Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Efekt Lucyfera - ebook

Data wydania:
21 lipca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
99,00
Najniższa cena z 30 dni: 99,00 zł

Efekt Lucyfera - ebook

Jedna z najważniejszych prac nurtu psychologii dobra i zła. Autor interesująco prezentuje analizę eksperymentu stanfordzkiego i wykazuje ścisły związek z tym, co później wydarzyło się w więzieniu w Abu Ghraib. Przedstawia mechanizmy i czynniki, które czynią ze zwykłego człowieka oprawcę i ofiarę systemu. Udowadnia możliwość zmiany lub zapobiegania niechcianym zachowaniom jednostki lub grupy, dzięki zrozumieniu, jakie siły, wartości i skłonności przez nie przejawiane są wnoszone w daną sytuację. Uważa, że można mieć większy wpływ na zredukowanie niepożądanych indywidualnych reakcji przez wiedzę, pokazuje, jak ich unikać lub je modyfikować.

Zimbardo poszukuje wyjaśnienia dla stwierdzonych zależności, odwołując się do dotychczasowych badań nad jednostkowymi postawami (poczucie władzy, konformizm i posłuszeństwo), a także nad oddziaływaniami szerszego środowiska społecznego (odindywidualizowanie, odczłowieczenie i znieczulica). Książkę zamyka rozdział na temat oporu wobec niepożądanych nacisków ze strony sytuacji społecznych i analiza postawy heroicznej, którą autor uważa za remedium na grożące nam z różnych stron zło.

Spis treści

Przedmowa                        
Podziękowania                       

Rozdział 1. Psychologia zła: sytuacyjne przemiany charakteru      

Transformacje: anioły, diabły oraz cała reszta nas, zwykłych śmiertelników     
Zło: stałe i wewnętrzne czy zmienne i zewnętrzne?            
Alternatywne wyjaśnienia: dyspozycyjne, sytuacyjne i systemowe       
Malleus Maleficarum oraz inkwizycyjny program PNC (polowanie na czarownice)  
Systemy władzy – wszechogarniające zwierzchnictwo           
Moc tworzenia „wroga”                    
Przestępstwa przeciwko ludzkości: ludobójstwo, gwałt, terroryzm        
Gwałty w Rwandzie                     
Gwałt w Nankin, w Chinach                  
Dehumanizacja i wyłączenie moralności w laboratorium          
Potworne obrazy nadużyć w Więzieniu Abu Ghraib           
Równoległe światy w Abu Ghraib i więzieniu stanfordzkim         
Badając ciemną stronę ludzkiej natury                

Rozdział 2. Niedziela rano: niespodziewane aresztowania        

Sąsiedzkie zło, sąsiedzkie dobro                  
Uniwersytet przeciw miastu – starcia w Stanfordzie i poza nim         
Katastrofa: misja niemal upada, zanim zdążyła się rozpocząć          
Próżność, której na imię Wiadomości Telewizyjne            
Teraz rozpoczyna się właściwa opowieść                
Jakiś gliniarz puka do drzwi                   
Hau, hau! Skąd się wzięły te „Psy”?                 
Jestem gotowy, proszę mnie aresztować                

Rozdział 3. Niedziela po południu: rytuały degradacji         

Oto są zasady, według których macie żyć                
Pierwsze odliczanie w tym przedziwnym miejscu            
Wczucie się w role                     
Nocna zmiana przejmuje pałeczkę                 
Nowy sens odliczania                    
Pierwsze oznaki nadciągającej burzy                 
Przenikliwe gwizdy o 2.30 rano                 
Kilka wstępnych obserwacji i uwag                
Sobotnia odprawa strażników                   

Rozdział 4. Poniedziałek: bunt więźniów              

Szykuje się bunt                       
Powitajmy bunt. Zmiana dzienna                 
A po śniadaniu, może mała ucieczka                
Małe odliczanko dla uciszenia pospólstwa              
Komisja Skarg Pensjonariuszy Więzienia Hrabstwa Stanford        
Więzień 8612 zaczyna pękać                   
Nasz konsultant do spraw więziennictwa wykpiwa pozorowanego więźnia     
Więzień mówi wszystkim, że nikt nie może zrezygnować          
To znowu my. Pora na zmianę nocną                 
Sto lat, sto lat, niech żyje nam więzień 5704               
Ostateczne załamanie i zwolnienie więźnia 8612            

Rozdział 5. Wtorek: podwójny kłopot – odwiedziny i widmo napaści    

Nowe zasady, choć stare odliczania trwają               
Granice tożsamości i odgrywanych ról zaczynają się zacierać         
Trwając na straży bezpieczeństwa mojej instytucji             
Wprowadzenie informatora                   
Żale znajdują ujście                     
Więźniowie kontaktują się ze światem zewnętrznym           
Przygotowania do przyjścia gości. Pełna hipokryzji maskarada         
Powierzchowne i bezosobowe odwiedziny              
Matka wie najlepiej, ale my ją z tatą usadzimy             
Pozorowane opuszczenie więzienia dla zmylenia domniemanych napastników   
Zrobiliśmy z siebie głupków. I kto za to zapłaci?            

Rozdział 6. Środa: sytuacja wymyka się spod kontroli         

Łamigłówka z księdzem                     
Nie jesteś numerem 819, czas do domu Stewart!             
819 mąci od samego początku                  
Zdrada ze strony własnego szpiega                
Powitajmy nowego więźnia w zakładzie                
Cudowna łaska w tonacji ironicznej                  
Powrót operatora ze stacji TV                  
Żegnaj zmiano dzienna, dobry wieczór zmiano nocna            
Posłuszni więźniowie mają prawo do odwiedzin            
Homofobia szczerzy obrzydliwe kły                
„Sierżant” ujawnia nową tożsamość moralną              
Potęga symboliki kiełbasek                    
Zadufany w sobie świętoszkowaty dupek               
Powiedz „Dziękuję ci, 416!”                  
Znowu te brudne koce                     

Rozdział 7. Prawo do warunkowego zwolnienia            

Szansa na odzyskanie wolności                   
Więzień 4325 nie przyznaje się do winy               
Przyćmienie wzoru godnego naśladowania              
Buntownik przycicha                    
Urodziwy dzieciak zostaje zmieszany z błotem             
Rezygnacja z wynagrodzenia w zamian za wolność            
Co tu się wydarzyło?                     
Rozmywanie się granicy między eksperymentem więziennym a rzeczywistym pobytem
w więzieniu                      
Podporządkowanie się więźniów i poważne traktowanie swojej sytuacji    
Radykalna przemiana przewodniczącego Komisji ds. Zwolnień Warunkowych  
Krótka przerwa na demonstrację siły bez współczucia         
Wracając do brązowookiego Carla                
Czwartkowe posiedzenie Komisji ds. Zwolnień Warunkowych i Dyscypliny     
Głodujący więzień wypisuje się                 
Z uzależnionymi sprawa jest łatwa                
Zagadkowy osiłek                     
Brak spontaniczności „Sierżanta”                 
Skrucha nie przynosi rezultatów                 
Gdy zwolniony warunkowo więzień zostaje przewodniczącym Komisji ds. Zwolnień
Warunkowych                       

Rozdział 8. Czwartek: konfrontacje z rzeczywistością         

Wybuch agresji w więzieniu                    
Więzień 5704 dorabia się następnych szykan             
Więzień 416 przeciwstawia się systemowi przez strajk głodowy        
Jeszcze dwóch więźniów załamuje się                
Listy z Więzienia Stanford do domu                
Christina dołącza do przyjęcia u Szalonego Kapelusznika          
Ksiądz wypełnia swoją obietnicę duszpasterskiej pomocy          
Bohater we wstecznym lusterku                 
Przyjaciel okazuje trochę serca                  
„To, co robicie tym chłopcom, to okropność!”              
Jesteście samcami wielbłądów, a teraz wskoczcie na samice          

Rozdział 9. Piątek: nadchodzi zmierzch              

Piątek: końcowy apel                      
Obrońca z urzędu w obronie praw więźniów               
Słuchajcie uważnie: koniec eksperymentu. Jesteście wolni          
Bankructwo starej energii, odnalezienie nowej              
Wszyscy na pokład: do podsumowań                 
Byli skazańcy: upust emocji                  
Niezadowolenie byłych strażników                
Końcowe połączenie obu grup                  
Co to znaczy być strażnikiem lub więźniem?             
O roli więźnia                       
O sile roli strażnika                     
O dobrych i złych strażnikach                  
O cichej furii sadyzmu strażników                
O naturze więźniów                     
O przemianie charakteru w sześć dni                 
O „małych eksperymentach” Hellmanna               

Rozdział 10. Znaczenie i przesłanie Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego: alchemia przemiany osobowości                 

Rekapitulacja przed zagłębieniem się w analizę danych           
Czego dowiedzieliśmy się na podstawie naszych danych?           
Miary osobowości                     
Nauki i przesłania płynące ze Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego     
Zalety nauki                       
Przemiana strażników pod wpływem posiadanej władzy          
Patologie roli więźnia                    
Dlaczego sytuacja ma znaczenie                  
Wpływ reguł na kształtowanie rzeczywistości             
Kiedy role stają się rzeczywistością                
Przejście od roli uzdrowiciela do roli zabójcy             
Wzajemnie uzupełniające się role i ich scenariusze            
Role odgrywane w eksperymencie przez dorosłych            
Role a odpowiedzialność za występki                
Anonimowość i deindywiduacja                 
Dysonans poznawczy, który racjonalizuje zło             
Siła aprobaty społecznej                    
Społeczne konstruowanie rzeczywistości                
Dehumanizacja: inny człowiek jako ktoś pozbawiony wartości        
Szczęśliwy traf rzuca strumień światła na Stanfordzki Eksperyment Więzienny   
Stanfordzki Eksperyment Więzienny a duch tamtych czasów          
Dlaczego systemy mają największe znaczenie              

Rozdział 11. Stanfordzki Eksperyment Więzienny: aspekty etyczne i dalsze rozwinięcia eksperymentu                   

Wynaturzenie ludzkiego dążenia do perfekcji              
Refleksje etyczne nad Stanfordzkim Eksperymentem Więziennym        
Etyka absolutna                       
Z punktu widzenia norm absolutnych Stanfordzki Eksperyment Więzienny był nieetyczny                       
Etyka relatywna                       
Pozytywne konsekwencje dla uczestników              
Nieoczekiwane korzyści osobiste dla uczestników i personelu Stanfordzkiego
Eksperymentu Więziennego                  
Nieśmiałość jako więzienie narzucone sobie samemu           
Szaleństwo u ludzi normalnych                 
Nauczanie przez przekazywanie uprawnień              
Wpływ na mnie osobiście                   
Maksymalizowanie korzyści: szerzenie idei społecznej          
Potęga mediów i obrazów wzrokowych               
Replikacje i rozwinięcia eksperymentu               
Solidna replikacja w innej kulturze                
Symulacja na oddziale psychiatrycznym               
Niepowodzenie pozornej replikacji w telewizyjnym pseudoeksperymencie    
Stanfordzki Eksperyment Więzienny jako ostrzeżenie przed nadużywaniem władzy  
Przenikanie do kultury popularnej                
Witryna Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego: siła Internetu       

Rozdział 12. Badanie dynamiki społecznej: władza, konformizm i posłuszeństwo                      

Co ujawniły badania nad wpływem sytuacji               
Uwaga! Mogą działać atrybucje egotystyczne             
Badania Ascha nad konformizmem: podporządkowywanie się        
Ślepe posłuszeństwo wobec autorytetu: wstrząsające badania Milgrama      
Paradygmat badań Milgrama nad posłuszeństwem            
Wynik przewidywany przez ekspertów               
Wstrząsająca prawda                     
Wariacje na temat posłuszeństwa                 
Dziesięć wniosków wynikających z badań Milgrama: jak tworzyć złe pułapki
na dobrych ludzi                      
Replikacje i modyfikacje Milgramowskiego modelu posłuszeństwa       
Niewłaściwe postępowanie pielęgniarek wobec pacjentów pod wpływem poleceń lekarzy                         
Administracyjne posłuszeństwo wobec autorytetu            
Posłuszeństwo seksualne wobec autorytetu: numer z rewizją osobistą      
Podobieństwo do nazistów: czy mogłoby to się zdarzyć w Twoim mieście?      
Produkowanie nazistów w amerykańskiej klasie szkolnej          
Kształtowanie małych bestii w szkole podstawowej: oczy brązowe przeciw oczom niebieskim                        
Poparcie na Hawajach dla „ostatecznego rozwiązania”: uwolnienie świata od nieprzystosowanych                    
Nakłanianie zwykłych mężczyzn do niezwykłego mordowania        
Banalność zła                        
Oprawcy i kaci: typy patologiczne czy imperatywy sytuacyjne?        
„Doskonali żołnierze 11 września” i „zwykłe brytyjskie chłopaki” dokonują na nas zamachów bombowych                    
Ostateczny test ślepego posłuszeństwa wobec autorytetu: zabijanie własnych dzieci na rozkaz                         

Rozdział 13. Badanie dynamiki społecznej: deindywiduacja, dehumanizacja i zło bezczynności                       

Deindywiduacja, anonimowość i destrukcyjność             
Szokujące zachowanie anonimowych kobiet              
Mądrość kulturowa: jak sprawić, żeby wojownicy zabijali na wojnie, ale nie w domu  
Deindywiduacja przekształca naszą apollińską naturę w naturę dionizyjską    
Efekt zapustów: wspólna deindywiduacja jako ekstaza           
Dehumanizacja i odłączenie moralne                 
Dehumanizacja eksperymentalna: określanie studentów mianem zwierząt    
Mechanizmy odłączania moralnego                
Zrozumienie dehumanizacji nie jest równoznaczne z jej usprawiedliwieniem    
Kreowanie zdehumanizowanych wrogów państwa            
Zło bezczynności: bierność przypadkowych świadków            
Przypadek Kitty Genovese: psychologowie społeczni spieszą na ratunek, poniewczasie                       
Badania nad interwencją przypadkowych świadków           
Jak dobrzy są Dobrzy Samarytanie, którzy się spieszą?          
Zinstytucjonalizowane zło bezczynności               
Dlaczego sytuacje i systemy są ważne                 
Oszacowanie siły sytuacji                   
Następny etap: o jabłkach, skrzynkach, grubych rybach i ważniakach       

Rozdział 14. Znęcanie się i tortury w więzieniu Abu Ghraib: zrozumienie i personalizacja jego okropności                 

Zrozumieć bezsensowne znęcanie się                 
Czas kwitnących jabłoni w stolicy                 
Miejsce: Więzienie Abu Ghraib                  
Wysoka wieża jako cel ataków moździerzowych             
Nowy dowódca przybywa na miejsce, ale nie widzi nic          
„Chip” Frederick jakiego poznałem                 
Przebieg służby Fredericka w więziennictwie i wojsku          
Oceny psychologiczne                    
Zgniłe jabłko czy owoc w najlepszym gatunku?             
Sytuacja: koszmary i zabawy nocne na Kondygnacji 1A           
Przygotowanie i odpowiedzialność                
Nieustanna praca nocna                    
Wielu innych występujących na tej całonocnej scenie           
Czynnik strachu                      
Porównania ze strażnikami w Stanfordzkim Eksperymencie Więziennym     
Dynamika seksualna na Kondygnacji 1A              
Uwagi ostrzegawcze                     
Katalizator Graner                     
Inne spojrzenia na Charlesa Granera                
Zdjęcia jako trofea: udokumentowana cyfrowo deprawacja          
Cyfrowa siła                       
„Zdjęcia-trofea” w innych czasach                 
Ekshibicjoniści występujący dla podglądaczy             
Złożone motywy i dynamika społeczna               
Inscenizowane zdjęcia wykorzystywane do grożenia zatrzymanym      
Uzyskanie statusu, dokonanie zemsty              
Deindywiduacja i efekt zapustów                
Porównywalne okrucieństwa dokonywane przez żołnierzy brytyjskich i żołnierzy amerykańskich z elitarnych jednostek              
Postawienie sierżanta Ivana Fredericka przed sądem            
Proces                         
Wyrok                         
Parę istotnych porównań                   
Przekształcenie strażnika więziennego Ivana Fredericka w więźnia numer 789689   
Uwagi końcowe                       

Rozdział 15. System przed sądem: współudział dowództwa       

Dochodzenia w sprawie Abu Ghraib ujawniają wady systemu         
Raport Rydera jako pierwszy wysłał sygnały ostrzegawcze          
Raport Taguby jest gruntowny i surowy               
Zaniedbania w komunikacji, szkoleniu i dowodzeniu          
Taguba atakuje zaniedbujących obowiązki nieudolnych dowódców      
Raport Faya i Jonesa rozszerza zakres osób odpowiedzialnych – ku górze i na zewnątrz                       
Współdziałanie z bezprawnymi akcjami CIA jako „praca zespołowa”     
Stwarzanie niezdrowego środowiska pracy             
Kiedy zeznania obronne żołnierzy Żandarmerii Wojskowej okazują się prawdziwe 
Porządne psy popełniają obrzydliwe świństwa            
Nadzy więźniowie są więźniami zdehumanizowanymi         
Ustalanie winnych: oficerowie, Wywiad Wojskowy, przesłuchujący, analitycy, tłumacze i personel medyczny                    
Raport Schlesingera określa winę                
Rozpowszechnienie okrucieństw dokonywanych przez wojsko       
Główne obszary problemowe i warunki utrudniające          
Znów mamy do czynienia z porażką dowództwa           
Psychologia społeczna nieludzkiego traktowania innych          
Nauki wynikające z Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego       
Raport Human Rights Watch: „Unikanie odpowiedzialności za tortury?”      
Wielu maltretujących, niewielu ukaranych, oficerowie wychodzą na wolność    
Human Rights Watch sięga do górnych poziomów hierarchii służbowej     
Pozbawić nietykalności architektów polityki niezgodnej z prawem       
Przed sądem: sekretarz obrony Donald Rumsfeld            
Przed sądem: były dyrektor CIA George Tenet             
„Lodowy Człowiek” znika                  
Przed sądem: generał broni Ricardo Sanchez             
Przed sądem: generał dywizji Geoffrey Miller             
Tortury, wszędzie tortury i okaleczanie                
Ujawnienie powszechnego stosowania okrucieństw wobec więźniów przed Abu Ghraib                     
Piechota Morska z zimną krwią morduje irackich cywilów         
Następni przed sąd: świadkowie oskarżenia              
Elitarni żołnierze tak postępują: 82 Dywizja Powietrznodesantowa łamie kości i pali
fotografie                        
„Laski od tortur” wykonują taniec erotyczny z więźniami w „konfesjonale”
Guantánamo                       
Inne ujawnione fakty dotyczące przestępstw i występków w Guantánamo     
„Zlecanie” tortur na zewnątrz                  
Dotrzeć do szczytu: obarczenie odpowiedzialnością Dicka Cheneya i George’a W. Busha  
Wojna z terrorem ukształtowała zmianę paradygmatu tortur         
Wiceprezydent Dick Cheney jako „wiceprezydent od tortur”        
Prezydent George W. Bush jako „głównodowodzący czasu wojny”       
Notatki służbowe o torturach                  
Grupa Robocza Dochodzeń Karnych Departamentu Obrony przeciwna przesłuchaniom w Guantánamo                      
Obsesja na punkcie wojny z terrorem                
Sędziowie przysięgli, proszę o werdykt                
Wpuśćmy trochę słońca                     

Rozdział 16. Przeciwstawianie się wpływom sytuacyjnym i sławienie heroizmu 

Uczenie się, jak stawiać opór niepożądanym wpływom            
Dualizm: odłączenie a nasycenie                 
Dziesięcioetapowy program stawiania oporu niepożądanym wpływom      
Paradoksy heroizmu                      
Heroizm i bohaterowie – co to takiego?               
Definicje bohaterów i heroizmu                 
Bohaterowie wojskowi                    
Bohaterowie cywilni                     
Bohaterowie ryzyka fizycznego a bohaterowie ryzyka społecznego       
Nowa taksonomia heroizmu                  
Przykładowe sylwetki bohaterów                 
Bohaterowie apartheidu                   
Bohater antykomunistyczny                 
Bohaterowie wojny wietnamskiej                
Żołnierz, który podniósł alarm podczas wojny w Iraku         
Bohaterowie Jonestown                   
Wielowymiarowy model heroizmu                
Kontrasty heroizmu: niezwykły czy banalny              
O banalności zła                      
O banalności heroizmu                    
Heroizm jako potwierdzenie wspólnoty ludzkiej             

Indeks nazwisk                       
Indeks rzeczowy

Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-01-18390-5
Rozmiar pliku: 2,3 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Chciałbym móc powiedzieć, że pisanie tej książki było dla mnie pasmem przyjemności, ale nie było nim ani przez jedną chwilę w ciągu tych dwóch lat, które poświęciłem na jej ukończenie. Po pierwsze, przejrzenie wszystkich nagrań ze Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego (skrót ang. SPE od Stanford Prison Experiment) było dla mnie emocjonalnie bolesne, podobnie jak wielokrotne czytanie sporządzonych na ich podstawie protokołów. Czas przyćmił w mojej pamięci zasięg wymyślnych niegodziwości, jakich dopuszczało się wielu strażników, zasięg cierpienia wielu więźniów oraz zasięg mojej pasywności – grzechu zaniechania – przez którą działania te trwały tak długo.

Zapomniałem również, że pierwsza cześć tej książki została w rzeczywistości rozpoczęta 30 lat temu, w ramach kontraktu z innym wydawcą. Przerwałem jednak pisanie wkrótce po rozpoczęciu, ponieważ nie byłem gotów do dzielenia się doświadczeniem tak świeżo zdobytym. Cieszę się, że nie wytrwałem i nie zmusiłem się do dokończenia pisania, ponieważ dopiero teraz nadeszła na to właściwa pora. Jestem mądrzejszy i zdolny do ujęcia tej skomplikowanej materii z bardziej dojrzałej perspektywy. Ponadto podobieństwa pomiędzy nadużyciami w Abu Ghraib a wydarzeniami składającymi się na SPE nadały naszemu eksperymentowi dodatkową aktualność, rzucającą nowe światło na mechanizmy psychologiczne, które przyczyniły się do powstawania potwornych nadużyć w tym prawdziwym więzieniu.

Drugą, wyczerpującą mnie emocjonalnie, przeszkodą w pisaniu stało się moje osobiste, duże zaangażowanie w dogłębne badanie tortur oraz nadużyć w Abu Ghraib. Jako biegły świadek obrony jednego ze strażników więziennych Żandarmerii Wojskowej, stałem się bardziej reporterem śledczym niż psychologiem społecznym. Pracowałem nad zgłębieniem wszystkiego, co tylko dotyczyło tego młodego człowieka: począwszy od pogłębionych wywiadów z nim oraz rozmów i korespondencji z członkami jego rodziny, poprzez sprawdzanie jego przeszłości w służbie więziennej oraz w wojsku, aż po jego relacje z resztą personelu wojskowego, który odbywał służbę razem z nim. Próbowałem wczuć się w jego sytuację, w trakcie służby podczas nocnej zmiany na Kondygnacji 1A od czwartej po południu do czwartej rano, każdej nocy, przez czterdzieści nocy bez przerwy.

Jako biegłemu świadkowi obrony zeznającemu na jego procesie na okoliczność oddziaływań sytuacyjnych, które przyczyniły się do charakterystycznych nadużyć, jakich się dopuścił, udzielono mi dostępu do wszystkich z wielu setek cyfrowo udokumentowanych obrazów deprawacji. Było to zadanie ohydne i bolesne. Dodatkowo dostarczono mi wszystkie dostępne wówczas raporty sporządzone przez różne wojskowe i cywilne komisje śledcze. Ponieważ powiedziano mi, że nie dostanę zgody na zabranie ze sobą na proces szczegółowych notatek, musiałem zapamiętać jak najwięcej zawartych w nich kluczowych szczegółów i wniosków. To wyzwanie poznawcze zbiegło się ze strasznym napięciem emocjonalnym, które wzrosło, gdy sierżant Ivan „Chip” Frederick otrzymał surowy wymiar kary, a ja stałem się nieformalnym psychologicznym doradcą dla niego i jego żony Marty. Z biegiem czasu stałem się dla nich „wujkiem Philem”.

Byłem zły i sfrustrowany zarazem, po pierwsze widząc brak gotowości wojska do zaakceptowania jakiejkolwiek z wielu wskazywanych przeze mnie okoliczności łagodzących, które bezpośrednio przyczyniły się do jego zachowania, a które powinny były wpłynąć na ograniczenie surowego wyroku więziennego. Prokurator i sędzia odmówili przyjęcia jakichkolwiek koncepcji, zgodnie z którymi oddziaływania sytuacyjne mogły wpłynąć na indywidualne zachowanie. Reprezentowali standardową koncepcję indywidualizmu, podzieloną przez większość ludzi w naszym kręgu kulturowym. Zgodnie z tą koncepcją wina wynikała w całości „z dyspozycji”, jako konsekwencja przemyślanego, wolnego wyboru sierżanta „Chipa” Fredericka, by zaangażować się w czynienie zła. Moją frustrację pogłębiało spostrzeżenie, że wiele „niezależnych” raportów śledczych wyraźnie zrzuca winę za naruszenia prawa na barki starszych oficerów – na ich nieskuteczność lub pasywne kierownictwo w stylu „nieobecnego woźnego”. Raporty te, autorstwa generałów lub byłych urzędników rządowych wysokiego szczebla, jasno wykazywały, że wojskowy i cywilny łańcuch rozkazów doprowadził do wytworzenia „inkubatora zła”, w którym garstka dobrych żołnierzy została przemieniona w „robaczywe jabłka”.

Gdyby przyszło mi pisać tę książkę na krótko po zakończeniu Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego, z satysfakcją udowadniałbym, że czynniki sytuacyjne kształtujące nasze zachowanie przy wielu okazjach są o wiele silniejsze niż nam się wydaje, lub niż jesteśmy w stanie przyjąć do wiadomości. Umknęłaby mi jednak szersza perspektywa, odnosząca się do nadrzędnej siły mogącej uczynić zło z dobra. Przez siłę tę rozumiem System – czyli kompleks czynników kształtujących kontekst sytuacyjny. Psychologia społeczna zgromadziła wiele dowodów na poparcie koncepcji, że w pewnych okolicznościach wpływy sytuacyjne tryumfują nad dyspozycjami osobowymi. W wielu rozdziałach odwołuję się do tych dowodów. Jednakże większość psychologów nie docenia wagi głębszych źródeł władzy, tkwiących w politycznych, ekonomicznych, religijnych, historycznych i kulturowych schematach, które definiują określone sytuacje jako legalne lub naruszające normy prawne. Pełne zrozumienie dynamiki ludzkiego zachowania wymaga, żebyśmy dostrzegli zakres i granice sił osobowych, sił sytuacyjnych i sił systemowych.

Zmiana lub zapobieganie niepożądanym zachowaniom indywidualnych osób lub grup wymaga zrozumienia, jakiego rodzaju siły, przymioty i słabości wnoszą one do danej sytuacji. Następnie musimy w pełniejszym zakresie rozpoznać kompleks sił sytuacyjnych oddziaływających w danym środowisku behawioralnym. Zmienianie ich, bądź poznanie sposobów ich unikania może wpłynąć na redukcję niepożądanych reakcji indywidualnych w większym zakresie, niż akcje prewencyjne ukierunkowane wyłącznie na zmianę ludzi w danej sytuacji. Oznacza to przyjęcie realizacji modelu zdrowia publicznego w miejsce standardowego modelu opieki medycznej, nakierowanego na leczenie indywidualnych chorób i przypadłości. Jednak, póki nie zdamy sobie sprawy z prawdziwej mocy systemu, niezmiennie ukrywającego się za zasłoną różnego rodzaju klauzul tajności, oraz nie zrozumiemy w pełni specyficznego dla niego zestawu zasad i regulacji, zmiana behawioralna będzie przejściowa, a zmiany sytuacyjne pozorne. W całej książce powtarzam jak mantrę, że próba zrozumienia wkładu sytuacyjnego i systemowego w indywidualne zachowanie jednostki nie usprawiedliwia samej osoby, ani też nie znosi jej odpowiedzialności za zaangażowanie się w niemoralne, nielegalne lub niegodziwe działania.

Zastanawiając się nad przyczynami, które skłoniły mnie do poświęcenia znacznej części mojej kariery zawodowej na poznawanie psychologii zła – przemocy, anonimowości, agresji, wandalizmu, tortur i terroryzmu – nie mogę nie zauważyć kształtującej mnie siły sytuacyjnej. Dojrzewanie w biedzie, w nowojorskim getcie na południowym Bronxie, w znacznej mierze ukształtowało moje priorytety i spojrzenie na życie. Życie w miejskim getcie to walka o przetrwanie poprzez wykształcanie użytecznych „ulicznych” strategii. Wiąże się to z koniecznością stałego kalkulowania, kto ma władzę, która może zostać użyta przeciwko tobie lub na twoją rzecz, kogo unikać, a z kim się bratać. Oznacza to odszyfrowywanie subtelnych wskazówek sytuacyjnych, mówiących, kiedy można się postawić, a kiedy należy pasować, to stwarzanie wzajemnych zobowiązań oraz odkrywanie tego, co niezbędne, by z naśladowcy przemienić się w lidera.

W tamtych czasach, zanim na Bronxie zadomowiły się heroina i kokaina, getto skupiało ludzi niemajętnych i ich dzieci, dla których, z braku zabawek i urządzeń technicznych, najcenniejszym skarbem były inne dzieciaki – towarzystwo do zabawy. Cześć z tych dzieciaków została ofiarami albo sprawcami przemocy; część z dzieci, o których myślałem, że są dobre, skończyło robiąc bardzo złe rzeczy. Czasami powód był oczywisty. Na przykład ojciec Donny’ego karał go za każde dostrzeżone przewinienie, rozbierając do naga i każąc klęczeć na ziarnkach ryżu w wannie. Przy innych okazjach ten „torturujący ojciec” był czarującą osobą, zwłaszcza w stosunku do pań, które mieszkały w kamienicy. Jako młody nastolatek Donny, złamany przez te doświadczenia, skończył w więzieniu. Inny dzieciak wyładowywał swoje frustracje obdzierając koty żywcem ze skóry. W ramach procesu inicjacyjnego w naszym gangu, wszyscy musieliśmy kraść, bić się z innymi dziećmi lub dokonywać różnych śmiałych czynów oraz upokarzać dziewczyny i żydowskie dzieci chodzące do synagogi. Żadna z tych rzeczy nie była uważaną za niegodziwą, ani nawet niedobrą; były jedynie wyrazem posłuszeństwa względem lidera grupy oraz podporządkowania się regułom panującym w gangu.

Dla nas, dzieciaków, siła systemu uosabiana była przez wielkich, złych dozorców, którzy gonili nas z klatek, oraz bezdusznych kamieniczników, którzy mogli eksmitować całe rodziny, wykorzystując aparat władzy do wyrzucania ich rzeczy na bruk za niepłacenie czynszu. Wciąż jeszcze współczuje im tej publicznej hańby. Lecz naszym największym wrogiem była policja, która mogła napaść na nas, gdy graliśmy na ulicach w palanta używając kija od miotły i gumowej piłki. Bez podania jakichkolwiek powodów konfiskowali nasze kije do gry i zabraniali nam gry na ulicach. W promieniu mili od miejsca, w którym mieszkaliśmy, nie było żadnego placu zabaw, więc ulica była dla nas wszystkim, a nasza różowa gumowa piłka nie stwarzała wielkiego zagrożenia dla obywateli. Pamiętam, jak raz schowaliśmy kije, widząc zbliżających się policjantów, ale gliny wyciągnęły mnie, żebym wygadał, gdzie się znajdują. Kiedy odmówiłem, jeden z gliniarzy zagroził, że mnie aresztuje, a kiedy wpychał mnie do radiowozu, rozbiłem sobie głowę o drzwi. Po tym zdarzeniu nigdy nie obdarzałem zaufaniem dorosłych w mundurach, dopóki nie udowodnili, że są tego godni.

Przy takim wychowaniu, zupełnie bez nadzoru rodzicielskiego – w tamtych czasach dzieciaki i rodzice nigdy nie mieszali się na ulicach – nie ma wątpliwości, skąd wzięła się moja ciekawość natury ludzkiej, a zwłaszcza jej ciemnej strony. Problem efektu Lucyfera dojrzewał więc we mnie przez wiele lat, od czasu spędzonego w piaskownicy w getcie, przez moją formalną edukację z zakresu psychologii społecznej, aż do miejsca, w którym, zadając poważne pytania, odpowiadam na nie za pomocą empirycznych dowodów.

Struktura tej książki jest w pewnym sensie niezwykła. Zaczyna się rozdziałem, w którym przedstawiony zostaje motyw transformacji ludzkiego charakteru, kiedy dobrzy ludzie i anioły okazują się zdolni do robienia rzeczy niedobrych, niegodziwych, wręcz diabelskich. Powstaje przy tym fundamentalne pytanie, jak dobrze w rzeczywistości znamy siebie samych, czy możemy z przekonaniem przewidzieć, do czego bylibyśmy zdolni, lub czego nigdy byśmy nie zrobili w całkowicie dla nas nowych okolicznościach. Czy, jak ulubiony anioł Boga, Lucyfer, my również możemy ulec pokusie, by czynić innym to, co niewyobrażalne?

Rozdziały poświęcone Stanfordzkiemu Eksperymentowi Więziennemu (SPE) przedstawiają w szczegółach nasze pogłębione studium transformacji, jaką przechodził każdy ze studentów w trakcie odgrywania przydzielonych im losowo ról więźniów lub strażników w pozorowanym więzieniu – które stało się aż nazbyt rzeczywiste. Rozdział po rozdziale, wydarzenia przedstawiane są chronologicznie w formacie kinematograficznym, jako osobista narracja opowiedziana w czasie teraźniejszym, z minimalną dozą psychologicznej interpretacji. Dopiero po zakończeniu tego studium – a musiało ono zostać przerwane przedwcześnie – zaczynamy się zastanawiać, czego się nauczyliśmy, opisywać i tłumaczyć zgromadzone materiały oraz snuć rozważania na temat procesów psychologicznych, które odegrały tutaj rolę.

Jednym z wiodących wniosków ze Stanfordzkiego Eksperymentu Więziennego było stwierdzenie, że wszechobecna, a zarazem subtelna władza, jaką posiada osoba kontrolująca zmienne sytuacyjne, może całkowicie zdominować wolę oporu jednostki. Ten wniosek zostanie pogłębiony w licznych, kolejnych rozdziałach, analizujących ten fenomen w kontekście badań z zakresu nauk społecznych. Widzimy, jak grupa uczestników badań – zarówno studentów college’u, jak i innych ochotników rekrutowanych spośród zwyczajnych obywateli – zachowuje się konformistycznie, podporządkowuje się, słucha poleceń oraz z łatwością ulega pokusie robienia rzeczy, których nie mogliby sobie wyobrazić znajdując się poza obszarem wpływu danych sił sytuacyjnych. Wyłoniony został zestaw dynamicznych procesów psychologicznych, które mogą popychać dobrych ludzi do złych czynów, a wśród nich: deindywiduacja, posłuszeństwo względem autorytetów, bierność w obliczu zagrożenia, samousprawiedliwianie i racjonalizacja. Jednym z podstawowych procesów wpływających na transformację zwykłych, normalnych ludzi w bezdusznych lub wręcz wszetecznych krzewicieli zła jest dehumanizacja. Działa ona jak ślepota umysłowa, która przysłania myślenie i zaszczepia przekonanie, że inni to mniej niż ludzie. Sprawia, że niektóre osoby zaczynają postrzegać innych jak wrogów zasługujących na dokuczliwe tortury i unicestwienie.

Mając do dyspozycji taki zestaw narzędzi analitycznych, podejmujemy refleksję nad przyczyną horrendalnych nadużyć i torturowania więźniów, dokonywanych przez amerykańską Żandarmerię Wojskową w irackim więzieniu w Abu Ghraib. Założenie, że te niemoralne czyny stanowiły sadystyczne dzieło kilku żołnierskich zbirów, tzw. robaczywych jabłek, zostaje podważone poprzez badanie paraleli między wpływami sytuacyjnymi a procesami psychologicznymi zachodzącymi w tym więzieniu oraz w naszym więzieniu w Stanfordzie. Badamy dogłębnie Miejsce, Osobę i Sytuację, aby wyciągnąć wnioski co do sił przyczynowych mających wpływ na ukształtowanie zachowań, które zostały utrwalone na odrażających „zdjęciach-trofeach” zrobionych przez żołnierzy w trakcie dręczenia swoich więźniów.

Następnie przyjdzie pora na to, by w łańcuchu wyjaśnień przejść z poziomu osoby, na poziom sytuacji, a potem na poziom systemu. Opierając się na pół tuzinie raportów śledczych na temat tych nadużyć oraz innym materiale dowodowym z przeróżnych źródeł, z zakresu prawa i praw człowieka, przyjmuję postawę prokuratora po to, aby postawić przed sądem system. W związku z ograniczeniami naszego systemu prawnego, wymagającego, aby za bezprawne działania sądzone były jednostki, a nie sytuacje lub systemy, wnoszę zarzuty przeciwko kwartetowi starszych rangą oficerów wojskowych, a następnie rozszerzam zarzut współsprawstwa w wydawaniu rozkazów na cywilne struktury decyzyjne, działające w ramach administracji George’a Busha. Czytelnik, jako sędzia, w przypadku każdego z oskarżonych podejmie decyzję, czy uznać dowody za wystarczające na potwierdzenie tego, iż jest on winien zarzucanych mu czynów.

Ta raczej ponura wyprawa do jądra ciemności ludzkiej natury zmieni kierunek w ostatnim rozdziale. Znajdują się w nim dobre wieści o tym, co my, jako jednostki, możemy zrobić, żeby zmierzyć się z wpływami sytuacyjnymi i systemowymi. We wszystkich wykorzystanych badaniach, podobnie jak w naszych przykładach wziętych z prawdziwego życia, zawsze występowały jednostki, które oparły się i które nie uległy pokusie. To co odciągnęło je od zła, to nie jakaś niepojęta, magiczna szlachetność, lecz raczej coś na kształt intuicyjnego zrozumienia psychicznych i społecznych taktyk stawiania oporu. Przedstawię zestaw takich strategii i taktyk, dzięki którym każdy będzie w stanie radzić sobie lepiej z niechcianymi wpływami społecznymi. Porady te bazują na połączeniu moich własnych doświadczeń oraz mądrości moich kolegów, psychologów społecznych, którzy są ekspertami w dziedzinie wpływów i przekonywania. (Zostało to uzupełnione i rozszerzone w ramach modułu dostępnego na stronie internetowej, poświęconej tej książce – www.lucifereffect.com).

W ostatecznym rozrachunku, gdy większość ulega, a jedynie niewielu stawia opór, właśnie za stawianie oporu potężnym siłom skłaniającym ku uległości, konformizmowi i posłuszeństwu, buntownicy mogą być uznani za bohaterów, czyli za osoby wyjątkowe, wyróżniające się spośród nas, zwykłych śmiertelników, dzięki swoim śmiałym czynom i życiowym poświęceniom. Przyznajemy tutaj, że takie nadzwyczajne osoby istnieją – garstka, gotowa do poświęceń – lecz stanowią one wyjątki w szeregach bohaterów. Należą do rzadkiego gatunku, który świeci przykładem, poświęcając swoje życie dla humanitarnych celów. W przeciwieństwie do nich, większość innych ludzi, których uważamy za bohaterów, jest bohaterami chwili, sytuacji, w której padło wezwanie do służby. Tak więc podróż tropem efektu Lucyfera ujawnia na koniec swój pozytywny aspekt, pozwalając nam uczcić zwykłego bohatera, który żyje w każdym z nas. W przeciwieństwie do „banalności zła”, która zakłada, że zwykli ludzie mogą być odpowiedzialni za najnikczemniejsze akty okrucieństwa i degradacji bliźnich, ja zakładam „banalność bohaterstwa”, która rozwija sztandar bohaterskich Zwykłych Mężczyzn i Kobiet, śpieszących na wezwanie do służby w imię człowieczeństwa, wtedy gdy nadchodzi ich pora do działania. Gdy zabrzmią dzwony, będą wiedzieli, że biją one dla nich. Wzywają, by wykazać się tym, co w naturze człowieka najlepsze, co wznosi się ponad potężną presję sytuacji i systemu. Wspaniały wyraz zwycięstwa godności ludzkiej nad złem.Podziękowania

Napisanie tej książki nie byłoby możliwe bez istotnej pomocy i wsparcia, jakie otrzymałem na każdym z etapów tej długiej podróży – od zaczątków pomysłu, do jego realizacji w ostatecznej formie.

Badania empiryczne

Wszystko zaczęło się od planowania, realizacji i analizy eksperymentu, który przeprowadziliśmy na Uniwersytecie Stanforda w sierpniu 1971 r. Bezpośrednim impulsem do przeprowadzenia tego badania był projekt realizowany w ramach studiów licencjackich, dotyczący psychologii uwięzienia, kierowany przez Davida Jaffe, który został później naczelnikiem naszego eksperymentalnego więzienia. W ramach przygotowania do przeprowadzenia tego eksperymentu, by lepiej zrozumieć mentalność więźniów oraz pracowników penitencjarnych oraz zbadać, jakie są najistotniejsze właściwości psychologicznej natury każdego doświadczenia więziennego, prowadziłem na Uniwersytecie Stanforda letni kurs, który obejmował te zagadnienia. Współprowadzącym był Andrew Carlo Prescott, wtedy świeżo wypuszczony na wolność po zakończeniu serii długich odsiadek w więzieniach Kalifornii. Carlo okazał się być nieocenionym konsultantem oraz dynamicznym kierownikiem naszej „Komisji ds. Zwolnień Warunkowych”. Dwóch studentów studiów magisterskich, William Curtis Banks i Craig Haney, w pełnym wymiarze angażowało się w każdy etap przygotowywania tego niezwykłego projektu badawczego. Craig wykorzystał to doświadczenie jako trampolinę do pełnej sukcesów kariery w dziedzinie psychologii i prawa, stając się czołowym rzecznikiem praw więźniów oraz współpracując ze mną przy pisaniu licznych artykułów i opracowań na różne tematy związane z więziennictwem. Dziękuję im wszystkim za wkład w to studium, oraz jego intelektualne i praktyczne pokłosie. Ponadto moje podziękowania należą się każdemu ze studentów college’u, którzy zgłosili się na ochotnika do udziału w eksperymencie; miał on pozostawić niezatarty ślad w ich pamięci – nawet po upływie trzech dekad. Tak jak czynię to w dalszej części tego tekstu, chciałbym jeszcze raz przeprosić ich za wszelkie cierpienia, jakich doznali w trakcie badania oraz po jego zakończeniu.

Dodatkowe prace badawcze

Zadanie zebrania archiwalnych nagrań wideo z eksperymentu więziennego i ich konwersji na format DVD, z którego możliwe było sporządzenie transkrypcji, przypadło Seanowi Bruichowi i Scottowi Thompsonowi, dwóm wyjątkowym studentom Stanfordu. Obok zadania polegającego na wyróżnieniu w tych materiałach znaczących wydarzeń, Sean i Scott pomagali również przy połączeniu w całość zebranych przez nas obszernych materiałów źródłowych, dotyczących poszczególnych aspektów studium.

Tanya Zimbardo i Marisa Allen asystowały przy kolejnym zadaniu, pomagając zgromadzić i uporządkować obszerne materiały pomocnicze, pozyskiwane z plików medialnych, moich notatek oraz wybranych artykułów. Zespół innych studentów Stanfordu (w szczególności Kieran O’Connor i Matt Estrada) bardzo profesjonalnie przeprowadził weryfikację przypisów. Matt przekształcił również nagrane przeze mnie wywiady z sierżantem „Chipem” Frederickiem w zrozumiały transkrypt.

Cenię sobie uwagi i opinie jakie otrzymywałem na temat różnych rozdziałów pierwszego i drugiego projektu zarówno od kolegów, jak i studentów, w szczególności Adama Breckenridge’a, Stevena Behnke, Toma Blassa, Rose McDermott i Jasona Weavera. Anthony’emu Pratkanisowi i Cindy Wang należą się specjalne podziękowania za pomoc przy fragmencie ostatniego rozdziału, dotyczącego opierania się niechcianym wpływom. Należy tu również wymienić Zeno Franco za jego wkład w nowe poglądy na temat psychologii bohaterstwa.

Swoje zrozumienie sytuacji militarnej w Abu Ghraib oraz na innych terenach objętych działaniami wojennymi, zawdzięczam mądrości oficera sztabowego Marci Drewry oraz pułkownika Larry’ego Jamesa, będących także psychologami wojskowymi. Doug Bracewell na bieżąco dostarczał mi przydatnych danych online na szereg tematów związanych z zagadnieniami i problemami, którymi zajmuję się w dwóch rozdziałach książki, poświęconych Abu Ghraib. Gary Myers, doradca prawny sierżanta Fredericka, nie tylko przez bardzo długi czas uczestniczył w tej sprawie bez wynagrodzenia, lecz również udostępnił mi wszystkie materiały źródłowe i informacje, które były potrzebne, by zrozumieć tę skomplikowaną sytuację. Adam Zimbardo przeprowadził spostrzegawczą analizę seksualnego charakteru „zdjęć-trofeów”, które były owocem „gier i zabaw” podczas nocnej zmiany na Kondygnacji 1A.

Rozdzielając moje podziękowania, znaczną ich część skierować muszę ku psychologowi Bobowi Johnsonowi (mojemu koledze i współautorowi naszego podręcznika wprowadzającego do psychologii: Psychologia: podstawowe koncepcje). Bob przeczytał cały manuskrypt oraz dostarczył niezmiernie cennych uwag, co do sposobów jego udoskonalenia , podobnie jak Sasha Lubomirski, który pomagał koordynować informacje od Boba oraz od Rose Zimbardo. Rose jest uznanym profesorem literatury angielskiej i dopilnowała, by każde zdanie tej książki było sformułowane tak, jak powinno, by przekazać czytelnikom moje przesłanie. Dziękuję każdemu z nich za to, że wypełniali swoje obowiązki z wyczuciem i wdziękiem.

Podziękowania należą się również Willowi Murphy’emu, mojemu wydawcy z Random House, za jego, stanowiącą obecnie wymierającą sztukę, skrupulatną pracę redaktorską, oraz jego odważne próby ograniczania tematyki do najważniejszych zagadnień. Lynn Anderson w cudowny i zręczny sposób sprawdziła się jako redaktor techniczny, dodając wspólnie z Vincentem La Scalą spójności i wyrazistości mojemu przekazowi. John Rockman jako wydawca był aniołem stróżem tej książki i jej promocji.

Na koniec muszę wspomnieć, że po kilkunastu godzinach pisania dzień i noc, moje ciało było przywracane do stanu gotowości przed kolejną rundą dzięki moim masażystom, Gerry’emu Huberowi z Healing Winds Massage w San Francisco oraz Ann Hollingsworth z Gualala Sea Spa, za każdym razem gdy pracowałem w zaciszu mojego rancza nad morzem.

Każdego z tych pomocników, członków rodziny, przyjaciół, kolegów i studentów, którzy pomogli mi w przeistoczeniu myśli w słowa, w manuskrypt i wreszcie w tę książkę, chciałem prosić o przyjęcie moich najserdeczniejszych podziękowań.

Ciao,

Phil ZimbardoTransformacje: anioły, diabły oraz cała reszta nas, zwykłych śmiertelników

Koncepcja efektu Lucyfera jest moją próbą zrozumienia procesów transformacji, jaka występuje, gdy dobrzy lub zwyczajni ludzie robią rzeczy złe lub niegodziwe. Zajmiemy się fundamentalnym pytaniem: „Co sprawia, że ludzie czynią zło?”. Lecz zamiast odwoływać się do zakorzenionego w religii dualizmu dobra i zła, czy dobroczynnego lub sprowadzającego na złą drogę wychowania, przyjrzymy się rzeczywistym ludziom wykonującym codzienne czynności, uwikłanym w realizowanie swoich zadań, próbującym przetrwać w często burzliwym tyglu ludzkiego losu. Postaramy się zrozumieć transformacje ich charakterów, towarzyszące zetknięciu z potężnymi siłami sytuacyjnymi.

Rozpocznijmy od definicji zła. Moja jest prosta, oparta na założeniach psychologicznych: Zło polega na zamierzonym zachowaniu się w sposób, który rani, wykorzystuje, poniża, dehumanizuje lub niszczy niewinne jednostki – lub używaniu swojej władzy i siły systemowej, by nakłaniać lub dać przyzwolenie innym do działania w ten sposób w naszym imieniu. W skrócie, jest to „czynić niedobrze, wiedząc co dobre”.

Jakie mechanizmy wpływają na ludzkie zachowania? Co wpływa na ludzkie myśli i działania? Co sprawia, że część z nas wiedzie moralne i prawe życie, podczas gdy inni z łatwością staczają się ku niemoralności i występkom? Czy to, co myślimy o naturze ludzkiej, opiera się na założeniu, że wewnętrzne determinanty kierują nas na dobrą lub złą ścieżkę? Czy nie jest tak, że zbyt mało uwagi poświęcamy zewnętrznym czynnikom determinującym nasze myśli, uczucia i działania? Do jakiego stopnia jesteśmy wytworami sytuacji, chwili, zbiorowości? I czy istnieje taki czyn, popełniony kiedyś przez kogoś, do którego z absolutną pewnością nigdy nie bylibyśmy zdolni?

Większość z nas kryje się za egocentryczną skłonnością do tworzenia iluzji własnej wyjątkowości. Ta tarcza ochronna dla samego siebie pozwala nam wierzyć, że każdy z nas wypadnie ponad przeciętną w dowolnym teście uczciwości. Zbyt często, spoglądając w gwiazdy przez gruby pryzmat osobistej nietykalności, zapominamy, że powinniśmy zwracać także uwagę na śliską ścieżkę pod naszymi stopami. Taką egocentryczną stronniczość częściej spotkać można w społeczeństwach pielęgnujących nastawienie indywidualistyczne, takich jak euroamerykańskie kręgi kulturowe, a rzadziej w społeczeństwach zorientowanych kolektywistycznie, w takich miejscach jak Azja, Afryka czy Bliski Wschód.

W trakcie naszej podróży poprzez dobro i zło poproszę Cię o refleksję nad trzema zagadnieniami. Jak dobrze w rzeczywistości znasz siebie samego, swoje mocne i słabe strony? Czy Twoja wiedza na temat samego siebie pochodzi z przeglądu własnych zachowań w typowych sytuacjach, czy uwzględnia także momenty, gdy znalazłeś się w całkowicie nowym otoczeniu, gdzie Twoje stare przyzwyczajenia zostały poddane próbie? Kontynuując, jak dobrze w rzeczywistości znasz ludzi, z którymi codziennie się stykasz: swoją rodzinę, przyjaciół, współpracowników, kochanka? Jedna z tez stawianych w tej książce głosi, że większość z nas zna samych siebie tylko z ograniczonych doświadczeń nabytych w znajomych sytuacjach, określonych przez zasady, prawa, przekonania i naciski, które nas krępują. Chodzimy do szkoły i do pracy, jeździmy na urlop, bywamy na imprezach, płacimy rachunki i podatki – dzień w dzień i rok w rok. Lecz co się stanie, gdy zostaniemy poddani całkowicie nowym i nieznanym bodźcom, przy których nasze przyzwyczajenia okażą się niewystarczające? Zaczynasz nową pracę, idziesz na swoją pierwszą randkę umówioną przez program komputerowy, wstępujesz do bractwa, zostajesz aresztowany, zaciągasz się do wojska, wstępujesz do sekty lub zgłaszasz się na ochotnika do eksperymentu. „Dawny ty” może nie funkcjonować zgodnie z oczekiwaniami, gdy zmienią się zasadnicze reguły gry.

Podczas naszej podróży chciałbym, abyś w czasie, gdy będziemy poznawać różne formy zła, bez ustanku zadawał sobie pytanie: „Czy ja też?”. Będziemy badać ludobójstwo w Rwandzie, masowe samobójstwa i morderstwa członków „Świątyni Ludu” w dżungli Gujany, masakrę w My Lai w Wietnamie, koszmar nazistowskich obozów koncentracyjnych, tortury zadawane przez wojsko i policję cywilną na całym świecie oraz wykorzystywanie seksualne parafian przez księży katolickich. Poszukamy powiązań, łączących te wydarzenia ze skandalicznymi defraudacjami dokonywanymi przez kadrę zarządzającą korporacji Enron i World-Com. Odkryjemy wreszcie, w jaki sposób część wspólnych wątków, pojawiających się w tych aktach zła, występuje również w niedawno odkrytych przypadkach dręczenia cywilnych więźniów w Więzieniu Abu Ghraib w Iraku. Jeden szczególnie znaczący wątek łączący te okrucieństwa pojawi się w związku z badaniami z zakresu eksperymentalnej psychologii społecznej, a konkretnie ze studium, które stało się znane pod nazwą: Stanfordzki Eksperyment Więzienny.

Zło: stałe i wewnętrzne czy zmienne i zewnętrzne?

Wizja, zgodnie z którą dobrych i złych ludzi oddziela od siebie nieprzekraczalna przepaść, jest krzepiąca przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, stwarza binarną logikę, w myśl której zło postrzegane jest jako cecha niezbędna. Większość z nas postrzega zło jako realnie istniejącą właściwość, która występuje u niektórych ludzi, a u innych nie. Złe nasiona rodzą złe owoce, wypełniając w ten sposób swoje przeznaczenie. Definiujemy zło wskazując prawdziwie niegodziwych tyranów naszej ery, takich jak Hitler, Stalin, Pol Pot, Idi Amin, Saddam Husajn i inni przywódcy polityczni, którzy kierowali masowymi mordami. Nie możemy również nie dostrzec bardziej zwyczajnego, mniejszego zła, czynionego przez dilerów narkotyków, gwałcicieli, handlarzy żywym towarem, osoby naciągające starszych ludzi oraz tych, których przemoc niszczy radość naszych dzieci.

Utrzymywanie dychotomii Dobro–Zło pozwala również zdjąć z „dobrych ludzi” brzemię odpowiedzialności. Zostają oni uwolnieni od obowiązku, by choćby przemyśleć, jaki może być ich udział w tworzeniu, podtrzymywaniu, utrwalaniu lub godzeniu się na warunki przyczyniające się do popełniania wykroczeń i przestępstw, chuligaństwa, dokuczania, prześladowania, gwałtów, tortur i przemocy. „Tak funkcjonuje świat i nikt nic na to nie poradzi, a w szczególności nie ja”.

Alternatywna koncepcja każe traktować zło w kategoriach kumulacyjnych, jako coś, do czego wszyscy jesteśmy zdolni, w zależności od okoliczności. Ludzie w różnym czasie mogą posiadać pewne konkretne cechy (takie jak inteligencja, duma, uczciwość lub niegodziwość) w większym lub mniejszym stopniu. Cechy te mogą zostać zmienione, skłaniając się ku dobrej lub złej stronie natury ludzkiej. Podejście kumulacyjne zakłada nabywanie pewnych cech poprzez doświadczenia lub intensywne ćwiczenia, bądź też na skutek interwencji z zewnątrz, takiej jak otrzymanie wyjątkowej szansy. Jednym słowem, możemy nauczyć się być dobrymi lub złymi, niezależnie od naszego dziedzictwa genetycznego, osobowości czy genealogii.

Alternatywne wyjaśnienia: dyspozycyjne, sytuacyjne i systemowe

Równolegle do pary przeciwstawnych teorii: esencjalistycznej i kumulacyjnej, wskazać można kontrast pomiędzy dyspozycyjnymi i sytuacyjnymi przyczynami zachowań. Jeżeli zetkniemy się z jakimś niespotykanym zachowaniem, jakimś nieoczekiwanym wydarzeniem, jakąś bezsensowną anomalią, jak będziemy próbowali je wyjaśnić? Tradycyjne podejście zakładało zidentyfikowanie wrodzonych właściwości osobistych, które doprowadziły do działania, takich jak: predyspozycje genetyczne, cechy indywidualne, charakter, wolna wola i inne skłonności. Przy zachowaniu agresywnym szukamy sadystycznych cech indywidualnych. Przy czynach heroicznych poszukiwane są geny predysponujące do altruizmu.

W Stanach Zjednoczonych społecznościami przedmieść wstrząsa seria strzelanin, w których uczniowie szkół średnich mordują i ranią dziesiątki innych uczniów i nauczycieli. W Anglii dwóch dziesięcioletnich chłopców porywa z centrum handlowego dwuletniego Jamie Bulgera i z zimną krwią, brutalnie go morduje. W Palestynie i Iraku młodzi mężczyźni i kobiety dokonują samobójczych zamachów bombowych. W większości krajów europejskich podczas II wojny światowej wielu ludzi broniło Żydów przed nazistami, pomimo że wiedzieli, iż gdyby zostali przyłapani, ukarano by ich surowo; w Polsce groziła za to kara śmierci. W wielu krajach ludzie ryzykują poniesieniem osobistych strat, ujawniając niesprawiedliwość i niemoralne zachowania przełożonych. Dlaczego?

Osoby pochodzące z kultur zorientowanych indywidualistycznie tradycyjnie szukają odpowiedzi w ludzkim wnętrzu – w patologii lub bohaterstwie. Współczesna psychiatria zorientowana jest dyspozycyjnie. Podobnie psychologia kliniczna i psychologia osobowości oraz metody jej pomiaru. Większość naszych instytucji przyjmuje taki punkt widzenia, włączając prawo, medycynę i religię. Według tych założeń, winy, choroby oraz grzechu szukać należy w osobie winnej, chorej bądź grzesznej. Swoją podróż ku zrozumieniu zaczynają oni od pytania „Kto”: „Kto jest za to odpowiedzialny?”, „Kto się do tego przyczynił?”, „Kto jest temu winny?” oraz „Komu należy przypisać zasługi?”.

Psychologowie społeczni (do których się zaliczam), dążąc do zrozumienia przyczyn niezwykłych zachowań, wolą unikać dokonywania atrybucji wewnętrznych. Preferują rozpoczynanie swoich poszukiwań od zadania pytania „Jak”: „Jakie warunki mogły przyczynić się do danych reakcji?”, „Jakie okoliczności mogły mieć wpływ na zachowanie?”, „Jak wyglądała sytuacja z perspektywy osób w niej działających?”. Psychologowie społeczni pytają: „Do jakiego stopnia działania jednostki mogą wynikać z czynników zewnętrznych w stosunku do osoby działającej, ze zmiennych sytuacyjnych oraz procesów środowiskowych specyficznych dla danej sytuacji?”.

Podejście dyspozycyjne ma się tak do sytuacyjnego, jak medyczny model zdrowia do modelu zdrowia publicznego. Medyczny model każe poszukiwać źródła choroby, dolegliwości lub niesprawności wewnątrz osoby nią dotkniętej. Odwrotnie twierdzą badacze zdrowia publicznego, którzy zakładają, że nosiciele chorób wywodzą się ze środowiska stwarzającego warunki sprzyjające rozprzestrzenianiu choroby. Czasami osoba chora stanowi produkt końcowy patologii środowiskowej, która, jeżeli nie zostanie powstrzymana, będzie przenosić się na innych, niezależnie od prób poprawy zdrowia jednostki. Na przykład, przy podejściu dyspozycyjnym dziecko, które przejawia problemy z nauką, może zostać poddane szeregowi zabiegów medycznych i behawioralnych w celu przezwyciężenia tych trudności. Lecz w wielu przypadkach, w szczególności w środowiskach ludzi biednych, problem powodowany jest wdychaniem ołowiu z farb łuszczących się na ścianach mieszkań komunalnych, a dodatkowo pogarsza go ubóstwo – oto podejście sytuacyjne. Te konkurencyjne perspektywy nie stanowią jedynie abstrakcyjnych wariantów analiz teoretycznych, lecz prowadzą do skrajnie odmiennych sposobów radzenia sobie z problemami społecznymi i osobistymi.

Analizy tego rodzaju mają znaczenie zwłaszcza dla tych wszystkich z nas, którzy, jako intuicyjni psychologowie, spędzają większość swojego życia próbując zrozumieć, dlaczego ludzie czynią to, co czynią, oraz jak można ich zmienić, by byli lepsi. W kulturach indywidualistycznych rzadkością jest osoba nieskażona nastawieniem dyspozycyjnym, przejawiającym się w poszukiwaniu zawsze w pierwszej kolejności motywów, cech, genów i osobistych patologii. Próbując wyjaśniać przyczyny ludzkiego zachowania, większość z nas przejawia jednocześnie tendencje do przeceniania wagi czynników dyspozycyjnych oraz niedoceniania znaczenia cech sytuacyjnych.

W kolejnych rozdziałach przedstawię obszerny materiał dowodowy stanowiący przeciwwagę dla dyspozycyjnego podejścia do świata, zwracając jednocześnie uwagę na to, jak charakter człowieka może zostać zmieniony przez fakt, że znalazł się on w sytuacji, w której uwolnione zostały potężne siły sytuacyjne. Ludzie i sytuacje znajdują się na ogół w stanie dynamicznej interakcji. Choć prawdopodobnie uważasz, że Twoja osobowość jest niezmienna niezależnie od czasu i miejsca, istnieje duże prawdopodobieństwo, że tak nie jest. Nie jesteś tą samą osobą, gdy pracujesz sam i gdy znajdujesz się w grupie; w romantycznym otoczeniu i w szkole; gdy jesteś z bliskimi przyjaciółmi i w anonimowym tłumie; gdy podróżujesz za granicą i kiedy jesteś w domu.

Malleus Maleficarum oraz inkwizycyjny program PNC
(polowanie na czarownice)

Jedno z pierwszych udokumentowanych źródeł szeroko rozpowszechnionego wykorzystania podejścia dyspozycyjnego w celu zrozumienia zła i uwolnienia świata od jego szkodliwego wpływu, możemy znaleźć w tekście, który stał się wyrocznią dla inkwizytorów: Malleus Maleficarum lub „Młot na Czarownice”. Stanowił on obowiązkową lekturę sędziów inkwizycji. Zaczyna się od zagadki do rozwiązania. Jak to możliwe, że w świecie rządzonym przez wszechmogącego Boga, będącego wcieleniem dobra, wciąż istnieje zło? Odpowiedź jest jedna: Bóg zezwala na to, aby poddać próbie ludzkie dusze. Jeżeli dasz się zwieść na pokuszenie – pójdziesz do piekła; oprzesz się pokusie, a otworzy się przed tobą niebo. Jednakże Bóg ograniczył możliwości bezpośredniego wpływania na ludzi przez diabła, mając na uwadze fakt, że kiedyś sprowadził na złą drogę Adama i Ewę. Diabeł znalazł rozwiązanie w postaci wysłanników wykonujących jego nikczemne rozkazy: do nawiązania pośredniego kontaktu z ludźmi wykorzystywał czarownice, które miały sprowadzać ich na złą drogę.

Rozwiązaniem zaproponowanym w celu ograniczenia rozprzestrzeniania zła w krajach katolickich, było rozpoznanie i wyeliminowanie czarownic. Potrzebne były środki do identyfikowania czarownic, skłaniania ich do przyznania się do herezji, a następnie zgładzenia. Mechanizm rozpoznawania i eliminowania czarownic (który w naszych czasach mógłby być znany jako program o kryptonimie „Polowanie na Czarownice”) był prosty i konkretny: za pomocą szpiegów odszukać wśród ludności czarownice; przy użyciu różnych technik torturowania wydobyć od nich zeznania potwierdzające ich wiedźmią naturę; oraz zabić te, które nie wykazały swojej niewinności. Mimo że tak lekko potraktowałem to, co rozrosło się do starannie zaplanowanego systemu masowego terroru, tortur i eksterminacji niezliczonych tysięcy ludzi, to właśnie ten sposób upraszczającej redukcji skomplikowanych problemów dotyczących zła podsycał ogień na stosach inkwizycji. Uczynienie z „czarownic” znienawidzonej kategorii ludzi obciążonych grzesznymi skłonnościami, dostarczyło gotowego rozwiązania problemu zła istniejącego w społeczeństwie. Należało po prostu zgładzić tak dużą liczbę wysłanników zła, jaka mogła być zidentyfikowana, poddana torturom oraz ugotowana w oleju lub spalona na stosie.

Biorąc pod uwagę, że Kościół wraz ze swymi świeckimi sojusznikami składał się głównie z mężczyzn, nie powinno dziwić, że kobiety miały o wiele większą szansę niż mężczyźni, by zostać zidentyfikowane jako czarownice. Podejrzani o czary wywodzili się z reguły z marginesu społecznego, bądź z grup stanowiących różnego rodzaju zagrożenie: wdowy, ludzie biedni, brzydcy, zdeformowani lub – w niektórych przypadkach – osoby uznawane za zbyt dumne i zbyt potężne. Przerażającym paradoksem inkwizycji było to, że nieraz żarliwe oraz szczere pragnienie zwalczania zła generowało zło na skalę większą niż widziano kiedykolwiek wcześniej. Znajdowało to swój wyraz w wykorzystywaniu przez państwo i Kościół narzędzi tortur oraz metod będących skrajnym wypaczeniem jakiegokolwiek ideału ludzkiej doskonałości. Znakomita natura ludzkiego umysłu, zdolnego do tworzenia wielkich dzieł sztuki, nauki i filozofii, uległa zwyrodnieniu i została wykorzystana w służbie „twórczego okrucieństwa”, którego celem było złamanie woli. Narzędzia stosowane przez inkwizycję wciąż jeszcze można odnaleźć w więzieniach na całym świecie, w wojskowych i cywilnych biurach śledczych, gdzie tortury są standardową procedurą postępowania (jak zobaczymy później w trakcie naszych odwiedzin w więzieniu w Abu Ghraib).

Systemy władzy – wszechogarniające zwierzchnictwo

W moim przypadku dostrzeżenie siły tkwiącej w systemach zaczęło się od uświadomienia sobie tego, jak instytucje stwarzają mechanizmy pozwalające przełożyć ideologię – np. taką, jaka tłumaczy przyczyny zła – na procedury operacyjne, takie jak inkwizycyjne polowania na czarownice. Innymi słowy, moje spektrum postrzegania zostało znacząco poszerzone poprzez pełniejsze zrozumienie, w jaki sposób warunki sytuacyjne stwarzane są i kształtowane przez czynniki wyższego rzędu – systemy władzy. Aby zrozumieć złożone modele postępowania, trzeba wziąć pod uwagę nie tylko dyspozycje i sytuacje, ale przede wszystkim systemy.

Aberracyjne, nielegalne lub niemoralne zachowania jednostek pełniących służbę w policji, więziennictwie i wojsku, często bywają szufladkowane jako wypaczenia „kilku robaczywych jabłek”. Stwarza to wrażenie, że mamy do czynienia z rzadkimi wyjątkami, których normy moralne sytuują się poza nieprzekraczalną granicą między dobrem a złem, podczas gdy ogromna większość „zdrowych owoców” znajduje się po właściwej stronie. Ale kto dokonuje tego rozróżnienia? Z reguły są to strażnicy systemu, którzy chcą odizolować problem, aby przerzucić winę oraz odwrócić uwagę od tych na samej górze, którzy mogą być odpowiedzialni za stworzenie niedopuszczalnych warunków pracy, brak nadzoru lub kontroli. Wracając do „robaczywych jabłek” – pogląd dyspozycyjny ignoruje czynnik w postaci „skrzynki” oraz jej potencjalnie degenerującego wpływu sytuacyjnego na znajdujące się w niej jabłka. Analiza systemowa koncentruje się na producentach skrzynki, na osobach posiadających moc kształtowania jej formy.

To właśnie „elita władzy” – twórcy „skrzynki”, działający często za kulisami – określa warunki życiowe dla reszty z nas, zmuszonych do spędzania czasu wśród różnorodnych, wykreowanych przez nią układów instytucjonalnych. Socjolog C. Wright Mills rzucił nieco światła na tę czarną dziurę władzy:

„Elita władzy składa się z ludzi, którzy dzięki swojej pozycji mogą przekształcać typowe środowisko zwyczajnych mężczyzn i kobiet; ludzie ci znajdują się na stanowiskach, które umożliwiają podejmowanie decyzji brzemiennych w skutki. To, czy podejmują takie decyzje, czy nie, jest mniej istotne niż sam fakt zajmowania tak kluczowych pozycji: zaniechanie przez nich działań, brak pewnych decyzji same w sobie są działaniami, które często mogą mieć znacznie większe znaczenie niż rzeczywiście podjęte decyzje. Dzieje się tak, ponieważ mają władzę nad najważniejszymi układami hierarchicznymi i strukturami współczesnego społeczeństwa. Zarządzają wielkimi korporacjami. Operują aparatem państwa i sięgają po jego przywileje . Kierują establishmentem wojskowym. Zajmują w strukturach społecznych strategiczne stanowiska zarządzające, które współcześnie skupiają skuteczne środki władzy oraz – tak przez nich pożądane – bogactwo i popularność.

W miarę jak interesy tych różnorodnych przedstawicieli władzy nakładają się, zaczynają oni definiować naszą rzeczywistość za pomocą metod rodem z Roku 1984 George’a Orwella. Ten wojskowo-korporacyjno-religijny kompleks staje się ostatecznym megasystemem kontrolującym znaczną część zasobów oraz jakość życia wielu współczesnych Amerykanów.

Dopiero przekuta na chroniczny strach,
władza staje się doskonała.

Eric Hoffer, Żarliwość umysłu

Moc tworzenia „Wroga”

Możni z reguły nie wykonują sami najbrudniejszej roboty, podobnie jak mafia zostawia „spuszczanie łomotu” swoim sługusom. Systemy tworzą hierarchie dominacji, w których wpływy i komunikacja przebiegają z góry na dół – rzadko z dołu do góry. Jeżeli elita władzy chce zniszczyć wrogą nację, wykorzystuje ekspertów od propagandy do stworzenia programów nienawiści. Czegóż takiego potrzebują obywatele jednego społeczeństwa, by tak bardzo znienawidzić obywateli drugiego, by chcieć ich odseparować, dręczyć, a nawet zabić? Potrzebna jest do tego „nienawistna wyobraźnia”, psychologiczna konstrukcja, która za pomocą propagandy zostaje zagnieżdżona głęboko w umysłach ludzi, przemieniając innych we „Wroga”. Taki obraz stanowi dla żołnierza najpotężniejszy motyw działania, ładując jego karabin amunicją nienawiści i strachu. Obraz odrażającego wroga, będącego zagrożeniem dla dobrobytu jednostek oraz bezpieczeństwa narodowego, powoduje, że matki i ojcowie wysyłają synów na wojnę, oraz pozwala rządom tak przestawiać priorytety, by przekuwać lemiesze w miecze zniszczenia.

To wszystko dokonuje się za pomocą słów i obrazów. Można tu nieco zmodyfikować stare porzekadło: kamienie i kije mogą połamać Ci kości, ale wyzwiska nierzadko mogą Cię zabić. Proces rozpoczyna się od stworzenia stereotypowego obrazu innego człowieka, jego zdehumanizowanego postrzegania jako bezwartościowego, ale zarazem wszechpotężnego Obcego, istoty demonicznej, abstrakcyjnego potwora, jako fundamentalnego zagrożenia dla czczonych przez nas wartości i przekonań. W obliczu rozpętanego publicznie strachu oraz zbliżającego się zagrożenia ze strony wroga, rozsądni ludzie postępują irracjonalnie, osoby niezależne działają w sposób bezmyślnie konformistyczny, a pacyfiści postępują jak wojownicy. Dramatyczne obrazy przedstawiające wroga na plakatach, w telewizji, na okładkach czasopism, w filmach i w Internecie odbijają się w zakamarkach układu limbicznego, prymitywnego mózgu wyposażonego w potężne emocje w postaci strachu i nienawiści.

Psycholog społeczny, Sam Keen, błyskotliwie przedstawia sposób, w jaki ta wroga wyobraźnia tworzona jest przez propagandę praktycznie każdego narodu znajdującego się na ścieżce wojennej, a także odsłania siły transformujące, oddziaływujące za pomocą tych „obrazów wroga” na ludzką psychikę. Usprawiedliwienia chęci zniszczenia tych zagrożeń są w rzeczywistości rodzajem refleksji, propozycją wyjaśnienia przeznaczonego do oficjalnego protokołu, lecz nie nadającego się do krytycznej analizy szkód, jakie mają być lub mogą być wyrządzone.

Z najbardziej ekstremalnym wydaniem oddziaływania tej wrogiej wyobraźni mamy oczywiście do czynienia wtedy, gdy prowadzi ona do ludobójstwa, równoznacznego z dążeniem jednych ludzi do eliminacji wszystkich tych, którzy zostali zdefiniowani jako ich wrogowie. Znane są nam niektóre sposoby, wykorzystywane przez maszynę propagandową Hitlera, która przemieniła żydowskich sąsiadów, współpracowników, a nawet przyjaciół, w znienawidzonych wrogów państwa, zasługujących na „ostateczne rozwiązanie”. Ten proces przeniknął do podręczników szkół podstawowych za pomocą obrazów i tekstów, które przedstawiały wszystkich Żydów jako zasługujących na pogardę i niewartych ludzkiego współczucia. W tym miejscu chciałbym pokrótce rozważyć przykład z niedawnej historii, kiedy to próba ludobójstwa w połączeniu z gwałtami posłużyły jako oręż przeciwko człowieczeństwu. Następnie pokażę, jak jeden z aspektów tego skomplikowanego procesu psychologicznego – czynnik dehumanizacji, może być analizowany w kontrolowanych eksperymentach, w których dla potrzeb analizy systemowej wyodrębnia się jego najistotniejsze elementy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: