Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Ekonomia miłości. Szczęście w związku a zmywanie naczyń - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
25 stycznia 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Ekonomia miłości. Szczęście w związku a zmywanie naczyń - ebook

Masz dosyć piętrzącej się w koszu brudnej bielizny i zabawek porozrzucanych po całym domu?

Drażni cię odpowiedzialność za zachowanie waszych dzieci? Stres związany z pracą sprawia, że obrywa się wszystkim wokół, a szczególnie najbliższym? A seks? Pamiętasz jeszcze w ogóle, co oznacza to słowo? Na podstawie własnego życia uczuciowego, wysłuchawszy par, które borykały się z rozmaitymi problemami, opierając się na badaniach dotyczących amerykańskiej gospodarki i rządzących nią praw oraz odwołując się do opinii kilku światowej sławy ekonomistów - dwie dziennikarki stworzyły oryginalny poradnik. Ze swadą i dużym poczuciem humoru dzielą się spostrzeżeniami na temat sposobów rozwiązywania małżeńskich nieporozumień. Wystarczy przeprowadzić analizę kosztów. Albo odwołać się do teorii gier. I wziąć pod uwagę możliwą asymetrię informacji. Paula Szuchman i Jenny Anderson piszą o tym, że każde małżeństwo posiada własną strefę ekonomiczną z ograniczonymi zasobami, przeżywającą boomy i kryzysy, a sukces albo krach na małżeńskiej giełdzie zależne są od czynników, o których istnieniu wiele par nie miało pojęcia. Aż do dziś.

 

Witamy w świecie „ekonomii miłości": sztuki stosowania ekonomii w celu minimalizowania konfliktów i maksymalizowania zysków z największej życiowej inwestycji - małżeństwa. [...]

Wielu ludzi uważa ekonomię za coś nudnego, niepewnego i oderwanego od codziennego życia. Wcale się tak bardzo nie mylą. Nie bez powodu nazywa się ją „ponurą nauką". To prawda, że ekonomiści piszą artykuły rojące się od niezrozumiałych równań, greckich liter i takich słów jak „autarkia" i „monopson". Ale to tylko dlatego, żeby nikt inny nie zrozumiał, o czym mówią.

Tak naprawdę ekonomia jest o wiele prostsza. To nauka o tym, w jaki sposób ludzie, firmy i społeczeństwa dokonują podziału skąpych zasobów. A tak się składa, że jest to ta sama łamigłówka, którą ciągle usiłujecie rozwiązać ze swoim życiowym partnerem: jak wydatkować ograniczone zasoby czasu, energii i libido, żeby każde z was było szczęśliwe i by wasze małżeństwo kwitło.

(fragment)

 

Książka pożyteczna, zajmująca i zabawna. Mówi o tym, jak skutecznie wykorzystywać strategie oparte na prawach ekonomii, żeby udoskonalić związek. [...] W pierwszej minucie po skończeniu lektury zastosowałam kilka porad na mężu.

Gretchen Rubin, autorka książki „Projekt Szczęście”

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7881-010-0
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WSTĘP

Robert, przystojny trzydziestoośmioletni przedsiębiorca z San Francisco, miał wczoraj wieczorem ochotę na seks. Ostatnie tygodnie były dla niego trudne: z jego firmy produkującej napoje energetyczne wycofał się jeden z głównych inwestorów, dyrektor marketingu odszedł do nowo założonej firmy konkurencyjnej, a na domiar złego właśnie tego popołudnia dostawca tajemnego balijskiego składnika zagroził, że podniesie cenę swojego produktu o sto procent.

Joanne, żona Roberta, zupełnie nie miała nastroju. Była wykończona. Cały dzień spędziła na telekonferencjach ze zrzędliwymi inwestorami giełdowymi z Nowego Jorku, nie miała czasu na lunch, omal nie wjechała w cadillaca escalade, gdy pędziła po dzieci, które miała odebrać z treningu piłki nożnej, a jeszcze czekał na nią stos zaległych rachunków do zapłacenia. Chciała pooglądać powtórki serialu 24 godziny, zjeść parę czekoladek i położyć się spać.

Czy Joanne powinna zgodzić się na seks z Robertem?

Robert powiedziałby, że tak. W końcu jest jego żoną, na litość boską – na to się pisała. Czy to przesadne wymagania – poprosić własną żonę, żeby od czasu do czasu się z nim przespała, zwłaszcza kiedy on jest totalnie wypompowany, a ostatni raz kochali się trzy tygodnie temu? Czy ona nie rozumie, że on ma pewne potrzeby?

Przyjaciółki Joanne, gdyby je o to spytała, odparłyby, że nie ma mowy – nie musi rozkładać nóg za każdym razem, kiedy Robert ma ochotę. Nie jest jakąś nałożnicą w jego haremie. Musi wyznaczyć granice, wsłuchać się we własne libido. Czy on nie rozumie, że ona też miała ciężki dzień?

Jest jeszcze jednak trzecia odpowiedź na to pytanie: odpowiedź ekonomisty. A ten poradziłby Joanne, żeby odsunęła na bok wzajemne urazy oraz licytowanie się, kto jest bardziej zmęczony, a kto mniej napalony, i przeprowadziła prostą analizę kosztów i korzyści: czy krańcowy koszt seksu z Robertem – dziewięć minut snu, trzecia czekoladka – przeważa nad korzyściami – orgazmem, zadowolonym mężem, spokojem w domu?^(I)

Witamy w świecie „ekonomii miłości”: sztuki stosowania ekonomii do minimalizowania konfliktów i maksymalizowania zysków z największej życiowej inwestycji – twojego małżeństwa.

DLACZEGO EKONOMIA (A NIE NA PRZYKŁAD AROMATERAPIA)?

Wielu ludzi uważa ekonomię za coś nudnego, niepewnego i oderwanego od codziennego życia. Wcale się tak bardzo nie mylą. Nie bez powodu nazywa się ją „ponurą nauką”. To prawda, że ekonomiści piszą artykuły rojące się od niezrozumiałych równań, greckich liter i takich słów jak „autarkia” i „monopson”^(II). Ale to tylko po to, żeby nikt inny nie zrozumiał, o czym mówią.

Tak naprawdę ekonomia jest o wiele prostsza. To nauka o tym, w jaki sposób ludzie, firmy i społeczeństwa dokonują podziału skąpych zasobów. A tak się składa, że to ta sama łamigłówka, którą ciągle usiłujecie rozwiązać ze swoim życiowym partnerem: jak wydatkować ograniczone zasoby czasu, energii i libido, żebyście wy byli szczęśliwi, a wasze małżeństwo kwitło.

Pomyśl tylko: dwoje ambitnych dorosłych ludzi, mających własne zdanie, narażonych na sporą dawkę stresu, próbuje żyć razem pod jednym dachem, rozwijać skrzydła, może wychowywać dzieci, a jeśli szczęście dopisze, z przyjemnością spędzić wspólnie resztę życia, jakie dała im natura. Nie jest to łatwe. Na dobrą sprawę twoje małżeństwo to firma, biznes, który w czasach boomu rozkwita, ale kiedy indziej przypomina udział w maratonie po nocy zakropionej zbyt wieloma margaritami. Zupełnie jak praca.

Praca najróżniejszego rodzaju.

Mamy tu pracę administracyjną, którą trzeba włożyć w utrzymanie pewnych pozorów domowego ładu, co staje się znacznie bardziej skomplikowane, kiedy w grę wchodzi dwoje ludzi. Ktoś może na przykład konsekwentnie po sobie sprzątać, podczas gdy ktoś inny zostawia za sobą szlak znaczony ogryzkami, nieposłanymi łóżkami i przepoconymi ciuchami z siłowni. Jeśli para ma dzieci, to ktoś musi dopilnować, żeby odrabiały lekcje, były nakarmione, ubrane i leżały w łóżkach o siódmej wieczorem. Czasami ten ktoś niespodziewanie robi to wszystko sam, bo druga osoba postanowiła wyskoczyć ze znajomymi z pracy na drinka, który zmienił się w kolację, a ta z kolei – w nocny turniej piwnego ping-ponga.

Jest też praca emocjonalna, wiążąca się z mieszkaniem z kimś, kto nie jest tobą i kto wobec tego ma inne upodobania i odmienny styl porozumiewania się. Ona lubi rozmawiać przez trzy dni z rzędu, jeśli ma to rozstrzygnąć spór, podczas gdy ty wolałbyś już raczej napełnić kieszenie kamieniami i wejść do oceanu. On kocha wyjazdy pod namiot, a ty operę, a skoro macie tylko jeden weekend, żeby zrobić razem coś fajnego, to albo ktoś się ugnie, albo oboje zostaniecie w domu i będziecie oglądać telezakupy.

Małżeństwo to mnóstwo drobiazgów – osiąganie kompromisu przy wyborze idealnego domu, liczenie, które wydatki trzeba obciąć, gdy krucho z pieniędzmi, ustalanie, czy wielkim okrucieństwem byłoby nadanie pierwszemu dziecku imienia Flora po ciotce. To także sprawy poważne – konieczność pogodzenia się po potwornej kłótni, w której trakcie padły przykre słowa, nieprzespana noc spędzona na zamartwianiu się, czy podjąłeś słuszną decyzję, przeprowadzając się do tego miasta, bo ona dostała tu pracę, pozwolenie mu na uczenie dzieci dyscypliny, ustalanie priorytetów, wychodzenie sobie naprzeciw, odpuszczanie pewnych rzeczy.

Wszystko to wymaga sięgnięcia do tych wspomnianych wcześniej ograniczonych zasobów. Znalezienia czasu, wykrzesania energii, odczuwania miłości, rozważenia kosztów bycia elastycznym i korzyści z trwania przy swoim.

Tu właśnie przydaje się odrobina wiedzy ekonomicznej. Myśląc jak ekonomista, możesz sprawić, że twoje małżeństwo nie tylko będzie wymagać mniejszych nakładów pracy, ale wręcz przypominać urlop. Sztuczka polega na: a) zwiększeniu tych cennych zasobów, b) rozdzielaniu ich w inteligentniejszy sposób. Wtedy ani się obejrzysz, a będziesz na prostej drodze do uzyskania lepszego zwrotu ze swojej inwestycji w małżeństwo.

Wierzymy w ekonomię, bo nie dyskryminuje ona żadnej z płci, nie rozróżnia, kto „ma rację”, a kto „się myli”, kto się lepiej komunikuje, a kto gorzej. Nie popada w protekcjonalny ton i nie próbuje nikogo poddawać psychoanalizie. Nie obchodzi jej, kto był górą w czasie ostatniej sprzeczki ani czyja kolej na dzierżenie pilota. Oferuje za to obiektywne, logiczne rozwiązania domowych sporów, które często wydają się drażliwe, nielogiczne i naładowane emocjami.

W tej książce pokażemy, jak stosować podstawowe zasady ekonomii, aby wycisnąć jak najwięcej z dostępnych ci zasobów. Czyli jak częściej uprawiać seks, rzadziej zmywać naczynia, skuteczniej się kłócić, częściej uprawiać seks, przetrwać chude lata, negocjować z większym sukcesem, częściej uprawiać seks, a także, co może brzmieć niewiarygodnie, przekonać twojego małżonka do robienia rzeczy, których nigdy wcześniej nie robił, jak na przykład wyczyszczenie rynny. Albo słuchanie.

DLACZEGO MY?

Bo większość ostatniej dekady spędziłyśmy, harując w okopach „The Wall Street Journal” i „New York Timesa”, gdzie informacjami z zakresu ekonomii i biznesu oddycha się jak powietrzem. Bo pisałyśmy o krachach finansowych, analizowałyśmy dane dotyczące PKB, ślęczałyśmy nad raportami dla Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), rozszyfrowywałyśmy żargonowe akronimy w rodzaju TARP, RMBS i ABS CDO, a także rozmawiałyśmy z takimi szychami świata finansów i ekonomii, jak Tim Geithner, Hank Paulson, Lloyd Blankfein i Buzz Aldrin (no dobra, Buzz nie jest właściwie finansistą, ale za to był na Księżycu!).

A poza tym w pewnym momencie wyszłyśmy za mąż.

Co oznacza, że zaczęłyśmy zmagać się z problemami, o jakich nasi zaobrączkowani znajomi od dawna nam mówili, ale my albo ich nie rozumiałyśmy, albo zadowolone z siebie myślałyśmy, że im przejdzie. Na przykład: jak znaleźć czas dla siebie, kiedy oboje pracujecie po sześćdziesiąt godzin w tygodniu. Jak się dogadywać, kiedy jedno z was jest w ciąży i rzyga, a drugie… nie. Jak podzielić się domowymi obowiązkami i płaceniem rachunków bez rozlewu krwi. Jak pójść na kompromis, kiedy to wszystko jego wina. Jak być dalej grzecznym dla teściów, kiedy są już oficjalnie twoimi teściami. Jak szanować różnicę zdań w kwestii definicji określenia „zbyt ryzykowne” w kontekście rodzicielstwa i motocykli. Jak podsycać żar. Jak dawać sobie swobodę. Jak przestać się kłócić w samochodzie.

Chciałyśmy rozwiązań.

JAK TO ZROBIŁYŚMY

Postawiłyśmy na podejście dwustopniowe: najpierw ekonomia, potem miłość.

Jeśli chodzi o ekonomię, ruszyłyśmy do biblioteki, poczytałyśmy klasyków, wykorzystałyśmy limity na naszych kartach kredytowych na zakupy w księgarni Amazon, zanurzyłyśmy się w ekonosferze (tak, to blogi ekonomistów) i obkułyśmy się z najnowszych badań dotyczących wszystkiego – od motywacji do teorii gier i sztuki kompromisu. Zgłębiłyśmy różne szkoły myśli ekonomicznej, w tym neoklasyczną, uznającą, że ludzie zachowują się racjonalnie, i behawioralną, która wiele zapożycza z psychologii i zakłada, że racjonalni nie jesteśmy w ogóle. Przeprowadziłyśmy wywiady z kilkudziesięcioma ekonomistami – w tym paroma naprawdę sławnymi – i przycisnęłyśmy ich, żeby podzielili się z nami całą swoją wiedzą dotyczącą nie tylko badań, jakie przeprowadzają, ale także tego, jak zastosować wyniki tych badań do małżeństwa. (Wyobraźcie sobie, nikt nie rzucił słuchawką). Okazali się zaskakująco romantyczni i dawali nam rady w rodzaju: nie pozwól, żeby twoje własne szczęście stało się dla ciebie ważniejsze od szczęścia męża (żony). Zawsze staraj się przewidzieć jego następny ruch, zanim rozpoczniesz negocjacje. Podzielcie się domowymi pracami nie pół na pół, ale zgodnie z tym, co komu lepiej wychodzi. Nie bój się wykorzystywać zachęt, aby uzyskać to, czego chcesz. Bądź gotów ustąpić. Czasem połóż się spać zły.

Kiedy już ekonomię miałyśmy rozgryzioną, zajęłyśmy się miłością. Zaangażowałyśmy profesjonalistów do przeprowadzenia naszej Wyczerpującej, Nowatorskiej i Bardzo Kosztownej Ankiety Małżeńskiej, w której mniej więcej tysiąc osób z całego kraju odpowiedziało na ponad sześćdziesiąt wnikliwych pytań dotyczących blasków i cieni życia w parze. Pytałyśmy respondentów, jak przekonują partnerów do zrobienia czegoś, na co ci nie mają chęci (odpowiedź: seksem), dlaczego decydują się na seks, kiedy nie mają na to ochoty (odpowiedź: żeby skłonić partnerów do zrobienia czegoś, na co ci nie mają chęci), czy po ślubie przytyli, czy schudli (odpowiedź: przytyli), ile odkładają (odpowiedź: za mało), a ile chcieliby odkładać (odpowiedź: znacznie więcej) na emeryturę.

Na koniec ruszyłyśmy w trasę po całych Stanach. Nabijając sobie tysiące mil w programach linii lotniczych frequent flier i spędzając niezliczone godziny w samochodzie, przemierzałyśmy kraj w imię zbierania materiałów i pakowałyśmy się do salonów różnych par od Nowego Jorku po San Francisco i od Minneapolis po Miami. Uczestniczyłyśmy w weekendowych warsztatach małżeńskich w Seattle, gdzie zapytałyśmy uznanych ekspertów, Johna Gottmana i Julie Schwartz Gottman, o sposoby na udany związek (jedna z odpowiedzi: opanowywanie „godnych pożałowania incydentów”). Rozmawiałyśmy z bankierami, lekarzami, trenerami, pisarzami, agentami nieruchomości, komikami, prawnikami, nauczycielami, architektami, kucharzami, inżynierami, profesorami angielskiego, budowlańcami, muzykami, niepracującymi zawodowo matkami i niepracującymi zawodowo ojcami. Prosiłyśmy setki całkowicie obcych osób – a także paru bliskich przyjaciół – o ujawnienie intymnych aspektów ich prywatnego życia. A oni, zachęceni odrobiną jedzenia (i piwa), te prośby spełniali!^(III)

Kiedy było już po wszystkim, zyskałyśmy pewność, że ekonomia to najpewniejsza droga do małżeńskiego szczęścia. Na przykład, kiedy zrozumie się koncepcję podziału pracy, można raz na zawsze rozwiązać spory dotyczące sprzątania, prania i zmywania. Czujecie, że jedno z was – lub oboje – ostatnio się zapuściło, może trochę sobie spowszednieliście i przestaliście się starać? Prawdopodobnie winę za to ponosi pokusa nadużycia. Problemy z dotrzymywaniem obietnic, planowaniem długoterminowym? To wszystko kwestia dokonywania lepszych wyborów międzyokresowych, a następnie konsekwentnej ich realizacji. Rozwiązanie zawiłych sporów, które zdają się ciągnąć całą noc: przestań wykazywać taką niechęć do straty. No i seks. Seks! Jedna z odwiecznych zagadek życia małżeńskiego – to tylko funkcja podaży i popytu.

W efekcie naszych starań powstała, jak wierzymy, zupełnie wyjątkowa książka o związkach. Ekonomia miłości nie jest ckliwa. Nie wymaga, żebyście patrzyli sobie w oczy, aż pojawią się w nich łzy skruchy. Nie każe prowadzić dzienniczka gniewu, pamiętnika odwagi ani kalendarza uczuć. Jest prosta, konkretna, oparta na rozwiązaniach. I skuteczna. To coś dla każdego, komu zależy na silniejszym, szczęśliwszym, fajniejszym małżeństwie, a kto przy okazji nie ma nic przeciwko dowiedzeniu się paru rzeczy o malejących krzywych popytu i mózgowcach nazwiskiem Schumpeter.

O METODOLOGII

Każda z historii przedstawionych w następnych rozdziałach jest prawdziwa. Jednak nazwiska, daty i inne zdradzające tożsamość szczegóły – już niekoniecznie. To dlatego, że setki ludzi podzieliły się z nami niezwykle intymnymi informacjami, a ponieważ nie chciałyśmy odpowiadać za falę rozwodów i zerwanych przyjaźni, obiecałyśmy im anonimowość. Natomiast niczego takiego nie przyrzekłyśmy naszym własnym mężom, więc pojawią się oni w dalszej części książki. Jednak jako lojalni wyznawcy ekonomii miłości obaj przeprowadzili analizę kosztów i korzyści i doszli do wniosku, że korzyść płynąca z przyczynienia się do naszego dobrego samopoczucia (czytaj: zrobienia wszystkiego, co trzeba, żeby pomóc nam napisać książkę) znacznie przewyższa koszt utrzymania w tajemnicy specyficznych (czytaj: uroczych) cech ich charakteru.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: