Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Gra o czas - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 września 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Gra o czas - ebook

Najnowsza książka Iwony Majewskiej-Opiełki – doskonałej psycholog i coacha.

Czas to jeden z najistotniejszych wymiarów naszego życia. Zwykle narzekamy na jego brak … W książce tej wraz z autorką przechodzimy kolejne etapy wtajemniczenia w naszej nieustannej grze o czas: zaczynając od zrozumienia, na czym tak naprawdę polega zarządzanie sobą w czasie i dlaczego jest najwłaściwszym podejściem, aż po planowanie dnia i całego życia. Krok po kroku, posługując się przykładami oraz stawiając przed czytelnikiem kolejne zadania, autorka pomaga nie tylko lepiej radzić sobie z różnymi obowiązkami, pracą, rodzicielstwem i poszczególnymi rolami społecznymi, ale też bardziej harmonijnie żyć. Efekt uboczny tej książki to szczęście.

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8062-753-6
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp. Gra o twój czas

Wstęp

GRA O TWÓJ CZAS

Od zawsze jesteś w jakiejś relacji z czasem, nawet jeśli sobie tego nie uświadamiasz.

Pamela Dodd, Doug Sundheim

Czy wiesz, co się teraz stało? Wygrałam grę o twój czas. Pokonałam innych graczy. Spośród wielu różnych możliwości zagospodarowania swojego czasu wybrałeś czytanie tej książki. Wygrałam niedokładnie teraz, wszak książkę pisałam znacznie wcześniej, niż trafiła do twoich rąk. A właściwie to jednak teraz… bo właśnie ją piszę, choć ty nie wiesz jeszcze, że będzie taka książka i że kiedyś zechcesz ją przeczytać.

Już z tych kilku zdań widać, jak złożonym zjawiskiem jest czas. Przyszłość, przeszłość, teraźniejszość powiązane są ze sobą siecią zdarzeń, zachowań, wyborów. Nigdy nie żyje się tylko w jednym wymiarze, mimo zachęt niektórych zorientowanych na proces trenerów i wyznawców wschodnich filozofii, by żyć tu i teraz. Choć nie jestem miłośniczką gier, wygranych i przegranych, uważam, że życie jest do pewnego stopnia właśnie grą o czas. Wszyscy bierzemy w niej udział, a toczy się ona na wielu polach, w różnych momentach i przy udziale różnych graczy. Nie wygrałam sama, towarzyszył mi szereg osób biorących udział w tworzeniu i rozpowszechnianiu tej książki. Nie wiem, dlaczego po nią sięgnąłeś. Czy zaintrygował cię tytuł, okładka czy sam temat trafił w twoje potrzeby? Bardzo możliwe, że wybrałeś tę książkę, ponieważ znasz inne moje prace. A więc wygrałam dziś dzięki pracy sprzed napisania Gry o czas. Być może starałam się zatem o twoje względy ponad dwadzieścia lat. Zapewniam, że autor okładki również się zastanawiał, jak przyciągnąć twój wzrok, a inni zaangażowani w sprzedaż ludzie dokładali wszelkich starań, abyś dzisiaj spośród różnych zajęć wybrał czytanie tej książki. Każdy z nas chciał zabrać ci trochę czasu, poświęcając z kolei na różne prace swój czas. Tak to jest: wykorzystujemy własny czas po to, aby zagospodarowywać czas innych ludzi, albo z kolei korzystamy z czegoś, co oni stworzyli, aby zająć nasz czas. To kolejny element złożoności czasu i zasad, jakie obowiązują w tej grze.

Jeśli chce się zdobyć czyjś czas, trzeba zainwestować dostatecznie dużo własnego.

Jest to powszechne zachowanie zdecydowanej większości ludzi – jeśli nie wszystkich. Każdy człowiek potrzebuje czasu innych zarówno w wymiarze zawodowym, jak i prywatnym. Wypracowujemy szereg sposobów na to, aby to właśnie nam poświęcano czas: kusimy atrakcyjnością, wzbudzamy ciekawość, obiecujemy – czasem wręcz zmuszamy – do korzystania z naszych usług, do bycia z nami. Toczy się permanentna gra o czas. Robimy różne rzeczy, żeby zagospodarować jak najwięcej czasu innych ludzi, a jednocześnie bardzo się staramy mieć go jak najwięcej dla siebie. Tak naprawdę wszystko rozgrywa się wokół czasu, to prawdopodobnie najbardziej pożądana dzisiaj wartość.

Czytając tę książkę, poświęcasz czas, jednak robisz to prawdopodobnie po to, aby nauczyć się lepiej go wykorzystywać czy może inwestować. Nie zachwyca mnie to, że do naszego codziennego języka weszły takie ekonomiczne określenia, jednak faktem jest, że ekonomia ma silną pozycję. Nawet w takich obszarach społecznych jak pomoc ekonomika odciska swoje piętno, mówi się, że jest to w rzeczywistości jedna z najważniejszych walut społecznych, bo jest jednym z głównych sposobów wyrażania miłości i troski o innych¹. Mówi się o spłacaniu długu wdzięczności, odpłaceniu się grzecznością. Te i inne frazy sugerują, że interakcje społeczne mają w sobie istotny pierwiastek ekonomiczny. A jak się mówi o czasie? Przede wszystkim wprost – czas to pieniądz. Ale mówi się także o trwonieniu lub oszczędzaniu czasu, no i o wspomnianym inwestowaniu. Jeśli doda się do tego oczywistą wzmiankę, że do troski o innych, do pomagania czy przyjmowania pomocy potrzebujemy czasu, okazuje się, że takie ekonomiczne podejście do czasu jest poniekąd uzasadnione. Od zarania cywilizacji jakieś zegary odmierzały jego upływanie i organizowały nam życie. Traktowanie 24 godzin doby jak pieniędzy w portfelu też może mieć sens… pochylanie się nad każdą spędzaną² minutą również. Tyle że pieniądze można zarobić, odrobić te stracone, nawet pomnożyć… a czasu nie. Zdają sobie z tego sprawę zwłaszcza ludzie starsi, którzy już dłużej próbują sobie radzić z jego upływem. Młodość niekiedy nie pozwala tego dostrzec.

Czasu nie można mnożyć, ale można go przeznaczać na czynności, które spowodują, że w konsekwencji będziemy mogli czerpać z życia to, co dla nas ważne, że będziemy mieli go więcej dla siebie, dla własnych celów. Można także użyć różnego rodzaju sposobów, aby konkretna praca została wykonana szybciej czy też w czasie, gdy sami zajmujemy się czymś innym.

Mnóstwo ludzi zarabia pieniądze, oszczędzając nasz czas: budują różne urządzenia ułatwiające pracę zawodową i codzienne życie, a potem starają się nas zachęcić do ich kupna. Wielu ludzi uczy skutecznego zarządzania pracą i kierowania zespołami po to, by w tym samym czasie tworzono (i sprzedawano) więcej. Równie dużo ludzi codziennie pracuje nad tym, abyśmy korzystali z wytworów ich pracy w dziedzinie szeroko pojętej kultury. Film, teatr, radio, telewizja, koncerty, wystawy, kongresy, konferencje, zinstytucjonalizowana nauka, szkolenia, prasa – to część produktów, które biorą udział w grze o czas i dla pewnych ludzi przekładają się na pieniądze. I wszyscy starają się wygrać.

Czy to jest w porządku?

To raczej filozoficzne pytanie o sens życia, o kierunki naszego rozwoju cywilizacyjnego, o wartości. Zawsze tak było, tyle że kiedyś nie istniało tyle produktów i usług oraz profesjonalnie zajmujących się marketingiem osób, ba, nie było marketingu. Mniej było wyborów. A zatem mniej uczestników gry. Ludzie częściej ofiarowywali czas w zgodzie ze swoim autentycznym wyborem – sobie, najbliższym. Ale też wiele robili po prostu z konieczności, nie mogąc wybierać, na co chcieliby poświęcić ten czas. Kobieta, zwłaszcza uboga, nawet nie mogła myśleć o wyemancypowaniu, zajęta od świtu do nocy troską o podstawowe potrzeby rodziny. Niebogaty mężczyzna miał nie lepiej. Dziś sytuacja wygląda inaczej, a człowiek w większości miejsc na ziemi traktowany jest jak mający wolny wybór podmiot, który sam zarządza swoim życiem i sam musi się odnaleźć wśród tych wszystkich wyborów. Wielu przekonało się, że nie jest to łatwe. Wyzwania zawierające się w haśle: jak najlepiej wykorzystać czas, często są sygnalizowane przez moich klientów indywidualnych konsultacji oraz szkoleń.

Chcę ułatwić odnalezienie się w czasie. Sądzę, że to potrafię, ponieważ od lat dobrze sobie radzę w tej grze. Wiem, jak podchodzić do wyzwań związanych z czasem, aby naprawdę go okiełznać, oczywiście na miarę możliwości człowieka. Wiem, że proste metody gospodarowania czasem czy prowadzenie różnego rodzaju terminarzy nie wystarczą, potrzebna jest zmiana sposobu myślenia, a w konsekwencji traktowania siebie w czasie. Tego nie można się nauczyć. To trzeba właściwie zrozumieć. Dopiero dzięki temu zrozumieniu można wykorzystać istniejące metody i narzędzia. Niewiele znanych mi książek tak to ujmuje, właściwie tylko jedna – Najpierw rzeczy najważniejsze Stephena R. Coveya, A. Rogera Merrilla i Rebekki Merrill.

To dlatego piszę tę książkę, a moją ambicją jest ujęcie zagadnienia w jednej pozycji. Chcę uświadomić, że nie jesteśmy jedynymi osobami, które starają się wejść na poszczególne pola godzin i minut na planszy naszego życia czy też wpisać coś w nasz kalendarz, potrzebujemy wizji i poczucia sensu. Nazywam ten proces grą także dlatego, że obowiązują tu pewne reguły i sposoby pozwalające przewidzieć, co się będzie działo, ale istnieją też najrozmaitsze niespodzianki, bonusy i straty. Nie wszystko zależy od nas, czasami to rzut kostką decyduje o tym, co się wydarzy. Tym bardziej warto zapanować nad tym, co znajduje się w naszych rękach. Skoro mamy do czynienia z grą, to trzeba poznać jej zasady i zadbać o to, aby się wygrywało. Poważne zawody wymagają treningu, przygotowania i dobrej kondycji. Nie inaczej jest z tą grą. Wiedzę, jak podejść do niej całościowo, jak zyskać siłę, by móc wygrywać w grze o czas, znajdziesz w tej książce.

Dobra rada

W każdym rozdziale zamieściłam prośbę o refleksję lub ćwiczenia. Wykonuj ćwiczenia, pomyśl na zadany temat, korzystaj z rad, proszę. Tylko wtedy ta książka spełni swoją rolę. Proszę też, nie nazywaj mojej pracy poradnikiem. To raczej esej na temat czasu.

Oto korzyści, jakie zapewnia ta lektura i korzystanie z zawartych w niej wskazówek:

1. Zaczniesz inaczej myśleć o czasie, może w ogóle zaczniesz o nim myśleć.

2. Będziesz wygrywał w grze o czas.

3. Będziesz spokojniejszy i szczęśliwszy.

Tylko trzy… ale jakie!

Na początku napisałam, że wygrałam grę o twój czas, tak zyskałam twoje zainteresowanie, a jeśli czytasz teraz to zdanie, to udało mi się utrzymać twoją uwagę przez kolejne strony. Spraw, aby praca z tą książką była także twoim zwycięstwem.

1. Schein E.H. 2012, s. 41 .

2. W języku angielskim słowo spent dotyczy zarówno spędzania czasu, jak i wydawania pieniędzy.Osiągnęłam wiek, w którym czas staje się coraz bardziej cenny, ba, drogocenny. Wiem, że nie wystarczy mi go na realizację niektórych moich marzeń, że nie dam rady przeczytać wszystkich książek, które bym chciała, obejrzeć przedstawień, które mnie zainteresowały, a także spotkać się ze wszystkimi ludźmi, którzy są tego warci. Nawet gdybym pobiła wszelkie rekordy długości życia, nie zostało mi już tyle lat. Może myślisz, że to smutne? Nie, choć owiane melancholią, nie jest smutne. Jeśli żyje się właściwie, dojrzewa się do tego, aby takie myśli nie wywoływały smutku. Więcej, nawet myśl o śmierci, o ostatecznym wypadnięciu z gry nie budzi lęku. Tego boją się głównie młodzi ludzie (co zrozumiałe) i ci, którzy nie żyli tak, jak chcieli. Ja od wielu lat żyję tak, jak tego pragnę. Z całą pewnością przyczyniło się do tego moje świadome podejście do rozwoju osobistego i wiedza, jaką zdobywałam, a potem nawet poszerzałam o własne doświadczenia i przemyślenia.

Zatrzymaj się

Czy ostatnio zmieniłeś coś na lepsze w swoim podejściu do czasu? Czy masz poczucie, że lepiej go wykorzystujesz? Czy próbowałeś już korzystać z jakiejś pomocy w tej dziedzinie?

Czas to dogodne pojęcie wynalezione po to, by oznaczać dni z większą precyzją, niż tylko nazywając poranek, południe i wieczór (Dodd, Sundheim, 2009, s. 9). Jest względny, zarówno w rozumieniu fizycznym, naukowym, jak i w zwykłym ludzkim pojmowaniu. Mały Einstein, krótki animowany film dla dzieci, pokazuje, że droga promienia światła od lustra do lustra, poruszającego się z taką samą szybkością w rakiecie kosmicznej, wydłuża się i zajmuje więcej czasu niż na Ziemi, a zatem czas na pokładzie rakiety płynie wolniej¹. Tyle nauka. A w życiu codziennym? Czy minuta w gabinecie dentystycznym jest tym samym co minuta na przyjemnym spotkaniu z drogą nam osobą? Czy godzina nudnego wykładu upływa tak samo jak godzina pasjonującej lektury? Tydzień w szpitalu jest z pewnością dłuższy niż ten spędzany na atrakcyjnych wczasach, a ostatni miesiąc przed powrotem do ukochanych osób dłuży się niemiłosiernie, choć początkowo czas zdawał się płynąć szybciej. I czyż nie słyszy się ciągle, że ludziom dojrzałym rok – od urodzin do urodzin – mija szybciej niż dzieciom, które na to czekają? Nawet jeśli ktoś wyczekuje emerytury, to czas będzie mu płynął szybciej niż czekającemu na swoje urodziny dziesięciolatkowi. Jeden rok sześćdziesięciolatka to jedna sześćdziesiąta jego życia – znacznie mniej niż u sześciolatka, dla którego rok to aż jedna szósta życia.

Doświadczenie zmienia perspektywę i spojrzenie, decyduje w jakimś sensie o postrzeganiu czasu. To taka nasza psychologiczna względność czasu, uzależniona od naszych emocji i tego, na czym się koncentrujemy. Z jednej strony czas odmierzany godzinami w taki sam sposób przez zegary świata możemy uznać za policzalny, z drugiej jednak strony zarówno psychika człowieka, jak i różnice w jego środowisku powodują, że 24 godziny doby nie dla każdego są tym samym. Kiedyś rozmawiałam z niezwykle zdolną, twórczą i ambitną trenerką, początkującą autorką artykułów na temat rozwoju osobistego, a w przyszłości z pewnością autorką poczytnej książki. Jest młodą żoną i matką czternastomiesięcznej córeczki, zatem jej doba w niczym nie przypomina mojej. W jej grze o czas uczestniczy codziennie dwójka kochanych osób, w mojej nie ma takich słodkich zakusów na mój czas. Mam niejako mniej wyborów. Wiem jednak, jak zmienia się moja doba i moje życie, kiedy odwiedzają mnie w Polsce córki… dorosłe przecież, a jednak absorbujące (ku mojej radości) czas. W żaden sposób nie można porównywać naszych dokonań, tego, co udało nam się zrobić w ciągu dnia. Zanim powiesz komuś: masz jak każdy 24 godziny, zastanów się chwilę. Zastanów się również, zanim zaczniesz winić siebie, że robisz w tym czasie mniej niż ktoś inny.

Nie można sądzić, że ktoś robi rzeczy ważniejsze. Nie warto tutaj stawiać kogoś za przykład innym. Kiedy słyszę, że doba Einsteina też liczyła 24 godziny, podobnie jak Matki Teresy, czyli tyle samo co doba pani Kasi, matki trójki dzieci, która nie znajduje czasu na dokończenie studiów i pomoc potrzebującym, bo całkowicie pochłania ją praca w sklepie i troska o dzieci, tłumaczę, że nie ma pracy lepszej i gorszej. Wielki naukowiec raczej nie wychowywał dzieci, nie zajmował się codzienną krzątaniną pozwalającą przeżyć i utrzymywać przy życiu innych, nie wspominając o ich uszczęśliwianiu. Matka Teresa również nie miała swojego domu, męża i dzieci, które trzeba nie tylko pielęgnować, ale też wykształcić i pomóc w nauce życia. I nie pracowała zawodowo, aby utrzymać siebie i rodzinę. Zresztą to ona powiedziała, że nie ma wielkich spraw, tylko małe rzeczy robione z miłością. Otóż to. Chodzi o to, by każdy robił to, co uznaje za ważne, i wkładał we wspólny kapitał świata to, co ma najlepszego, co potrafi robić najlepiej w danej chwili. Wkład Einsteina i pani Kasi jest nieporównywalny – bo inny.

Każdy z nas wnosi inny wkład dla świata.

Chodzi o to, aby w grze o czas każdy miał tego świadomość i dokonywał wyborów zgodnie z własnymi odczuciami, żeby nie czuł się ofiarą czasu.

Jeśli pani Kasia istotnie zapragnie dawać światu coś więcej, dopiero wtedy można pokazać jej drogę… a najlepiej by było, gdyby sama dotarła do pomocnych narzędzi.

Ludzie umówili się, że czas – czyli de facto życie – składa się z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Coś już się działo, coś zachodzi właśnie teraz, a pewne wydarzenia będą dopiero miały miejsce, w czasie, który nastąpi, w rzeczywistości, która jeszcze nie istnieje. Ponieważ tak naprawdę ani przeszłość, ani przyszłość obecnie nie istnieje, często mówi się o tym, aby żyć tu i teraz, w teraźniejszości, w tym, co jest, i aby temu poświęcać całą uwagę. Zwolennicy takiego poglądu uważają, że przeszłości i przyszłości nie warto poświęcać zbyt wiele czasu w teraźniejszości, a może nawet nie trzeba w ogóle się nimi zajmować. Nie jestem tak radykalna.

Każdy z nas jest tym punktem rzeczywistości, w którym zbiegają się czas przeszły, przyszły i obecny.

A może raczej wydarzenia, pragnienia i marzenia z przeszłości, oczekiwania w stosunku do przyszłości oraz to, co dzieje się teraz. Uważam, że to naturalne, iż żyjemy właśnie w trzech wymiarach czasowych. Jesteśmy w znacznej części wytworem tego, co działo się z nami i co my sami robiliśmy w przeszłości. Na nasz sposób pojmowania świata składają się poglądy ludzi, którzy nas kształtowali, zarówno tych nam współczesnych, znanych i wciąż żyjących, jak i tych, którzy – mimo iż nigdy osobiście ich nie poznaliśmy – słowem pisanym uzupełniali naszą wiedzę o świecie. I to jest z nami obecne zawsze. Mamy też wspomnienia, doświadczenia, lekcje i szereg innych mniej znaczących zdarzeń z przeszłości, które na różne sposoby od czasu do czasu manifestują się w teraźniejszości. Nasza przeszłość jest częścią naszej jaźni. Psychoterapia bywa teraźniejszą pracą nad przeszłością. Mamy również marzenia, pragnienia, plany, często w postaci konkretnych celów i całych strategii, które przecież należą do przyszłości. Marzenia i pragnienia, umiejętnie podsycane, są motorem naszego działania w teraźniejszości. Nie można zatem powiedzieć, że życie to tylko tu i teraz.

Kiedy mówimy o czasie, tak naprawdę rozumiemy pod tym słowem życie. Stosunek do czasu wyznacza zatem de facto stosunek do życia. Poszczególni ludzie różnią się w swoim podejściu do trzech wymiarów czasu, jak też inny mają do nich stosunek w różnych okresach swojego życia. Można się bardziej koncentrować na przeszłości, na teraźniejszości albo na przyszłości. Sądzę, że ta zdolność może być człowiekowi dana dla celów regulacji emocjonalnej. Czasami koncentracja na przeszłości lub przyszłości ratuje nas w teraźniejszości. Ale może też być powodowana brakiem zrozumienia, że tym, co zmienia nasze życie, są jednak działania w teraźniejszości, obojętnie, czy dotyczą przeszłości (na przykład psychoterapia czy choćby mentalne porządkowanie swoich doświadczeń, koncentracja na tym, co w nich dobre) czy przyszłości.

Zatrzymaj się

Pomyśl przez chwilę o znanych ci ludziach i o tym, jak podchodzą do czasu. Na czym się koncentrują przede wszystkim: na przeszłości, teraźniejszości czy przyszłości? A ty? Jak to wygląda u ciebie?

Czasy się zmieniają, zatem stosunek do czasu również. Istotne jest jednak, żeby rozumieć rzeczywistość i własną w niej rolę. Kiedy słyszę, że żyjemy w czasach pośpiechu, że jest mało czasu albo że ktoś nie ma czasu na czytanie książek, mogę się z tym zgodzić tylko pod warunkiem, że takim stwierdzeniom towarzyszy zrozumienie, że to człowiek jest sprawcą zarówno takiego podejścia, jak i sytuacji. Każdy indywidualnie.

Czasy same z siebie się nie spieszą, tylko żyjący w nich ludzie.

A oni nie muszą się spieszyć. Ja sama rzadko się spieszę, a przecież żyję naprawdę intensywnie. Obiektywnie rzecz ujmując, czasu powinniśmy mieć więcej, wszak mamy do dyspozycji mnóstwo urządzeń i sprzętów pozwalających wiele rzeczy robić szybciej. Podróż z jednego końca świata na drugi, kiedyś niemal niemożliwa, dziś zajmuje najwyżej kilkadziesiąt godzin, a czas podróży po kraju jest wręcz nieporównywalny z tym, co było dawniej. Kuchenki mikrofalowe, podgrzewacze, elektryczne urządzenia domowe i biurowe, komputery, telefony… to wszystko miało nam ułatwiać życie i oszczędzać czas. Tymczasem ludzie rzeczywiście sprawiają wrażenie, jakby się wciąż spieszyli, szczególnie w dużych miastach. Jednak już na prowincji, a nawet w mniejszych miastach, życie wydaje się jakby płynąć wolniej. Spędziłam ostatnio kilka dni w małej mazurskiej miejscowości, gdzie nie widziałam śpieszących się ludzi. Atmosfera była niemal wakacyjna, choć był to normalny tydzień pracy. Niewykluczone, że to pędzące samochody, tramwaje i w ogóle mnogość ludzi sztucznie podkręcają tempo. Może zapominamy, że życie trwa przez cały czas, obojętnie, gdzie się znajdujemy, i nie potrafimy cieszyć się sobą wśród setek anonimowych rodaków.

Zatrzymaj się

Nie pędź. Zastanów się, dlaczego się spieszysz, czym spowodowany jest pośpiech? Jakie są przyczyny? Odpowiedz też sobie na pytanie: Kto jest faktycznym sprawcą takiego stanu rzeczy? Czy naprawdę musisz tak często się spieszyć?

Może zatem to nie czasu jest mało, tylko my wybieramy, aby go mieć niewiele. I na co jest go za mało? Co robimy, kiedy dostajemy dodatkowy czas? Patrzę na podróżujących pociągiem lub samolotem ludzi i nie widzę, aby te cenne godziny i minuty wykorzystywali do wzbogacania swojego życia. Na pewno podobnie jak ja spotykasz osoby, które twierdzą, że nie mają czasu na czytanie, odpoczynek czy kontakty z dziećmi. A kiedy jest na to miejsce i czas, choćby właśnie w pociągu, to prowadzą banalne rozmówki przez telefon, czytają gazety lub kolorowe pisma, a dzieciom wręczają elektroniczne zabawki.

Może więc to nie czasu jest mało, tylko możliwości spędzania go za dużo, a my nie potrafimy się w tej rzeczywistości poruszać? A może nie wiemy, co robić?

Może jest wiele czynności, które po prostu wolimy od czytania, odpoczywania czy kontaktu z dziećmi? Niemożliwe? Możliwe. Czasem presja społeczna jest tak silna, że to, co powinniśmy zdaniem innych robić czy nawet czuć, myli nam się z tym, co naprawdę czujemy. Nie osądzam innych, jako że każdy ma prawo robić to, co uważa za stosowne, zachęcam jednak, aby nie tłumaczyć brakiem czasu tego, że czegoś nie robimy. Nawet wtedy, kiedy to najukochańsi ludzie zagospodarowują nam czas, jak mojej wspomnianej współpracowniczce, to jest to efekt naszych wyborów. Czas nie ma tu nic do gadania. On sobie płynie.

Zatrzymaj się

Zanim powiesz, że nie robisz czegoś, bo nie masz czasu, zastanów się, czy na pewno chcesz to robić, czy jest to dla ciebie ważne.

Anthony Robbins powiedział, że przeceniamy to, co można zrobić w ciągu roku, i nie doceniamy tego, co można zrobić w ciągu dziesięciu lat. Miał sporo racji. Myślę jednak, że w wypadku Polaków nie tylko przecenianie lub niedocenianie czasu ma wpływ na przeładowywanie roku celami i działaniami. Nasze społeczeństwo, nawet najmłodsi, zachowuje się tak, jakby trzeba było coś odrobić, i to jak najszybciej. Jak najszybciej mieć własne mieszkanie, koniecznie samochód, a nawet dwa, eleganckie gadżety i wakacje za granicą – to niemal standardowe oczekiwania. Chcemy kończyć po kilka kierunków studiów, szybko robić karierę i szybko się bogacić. Traktujemy wiele rzeczy w życiu jak… zupę błyskawiczną. A przecież życie nie kończy się za chwilę, wolnorynkowa i demokratyczna rzeczywistość została nam dana na dłużej. Mamy czas.

Ciekawe jest i to, że choć tak bardzo się śpieszymy, szczególnie przebywając wśród innych, i korzystamy z wszelkiej pomocy, aby oszczędzać czas, a wręcz go chronić, to kiedy już mamy go tylko dla siebie… trwonimy go albo pozwalamy mu przeciekać przez palce. Zastanawiające, że kiedy zgubimy pieniądze lub zniszczy się nam jakiś przedmiot, odczuwamy przykrość, bywa, że przeżywamy to boleśnie. Kiedy jednak poświęcamy dwadzieścia, czterdzieści minut czy też całe godziny na bezsensowne zajęcia, nie mamy wrażenia straty. Tak, dziwny jest nasz stosunek do czasu, a relacja z nim niezwykle skomplikowana.

Lepszego gospodarowania czasem trzeba się nauczyć tak samo jak wielu innych umiejętności. Złożoność naszych czasów powoduje, że tak jak rozwój osobisty nie może być już spontaniczny i pozbawiony świadomego wsparcia, tak i kiedyś naturalne ludzkie umiejętności dziś wymagają nieco dodatkowej pracy. Być może są ludzie, którzy nie musieli się tego uczyć, ja jednak do nich nie należę. Uczyłam się zarządzać sobą w czasie i dalej doskonalę tę umiejętność, choć wiem, że radzę sobie w tej dziedzinie na tyle dobrze, iż mogę wspierać innych.

Dobra rada

Proszę, zatrzymuj się, wykonuj zalecane ćwiczenia i zastanawiaj nad proponowanymi tematami.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

1. https://www.youtube.com/watch?v=SnrnEqNETFw, dostęp 1 czerwca 2015.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: