Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Granica bólu - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
18 listopada 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Granica bólu - ebook

Zygmunt Freud uznał, że agresja jest jednym z ludzkich popędów i tym samym uczynił ją swego rodzaju mistyczną siłą. Konrad Lorenza widział w niej wyraz tak zwanego zła w ludzkiej naturze.
Bez agresji ludzkość by nie przetrwała przyznaje autor Granicy bólu ale założenia Freuda i Lorenza są błędne. Agresja jest czysto neurobiologicznym fenomenem i nie ma w sobie nic z mistyki. Darwin za najsilniejszy z ludzkich popędów uznał potrzebę przynależności i skłonność do zachowań społecznych. Odkrycia współczesnej neurobiologii przyznają mu rację. Ostracyzm, brak akceptacji, piętnowanie odmienności i ignorowanie zasady równych szans to poważne przyczyny agresji zarówno w wydaniu indywidualnym jak i grupowym.
Najskuteczniejsze środki zapobiegające agresji i przemocy to zdrowe więzi, dobra edukacja i świadome wychowanie. Jeśli nie chcemy dopuści do tego, by nasza planeta legła kiedyś w gruzach, powinniśmy poważnie potraktować najnowsze odkrycia neurobiologów.
Kategoria: Popularnonaukowe
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65223-38-8
Rozmiar pliku: 1,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1. Mit agresji

Szanse ludzkości na samozniszczenie w XXI wieku są całkiem spore. Liczba ludności na świecie stale wzrasta. Kurczą się zasoby wody, pożywienia i energii, postępuje degradacja środowiska naturalnego. Miliony ludzi żyją w ubóstwie lub skrajnej nędzy. Minione stulecie, podczas którego ofiarą wojen i innych okrucieństw padło ponad 200 milionów ludzi, było wiekiem przemocy¹. Dzisiaj liczne ogniska konfliktów na świecie zagrażają wybuchem kolejnych pustoszących wojen.

Moim celem jest pokazanie, w jaki sposób nowoczesne neuronauki mogą się przyczynić do poradzenia sobie z problemem, przy którego rozwiązywaniu wiek XX wielokrotnie ponosił spektakularne porażki – zjawiska przemocy. Ta książka ma zainspirować nie tylko tych, którzy odpowiadają za kształt polityki, gospodarki i mediów. Powinna zachęcić nas wszystkich do korzystania z wiedzy, jakiej dostarczają najnowsze badania nad mózgiem – pomagają nam one bowiem zrozumieć mechanizm powstawania agresji międzyludzkiej oraz działania przemocy.

Idee pewnych lekarzy i biologów – z Zygmuntem Freudem i Konradem Lorenzem na czele – którzy wysunęli koncepcję „popędu agresji” i pośrednio towarzyszyli publicznemu dyskursowi na temat przemocy w ostatnim stuleciu, nadal wywierają znaczący wpływ.

Chociaż wcześniejsze założenia na temat przemocy są z dzisiejszej perspektywy nie do utrzymania, to jednak koncepcje te nadal cieszą się dużą popularnością. Teorie antropologiczne i socjobiologiczne – poczynając od hipotezy człowieka jako żądnego krwi myśliwego (man the hunter)², a na „samolubnych” genach³ kończąc – na stałe usadowiły się w myśleniu wielu z nas (jak również w wielu podręcznikach), chociaż przeczą im nowsze ustalenia.

Zamachy w metrze, masakry w szkołach, a także wojny wciąż jeszcze nader ochoczo sprowadza się do niepoznawalnych, niepodlegających wpływom stałych ludzkiej natury, określanych mianem „ciemnej strony człowieczeństwa”⁴, mimo że w kwestii przyczyn ludzkiej agresji dysponujemy już bezsprzecznymi dowodami naukowymi. Przez całe dziesięciolecia znani i uznani antropolodzy przedstawiali rozwój ewolucyjny człowieka (zachodzący w ciągu ostatnich siedmiu milionów lat) jako proces napędzany krwawymi instynktami łowieckimi, naznaczony mordem i zbrodnią, czego efektem ma być rzekomo biologicznie zakodowany u ludzi pociąg do agresji i zamiłowanie do wojny⁵.

Jednakże skrupulatna analiza tych mitów ujawnia zupełnie inny obraz: nasi ewolucyjni praprzodkowie nie byli ani okrutnymi łowcami, ani zabójcami, lecz istotami roślinożernymi, a przeżyć udało im się dzięki znacznemu powiększeniu objętości mózgu, co pozwoliło nie tylko na rozwój wyższej inteligencji, ale i wykształcenie fenomenalnej umiejętności współpracy w obrębie społeczności ludzkich⁶.

Urządzanie polowań na większą skalę jest w ewolucji zjawiskiem stosunkowo nowym. Ich początki przypadają dopiero na czas, gdy mózg naszych przodków był już biologicznie w znacznym stopniu podobny do tego, jakim dysponujemy dzisiaj. Jednak nawet wtedy, kiedy człowiek nauczył się już polować, jeszcze przez długi czas pozostawał istotą żyjącą pokojowo, nastawioną egalitarnie i dążącą do współpracy⁷.

Dzisiaj we wszystkich niemal dziedzinach podejmujemy próby, by naukowo wyjaśnić zjawiska naturalne, z którymi się stykamy, zrozumieć je i tę wiedzę wykorzystać dla naszego dobra. Tymczasem jeśli chodzi o agresję, niektórzy starają się upowszechniać przekonanie, że jest ona zjawiskiem tajemniczym, niesamowitym i niepoddającym się badaniu naukowemu. Czas położyć kres mistyfikacji agresji. Celem tej książki jest przyczynienie się do tego poprzez naświetlenie nowych odkryć i wiedzy na temat przemocy, jakich w ostatnich latach dostarczyła neurobiologia i antropologia.

Teorie mają wpływ na rzeczywistość

Teorie, jakie ludzie tworzą na swój temat, znajdują odzwierciedlenie nie tylko w przestrzeni akademickiej czy felietonistycznej. Dlatego też nietrudno o mylne osądy i wyobrażenia na temat ludzkiej agresji.

To, w co jesteśmy gotowi uwierzyć i czego oczekujemy, rzeczywiście niezwykle silnie oddziałuje na prawdziwe życie: mówimy tu o zjawisku tzw. samospełniającej się przepowiedni. Istnienie tego mechanizmu można dowieść również eksperymentalnie: uczestniczące w badaniu kobiety, przekonane, że przyjęta przez nie tabletka zawiera męski hormon testosteron (w rzeczywistości podano im placebo), podczas wykonywania zadań testowych od razu zaczynały się zachowywać mniej uczciwie i mniej kooperatywnie. Dlaczego? Ich zachowanie pasowało do teorii, co do której prawdziwości były przekonane, a zgodnie z którą mężczyźni przyjmują zwykle postawę rywalizacji⁸. Tak więc reakcje kobiet odpowiadały ich wyobrażeniom o typowo męskich wzorcach zachowania. Kolejnego przykładu na przemożny wpływ przekonań na zachowanie dostarcza inny eksperyment: osoby testowane, którym powiedziano, że w człowieku, niezależnie od okoliczności życiowych, gromadzi się agresja, która regularnie ulega oczyszczającemu rozładowaniu (tzw. teoria katharsis, odrzucona przez naukę⁹), natychmiast zaczynały się na co dzień zachowywać bardziej agresywnie¹⁰.

Zasada samospełniającej się przepowiedni, zgodnie z którą za teoriami mogą iść rzeczywiste skutki, ma swoje ujęcie naukowe: jest to tzw. twierdzenie Thomasa¹¹. Liczne przykłady poświadczają, że sprawdza się ono i wtedy, gdy jakaś teoria okaże się później fałszywa. Na początku XX wieku uznani biolodzy i przedstawiciele świata medycyny prezentowali pogląd o istnieniu różnych ras ludzkich, które z natury i nieuchronnie konkurują ze sobą. Ludy i narody świata miały jakoby, zgodnie z wymogami zasad ewolucji, w toku walki o byt podlegać procesowi selekcji naturalnej¹². Te szkodliwe poglądy, rozpowszechniane przez wybitnych i swego czasu nadających ton uczonych, odcisnęły wyjątkowo trwałe piętno na myśleniu nie tylko ówczesnych, ale i kilku następnych pokoleń.

Skutki były tragiczne: już przed stoma laty, na długo przed dojściem Hitlera do władzy, niemal we wszystkich krajach rozwiniętych zaczęły się szerzyć teorie o walce ras. Z pozoru nosiły one znamiona naukowości – tym bardziej że były rozpowszechniane przez elity akademickie – a w rzeczywistości przedstawiały ideologiczne brednie. W Niemczech i Austrii ten pseudonaukowy mit biologizmu znacząco przyczynił się do przygotowania gruntu pod obie wojny światowe¹³. Straszliwe rzeczywiste skutki postulatów teoretycznych posłużyły potem jako „dowód” na początkowe twierdzenie, że ludziom należącym do różnych grup etnicznych właściwy jest naturalny instynkt walki. Jaskrawy przykład siły twierdzenia Thomasa.

Freudowski „popęd agresji”

Podobne niebezpieczeństwo niesie ze sobą założenie, że agresja jest wrodzonym instynktem człowieka. Teoria ta zawdzięcza swoje powstanie tragicznym okolicznościom minionego stulecia.

Dwaj synowie Zygmunta Freuda (1856–1939), twórcy psychoanalizy, brali udział w walkach I wojny światowej¹⁴. Wojna – powitana w chwili wybuchu przez niektóre walczące w niej kraje jako rodzaj wielkiej olimpiady¹⁵, podczas której mieli się sprawdzić ci „najdzielniejsi”, wybrańcy natury – pozostawiła Europę w stanie głębokiego szoku. Podczas tej wojny wzajemne mordowanie osiągnęło nieznane dotąd rozmiary. Po raz pierwszy użyto, w postaci gazów trujących, broni masowego rażenia.

Gdy Martin, syn Freuda, został ranny na froncie, uczony ciężko to przeżył; i on, podobnie jak inni, próbował uporać się z potwornościami wojny. Związane z nią przeżycia stały się podłożem czy też impulsem do wysunięcia przez Freuda postulatu „popędu agresji”, sformułowanego dwa lata po zakończeniu działań wojennych, w roku 1920¹⁶.

Początkowo Freud bynajmniej nie był pewny słuszności swojej teorii¹⁷. Jednak nacjonalizm odradzający się w następnych latach w Europie zdawał się potwierdzać jego tezę. Freudowski postulat, raz puszczony w świat, zaczął się cieszyć coraz większą popularnością – nie tylko wśród części krytycznie nastawionej inteligencji krajów zachodnich. Niepokojąco zgodni z Freudem w kwestii „popędu agresji” mieli się okazać także wyznawcy ideologii, z którą Freud poza tym nie miał nic wspólnego. „Żyć znaczy walczyć” stało się jednym z haseł narodowego socjalizmu, który przedstawiano jako ideologię nowoczesną, rzekomo uzasadnioną biologicznie i opartą na postawach naukowych. Naziści, oprócz całej pseudonaukowej fasady, mieli na nieszczęście także po swojej stronie większość elit akademickich, które przez dziesięciolecia propagowały myślenie w kategoriach rasy oraz koncepcję selekcji naturalnej poprzez walkę. „Instynkt agresji” znakomicie pasował do programu narodowych socjalistów. Sam Freud uważał siebie za pacyfistę¹⁸, a narodowy socjalizm budził w nim odrazę. Uczony wyemigrował z Austrii w roku 1938.

„Popęd nienawiści i niszczenia”

Jak bardzo ograniczająco koncepcja „popędu agresji” wpłynęła na sposób myślenia, okazało się już kilka lat po wysunięciu przez Freuda tej hipotezy. W roku 1932, w liście z 30 lipca, Albert Einstein z polecenia Ligi Narodów zwraca się do znanego już na całym świecie lekarza i psychologa Zygmunta Freuda z pytaniem, co można zrobić, by uniknąć nadciągającego niebezpieczeństwa wybuchu nowej wojny¹⁹. Chyba nie będzie zbytnią śmiałością, jeśli pozwolimy sobie zapytać, czy naprawdę nie dało się już wtedy zauważyć (nawet nie dysponując wiedzą, którą posiadamy dzisiaj), że nasilenie przemocy ma swoje wyraźne przyczyny. Freud mógłby o nich napisać. Bo czy to możliwe, że badacz ludzkiej duszy rzeczywiście nie dostrzegał, jak ogromny wpływ na narastanie przemocy mają poniżenie i dyskryminacja (pomyślmy o upokarzającej sytuacji Niemiec po I wojnie światowej)? Czy nie rozpoznał, jak bardzo nędza, złe położenie społeczne i nierówność w dostępie do dóbr (dodatkowo zaostrzone przez ówczesny światowy kryzys ekonomiczny) mogą sprzyjać agresji? Czyżby dla twórcy psychoanalizy było tajemnicą, jak groźne, wyzwalające agresję efekty wynikają ze strategii dehumanizacji, a w szczególności, jak bardzo niebezpieczne jest twierdzenie, propagowane od początków XX wieku przez uznanych naukowców, o istnieniu ludzi biologicznie „bardziej wartościowych” i „mniej wartościowych”? Niestety, żadnych tego typu przemyśleń nie znajdujemy w odpowiedzi Freuda do Einsteina z jesieni 1932 roku.

List Freuda to prawdziwie przygnębiający dokument²⁰: „Zabicie wroga popędową skłonność”. Człowiek podlega „popędowi nienawiści i niszczenia”, nosi w sobie „żądzę agresji i destrukcji”, a „wojna wylewem owego popędu destrukcji”. Swoje wywody kończy Freud dającym do myślenia zdaniem: „Dlaczego tak bardzo oburzamy się na wojnę , dlaczego nie potraktujemy jej jak jednej z wielu przykrych konieczności życiowych? Wydaje się przecież zgodna z naturą, uzasadniona biologicznie i praktycznie nie do uniknięcia”. Przeczuwając zapewne, że Einstein nie będzie zachwycony tymi uwagami, Freud dorzuca: „Być może odnosi Pan wrażenie, że nasze teorie to rodzaj mitologii . Jednak czy nie wychodzi na to, że wszelka nauka jest tworzeniem mitów?”. Z dzisiejszego punktu widzenia nie ma najmniejszych wątpliwości, że teoria Freuda jest właśnie taką „mityczną nauką o popędach” (myśl tę Freud wyraził w swoim liście dwa razy) – „popęd agresji” miał się okazać wielkim niewypałem psychoanalizy²¹.

Agresja u Darwina:
„instynkty społeczne”
zamiast „popędu agresji”

Dla oceny zjawiska agresji szczególnie istotne jest to, co miał na ten temat do powiedzenia jeden z twórców nowoczesnej biologii – Karol Darwin (1809–1882). Wydawać by się mogło – a przynajmniej do tego skłania nas wszystko, co kojarzymy z darwinizmem – że pojęcie „popęd agresji” bierze się z myśli Darwinowskiej. Owo intuicyjne i z pozoru tak oczywiste założenie jest jednak błędne. Wprawdzie pogląd Freuda miał w kilka lat po sformułowaniu znaleźć wśród biologów wybitnego zwolennika w osobie Konrada Lorenza, jednak Darwinowi myśl o „popędzie agresji” była obca. Co prawda, uznawał on – jakżeby inaczej – istnienie u ssaków oraz u człowieka agresji jako pewnego zakorzenionego mechanizmu o podłożu biologicznym, jednak daremnie będziemy u niego szukać sformułowania „popęd” czy też „instynkt agresji”. Darwin twierdził jasno, że w przypadku agresji – tak jak strachu – chodzi o zachowania reaktywne (czy komuś przyszłoby do głowy, by zasugerować istnienie „popędu strachu”?). Uczony podkreślał, że do wywołania agresji konieczne jest powstanie specyficznych sytuacji i bodźców, które by ją sprowokowały²². Współczesne nauki neurobiologiczne przyznają mu rację.

Za główny ludzki instynkt czy też popęd Darwin uznał nie agresję, lecz ludzką potrzebę więzi i przynależności²³. Nic jego zdaniem nie motywuje człowieka tak silnie, jak potrzeba wspólnoty, życia w społeczności. „Człowiek znajduje, zgodnie z wyrokiem wszystkich mędrców, najwyższe zadowolenie w tym, kiedy postępuje za określonymi impulsami, mianowicie za instynktami społecznymi. Gdy działa dla najwyższego dobra innych, doświadczy uznania bliźnich i zdobędzie miłość tych, z którymi razem żyje; a ten zysk jest bez wątpienia radością najwyższą, jakiej może dostąpić na naszej Ziemi”²⁴. „Ponieważ bez wątpienia przywiązanie jest uczuciem wywołującym przyjemność, to powoduje ono w ogóle lekki uśmiech i nieznaczne błyszczenie oczu. Pospolicie uczuwamy silny popęd dotknięcia się ukochanej osoby. U niektórych zwierząt spotykamy też samą przyjemność doznawaną z zetknięcia się z ukochanym stworzeniem”²⁵.

Wyprzedzając odkrycia współczesnych nauk neurobiologicznych, Darwin opisuje także spadek sił witalnych, jaki może wywołać utrata bliskiej osoby: „Skoro tylko cierpiący wie z wszelką pewnością, że nic już pomóc się nie da, to w miejsce szalonej boleści pojawia się zwątpienie lub smutek głęboki. Cierpiący siedzi bez ruchu albo z lekka przechyla się ze strony na stronę, krążenie zwalnia się. Gdy ból jest nader silny, to wkrótce wiedzie za sobą ostateczne otępienie i wycieńczenie”²⁶. Nie podlega kwestii, że tym samym Darwin rozłożył akcenty inaczej, niż zrobił to pięćdziesiąt lat po nim Freud. W każdym razie, jak stwierdza Julia Voss, „gdy patrzeć z perspektywy czasu, Freud wydaje się bardziej darwinowski niż sam Darwin”²⁷. Uwaga tyleż zaskakująca, co trafna.

Konrad Lorenz i Tak zwane zło

Prawdziwą popularność koncepcja instynktu agresji zyskała po II wojnie światowej. Zasadniczo przyczynił się do tego austriacki biolog Konrad Lorenz (1903–1989). W czasach nazizmu Lorenz, dzięki swojej lojalności wobec reżimu, dostąpił godności akademickich, w roku 1940 został wykładowcą uniwersyteckim w Królewcu²⁸. W Niemczech lat trzydziestych postawy agresywne i „prawo silniejszego” stały się racją stanu. W swojej książce Tak zwane zło²⁹, opublikowanej w roku 1963, Konrad Lorenz przedstawia „popęd agresji” jako „instynkt pierwotny” zakorzeniony w biologii człowieka, przy czym powołuje się wprost na Freuda. Nawiązując do Darwina (którego w tej kwestii zupełnie nie zrozumiał) i do specyficznych przykładów zachowań różnych gatunków niewielkich ryb (które reagują natychmiastową agresją na pojawienie się na ich terenie obcego osobnika), Konrad Lorenz sformułował swoją teorię o pierwotnym popędzie agresji u człowieka.

Chociaż wszystkie przywołane przez niego przykłady zachowań zwierząt dotyczą agresji reaktywnej, wynikającej z potrzeby obrony terytorium albo grupy rodzinnej (stada), Lorenz w swojej książce przytacza je jako dowody na istnienie pierwotnej „żądzy atakowania”. Pisze (nie przedstawiwszy żadnych dowodów na swoje twierdzenia), że człowiek epoki kamienia żył w stanie permanentnej wojny³⁰. O Indianach mieszkających w rezerwatach w Stanach Zjednoczonych twierdzi – całkowicie pomijając warunki ich egzystencji – że obserwowana u nich agresja jest „wyhodowana”, co świadczy o biologicznych zadatkach³¹. Inaczej niż u Darwina, potrzeba więzi występuje u Lorenza nie jako motyw pierwotny, lecz jako efekt wtórny agresji zwróconej przeciwko wspólnemu wrogowi. Tam, gdzie nie ma agresji zwróconej przeciwko innym – twierdzi Lorenz wprost – nie mogą też istnieć więzi międzyludzkie³². O całkowicie sprzecznych z jego twierdzeniem danych z eksperymentalnych badań więzi międzyludzkich, a zwłaszcza o prowadzonych od lat 50. badaniach brytyjskiego behawiorysty Johna Bolwby’ego (1907–1990), nie wspomina Lorenz ani słowem. Instynktywistyczna teoria agresji Lorenza została radykalnie zakwestionowana przez licznych badaczy³³, jednak w żaden sposób nie zaszkodziło to jej utrzymującej się po dziś dzień popularności.

Komu i do czego służy „popęd agresji”?

Teza o istnieniu w człowieku naturalnej wewnętrznej żądzy przemocy, owego popędu agresji, nadal cieszy się – zwłaszcza w Niemczech oraz w krajach anglosaskich – dużą popularnością. Czym to wytłumaczyć?

Przede wszystkim należy oddzielnie rozpatrzyć sukces tej teorii z jednej strony w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej i Wielkiej Brytanii, z drugiej – w Niemczech. Wydaje się, że w Stanach i na Wyspach Brytyjskich koncepcja popędu agresji utrzymuje się jako wygodne biologiczne uzasadnienie opartego na czystym egoizmie systemu społecznego, finansowego i gospodarczego³⁴. Sytuacja zaczyna się jednak powoli zmieniać i trafność tej hipotezy coraz częściej podawana jest w wątpliwość także w Stanach – od dobrych dziesięciu lat nauka dostarcza bowiem coraz więcej dowodów na fantastyczną, naturalną skłonność człowieka do współpracy.

W Niemczech przyczyny utrzymywania się teorii instynktywistycznej są zgoła inne. Moim zdaniem istnieje tu bezpośredni związek z okresem nazizmu, z niewyobrażalnymi zbrodniami i okrucieństwami popełnionymi w latach 1933–1945. Po wojnie potomkowie sprawców tych zbrodni stanęli wobec konieczności rozliczenia się z przeszłością. Najostrzej ta konieczność ujawniła się u Pokolenia ’68. Z jednej strony musiało dojść do rewolty skierowanej przeciwko zakłamaniu i przemilczaniu prawdy historycznej oraz autorytarnym strukturom w rodzinie i społeczeństwie. Owa nieuchronna rewolta dokonała się pod koniec lat 60., a jej kulminacją był rok 1968. Jednocześnie jednak młodzi ludzie, potomkowie pokolenia nazistów, odczuwali podświadomie potrzebę złagodzenia własnego wstydu: bo przecież to rzeczywiście ich ojcowie i matki, ich babki i dziadkowie dopuścili się tych niepojętych zbrodni albo przynajmniej dali na nie przyzwolenie. Ci młodzi ludzie znaleźli się w tragicznej sytuacji wewnętrznego rozdarcia. Legitymizacja moralna była niemożliwa – jednak wstyd dzieci można było złagodzić, przypisując zbrodniom rodziców i dziadków uzasadnienie biologiczne, relatywizując te czyny poprzez odwołanie się do rzekomo właściwej człowiekowi naturalnej żądzy przemocy.

Teoria popędu agresji pojawia się – przeważnie implicite – w dyskursie publicznym w Niemczech na każdym kroku. Przede wszystkim dominuje dyskusję na temat: „Dlaczego zwykli ludzie dokonują masowych mordów?”³⁵. Miarodajne autorytety twierdzą, że zanim narodowy socjalizm szeroko otworzył drogę dla zbrodni, istniała już „przestrzeń rasistowskich resentymentów, żądzy wykluczenia i zniszczenia, której swobodny rozwój był jednak ograniczony”. Narodowosocjalistyczna teoria o istnieniu nierównowartościowych ras ludzkich jedynie otworzyła drzwi dla biologicznie zdeterminowanej tendencji człowieka do dyskryminacji innych. Takie podejście poniekąd usiłuje sprowadzić zbrodnie nazistowskie do biologicznie uzasadnionej podstawowej potrzeby człowieka. Zbrodnie i okrucieństwa popełnione przez nazistowskich okupantów na Litwie, Ukrainie czy Białorusi na ludności cywilnej – wśród nich także ciężkie zbrodnie seksualne na kobietach – były zatem „nie tak bardzo dalekie” od tego, co ludzie „chętnie robiliby i w sytuacji mniejszej przewagi siły oraz władzy dysponowania seksem – i co rzeczywiście, na mniejszą skalę, robili”. W ten sposób wszystkie zbrodnie nazistowskie stają się wyrazem „potencjału potrzeb najzupełniej normalnych ludzi”, który mógł się „w nowych okolicznościach ujawnić na nowo”. Takich samych argumentów używa się jednak i wtedy, gdy idzie o akty przemocy zakrojone na mniejszą skalę niż zbrodnie i okropieństwa czasów narodowego socjalizmu. Szczególnie uwidoczniło się to w ostatnich latach w komentarzach, jakie można było usłyszeć i przeczytać na temat masakr w szkołach dokonywanych przez młodocianych sprawców albo na temat innych przykładów przemocy wśród młodocianych.

Eksperyment Milgrama: skutki błędnej interpretacji

Jako naukowy dowód na prawdziwość teorii, że w naturze człowieka leży czerpanie przyjemności z zadawania cierpienia innym, często przywołuje się w Niemczech eksperyment amerykańskiego psychologa Stanleya Milgrama³⁶. Niestety, badanie to zwykle opisywane jest błędnie. „Eksperyment Milgrama – czytamy w standardowych dziełach socjologicznych – polegał przecież właśnie na tym, że nikogo nie wzywano, by w imię wyższych celów pozbawił życia inną osobę: badanych nakłaniano jedynie do wspinania się małymi krokami coraz wyżej i wyżej na otwartej skali antyludzkości. Największe wrażenie w eksperymencie robiło bodaj to, że sami jego uczestnicy byli najbardziej zaskoczeni łatwością, z jaką posuwali się coraz dalej i dalej”³⁷. Tego rodzaju opisy brzmią doprawdy straszliwie, mają tylko jedną wadę: nie odpowiadają prawdzie. Wygląda na to, że od dziesiątków lat eksperymenty Milgrama przedstawia się kolejnym rocznikom studentów psychologii i socjologii nieprawidłowo i że nikt nigdy nie zadał sobie trudu, by dokładnie przeczytać ich opisy. W ten sposób już kilku generacjom niemieckich socjologów i psychologów wpojono głębokie, lecz absolutnie fałszywe przekonanie, jakoby Stanley Milgram wykazał, iż ludziom sprawia przyjemność dręczenie innych.

Na czym naprawdę polegały badania Milgrama?

Swoje eksperymenty Stanley Milgram przeprowadził z udziałem dorosłych ochotników – zwykłych ludzi z ulicy. Za drobnym wynagrodzeniem mieli oni wziąć udział w badaniu naukowym na poważanym Uniwersytecie Yale. Uczestnikom powiedziano, że mają jako „nauczyciele” sprawdzać, jak inne dorosłe osoby, uczestniczące w eksperymencie jako „uczniowie”, radzą sobie z testem zapamiętywania słów (chodziło o dokładne zapamiętanie i powtórzenie określonej listy wyrazów). „Uczniowie”, którzy mieli zaliczać test, siedzieli w innym pomieszczeniu – „nauczyciele” nie widzieli ich, ale mogli słyszeć. „Nauczycielom” polecono, by za każdym razem, gdy „uczeń” popełni błąd, jako karę stosowali wstrząs elektryczny – miał on być podawany na ramię „ucznia”. Poinstruowano także „nauczycieli”, że elektrowstrząsy – które będą aplikować za pomocą małej dźwigni – mają być coraz silniejsze wraz z każdą następną karą. Za każdym z „nauczycieli” stał ubrany w biały kitel eksperymentator uosabiający autorytet naukowy. Wraz z nasilaniem elektrowstrząsów „nauczyciele” słyszeli coraz głośniejsze okrzyki bólu karanych „uczniów”³⁸. Gdy „nauczyciel” wzbraniał się przed podaniem silniejszego wstrząsu, eksperymentator ostro go upominał i nakłaniał do zastosowa „Proszę kontynuować, takie są wymagania eksperymentu!”.

W sytuacji presji wytworzonej przez eksperyment, 63 procent uczestników badania występujących w roli nauczycieli ustąpiło pod naciskiem autorytetu eksperymentatora i zastosowało, tak jak tego żądano, bolesne kary³⁹. Jednakże wszystkie osoby badane miały silne opory przed aplikowaniem wstrząsów. Wiele z nich przeszło po eksperymencie załamanie nerwowe z objawami posttraumatycznych zaburzeń psychicznych⁴⁰. Jednakże najistotniejszym wynikiem tego badania, niemal zawsze zatajanym przy jego omawianiu, jest fakt, że żaden z „nauczycieli” nie aplikował silniejszych wstrząsów, jeśli towarzyszyli mu dwaj, a nie jeden eksperymentator, przy czym jeden wzywał do zaostrzania kary, a drugi mówił: „Nie musi pan tego robić, jeśli pan nie chce!”. Tak więc eksperymenty Milgrama wcale nie potwierdzają, że człowiek ma naturalny instynkt agresji – przeciwnie, ukazują to, czego jednoznacznie dowodzą niezliczone najnowsze badania neurobiologiczne: przeciętny zdrowy psychicznie człowiek, jeśli nie znajduje się pod silną presją zewnętrzną i nie jest przez nikogo prowokowany, odczuwa niechęć do zadawania innym cierpienia. Podobnie jak z badaniami Milgrama, ma się rzecz z budzącymi wątpliwości eksperymentami Philipa Zimbarda⁴¹.Przypisy

Podane strony w większości odnoszą się do wydań w oryginale bądź do źródeł niemieckojęzycznych, chyba że zaznaczono inaczej.

¹ Dutton, Boyanowsky i Bond (2004).

² Washburn i Lancaster (1968).

³ Dawkins .

⁴ Tym sformułowaniem jeden z komentatorów próbował wyjaśnić, dlaczego szał zabijania w szkołach jest zjawiskiem niezbadanym i ostatecznie nie do uniknięcia. W dalszej części książki dokładnie zajmę się analizą naukową tła szkolnych ataków.

⁵ Dart i Craig (1959), Washburn i Lancaster (1968), Wilson (1975), Ardrey (1976), Wrangham i Peterson (1996).

⁶ Sussman i Hart (2006, 2008), Sussman i Marshack (2010).

⁷ Erdal i Whiten (1994, 1996), Henrich i in. (2005), Barr i in. (2009).

⁸ Eisenegger i in. (2010).

⁹ Verona i Sullivan (2008).

¹⁰ Verona i Kilmer (2007), Verona i Sullivan (2008). Eksperymenty pokazują, że rytuały katarktycznego rozładowania bynajmniej nie zmniejszają – jak należałoby oczekiwać – agresji, lecz przeciwnie, jeszcze bardziej ją nasilają.

¹¹ Autorem twierdzenia jest socjolog amerykański William Isaac Thomas (1863–1947): „Jeśli ludzie uważają jakieś sytuacje za rzeczywiste, to w rezultacie stają się one rzeczywiste”.

¹² Tę problematykę szczegółowo i na podstawie wielu przykładów przedstawiłem w mojej książce Prinzip Menschlichkeit (2006).

¹³ Wiodącą i niechlubną rolę odegrało na tym polu założone w roku 1905 Niemieckie Towarzystwo Higieny Rasowej, Deutsche Gesellschaft für Rassenhygiene, do którego należała znaczna część elit akademickich, przedstawicieli wszystkich dyscyplin naukowych. Członkiem honorowym towarzystwa był biolog i lekarz Ernst Haeckel, popularyzator idei eutanazji. Po śmierci Haeckla jego poglądy – wraz z koncepcjami innych wpływowych akademików – stały się podstawą narodowosocjalistycznej teorii ras. Zainteresowanego czytelnika odsyłam do szczegółowej analizy wpływu biologii na myśl polityczną w pierwszej połowie XX wieku, zawartej w mojej książce Prinzip Menschlichkeit (2004), rozdział 4.

¹⁴ Freud był austriackim Żydem. Wielu austriackich i niemieckich Żydów podczas I wojny światowej walczyło na froncie po stronie Niemiec i Austrii, wielu oddało życie na wojnie. Nie uchroniło to narodu żydowskiego przed straszliwymi prześladowaniami już kilka lat później. To jeden z najtragiczniejszych aspektów nazistowskich zbrodni.

¹⁵ Na temat udziału koncepcji doboru naturalnego w doprowadzeniu do wybuchu obu wojen światowych patrz jeszcze raz: Prinzip Menschlichkeit (2004), rozdział 4.

¹⁶ Po raz pierwszy o agresji jako o popędzie wspomina Freud w aspekcie „popędu śmierci” – w swoim piśmie Jenseits des Lustprinzips, które ukazało się w roku 1920 (wyd. pol. Poza zasadą rozkoszy). „Popęd śmierci” może się, jak twierdził Freud, zwracać albo przeciwko własnej osobie, albo – jako widoczne zachowanie destruktywne, to jest agresja – przeciwko innym ludziom. W swojej pracy Das Unbehagen in der Kultur (wyd. 1930; wyd. pol. Kultura jako źródło cierpień) Freud ponownie podejmuje myśl przedstawioną w Poza zasadą rozkoszy, i wspomina o – jego zdaniem – „ przyrodzonej skłonności człowieka do »zła«, agresji, destrukcji, a przez to i do okrucieństwa ”. W liście do Alberta Einsteina z roku 1932 (Dlaczego wojna?) Freud określił swój „wynalazek” wprost jako „popęd agresji”.

¹⁷ Początkowo Freud w rozprawie Poza zasadą rozkoszy opisał swoje koncepcje jako „spekulację, sięgającą często bardzo daleko spekulację”. Na końcu tekstu pisze: „Można by mnie zapytać, czy i jak dalece ja sam jestem przekonany co do przedstawionych tu spekulacji. Wtedy odpowiedziałbym : nie wiem . Wszak można pójść za biegiem jakiej myśli z samej tylko naukowej ciekawości albo też, jakby kto wolał, jako advocatus diaboli, co nie oznacza, że przez to człowiek sam zaprzedaje się diabłu” .

¹⁸ „Jesteśmy pacyfistami ”, pisze w roku 1932 w liście do Einsteina.

¹⁹ Einstein (1932). 20.

²⁰ Freud (1932).

²¹ Duża część współczesnych psychoanalityków odrzuca koncepcję popędu agresji. Teoria Freuda spotkała się również z krytyką ze strony szkoły logoterapii i analizy egzystencjalnej Viktora Frankla (Längle, 2003). Niemniej jednak psychoanalitycy kontynuujący kontrowersyjny kierunek Melanie Klein obstają przy koncepcji popędu agresji.

²² „Wszystkie te znaki wściekłości prawdopodobnie po większej części, a niektóre zdają się być w całości skutkiem bezpośredniego działania pobudzonego sensorium. Ale zwierzęta wszelkich rodzajów, a przy tym ich prarodzice, gdy przez nieprzyjaciela napadnięte i zagrożone bywały, wytężały aż do ostateczności swe siły w walce i obronie” (Darwin 1872; wyd. pol.: Wyraz uczuć u człowieka i zwierząt, Warszawa 1873, s. 71, tłum. K. Dobrski). Jako czynniki wyzwalające ludzką agresję widział Darwin zagrożenie osób bliskich, jak również walkę o zasoby, także zazdrość, obrazę, zawiść i strach (Darwin 1872, s. 89, 90, 93, 153, 154, 263, 273, 274).

²³ Wywody Darwina na temat psychologii człowieka zamieszczone są w jego opublikowanym w roku 1872, nader wartym przeczytania dziele The Expression of Emotions in Man and Animals, ponadto w jego autobiografii (Darwin, 1887).

²⁴ Darwin (1887), s. 98, 99.

²⁵ Darwin (1872), wyd. cyt., s. 189, 190.

²⁶ Darwin (1872), wyd. cyt., s. 76, 77. Bez względu na to Darwin uważał, że człowiek, zarówno jako osobnik, jak i jako gatunek, podlega prawom doboru naturalnego, tzn. jest zmuszony do walki o byt. Selekcja naturalna jest według Darwina głównym czynnikiem wpływającym na rozwój istot wyższych z istot niższych: „Człowiek, jak każde zwierzę, rozwinął się i wykształcił pod wpływem walki o byt wynikającej z tego, że szybciej się rozmnażał, niż wzrastały jego środki do życia” (Darwin, 1871; wyd. pol.: O pochodzeniu człowieka, Lwów 1884, s. 299, tłum. L. Masłowski). Stąd był Darwin absolutnie przekonany, że „jeżeli więc ma się rozwijać i nadal, trzeba, aby także podlegał tejże samej walce o byt” (Darwin, 1871; wyd. cyt., s. 299). Jednakże uczony zdecydowanie nie widział tu działania popędu agresji, czyli przyjemności czy też radości z zadawania gwałtu. Na temat ujawniającej się tu być może wewnętrznej sprzeczności Darwinowskiej teorii patrz: Bauer (2010), s. 159.

²⁷ Cytat pochodzi z mowy Julii Voss, wygłoszonej podczas odbierania Nagrody im. Zygmunta Freuda za prozę naukową, przyznawanej przez Deutsche Akademie für Sprache und Dichtung – Niemiecką Akademię Literatury (opubl. we „Frankfurter Allgemeine Zeitung” z 2 listopada 2009).

²⁸ We wniosku o przyjęcie do NSDAP Lorenz polecał siebie m.in. w takich oto słowach: „Już na długo przed przełomem udało mi się udowodnić studentom o przekonaniach socjalistycznych biologiczną niemożliwość marksizmu i nawrócić ich na narodowy socjalizm. W moich licznych wystąpieniach na kongresach, podczas wykładów i odczytów zawsze usilnie starałem się występować przeciwko… kłamstwom żydowskiej prasy międzynarodowej” (Föger i Taschwer, 2003, s. 84). W innych pismach Lorenz wyrażał zdecydowane zaangażowanie w kwestię „ochrony rasy” oraz opowiadał się za „wytrzebieniem etycznie mało wartościowych” (Föger i Taschwer, 2003, s. 91). Także po wojnie Konrad Lorenz pozostał wierny darwinizmowi społecznemu. „Genetyczne symptomy upadku” i podobne kwestie stale zajmowały go również w dziesięcioleciach powojennych.

²⁹ Lorenz (1963).

³⁰ „Przede wszystkim jednak jest bardziej niż prawdopodobne, że owa niszczycielska miara agresji, ów popęd, który tkwi ciągle jeszcze w nas, ludziach, został wytworzony w procesie intraspecyficznej selekcji, oddziałującym na naszych przodków przez wieleset tysięcy lat, mianowicie przez całą wczesną epokę kamienia… Siłą napędową selekcji była wojna” . Sytuacją człowieka prehistorycznego, która w rzeczywistości przedstawiała się w znacznej mierze odmiennie, zajmiemy się w innym miejscu.

³¹ Lorenz , s. 279.

³² Lorenz , s. 165, 177, 248.

³³ Por. krytyka Hanny-Marii Zippelius, bońskiej zoolog i etologa (1992).

³⁴ Również koncepcja „samolubnych” genów, nakreślona przez Richarda Dawkinsa , zawdzięcza swoją popularność nie tyle uzasadnieniu biologicznemu, ile faktowi, że dostarcza uzasadnienia określonemu modelowi społeczeństwa, patrz: Bauer (2010).

³⁵ Welzer (2006). Cytaty pochodzą z końcowego rozdziału, zatytułowanego: Wszystko jest możliwe, s. 246–268. .

³⁶ Milgram (1963, 1965), por. także Lemov (2005), s. 222–228.

³⁷ Welzer (2006), s. 258. .

³⁸ Ochotnicy grający „nauczycieli” nie wiedzieli, że w rzeczywistości nie aplikowali wstrząsów elektrycznych, a okrzyki bólu były udawane.

³⁹ Kiedy eksperyment przeprowadzono nie w szacownym przybytku uniwersytetu Yale, tylko w zwykłym skromnym budynku (szyld na zewnątrz głosił: „Research Associates of Bridgeport”), procent uczestników, którzy dali się nakłonić do aplikowania coraz to silniejszych wstrząsów, spadł do 48.

⁴⁰ Lemov (2005), s. 227.

⁴¹ Eksperymenty Philipa Zimbarda w jeszcze mniejszym stopniu niż te przeprowadzone przez Milgrama można wykorzystać jako dowody na istnienie u człowieka żądzy przemocy. Do dzisiaj nie doczekały się one dokładnego opisu oraz interpretacji w żadnym fachowym i godnym zaufania czasopiśmie naukowym – nader interesująca metoda, by jako autor wątpliwych pod względem etycznym badań zapewnić sobie w dodatku wyłączność na ich wysoce naukową wykładnię. Zimbardo w swoim „eksperymencie więziennym” badał dwie grupy studentów. Studenci z pierwszej podpisali oświadczenie, że zgadzają się wziąć wkrótce udział w doświadczeniu naukowym, w którym będą odgrywać rolę więźniów. Poświadczyli oni także, że na czas eksperymentu zrzekają się swoich praw podstawowych (!). Studentom z grupy drugiej powiedziano, iż w ramach eksperymentu będą strażnikami przestępców w więzieniu. Niedługo potem ochotnicy „więźniowie” zostali aresztowani przez „prawdziwą” policję i osadzeni w więzieniu, które Zimbardo kazał urządzić w piwnicy swojego instytutu na Uniwersytecie Stanforda. „Więźniowie” zostali poddani poniżającej procedurze, której się nie spodziewali: zgolono im włosy, kazano rozebrać się do naga i przeprowadzono dezynsekcję; dostali więzienne ubrania i zostali zamknięci w leżących obok siebie trzyosobowych piwnicznych celach. Następnie do akcji włączono „strażników”, którzy sądzili, że mają do czynienia z prawdziwymi więźniami. Mieli oni kontrolować „więźniów” i traktować ich według ustalonego „regulaminu”. Wkrótce doszło do buntu upokarzanych „więźniów”. Sytuacja, jaka się wytworzyła, była przez obie grupy odczuwana jako bardzo groźna i całkowicie wymknęła się spod kontroli: po obu stronach nastąpiła eskalacja przemocy. Do dzisiaj pozostaje niewyjaśnione, co właściwie Zimbardo chciał udowodnić tym swoim „eksperymentem Abu Ghraib” (w więzieniu w Abu Ghraib w Iraku w roku 2003 i 2004 żołnierze amerykańscy poniżali i torturowali irackich więźniów). W każdym razie jego eksperyment z pewnością nie dowodzi spontanicznego dążenia do przemocy. Co najwyżej świadczy o tym, że osoby upokarzane („więźniowie”) oraz ludzie pod wpływem silnego strachu („strażnicy”) reagują agresją. Gdyby dzisiaj jakiś naukowiec powtórzył eksperymenty Zimbarda w którymś z cywilizowanych krajów poza USA, zapewne szybko wylądowałby przed sądem.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: