Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Inna niż wszystkie - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Styczeń 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
10,99

Inna niż wszystkie - ebook

Pierce lubił kobiety wyzwolone, skoncentrowane na karierze i na sobie. Kiedy przychodził czas na seks, obie strony dostawały to, czego chciały, a potem każde szło w swoją stronę. Anna była przeciwieństwem tego rodzaju kobiet, a mimo wszystko budziła w nim pożądanie...

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-276-1950-1
Rozmiar pliku: 696 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Anna Aronson dmuchnęła w plastikową rurkę. Jakżeby to było dobrze, pomyślała, gdyby jej kłopoty rozpłynęły się w powietrzu jak te mydlane bańki.

Chłopcy bawili się w gęstej szmaragdowej trawie, popiskując z uciechy, jak to małe dzieci. Nie mogła nie roześmiać się, chociaż wcale nie było jej do śmiechu. Co będzie, jak nie dostanie tej pracy?

Zauważyła zbliżającą się ku niej kobietę, tę samą, z którą już raz rozmawiała.

– Pan Hollister czeka w gabinecie. Wejście z patio. – Wskazała w stronę rozległego domu w najelegantszej części Greenwich w Connecticut.

– A chłopcy…

– Ja ich popilnuję. Do szefa należy ostatnie zdanie, ale ma pani moje poparcie, jeśli cokolwiek jest dla pani warte.

Anna oddała butelkę z mydlinami i rurką i poczuła się tak, jakby na wzburzonym morzu oddawała sprzęt ratujący życie. Ta rozmowa zadecyduje o tym, czy wypłynie, czy utonie. Jeśli nie dostanie pracy, nie będzie miała nawet na czynsz i elektryczność.

– Dziękuję, pani Findley.

– Mam na imię Sarah. I, Anno, nie daj się zastraszyć Pierce’owi. To dobry pracodawca i porządny człowiek, chociaż skomplikowana osobowość.

Skomplikowana osobowość? Strach ścisnął Annę za gardło. Ruszyła w stronę domu. Przez oszklone drzwi zauważyła przyszłego pracodawcę siedzącego przy masywnym drewnianym biurku.

Zapukała. Uniósł wzrok znad sterty papierów, zmarszczył brwi i ruchem głowy poprosił, by weszła.

Pierce Hollister, mężczyzna z figurą supermodela i ciemnymi włosami wystylizowanymi na przemyślany nieład, wyglądał jak z reklamy zachęcającej młodych bogaczy do zakupienia nowego kosztownego gadżetu do kolekcji luksusowych dóbr, wśród których upływa im życie. Emanował pewnością siebie i poczuciem władzy.

Podobnie jak ów przystojny, czarujący i bogaty mężczyzna, przez którego wpadła w obecne tarapaty.

– Dzień dobry, panie Hollister. Jestem Anna Aronson.

Orzechowe oczy zlustrowały ją bez śladu sympatii.

– Dlaczego została pani zwolniona z ostatniej pracy?

Speszona jego obcesowością, przystanęła. Zauważyła, że ściany pokoju były obwieszone obrazami. O Boże, to oryginały, pomyślała. A drugą myślą było: weź się w garść, odpowiadaj.

– Zostałam zwolniona, ponieważ nie chciałam umówić się na randkę z ojcem jednego z moich uczniów.

– Proponował pani randkę?

– Tak.

– Dlaczego nie złożyła pani skargi do dyrektora?

– Złożyłam, ale on był jednym z głównych darczyńców szkoły, a jego żona filarem kampanii zbierania społecznych środków na jej działalność. Moja skarga trafiła do kosza.

– Jak długo pani tam pracowała?

– Daty są w moim CV.

– Pytam.

– Bezpośrednio po ukończeniu studiów zostałam zatrudniona w niepełnym wymiarze godzin jako korepetytorka uczniów mających trudności z nauką. Pół roku później zwolnił się etat nauczycielski i zaproponowano mi zatrudnienie w pełnym wymiarze. W sumie przepracowałam tam trzy i pół roku.

– I mimo tak długiej historii zatrudnienia wyrzucono panią z powodu oskarżeń jednego z rodziców. Woleli uwierzyć jemu niż pani.

– Dyrektor doszedł do wniosku, że prywatnej szkole trudniej jest pozyskać hojnych darczyńców niż wykładowców nauczania początkowego.

– A może potrzebowali pretekstu, żeby się pani pozbyć, bo nie była pani wystarczająco dobra.

Ta insynuacja bardzo ją zabolała.

– Dostawałam najwyższe oceny, a także związane z tym podwyżki wynagrodzenia.

– A jeśli zadzwonię, żeby zweryfikować pani historię?

– Jeśli pan zadzwoni, usłyszy pan historię owego rodzica, według której ja uwzięłam się na ucznia, kiedy jego ojciec odrzucił moje awanse.

– A te awanse z pani strony były?

– Oczywiście, że nie. On jest żonaty.

– Żonaci mężczyźni miewają przygody.

– Nie ze mną.

– Z pani CV wynika, że ukończyła pani z najwyższymi honorami Vanderbilt. Moja asystentka twierdzi, że realizują tam jeden z najlepszych programów edukacyjnych w kraju. Jak to jest, że nie może pani znaleźć pracy w zawodzie?

– Najwidoczniej konflikt z wpływowymi ludźmi odbija się szerokim echem na lokalnym rynku pracy.

Domyślił się, że dostała wilczy bilet.

– Nie ma pani doświadczenia jako opiekunka do dzieci.

– Nie mam, ale zajmowałam się dwudziestką dzieciaków na obozach wakacyjnych, a ponadto jestem matką, która doskonale sobie radzi z kładzeniem do łóżka, kąpaniem i karmieniem dziecka o odpowiedniej porze.

Odchylił się do tyłu w fotelu i utkwił w niej nieruchomy wzrok. Nie spuściła oczu. Miała nadzieję, że on dostrzeże w nich szczerość i gotowość do pracy. Cisza przedłużała się nieznośnie. Poczuła się w końcu tak niekomfortowo jak owego dnia w gabinecie dyrektora szkoły, kiedy była zmuszona odpierać niesłuszne oskarżenia.

– Nie wierzę pani.

Poczuła przygnębienie. Nie potrafiąc dowieść niewinności, mogła tylko patrzeć bezsilnie na jego niesympatyczną twarz. Nadzieja ulatniała się jak bąbelki ze szklanki z wodą sodową. Do czasu zwolnienia z pracy w szkole nigdy nie kwestionowano jej uczciwości. Teraz nikt jej nie wierzył. Jeśli będzie chciała wrócić do zawodu, musi oczyścić nazwisko. Tymczasem jej priorytetem jest zarobić na jedzenie i dach nad głową dla syna.

– Myślałem o zatrudnieniu bardziej dojrzałej kobiety – ciągnął Pierce Hollister. – Ponadto jest pani obciążona obowiązkami wobec własnego dziecka.

– Cody ma siedemnaście miesięcy, jest tylko o sześć miesięcy starszy od pańskiego syna. Powinni stanowić dla siebie odpowiednie towarzystwo, obu przyda się taki kontakt – odrzekła z przekonaniem, ale widok groźnej miny Hollistera ją speszył.

– Jedno hałaśliwe dziecko w domu w zupełności wystarczy. Dwoje to katastrofa. Powinienem pokazać pani drzwi, ale Sarah przysięga, że jest pani odpowiednią kandydatką, a ja potrzebuję niani od zaraz. Tym bardziej, że nikt oprócz pani się nie zgłosił.

Nadzieja odżyła w Annie.

– Będę się pani bacznie przyglądał, Anno. Jeden fałszywy krok i chociaż jestem w przymusowej sytuacji, znajdzie się pani razem ze swoim małym rudzielcem za drzwiami. Jasne?

Odetchnęła z ulgą, oczy zaszły jej łzami, bo chociaż Hollister nie miał do niej zaufania, dał jej pracę.

– Tak, panie Hollister.

– Ile czasu potrzebuje pani na przeprowadzkę?

Szybko obliczyła czas, jaki musi poświęcić na drogę w obie strony… i koszt. Czy wystarczy gotówki, którą miała w portfelu, na taksówkę na stację kolejową i ze stacji? Dwa razy. Z ledwością.

– To będzie godzina drogi pociągiem w każdą stronę, i godzinę potrzebuję na spakowanie się. Możemy zdążyć na kolację Grahama.

– Nie ma pani samochodu?

– Nie.

Już nie. Publiczny transport nie jest taki zły, jeśli się nie jeździ w godzinach szczytu.

– Chcę, żeby objęła pani obowiązki wcześniej. Zawiozę panią.

– Ale…

– Chce pani tej pracy czy nie?

– Chcę, ale… mam pytanie.

– Tak?

– Pani Findley nie mówiła, jak długo będzie mnie pan potrzebował. Stwierdziła, że dopóki matka Grahama nie wróci z pracy za granicą, nie sprecyzowała jednak, czy chodzi o tygodnie, czy miesiące.

– Nie powiedziała, bo sami nie wiemy. To jest umowa bezterminowa. Otrzyma pani wynagrodzenie za cały miesiąc bez względu na to, czy przepracuje pani jeden dzień, czy trzydzieści dni. Ponadto dostanie pani odprawę. Jeśli to dla pani problem, to proszę nie zajmować mi czasu.

– Nie, żaden problem. To mi odpowiada.

Trudno będzie zaplanować wydatki, ale lepszy rydz niż nic. I to by wyjaśniało, dlaczego wynagrodzenie jest tak wysokie.

– Proszę to podpisać. – Podsunął jej kilka kartek i pióro.

– Mogę najpierw przeczytać?

– Przeczyta pani po drodze, w samochodzie.

Okrążył biurko i stanął jej za plecami. Obejrzała się. Miał dobrze ponad metr osiemdziesiąt wzrostu, a w ramionach był ze dwa razy szerszy od niej. Potężny facet, w sensie dosłownym, nie tylko potentat finansowy. Podobny do tego, przez którego została zwolniona z pracy.

– Jedźmy. Sarah popilnuje pani syna.

Anna rzuciła niespokojne spojrzenie za okno. Niechętnie zostawiała Cody’ego z obcą osobą w miejscu, gdzie było tak dużo wody. Dom stał nad rzeką, a ponadto w ogrodzie znajdował się duży basen i jacuzzi, kuszące miejsca dla małego chłopca, który lubił taplać się w wodzie.

– Czy przed wyjazdem mogę powiedzieć do widzenia Cody’emu i zamienić dwa słowa z panią Findley?

– Byle szybko. Spotkamy się przed domem. Po drodze wstąpimy do laboratorium, podda się pani testowi na zawartość narkotyków we krwi. Nie muszę mówić, że jeśli test wypadnie niepomyślnie albo pani referencje nie zostaną potwierdzone, wylatuje pani. Bez odprawy.

– Rozumiem. Niech się pan nie martwi. I dziękuję, że dał mi pan szansę. – Wyciągnęła dłoń. Zignorował ją. Poczuła się okropnie. Ręka jej opadła.

– Obym nie pożałował.

Anna otwierała drzwi i w duchu porównywała swój skromny dom z luksusową posiadłością należącą do mężczyzny, który stał nad nią jak drapieżny ptak nad ofiarą. Jej całe mieszkanie zmieściłoby się w salonie, w którym pani Findley prowadziła z nią wstępną rozmowę i przedstawiała warunki zatrudnienia.

Podróż upłynęła w krępującym milczeniu. Anna odnosiła wrażenie, że nowy pracodawca jej nie lubi. Warunki umowy też były dziwne. Dlaczego musiała podpisać klauzulę o zachowaniu dyskrecji? Jaka tajemnica kryła się w domu Hollistera, której odkryciem ktoś mógłby być zainteresowany?

Wszedł za nią do mieszkania.

– Niedawno się pani wprowadziła?

– Prawie cztery lata temu.

– I zawsze tak tu wyglądało?

– Tak.

– Jest pani zwolenniczką minimalizmu?

– Mój eksmąż zabrał większość mebli, kiedy się wyprowadzał – wyjaśniła niechętnie. Wraz z samochodem i jej wiarą w ludzi oraz miłość.

– Kiedy to było?

Po co mu ta wiedza? Choć właściwie ma rację, że jest ostrożny. W jego domu jest cała masa wartościowych przedmiotów. Nie potrzebowała zaliczeń z historii sztuki, by się zorientować, że wiele spośród jego obrazów i rzeźb było wartych więcej, niż ona zarabiała w ciągu roku w szkole. Z drugiej strony ona też ma prawo obawiać się bycia sam na sam z obcym, bogatym i wpływowym mężczyzną. Przekonała się boleśnie, że bogactwo często idzie w parze z arogancją, a arogancja z przekonaniem o wszechwładzy. Wszechwładza zaś prowadzi do nieumiejętności akceptowania odmowy.

Umyślnie pozostawiła uchylone drzwi do holu.

– Mąż wyprowadził się, kiedy poszłam do szpitala urodzić naszego syna.

Spojrzał na nią uważniej. Musiało go zaniepokoić, że nadal przeżywała odrzucenie przez męża nie tylko jej, lecz także dziecka. Że się nią znudził, to jedno, ale że nie akceptował własnego dziecka…

– Nie uprzedził pani, że odchodzi?

– Nie. Zostawił mnie pod izbą przyjęć i powiedział, że idzie zaparkować samochód. Nie wrócił. Bałam się, nie wiedziałam, że się wyprowadził, dopóki nie wróciłam z Codym taksówką do pustego mieszkania.

– Domyślam się, że pani mąż nie był zadowolony, że zaszła pani w ciążę?

– Potrzeba dwojga, żeby dziecko przyszło na świat. – Najeżyła się. – Cody był niespodzianką dla nas obojga. Byliśmy świeżo po ślubie, zamierzaliśmy poczekać parę lat, zanim powiększymy rodzinę, ale… takie rzeczy się zdarzają.

– A co on myśli o tym, że ubiega się pani o pracę z zamieszkaniem?

– On nie ma nic do powiedzenia. Nie należy już do naszego życia.

– Ciągle jesteście małżeństwem?

– Jesteśmy po rozwodzie.

– Płaci na utrzymanie dziecka?

– Nie. Nie wiem, gdzie przebywa. Nie utrzymujemy kontaktów.

– Nie ma sporu co do opieki nad dzieckiem?

– Zrzekł się praw rodzicielskich podczas rozwodu. – Fakt, że zrobił to tak chętnie, zabił w Annie resztę ciepłych uczuć, jakie do niego żywiła. – Nie musi się pan martwić, nie objawi się w pańskim domu, żeby stworzyć jakiś problem. Przepraszam. Pójdę się spakować.

Do płóciennej torby włożyła ubranka Cody’ego i jego ulubioną małpkę przytulankę. Jej życie byłoby łatwiejsze, gdyby słuchała rodziców, którym Todd nie podobał się od początku. Nazywali go pasożytem i zabraniali jej widywać go, ale ona, naiwna dwudziestolatka zachłyśnięta swobodą życia akademickiego, patrzyła na świat jego oczami.

Tuż po dyplomie Todd namówił ją do ucieczki z domu. Nie żałowała tej decyzji nawet wtedy, kiedy rodzice wystawili za próg jej rzeczy i powiedzieli, że będzie musiała ponieść wszelkie konsekwencje swojego nieprzemyślanego zachowania.

Gdyby posłuchała rad rodziców, nie miałaby Cody’ego, a ten słodki dzieciak był wart bólu i poświęceń, jakie ponosiła. Najważniejszą nauką, jaką wyniosła ze zdrady rodziców i Todda, było to, że musi liczyć tylko na siebie, a jej jedyną rodziną jest Cody.

Płócienną torbę i wielką paczkę pieluszek położyła w przedpokoju na koszu z zabawkami. Nie zauważyła żadnych zabawek w domu Pierce’a Hollistera. Ale nie widziała przecież pokoju dziecinnego. Może jej nowy szef dba o to, by zabawki nie walały się po całym domu.

– To wszystko? – zapytał.

– Tak.

– Zniosę część do samochodu i wrócę po resztę.

– Ale to czwarte piętro.

– Wiem.

Oczywiście. Przecież weszli na górę po schodach, bo winda była zepsuta. Znowu. Budynek nie był taki najgorszy. Nie był też najlepszy. Tyle że był czysty i mogła chodzić piechotą do dawnej pracy. Znała dobrze sąsiadów i czuła się tu bezpiecznie.

– Będę gotowa, zanim pan wróci.

Kiedy wyszedł, skrępowanie ją opuściło. Złapała stos rachunków leżących na stoliku i wrzuciła je do torebki. Teraz je zapłaci, bo dostała pracę. Z dobrymi referencjami od Pierce’a Hollistera znajdzie może kolejną.

Do starej walizki wrzuciła trochę ubrań i kosmetyki. Zapomniała zapytać go, jak powinna się ubierać. Miała nadzieję, że zwyczajne sukienki i spódnice będą odpowiednie.

Przez szparę w drzwiach zajrzała Elle.

– Dostałaś pracę?

– Tak. Zaczynam od dzisiaj.

Trzynastolatka opuściła ze smutkiem wątłe ramiona.

– Więc nie będziesz już mnie potrzebowała do Cody’ego?

Ubocznym skutkiem podjęcia pracy z zamieszkaniem było to, że nie będzie zatrudniała babysitterki, a rodzina Elle bardzo potrzebowała pieniędzy.

– Oczywiście, będę cię potrzebowała, jak wrócę. To praca tymczasowa.

– Będzie mi brakowało ciebie i Cody’ego. – Elle drżały usta.

Anna objęła dziewczynkę.

– My też będziemy za tobą tęsknić.

Wrócił nowy szef Anny. Był wyraźnie niezadowolony, widząc tę scenę.

– Gotowa?

– Prawie. Elle, to jest pan Hollister. Będę się opiekowała jego małym synkiem, Grahamem.

Pierce Hollister otworzył usta i je zamknął, jak gdyby chciał coś powiedzieć, ale się rozmyślił.

– Elle mieszka obok. Kochanie, zajrzyj do lodówki, czy nie ma tam czegoś, co mogłoby się zepsuć? Zabierz wszystko. Szkoda, żeby się zmarnowało. I nie zapomnij o chlebie.

Elle podreptała do kuchni. Hollister uniósł brwi.

– Dokarmia pani sąsiadów?

Dlaczego zabrzmiało to jak obraza?

– Ona pilnuje Cody’ego, kiedy ja mam lekcje. Jak wyjedziemy, urwą się jej zarobki.

– Nic się nie stanie, jak zrezygnuje z kilku wypraw do centrów handlowych.

– Obawiam się, że będzie musiała zrezygnować z kilku wypraw do sklepu spożywczego – odparła cicho.

Jego chyba wieczny mars na czole się pogłębił. Kiedy Elle wróciła z dwiema torbami wyładowanymi jedzeniem, poddał ją takiej samej nieznośnej lustracji jak przedtem Annę.

– Jest pani pewna, że nie chce pani tego wszystkiego? – Elle spojrzała niespokojnie na Annę.

– Absolutnie tak. Wiesz, że nie lubię marnotrawstwa.

– Ma pani telefon komórkowy? – zapytał Annę Hollister.

– Nie. – Telefon też padł ofiarą jej trudności finansowych.

Wyciągnął portfel z tylnej kieszeni spodni, a z portfela wizytówkę oraz kilka banknotów. Złożył je na czworo i przykrył wizytówką, zanim Anna zauważyła nominały. Potem napisał coś na odwrocie białego kartoniku.

– Miej oko na mieszkanie pani Aronson podczas jej nieobecności. Znajdziesz ją pod tym numerem, gdyby były jakieś problemy.

Elle wybałuszyła oczy na pieniądze, potem na niego, wreszcie na Annę. Anna pokiwała zachęcająco głową.

– Będę ci wdzięczna, Elle. Postaram się uprzedzić cię przed naszym powrotem. Poczekaj, to nie wszystko.

Pobiegła do kuchni i przyniosła hodowane na parapecie okiennym zioła w doniczce.

– To też weź. Uschną bez wody. Będziecie mogły z siostrą poeksperymentować w kuchni z różnymi aromatami. Jak wymyślicie jakiś dobry przepis, nie zapomnijcie go zapisać.

Pierce Hollister wskazał wysoki stołek Cody’ego.

– A pani niech o tym lepiej nie zapomni.

Wyszedł za Elle z mieszkania, niosąc resztę bagaży. Anna złożyła stołek i podążyła za nim. Przystanęła na chodniku.

– Miło z pana strony, że dał pan Elle pieniądze i telefon kontaktowy.

– Drobiazg.

Zatrzasnął bagażnik, stołek umieścił na tylnym siedzeniu.

– Jej ojciec jest niepełnosprawny…

– Nie obchodzi mnie to.

Zimny ton był ostry jak skalpel. Anna zaczynała rozumieć, co znaczyło określenie „skomplikowana osobowość” użyte przez jego asystentkę. Przez chwilę wydawał się jej ludzki, a nawet pełen współczucia. Musiała jednak źle odczytać jego intencje.

Miała nadzieję, że nie popełnia wielkiego błędu.

Pierce zaproponował, że przywiezie Annę do swojego domu nie dlatego, że chciał z dobrego serca zaoszczędzić jej podróży pociągiem, lecz dlatego, że zależało mu na tym, by natychmiast przejęła opiekę na dzieckiem Kat. Chciał ponadto dowiedzieć się czegoś bliższego o kobiecie, której udało się oszukać jego zazwyczaj przenikliwą asystentkę.

Sarah pracowała z nim od siedmiu lat, od kiedy po nagłej śmierci ojca Pierce był zmuszony przejąć ster firmy. A przedtem była asystentką jego ojca przez dwadzieścia lat. Nikt nie znal firmy lepiej od niej, a Pierce nigdy nie wątpił w jej inteligencję. Aż do dzisiaj.

Była zanadto wartościowym pracownikiem, by mógł sobie pozwolić na jej utratę, zwłaszcza teraz, kiedy był zasypany tysiącami aplikacji o stypendia i kiedy wdrażał trudny program restrukturyzacji Hollister Ltd. Odnosił wrażenie, że Sarah opuściłaby firmę, gdyby nie zatrudnił Anny.

Co jakiś czas rzucał spojrzenie na piegowatą kobietę z długimi rudymi włosami i jeszcze dłuższymi nogami, siedzącą na fotelu obok. Ładna, ale nie tak bardzo, by obudzić w kimś dzikie pożądanie, a w tym ubraniu nie przekona żadnego mężczyzny, że potrzebuje kochanka.

Jej historia nie trzyma się kupy, ale na obrazy w jego domu patrzyła tak, jakby rozumiała, jaką mają wartość. Kolekcja była ubezpieczona, niemniej musi mieć się na baczności.

Prawie puste mieszkanie i ckliwa historia z mężem, jakby z opery mydlanej, a także niezapłacone rachunki, które zauważył na blacie kuchennym, świadczyły o tym, że jest w skrajnej sytuacji. Na tyle zdesperowana, że może robić różne rzeczy dla pieniędzy.

Na przykład narzucać się bogatemu ojcu ucznia albo zaproponować paserowi skradzione obrazy.

Był przekonany, że zatrudniając ją, popełnia błąd. Z drugiej strony sposób, w jaki pomogła dziewczynce z sąsiedztwa, wywarł na nim dobre wrażenie. Jakby ta robiła jej przysługę, zabierając jedzenie z lodówki i szafek. Zachowała się z godnym podziwu taktem.

Inna rzecz, że jej lodówka i szafki były niemal puste. Takie pustki w spiżarce i lodówce widział, gdy był w rodzinie zastępczej, gdzie oszczędzano na jedzeniu.

Starał się skupiać uwagę na drodze, ale jego umysł był wyczulony na sygnały od bladej i milczącej kobiety siedzącej obok. Sarah może sobie myśleć, że Anna jest dla niego darem niebios, on wiedział jednak, że gdy coś wygląda za dobrze, by było prawdziwe, w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach prawdziwe nie jest.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: