Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Havel - ebook

Wydawnictwo:
Seria:
Data wydania:
6 października 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
32,90

Havel - ebook

Biografia jednego z najważniejszych polityków europejskich ostatnich dziesięcioleci, słynnego dysydenta, pisarza i dramaturga, ostatniego prezydenta Czechosłowacji (1989–1992) i pierwszego prezydenta Republiki Czeskiej (1993–2003). Jego bogaty życiorys to także pretekst do opowiedzenia historii Europy Środkowo-Wschodniej, targających nią dziejowych burz i wielkich przemian, zwieńczonych obaleniem komunizmu i odrodzeniem demokracji podczas Jesieni Ludów 1989 roku.

Havel nie przybył na Wawel. Aleksander Kaczorowski pokazuje, że ze szkodą dla nas wszystkich. A mógłby być nam pomocny, bo nie wierzył w fatum i przekonywał, że jesteśmy kowalami własnego losu. W przeciwieństwie do Kundery, który uważał, że życie jest gdzie indziej, on uważał, że życie jest wszędzie. To biografia Vaclava Havla, ale zarazem opowieść o XX wieku w sercu Europy. Zazdroszczę Alkowi Kaczorowskiemu tej książki.

Mariusz Szczygieł

„Burżujski synalek”, który chciał, żeby niepodległa Czechosłowacja była z nazwy socjalistyczna. Autorytet polityczny, który w wielu ważnych sprawach nie miał własnego zdania. Autor „Siły bezsilnych”, który z prawami człowieka na ustach wspierał wojenne awantury Waszyngtonu, za co został przezwany „pożytecznym idiotą Busha”. Krytyk oszustw kapitalizmu, który potrafił opowiedzieć się za prywatnymi funduszami emerytalnymi — przekrętem niemal doskonałym. A między tymi pęknięciami, sprzecznościami – praski hippis, kumpel, artysta i człowiek o wielkich ambicjach. Havel w opowieści Aleksandra Kaczorowskiego jest żywy, splątany, wieloznaczny. Jak go nie obrócisz, pokazuje się coś innego, nieraz zaskakującego. Czegóż więcej możemy oczekiwać od dobrej książki biograficznej?

Artur Domosławski

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7536-877-2
Rozmiar pliku: 8,8 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

Tego dnia w gmachu sądu przy ulicy Karmelickiej w Pradze już przed świtem zaroiło się od tajniaków. Większość miejsc na sali rozpraw zajęli milicjanci w cywilu. Mimo to – podawszy się za krewnego jednego z oskarżonych – do środka zdołał się dostać pewien wąsaty blondyn. Na korytarzach i przed budynkiem sądu funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa fotografowali i filmowali wszystkich przybyłych – włącznie z bliskimi i przyjaciółmi oskarżonych było ich dobrze ponad sto osób.

„Stali tam, w przyjacielskiej pogawędce, byli członkowie politbiura, artyści i młodzi długowłosi ludzie. To był niezwykły widok” – opowiedział mi dwadzieścia lat później Václav Havel. To on był tym sprytnym blondynem z sądu na praskim Smíchovie.

We wrześniu 1976 roku w ławach oskarżonych zasiedli jego młodzi przyjaciele, członkowie psychodelicznej grupy rockowej The Plastic People of the Universe. Ironia losu sprawiła, że w tym samym czasie w Polsce trwały procesy robotników z Ursusa i Radomia. Akcja pomocy aresztowanym uczestnikom protestów przeciwko podwyżkom cen mięsa, kiełbasy, cukru i nabiału doprowadziła do powstania Komitetu Obrony ­Robotników. Następnego dnia, 23 września 1976 roku, zapadły wyroki w procesie czeskich muzyków oskarżonych o „zakłócanie porządku publicznego”. Akcja petycyjna w ich obronie sprawiła, że były one niższe, niż się spodziewano. Przeciwnicy reżimu uznali to za oznakę jego słabości i zapowiedź ustępstw. Trzy miesiące później w Pradze powstała Karta 77 – najsłynniejszy ruch dysydencki w Europie Wschodniej.

Pomysłodawcą i głównym organizatorem Karty był Václav Havel, czterdziestoletni dramaturg, twórca teatru absurdu, który największe sukcesy w kraju i za granicą odnosił w poprzedniej dekadzie. Urodzony w rodzinie zamożnych praskich przedsiębiorców, już w dzieciństwie został uznany za „wroga ludu”. Siedem razy nie przyjęto go na studia, lecz mimo to – dzięki własnym talentom, sprzyjającym okolicznościom i postępującej liberalizacji stosunków politycznych – zdołał pokonać wszelkie przeszkody, jakie piętrzył przed nim system komunistyczny. Przed trzydziestym rokiem życia zdobył dyplom uczelni artystycznej, napisał kilka sztuk i wydał dwie książki, został kierownikiem literackim znanego praskiego teatru, członkiem Związku Pisarzy i rady redakcyjnej opiniotwórczego pisma. Odwiedził też kilka krajów Europy Zachodniej, środkowoazjatyc­kie republiki Związku Radzieckiego, a wkrótce pojechał także do Stanów Zjednoczonych, które podziwiał przez całe życie.

Wpływy z zagranicznych tantiem zapewniały mu stałe dochody w równowartości kilku przeciętnych pensji, umożliwiając życie na wysokiej stopie – także po sowieckiej inwazji na Czechosłowację w 1968 roku. Gdy niespełna dziesięć lat później trafił pierwszy raz do aresztu, początkowo najbardziej dokuczał mu brak ulubionych papierosów marki Peter Stuyvesant. Zrezygnował ze statusu „zwierzęcia chronionego” i podjął się obrony praw i swobód obywatelskich, choć wiedział, że od tej pory nie będzie już tolerowanym, aczkolwiek systematycznie nękanym przez władze literatem, lecz przeciwnikiem politycznym, którego władze spróbują skompromitować, zmusić do emigracji lub uwięzić. Służba Bezpieczeństwa wykorzystała każdą z tych metod.

Biografia Havla mogłaby posłużyć za kanwę dramatu. Byłaby to – podobnie jak większość jego sztuk teatralnych – opowieść o „Władzy pozbawionych władzy”. A także pełna zaskakujących zwrotów akcji historia upadku z wyżyn społecznych i ponownego wdarcia się na szczyt.

W jego wypadku określenie „pochodzenie burżuazyjne” nie było propagandową inwektywą, lecz stwierdzeniem faktu. Dziadek ze strony ojca był wybitnym praskim budowniczym, mecenasem sztuki i teozofem. Ojciec matki, „człowiek dziewięciorga rzemiosł”, odnosił sukcesy w każdej dziedzinie, której poświęcił wystarczająco wiele zachodu – był między innymi naukowcem i wynalazcą, korespondentem wojennym na Bałkanach, oficerem austro-węgierskiej floty, konspiratorem związanym z niepodległościową Maffią, czechosłowackim dyplomatą i dyrektorem imperium obuwniczego Bati. Jeśli prawdziwa jest słynna anegdota o dwóch wysłannikach króla obuwia eksplorujących rynek afrykański, to ich depesze trafiły właśnie na biurko dziadka Václava Havla.

Był on także literatem, a jedna z jego książek stała się źródłem inspiracji dla autorów popularnej komedii, zrealizowanej w 1932 roku w studiach filmowych na Barrandovie. Właścicielem wytwórni był stryj Havla, słynny bon vivant i homoseksualista, król praskiej bohemy, po którym Václav przejął upodobanie do całonocnych pijatyk i mercedesów. Przeciwieństwo stryja stanowił ojciec Havla, stateczny biznesmen i wpływowy mason, będący w komitywie z prominentnymi politykami wszystkich rodzimych partii, począwszy od narodowych demokratów, z którymi sympatyzował, a skończywszy na komunistach, którzy wynajmowali od niego na zjazdy największą praską salę w Pałacu Lucerna. Komuniści ostatecznie zabrali mu nie tylko ten supernowoczesny na owe czasy obiekt, siedzibę największego kompleksu gastronomiczno-rozrywkowego na wschód od Łaby, lecz także ekskluzywne osiedle willowe, wiejską posiadłość na Morawach i kamienicę w centrum Pragi. Zagarnęli cały majątek rodziców i dziadków Havla, ale nie zdołali odebrać mu największego dziedzictwa, jakim był wyniesiony z domu rodzinnego kapitał kulturowy.

Zarówno ojcu, jak i matce, wykształconej za granicą poliglotce i utalentowanej malarce, Václav Havel zawdzięczał nieprawdopodobny dar nawiązywania i utrzymywania znajomości (niemal połowę spośród pierwszych dwustu czterdziestu dwóch sygnatariuszy Karty 77 – pisarzy, intelektualistów, ludzi wolnych zawodów, dawnych działaczy partyjnych i muzyków rockowych – stanowili jego przyjaciele i znajomi).

Poczucie wyobcowania, którego doświadczył we wczesnym dzieciństwie i które po latach interpretował jako skutek nieuzasadnionych przywilejów „pańskiego synka” korzystającego z wysokiej pozycji społecznej rodziców, z czasem stało się źródłem jego siły i swoistej charyzmy – to inni zabiegali o jego względy, on zaś przywykł traktować zainteresowanie swoją osobą (także ze strony kobiet) jako coś naturalnego. Pasjonował się sztuką, filozofią, naukami społecznymi – i polityką – przez całe życie świadomie wybierał środowiska, w których mógł w pełni wykorzystać swoje największe atuty: inteligencję, erudycję, dar myślenia analitycznego, uzdolnienia artystyczne, absurdalne poczucie humoru, a także – last but not least – znakomite maniery i urok osobisty. Niemal za każdym razem, gdy zaangażował się w działalność jakiejś formalnej bądź nieformalnej grupy ludzi – zespołu teatralnego, redakcji pisma, środowiska pisarzy czy wreszcie obrońców praw obywatelskich – prędzej czy później (ale raczej prędzej niż później) stawał na ich czele. Dominował, lecz na ogół nikt – albo prawie nikt – nie miał poczucia, że jest to jego celem. Sprawiał wrażenie, jakby wcale mu na tym nie zależało, jakby działo się to wbrew jego woli; jak gdyby fakt, że zawsze znajduje się w centrum wydarzeń, był kwestią przypadku, którego on jest tylko narzędziem. W całym dojrzałym życiu Havla tylko raz zdarzyło się, by jakieś środowisko oparło się jego charyzmie i zmusiło go do odejścia. Na ogół to ci, którzy nie godzili się z jego subtelną dominacją, przestawali być członkami grupy.

Jego kariera przypomina rozchodzące się kręgi na wodzie: z każdą kolejną rolą, jakiej się podejmował – lidera środowiska uczniowskiego, niezależnego poety, dramaturga, działacza Związku Pisarzy, cenionego publicysty, dysydenta czy obrońcy praw człowieka, a wreszcie trybuna rewolucji i polityka światowego formatu – rosła liczba jego zagorzałych zwolenników, bezkrytycznych chwalców, a nierzadko fanatycznych wyznawców. Przez całe życie otaczali go ludzie, którzy widzieli w nim osobę predestynowaną do odegrania przywódczej roli – co ważne, liczba tych osób systematycznie się powiększała. Pytanie, czy Havel zdawał sobie z tego sprawę i czy umiał to wykorzystać, jest retoryczne. Nikt nie staje na czele dziesięcio­milionowego narodu wbrew własnej woli.

Wcześnie zaczął być postrzegany jako urodzony przywódca. Wróżono mu karierę polityczną, on sam jednak – zarówno w dniach Praskiej Wiosny 1968, jak i podczas aksamitnej ­rewolucji 1989 – uważał się przede wszystkim za pisarza. Jako nastolatek poznał najwybitniejszych czeskich poetów XX wieku: Vítězslava Nezvala, Vladimíra Holana, przyszłego noblistę Jaroslava Seiferta oraz Jiříego Kolářa, który stał się jego artystycznym mentorem. We wczesnej młodości zaprzyjaźnił się lub nawiązał zażyłe znajomości z największymi twórcami swojej epoki: Milošem Formanem, Milanem Kunderą, Bohumilem Hrabalem i Josefem Škvoreckým. W latach pięćdziesiątych skupił wokół siebie rówieśników o ambicjach literackich, uznanych z czasem za najważniejszą grupę pokoleniową w powojennej literaturze czeskiej. Dziesięć lat później był już członkiem czecho­słowackiego establishmentu literackiego – a przynajmniej tak postrzegali go przyjaciele z miesięcznika „Tvář” oraz Ivan Martin Jirous, przyszły menedżer i kierownik artystyczny grupy The Plastic People of the Universe.

Podczas Praskiej Wiosny 1968 zbliżył się do środowiska rewizjonistów komunistycznych skupionych wokół tygodnika „Literární listy”. Sam nigdy nie był członkiem partii, ale aż do połowy lat osiemdziesiątych uważał się za socjalistę. Współtworzył niezależny ruch wydawniczy i obywatelski, lecz konsekwentnie odrzucał określenie opozycjonista czy dysydent. Jego dom w górach, słynny Hrádeček, był jednym z najważniejszych miejsc na mapie czeskiej kultury niezależnej. W tamtejszej stodole odbyła się światowa premiera jego najsłynniejszej sztuki Audiencja, tam muzycy grupy The Plastic People of the Universe nagrali psychodeliczny album Pašijové hry velikonoční, a sygnatariusze Karty 77 obojga płci knuli przeciw ustrojowi i flirtowali.

Ceną za „życie w prawdzie” – i za uroki życia w praskim wesołym getcie – były szykany, przesłuchania, represje, inwigilacja, wielokrotny areszt, donosiciele pośród przyjaciół i kochanek. Trzystu sygnatariuszy Karty, w tym wielu jej współzałożycieli, wyemigrowało w obawie o własne życie lub o życie swych bliskich. Václav Havel spędził ogółem pięć lat w komunistycznych więzieniach. Mimo jego wysiłków Karta nie zdołała przekształcić się w masowy ruch opozycyjny, pozostała „samoobroną wykluczonych”, wysepką w zalewie oportunizmu, stanowiącego spoiwo zmowy, jaką reżim Gustáva Husáka zawarł ze społeczeństwem. Istotą tej zmowy było – jak pisał Havel – połączenie dyktatury i społeczeństwa konsumpcyjnego.

Przez dwanaście lat Kartę podpisało niespełna dwa tysiące ludzi, większość zrobiła to z pobudek etycznych. Niewielu wierzyło, że doczeka końca komunizmu. Havel jeszcze w lutym 1989 roku został skazany na dziewięć miesięcy pozbawienia wolności za „chuligaństwo” (czyli próbę złożenia kwiatów w miejscu samospalenia Jana Palacha). Odbył połowę kary. W sierpniu otrzymał policyjny nakaz opuszczenia Pragi. W październiku był przymusowo hospitalizowany w związku z zapowiadanymi demonstracjami z okazji rocznicy niepodległości. W piątek 17 listopada przebywał na Hrádečku, gdzie od kilku dni w gronie najbliższych obchodził urodziny swej wieloletniej kochanki Jitki Vodňanskiej. Nic nie wskazywało na to, że jeszcze tego samego dnia wieczorem w Pradze rozpocznie się aksamitna rewolucja. I że przed końcem roku prezydent Gustáv Husák złoży urząd i przekona komunistycznych posłów, by jednogłośnie wybrali Havla na jego następcę.

Historyk Timothy Garton Ash stwierdził z odrobiną przesady, że na to, co Polakom zajęło dziesięć lat, Węgrom dziesięć miesięcy, a Niemcom z NRD dziesięć tygodni, w Czechach wystarczyło dziesięć dni. Ta książka opowiada o tym, dlaczego było to możliwe. I czemu właśnie Václav Havel – i tylko on – mógł zostać symbolem aksamitnej rewolucji.Rozdział pierwszy

Młyn nad Wełtawą

I

W połowie XIX wieku, pomiędzy wzniesionymi później mostami Jiráska i Palackiego, stał nad Wełtawą młyn będący własnością osiadłej od pokoleń na praskim Smíchovie rodziny Havlów. Jego ostatni właściciel, Vácslav Julius Havel (1821–1884), sprzedał rodzinny interes po śmierci ojca, by wypłacić spadek macosze, a dziewięciu siostrom zapewnić godziwy posag. Sam został po tym bez grosza przy duszy, przywdział więc granatowy kolejarski mundur i przepracował w nim resztę życia jako wagowy na pobliskiej stacji. Nawet jeśli była to, jak twierdził jego prawnuk, profesja na wpół robotnicza, a na wpół urzędnicza, to przecież nie ulega wątpliwości, że Vácslav Julius Havel sproletaryzował się i do końca życia klepał biedę.

Vácslav Julius Havel ożenił się późno i dopiero w czterdziestym roku życia doczekał się potomka. Zgodnie z rodzinną tradycją nadał mu imię patrona Czech, św. Wacława. Havlowie zapisywali je w formie Vácslav, dziwacznej także z punktu widzenia ówczesnej ortografii. Mieszkali w skromnej izbie przy ulicy Újezd na Małej Stranie, żyli oszczędnie, przeznaczając wszystkie posiadane środki na wykształcenie syna. Vácslav Havel (1861–1921) podjął studia na politechnice, ale po śmierci ojca był zmuszony przerwać naukę i nawet pogrzeb wyprawił mu za pożyczone pieniądze. Mimo to zaledwie piętnaście lat później był już milionerem.

Zaczynał od drobnych prac brukarskich i zakładania kanalizacji. Szybko dał się poznać jako rzetelny fachowiec i człowiek obdarzony smykałką do interesów. Po ślubie z zamożną panną z Moraw przeniósł się na wieś, gdzie przez pewien czas prowadził gospodarstwo rolne. Wrócił jednak do Pragi, gdy pod koniec XIX wieku zaczął się tam boom budowlany. Wzorem dla praskich budowniczych był Paryż Haussmanna; celem – przekształcenie miasta, zdominowanego od wieków przez niemiec­ki patrycjat, w nowoczesną stolicę odrodzonego, ufnego we własną przyszłość słowiańskiego narodu.

Wydarzenia nabrały tempa, gdy opanowana przez Czechów rada miejska uzyskała w Wiedniu zgodę cesarza Franciszka Józefa I na tzw. asanację, czyli wyburzenie całych kwartałów Starego Miasta i dawnego żydowskiego getta Josefova. W ich miejsce wzdłuż nowych ulic, takich jak reprezentacyjna ulica Paryska, powstawały teraz imponujące kamienice przeznaczone dla najzamożniejszej klienteli. Urzędnicy i przedstawiciele wolnych zawodów zamieszkiwali nieco dalej od starówki, najchętniej na Nowym Mieście, robotnicy zaś tysiącami osiedlali się w okolicznych miejscowościach, takich jak Libeň, Karlín, Žižkov czy Smíchov, które wkrótce przyłączono do Pragi. W 1900 roku miasto liczyło już ponad pół miliona mieszkańców. Przedsiębiorcy budowlani nie nadążali z realizacją zamówień, a ceny placów, domów i mieszkań nieustanie szły w górę. Praga stała się jednym wielkim placem budowy, jak przystało na stolicę najbardziej uprzemysłowionej prowincji monarchii habsburskiej.

Vácslav Havel zawczasu zamienił gospodarstwo rolne na parcele na Nowym Mieście i w ciągu kilku lat dorobił się pokaźnego majątku, budując ogółem piętnaście kamienic pod klucz. Jak wspominał jego syn, starał się zatrudniać na stałe wyłącznie rodaków i konsekwentnie głosował na ugrupowania nacjonalistyczne, reprezentujące interesy rosnącej w siłę rodzimej burżuazji. Przyjaźnił się z przywódcą narodowych demokratów Karlem Kramářem, a także ze znanym sympatykiem tej partii, profesorem Janem Jesenským (ojcem Mileny). Nawet pozornie niewinne inicjatywy obywatelskie, w których uczestniczył, takie jak kwesta na potrzeby Teatru Narodowego, miały patriotyczny i wyraźnie antyniemiecki charakter. Havel pełnił zaszczytną funkcję skarbnika komitetu honorowego Złotej Kapliczki (czyli sceny narodowej) i w tej roli zyskał przezwisko Ministra Finansów. Był zresztą miłośnikiem teatru i lubił przebywać w towarzystwie artystów, ci zaś bywali częstymi gość­mi w jego domu. Do stałych bywalców należał między innymi Jaroslav Vrchlický, najwybitniejszy poeta czeski tamtej epoki.

Potwierdzeniem nowego statusu społecznego Vácslava Havla była kamienica, którą wybudował dla swej rodziny w 1904 roku przy nabrzeżu Palackiego (obecnie nabrzeże Rašína). Dom o numerze ewidencyjnym 2000 stanął zaledwie kilkaset kroków od Teatru Narodowego i niemal dokładnie naprzeciwko miejsca, w którym niegdyś po drugiej stronie rzeki obracały się żarna w młynie należącym do przodków właściciela. Teraz wszystko wyglądało tam zupełnie inaczej niż dawniej, na poły wiejska okolica zamieniła się w „praski Manchester”, jak nazywano gwałtownie rozwijający się robotniczy Smíchov. Nie było tam zbyt wiele do podziwiania: betonowe nabrzeże i szereg czynszowych kamienic z wystającymi spoza nich kominami fabryk. Być może ten niezbyt zachęcający widok sprawił, że potomek praskich młynarzy znacznie chętniej spędzał czas w rodzinnych stronach swej żony Emilii, w Žďárcu nieopodal Tišnova, niespełna czterdzieści kilometrów na północny zachód od Brna. Okoliczna ludność, a wkrótce, idąc za jej przykładem, również właściciele nazywali wybudowaną tam w 1908 roku wiejską rezydencję Havlovem.

W biografii nestora rodu to miejsce zapisało się w sposób szczególny. Vácslav Havel był wprawdzie rzymskim katolikiem, wziął ślub kościelny, ochrzcił dzieci, bywał na mszach, a kiedy należało, przyjmował komunię, ale od wczesnej młodości wierzył jedynie w naukę, technikę i postęp. Pod wpływem Anny Pammrovej, świeckiej mistyczki mieszkającej w leśnej samotni w pobliżu Havlova, zwrócił się ku światu doznań duchowych. Ta niezwykła kobieta, wywodząca się z prostej, wiejskiej rodziny, stworzyła oryginalny system wierzeń łączący elementy teozofii, antropozofii i ezoteryzmu. Przekonana, że jest reinkarnacją starożytnej perskiej bogini Aszti, postanowiła wskazać współczesnym trzecią drogę pomiędzy tradycyjną religijnością i pozytywistycznym materializmem. Pielgrzymowali do niej zarówno rozczarowani scjentyści, jak i zbuntowani księża katoliccy, a także poeci – najwybitniejszy przedstawiciel czeskiego symbolizmu Otokar Březina (właść. Václav Jebavý) korespondował z nią przez całe dorosłe życie. Havlowie traktowali swoją najbliższą sąsiadkę jak spowiedniczkę i psycho­analityczkę w jednej osobie. Na zachowanym zdjęciu z pogrzebu Pammrovej widać dziewięcioletniego Václava Havla kroczącego z poważną miną za jej trumną. Wspominając ją po latach w korespondencji więziennej z bratem, zażartował (?), że ma teraz nadzieję dostawać od niej listy.

Najpopularniejszym przejawem nowej duchowości, charakterystycznym dla epoki fin de siècle, były seanse spirytystyczne. Tylko w latach 1914–1916 Vácslav Havel zorganizował ich kilkadziesiąt. Maria Zinfelová, siostrzenica jego żony Emilii, a zarazem ulubienica sprawującej opiekę duchową nad rodziną Havlów Pammrovej, okazała się utalentowanym medium. Wprowadzona w trans, potrafiła zapisywać wypowiedzi duchów, z którymi za jej pośrednictwem regularnie komunikowali się uczestnicy seansów urządzanych w mieszkaniu przy nabrzeżu Palackiego. W świecie doczesnym gospodarz wspierał Czeskie Towarzystwo Teozoficzne, a w 1920 roku wydał nakładem własnym, pod pseudonimem Atom, publikację Kniha ­Života (Księga życia), niezwykle cenioną w środowisku rodzimych spirytystów. Książka, dostępna w cenie czternastu koron czecho­słowackich, zawierała zapisy seansów wraz z komentarzem autora odnoszącym się do duchowej natury rzeczywistości i perspektyw pośmiertnego bytowania istot ludzkich w świecie nadprzyrodzonym. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku ujawniono, że autorem zarówno komentarza, jak i całej książki był Vácslav Havel.

Kwatera główna czeskich teozofów mieściła się w Pałacu Lucerna, najambitniejszym przedsięwzięciu biznesowym i architektonicznym nestora rodu. Budowa tego pierwszego i największego centrum rozrywki w Pradze, siedziby popularnego kina i sali koncertowej, kawiarni, barów, restauracji i sklepów, trwała piętnaście lat i pochłonęła gigantyczne środki finansowe, w większości pochodzące z kredytów. Siedmiopiętrowy budynek, oddany w całości do użytku w 1920 roku, robił ogromne wrażenie. Jego sercem była monumentalnych rozmiarów sala koncertowa umieszczona pod ziemią, na głębokości trzech pięter. Występowali w niej – przed dwuipółtysięczną publicznością – najpopularniejsi artyści epoki, między innymi wirtuoz wiolonczeli Pablo Casals, tancerka Josephine Baker, piosenkarz i aktor Maurice Chevalier. Budowniczy Lucerny nie miał jednak okazji podziwiać ich popisów scenicznych (i nigdy nie ukończył planowanej wentylacji i klimatyzacji sali). U schyłku życia troszczył się już tylko o swoją pośmiertną egzystencję, a prowadzenie interesów przekazał synom: Václavowi Marii (1897–1979) i Milošowi (1899–1969).

II

Starszy z braci pod wieloma względami przypominał ojca, choć nie podzielał jego fascynacji spirytyzmem. Podobnie jak ojciec głosował na partię narodowych demokratów, lecz wśród jego przyjaciół byli także ludzie o poglądach liberalnych bądź lewicowych, tacy jak popularny prozaik Eduard Bass, redaktor opiniotwórczego tygodnika „Přítomnost” (Obecność) Ferdinand Peroutka czy komunizujący filozof Josef Ludvík Fischer. Poza wspólnymi zainteresowaniami łączył ich podziw dla twórcy powstałej 28 października 1918 roku Republiki Czechosłowackiej i jej pierwszego prezydenta, znanego z wolnomyślicielskich przekonań Tomáša Garrigue Masaryka.

Brytyjski premier Lloyd George, zapytany, kto najbardziej skorzystał na I wojnie światowej, odpowiedział: „Prezydent Masaryk”. Masaryk, intelektualista o międzynarodowej renomie i poseł parlamentu austriackiego, w 1915 roku nielegalnie wyjechał na Zachód i od tej pory niezmordowanie przekonywał przywódców Francji, Anglii i USA, by po zwycięstwie utworzyli na gruzach monarchii Habsburgów nowe państwo „Czechosłowaków”. W niepodległej republice otoczono go niemal nabożną czcią; w potocznym wyobrażeniu ten „filozof na tronie” zastąpił cesarza Franciszka Józefa. Także pod względem stosunków narodowościowych Republika Czechosłowacka była „małą Austrią”: udział mniejszości narodowych w całej populacji wyglądał niemal identycznie jak w monarchii habsburskiej. Czesi stanowili zaledwie połowę obywateli, podczas gdy Niemcy – niemal jedną czwartą (23,3 procent). „Czechosłowacy” istnieli tylko na papierze i w wyobraźni niektórych polityków; tę fikcyjną narodowość wymyślono, by uzasadnić fakt powstania nowego państwa, w którym Czesi i Słowacy razem stanowili zaledwie 65,5 procent obywateli (według spisu z 1921 roku).

Zarówno Niemcy, jak i Węgrzy (5,5 procent obywateli republiki) na ogół nie utożsamiali się z państwem czechosłowackim i nie byli traktowani jak jego współgospodarze. Przedstawiciel mniejszości niemieckiej senator Ludwig Spiegel tak opisywał w wywiadzie dla dziennika „Bohemia” w 1923 roku stosunek czeskich parlamentarzystów do ich niemieckich kolegów z ław sejmowych: „Raz mówicie »wasze państwo«, to znów »nasze państwo«, jak wam wygodnie. Mówicie: »Musicie być lojalnymi obywatelami, ponieważ to państwo jest waszym państwem, ale to my jesteśmy tutaj prawdziwymi panami, bo to jest nasze państwo; musicie przestrzegać prawa, bo to jest wasze państwo, ale to my ustalamy, co jest prawem, bo to jest nasze państwo«”.

Politycy pięciu największych czeskich ugrupowań politycznych (agrariusze, narodowi socjaliści, socjaldemokraci, narodowi demokraci i katoliccy ludowcy), tylko łącząc swoje siły w formalnych i nieformalnych koalicjach, byli w stanie zmarginalizować partie niemieckie i węgierskie, słowackich autonomistów i rodzimych komunistów. Wprawdzie od 1926 roku przedstawiciele dwóch lub trzech niemieckich partii (agrariuszy, socjaldemokratów i katolickich ludowców) zasiadali w każdym czechosłowackim rządzie, ale musieli zadowolić się kilkoma podrzędnymi resortami.

Partie zabiegały wyłącznie o własne interesy, podporządkowując sobie wszelkie dziedziny życia gospodarczego. Targów politycznych dobijano za kulisami, parlament stał się skrzyżowaniem maszynki do głosowania i Hyde Parku. Narodowi demokraci, z którymi związani byli Havlowie, reprezentowali wielkomiejską burżuazję. Ta partia tradycyjnie kontrolowała system bankowy. Szczególnie silną pozycję miało jednak stronnictwo agrariuszy, zamożnych chłopów i posiadaczy ziemskich. Byli oni największymi beneficjentami przeprowadzonej po 1918 roku konfiskaty dóbr należących uprzednio do austriackiej arystokracji. Tylko Schwarzenbergowie i Schönbornowie władali majątkami o powierzchni dwustu tysięcy hektarów każdy, Liechtensteinowie posiadali około stu sześćdziesieciu tysięcy hektarów, a Kinscy niemal siedemdziesiąt tysięcy hektarów. Ogółem skonfiskowano osiemdziesiąt majątków o powierzchni ponad dziesięciu tysięcy hektarów każdy. Dzięki temu chłopi i posiadacze ziemscy stali się podporą Masarykowskiej republiki, a reprezentująca ich interesy partia w okresie międzywojennym zwyciężała niemal we wszystkich wyborach parlamentarnych. Na jej czele stał utalentowany polityk Antonín Švehla, który wraz z Masarykiem i szefem dyplomacji Benešem faktycznie sprawował władzę w kraju. Łączyło ich jeszcze coś: wszyscy trzej byli synami chłopów.

Ojciec był Słowakiem z Kopčan, urodził się chłopem pańszczyźnianym i chłopem pańszczyźnianym pozostał – wspominał Masaryk w rozmowie z Karlem Čapkiem. – Kiedy znacznie później odwiedzał nas w Pradze, interesowało go tylko, jak okute są konie, jakie dyszle, oprawy i koła mają w Pradze powozy i karety.

Czesi dominowali w administracji państwowej i wojsku (stanowili osiemdziesiąt siedem procent korpusu oficerskiego i aż dziewięćdziesiąt procent generałów). Podziały wewnętrzne, choć ważne i traktowane serio, zeszły na dalszy plan wobec zagrożenia zewnętrznego, za jakie uważano Niemców, Węgrów i nacjonalistycznie nastawionych Słowaków.

Fakt, że przeważającym wyznaniem wśród tych trzech mniejszości był katolicyzm, sprawił, że szerzyły się postawy antyklerykalne. Sprzyjał temu Masaryk i wspierane przez niego, także finansowo, opiniotwórcze środowiska. Kościół katolicki przedstawiano jako bastion germanizacji, obskurantyzmu i zacofania, taki sam przeżytek jak odesłana do lamusa historii monarchia Habsburgów. Czeskim katolikom zarzucano brak patriotyzmu i publicznie pytano, gdzie jest ich stolica: w Pradze czy w Rzymie. Ta argumentacja była żywcem wyjęta z arsenału Bismarckowego kulturkampfu, co nie powinno dziwić, jako że czeski nacjonalizm, choć radykalnie antyniemiecki, stanowił w istocie zwierciadlane odbicie nacjonalizmu niemieckiego. Różnica polegała na tym, że w przeciwieństwie do II Rzeszy, gdzie katolicy stanowili nie więcej niż jedną trzecią obywateli, w Czechach jeszcze na początku wieku niemal sto procent mieszkańców było wyznania rzymsko-katolickiego. W tej sytuacji akt apostazji stał się dla wielu Czechów najprostszym sposobem zamanifestowania swego, niekiedy spóźnionego, patriotyzmu.

W pierwszych latach istnienia państwa niekatolickie wyznania chrześcijańskie przeżyły prawdziwy rozkwit. Półtora miliona Czechów zerwało z Rzymem, z tego siedemset tysięcy przystąpiło do czechosłowackiego Kościoła narodowego, założonego w 1920 roku przez zbuntowanych księży katolic­kich. Liczne były także przypadki konwersji na protestantyzm i prawosławie. Jednakże mimo potężnej akcji propagandowej Kościół katolicki do 1925 roku stracił nie więcej niż jedenaście procent wiernych. Później antyklerykalna gorączka opadła, gdyż Masaryk (podobnie jak Bismarck pół wieku wcześniej) z czasem uznał zaangażowanych politycznie katolików za swoich sprzymierzeńców w walce z radykalną lewicą i mniejszościami narodowymi.

Również Václav M. Havel w 1918 roku wystąpił z Kościoła rzymskokatolickiego i zaprzestał praktyk religijnych, lecz jak sam wspominał, jego apostazja nie oznaczała przyjęcia światopoglądu materialistycznego. Od pierwszych miesięcy istnienia niepodległej Czechosłowacji udzielał się w tworzonych z inspiracji Masaryka organizacjach studenckich. Zrobił tam błyskotliwą karierę: w 1919 roku został przewodniczącym Zrzeszenia Studentów Czechosłowackich, a następnie Związku Młodzieży Czechosłowackiej. Nawiązane w tym okresie znajomości wydatnie pomogły mu w prowadzeniu interesów. Jego firma budowlana pierwsze zlecenie dostała na wybudowanie męskiego akademika w Pradze; niedługo później postawiła jeszcze jeden akademik, tym razem dla dziewcząt.

Młody przedsiębiorca szybko doszedł do wniosku, że odpowiednie kontakty w sferach politycznych to warunek pozyskiwania intratnych umów i tanich kredytów. Dzięki swej aktywności w organizacjach studenckich zbliżył się do Hradu, czyli wpływowego środowiska współpracowników prezydenta Masaryka. Związał się także z masonerią, do której w 1923 roku wprowadził go związany z establishmentem politycznym nowego państwa pisarz Karel Čapek. Członkami loży 28 Października byli między innymi minister spraw zagranicznych Edvard Beneš i Jan Masaryk, syn prezydenta.

Jeszcze jesienią tego samego roku Václav M. Havel wyjechał na sześć miesięcy do Stanów Zjednoczonych. Wizytował na własny koszt tamtejsze uniwersytety, stowarzyszenia młodzieży chrześcijańskiej i loże masońskie. Jego pobyt za oceanem zorganizowały wspólnie środowiska masońskie oraz Young Men’s Christian Association (Związek Chrześcijańskiej Młodzieży Męskiej), czyli popularny YMCA; Havel był działaczem, a w latach 1928–1933 prezesem praskiego oddziału tego stowarzyszenia (był również członkiem elitarnej organizacji charytatywnej Rotary Club).

W Ameryce zobaczył, czym jest i jak w praktyce działa liberalne społeczeństwo. Monarchia Habsburgów była krajem sztywnych hierarchii i podziałów społecznych, w którym arystokratyczne pochodzenie znaczyło więcej niż choćby największy majątek (na ogół zresztą jedno szło w parze z drugim). Tymczasem Czesi stanowili naród ambitnych parweniuszy. Pozbawieni rodzimych tradycji szlacheckich przedstawiciele elit politycznych i finansowych poszukiwali innego, ekskluzywnego wzorca zachowań i wielu z nich odnalazło go w Ameryce. Loże masońskie, kluby dla dżentelmenów, elitarne salony skupiające przedstawicieli świata sztuki i nauki, polityki i finansjery były przejawami tego samego zjawiska. Tylko przy pewnej dozie naiwności można się było dopatrzeć w tym deklarowanego oficjalnie egalitaryzmu.

Václav M. Havel nie był nigdy sympatykiem lewicy. Podobnie jak jego ojciec, głosował na narodowych demokratów, czyli czeskich endeków, i utrzymywał zażyłą znajomość z ważnym działaczem tej partii Karlem Baxą. Ów polityk na przełomie 1899 i 1900 roku odegrał wyjątkowo niechlubną rolę w głośnym procesie Leopolda Hilsnera, bezdomnego Żyda oskarżonego o mord rytualny. Baxa reprezentował rodzinę zamordowanej młodej dziewczyny Anežki Hrůzovej, podczas gdy Masaryk na łamach prasy austriackiej, związanej z kapitałem żydowskim, występował przeciwko mitowi mordu rytualnego, pośrednio biorąc oskarżonego w obronę. Czeska opinia publiczna uznała wtedy przyszłego prezydenta za zdrajcę, prasa atakowała go w najbardziej niewybredny sposób. Odważna postawa Masaryka zyskała mu jednak uznanie w kręgach liberalnych na zachodzie Europy i w Ameryce; wdzięczność tamtejszych środowisk żydowskich – jak sam wspominał w rozmowie z Karlem Čapkiem – „bardzo mu pomogła” podczas I wojny światowej, gdy zabiegał o poparcie dla sprawy czechosłowackiej. Mniej znany jest fakt, że również Baxie zwróciły się jego antysemickie filipiki. Zrobił bowiem karierę polityczną, której zwieńczeniem była funkcja burmistrza Pragi. Pełnił ją przez niemal cały okres istnienia międzywojennej Czechosłowacji.

W jaki sposób Havel godził aktywność w masonerii, organizacjach chrześcijańskich i liberalnym środowisku Masaryka z głosowaniem na wyznających integralny nacjonalizm narodowych demokratów? Jak to możliwe, że jednocześnie przyjaźnił się z ludźmi zajmującymi przeciwne strony politycznej barykady: ksenofobicznymi nacjonalistami, liberałami, socjalistami, a nawet komunistami? Cóż, był przede wszystkim biznes­menem prowadzącym interesy w kraju trzymanym mocno w garści przez polityczny kartel. Václav M. Havel uchodził za jednego z najbardziej ustosunkowanych i najzamożniejszych ludzi w Pradze, ale jego osobisty majątek nie był aż tak imponujący, jak powszechnie sądzono. Miał wprawdzie liczne nieruchomości, własną firmę budowlaną i znaczący udział w rodzinnym interesie, ale inwestycje na Barrandovie, gdzie w latach trzydziestych ubiegłego wieku wybudował osiedle willowe na wzór podobnych osiedli ujrzanych dziesięć lat wcześniej w Kalifornii, pochłonęły ogromne środki pochodzące z kredytów, których spłatę rozłożono mu na wiele lat. W istocie był tak zadłużony, że po wojnie uniknął nawet zapłacenia tzw. podatku milionerskiego.

Restauracja Terasy na Barrandovie, prawdziwy klejnot w koronie Zakładów Gastronomicznych Lucerny i Barrandova i oczko w głowie swego właściciela, stała się jednym z najmodniejszych miejsc w Pradze, przyciągającym artystów, ludzi mediów, polityki i biznesu. Malownicze wzgórze za miastem zasłynęło jednak przede wszystkim z innego powodu – jako siedziba wytwórni filmowej Miloša Havla.

Młodszy z braci rozpoczął przygodę z kinematografią w wieku osiemnastu lat; nauczył się obsługiwać kamerę i samodzielnie kręcił krótkie filmy dokumentalne. Po śmierci ojca odziedziczył należącą do niego spółkę Lucernafilm i zaczął sprowadzać najnowsze przeboje kinowe z Niemiec, a wkrótce także z Ameryki. Publiczność waliła drzwiami i oknami na filmy z Charliem Chaplinem i Busterem Keatonem, szczególnie na popularne westerny. Gdy w 1929 roku w kinie Bio Lucerna po raz pierwszy w Czechosłowacji zaprezentowano film dźwiękowy, sala nie pomieściła wszystkich chętnych. Miloš Havel postanowił pójść za ciosem i zamiast sprowadzać cudze filmy, stworzył własne Hollywood nad Wełtawą.

W latach trzydziestych ubiegłego wieku w Studiach Filmowych Barrandov AB powstały trzydzieści dwa pełnometrażowe filmy fabularne. Miloš Havel stał się potentatem w branży, prawdziwym magnatem, gromadząc przy tym znacznie większy osobisty majątek niż jego stateczny brat Václav. Całe miasto mówiło o regularnych pijatykach, jakie urządzał z udziałem zaprzyjaźnionych artystów, nie tylko aktorów, aktorek czy reżyserów filmowych, lecz także pisarzy, malarzy i tancerzy w swej luksusowej willi na Barrandovie. Jego najbliższym przyjacielem był aktor Jan Werich, współtwórca awangardowego Teatru Wyzwolonego (Osvobozené divadlo), słynącego z wyjątkowo dowcipnych, zaangażowanych politycznie spektakli. Razem rozbijali się po mieście sportowym mercedesem Miloša, który był także fanem motoryzacji i starał się nie przegapić żadnych zawodów automobilowych.

Václav M. Havel, dżentelmen w każdym calu, unikający ekstrawagancji i prowadzący niemal ascetyczny tryb życia, nie był zachwycony hulaszczym trybem życia młodszego brata i jego ledwie skrywanym homoseksualizmem. On także miał grono przyjaciół, których podejmował, ale ich spotkania miały zupełnie inny charakter. W latach trzydziestych ubiegłego wieku z jego inicjatywy powstała tzw. Grupa Barrandov, złożona z polityków, ekonomistów i filozofów. Członkowie grupy – jej nazwa pochodziła od miejsca spotkań – szukali dróg wyjścia z kryzysu gospodarczego, który sprawił, że w 1933 roku liczba bezrobotnych w czternastomilionowej Czechosłowacji osiągnęła milion, a produkcja przemysłowa zmalała niemal o połowę w stosunku do stanu z 1929 roku. Grupa Barrandov wydawała pismo pod nazwą „Demokratický střed” (Centrum Demokratyczne), zmienioną później na „Program”. Większość jej członków, jak wspominał gospodarz, należała do masonerii; politycznie sytuowali się na lewym skrzydle narodowej demokracji. Wkrótce, rozczarowani polityką swojej partii, dołączyli do narodowych socjalistów, z którymi związany był minister spraw zagranicznych Edvard Beneš.

Mimo różnicy charakterów i odmiennych zainteresowań stosunki między braćmi układały się poprawnie; także wtedy, gdy Václav Maria ponownie się ożenił. Jego pierwszą żoną była Běla Friedländerová, reprezentantka Czechosłowacji w pływaniu i skokach do wody. Małżeństwo było bezdzietne i rozpadło się po pięciu latach. Synowie Václava Marii dowiedzieli się o tym przypadkiem, szperając w rodzinnych papierach. Pytanie o to, kim była pierwsza żona ojca, wywołało u rodziców widoczną konsternację.

Božena Vavrečková, studentka Akademii Sztuk Pięknych i córka dyrektora słynnych zakładów Bati, w wieku dwudziestu jeden lat uchodziła za najlepszą partię w stolicy. Wychowana za granicą, znała biegle francuski i niemiecki, a w dojrzałym wieku opanowała angielski i rosyjski. Prawdziwa młoda dama, atrakcyjna i elokwentna, zrobiła piorunujące wrażenie na starszym o całe szesnaście lat Havlu. Podczas jednego z przypadkowych spotkań towarzyskich jesienią 1934 roku dała mu do zrozumienia, że nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby zaprosił ją na randkę do któregoś z modnych lokali. Havel natychmiast się z nią umówił i już wtedy był gotów ją poślubić. Najpierw jednak, zgodnie ze zwyczajem, przedstawił ją matce. Kilka tygodni później byli zaręczeni, a 14 czerwca 1935 roku burmistrz miasta stołecznego Pragi Karel Baxa udzielił im ślubu w ratuszu przy Rynku Staromiejskim. 5 października 1936 roku przyszedł na świat ich pierworodny syn. Zgodnie z rodzinną tradycją otrzymał imię Václav.Rozdział drugi

Najspokojniejszy zakątek Europy

I

Pierwsza pocztówka, jaką dostał mały Venoušek (lub też Vašek), jak nazywali go rodzice, zaczynała się tak: „Wielmożny Panie, Wasza Łaskawość. Ośmielamy się przesłać Panu nasze uniżone pozdrowienia”. Nadawcami byli kucharka, pokojówka, ogrodnik i szofer, zatrudnieni w wiejskiej rezydencji jego rodziców; w całym liście utrzymywał się absurdalny, służalczy ton, charakterystyczny dla na wpół feudalnych stosunków panujących na morawskiej prowincji.

„W dzieciństwie – wspominał Havel – zwłaszcza kiedy mieszkaliśmy w naszej wiejskiej posiadłości, a ja chodziłem do wiejskiej szkoły, korzystałem z różnych udogodnień i przywilejów; w odróżnieniu od moich kolegów byłem »pańskim synkiem«, pochodziłem z bogatej, a zatem wpływowej rodziny, zatrudniającej – jak to było w tym środowisku w zwyczaju – także służbę: kucharkę, służącą, ogrodnika, szofera i moją wychowawczynię”. Jedno z najwcześniejszych zdjęć Havla, wykonane w gabinecie burmistrza Baxy, przedstawia małego berbecia siedzącego na wysokim krześle z koroną z kwiatów na głowie. Na większości zdjęć, a także na amatorskich filmach kręconych przez jego ojca, z reguły towarzyszą mu zachwyceni dorośli. „Na tych filmach jestem w centrum zainteresowania obecnych; rozkapryszony, burżujski brzdąc, którym zajmują się guwernantki, krewni, przyjaciele, a nawet sam burmistrz miasta Pragi”.

Zaabsorbowany licznymi obowiązkami, wiecznie zajęty ojciec nie miał wiele czasu dla syna, aczkolwiek to on jest autorem jego licznych fotografii. Wkrótce chłopiec przywyknął do towarzystwa guwernantek, zwłaszcza gdy 11 października 1938 roku urodził się jego młodszy brat Ivan. Václav zaczął wyrastać na samotnika; w rodzinie często opowiadano ze śmiechem, jak to w dzieciństwie po prostu wyszedł z gabinetu ojca w Lucernie, nie mogąc się doczekać, aż ten poświęci mu chwilę uwagi. Kiedy tylko nauczył się czytać, przesiadywał godzinami w rodzinnej bibliotece, podczas gdy młodszy brat bawił się na dworze z rodzicami lub guwernantką. „Václav siedział w swoim pokoju nad książkami, a ja biegałem po lesie” – powiedział Ivan Havel.

W niewielkim podręcznym księgozbiorze wiejskiej posiadłości, w której bracia spędzali większość czasu, dominowały beletrystyka, poezja i książki popularyzatorskie z zakresu nauki i filozofii. Pierwsze lektury zakreśliły krąg zainteresowań ­Václava, który w wieku sześciu lat zaczął prowadzić dziennik, a gdy miał lat dziewięć, postanowił, że zostanie „albo naukowcem, albo dziennikarzem, albo politykiem”, tak jak jego dziadek Hugo Vavrečka. „Pochodził wprawdzie z biedniutkiej śląskiej rodziny – pisał o nim wiele lat później – został jednak człowiekiem dziewięciorga rzemiosł”. Bracia Havlowie w każde wakacje odwiedzali dziadka i babkę Józefę w ich fabrykanckiej willi w Zlínie na Morawach i po latach zgodnie twierdzili, że to właśnie dzięki niemu dorastali w prawdziwie intelektualnej atmosferze.

Hugo Vavrečka urodził się w Śląskiej Ostrawie (do 1919 roku Polskiej Ostrawie) w rodzinie drobnego urzędnika. Ojciec wcześnie go osierocił; wkrótce potem zmarła na gruźlicę również matka i rodzeństwo. Mimo to ukończył studia na politechnice w Brnie, a po odbyciu rocznej służby wojskowej w Trieście, w tamtejszej bazie austriackiej marynarki wojennej, pracował naukowo. Opatentował kilka wynalazków z dziedziny elektrotechniki, szybko jednak doszedł do wniosku, że nie zaspokoi w ten sposób swoich potrzeb finansowych. Za namową przyjaciół, redaktorów wydawanego w Brnie dziennika „Lidové noviny” (Gazeta Ludowa), został publicystą tej liberalnej, opiniotwórczej gazety, z której kręgu wywodziło się wielu późniejszych współpracowników prezydenta Masaryka, między innymi Karel Čapek. Początkowo pisał o gospodarce, potem także o polityce zagranicznej, a w 1912 roku wyjechał jako korespondent wojenny na Bałkany. Publikował również opowiadania humorystyczne (pod pseudonimem Hugo Vavris), a do szuflady tworzył nowelki w rodzimej, niezrozumiałej dla Czechów śląskiej gwarze laskiej.Ivan i Václav z dziadkiem Vavrečką

Jego najbardziej znanym utworem literackim jest satyryczna opowieść Lelíček ve službách Sherlocka Holmese (Leliczek w służbie Sherlocka Holmesa). Tytułowy bohater, rodowity prażanin, zainteresowany jedynie tym, by napchać sobie kałdun i zarobić parę groszy, okazuje się sobowtórem władcy Portoryko, o czym pewnego dnia informuje go Sherlock Holmes we własnej osobie. Słynny detektyw proponuje, żeby wspólnie udali się na egzotyczną wyspę, gdzie pan Lelíček miałby, kiedy zajdzie taka potrzeba, odgrywać rolę monarchy. Po wielu nieprawdopodobnych perypetiach nasz bohater przejmuje władzę w zamorskim królestwie i wysyła słynnego detektywa w świat, by tym razem to jemu znalazł sobowtóra, który wyręczy go w uciążliwych obowiązkach władcy.

W 1932 roku w Studiach Filmowych Barrandov AB powstała ekranizacja powieści o Lelíčku. Film z udziałem największych gwiazd rodzimego kina Vlasty Buriana i Lídy Baarovej (późniejszej kochanki Goebbelsa) wyprodukował Miloš Havel. Komedia odniosła wielki sukces i choć Vavrečka nie skorzystał z okazji, by zrobić karierę w światku rodzimej kinematografii, przy tej okazji poznał rodzinę Havlów. Być może więc małżeństwo jego córki ze starszym bratem producenta filmu, inżynierem Václavem M. Havlem, było w jakiejś mierze następstwem jego jednorazowej przygody z kinem.

Po wybuchu I wojny światowej Vavrečka został zmobilizowany do armii austriackiej. Całą wojnę spędził w Trieście, gdzie służył jako oficer, jednocześnie będąc członkiem Mafii (­Maffie), czechosłowackiej organizacji niepodległościowej założonej przez Masaryka, którego poznał jeszcze podczas studiów. Działalność Mafii, której nazwa nawiązywała do epitetu, jakim pod koniec XIX wieku czescy nacjonaliści określali grono sympatyków profesora Masaryka, polegała głównie na zbieraniu informacji wywiadowczych i potajemnym formowaniu przyszłych Legionów Czechosłowackich. Jesienią 1918 roku Vavrečka wraz z grupą czeskich i chorwackich oficerów bez jednego wystrzału przejął władzę w mieście, a następnie zorganizował powrót rodaków do Pragi. Po proklamowaniu niepodległości Czechosłowacji 28 października 1918 roku został mianowany konsulem w Trieście. Karel Čapek powiedział mu później, że Masaryk mawiał o nim: „Vavrečka? Ten mi się udał”.

Kolejne lata to okres błyskotliwej kariery Hugona Vavrečki w dyplomacji. Zaraz po wojnie wziął udział w rozmowach pokojowych w Paryżu, po powrocie do Pragi zaś minister spraw zagranicznych Edvard Beneš zaproponował mu posadę posła w Budapeszcie lub konsula generalnego w Hamburgu. Vavrečka wybrał to drugie. Na Węgry pojechał kilka lat później już jako ambasador, a stamtąd, w 1926 roku, do Wiednia. Będąc zwolennikiem ścisłej współpracy politycznej i gospodarczej z państwami sukcesorskimi c.k. monarchii, na własną rękę nawiązywał kontakty z przedstawicielami austriackich i węgierskich elit. Beneš uznał jednak działania swego ambasadora za nielojalność i samowolę i w 1932 roku zmusił go do złożenia dymisji.

Vavrečka przyjął wówczas ofertę Tomáša Bati i został członkiem zarządu jego firmy odpowiedzialnym za kontakty zagraniczne. Poznali się ćwierć wieku wcześniej, w 1906 roku. Baťa, szewc z dziada pradziada, w młodości wybrał się do Ameryki, gdzie zatrudnił się w zakładach Forda, by przyjrzeć się tamtejszym metodom produkcji i organizacji pracy. „Szukałem systemu, który działałby automatycznie, jak wschód i zachód słońca” – wspominał po latach. To, co zobaczył za oceanem, zrobiło na nim tak wielkie wrażenie, że po powrocie wybrał się z wizytą na wydział elektrotechniczny politechniki w Brnie i poprosił napotkanego tam asystenta, by ten wyjaśnił mu zasady działania elektryczności. Młody Vavrečka przystępnie wytłumaczył mu, czym jest prąd stały, zyskując w ten sposób szacunek i sympatię przyszłego króla obuwia.

Podobno Tomáš Baťa nigdy nie zdołał pojąć, czym jest prąd zmienny, ale to nie przeszkodziło mu podczas I wojny światowej wzbogacić się na dostawach dla wojska. W 1927 roku zrealizował wreszcie swój plan: wraz ze swym młodszym, przyrodnim bratem Janem Antonínem Baťą wprowadzili produkcję taśmową w fabryce obuwia w Zlínie. Zakłady produkowały dziennie sto tysięcy par butów, a Vavrečka chętnie służył właścicielowi radą nie tylko w sprawach dotyczących udoskonalenia metod produkcji zakładów, lecz także w kwestiach marketingowych; to za jego sugestią zmieniono na przykład wyjątkowo obskurne początkowo wystawy sklepów Bati. W samej tylko Czechosłowacji było ich dwa tysiące.

Vavrečka pomagał też w nawiązywaniu kontaktów zagranicznych firmy. Miało to niebagatelne znaczenie dla zakładów produkujących głównie na eksport i szukających nowych rynków zbytu, także na innych kontynentach. Jak głosi znana anegdota, w 1932 roku dwaj wysłannicy Bati polecieli do Afryki ­Północnej, by zbadać potencjał tamtejszego rynku. Każdy z nich wysłał do centrali w Zlínie telegram. Pierwszy napisał: „Tutaj nikt nie nosi butów. Żadnej możliwości zbytu. Wracam do domu”. Drugi: „Wszyscy są bosi. Ogromne możliwości zbytu, przyślijcie buty jak najprędzej”. Jeśli ta anegdota jest prawdziwa, obydwie depesze trafiły na biurko dziadka Václava Havla, który w owym czasie, po wymuszonej rezygnacji z kariery w służbie dyplomatycznej, przyjął dyrektorską posadę w firmie Bati.

Dwa tygodnie później właściciel fabryki zginął w katastrofie lotniczej. Jego następca Jan Antonín Baťa, mimo osobistej awersji, jaką żywił wobec Vavrečki, pozostawił go na stanowisku w uznaniu dla jego kompetencji i znajomości wśród praskich polityków. Pod koniec dekady firma miała już dziewięć fabryk za granicą i zatrudniała ogółem ponad sto tysięcy ludzi. Perłą w koronie firmy, a zarazem kluczowym ośrodkiem rodzimego przemysłu był położony trzysta kilometrów na wschód od Pragi Zlín. Nazwisko dyrektora tamtejszych zakładów cieszyło się coraz większą renomą w kręgach gospodarczych i przemysłowych. W 1938 roku Hugo Vavrečka został komisarzem czechosłowackiej ekspozycji na wystawie światowej w Nowym Jorku, a na praskich salonach zaczęto plotkować o jego możliwym powrocie do czynnej polityki.

II

Spektakularny sukces zakładów Bati to – wbrew mitowi czeskiej przedsiębiorczości – wyjątek od reguły. Większość rodzimych fabryk w międzywojennej Czechosłowacji była własnością kapitału niemieckiego, a koncentracja przemysłu na pograniczu z Niemcami miała fatalne skutki dla stabilności politycznej państwa. Kryzys gospodarczy lat trzydziestych ubiegłego wieku najdotkliwiej dał się we znaki właśnie w Sudetach: zamarł cały tamtejszy przemysł, a bezrobotnych liczono w setkach tysięcy. W 1935 roku kontrolowana przez nazistów Partia Sudecko­niemiecka (Sudetendeutsche Partei) uzyskała w wyborach dwie trzecie głosów czeskich Niemców. Trzy lata później Adolf Hitler zaczął domagać się rewizji granic, a prezydent Edvard Beneš, pod naciskiem Anglii i Francji, zdał się na międzynarodowy arbitraż. Rząd czechosłowacki początkowo ogłosił powszechną mobilizację, ale Czesi szybko stracili zapał do wojaczki, gdy zdali sobie sprawę, że sojusznicy zostawili ich własnemu losowi. 30 września 1938 roku przywódcy Francji, Wielkiej Brytanii, Niemiec i Włoch zdecydowali w Monachium, że Czesi obejdą się bez Sudetów, co oznaczało utratę niemal czterdziestu procent terytorium Czech, Moraw i Śląska, trzech i pół miliona obywateli, czterdziestu procent rodzimego przemysłu, a także wzniesionych w poprzednich latach ogromnym kosztem umocnienień obronnych. W następstwie tych decyzji, zaakceptowanych przez prezydenta Beneša i rząd, Czechosłowacja przestała być krajem zdolnym do samodzielnego istnienia.WYDAWNICTWO CZARNE sp. z o.o.

www.czarne.com.pl

Sekretariat: ul. Kołłątaja 14, III p., 38-300 Gorlice

tel. +48 18 353 58 93, fax +48 18 352 04 75

e-mail: [email protected], [email protected],

[email protected], [email protected], [email protected]

Redakcja: Wołowiec 11, 38-307 Sękowa

tel. +48 18 351 00 70

e-mail: [email protected]

Sekretarz redakcji: [email protected]

Dział promocji: ul. Hoża 42/1, 00-516 Warszawa

tel./fax +48 22 621 10 48

e-mail: [email protected], [email protected],

[email protected], [email protected]

Dział marketingu: [email protected]

Dział sprzedaży: [email protected],

[email protected], [email protected]

Audiobooki i e-booki: [email protected]

Skład: d2d.pl

ul. Sienkiewicza 9/14, 30-033 Kraków, tel. +48 12 432 08 52

e­-mail: [email protected]

Wołowiec 2014

Wydanie I

Ark. wyd. 19
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: