Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Felicidades NY - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Kwiecień 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Felicidades NY - ebook

Felicidades NY Fjest splotem zdarzeń, ukazanych przez autora, pracującego w elektronicznych firmach USA.Nastroju dodaje delikatny fluid NWO, który jest rozpoznawalny i pozwala na ukazanie małego ale jakże pełnego emocji życia w NY. Podróż do NY w celach turystycznych to zabawka, niewarta atramentu i papieru, ale taki sam trip w celach zarobkowych - to już zupełnie inna gra. Wygrywają zuchwali i przebiegli - niekoniecznie WASP’y. Książka Felicidades NY jest skromna, nie ma tam pompatycznych bohaterów, ale może jej szybkie, rześkie tchnienie rozwinie u czytelnika pogodne klimaty.

Spis treści

1. Felicidades

2. Spotkanie w Krakowie

3. Jirga

4. Taliby z Kandaharu

5. Bambu Cladd

6. Ujutnyj Ugałok

7. Synoczek Bo.

8. Triboro Bridge.

9 Asma Bronx.

Kategoria: Powieść
Zabezpieczenie: brak
ISBN: 978-83-272-4517-5
Rozmiar pliku: 1,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Felicidades NY

JFK Airport nikł w tyle za autostradą, zatoka Fiatbush skrzyła się od zachodzącego słońca. Daleki horyzont odsłaniał niezapomnianie dekoracje Big Apple’a. To Big Apple alias New York, gdzie cudownie świeci Dolar-Sign był celem podróży Bodo. Wszystko nagle stało się inne, zaczęła się nowa gra, jakże inna. Highway wciągał go wraz pędzącym autem w niezane. Spojrzał przez ramię Gary’ego na kawalkadę aut, na 4 pasach highway’u. Katem oka spostrzegł obszyty do rękawa emblemat i wyszywany srebrną niteczką napis INS Immigration and Naturalization Service.

– OK. – powiedział Gary-będziesz miał sąd.

– Nie martw się nie deportują ciebie do Polski. Uśmiechnął się

– Felicidades! – Portorykański profil przyciągał swą szczerością. Minęła chwila.

– Felicidades – w uśmiechu odsłonił białe zęby. – Dzięki- odparł Bodo.

Fizgionomia Garry’ego nie była całkiem proporcjonalna. Z prawej pod pachą miał coś cięższego, do czego zawsze miał dostęp i wystarczyło coś nie tak i momentalnie mógł zrobić z tego użytek. Nie było to UZI, ale jakby coś porównywalnego. Przemknęło mu przez myśl, że specjalnie zachowuje pozory, by w razie ucieczki łatwiej poczęstować go małą ołowianą pesteczką.

Pruli do sądu Urzędu Imigracyjnego: 26 Federal Plaza Downtow, w pełnym o tej porze trafiku. Bodo odwrócił swą uwagę od pędzącego pojazdu, jak nie znoszący sprzeciwu trafik spławiający go jak korek na prądzie rzeki ku sądowi, tak nieodparcie przychodziło wrażenie od przeciwnego trafiku, który cofał go do zdarzeń sprzed ostatnich godzin. To ta nić rozwijana na przeciwnych pasach przez mknące auta prowadziła go nieuchronnie do teatru w którym odegrał swą role utracjusza. Ktoś zgarnął pulę z jego wkładem. Jak klatki fotoplastikonu przesuwały się ostatnie zdarzenia w firmie Taktel Systems Inc., gdzie pracował jako Troubleshooting Electronic Technician.

Całą pułapka INS założona na nielegalnych pracowników była perfekcyjnie przygotowana. Kto w nią wpadł będzie musiał spotkać się ze ścieżką deportacji. Wejście na tę ścieżkę rozpoczynało się trafieniem do Detention Center na 136 Flushing street.

Bodo tego dnia dostał do strojenia exciter w Tetra Transceiver i na bench zestawił: Wavetech-Tek Logic Analyser. Gdy kręcił gałką podstawy czasu wykres na ekranie analizatora rozbiegał się i było widać dokładnie przesyłane protokołem bajty. Zielonkawy fosforyzujący ekran dokładnie na nici pajęczej ekranu przesuwał przebieg o ułamki mikrosekund. Tło jednak było jakieś inne coś było w głębi nie była to aparatura z bench’u Kima, który akurat był na sąsiednim miejscu. To było coś, co rosło wreszcie urosło do kształtu Wana. Dokładnie zobaczył nagle drzwi Wana które się otwarły i przez moment wyraźnie przemknął emblemat INS. Spojrzał przez okno Pod Taktekem gdzie zwykle parkował supervisor stało kilku agentów INS i ich wan blokował wyjazd z Takteku.

Odwrócił się – było przed lanczem lecz elektronicy sadzili długimi susami do ewakuacji. Wyglądało to tak jakby usłyszeli nagle przemówienie Tony Blair’s „In the 45 minut willa be delie Weapon of mass destruction”. Jednak nie było to WMD ale może coś równie niesympatycznego bo wiązało się ze wizytą w osławionym Detention Center 136 Flasihing street, a w dalszej kolejności może i deportacją po roku spędzonym w otoczeniu kakroci.

Akurat teraz gdy miał naprawdę robotę na overtime’y podwójnie płatne nawineli się INS’y. Właśnie zabrał z magazynu oscylatory i miał przestrajać radia na nową częstotliwość. Był to sukces, gdyż o każdy kontrakt trzeba było się starać, on dostał nówki, Motorole do przestrojenia. Rząd transceiverów stał przy benczu obok schematów, manuali i datasheet’ów. Obok zaraz następny bench należał do Kima, który wybierał najlepsze naprawy i robił właśnie troubleshooting dla VHF-relay na Empire State Building. Nagle Kim zdjął z benchu Wavetech wrzucił go do trucka i błyskawicznie się oddalił.

Izek, który właśnie przywiózł transceiver do strojenia z New York Port Authority bynajmniej się nie zdziwił tą eskapadą Kima, ale zbliżył się do Romana Piotrowicza, który był tu jako Illegal Alien i uciął z nim przyjazną konwersację, na temat jak czmychnąć przed INS. Nie zrobiło na nich wrażanie parkujący za oknem wan z emblematami INS.

Bo jednak zaczął się poruszać jak pies trenowany na pierwotne instynktowne odruchu Pawłowa. Zdjął z bench’u wavetech wyjął HDD z Tektronixa zmierzał do wyjścia, fotokomórka jednak nie zadziałała, a zamiast guarda Tacktechu stał Garry z agentami INS. Bo odwrócił się raptownie, z tyłu był jeszcze Emergency Exit. Na przejściach exitu zrobiło się gęsto. Był ta tam już Roman z Wavtech’em i HDD ze swoimi danymi . Dołączył też Charlie, jego cienma cera trochę przybladła. Wsunął Wavetech za stertę chassis. Owinął HDD w ręcznik i wyskoczył przez okno. Jednak nie zmierzał do swojej Hondy tylko szybkimi susami dopadł parkanu i za chwilę był już poza obławą.

– Gerroverhere – Roman odepchnął Bo od exitu.

Za chwilę był już na dole. W trzy sekundy po jego zejściu pojawił się samochód INS w miejscu gdzie lądował Roman. W połowie drogi był jednak Mani, jak to nazywano Manuela przyjaznego elektronika z Limy. Chciał wrócić z powrotem po szczeblach exitu, jednak agenci pod bronią ściągnęli go na dół. Bodo miał już przetartą ścieżkę przez forlaufera – exitem prosto w ręce agentów. Nie było na co czekać i spoglądać na pożałowania godne sceny aresztowania. Szybko zamierzał odejść od exitu, jednak przyciągnęła jego uwagę przygarbiona sylwetka Izaka, który pokazywał coś agentowi INS, zakładającemu kajdanki Mani. Lzaek był ze wszystkiego cienki a jednak siedział na zakładzie i Superwajzer go tolerował. Teraz była jego rola. Odgrywał ją jak wirtuoz. Bo zapragnął go ograć. Na dole usłyszał głosy agentów INS. Nie było chwili do stracenia, rzucił Wavetec do chassis aż procesory zachrzęściły melodyjnie. Długim susem doskoczył do włazu na dach. Nie taszcył już nic ciężkiego łapał po dwa szczeble na raz. Modlił się by klapa na dach była otwarta. Ale ostatnio sam sprawdzał antenę na VSR i jej nie zamknął. Wyskoczył na dach zerwał kabel z anteny i okręcił zamknięcie włazu koncentrykiem, koniec przełożył przez kluze włazu i zawiązał, powinien wytrzymać mój ciężar, pomyślał. Był w pół piętra gdy zobaczył w dole Izeka z pager’em w ręku. Wisiał na kablu tylko rękami, nogami wcale nie hamował, o podciągnięciu się w górę nie było mowy. Pozostało jeszcze 2 piętra dyndał jak ubrany leniwiec. W oknach widział swe odbicie jako leniwca, ubranej małpy na tle dalekich ostrych stożków ginącego w słońcu Mahattanu.

Odruchowo chciał się zaraz wycofać, jak najdalej od nie przynoszącego szczęścia Izaeka. Ale tym razem splot okoliczności kazał podążać w dół. Nie można było wymagać nic więcej, podciąganie się do góry po konencentryku nie dawało owocnego prospektu. Ale miał i tak jeszcze dwa wyjścia albo wolno i ostrożnie ciągnąć w dół albo: wybrał to drugie W rękach zaczęła się lepić czarna izolacja. To skóra z dłoni puszczała pod temperaturą. Na łuku gdzie kabel wchodził do okna na parterze puścił się. Spadł na ziemię. Hard drive wypadł z kieszeni, Z pewnością zgromadzone dane nie pozwolą mu się pucować. Poskoczył i obcasem przygniótł bezcenny dysk. Namacał kluczyki w kieszeni. Parkował w zaułku bo szef nie pozwolił oszpecać biura starym fordem Pinto. Chyżo tą samo drogą zaatakował parkan. Zadudniły obcasy w zaułku. Coś biło jak by bębny na Wrestling’u, Te rytmiczne synkopy dodawały się do akustyki ostatnich momentów. Było to narastające z wnętrza bicie o tyle niepokojące że stawało się coraz to gwałtowniejsze. Dopiero jak dopadł Pintora poczuł że to tłucze jego życiodajny organ. Potrzebował jakiegoś gestu że już dobrze żeby się uspokoiło. Tak jak morze na Rozewiu nie uspokoi się tak i jego cała rozpędzona siła też się nie uspokoi sama. Dotknął czoła „W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. To było jak zamknięcie złych obezwładniających fluidów. Ale walka trwa dalej, podstęp i kręt Icków będzie zawsze w natarciu. Jak przeniknąć wszystkie podstępy, jak wyprowadzić cudowną antycypację prowadzącą do zwycięstwa. Przypomniały się słowa wieszcza, …gwałt niech się gwałtem odciska, a ze słabościę uczmy łamać się za młodu… To o taką słabość idzie walka. Ta słabość, to otwieranie duszy słowiańskiej podstępnemu Ickowi. Przez tą słabość i naiwność teraz jest w opresji. Teraz zrozumiał co wieszcz Adam Mickiewicz spakował w poetyckiej paraboli słabości. To ogrom zła, przebiegłości istot przewrotnych i podstępnych, z którymi przyjdzie się łamać.

W zaułku ruch był jednokierunkowy. Wskoczył włożył kluczyk i prędziutko i kranknoł stacyjkę. Teraz tylko wyskoczyć chyżo na trafik, bo w zaułku ruch był jednokierunkowy. Zyskał 2 sekundy i tak, bo zostawił drzwi nie zamknięte. Grata i tak nikt nie ruszy. Zanim INS zdąży okrążyć i będzie łapać, ma jeszcze zbawienne kilka sekund. Ruszył ostrożnie, wszystko aż za bardzo się udawało dotąd, aż zaczął się bać tego pasma sukcesów. Minął blok i za rogiem zaułku spostrzegł coś tak mało sympatycznego, ze aż gdzieś w środku jęknęło mu jak u bradigi gdy przepłynął Bajkał.

Tak jak bradiaga wędrował od Uralu by usłyszeć niusa: „co rodzina na Kołymie”, tak teraz po wszystkich tarapatach znowu ma przed sobą Izaka. Wprawdzie nie w własnej osobie ale jego auto blokujące drogę w poprzek. To jego platoniczne – bez wzajemności uczucie, przeciwieństwo miłości, sprawiło te ruchy. Jak bardzo Bodo żałował teraz swej szczerości i otwierania jawnego swych poglądów. Izak pozornie przytakiwał, ale nie ma zgody Pana z Belialem i teraz poniesie konsekwencje otwierania słowiańskiej duszy dla podstępnych, a z wierzchu przyjaznych.

Auto dokładnie tarasowało drogę nie było nikogo w środku. Może by się zmieścił chodnikiem ale trzeba by porozsuwać garbage cane. Gdy włączył wstecz za rogiem zaułka pokazał się Wan INS. Od teraz ucieczka to jeszcze jeden paragraf a może i kilka gramów ołowiu, wraz z tego wszystkimi konsekwencjami.

Dalej już wszystko następowało jak w konferencyjnej prezentacji shoot-klatka.

– Jestem Garry – przedstawił się agent zakładając Bo kajdanki.

– Gdzie jedziemy spytał Bo.

– Na Detention Center Brooklyn – rzucił Gary, położył rękę płasko na głowę Bo i wepchnął go do Wena. Bo słyszał już od Kima o tym przybytku, gdzie monotonnie snuje się życie w celach, po kilkadziesiąt osób z tysiącami kakroci do towarzystwa. Kim jako alien spędził na Detention Center 136 Flushing street kawał życia, i nie chodzi tu bardzo o długość czasu w sensie więcej czy mniej lat życia ale nasycenie zdarzeniami i spotkaniami z represjonowanymi alienami stłoczonymi w skwarze, czekającymi miesiącami i latami na deportację. Kim wyszedł z Detention Center Brooklyn szczęściem, bo akurat jego narzeczona zebrała dwa tysiące dolarów na bond. Bo miał dopiero uskładane coś koło tauzena. Za taką kwotke ciężko by dostać bond.

W aucie pociemniało, wjechali w Lyncoln Tunel. Nie może pytać o nic bo jest w kajdankach. Jest convicted. Uśmiechnął się w duchu – nasunęło mu się powiedzonko z armi: „u matrosow niet waprosow”, które samo przypięło się do świadomości. Cokolwiek teraz powie ma mieć charakter oznajmujący, nigdy nie pytający. Wyjechali z tunelu, słońce skrzyło się na wierzowcach Pan-Amu. Górne części wierzowców, sprawiały bajkowe niedościgłe wrażenie wielkości. Natomiast na dole istne kłębowisko bomów dopiających pozostawonych przez clearków kawę, policjantek wlepiających tikety za parkowanie, czekających na food stampy, czekających na walfare, wreszcie czekających na nagłą fortunę i odmianę życia.

Promienie słońca zmieszały się i z obitymi od niebotycznych szklannych klatek wierzowcow i liznęły wszyskich w Wanie. Gary uśmiechnął się, chciał żeby Bo się rozkrochmalił, jedyne co umiał to i co mu wychodziło to Spanish talk.

– Felicidades – zrobił przyjazny gest w kierunku Bo.

– Felicidades – rzucone przez Garego, raz oznaczało szczęście, a drugim znaczeniem był cichy liścik nie po jankesku good luck. Przesyłał tacit-cicho szyfr, może na ten moment wystarczająco klarowny. Oznaczał on jest wszystko formalnie zgodnie z przepisami – deportacja, sąd, Detention-Center, ale może się jeszcze zdarzyć – tak, że wyjdziesz i włos ci z głowy nie spadnie. Tą drogą Gary wysłał świetlisty promyczek do Bo. Nie użył służbowego tonu celowo, może chciał tchnąć trochę serdeczności dla Bo.

Przebijali się w trafiku na Downtown 26 Federal Plaza.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: