Ekonomia dobra i zła - ebook
Ekonomia dobra i zła - ebook
Czy da się opowiedzieć historię myśli ekonomicznej poprzez książkę, która przebija sprzedażą Kod da Vinci i Harry’ego Pottera, a później zrobić z tego sztukę teatralną? Tomáš Sedláček udowadnia, że tak.W fascynującej książce „Ekonomia dobra i zła”, która przebojem podbiła czeski i słowacki rynek wydawniczy autor prowadzi czytelnika od eposu o Gilgameszu do myśli, które współcześnie napędzają światowe rynki. W jasny i przystępny sposób, a jednocześnie erudycyjny i angażujący czytelnika tłumaczy najważniejsze zjawiska światowej ekonomii i stawia tezę: wszystko sprowadza się do ludzkich motywacji, do ekonomii dobra i zła. Książka została wydana przez Oxford University Press, a swoje wydania przygotowują również wydawnictwa m.in. w Chinach, Niemczech i Rosji.
Po sukcesie wydawniczym i entuzjastycznych recenzjach nie tylko w krajowych mediach, ale także w Financial Times, The New York Times i Washington Post, książka została adaptowana jako sztuka teatralna i wystawiona ponad 100 razy, głównie w Czechach i na Słowacji i w Wielkiej Brytanii (wszystkie bilety na przedstawienia w Teatrze Narodowym w Pradze, ale też m.in. londyńskim Soho Theatre zostały sprzedane).
Książkę Tomáša Sedláčka miałem okazję czytać jeszcze przed publikacją i od razu zrozumiałem, że zawiera niekonwencjonalne podejście do dziedziny uchodzącej powszechnie za nadzwyczaj nudną. Lektura pochłonęła mnie i cały czas zadawałem sobie pytanie, jakie zainteresowanie wzbudzi u innych czytelników. Autor nie udziela przemądrzałych i stanowczych odpowiedzi, lecz skromnie zadaje fundamentalne pytania: Czym jest ekonomia? Co stanowi jej treść? Skąd się wzięła ta nowa religia, jak czasami jest określana? Dlaczego jesteśmy tak bardzo uzależnieni od ciągłego wzrastania wzrostu i wzrostu wzrastania wzrostu? Skąd się wzięła i dokąd nas prowadzi koncepcja postępu? Dlaczego w tak wielu dyskusjach ekonomicznych pojawiają się obsesje i fanatyzm? Człowiek myślący musi zadawać sobie te wszystkie pytania, ale ekonomiści rzadko udzielają na nie odpowiedzi.
Vaclav Havel, prezydent Czechosłowacji (1989-1992) i Republiki Czeskiej (1993-2003)
Kategoria: | Ekonomia |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-62304-92-9 |
Rozmiar pliku: | 5,5 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Przedmiotem ludzkiego badania jest sam człowiek.
W stanu pośredniego cieśninie porzucony,
Zuchwały wielkością, mądrością zamroczony
Za wiele ma wiedzy, by stronę wziąć sceptyka,
Za dużo słabości, by w dumę wpaść stoika.
Rozpięty pomiędzy; wątpi – spocząć czy działać;
Niepewny – za Boga czy zwierzę się uznawać.
Niepewny, co dusza jego i ciało sądzi,
Zrodzon po śmierć tylko, rozumem jeno błądzi.
Tak czy owak, umysł swój w niewiedzy zostawia,
Gdy myśli za mało lub zbyt wiele rozprawia.
W chaosie myśli i namiętności zgubiony,
Raz pochłaniany przez nie, raz znów odrzucony.
Stworzony, by na pół wzlatać, na pół upadać,
Wielki pan wszechrzeczy, ofiarą wszystkich pada.
Prawdy sam szukając, ulega wciąż pułapkom,
Dla świata jest chwałą, drwiną oraz zagadką.
Alexander Pope Zagadka świata
tłum. Dariusz BakalarzVáclav Havel Przedmowa
Książkę Tomáša Sedláčka, która w Czechach wyszła pod tym samym tytułem w 2009 roku, miałem okazję czytać jeszcze przed publikacją i od razu zrozumiałem, że zawiera niekonwencjonalne podejście do dziedziny uchodzącej powszechnie za nadzwyczaj nudną. Lektura mnie pochłonęła i cały czas zadawałem sobie pytanie, jakie zainteresowanie wzbudzi u innych czytelników. Ku zdumieniu zarówno autora, jak i wydawcy od razu osiągnęła w Czechach takie powodzenie, że po kilku tygodniach stała się bestsellerem i tematem rozmów zarówno specjalistów, jak i ogółu odbiorców. Przypadkowo Tomáš Sedláček należał w tym czasie do istniejącej przy czeskim rządzie Krajowej Rady Gospodarczej, której działalność i perspektywiczne poglądy ostro kontrastują z kłótliwym środowiskiem politycznym, zwykle nie sięgającym myślami dalej niż do terminu kolejnych wyborów.
Autor nie udziela przemądrzałych i stanowczych odpowiedzi, lecz skromnie zadaje fundamentalne pytania: Czym jest ekonomia? Co stanowi jej treść? Skąd się wzięła ta nowa religia, jak czasami jest określana? Dlaczego jesteśmy tak bardzo uzależnieni od ciągłego wzrastania wzrostu i wzrostu wzrastania wzrostu? Skąd się wzięła i dokąd nas prowadzi koncepcja postępu? Dlaczego w tak wielu dyskusjach ekonomicznych pojawiają się obsesje i fanatyzm? Człowiek myślący musi zadawać sobie te wszystkie pytania, ale ekonomiści rzadko udzielają na nie odpowiedzi.
Większość naszych partii prezentuje bardzo zawężone, materialistyczne podejście i w programach politycznych na pierwszym miejscu stawia gospodarkę oraz finanse, a gdzieś na szarym końcu lokuje kulturę, traktowaną jak piąte koło u wozu lub ekstrawagancję garstki świrów. Większość tych partii, zarówno prawicowych, jak i lewicowych, świadomie lub nieświadomie przyjmuje i upowszechnia marksistowską tezę o ekonomicznej bazie i duchowej nadbudowie.
Wszystko to być może wynika stąd, że dziedzina naukowa, jaką jest ekonomia, często bywa mylona ze zwykłą rachunkowością. Ale co nam po rachunkowości, jeśli to, co kształtuje nasze życie, jest trudne lub całkiem niemożliwe do policzenia? Ciekawe, co by zrobił taki ekonomista-księgowy, gdyby dostał zadanie optymalizacji pracy orkiestry symfonicznej. Najprawdopodobniej wyeliminowałby wszystkie pauzy z koncertów Beethovena. W końcu do niczego nie są przydatne i tylko wszystko spowalniają. A przecież nie można płacić muzykom za to, że nie grają.
Swoimi pytaniami autor podważa stereotypy. Stara się wychodzić poza wąską specjalizację i przekraczać granice dyscyplin. W XXI wieku pokonywanie granic ekonomii i łączenie jej z historią, filozofią, psychologią i mitologią nie tylko działa ożywczo, lecz jest wręcz niezbędne do zrozumienia świata. Jednocześnie książkę tę czyta się tak łatwo, że nawet amator podchodzi do ekonomii jak do przygody intelektualnej. Nie zawsze znajdujemy odpowiedź na stawiane pytania, za to częściej pojawiają się inspiracje do głębszych rozważań o świecie i roli, jaką odgrywa w nim człowiek.
Gdy pełniłem urząd prezydencki, Tomáš Sedláček należał do grona moich kolegów z młodego pokolenia, które do problemów współczesnego świata prezentowało podejście nowe i nieobciążone czterdziestoma latami totalitarnego reżimu komunistycznego. Mam poczucie, iż ta książka spełniła moje oczekiwania, i wierzę, że wy także ją docenicie.
Václav Havel,
były prezydent Czeskiej Republiki,
wcześniej CzechosłowacjiPodziękowania
W czeskim wydaniu tej książki napisałem bardzo krótkie podziękowania. To był niedobry pomysł i teraz będę bardziej wylewny. Ta książka dojrzewała kilka lat, wymagała niezliczonych rozmów, setek wykładów i długich nocy poświęconych na przeczytanie mnóstwa lektur.
Zawdzięczam ją moim dwóch wspaniałym nauczycielom, profesorowi Milanowi Sojce (który wprowadził mnie w swoją pracę) i H.E. Milanowi Miskovskiemu „Mikeowi” (który wiele lat temu zainspirował mnie do zainteresowania się tym tematem). Dedykuję tę książkę ich pamięci. Żadnego z nich nie ma już wśród nas.
Podziękowania winien jestem mojemu wspaniałemu nauczycielowi, profesorowi Lubomirowi Mlčochowi, któremu miałem zaszczyt asystować na jego zajęciach z etyki biznesu. Dziękuję także profesorowi Karelowi Koubie, profesorowi Michałowi Mejstříkowi i profesorowi Milanowi Żakowi. Za uwagi i przemyślenia dziękuję moim studentom filozofii ekonomii z 2010 roku.
Chcę podziękować także profesor Catherine Langlois i Stanleyowi Nollenowi z Georgetown University za to, że nauczyli mnie pisać, a także profesorowi Howardowi Husockowi z Harvard University. Chciałbym wyrazić także wdzięczność Yale University za przyznanie mi stypendium, dzięki któremu napisałem znaczną część tej książki. Dziękuję Yale World Fellows i wszystkim z Betts House.
Dziękuję wspaniałemu Jerry’emu Rootowi za to, że przyjął nas na miesiąc do swojej sutereny, abyśmy mogli pracować nad tą książką w ciszy, także za fajkę i dym. Davidowi Sweenowi za to, że wszystko się udało, a także Jamesowi Haltemanowi za wszystkie książki. Dziękuję Ci Dušan Drabina za wsparcie w najtrudniejszych chwilach.
Jest jeszcze wielu innych filozofów, ekonomistów i myślicieli, którym mam zaszczyt podziękować: profesor Jan Švejnar, profesor Tomáš Halik, profesor Jan Sokol, profesor Erazim Kohák, profesor Milan Machovec, profesor Zdeněk Neubauer, David Bartoń, Mirek Zámečník i mój młodszy brat, wielki myśliciel Lukáš. Dziękuję Wam i podziwiam Was. Dziękuję także mojej rodzinie, zwłaszcza mamie i tacie.
A największe podziękowania za specyficzną pomoc przy tej książce kieruję do zespołu, który współpracował nad czeską i angielską wersją. Tomasowi Brandejsowi za pomysły, wiarę i odwagę. Jiřemu Nádobie za redakcję i kierownictwo. Betce Sočůvkovej za cierpliwość i wytrwałość. Milanowi Starý za rysunki, kreatywność i życzliwość. Dougowi Arellanesowi za staranny przekład, a także Jeffreyowi Osterrothowi za rzetelną i drobiazgową redakcję angielską.
I jeszcze dwaj ludzie wielkich umysłów, którzy pomagali i pisać, edytować tę książkę, moi partnerzy intelektualni: Martin Pospíšil i Lukáš Tóth. Nie zdołam wyrazić podziękowań za ich błyskotliwe myśli, pełne pasji dyskusje i zdobywanie materiałów, a także za ciężką pracę przy rozdziałach, których są współautorami. Chciałbym także podziękować moim kolegom z ČSOB, a.s. za wsparcie i kreatywne środowisko pracy.
Moja żona Markéta wytrzymywała ze mną w chwilach, w których nie wytrzymałaby żadna inna osoba. Dziękuję Ci za wszystkie uśmiechy i myśli (jest socjolożką, możecie sobie wyobrazić, o czym rozmawiamy przy kolacji). Ta książka w dużej mierze należy do niej.
A największe podziękowania dla tego, którego imienia nawet nie znam…Wprowadzenie Historia ekonomii – od poezji do nauki
Rzeczywistość składa się z opowieści, a nie z materii.
Zdeněk Neubauer
Każda idea, choćby najstarsza i najbardziej absurdalna,
jest w stanie poszerzyć naszą wiedzę…
Wszystko się kręci…
Paul Feyerabend
Człowiek zawsze dążył do zrozumienia otaczającego go świata. Pomagały w tym opowieści, które nadawały sens jego rzeczywistości. Z naszego punktu widzenia brzmią one dziwacznie – podobnie jak nasze będą brzmiały dla przyszłych pokoleń. Niemniej jednak zawierają głęboko utajoną siłę.
Jest wśród nich rozpoczęta bardzo dawno temu opowieść o ekonomii. Około czterystu lat przed naszą erą Ksenofont pisał, że nawet jeśli człowiek ma niewiele bogactwa, to nauka o ekonomii i tak istnieje¹. W dawnych czasach była to nauka o prowadzeniu gospodarstwa domowego². Później stała się częścią takich dziedzin, jak religia, teologia, etyka i filozofia. Stopniowo jednak zaczynała się wyodrębniać. Niekiedy odnosimy wrażenie, że w technokratycznym świecie, w którym wszystko ma być albo czarne, albo białe, z czasem traciła wszystkie swoje odcienie szarości. Ale historia ekonomii ma znacznie więcej barw.
Ekonomia w dzisiejszym kształcie stanowi zjawisko kulturowe, produkt naszej cywilizacji. Ale nie produkt w tym sensie, że została celowo wyprodukowana, tak jak zegarek albo silnik odrzutowy. Różnica polega na tym, że zegarek i silnik odrzutowy są dla nas zrozumiałe – wiemy, skąd się wzięły. Potrafimy (prawie) rozłożyć je na poszczególne części, a później złożyć z powrotem. Wiemy, jak działają i jak się zatrzymują³. Inaczej w przypadku ekonomii. Rozwijała się nieświadomie, spontanicznie, bez kontroli, bez planu, bez dyrygenckiej batuty. Zanim stała się osobną dyscypliną, całkiem dobrze jej się wiodło w roli jednej z poddziedzin filozofii – takiej jak na przykład etyka – z dala od współczesnej koncepcji ekonomii pojmowanej jako kierowana matematyką nauka, która szydzi z „nauk miękkich” z typowo pozytywistyczną arogancją. Ale nasza tysiącletnia „edukacja” ma głębsze, szersze i często znacznie solidniejsze postawy. Warto o tym wiedzieć.
MITY, OPOWIEŚCI I DUMNA NAUKA
Niemądrze byłoby wychodzić z założenia, że dociekania ekonomiczne pojawiły się dopiero w epoce nauki. Początkowo ludziom, którzy zadawali sobie mniej więcej takie same pytania jak dzisiaj, świat wyjaśniały mity i religie. Obecnie ich rolę przejęła nauka. Żeby dostrzec powiązania między jednym a drugim, musimy sięgnąć głęboko do starożytnych mitów i filozofii. I właśnie po to ta książka powstała – aby przyjrzeć się myśli ekonomicznej w starożytnych mitach i – odwrotnie – mitom we współczesnej ekonomii.
Początek nowożytnej ekonomii datuje się na rok 1776, w którym ukazało się Bogactwo narodów Adama Smitha⁴. Jednak nasza postmodernistyczna epoka (która wykazuje się znacznie większą pokorą niż jej poprzedniczka, era nowożytnej nauki)⁵ sięga dalej wstecz i w większym stopniu uświadamia sobie znaczenie historii (samowarunkująca się ścieżka rozwoju), mitologii, religii i baśni. „Rozdźwięk pomiędzy historią nauki, jej filozofią a samą nauką zanika, podobnie jak rozgraniczanie między czymś, co jest nauką i co nią nie jest”⁶. Dlatego sięgniemy tak głęboko, jak tylko pozwala nam pisane dziedzictwo naszej cywilizacji. Pierwszych śladów dociekań ekonomicznych będziemy szukać w eposie o sumeryjskim władcy Gilgameszu, zbadamy, jak sprawy ekonomiczne rozpatrywali myśliciele żydowscy, chrześcijańscy, klasyczni i średniowieczni. Poza tym postaramy się starannie przeanalizować teorie głoszone przez tych, którzy kładli fundamenty pod współczesną ekonomię.
Historyczne ujęcia różnych dziedzin naukowych nie są – jak się powszechnie uważa – bezużyteczną prezentacją ślepych uliczek ani zbiorem relacji z prób i błędów robionych w jakiejś dyscyplinie (dopiero my wykonaliśmy to dobrze), lecz najpełniejszą analizą wszystkich pozycji z menu, jakie dziedzina ma do zaoferowania. Poza historią nie mamy niczego. Historia myśli pomaga unikać intelektualnego prania mózgu typowego dla jakiejś epoki, wznosić się ponad aktualne mody i zrobić kilka kroków do tyłu.
Badanie starych opowieści nie służy tylko historykom i nie chodzi w nich jedynie o zrozumienie sposobu myślenia naszych przodków. One zawierają pewną własną siłę nawet wówczas, gdy na ich miejscu pojawiły się nowe, czasem sprzecznie z nimi. Weźmy przykład najsłynniejszej historycznej dysputy – pomiędzy geocentryzmem a heliocentryzmem. Jak wiadomo, w sporze tym wygrał heliocentryzm, chociaż w mowie potocznej nadal geocentryzm przejawia się w powiedzeniach: słońce „wschodzi” lub „zachodzi”. Ono nie porusza się w górę ani w dół – jeśli już, to Ziemia (wokół Słońca), a nie Słońce (wokół Ziemi). Dowiedzieliśmy się, że to Ziemia krąży wokół Słońca, ale w powiedzeniach potocznych zachował się jeszcze geocentryzm, czyli, „słońce zachodzi”.
Poza tym, jak pokażemy w pierwszej części tej książki, te starożytne opowieści, obrazy i archetypy trwają do dzisiaj i wywierają wpływ na nasze podejście zarówno do świata, jak i siebie samych. Jak to ujął C.G. Jung: „Prawdziwa historia ducha nie zawiera się w uczonych księgach, lecz w żywym organizmie psychicznym każdego człowieka”⁷.
PRAGNIENIE PRZEKONYWANIA
Ekonomiści powinni wierzyć, że opowieści mają silną moc oddziaływania. Adam Smith wierzył. W Teorii uczuć moralnych napisał: „Pragnienie, by być wiarygodnym, pragnienie przekonywania, przewodzenia i kierowania innymi zdaje się jednym z najsilniejszych z wszystkich naszych naturalnych pragnień”⁸. Warto zwrócić uwagę, że słowa te wyszły spod pióra patrona twierdzenia, że naszym najsilniejszym instynktem jest egoizm. Inni dwaj znakomici ekonomiści, Robert J. Shiller i George A. Akerlof, pisali niedawno: „umysł ludzki zbudowany jest w taki sposób, że myśli narracyjnie, (…) Wiele przyczyn ludzkiego działania z kolei pochodzi z doświadczania historii naszego życia, którą sobie opowiadamy i która stanowi szkielet naszej motywacji i wiary w siebie. Życie mogłoby być przecież serią „jednej rzeczy po drugiej”, gdyby nie było talach historii. To samo dotyczy przekonania o wartości swojego kraju, firmy czy instytucji. Wielcy przywódcy są pierwszymi i najważniejszymi mitotwórcami tych historii”⁹.
Autorzy odwołują się tam do cytatu: „Życie to nie jedna cholerna rzecz po drugiej. To ta sama cholerna rzecz stale i na nowo”. Dobrze ujęte, a mity (nasze wielkie historie i opowieści) to „objawienia tu i teraz dotyczącego tego, co zawsze było i będzie wiecznie”¹⁰. Innymi słowy, nasze mity „nigdy się nie zdarzyły w jakimkolwiek momencie, ale zawsze są”¹¹. Nasze nowożytne teorie ekonomiczne, oparte na ścisłych modelach, są niczym innym jak tymi samymi metanarracjami tylko opowiadanymi innym językiem (matematyki?). Trzeba więc poznać te opowieści od początku – i w szerszym kontekście – ponieważ „dobrym ekonomistą nigdy nie będzie ktoś, kto jest tylko ekonomistą”¹².
A ponieważ ekonomia chce rozumieć wszystko, musimy wykraczać poza granice naszej dziedziny i próbować zrozumieć wszystko. I jeśli choć częściowo prawdą jest, że „zbawienie polega teraz na skończeniu z niedostatkiem materialnym i prowadzeniu ludzkości do nowej ery gospodarki obfitości, zatem logicznie rzecz biorąc, do nowej klasy kapłanów powinni należeć też ekonomiści”¹³, musimy być świadomi, jak ważną odgrywamy rolę i brać na siebie większą odpowiedzialność za społeczeństwo.
DOBRO I ZŁO W EKONOMII
W ekonomii chodzi w gruncie rzeczy o dobro i zło i ekonomię panujących między nimi relacji. Ekonomia polega na tym, że ludzie ludziom opowiadają o ludziach. Nawet najbardziej skomplikowane modele matematyczne stanowią de facto przypowieść o naszych dążeniach do racjonalnego zrozumienia otaczającego świata. Postaram się pokazać, że do dziś dnia opowieści zawarte w mechanizmach ekonomicznych dotyczą w swej istocie „dobrego życia” i są zrodzone z tradycji starożytnych Greków i Hebrajczyków. Spróbuję wykazać, że matematyczne kalkulacje, modele, równania i statystyki to zaledwie wierzchołek góry lodowej, jaką jest ekonomia, a dyskusje ekonomiczne to nic innego tylko bitwy na opowieści i metanarracje. Współcześni ludzie oczekują – jak zawsze – że ekonomiści im powiedzą, co jest dobre, a co – złe.
My, ekonomiści, jesteśmy uczeni unikania normatywnych ocen i opinii sugerujących, że coś jest dobre, a coś złe. Jednak wbrew temu, co głoszą nasze teksty naukowe, ekonomia jest dziedziną w lwiej części normatywną. Nie tylko opisuje świat, ale często mówi także, jak on powinien wyglądać (powinien być efektywny, mamy ideał doskonałej konkurencji, ideał wysokiego wzrostu PKB przy niskiej inflacji, dążenie do osiągania wysokiej konkurencyjności…). W tym celu tworzymy modele – takie nowoczesne przypowieści – które są jednak nierealistyczne (często celowo) i mają niewiele wspólnego z prawdziwym światem. Oto przykład z codziennego życia: gdy ekonomista w telewizji ma odpowiedzieć na pozornie niewinne pytanie o poziom inflacji, to natychmiast pada drugie pytanie (często on sam je sobie zadaje) o to, czy ten poziom jest dobry czy zły oraz czy inflacja powinna być wyższa czy niższa. Nawet w takich czysto technicznych kwestiach specjaliści natychmiast poruszają kwestię dobra i zła i przedstawiają normatywną ocenę: inflacja powinna być niższa (albo wyższa).
Mimo to starają się – czasem nawet panicznie – unikać takich słów jak „dobro” i „zło”. Ale to niewykonalne, ponieważ „gdyby ekonomia naprawdę nie wartościowała, zapewne przedstawiciele tej dziedziny zgromadziliby już ogół myśli ekonomicznej”¹⁴. A do tego nie doszło. Moim zdaniem to dobrze, ale musimy w końcu przyznać, że ekonomia jest w dużej mierze dziedziną normatywną. Według Miltona Friedmana (Essays in Positive Economics) ekonomia powinna być nauką pozytywną, nie wartościującą, lecz opisującą świat taki, jaki jest, a nie jaki być powinien. Ale już samo stwierdzenie, że „ekonomia powinna być nauką pozytywną”, jest twierdzeniem normatywnym. Nie opisuje świata takiego, jaki jest, lecz – jaki powinien być. W realnym życiu ekonomia nie jest nauką pozytywną. Gdyby była, nie musielibyśmy starać się o to. „Oczywiście większość ludzi nauki i filozofów unika konieczności rozważania kłopotliwych, fundamentalnych pytań – zatem, mówiąc krótko, unika metafizyki”¹⁵. Nawiasem mówiąc, niewartościowanie samo w sobie stanowi wartość, a w ekonomii wielką wartość. Paradoksalnie dziedzina, która zajmuje się badaniem wartości, chce być niewartościująca. A kolejny paradoks polega na tym, że dziedzina wierząca w niewidzialną rękę rynku obawia się kontaktu z metafizyką.
Dlatego zadaję w tej książce następujące pytanie: Czy istnieje ekonomia w relacjach między dobrem a złem? Czy opłaca się być dobrym, czy też dobro nie ma nic wspólnego z rachunkiem ekonomicznym? Czy egoizm jest wrodzoną cechą człowieka? Czy można go usprawiedliwiać, jeśli w jego wyniku powstaje dobro wspólne? Warto o to pytać, bo inaczej ekonomia może zamienić się w jedynie mechaniczno-alokacyjny model ekonometryczny, pozbawiony głębszych treści (oraz możliwości zastosowania).
Nawiasem mówiąc, ani słowa „dobro”, ani słowa „zło” nie trzeba się bać. Ich stosowanie nie oznacza moralizowania. Każdy kieruje się jakąś swoją etyką. Na tej samej zasadzie każdy wyznaje jakąś wiarę (ateizm to taka sama wiara jak każda inna). Podobnie z ekonomią, jak napisał John Maynard Keynes: „Praktycy przekonani, że nie podlegają żadnym wpływom intelektualnym, są zazwyczaj niewolnikami idei jakiegoś dawno zmarłego ekonomisty. (…) Prędzej czy później właśnie idee, a nie interesy i przywileje, stają się groźnym orężem dobrej lub złej sławy”¹⁶.
O CZYM JEST TA KSIĄŻKA: METAEKONOMIA
Książka ta składa się z dwóch części. W pierwszej szukamy ekonomii w mitach, religii, teologii, filozofii i nauce. W drugiej szukamy mitów, religii, teologii, filozofii i nauki w ekonomii. Szukamy odpowiedzi na przestrzeni całych dziejów – od zarania naszej kultury, po współczesne czasy postmodernizmu. Naszym celem nie jest poddanie analizie każdego momentu, który pomógł wprowadzić zmiany w ekonomicznej percepcji świata kolejnych pokoleń (także naszego), lecz przyjrzeć się przestojom w rozwoju; zarówno w różnych epokach historycznych (czasy Gilgamesza, hebrajczyków, chrześcijan itd.), jak i pod wpływem ważnych osobowości (Kartezjusz, Mandeville, Smith, Hume, Mill i inni), które wpływały na rozwój ekonomicznego pojmowania świata przez człowieka. Naszym celem jest przedstawienie opowieści o ekonomii.
Innymi słowy, staramy się nakreślić wykres rozwoju ekonomicznej etyki. Zadajemy pytania, które wyprzedzają wszelkie ekonomiczne myślenie – zarówno pytania filozoficzne, jak i do pewnego stopnia historyczne. Omawiana tutaj problematyka leży na rubieżach ekonomii, a często wykracza poza jej granice. Określamy ją mianem protoekonomii (na wzór protosocjologii) albo – chyba bardziej precyzyjnie – metaekonomii (w nawiązaniu do metafizyki)¹⁷. W tym sensie „Przedmiot nauk ekonomicznych jest zbyt wąski, zbyt fragmentaryczny, by mogły one odpowiedzieć na pytania rzeczy wiście ważne. Dlatego ekonomia musi być uzupełniona i wzbogacona meta-ekonomią”¹⁸. Ważniejsze elementy kultury i badanej dziedziny można znaleźć w fundamentalnych założeniach, które odzwierciedlają różne systemy myślenia, nieświadomie przyjmowane w danej epoce. Takie założenia wydają się tak oczywiste, że właściwie ich sobie nie uświadamiają, bo inny sposób pojmowania rzeczy w ogóle nie przychodzi im do głowy, jak zauważył Alfred Whitehead w Adventures of Ideas.
Co dokładnie robimy? I dlaczego? I czy z etycznego punktu widzenia możemy robić wszystko to, co jesteśmy w stanie zrobić pod względem technicznym?¹⁹. I co stanowi istotę ekonomii? Po co te wszystkie starania? W co tak naprawdę wierzymy i skąd się te nasze wierzenia (często nieuświadamiane) biorą? Jeśli nauka to „system wierzeń, którym hołdujemy”, to czym te wierzenia są?²⁰. Ponieważ we współczesnym świecie ekonomia stała się najważniejszą dziedziną wyjaśniającą i zmieniającą świat, trzeba sobie zadać te wszystkie pytania.
Na nieco postmodernistyczną modłę próbujemy stosować do metaekonomii podejście filozoficzne, historyczne, antropologiczne, kulturowe i psychologiczne. Ta książka chce ukazać, w jaki sposób u człowieka rozwijała się percepcja aspektu ekonomicznego i co z tego wynika. Prawie wszystkie koncepcje przyjmowane przez ekonomię – świadomie i nieświadomie – mają długą historię, a ich korzenie wykraczają poza zakres ekonomii, a często także zupełnie poza granice nauki.
Spróbujmy teraz przeanalizować początki wierzeń ekonomicznych; ich pochodzenie i wpływ na całą dziedzinę.
WSZYSTKIE BARWY EKONOMII
Twierdzę, że wiele głównych nurtów ekonomii pozbawia tę dziedzinę wielobarwności i obsesyjnie oddaje cześć czarno-białemu homo economicus, który ignoruje kwestie dobra i zła. Sami sobie zasłoniliśmy oczy i nie widzimy najważniejszych sił napędzających ludzkie działania.
Twierdzę, że z mitów i religii i od poetów, i od filozofów możemy czerpać nie mniej mądrości niż z dokładnych i sztywnych matematycznych modeli zachowań gospodarczych. Twierdzę, że ekonomia powinna poszukiwać, odkrywać i omawiać swoje systemy wartości, chociaż uczono nas, że jest nauką niewartościującą. Twierdzę, że to nieprawda, a w ekonomii jest więcej mitologii, religii i archetypów niż matematyki. Twierdzę, że współczesna ekonomia zbyt duży nacisk kładzie na metodę, a za mały – na treść. Twierdzę i postaram się wykazać, że zarówno ekonomiści, jak i ogół społeczeństwa skorzysta na czerpaniu wiedzy z szerokiego zakresu źródeł – z eposu o Gilgameszu, Starego Testamentu, nauk Jezusa, a także Kartezjusza. Kiedy sięgamy do historycznych początków, gdy sposoby myślenia były – rzec można – bardziej odsłonięte, lepiej rozumiemy mechanizmy własnego myślenia i łatwiej dostrzegamy ich źródła. Tylko w ten sposób możemy dotrzeć do naszych zasadniczych wierzeń (ekonomicznych), które w zagmatwanej sieci współczesnego społeczeństwa nadal pozostają bardzo silne, chociaż są niedostrzegane.
Twierdzę, że aby zostać dobrym ekonomistą, trzeba być albo dobrym matematykiem, albo dobrym filozofem, albo i jednym, i drugim. Twierdzę, że przeceniamy podejście matematyczne i nie doceniamy humanistycznego. To prowadzi do tworzenia sztucznych, wypaczonych modeli, które często w jedynie niewielkim stopniu można wykorzystać do zrozumienia rzeczywistości.
Twierdzę, że badanie metaekonomii jest rzeczą ważną. Powinniśmy wykraczać poza granice ekonomii i badać „zakulisowe” wierzenia i idee, które często stają się dominującymi, choć nieujawnianymi założeniami naszych teorii. W ekonomii jest zaskakująco dużo tautologii, których ekonomiści przeważnie sobie nie uświadamiają. Twierdzę, że pomijanie perspektywy historycznej, które zdominowało współczesną ekonomię, to błąd. Twierdzę, że do lepszego zrozumienia ludzkich zachowań ważniejsze jest badanie ewolucji idei, które kształtowały nas na przestrzeni dziejów.
Książka ta wpisuje się w trwający od dawna spór pomiędzy ekonomią pozytywną a normatywną. Twierdzę, że taką samą rolę, jaką w starożytności odgrywały normatywne mity i przypowieści, teraz grają modele naukowe. Nic w tym złego, ale powinniśmy mówić o tym otwarcie.
Twierdzę, że pytania o kwestie ekonomiczne człowiek zadawał sobie długo przed Adamem Smithem. Twierdzę, że od niego nie zaczęło się poszukiwanie wartości w ekonomii, lecz osiągnęło ono pewien punkt kulminacyjny. Współcześnie główne nurty ekonomii rzekomo kontynuują klasyczne podejście Smitha, ale zupełnie pomijają etykę. W klasycznych sporach dominowały kwestie dobra i zła, a dzisiaj mówienie o nich zakrawa na herezję. Twierdzę także, że upowszechniony sposób odczytywania Smitha to nieporozumienie. Twierdzę, że wniósł do ekonomii znacznie więcej niż koncepcję niewidzialnej ręki rynku i homo economicus kierującego się egoistycznymi pobudkami – zwłaszcza że sam Smith nie używał takich określeń. Twierdzę, że jego najważniejszy wpływ na ekonomię dotyczy spraw etycznych. Inne jego koncepcje – łącznie ze specjalizacją i niewidzialną ręką rynku – były wyraźnie przedstawiane dużo wcześniej. Postaram się wykazać, że zasadę niewidzialnej ręki rynku zauważono już w starożytności i rozwinięto długo przed Smithem. Jej ślady widać nawet w eposie o Gilgameszu, myśli hebrajskiej i chrześcijańskiej, natomiast przez Arystotelesa i Tomasza z Akwinu została wyrażona expressis verbis.
Twierdzę, że mamy obecnie dobry czas na zweryfikowanie swojego podejścia do ekonomii, bo teraz, w epoce kryzysu i zadłużenia, ludzie chętniej posłuchają. Twierdzę, że nie nauczyliśmy się czerpać wiedzy ekonomicznej z najprostszych przypowieści, przedstawianych w niedzielnych szkółkach – na przykład o Józefie i faraonie – a dysponujemy skomplikowanymi modelami matematycznymi. Twierdzę, że powinniśmy zweryfikować swoje poglądy na temat nieprzerwanego wzrostu. Twierdzę, że ekonomia to piękna dziedzina, która może być atrakcyjna dla szerokiej rzeszy odbiorców.
Książka ta w pewnym sensie stanowi studium ewolucji zarówno homo economicus, jak i – co ważniejsze – drzemiących w nim zwierzęcych instynktów. Podejmuje próbę analizy ewolucji zarówno racjonalnego, jak i emocjonalnego oraz irracjonalnego aspektu istoty ludzkiej.
GRANICE CIEKAWOŚCI I WYJAŚNIENIE
Skoro ekspansjonistyczna ekonomia ośmieliła się narzucić swoje systemy myślenia domenom podlegającym tradycyjnie badaniom religioznawczym, socjologicznym i politologicznym, to dlaczego nie odwrócić ról i nie przyjrzeć się ekonomii z punktu widzenia religioznawstwa, socjologii i politologii? Skoro nowożytna ekonomia pozwala sobie na tłumaczenie działalności kościołów i prowadzi ekonomiczne analizy więzi rodzinnych (często wysuwając nowe i interesujące spostrzeżenia), to dlaczego nie przeanalizować teorii ekonomii tak jak systemów religijnych czy więzi rodzinnych? Innymi słowy, dlaczego nie spojrzeć na ekonomię z antropologicznego punktu widzenia?
Aby to zrobić, najpierw musimy nabrać do niej pewnego dystansu. Musimy zapuścić się na jej obrzeża, a jeszcze lepiej poza jej granice. W myśl metafory Ludwiga Wittgensteina o oku, które obserwuje otoczenie, ale nigdy nie widzi siebie (Wittgenstein, Tractatus Logico-Philosophicus, sekcja 5.6), aby obejrzeć jakiś przedmiot, trzeba popatrzeć na niego z boku, a jeśli jest to niemożliwe, to w ostateczności popatrzeć w lustro. W tej książce zastosujemy zwierciadło antropologiczne, mitologiczne, religijne, filozoficzne, socjologiczne i psychologiczne – i każde inne, które umożliwia refleksję.
W tym momencie należy przeprosić za przynajmniej dwie rzeczy. Po pierwsze, jeśli przyglądamy się otoczeniu w odbiciu, to często uzyskujemy obraz poszatkowany i niespójny. Ta książka nie przedstawia jednolitego, misternie uplecionego systemu (z tego prostego powodu, że taki system nie istnieje). Ważną rzeczą jest dodanie, że korzystamy tutaj wyłącznie z zachodniego dziedzictwa kulturowego i cywilizacyjnego, a pomijamy inne (na przykład konfucjanizm, islam, buddyzm, hinduizm i pozostałe, chociaż z pewnością znaleźlibyśmy tam wiele inspirujących idei). Poza tym nie analizujemy na przykład całego piśmiennictwa sumeryjskiego. Omawiamy hebrajskie i chrześcijańskie myśli dotyczące ekonomii, ale nie poddajemy studiom całej starożytnej i średniowiecznej teologii. Naszym celem będzie wydobycie najbardziej wpływowych elementów i rewolucyjnych koncepcji składających się na dzisiejszy ekonomiczny modus vivendi. Takie szerokie i nieco bezładne podejście usprawiedliwia myśl Paula Feyerabenda, który dawno temu tłumaczył, że „anything goes”²¹. Nigdy nie da się przewidzieć, skąd nauka zaczerpnie inspirację do dalszego rozwoju.
Kolejne przeprosiny dotyczą ewentualnych uproszczeń i wypaczeń względem dziedzin, które autor uznał za ważne, chociaż stanowią zupełnie odrębną dyscyplinę. Dzisiejsza nauka kryje się za murami z kości słoniowej wzniesionymi tu przez matematykę, tam przez łacinę i grekę, jeszcze gdzie indziej przez historię, aksjomaty i inne pobożne rytuały, aby naukowcy mieli niezasłużony azyl przed krytyką opinii publicznej i przedstawicieli innych dziedzin. Ale nauka musi się otworzyć, bo w przeciwnym razie – jak słusznie zauważył Feyerabend – stanie się elitarną religią dla wtajemniczonych, emanując totalitarnym blaskiem na społeczeństwo. Odwołując się do słów urodzonego w Czechach amerykańskiego ekonomisty Jaroslava Vaňka: „štěty lub niestety, ciekawość człowieka nie ogranicza się tylko do jego własnej dziedziny zawodowej”²². Jeśli książka ta zainspiruje do szukania nowych powiązań pomiędzy ekonomią i innymi dziedzinami, to spełni swoje zadanie.
Nie zawiera ona jednak historii myśli ekonomicznej. Autor stawia sobie za cel uzupełnić niektóre rozdziały w dziejach ekonomii o szerszą perspektywę i o analizy wpływów, które uszły uwadze ekonomistów i ogółowi odbiorców.
Zapewne trzeba też dodać, że w tekście znalazło się wiele cytatów. Mają one przybliżać cenne idee z odległych stuleci za pomocą oryginalnych słów autorów. Gdybyśmy poprzestali jedynie na nawiązaniach do starożytnych tekstów, umknąłby duch ich autentyczności, co stanowiłoby niepowetowaną stratę. Przypisy umożliwiają głębsze przeanalizowanie przedstawianych problemów.
TREŚĆ: SIEDEM EPOK, SIEDEM TEMATÓW
Książka ta dzieli się na dwie części. Pierwsza obejmuje całe dzieje, zatrzymując się w siedmiu miejscach i poruszając siedem tematów, które potem są podsumowane w części drugiej. Druga integruje tematy opisane w części historycznej. Pod tym względem książka przypomina trochę macierz. Można podążyć wątkiem historycznym, można tematycznym, a można i jednym, i drugim. Oto siedem poruszanych tematów.
Potrzeba chciwości. Historia konsumpcji i pracy
Zaczynamy od najstarszych mitów, w których praca stanowi pierwotne powołanie człowieka, jest przyjemnością, a później – przekleństwem. Bóg lub bogowie rzucają przekleństwo w postaci pracy (Księga Rodzaju, mity greckie) albo jej nadmiaru (Gilgamesz). Przeanalizujemy narodziny pragnień i żądzy, czyli popytu. Potem przyjrzymy się różnym koncepcjom ascetyzmu. W późniejszym czasie świat zdominowały idee Augustyna, gdy jednak ster przejął Tomasz z Akwinu, większą uwagę zaczęto poświęcać światu materialnemu. Wcześniej pragnienia i potrzeby były zdominowane przez duszę, a potrzeby cielesne odsuwano na margines. Dalej wahadło znów zmieniło pozycję i świat skłonił się ku indywidualistycznemu, praktycznemu konsumpcjonizmowi. Tak czy inaczej, człowiek od samego początku był istotą odbiegającą od natury i przejawiającą skłonność do otaczania się majątkiem pochodzącym z zewnętrznego świata. Nienasycenie materialne i duchowe jest więc podstawową, charakterystyczną dla człowieka metacechą, która przejawia się już w najstarszych mitach i przypowieściach.
Postęp (naturalny i cywilizacyjny)
W dzisiejszych czasach odurzamy się ideą postępu, lecz u zarania dziejów ona zupełnie nie istniała²³. Czas był cykliczny, a od człowieka nikt nie oczekiwał żadnego historycznego postępu. Później hebrajczycy wprowadzili czas linearny, a chrześcijanie przekazali go (pogłębiając koncepcję hebrajczyków) nam. Później postęp zlaicyzowali klasyczni ekonomiści. Ale jakim cudem doszliśmy do dzisiejszego postępu i wzrostu dla samego wzrostu?
Dobro i zło w ekonomii
Rozpatrzymy tutaj sprawę zasadniczą: czy dobro się opłaca pod względem ekonomicznym. Zaczniemy od Eposu o Gilgameszu, w którym kwestia moralności oraz kwestie dobra i zła są poruszane, ale nie wiążą się ze sobą. Natomiast później, w filozofii hebrajskiej, etyka stanowiła czynnik tłumaczący rozwój dziejów. Starożytni stoicy nie pozwalali liczyć na korzyści, jakie można wynieść z dobra, natomiast hedoniści uważali, że cokolwiek się opłaca, jest z zasady dobre. Filozofia chrześcijańska rozbiła jasny układ przyczynowo-skutkowy dotyczący dobra i zła, wprowadzając łaskę boską, a nagrodę oraz karę za dobro i zło przeniosła do życia przyszłego. Kulminacja tego wątku znajduje się w słynnym sporze Bernarda de Mandevillea i Adama Smitha na temat indywidualnych wad prowadzących do publicznych korzyści. Później na zasadzie podobnej do hedonistycznej oparli swój utylitaryzm John Stuart Mill i Jeremy Bentham. Cała historia etyki to dążenie do stworzenia zasad etycznego zachowania. W ostatnim rozdziale pokazujemy tautologię w wyrażeniu „maksymalizacja użyteczności” i omawiamy termin „maksymalizacja dobra”.
Historia niewidzialnej ręki rynku i homo economicus
Jak stara jest koncepcja niewidzialnej ręki rynku? Jak dawno przed Adamem Smithem towarzyszyła ludzkości? Postaram się wykazać, że wczesne ślady niewidzialnej ręki rynku można znaleźć prawie wszędzie. Koncepcja wykorzystywania wrodzonego egoizmu oraz możliwość zastosowania tego zła w zbożnych celach pojawia się już w starożytnej filozofii i mitologii. Przyjrzymy się także rozwojowi etosu homo economicus i narodzinom „człowieka ekonomicznego”.
Historia zwierzęcych instynktów – marzenia nigdy nie gasną
Tutaj omówimy drugą stronę homo sapiens – nieprzewidywalną, często aracjonalną i archetypiczną. Nasze zwierzęce instynkty (czyli przeciwieństwo racjonalności) ulegają wpływom archetypu bohatera i koncepcji dobra.
Matematyka
W jaki sposób ekonomia doszła do przekonania, że podstawę świata stanowią liczby? Chcemy tu pokazać, jak i dlaczego ekonomia stała się dziedziną mechanistyczno-alokacyjną. Dlaczego uważamy, że najlepszym sposobem na opisanie świata (nawet interakcji społecznych) jest matematyka? Czy matematyka stanowi istotę ekonomii, czy też opisuje tylko jej powierzchnię i jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej problematyki całej dziedziny?
Władcy prawdy
W co wierzy ekonomia? Co jest religią ekonomistów? Jaki charakter ma prawda? Starania o oddzielenie nauki od mitu towarzyszą nam od czasów Platona. Czy ekonomia to dyscyplina normatywna czy pozytywna? Dawniej prawdą zajmowała się poezja i przypowieści, dzisiaj postrzegamy prawdę bardziej matematycznie jako coś bardziej naukowego. Dokąd udaje się człowiek chcący poznać prawdę? I kto w naszych czasach „zna prawdę”?
DEFINICJE I SPRAWY PRAKTYCZNE
Gdy używamy w tej książce słowa ekonomia, mamy na myśli jej główne nurty, których najlepszym uosobieniem jest chyba Paul Samuelson. Pod pojęciem homo economicus rozumiemy główną koncepcję ekonomii antropologicznej. Dotyczy ona racjonalnej jednostki, która, kierując się wąskimi pobudkami ekonomicznymi, dąży do maksymalizacji swoich korzyści. Będziemy tu unikać roztrząsania, czy ekonomia jest czy nie jest nauką. Dlatego chociaż czasem mówimy, że jest nauką o społeczeństwie, jednak najczęściej mamy na myśli ekonomię jako szerzej rozumianą dziedzinę. W pojęciu „ekonomia” dostrzegamy coś więcej niż tylko produkcję, dystrybucję i konsumpcję towarów oraz usług. Rozumiemy ją jako naukę o relacjach międzyludzkich, które jedynie czasami można przedstawić za pomocą liczb; naukę zajmującą się nie tylko dobrami zbywalnymi, lecz i niezbywalnymi (przyjaźń, wolność, skuteczność, wzrost).
Miałem szczęście zdobyć trzy rodzaje doświadczeń. Wiele lat pracowałem dla licznych uczelni, poznając i badając teorię ekonomii, a także nauczając jej (zmagając się z dylematami metaekonomicznymi). Przez wiele lat byłem też doradcą ekonomicznym: byłego prezydenta Czech Václava Havla, ministra finansów, a także premiera (zajmując się ekonomią od strony praktycznej). Do moich obowiązków (a często i przyjemności) należy także regularne komentowanie naszej codziennej ekonomii – piszę zarówno o praktycznych, jak i filozoficznych aspektach ekonomii dla szerokiej rzeszy odbiorców (w uproszczeniu próbuję dokonywać połączeń między różnymi dziedzinami badawczymi). Dzięki tym doświadczeniom poznałem słabe i mocne strony każdego aspektu ekonomii. Taka potrójna schizofrenia (Co jest treścią ekonomii? Jak wykorzystywać ją w praktyce? Jak w zrozumiały sposób łączyć ją z innymi dziedzinami?) towarzyszy mi przez cały czas. Jej efektem – dobrym czy złym – jest prezentowana tu książka.