Interwencje 2 - ebook
Interwencje 2 - ebook
Świat oczami Houellebecqa. Oryginalny i niepokorny komentarz do naszej współczesności.
Czy mamy bać się islamu? Czy warto wielbić współczesny feminizm? Co zostało z naszej seksualności? Jak nowoczesna architektura wpływa na nasze życie? Co zrobiły z nami komputery, a co – logika konsumpcjonizmu? Jakie dzieła warto czytać i oglądać? W końcu, czy Michel Houellebecq chciałby siebie sklonować?
Interwencje 2 to zbiór tekstów pisarza publikowanych od roku 1992. Na ten zapis wieloletnich przemyśleń składają się artykuły, felietony, wywiady, listy, recenzje książek i filmów, libretto do instalacji artystycznej i inne dzieła nietuzinkowego Houellebecqa. Prowokujące, prześmiewcze, ale też te bardziej rzeczowe, cierpliwie analizujące. Filozoficzne. Zawsze błyskotliwe, często kontrowersyjne, inspirujące do przemyśleń.
Michel Houellebecq (ur. 1956) – jeden z najsławniejszych współczesnych powieściopisarzy francuskich, eseista, poeta, autor piosenek. Laureat m.in. Nagrody Goncourtów i IMPAC Dublin Literary Award; jego książki przetłumaczono na ponad czterdzieści języków. Łączy prozę z gatunku science fiction, powieści obyczajowej i eseju.
Kategoria: | Proza |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-08-05895-4 |
Rozmiar pliku: | 451 KB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Oto jak wygląda życie przeciętnego Niemca. W młodości i w wieku dojrzałym Niemiec p r a c u j e (zazwyczaj w Niemczech). Czasem jest bezrobotny, ale rzadziej niż Francuz. Lata mijają i w końcu Niemiec osiąga wiek emerytalny; może sobie teraz wybrać miejsce zamieszkania. Czy przeprowadzi się na niedużą fermę w Szwabii? Do niewielkiego domu na rezydencjalnych przedmieściach Monachium? Czasami, ale w rzeczywistości coraz rzadziej. W Niemcu, który doszedł do wieku pięćdziesięciu pięciu, sześćdziesięciu lat, następuje ostatnio głęboka przemiana. Niczym bocian w zimie, hippis z dawnych czasów lub miłośnik g o a t r a n c e z Izraela, niemiecki sześćdziesięciolatek w y r u s z a n a p o ł u d n i e. Odnajdujemy go w Hiszpanii, często na wybrzeżu między Cartageną a Walencją. Niektóre osobniki — zazwyczaj należące do nieco zasobniejszych kręgów społeczno-kulturalnych — widywano na Wyspach Kanaryjskich lub Maderze.
Ta głęboka, egzystencjalna i definitywna przemiana w niewielkim stopniu zaskakuje otoczenie; przygotowały ją liczne wyjazdy wakacyjne, a zakup mieszkania uczynił prawie nieuniknioną. I tak Niemiec korzysta sobie z ostatnich pięknych lat życia.
Zjawisko to po raz pierwszy dostrzegłem w listopadzie tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku. Krążąc samochodem na północ od Alicante, wpadłem na dziwaczny pomysł, żeby się zatrzymać w malutkim miasteczku, które można by uznać za w i o s k ę; morze leżało tuż, tuż. Wiosce nawet nie nadano żadnej nazwy, prawdopodobnie z braku czasu: najwyraźniej żadnego domu nie zbudowano przed rokiem osiemdziesiątym. Była jakaś siedemnasta. Spacerując po pustych ulicach, najpierw zauważyłem ciekawe zjawisko: nazwy sklepów i kafejek, menu restauracji, wszystko było po niemiecku. Kupiłem coś do jedzenia, po czym zobaczyłem, że wioska zaczyna się ożywiać. Na ulicach, placach i nad morzem zbierał się gęstniejący tłum, wyraźnie powodowany silnym apetytem konsumenckim. Z osiedli rezydencjalnych wychodziły gospodynie domowe. Wąsaci mężczyźni ciepło się witali, zapewne ustalając szczegóły nadchodzącego wieczoru. Jednolitość tej populacji, początkowo uderzająca, zaczęła mnie stopniowo prześladować; około dziewiętnastej musiałem się pogodzić z oczywistością: MIASTECZKO BYŁO CAŁKOWICIE ZAMIESZKANE PRZEZ NIEMIECKICH EMERYTÓW.
Strukturalnie rzecz biorąc, życie Niemca wyraźnie przypomina życie ekonomicznego imigranta. Mamy kraj A i kraj B. Kraj A to kraj, w którym się pracuje; wszystko jest tu funkcjonalne, nudne i precyzyjne. Kraj B służy do spędzania czasu wolnego: wakacji i emerytury. Z żalem się stąd wyjeżdża, marząc o powrocie. To w kraju B nawiązuje się prawdziwe, głębokie przyjaźnie; to w kraju B nabywa się dom, który pragnie się zostawić w spadku dzieciom. Zazwyczaj kraj B jest położony bardziej na południu.
Czy można z tego wnioskować, że Niemcy stały się krajem, w którym przeciętny Niemiec nie ma ochoty mieszkać i z którego ucieka, gdy tylko się trafi taka możliwość? Wydaje mi się, że można. Opinia Niemca o jego kraju ojczystym zbliża się do opinii Turka. Nie ma żadnej prawdziwej różnicy, może tylko kilka drobnych szczegółów.
Niemiec zazwyczaj posiada r o d z i n ę z jednym lub dwojgiem dzieci. Podobnie jak ich rodzice, gdy byli w tym samym wieku, dzieci p r a c u j ą. Dla naszego emeryta pojawia się idealna okazja do bardzo sezonowej mikromigracji, mającej miejsce w okresie świątecznym, czyli od Bożego Narodzenia do Nowego Roku. (UWAGA: zjawisko opisane poniżej nie jest widoczne dla zwykłego imigranta; jego szczegóły uzyskałem od Bertranda, kelnera w knajpie Le Méditerranée w Narbonne).
Długa jest droga między Cartageną a Wuppertal, nawet jeśli się jedzie szybkim i mocnym samochodem. Wieczorem Niemiec nierzadko odczuwa potrzebę zatrzymania się na noc; region Langwedocja-Roussillon ze swoją siecią nowoczesnych hoteli oferuje ku temu nader sprzyjające warunki. Na tym etapie najgorsze już za nami: to oczywiste − francuska sieć autostrad jest lepsza od hiszpańskiej. Lekko rozluźniony po kolacji (ostrygi z Bouzigues, ośmiorniczki po prowansalsku, a w sezonie zupa rybna bouillabaisse na dwoje), nasz Niemiec zaczyna się zwierzać. Snuje opowieści o córce, która pracuje w galerii sztuki w Düsseldorfie; o zięciu informatyku; o ich problemach małżeńskich i o możliwych rozwiązaniach. Opowiada.
„Wer reitet so spät durch Nacht und Wind?
Es ist der Vater mit seinem Kind”.
To, co mówi nasz Niemiec o tej godzinie i na tym etapie, nie ma większego znaczenia. Tak czy owak, przebywa w kraju tranzytowym i może się podzielić swoimi najgłębszymi myślami; a czego jak czego, ale głębokich myśli mu nie brakuje.
Później idzie spać; to zapewne najlepsze, co ma do zrobienia.
Była to nasza stała rubryka „Parytet frank-marka — niemiecki model ekonomiczny”. Dobranoc Państwu.