże­nić. Ren­sha­wo­wie byli sta­rym ro­dem, tak jak Fa­rqu­har­so­no­wie, lecz ich for­tu­na prze­trwa­ła krach go­spo­dar­czy. Da­isy nie omiesz­ka­ła po­dejść do go­spo­da­rza, ojca Dot, i po­dzię­ko­wać mu za za­pro­sze­nie.

– Pro­szę wy­ba­czyć, że się spóź­ni­łam – po­wie­dzia­ła. – Stra­ci­łam ra­chu­bę cza­su!

Phi­lip Ren­shaw zlu­stro­wał ją od góry do dołu.

– Masz bar­dzo krót­ką spód­ni­cę – za­uwa­żył gło­sem, w któ­rym dez­apro­ba­ta wal­czy­ła z po­żą­dli­wo­ścią.

– Bar­dzo mi miło, że się panu po­do­ba – od­par­ła Da­isy, jak­by usły­sza­ła kom­ple­ment.

– Tak czy owak, do­brze, że w koń­cu się zja­wi­łaś – cią­gnął go­spo­darz. – Przy­jeż­dża fo­to­graf z „Sen­ti­ne­la” i przy­da się parę ład­nych dziew­cząt na zdję­ciu.

– A więc dla­te­go mnie za­pro­sił – mruk­nę­ła Da­isy do Evy. – Jak miło z jego stro­ny, że dał mi to do zro­zu­mie­nia. Po­ja­wi­ła się Dot. Mia­ła szczu­płą twarz i szpi­cza­sty nos. Da­isy uwa­ża­ła, że ta­kim no­sem moż­na ko­goś dziob­nąć.

– Po­dob­no mia­łaś je­chać z oj­cem na spo­tka­nie z pre­zy­den­tem – za­gad­nę­ła Dot.

Da­isy stru­chla­ła. Nie­po­trzeb­nie chwa­li­ła się przed wszyst­ki­mi tym za­pro­sze­niem.

– Ro­zu­miem, że za­brał swo­ją… hm… pa­nią – cią­gnę­ła Dot. – To dość nie­ty­po­we jak na wi­zy­tę w Bia­łym Domu.

– Pre­zy­dent za­pew­ne lubi cza­sem spo­tkać się z gwiaz­dą fil­mo­wą – od­par­ła Da­isy. – Jemu też na­le­ży się odro­bi­na bla­sku, nie są­dzisz?

– Nie wy­obra­żam so­bie, żeby Ele­ono­rze Ro­ose­velt się to spodo­ba­ło. „Sen­ti­nel” po­da­je, że wszy­scy inni męż­czyź­ni przy­by­li z żo­na­mi.

– Jak­że roz­trop­nie z ich stro­ny. – Da­isy od­wró­ci­ła się, szu­ka­jąc oka­zji do uwol­nie­nia się od to­wa­rzy­stwa Dot.

Wy­pa­trzy­ła Char­lie­go Fa­rqu­har­so­na, któ­ry wła­śnie usta­wiał siat­kę do te­ni­sa pla­żo­we­go. Był zbyt do­bro­dusz­ny, by na­igra­wać się z niej z po­wo­du Gla­dys An­ge­lus.

– Jak się masz, Char­lie? – rzu­ci­ła we­so­ło.

– Chy­ba do­brze. – Char­lie się wy­pro­sto­wał. Był to wy­so­ki dwu­dzie­sto­pię­cio­let­ni męż­czy­zna z nie­wiel­ką nad­wa­gą, któ­ry lek­ko się gar­bił, jak­by nie chciał przy­tła­czać in­nych swo­im wzro­stem.

Da­isy przed­sta­wi­ła mu Evę. Char­lie był uro­czo nie­zdar­ny w to­wa­rzy­stwie dziew­cząt, jed­nak za­py­tał Evę o wie­ści od ro­dzi­ny, któ­ra zo­sta­ła w Ber­li­nie, chciał tak­że wie­dzieć, jak jej się po­do­ba w Ame­ry­ce.

Eva spy­ta­ła go, czy do­brze się bawi na pik­ni­ku.

– Nie za bar­dzo – od­parł szcze­rze. – Wo­lał­bym być w domu z psa­mi.

Da­isy po­my­śla­ła, że idzie mu z nimi le­piej niż z dziew­czę­ta­mi.

Za­cie­ka­wi­ła ją jed­nak wzmian­ka o psach.

– Ja­kie masz psy?

– Jack rus­sell ter­rie­ry.

Da­isy za­no­to­wa­ła so­bie na­zwę w pa­mię­ci.

Po­de­szła do nich oko­ło pięć­dzie­się­cio­let­nia pani o ostrych ry­sach.

– Wiel­kie nie­ba, Char­lie, jesz­cze nie po­sta­wi­łeś tej siat­ki?

– Już pra­wie koń­czę, mamo.

Nora Fa­rqu­har­son mia­ła na nad­garst­ku zło­tą bran­so­let­kę te­ni­so­wą, bry­lan­to­we kol­czy­ki i na­szyj­nik od Tif­fa­ny’ego, choć pik­nik na pla­ży nie wy­ma­gał aż ta­kiej ilo­ści bi­żu­te­rii. Da­isy za­uwa­ży­ła, że ubó­stwo Fa­rqu­har­so­nów na­le­ży uznać za względ­ne. Po­dob­no stra­ci­li wszyst­ko, lecz pani Fa­rqu­har­son wciąż mia­ła po­ko­jów­kę, szo­fe­ra oraz parę koni do jaz­dy po par­ku.

– Dzień do­bry, pani Fa­rqu­har­son – przy­wi­ta­ła się Da­isy. – Oto moja przy­ja­ciół­ka Eva Ro­th­mann z Ber­li­na.

– Wi­tam – od­rze­kła Nora Fa­rqu­har­son, nie wy­cią­ga­jąc ręki. Nie uwa­ża­ła za sto­sow­ne oka­zy­wać życz­li­wo­ści ro­syj­skim nu­wo­ry­szom, a tym bar­dziej ich ży­dow­skim go­ściom.

Na­gle wpa­dła jej do gło­wy ja­kaś myśl.

– Ach, Da­isy, może ro­zej­rza­ła­byś się, kto ze­chce za­grać w te­ni­sa.

Da­isy ro­zu­mia­ła, że zo­sta­ła po­trak­to­wa­na jak ktoś w ro­dza­ju słu­żą­cej, ale po­sta­no­wi­ła speł­nić ży­cze­nie.

– Na­tu­ral­nie. Pro­po­nu­ję pary mie­sza­ne.

– Do­bry po­mysł. – Pani Fa­rqu­har­son uśmiech­nę­ła się uro­czo i wy­ję­ła z to­reb­ki mały be­żo­wy no­tes. – Je­stem przy­go­to­wa­na.

Da­isy wie­dzia­ła, kto gra w te­ni­sa le­piej, a kto go­rzej. Na­le­ża­ła do klu­bu te­ni­so­we­go, któ­ry nie był tak eks­klu­zyw­ny, jak klub jach­to­wy. Evę po­łą­czy­ła z Chuc­kiem De­wa­rem, czter­na­sto­let­nim sy­nem se­na­to­ra De­wa­ra, a Jo­an­ne Ro­uzrokh ze star­szym z ro­dzeń­stwa De­wa­rów, Wo­odym, któ­ry miał za­le­d­wie pięt­na­ście lat, ale był wy­so­ki, po­dob­nie jak jego tycz­ko­wa­ty oj­ciec. Rzecz ja­sna, na part­ner­kę Char­lie­go wy­zna­czy­ła sie­bie.

Odro­bi­nę się zlę­kła, na­po­tkaw­szy zna­jo­mą twarz; roz­po­zna­ła swo­je­go przy­rod­nie­go bra­ta Gre­ga, syna Mar­gi. Nie­czę­sto się spo­ty­ka­li, nie wi­dzia­ła go od roku. Wy­da­wa­ło się, że przez ten czas chło­piec wy­rósł na męż­czy­znę. Był wyż­szy o sześć cali i mimo że miał do­pie­ro pięt­na­ście lat, na jego bro­dzie po­ka­zał się ciem­ny cień za­ro­stu. W dzie­ciń­stwie miał nie­sfor­ną czu­pry­nę i to się nie zmie­ni­ło. Dro­gie ubra­nie no­sił nie­dba­le: rę­ka­wy blu­zy miał pod­wi­nię­te, prąż­ko­wa­ny kra­wat był luź­no zwią­za­ny pod szy­ją, a lnia­ne spodnie mo­kre od mor­skiej wody i za­piasz­czo­ne na man­kie­tach.

Za­wsze czu­ła się za­kło­po­ta­na, spo­ty­ka­jąc Gre­ga, któ­ry sta­no­wił żywe przy­po­mnie­nie tego, że oj­ciec po­rzu­cił ją i mat­kę dla Mar­gi i jej syna. Da­isy wie­dzia­ła, że wie­lu żo­na­tych męż­czyzn mie­wa ro­man­se, jed­nak skut­ki nie­wier­no­ści jej ojca wszy­scy mo­gli oglą­dać na przy­ję­ciach. Po­wi­nien był zna­leźć dla Mar­gi i Gre­ga miesz­ka­nie w No­wym Jor­ku, gdzie nikt ni­ko­go nie zna, albo w Ka­li­for­nii, gdzie cu­dzo­łó­stwa nie uwa­ża­no za coś zdroż­ne­go. Tu, w Buf­fa­lo, było nie­usta­ją­cym skan­da­lem i lu­dzie pa­trzy­li na Da­isy z góry po czę­ści z po­wo­du Gre­ga.

Grzecz­nie za­py­tał, jak się czu­je.

– Je­stem wście­kła jak cho­le­ra, je­śli chcesz wie­dzieć. Oj­ciec znów pu­ścił mnie kan­tem.

– Co ta­kie­go zro­bił? – spy­tał ostroż­nie Greg.

– Za­pro­sił mnie do Bia­łe­go Domu, a póź­niej za­brał tę zdzi­rę Gla­dys An­ge­lus. I te­raz wszy­scy się ze mnie śmie­ją.

– Pew­nie cho­dzi­ło o pu­bli­ci­ty dla jej no­we­go fil­mu Na­mięt­ność.

– Za­wsze bie­rzesz jego stro­nę, bo woli cie­bie, nie mnie.

Greg się roz­zło­ścił.

– Może dla­te­go, że go po­dzi­wiam, za­miast sta­le na nie­go zrzę­dzić.

– Ależ ja… – Da­isy chcia­ła spro­sto­wać, że nie zrzę­dzi na ojca, lecz na­gle uświa­do­mi­ła so­bie, że to praw­da. – Może i na­rze­kam, ale po­wi­nien do­trzy­my­wać sło­wa, praw­da?

– On ma tak dużo na gło­wie.

– Może nie po­wi­nien mieć dwóch ko­cha­nek i do tego żony.

Greg wzru­szył ra­mio­na­mi.

– Ma peł­ne ręce ro­bo­ty.

Obo­je wy­chwy­ci­li nie­za­mie­rzo­ną grę słów i par­sk­nę­li śmie­chem.

– Pew­nie to nie two­ja wina – przy­zna­ła Da­isy. – Nie pro­si­łeś się na ten świat.

– A ja chy­ba po­wi­nie­nem ci wy­ba­czyć, że na trzy wie­czo­ry w ty­go­dniu od­bie­ra­łaś mi ojca. Wy­cho­dził, mimo że pła­ka­łem i bła­ga­łem, żeby zo­stał.

Da­isy nig­dy nie pa­trzy­ła na to w taki spo­sób. Jej zda­niem Greg był uzur­pa­to­rem, bę­kar­tem, któ­ry od­bie­ra jej tatę. Te­raz jed­nak uświa­do­mi­ła so­bie, że czuł się tak samo zra­nio­ny jak ona.

Przyj­rza­ła mu się i do­szła do wnio­sku, że nie­któ­rym dziew­czę­tom może się spodo­bać. Jed­nak dla Evy jest za mło­dy.

I pew­nie oka­że się rów­nie sa­mo­lub­ny i nie­wier­ny jak oj­ciec.

– A ty grasz w te­ni­sa? – spy­ta­ła.

Po­krę­cił gło­wą.

– Ta­kich jak ja nie do­pusz­cza­ją do klu­bu te­ni­so­we­go. – Zmu­sił się do bez­tro­skie­go uśmie­chu i Da­isy przy­szło na myśl, że po­dob­nie jak ona czu­je się od­rzu­co­ny przez spo­łecz­ność Buf­fa­lo. – Moim spor­tem jest ho­kej na lo­dzie.

– Szko­da. – Da­isy wes­tchnę­ła.

Ze­braw­szy wy­star­cza­ją­co dużo na­zwisk, wró­ci­ła do Char­lie­go, któ­ry zdo­łał w koń­cu za­wie­sić siat­kę. Ka­za­ła Evie ze­brać pierw­szą czwór­kę.

– Po­móż mi uło­żyć dra­bin­kę tur­nie­jo­wą – po­pro­si­ła Char­lie­go.

Uklę­kli obok sie­bie i na­ry­so­wa­li na pia­sku dia­gram za­wie­ra­ją­cy run­dę eli­mi­na­cyj­ną, pół­fi­na­ły oraz fi­nał. Kie­dy wpi­sy­wa­li na­zwi­ska, Char­lie za­py­tał:

– Lu­bisz kino?

Da­isy nie wie­dzia­ła, czy to wstęp do za­pro­sze­nia na rand­kę.

– Pew­nie – od­par­ła.

– Wi­dzia­łaś może Na­mięt­ność?

– Nie, Char­lie, nie wi­dzia­łam tego fil­mu – prych­nę­ła zi­ry­to­wa­na. – Głów­ną rolę gra w nim ko­chan­ka mo­je­go ojca.

Char­lie był wstrzą­śnię­ty.

– W ga­ze­tach moż­na prze­czy­tać, że oni się tyl­ko przy­jaź­nią.

– A jak są­dzisz, dla­cze­go pan­na An­ge­lus, któ­ra do­pie­ro skoń­czy­ła dwa­dzie­ścia lat, tak bar­dzo przy­jaź­ni się z moim czter­dzie­sto­let­nim oj­cem? – za­py­ta­ła cierp­ko Da­isy. – My­ślisz, że sku­si­ły ją jego rzed­ną­ce wło­sy albo brzu­szek? A może za­pa­ła­ła uczu­ciem do pięć­dzie­się­ciu mi­lio­nów do­la­rów?

– Ro­zu­miem – mruk­nął skon­ster­no­wa­ny Char­lie. – Prze­pra­szam.

– Nie­po­trzeb­nie, tro­chę zrzę­dzę. Nie je­steś taki jak wszy­scy. My­śląc o lu­dziach, nie za­kła­dasz z góry naj­gor­sze­go.

– Chy­ba je­stem tro­chę tępy.

– Nie, po pro­stu masz do­bre ser­ce.

Char­lie wy­glą­dał na za­wsty­dzo­ne­go, ale jed­no­cze­śnie za­do­wo­lo­ne­go.

– No da­lej, upo­raj­my się z tym – po­na­gli­ła go Da­isy. – Trze­ba tak wy­kom­bi­no­wać, żeby naj­lep­si gra­cze do­tar­li do fi­na­łu.

Po­ja­wi­ła się Nora Fa­rqu­har­son, po­pa­trzy­ła na klę­czą­cych ra­mię w ra­mię Char­lie­go i Da­isy, a po­tem na dia­gram.

– Nie­źle, mamo, praw­da? – za­py­tał Char­lie. Było ja­sne, że łak­nie jej apro­ba­ty.

– Bar­dzo do­brze. – Ko­bie­ta zmie­rzy­ła Da­isy tak­su­ją­cym spoj­rze­niem ni­czym suka, któ­ra wi­dzi ob­ce­go zbli­ża­ją­ce­go się do szcze­niąt.

– Więk­szość to dzie­ło Char­lie­go – za­zna­czy­ła Da­isy.

– Nie są­dzę – od­par­ła bez ogró­dek pani Fa­rqu­har­son, po czym zer­k­nę­ła na syna, a na­stęp­nie znów na Da­isy. – By­stra z cie­bie dziew­czy­na. – Za­mie­rza­ła coś do­dać, lecz się za­wa­ha­ła.

– Tak? – spy­ta­ła Da­isy.

– Nic. – Ko­bie­ta się od­wró­ci­ła.

Da­isy wsta­ła.

– Wiem, co jej cho­dzi po gło­wie – szep­nę­ła do Evy.

– Co ta­kie­go?

– By­stra z cie­bie dziew­czy­na, pra­wie w sam raz dla mo­je­go syna… gdy­byś tyl­ko po­cho­dzi­ła z lep­szej ro­dzi­ny.

Eva spoj­rza­ła na nią z nie­do­wie­rza­niem.

– Nie mo­żesz tego wie­dzieć.

– Ja­sne, że mogę. I wyj­dę za nie­go choć­by po to, żeby po­ka­zać mat­ce, że się myli.

– Och, Da­isy, dla­cze­go tak bar­dzo za­le­ży ci na tym, co my­ślą inni?

– Po­pa­trz­my, jak za­wod­ni­cy gra­ją w te­ni­sa.

Da­isy usia­dła obok Char­lie­go. Może i nie jest przy­stoj­ny, ale bę­dzie ubó­stwiał żonę i zro­bi dla niej wszyst­ko. Te­ścio­wa to prze­szko­da, lecz Da­isy była pew­na, że da so­bie z nią radę.

Wy­so­ka Jo­an­ne Ro­uzrokh ser­wo­wa­ła; mia­ła na so­bie bia­łą su­kien­kę ład­nie pod­kre­śla­ją­cą dłu­gie nogi. Jej part­ner de­blo­wy, Wo­ody De­war, któ­ry prze­wyż­szał ją wzro­stem, po­dał jej pi­łecz­kę. W jego spoj­rze­niu Da­isy wy­czy­ta­ła, że uwa­ża Jo­an­ne za atrak­cyj­ną, może na­wet jest w niej za­ko­cha­ny. Jed­nak on ma pięt­na­ście lat, a ona osiem­na­ście, więc taki zwią­zek nie może mieć przy­szło­ści.

Od­wró­ci­ła się do Char­lie­go.

– Może mimo wszyst­ko po­win­nam obej­rzeć Na­mięt­ność.

Char­lie nie wy­chwy­cił alu­zji.

– Może po­win­naś – od­parł obo­jęt­nie. Wła­ści­wa chwi­la mi­nę­ła.

Da­isy spoj­rza­ła na Evę.

– Cie­ka­we, gdzie moż­na ku­pić jack rus­sell ter­rie­ra?
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: