Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Galicya w powstaniu styczniowem - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Galicya w powstaniu styczniowem - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 305 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

GA­LI­CYA W PO­WSTA­NIU STYCZ­NIO­WEM

.

Wy­da­nie dru­gie wzno­wio­ne

LWÓW.

KSIĘ­GAR­NIA GU­BRY­NO­WI­CZA I SYNA.

1913.

I WSTĘP.

Pią­ty dzie­sią­tek lat ubie­ga od stycz­nio­we­go po­wsta­nia. Lu­dzie, któ­rzy w niem udział bra­li, ucho­dzą w wiecz­ność je­den za dru­gim. Na­mięt­ne po­glą­dy ustą­pi­ły miej­sca spo­koj­nej oce­nie fak­tów i nic już nie stoi na prze­szko­dzie tym, co oso­bi­sty bra­li udział w or­ga­ni­za­cyi po­wstań­czej, do opu­bli­ko­wa­nia wspo­mnień swo­ich i oce­ny po­wo­dów strasz­nej ka­ta­stro­fy, któ­ra kraj do­tknę­ła. Czas już na­stał do opi­sa­nia tej epo­ki tak peł­nej ży­cia, na­dziei i smut­ku nad przed­wcze­sną śmier­cią tych, któ­rzy mo­gli­by stać się bar­dzo po­ży­tecz­ny­mi w kra­ju, po­trze­bu­ją­cym sit in­te­li­gent­nych, po­łą­czo­nych z mi­ło­ścią oj­czy­zny i go­to­wo­ścią do wszel­kich dla niej po­świę­ceń. A jed­nak pa­mięt­ni­ków ta­kich i wspo­mnień co do udzia­łu Ga­li­cyi pra­wie nie­ma, cho­ciaż Ga­li­cya była źró­dłem, z któ­re­go po­wsta­nie czer­pa­ło więk­szą część sił swo­ich.

Na­le­żąc do tych, któ­rzy przez dłu­gi czas, bo od maja 1863 do koń­ca czerw­ca 1864 pa­trzy­li na to, co się tu dzia­ło, przyj­mu­jąc czyn­ny udział w wal­ce i we wszyst­kich ów­cze­snych ro­bo­tach, uwa­ża­łem za mój obo­wią­zek za­peł­nić tę lukę, ko­rzy­sta­jąc z pa­mięt­ni­ków Puł­kow­ni­ka Mil­kow­skie­go, Sta­ni­sła­wa Jar­mun­da, Flo­ry­ana Zie­mial­kow skie­go i z wła­snych wspo­mnień, któ­re czę­ścio­wo były ogło­szo­ne w zbio­rze ma­te­ry­aiów do ostat­nie­go po­wsta­nia.

Prze­szło­ści smut­na! po­kój ci niech bę­dzie

W tym wie­ku­istym, w two­im sen­nym gro­bie,

Coś na­grze­szy­ła w nie­bacz­nym obłę­dzie.

Niech Bóg udzie­li prze­ba­cze­nia to­bie.

II. Po­wo­dy po­wsta­nia.

Przedew­szy­sł­kiem za­sfrzedz się mu­si­my, że wy­wo­ła­nie po­wsta­nia nie na­le­ży przy­pi­sy­wać dzia­ła­niu tych lub owych lu­dzi, bo po­wsta­nia na­ro­do­we są zwy­kle wy­ni­kiem dłu­gie­go sze­re­gu przy­czyn, ma­ją­cych swe źró­dło w nie­spra­wie­dli­wo­ści i zbrod­ni do­ko­na­nej na na­ro­dzie pol­skim przez trzy pań­stwa są­sied­nie. Dąż­ność do nie­pod­le­gło­ści i do zjed­no­cze­nia ro­ze­rwa­nych czę­ści, pra­gnie­nie wol­no­ści oby­wa­tel­skiej i rów­no­upraw­nie­nia sta­nów i wy­znań trwać bę­dzie do­pó­ty, aż w ser­cach sy­nów nie­szczę­śli­wej Pol­ski wy­ga­śnie uczu­cie mi­ło­ści do tego kra­ju i nie zo­sta­nie za­stą­pio­nem ha­sła­mi ogól­no-ludz­kie­mi, któ­re do­tych­czas dla więk­szo­ści jej dzie­ci były obce i wstręt­ne, bo po­go­dzić się z ob­ro­żą i łań­cu­chem tym, któ­rzy zna­li co to jest wol­ność, i wpo­ić uczu­cia wier­no­pod­dań­cze dla tych, któ­rzy pod­stę­pem lub zdra­dą po­zba­wi­li ich tego do­bra, jest rze­czą bar­dzo trud­ną, W in­nem miej­scu opi­sa­li­śmy stan spo­łe­czeń­stwa pol­skie­go w roku 1860 i nur­tu­ją­ce w niem prą­dy. Wie­my, że w tym cza­sie utwo­rzy­ły się dwa stron­nic­twa w na­ro­dzie. Jed­no, skła­da­ją­ce się z lu­dzi star­szych, do­świad­czeń­szych a prze­to ostroż­niej­szych, wi­dząc, jaką silę sta­no­wi bo­gac­two, wzy­wa­ło wszyst­kich do pra­cy, do or­ga­ni­zo­wa­nia się, do upo­rząd­ko­wa­nia in­te­re­sów, na­resz­cie do oszczęd­no­ści i trzeź­wo­ści, aby kraj wzmoc­nio­ny i od­ro­dzo­ny uczy­nić zdol­nym do zdo­by­cia swo­bód po­li­tycz­nych i nie­pod­le­gło­ści. Dru­dzy zaś, prze­waż­nie mło­dzież, go­rą­ca i szla­chet­na, wi­dząc po­wsta­ją­ce pań­stwa, od daw­na wy­kre­ślo­ne z licz­by ży­ją­cych na­ro­dów, rwa­ła się do czy­nu i do zro­bie­nia u sie­bie tego, cze­mu inni za­wdzię­cza­li swe zmar­twych­wsta­nie.

Pod prze­wod­nic­twem tej mło­dzie­ży za­czę­ły się ma­ni­fe­sta­cye, w któ­rych głów­nie bra­ły udział niż­sze war­stwy spo­łe­czeń­stwa. Wyż­sze zaś pa­trzy­ły na to z pew­nym nie­po­ko­jem i bez­rad­no­ścią, prze­wi­du­jąc, że to może wy­wo­łać wiel­ką bu­rzę, lecz pra­wie nic nie ro­bi­ły dla jej za­że­gna­nia.

W tym cza­sie w Ga­li­cyi za­czął się ruch umy­słów, wy­wo­ła­ny ogło­sze­niem dy­plo­mu paź­dzier­ni­ko­we­go. Przy­wdzia­no stro­je na­ro­do­we, dzien­ni­ki ode­zwa­ły się gło­sem śmiel­szym, wy­sła­no do Wied­nia ad­res, do­po­mi­na­ją­cy się in­sty­tu­cyj na­ro­do­wych; in­te­li­gen­cya, tak jak w Kró­le­stwie pol­skiem i na Li­twie, za­czę­ła bra­tać się z miesz­czań­stwem i Ży­da­mi. Ten ruch w Ga­li­cyi od­dzia­ły­wał na War­sza­wę i całe Kró­le­stwo, jako też ma­ni­fe­sta­cye war­szaw­skie na Ga­li­cyę.

Przedew­szyst­kiem po­czu­cie po­trze­by zbli­że­nia się i or­ga­ni­za­cyi ogar­nę­ło cale spo­łe­czeń­stwo pol­skie.

Ksią­że Adam Sa­pie­ha, któ­ry był w War­sza­wie pod­czas ze­brań To­wa­rzy­stwa Rol­ni­cze­go, wkrót­ce po­tem roz­wią­za­ne­go wsku­tek sta­ra­li Wie­lo­pol­skie­go, za­pra­gnął urzą­dzić w Ga­li­cyi or­ga­ni­za­cyę to­wa­rzy­stwa war­szaw­skie­go przez za­pro­wa­dze­nie se­nio­rów, zjaz­dów dla in­for­ma­cyj i in­sty­tu­cyi ko­re­spon­den­tów. Wy­dru­ko­waw­szy sta­tut to­wa­rzy­stwa, ro­ze­słał go do zie­mian, za­po­wia­da­jąc, iż wnie­sie go na ze­bra­niu To­wa­rzy­stwa. Tym­cza­sem po­le­cił wy­brać se­nio­rów i urzą­dzać zjaz­dy. Sta­no­wi­sko Ada­ma Sa­pie­hy w kra­ju ca­łym było nad­zwy­czaj­nie sil­ne i wpły­wo­we. Syn zna­ko­mi­te­go oby­wa­te­la i pa­try­oty, ob­da­rzo­ny od na­tu­ry wy­mo­wą po­ry­wa­ją­cą, ener­gią, dow­ci­pem, mło­do­ścią i pięk­no­ścią mę­ską, tem­pe­ra­men­tem i nie­na­wi­ścią do ob­ce­go pa­no­wa­nia, był uwa­ża­ny w ca­łej Ga­li­cyi, zwłasz­cza we wschod­niej, jako prze­wod­nik szlach­ty. Nic więc dziw­ne­go, że go usłu­cha­no od razu i przy­ję­to jego pro­jekt.

Rząd au­stry­ac­ki, do­wie­dziaw­szy się o tem i upa­tru­jąc w tem To­wa­rzy­stwie za­rod­ki nie­bez­pie­czeń­stwa, wy­to­czył śledz­two prze­ciw­ko Sa­pie­że i za­bro­nił pu­blicz­ne­go ze­bra­nia­To­wa­rzy­stwa, któ­re jesz­cze przed ogło­sze­niem dy­plo­mu paź­dzier­ni­ko­we­go za­czę­ło sie­bie uwa­żać jako je­dy­ną re­pre­zen­ta­cyę kra­ju, dzia­ła­ją­cą przez ko­mi­tet z gro­na jego wy­bra­ny.

Tym­cza­sem stron­nic­two ru­chu w War­sza­wie urzą­dza­ło co­raz to więk­sze ma­ni­fe­sta­cye, aby, jak mó­wio­no, nie dać usnąć na­ro­do­wi roz­bu­dzo­ne­mu, i to spra­wi­ło roz­dwo­je­nie w tem ston­nic­twie, bo mło­dzież roz­waż­niej­sza, a mia­no­wi­cie ucznio­wie me­dy­cy­ny, spo­strze­gł­szy, że te pro­wo­ka­cyj­ne de­mon­stra­cye pro­wa­dzą do wy­bu­chu po­wsta­nia, do któ­re­go nikt nie był przy­go­to­wa­ny.

Ksią­że Adam Sa­pie­ha póź­niej Pre­zes Tow. Kred. Ziem­skie­go, za­czę­ła po­skra­miać wy­bry­ki ludu i przed­sta­wiać, że chcąc po­wstać, po­trze­ba za­jąć się wprzód przy­go­to­wa­niem do tego, a nie iść na oślep. Ucznio­wie zaś szko­ły sztuk pięk­nych i cze­ladź rze­mieśl­ni­cza nie chcie­li sły­szeć o żad­nych przy­go­to­wa­niach i prze­zwaw­szy tam­tych jsza­ry­mi, a sie­bie

Ro­bert He­fern, póź­niej Dy­rek­tor Ban­ku.

..czer­wo­ny­mi, dą­ży­li da­lej do bez­względ­ne­go po­wsta­nia, wo­ju­jąc fra­ze­sem: z ki­ja­mi na ba­gne­ty, z ba­gne­ta­mi na ar­ma­ty..

Po tym roz­dzia­le stron­nic­twa ru­chu w War­sza­wie przy­był do Ga­li­cyi mło­dy dok­tor me­dy­cy­ny Igna­cy Ba­ra­now­ski i po wspól­nej na­ra­dzie z Ro­ber­tem He­fer­nem i Flo­ry­anem Zie­miał­kow­skim po­sta­no­wi­li za­ło­żyć dzien­nik.

któ­ry­by za­chę­ca­jąc do prac or­ga­nicz­nych w na­ro­dzie, sku­piał oko­ło sie­bie wszyst­ko, co było do­bre­go w kra­ju. Po­nie­waż Ksa­we­ry d'Aban­co­urt miał kon­ce­syę na dzien­nik, ze­bra­no mu kau­cyę i za­ło­żo­no – Dzien­nik Pol­ski, w któ­rym d'Aban­co­urt był od­po­wie­dzial­nym re­dak­to­rem, a głów­ny­mi kie­row­ni­ka­mi He­fern, Smol­ka, Zie­miał­kow­ski, Ka­bat, Paw­li­kow­ski, Do­lań­ski, Hu­bic­ki i Sę­kow­ski, a współ­pra­cow­ni­ka­mi Błot­ni cki, Ra­pac­ki i Ko­stec­ki.

Za­raz po po­ja­wie­niu się tego dzien­ni­ka za­wią­za­ła się prze­ciw­ko nie­mu koa li­cya: Jana Do­brzań­skie­go, Hen­ry­ka Szmid­ta, Lesz­ka Wi­śniew­skie­go i sta­ro­miesz czań­ska par­tya z Ka­sprem Bocz­kow­skim na cze­le. Ko­ali­cya ta psu­ła re­pu­ta­cyę Dzien­ni­ka za to, że po­wsta­wał prze­ciw­ko mno­żą­cym się de­mon­stra-cyom, któ­re draż­ni­ły i nie­po­ko­iły rząd nie­po­trzeb­nie, i na­zy­wa­ła Dzien­nik Pol­ski pi­smem re­ak­cyj­nem, Wi­śniew­ski za­ło­żył Ga­ze­tę Na­ro­do­wą, w któ­rej pra­cow­ni­ka­mi byli Ka­rol Oro­man, Dy­mel na­uczy­ciel ję­zy­ka pol­skie­go ijan Do­brzań­ski.

Pod wpły­wem Dzien­ni­ka Pol­skie­go* mło­dzież aka­de­mic­ka za­wią­za­ła Ko­mi­tet brat­niej po­mo­cy, za nią po­szła mło­dzież tech­ni­ki, a po­tem cze­ladź rze­mieśl­ni­cza.

Jan Do­brzań­ski re­dak­tor Ga­ze­ty Na­ro­do­wej-.

Flo­ry­an Zie­miał­kow­ski póź­niej mi­ni­ster dla Ga­li­cyi.

Ża­ło­ba na­ro­do­wa, któ­rą wło­żo­no w Kró­le­stwie Pol skiem i na Li­twie, roz­po­wszech­ni­ła się na ca­łej prze­strze­ni ziem pol­skich, a więc i w Ga­li­cyi. Za­ba­wy, tań­ce pu­blicz­ne i po do­mach pry­wat­nych usta­ły, na­ród cały spo­waż­niał co _ na­wet wro­gom za­im­po­no­wa­ło. Dość nad­mie­nić, że Niem­cy, ci od­wiecz­ni nasi wro­go­wie, i woj­sko­wi sza­no­wa­li to uspo­so­bie­nie na­ro­do­we; jed­ni tyl­ko Ru­si­ni, jak­by na urą­go­wi­sko, wy­pra­wia­li pu­blicz­ne bale i za­ba­wy róż­ne, na któ­rych księ­ża i kle­ry­cy ru­scy rej wo­dzi­li.

Była to naj­szczyt­niej­sza ma­ni­fe­sta­cya na­ro­do­wa, ale nie­ste­ty tak­że de­mon­stra­cya!

W War­sza­wie, jed­no­cze­śnie z przy­jaz­dem wiel­kie­go księ­cia Kon­stan­te­go, utwo­rzył się taj­ny Ko­mi­tet Cen trał­ny, któ­re­mu pod­da­ła się więk­sza część mło­dzie­ży aka­de­mic­kiej i wie­lu rze­mieśl­ni­ków, jed­no­cze­śnie je­ne­rał Mie­ro staw­ski utwo­rzył.Ko­mi­tet re­wo­lu­cyj­ny.… – kon­spi­ra­cyę, dą­żą­cą do po­wsta­nia za­po­mo­cą re­wo­lu­cyi so­cy­al­nej.

W po­ło­wie lip­ca 1862 roku przy­był z War­sza­wy do Ga­li­cyi Jur­gens i za­pro­po­no­wał zjazd de­le­ga­tów w Wied­niu.

Na zjazd ten mie­li przy­być Sa­pie­ha, Zie­mial­kow­ski, Smol­ka i Chrza­now­ski z Ga­li­cyi; Bęt­kow­ski i Gu­try z Po­znań­skie­go; Kon­gre­sów­kę miał re­pre­zen­to­wać jur­gens. We­dług umó­wio­ne­go pla­nu Ga­li­cya po­win­na była, pod prze­wod­nic­twem uzna­nych przez kraj mę­żów, zor­ga­ni­zo­wać się, za­cho­wu­jąc co do środ­ków prze­pro­wa­dze­nia or­ga­ni­za­cyi i co do for­my tej­że zu­peł­ną au­to­no­mię.

Zjazd ten jed­nak nie udał się, bo 1-go wrze­śnia, kie­dy miał się od­być, nie przy­był Smol­ka i Jur­gens, a tak­że de­le­ga­ci z Po­znań­skie­go, gdyż Jur gen­sa po­szu­ki­wa­ła już po­li­cya. Jed­nak Sa­pie­ha, Zie­miał­kow­ski i Chrza­now­ski uchwa­li­li au­to­no­mię Ga­li­cyi co do mia­no­wa­nia kie­row­ni­ków or­ga­ni­za­cyi; po­ro­zu­mie­nie się tej­że z or­ga­ni­za­cyą ca­łej Pol­ski mia­ło się od­by­wać przez wy­sła­nie do Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go de­le­ga­ta z Ga­li­cyi; uchy­lo­no jed­nak wszel­ki bez­po­śred­ni wpływ Ko­mi­te­tu Cenl­ral­ne­go? na Oali­cyę.

Sa­pie­ha, po po­wro­cie z wi­no­gra­do­wej ku­ra­cyi, za­jął się or­ga­ni­za­cyą Ko­mi­te­tu oby­wa­tel­skie­go Wschod­niej Ga

Izy­dor De­mi­do­wicz sę­dzia w b… rze­czy­po­spo­li­tej kra­kow­skiej.

li­cyi i na ten cel za­we­zwał se­nio­rów w po­cząt­ku paź­dzier­ni­ka do Lwo­wa. Smol­ka zno­wu nie przy­był. Z po­wo­du, że był on na cze­le de­mo­kra­cyi ca­łej w kra­ju, za­pro­po­no­wa­no nowy zjazd na koń­cu li­slo­pa­da.

W tym sa­mym cza­sie ogło­szo­no re­skrypt ce­sar­ski, zwo­łu­ją­cy Sejm ga­li­cyj­ski na 10-go grud­nia 1862 roku. To

Lu­dwik Ku­ba­la, póź­niej pro­fe­sor i hi­sto­ryk.

Spo­wo­do­wa­ło przy­jazd Smol­ki, ba­wią­ce­go na wsi, do Lwo­wa. Tu utwo­rzy] się ko­mi­tet, skła­da­ją­cy się z Ada­ma Sa­pie­hy, Flo­ry­ana Zie­miał­kow­skie­go, Fran­cisz­ka Smol­ki i Alek­san­dra Dzie­du­szyc­kie­go. Ko­mi­tet ten, ma się ro­zu­mieć taj­ny, do­braw­szy pią­te­go człon­ka, miał sta­nąć na cze­le oby­wa­tel­stwa Ga­li­cyi wschod­niej, zo­sta­wia­jąc za­chod­niej czę­ści kra­ju zor­ga­ni­zo­wa­nie się we­dług swe­go uzna­nia.

Sejm był od­ro­czo­ny do 12-go stycz­nia. W koń­cu 1862 roku mło­dzież uni­wer­sy­te­tu Ja­giel­loń­skie­go, czu­jąc tak­że po­trze­bę sku­pie­nia się i zor­ga­ni­zo­wa­nia, zwo­ła­ła zjazd uczą­cej się mło­dzie­ży pol­skiej do Kra­ko­wa. Ko­mi­tet Cen­tral­ny sko­rzy­stał z tego, aby wy­two­rzyć z gro­na mło­dzie­ży w Kra­ko­wie or­ga­ni­za­cyę pod­le­głą Ko­mi­te­to­wi Cen­tral­ne­mu* w War­sza­wie i w tym celu wy­słał Ste­fa­na Bo­brow­skie­go, zna­ne­go z go­rą­cej mi­ło­ści oj­czy­zny, z pra­co­wi­to­ści, wy­trwa­ło­ści, ener­gii i wy­mo­wy. On to za­po­znał mło­dzież z or­ga­ni­za­cyą Ko­mi­te­tu war­szaw­skie­go i we­zwał mło­dzież do utwo­rze­nia związ­ku, ma­ją­ce­go na celu przy­spo­so­bie­nie się do po­wsta­nia.

We­zwa­niu temu od­po­wie­dzia­ła mło­dzież kra-

Zyg­munt Mił­kow­ski (Jeż) zna­ko­mi­ty pi­sarz.

kow­ska utwo­rze­niem d. 16-go paź­dzier­ni­ka Rady na­czel­nej ga­li­cyj­skiej, któ­ra od­da­ła się w roz­po­rzą­dze­nie i pod kie­ru­nek Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go. W ra­dzie tej na cze­le sta­nę­li Izy­dor De­mi­do­wicz, sę­dzia ape­la­cyj­ny rze­czy­po­spo­li­tej kra­kow­skiej, Ste­fan Muł­kow­ski, Al­fred Szcze­pań­ski, Ta­de­usz Woj­cie­chow­ski i Lu­dwik Ku­ba­la. Dwaj pierw­si byli to wiecz­nie mło­dzi, we­te­ra­ni z r. I83I, resz­ta zaś uczą­ca się mło­dzież. Je­den z tych człon­ków, a mia­no­wi­cie Lu­dwik

Ku­ba­la dwu­krot­nie jeź­dził do War­sza­wy, aby po­ro­zu­mieć się z - Ko­mi­te­tem Cenl­ral­nym co do szcze­gó­łów or­ga­ni­za­cyi.

Rada usta­no­wi­ła dwie.Głów­ne Ławy… w Kra­ko­wie i we Lwo­wie, skła­da­ją­ce się z aka­de­mi­ków, i po­le­ci­ła im dal­szą or­ga­ni­za­cyę Ław w mia­stach pro­win­cy­onal­nych. Or­ga­ni­za­cyą jed­nak fa, poza mło­dzie­żą aka­de­mic­ką i rze­mieśl­ni­czą, nie roz­sze­rzy­ła się. Na­czel­ni­kiem Ławy kra­kow­skiej był Al­fred Szcze­pań­ski, lwow­skiej Mie­czy­slaw Ro­ma­now­ski, po­eta i Jan Do­brzań­ski, czło­wiek za­cny, go­rą­cy pa try­ota, ale duh nie­spo­koj­ny, nie­kar­ny, na­mięt­ny, ab­so­lut­ny i dzia­ła­ją­cy czę­sto na wła­sną rękę.

Ge­ne­rał Lu­dwik Mie­ro­sław­ski tak­że za­czął przez ajen­tów swo­ich wi­chrzyć w kra­ju, zbie­ra­jąc zwo­len­ni­ków na­tych­mia­sto­we­go po­wsta­nia i ścią­ga­jąc po­da­tek na­ro­do­wy, ale Ława lwow­ska, aby po­sta­wić tamę sa­mo­wo­li i nad­uży­ciom, wy­da­ła okól­nik, prze­strze­ga­ją­cy przed za­cią­ga­niem do or­ga­ni­za­cyi mło­dzie­ży szkol­nej, aby jej nie ba­ła­mu­cić i nie od­ry­wać od na­uki, a za­ra­zem za­pro­te­sto­wa­ła prze­ciw zbie­ra­niu skła­dek przez lu­dzi, nie ma­ją­cych upo­waż­nie­nia ze stro­ny Ławy głów­nej.

Z. ko­mi­te­tu emi­gra­cyj­ne­go, za­wią­za­ne­go w Pa­ry­żu i skła­da­ją­ce­go się z je­ne­ra­ła Jó­ze­fa Wy­soc­kie­go, Se­we­ry­na El­ża­now­skie­go, Jó­ze­fa Or­dę­gi, Win­cen­te­go Ma­zur­kie­wi­cza

Bar. Baum, po­seł.

i Zyg­mun­ta Mił­kow­skie­go, już w koń­cu 1859 roku był wy­sta­ny ten ostat­ni na wschód dla przy­go­to­wa­nia po­wsta­nia. Osiadł on w pół­noc­nych Mul­ta­nach, któ­re uznał za punkt naj­do­god­niej­szy dla gro­ma­dze­nia tam lu­dzi, bro­ni i koni. Oko­ło nie­go za­czę­ła się zbie­rać mło­dzież skom­pro­mi­to­wa­na w Ro­syi i Au­stryi, pra­gną­ca na­tych­mia­sto­wej wal­ki z Ro­syą. Jed­ną z naj burz­liw­szych była pan­na Pu­sto­woj­tów­na.któ­ra pcha­ła ze­bra­ną mło­dzież do wy­bu­chu, cho­ciaż nie było ani bro­ni, ani środ­ków pie­nięż­nych dla jej za­kup­na. Mił­kow­ski z tru­dem tyl­ko mogł utrzy­mać te po­ry­wy. We­zwa­ny do War­sza­wy, po po­ro­zu­mie­niu z ko­mi­te­tem cen­tral­nym, zo­stał mia­no­wa­ny Na­czel­ni­kiem siły zbroj­nej na Rusi i na wscho­dzie, Mił­kow­ski jed­nak za­strzegł się, że po wy­bu­chu po­wsta­nia na­czel­nic­two na Rusi do­sta­nie jen. Wy­soc­ki albo Ró­życ­ki.

Głów­nym jed­nak po­wo­dem we­zwa­nia do War­sza­wy była na­ra­da nad ozna­cze­niem ter­mi­nu na wy­buch po­wsta­nia. Ter­min sam się na­strę­czał, bo zbli­ża­ła się epo­ka za­mie­rzo­nej przez rząd ro­syj­ski re­kru­ta­cyi. Lecz ze wzglę­du na to, że nie było żad­nych przy­go­to­wań: ani jed­nej sztu­ki bro­ni, ani gar­ści pro­chu, ani ka­wał­ka oło­wiu, Mił­kow­ski ra­dził, aby wy­buch odło­żyć przy­najm­niej do maja 1863 r., a do tego cza­su wszyst­kie usi­ło­wa­nia zwró­cić na or­ga­ni

Ce­ze­ry Hal­ler, po­seł.

za­cyę, za­kup­no bro­ni i amu­ni­cyi. Co do re­kru­tów był za­tem, aże­by ich dać; za­ra­zem jed­nak dla ura­to­wa­nia bo­daj po­ło­wy z nich urzą­dzić wy­kra­da­nie z ko­mend re­kruc­kich i prze­cłio­wy­wa­nie ich czę­ścią w Kró­le­stwie, a czę­ścią w Ga­li­cyi i na Mul­ta­nach. Ko­mi­tet Cen­tral­ny po dłu­gich de­ba­tach zgo­dził się odł­żyć na maj ter­min po­wsta­nia i oświad­czył, iż czu­je się na si­łach przed­wcze­sny wy­buch po­wstrzy­mać.

W Ga­li­cyi za­chod­niej na pod­sta­wie or­ga­ni­za­cyi bar­dzo fam po­pu­lar­nej To­wa­rzy­stwa rol­ni­cze­go, wy­bra­no trzech człon­ków: bar. Bau­ma, Be­no­ego i Ce­za­ra Hal­le­ra, któ­rzy utwo­rzy­li ko­mi­tet oby­wa­tel­ski dla Ga­li­cyi za­chod­niej, Po­nie­waż oba ko­mi­te­ty wschod­ni i za­chod­ni były taj­ne, po­sta­no­wio­no, aże­by same się uzu­peł­nia­ły i pod­wład­nych mia­no­wa­ły, na­da­jąc tym­że moc do­bie­ra­nia so­bie po­moc­ni­ków.

Rząd au­stry­ac­ki do­wie­dziaw­szy się, że w Sej­mie, któ­ry miał być zwo­ła­ny 12-go stycz­nia, chcia­no pod­nieść spra­wę pol­ską. Sejm od­ro­czył.

III. Ga­li­cya wschod­nia w po­cząt­ku po­wsta­nia.

22-go stycz­nia 1863 v.. a więc w dzień wy­bu­chu po­wsta­nia w Kró­le­stwie Pol­skiem, Rada Ga­li­cyj­ska z Kra­ko­wa przy­sła­ła do Głów­nej Ławy lwow­skiej uwia­do­mie­nie o wy­bu­chu z roz­ka­zem, aby wy­sy­ła­no co ry­chlej lu­dzi do Kon­gre­sów­ki.

Ława lwow­ska roz­kaz ten przy­ję­ła z naj­więk­szem zdu­mie­niem, bo za­cząw­szy za­le­d­wie or­ga­ni­zo­wać się, nie mia­ła ani bro­ni, ani za­pa­sów wo­jen­nych, ani pie­nię­dzy na za­kup­no tego wszyst­kie­go. Mło­dzież go­rą­co za­czę­ła się zbie­rać i wy­bra­ła przy­wód­cą swym Czar­niec­kie­go, któ­ry słu­żył łat kil­ka jako ka­det w hu­za­rach au­stry­ac­kich.

Ko­mi­tet oby­wa­tel­ski tak­że za­le­d­wo się utwo­rzył. We­dług pa­mięt­ni­ków Zie­miał­kow­skie­go człon­ko­wie dali so­bie sło­wo wza­jem­nie, że kto­by z nich od­wa­żył się w spra­wie na­ro­do­we] iść sa­mo­pas lub dzia­łać po­kąt­nie, na wła­sną rękę, ten na­zaw­sze ma się zrzec wszel­kie­go udzia­łu w spra­wach pu­blicz­nych, stać się po­li­tycz­nie zmar­łym, lub ży­cie so­bie ode­brać.

Gdy wy­bu­chło po­wsta­nie, ko­mi­tet za­czął na­tych­miast zbie­rać pie­nią­dze dla po­par­cia wal­czą­cych lub na wspar­cie emi­gra­cyi, gdy­by po­wsta­nie było stłu­mio­ne.

Na­czel­ni­ka­mi ob­wo­dów byli: Ta­de­usz Sko­li­mow­ski w ob­wo­dzie lwow­skim; Hen­ryk Jan­ko – w Sam­bor­skim; Sta­ni­sław Po­la­now­ski – w żół­kiew­skim; Ka­rol Hu­bic­ki – w zło­czow­skim; Aloj­zy Bo­cheń­ski w Brze­żan­skim; Ma­ciej Ku­na­szew­ski – w stryj­skim; Wło­dzi­mierz Ba­wo­row­ski – w tar­no­pol­skim; Wła­dy­sław Dzie­du­szyc­ki w sta­ni­sła­wow­skim; Lcon­cy­usz Wy­bra­now­ski – w czort­kow­skim; An­to­ni Oole­jew­ski – w ko­ło­myj­sktm; Ada­ni Sa­pie­ha – w prze­my­skim i sa­noc­kim; w tym ostat­nim bo­wiem ni­ko­go zdol­ne­go na na­czel­ni­ka Ko­mi­tet nie zna­lazł.

Ob­wo­dy były po­dzie­lo­ne w na­stę­pu­ją­cy spo­sób: Sa­pie­ha miał za­wia­dy­wać i zno­sić się z ob­wo­dem prze­my­skim, sa­noc­kim i żół­kiew­skim; Smol­ka z lwow­skim, stryj­skim i tar­no­pol­skim; Dzie­du­szyc­ki z czort­kow­skim, ko­ło­myj­skim i sta­ni­sła­wow­skim; Zie­miał­kow­ski zaś z Sam­bor­skim, brze­żan­skim i zło­czow­skim.

Obo­wiąz­ki ob­wo­do­wych przy­ję­li wszy­scy z wy­jąt­kiem Go­le­jew­skie­go, któ­ry cala tę or­ga­ni­za­cyę na­zwał głup­stwem, ale do­dał, że w Ko­ło­myj­skim i Sta­ni­sła­wow­skim nic bez nie­go nie zdzia­ła­ją.

Wszy­scy na­czel­ni­cy za­ję­li się or­ga­ni­za­cyą swych ob­wo­dów i zbie­ra­li ofia­rę któ­rą na ra­zie na 10% ist­nie­ją­cych po­dat­ków rzą­do­wych usta­no­wio­no. Pie­nią­dze te mia­ły być na­tych­miast do Ko­mi­te­tu ode­sła­ne. Na­czel­ni­kow­le ob­wo­dów byli pra­wie wszy­scy po­sła­mi Sej­mu, a za­tem oso­ba­mi po sia­da­ją­ce­mi za­ufa­nie w kra­ju i po­wa­gę.

W ty­dzień po wy­bu­chu po­wsta­nia Rada głów­na ga­li­cyj­ska po­now­nie na­ka­za­ła Głów­nej Ła­wie lwow­skiej wy­słać zwer­bo­wa­ną mło­dzież, go­to­wą do wy­mar­szu. Bro­ni nikt nie miał. Tę, we­dług za­pew­nie­nia, mie­li do­stać na gra­ni­cy, ale odzie­ży od­po­wied­niej do zi­mo­wej kam­pa­nii nikt nie po­sia­dał, ho w ka­sie Ławy było za­le­d­wie 104 zł… r., któ­re prze­zna­czo­no na na­ję­cie fur­ma­nek. Mło­dzież jed­nak sprze­da­wa­ła co mo­gła, aby ku­pić parę juch­to­wych bu­tów i choć jaką taką bur­kę. Kwe­sta urzą­dzo­na przez p. Zie­miał­kow­ską przy­nio­sła tyl­ko 197 zło­tych, któ­re od­da­no na kup­no bu­tów dla naj­wię­cej po­trze­bu­ją­cych,

30-go stycz­nia wy­szło czter­dzie­stu kil­ku lu­dzi przez ro­gat­kę Żół­kiew­ską i uda­ło się ku To­ma­szo­wo­wi, w Lu­bel­skie, a 1-go lu­te­go wy­szedł dru­gi taki sam od­dział pod do­wódz­twem Czar­niec­kie­go. Wie­czo­rem zaś te­goż dnia wy­szedł trze­ci od­dzia­lik pod do­wódz­twem Ro­ma­now­skie­go i na przy go­to­wa­nych fu­rach wy­ru­szył do Ar­ta­so­wa. W trop za tym ostat­nim po­je­chał ko­mi­sarz poli cyi i przy­aresz­to­waw­szy od­dział, od­pro­wa­dził go na­po­wrót do Lwo­wa, do wię­zie­nia. Ody przy­je­cha­li, na­miest­nik hra­bia Mens­dorf – Pau­ly po­słał więź­niom 50zł… na cy­ga­ra, a po czte­rech ty­go­dniach aresz­tu, ka­zał wszyst­kich wy­pu­ścić na wol­ność.

Czar­niec­ki do­pro­wa­dził swój od­dział za gra­ni­cę i roz­daw­szy tro­chę za­ko­pa­nej tam strzel­by i kos, za­jął karcz­mę oko­ło To­ma­szo­wa i tam za­czął od­dział swój uczyć ru­chów wo­jen­nych. Od­dział ro­syj­skich ob­jeź­czy­ków, do­wie­dziaw­szy się, że w mie­ście znaj­du­je się tyl­ko kil­ku­na­stu źle uzbro­jo­nych po­wstań­ców, na­padł znie­nac­ka na mia­sto, roz­pę­dził po­wstań­ców, po­tem mia­sto zra­bo­wał i zwy­cza­jem mo­skiew

Sta­ni­sław Po­la­now­ski, po­seł.

skim – spa­lił. Czar­niec­ki, któ­ry mógł roz­bić i za­brać do nie­wo­li pi­ja­nych ob­jez­czy­ków, zwo­łał radę wo­jen­ną, na któ­rej uchwa­lo­no wró­cić do Ga­li­cyi, co też i zro­bio­no.

W tym sa­mym cza­sie, gdy utwo­rzy­ła się or­ga­ni­za­cyą oby­wa­tel­ska, na cze­le mia­sta Lwo­wa, jako sto­li­cy, sta­nął Ko­mi­tet miej­ski., usta­no­wio­ny z ra­mie­nia Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go. Pre­ze­sem jego był Zyg­munt Ro­da­kow­ski, ad­wo­kat, a człon­ka­mi Ar­ma­tys ku­śnierz, Ba­łu­tow­ski kra­wiec, Piąt­kow­ski bla­charz i Zyg­munt Kacz­kow­ski, zna­ny pi­sarz.

Z resz­tek od­dzia­łu Czar­niec­kie­go i daw­nej Ławy głów­nej, któ­ra się roz­wią­za­ła, utwo­rzył się Ko­mi­tet Brat­niej po­mo­cy., któ­ry do­staw­szy od Ko­mi­te­tu Cen­tral­ne­go pie­częć i upo­waż­nie­nie do dzia­ła­nia w Ga­li­cyi wschod­niej, za­czął wer­bo­wać mło­dzież szkol­ną i rze­mieśl­ni­ków pod swój sztan­dar. Do ko­mi­te­tu tego na­le­że­li Tąd. Nie­wia­dom­ski, Jan Do­brzań­ski, Kor­nel Ujej­ski, Ju­liusz Star­kiel i Cie­szew­ski.

Ta­kie mnó­stwo Ko­mi­te­tów pro­wa­dzi­ło do za­mie­sza­nia i uła­twia­ło usu­wa­nie się ma­ło­dusz­nych od wszel­kich ofiar na rzecz po­wsta­nia, wy­ma­wia­jąc się tem, że na­le­żą do in­nej or­ga­ni­za­cyi, w któ­rej dar swój zło­ży­li. Do­szło na­wet do tego, że Ko­mi­tet brat­niej po­mo­cy.; nie chciał dać ze­bra­nych lu­dzi dla od­dzia­łu przez Ko­mi­tet miej­ski utwo­rzo­ne­go, a Ko­mi­tet miej­ski broń, któ­rą ze­brał, sprze­dał Ko­mi­te­to­wi brat­niej po­mo­cy za cenę trzy­krot­ną.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: