Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Guzik z kamei - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
29 czerwca 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Guzik z kamei - ebook

„Guzik z kamei”, to klasyczna amerykańska powieść detektywistyczna autorstwa Ottolengui Rodriguesa. Akcja powieści rozpoczyna się od zakładu pomiędzy dwoma dżentelmenami, z których jeden twierdzi, że detektywi, używając wszelkich dostępnych narzędzi współczesnej kryminalistyki są w stanie wykryć i udowodnić każde przestępstwo, drugi zaś uważa, że człowiek inteligentny, spokojnie może ich przechytrzyć i nie da się złapać. A co z tego wynikło, przekonajcie się już sami, drodzy Czytelnicy! Oto zaczyna się trzymająca w napięciu akcja...

Spis treści

Dziwny zakład
Zuchwała, a udana kradzież w pociągu 
Barnes odkrywa morderstwo nieartystyczne 
Diament rysuje diament 
Siódmy guzik 
Pułapka Mr. Barnesa 
Mr. Randolph walczy z sumieniem 
Lucette 
Dziennik detektywa 
Ali Baba i czterdziestu rozbójników 
Barnes otrzymuje kilka listów 
Historia rubinu 
Mr. Barnes jedzie na południe 
Opóźnione zaślubiny 
Mitchel udziela łaskawie paru wyjaśnień 
Barnes odkrywa obiecujący ślad 
Uczta noworoczna 
Sprawozdanie Barnesa

Kategoria: Sensacja
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64145-76-6
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział pierwszy. Dziwny zakład

Jack Barnes nie chybi nigdy. Możesz się pan założyć wysoko.

- Hm... hm... o włos, to stałoby się! - zauważył konduktor wagonu pulmanowskiego, pomagając Barnesowi wsiąść, gdy wskakiwał w biegu do ekspresu, wychodzącego z Bostonu o północy. - Radziłbym panu jednak nie wskakiwać zbyt często do jadących już pociągów.

- Dziękuję za dobrą radę i pomoc. Oto mały napiwek dla pana. A teraz proszę mi wskazać miejsce moje, jestem śmiertelnie znużony.

- Numer 10, wszystko gotowe, może pan zaraz kłaść się.

Nie było widać nikogo, a jeśli jechało tym samym wozem więcej podróżnych, udali się już na spoczynek. Barnes był istotnie bardzo znużony i powinien był zasnąć niezwłocznie, ale umysł jego był czynny niezwykle i sen nie nadchodził.

Jack Barnes, cieszący się sławą jednego z najzręczniejszych detektywów Nowego Jorku, miał własny zakład wywiadowczy, którym kierował osobiście.

Właśnie rozwikłał w sposób bardzo chlubny dość trudną sprawę. W Nowym Jorku popełniono wielką kradzież, a podejrzenie, oparte o ciężkie poszlaki, padło na pewnego młodzieńca, którego aresztowano. Przez dziesięć dni zajmowała się prasa podejrzanym, usiłując przekonać opinię publiczną o jego winie, a tymczasem Barnes wyjechał cichaczem z miasta. Dwanaście godzin przed naszym zapoznaniem się z nim, ludzi, czytujących dzienniki przy kawie porannej, zaskoczyła wiadomość, że uwięziony nie jest winowajcą, prawdziwego zaś zbrodniarza schwytał bystry Jack Barnes, a co więcej jeszcze odzyskał przedmioty skradzione, wartości trzydziestu tysięcy dolarów.

Słabe jeno poszlaki, które detektywowi wydały się jednak nader obiecujące, skłoniły go do pójścia za tym tropem. Z miasta do miasta snuł się, jak cień, za swą ofiarą, pilnując dniem i nocą. Teraz gdy już miał ptaszka w bezpiecznej klatce w Bostonie, ruszył do Nowego Jorku po papiery potrzebne do wydania go sądowi.

Jak wiemy, mimo zmęczenia leżał bezsennie, gdy nagle usłyszał słowa:

- Gdybym coś przeskrobał, a wiedział, że ten Barnes następuje mi na pięty, dałbym po prostu za wygraną i stawił się sam.

Początek był obiecujący, ponieważ zaś Barnes spać nie mógł, jął podsłuchiwać, bowiem to zaliczało się także do rzemiosła jego. Głos, który pobudził jego baczność, dochodzący wyraźnie z przedziału Nr. 8, był wprawdzie cichy, ale detektyw miał słuch dobry.

- Nie wątpię, ni na chwilę, że tak byś uczynił - odparł głos drugi - dlatego, ze przeceniasz zręczność współczesnego detektywa. Mnie sprawiłoby przyjemność, gdyby jeden z nich wziął mnie na oko. To istotnie żarcik nie lada, a myślę, że z łatwością wodziłbym go, jak przystało, za nos.

Człowiek, który wyrzekł to, miał głos dźwięczny i wyraźną wymowę, mimo że rozmowę wiedziono szeptem nieomal. Barnes uniósł ostrożnie głowę i podsunął poduszki tak, że uchem dotykał ściany przegrodowej, co bardzo ułatwiło słuchanie.

- Zważ jednak, - ciągnął dalej głos pierwszy - jak ten Barnes śledził dzień i nocą Pettingilla, aż go wciągnął w pułapkę. Właśnie w chwili, kiedy opryszek uważał się za bezpiecznego, został ujęty. Przyznasz chyba, że Barnes postąpił bardzo sprytnie?

- O tak, w swoim rodzaju całkiem sprytnie. Ale nie było tu nic artystycznego, co prawda, nic z winy detektywa, jeno winowajcy. Zbrodnia jako taka, dokonaną została nie artystycznie, Pettingill robił głupstwa, Barnes spostrzegł je chytrze, a przy jego wprawie i zręczności, rezultat był nieunikniony.

- Zdaje mi się, że albo nie czytałeś szczegółowego opisu tego przypadku, albo nie doceniasz detektywa. By trafić na ślad Pettingilla posiadał tylko guzik.

- Tylko guzik.. ale co za guzik! Tutaj właśnie zbrodniarz postąpił nie artystycznie. Nie powinien był zgubić tego guzika.

- Musiał to być przypadek, jeden z tych, których przewidzieć z góry i uniknąć nie sposób.

- Słusznie. Ale właśnie te małe, nieprzewidziane, a jawiące się zawsze przypadki wtrącają tylu do więzień i prowadzą na stryczek, dopomagając detektywom do tanio nabytej sławy. Tu jest sedno rzeczy. Gra pomiędzy detektywem a zbrodniarzem jest zbyt nierówna.

- Nie całkiem cię rozumiem.

- W takim razie wygłoszę prelekcję o zbrodni. W życiu normalnym walczy jeden rozsądek z drugim. Dotyczy to zarówno uczonych, jak i rzemieślników. Mózg trze się o mózg, a w rezultacie powstają najświetniejsze myśli świata. Tak postępuje wiedza uczciwego zarobkowania na chleb. Ze zbrodniarzami, sprawa inna. Walczy z siłami potężniejszymi. Jego towarzysze zawodowi, że się tak wyrażę, nie stają przeciw niemu, ale raczej są jego pomocnikami. Ma tedy tylko za wroga detektywa, wyobraziciela społeczeństwa i prawa. Żaden człowiek, śmiało rzec można, nie zostaje zbrodniarzem z wolnego wyboru, a położenie przymusowe, w jakiem działa, sprowadza odkrycie.

- W takim razie musiano by schwytać wszystkich zbrodniarzy?

- Słusznie, wszystkich by musiano schwytać, a fakt przeciwny jest dowodem na niekorzyść twego detektywa. Każdy bowiem zbrodniarz jest, tak czy owak, pozbawiony swobody działania i stanowi zaródź jego klęski. Na przykład: Zechcesz może twierdzić, że każdy zbrodniarz kreśli z góry plan swój, a co z tego wynika, mógłby starannie uniknąć pozostawienia śladów zdradzających czyn jego. To jest atoli wielką rzadkością. Najczęściej jawi się coś niespodzianego, na co przysposobiony nie był. Natychmiast widzi przed sobą więzienie, a strach ten rozprasza całą ostrożność jego, tak że jak widzimy, pozostawia ślady.

- Jeśli atoli powiadasz, że zawsze niemal jawi się coś nieoczekiwanego, przyznajesz sam możliwość czegoś, przed czym nie może się uchronić nie przewidzieć tego.

- W danym przypadku jest tak istotnie. Ale wyobraź sobie, że nie istnieje owo położenie przymusowe, które pozbawia zbrodniarza pełnej swobody działania. Przypuśćmy, że jest to człowiek traktujący zbrodnię naukowo i jako dzieło sztuki. Człowiek taki przede wszystkim przysposobi się na większą ilość przypadków, a także zdoła poradzić sobie z rzeczami nieoczekiwanymi, jakie zajść mogą podczas wykonywania zbrodni. Przebacz mi zarozumiałość, ale twierdzę, że gdybym popełnił zbrodnię, nie dowiedziono by mi tego.

- Tak? Ja sądzę przeciwnie. Wobec braku doświadczenia zostałbyś schwytany, równie szybko jak ten Pettingill. Wiesz dobrze, iż była to jego pierwsza zbrodnia.

- Może pójdziemy o zakład?

Na te słowa zerwał się Barnes, czekając bacznie odpowiedzi, gdyż zrozumiał natychmiast, co ma na myśli mówiący, a czego słuchający, zdało się, nie pojmuje dobrze.

- Nie rozumiem cię. O co mam się zakładać?

- Twierdzisz, że w razie dopuszczenia się zbrodni, zostałbym ujęty tak szybko, jak Pettingill. Otóż gotów jestem założyć się z tobą, że popełnię zbrodnię, równie głośną, jak jego i że nie zostanę schwytany, czyli ściślej mówiąc, nie zostanie udowodnione, iż jestem sprawcą. O uwięzienie nie chcę się zakładać, gdyż jak widzieliśmy w danym przypadku, niewinni często dostają się pod klucz. Warunkiem mym jest tedy dowód sądowy.

- Nie rozumiem cię jeszcze. Czyż na serio zobowiązujesz się popełnić zbrodnię po to tylko, by wygrać zakład? To dziwne wielce!

- Znajomi Pettingilla zapewne nie rozumieli go także. Ale nie troszcz się, biorę całą odpowiedzialność na siebie. No i cóż? Czy godzisz się na tysiąc dolarów? Potrzebuję małej rozrywki.

- Będziesz miał rozrywkę, płacąc mi tysiąc dolarów, a chociaż nie wierzę, byś miał naprawdę zamiar zostać zbrodniarzem, skorzystam w każdym razie z propozycji twojej.

- Jak to w każdym razie?

- Rzecz jasna. Albo nie popełnisz zbrodni i musisz płacić, albo popełnisz, złapią cię i także musisz płacić. Naciągnę cię w przyszłości, ale mimo to pieniądze wezmę.

- Zatem przyjmujesz zakład?

- Oczywiście.

- Zgoda. A oto warunki moje. Zastrzegam sobie miesiąc na ułożenie planu i zobowiązuję się wodzić za nos detektywów. Jeśli po roku będę wolny i udowodnię ci, żem zbrodnię popełnił, wygrałem zakład. Jeśli po upływie tego czasu będę w więzieniu śledczym, zakład będzie rozstrzygnięty dopiero po wyroku takim lub owakim. Czy się na to godzisz?

- W zupełności. Jakiż to jednak rodzaj zbrodni chcesz popełnić?

- Jesteś zbyt ciekawy, przyjacielu. Zakład zawarty, a ja wprowadzam zaraz w życie sławetną ostrożność moją. Dlatego nie mogę paplać o zamierzonej zbrodni.

- Czy sądzisz, że cię zdradzę? Daję słowo honoru, iż tego nie uczynię, zobowiązując się, w razie przeciwnym zapłacić kwotę pięciokrotnej wysokości.

- Wolę ci pozostawić zupełną swobodę działania i sądzę, że tak będzie lepiej. Teraz nie wierzysz w duchu, bym popełnił zbrodnię i przyjaźń twa jest bez zmiany. Dalej myślisz, że gdyby to nawet nastąpiło, sprawa będzie drobiazgowa, tak że sumienie pozwoli ci przebaczyć mi. Gdyby atoli w określonym terminie ktoś popełnił istotnie wielką zbrodnię, przybiegniesz niewątpliwie, żądając wyjawienia czynu. Oczywiście odmówię odpowiedzi, ty zaś uznasz to za wyznanie i z obawy wspólnictwa pospieszysz zdradzić całą rzecz.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: