Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Islandia. Przewodnik nieturystyczny - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 stycznia 2010
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, PDF
Format PDF
czytaj
na laptopie
czytaj
na tablecie
Format e-booków, który możesz odczytywać na tablecie oraz laptopie. Pliki PDF są odczytywane również przez czytniki i smartfony, jednakze względu na komfort czytania i brak możliwości skalowania czcionki, czytanie plików PDF na tych urządzeniach może być męczące dla oczu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(3w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na laptopie
Pliki PDF zabezpieczone watermarkiem możesz odczytać na dowolnym laptopie po zainstalowaniu czytnika dokumentów PDF. Najpowszechniejszym programem, który umożliwi odczytanie pliku PDF na laptopie, jest Adobe Reader. W zależności od potrzeb, możesz zainstalować również inny program - e-booki PDF pod względem sposobu odczytywania nie różnią niczym od powszechnie stosowanych dokumentów PDF, które odczytujemy każdego dnia.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
0,00

Islandia. Przewodnik nieturystyczny - ebook

Mieszkańcy Islandii nie noszą nazwisk, więc w książce telefonicznej znajdziesz ułożone alfabetycznie imiona. Althing, islandzki parlament, wygląda jak mały domek, a w jego pobliżu sprzedają ponoć najlepsze na świecie hot dogi. Islandczycy jadają gnijącego rekina i kryją się przed wybuchami wulkanów. Jako pierwsi mieli panią premier lesbijkę, która dokonała coming outu. I jako pierwsi musieli ogłosić bankructwo z powodukryzysu na rynkach finansowych.


Islandia to również kraj o niezwykle bogatej kulturze. Muzyka — Björk i Sigur Rós, filmy — Nói albínói i 101 Reykjavíka także teatr i literatura. Jakim cudem ludzie na tej małej wyspie są tak twórczy i utalentowani? Czy to kwestia czystej wody płynącej z topniejących lodowców czy raczej odpowiedniej polityki państwa?


Nasznieturystyczny przewodnik pokazuje Islandię w nowym świetle. To nie egzotyka z północy — dzięki Islandii możemy opowiedzieć coś o reszcie świata. Także o Polsce.

Kategoria: Podróże
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63855-44-4
Rozmiar pliku: 4,4 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zespół Krytyki Politycznej PO KRYZYSIE

Dla­cze­go Is­lan­dia? Kra­te­ry, gej­ze­ry, Björk i po­ło­wy dor­sza to jesz­cze za mało na cały prze­wod­nik – zwłasz­cza Kry­ty­ki Po­li­tycz­nej. Wy­spie pod ko­łem pod­bie­gu­no­wym war­to się przyj­rzeć z in­nych po­wo­dów. W cią­gu ostat­nich 20 lat sta­ła się ona praw­dzi­wym la­bo­ra­to­rium świa­ta. Przy ca­łej swej wy­jąt­ko­wo­ści (mały, od­le­gły, po­dob­ny-zu­peł­nie-do-ni­cze­go) kraj ten uka­zu­je nam tren­dy uni­wer­sal­ne – bań­kę fi­nan­so­wą, ryn­ko­wy me­cha­nizm prze­ło­że­nia lo­kal­nej od­ręb­no­ści na logo… Jed­nak czy to wy­star­czy, by Is­lan­dią za­in­te­re­so­wa­ło się śro­do­wi­sko, któ­re­go ce­lem jest opi­sa­nie świa­ta tak, by móc go zmie­nić na lep­sze? O kry­zy­sie, spe­ku­la­cji, kul­tu­ro­wym ka­pi­ta­li­zmie i neo­li­be­ra­li­zmie na­pi­sa­no już set­ki ar­ty­ku­łów i ksią­żek – czy war­to pa­trzyć na Is­lan­dię pod tym ką­tem? War­to dla­te­go, że Is­lan­dia – i w tym tkwi jej wy­jąt­ko­wość – za­ra­zem po­zba­wia złu­dzeń i daje na­dzie­ję. Pa­ra­doks po­cho­dzi stąd, że is­landz­ka hi­sto­ria ostat­nie­go dwu­dzie­sto­le­cia oba­la dwa naj­waż­niej­sze mity po­cząt­ku XXI wie­ku – na­iw­ny mit neo­li­be­ra­li­zmu i, co chy­ba waż­niej­sze i za­ra­zem mniej oczy­wi­ste, scep­tycz­ny mit ka­pi­ta­li­zmu, Le­wia­ta­na, któ­ry na do­bre czy na złe po­chło­nie każ­dą sfe­rę ży­cia, za­własz­cza każ­dy bunt i pod­po­rząd­ku­je so­bie każ­dą ludz­ką ak­tyw­ność.

Zło­żo­ność wy­spiar­skie­go fe­no­me­nu – róż­no­rod­ność kul­tu­ro­wa Is­lan­dii, wzor­ce za­cho­wań spo­łecz­nych roz­pię­te po­mię­dzy osten­ta­cyj­nym in­dy­wi­du­ali­zmem a so­li­dar­ną wspól­no­tą, wa­ha­nia mię­dzy ści­sły­mi związ­ka­mi z przy­ro­dą (ry­ba­cy!) a przej­ściem w prze­strzeń wir­tu­al­ną (spe­ku­lan­ci!) – nie dają się oczy­wi­ście zre­du­ko­wać do symp­to­mów płyn­ne­go ka­pi­ta­li­zmu. Re­duk­cja tego typu nie jest zresz­tą ce­lem tej książ­ki. Pra­gnie­my prze­kro­czyć po­ziom zbio­ru cie­ka­wo­stek i ese­istycz­nych im­pre­sji. Dla­te­go pi­sze­my opo­wieść o par­ty­ku­lar­nej spe­cy­fi­ce Is­lan­dii, o tym, jak wchło­nął ją uni­wer­sal­ny trend, jak Is­lan­dia się z nie­go wy­wi­kła­ła i co z tego wy­ni­ka.

Naj­pierw złu­dze­nia i ich kres. Is­land­czy­cy z gor­li­wo­ścią i wia­rą w neo­fi­tów sko­czy­li w tur­bo­ka­pi­ta­lizm na głów­kę. Do­pie­ro spóź­nio­ny ból – en­tu­zjazm, jak wia­do­mo, do­brze znie­czu­la – uświa­do­mił im siłę zde­rze­nia. Od po­cząt­ku lat 90. Is­land­czy­cy za­an­ga­żo­wa­li całą swą de­ter­mi­na­cję, upór i pew­ność sie­bie – ale tak­że kre­atyw­ność, fan­ta­zję i świe­że po­my­sły – w bu­do­wę No­we­go Wspa­nia­łe­go Świa­ta, w któ­rym zysk może tyl­ko ro­snąć, a sa­mo­re­ali­za­cję osią­ga się tyl­ko na wol­nym ryn­ku. W 2003 roku prze­kro­czy­li Ru­bi­kon i roz­po­czę­li eks­pan­sję w sfe­rze naj­bar­dziej obie­cu­ją­cej – spe­ku­la­cji fi­nan­so­wej. Is­lan­dia w trzy, czte­ry lata sta­ła się glo­bal­nym su­per­mo­car­stwem fi­nan­so­wym – do cza­su pęk­nię­cia (ze spo­rym hu­kiem) osła­wio­nej bań­ki spe­ku­la­cyj­nej. Za­rów­no w po­li­ty­ce ma­kro­eko­no­micz­nej, jak i w jed­nost­ko­wych za­cho­wa­niach, w re­gu­la­cjach praw­nych i w ety­ce co­dzien­no­ści Is­land­czy­cy wzię­li so­bie do­gma­ty no­wej ide­olo­gii do ser­ca. Do­słow­nie i z wiel­ką skru­pu­lat­no­ścią prze­strze­ga­li re­guł, zwłasz­cza na­czel­nej: gre­ed is good, jak ma­wiał Sto­ne’owski Gor­don Gek­ko z Wall Stre­et. Do chło­du za­sa­dy czer­pa­nia zy­sku przy każ­dej oka­zji do­da­li swo­istą fan­ta­zję – nad­da­tek ra­do­ści z wol­no­ści spe­ku­la­cji. Moż­na po­wie­dzieć, że pa­dli ofia­rą wła­sne­go suk­ce­su – krach nie był skut­kiem po­je­dyn­cze­go błę­du, ale roz­ro­śnię­cia ban­ko­wych ak­ty­wów do tak hor­ren­dal­nych roz­mia­rów, że ich war­tość sta­ła się… nie­wia­ry­god­na. Is­lan­dia za­nad­to zi­den­ty­fi­ko­wa­ła się z dok­try­ną per­ma­nent­ne­go wzro­stu – wy­spia­rze po­trak­to­wa­li se­rio po­mysł li­be­ral­nych ra­dy­ka­łów, że zna­jo­mość skom­pli­ko­wa­nych in­stru­men­tów fi­nan­so­wych plus odro­bi­na ułań­skie­go sza­leń­stwa to dro­ga do raju. Oka­za­ło się, że taka „wol­ność” pro­wa­dzi na skraj prze­pa­ści…

Czy aby na pew­no? Do­cho­dzi­my tu do dru­gie­go mitu – że sys­tem fi­nan­so­wy to ko­smos, a lo­gi­ka zy­sku musi z ko­niecz­no­ści ogar­nąć cały świat. Nie ma kul­tu­ry, nie ma spo­łe­czeń­stwa, na koń­cu zo­sta­je czy­sty ka­pi­tał – i dla­te­go nic nie da się zro­bić. Wy­zysk i kry­zy­sy, cy­kle ko­niunk­tu­ral­ne i za­ła­ma­nia – wszyst­ko tak samo na­tu­ral­ne jak eks­plo­zja wul­ka­nu albo fala po­wo­dzio­wa. Tak mó­wią scep­ty­cy, któ­rym nasz świat nie­zbyt się po­do­ba, ale i tak uwa­ża­ją go za naj­lep­szy z moż­li­wych. Hi­sto­ria Is­lan­dii daje na­dzie­ję, że się mylą. W ka­te­go­riach PKB, dłu­gu pry­wat­ne­go i pu­blicz­ne­go, kur­su wa­lu­ty, in­dek­sów gieł­do­wych wy­spę do­tknął mor­der­czy ka­ta­klizm. Za­po­wia­da­no emi­gra­cję jed­nej trze­ciej lud­no­ści i ban­kruc­two pań­stwa. Tym­cza­sem? Is­land­czy­cy żyją. Nie­któ­rzy, to praw­da, z nie­spła­co­ny­mi hi­po­te­ka­mi, a kil­ku na­wet wy­sa­dzi­ło swo­je ran­ge ro­ve­ry. Ale nie umie­ra­ją z gło­du, a wy­spy nie po­chło­nę­ło mo­rze. Moż­na rzecz stry­wia­li­zo­wać i po­wie­dzieć, że to dla­te­go, iż nie zdą­ży­li w ostat­nim dwu­dzie­sto­le­ciu zde­mon­to­wać ca­łej siat­ki za­bez­pie­cze­nia spo­łecz­ne­go. To jed­nak tyl­ko część praw­dy. Dużo waż­niej­sze jest co in­ne­go. Po pierw­sze – krach sys­te­mu wy­zwo­lił nie­sły­cha­ną ener­gię spo­łecz­ną i po­li­tycz­ną. O ile gdzie in­dziej „ko­niecz­ność za­ci­śnię­cia pasa” przyj­mo­wa­no z po­ko­rą, o tyle Is­land­czy­cy do­pro­wa­dzi­li do zmia­ny władz i zmu­si­li je do sta­wie­nia opo­ru nie­spra­wie­dli­wym rosz­cze­niom z ze­wnątrz. „Nie bę­dzie­my pła­cić za wasz kry­zys” – to nie le­wac­ki slo­gan, tyl­ko głos pro­te­stu i za­ra­zem in­tu­icji, że moż­li­wy jest pry­mat po­li­ty­ki nad eko­no­mią. Upadł „sys­tem”, spo­łe­czeń­stwo żyje da­lej.

Upadł sys­tem, nie upa­dła – o dzi­wo – kul­tu­ra. O dzi­wo, gdyż sfe­ra dzia­łal­no­ści twór­czej zda­wa­ła się być w Is­lan­dii cał­ko­wi­cie wchło­nię­ta przez lo­gi­kę ko­mer­cyj­ną. Świa­to­wej ja­ko­ści po­pkul­tu­ra, ale tak­że zja­wi­ska of­fo­we sta­ły się mar­ke­tin­giem, wspa­nia­łą pro­mo­cją i sno­bi­zmem nowo wzbo­ga­co­nych ban­kie­rów. To w Is­lan­dii – jak się nam wy­da­wa­ło przez dłu­gi czas – do skraj­no­ści do­pro­wa­dzo­no sym­bio­zę kul­tu­ry z go­spo­dar­ką. Gi­gan­tycz­nych roz­mia­rów prze­mysł kul­tu­ral­ny i glo­bal­ne mar­ki ar­ty­stycz­ne mia­ły po­twier­dzać po­no­wo­cze­sną wi­zję, zgod­nie z któ­rą ludz­ka kre­atyw­ność ma słu­żyć ka­pi­ta­li­zmo­wi. Oka­za­ło się jed­nak, że ban­kruc­two spon­so­rów sprzy­jać może od­ro­dze­niu – nie tyl­ko bez­in­te­re­sow­nych nisz, ale też spon­ta­nicz­ne­go uczest­nic­twa oby­wa­te­li i nie­ko­mer­cyj­nej twór­czo­ści poza prze­my­sła­mi kre­atyw­ny­mi, czy­li ży­cia kul­tu­ral­ne­go w ogó­le. Is­landz­ki krach po­ka­zał, że sys­tem go­spo­dar­czy nie za­wsze ko­lo­ni­zu­je cały nasz świat albo ko­lo­ni­zu­je go tyl­ko po­zor­nie. Pod po­wierzch­nią pro­duk­cji sym­bo­licz­nej ujaw­ni­ły się ogrom­ne po­kła­dy ludz­kie­go za­an­ga­żo­wa­nia, po­za­ryn­ko­wych wię­zi, nie­uto­wa­ro­wio­nych war­to­ści.

Skąd czer­pią je Is­land­czy­cy? Skąd ener­gia, wi­zje, idee i wola dzia­ła­nia po­mi­mo „naj­więk­sze­go ka­ta­kli­zmu w dzie­jach”? Jaka hi­sto­ria, jaka toż­sa­mość, jaka kul­tu­ra i ja­kie wię­zi dają szan­sę nie tyl­ko prze­trwać krach, ale tak­że wyjść z nie­go z pod­nie­sio­ną gło­wą? Pró­bu­je­my od­po­wie­dzieć na te py­ta­nia. I mamy na­dzie­ję, że Is­lan­dia nie jest aż tak nie­po­wta­rzal­na, jak się cza­sem wy­da­je.Z islandzką minister kultury Katrín Jakobsdóttir rozmawia Igor Stokfiszewski KULTURALNE OBLICZA ISLANDII

Igor Stok­fi­szew­ski, Kry­ty­ka Po­li­tycz­na: Czy mo­gła­by pani opi­sać, jak zor­ga­ni­zo­wa­na jest is­landz­ka kul­tu­ra? W ja­kich sek­to­rach kul­tu­ry do­mi­nu­je Mi­ni­ster­stwo Kul­tu­ry albo inne in­sty­tu­cje pań­stwo­we – na przy­kład rady miej­skie, a w ja­kich in­sty­tu­cje pry­wat­ne?

Ka­trín Ja­kobs­dót­tir: W Is­lan­dii dzia­łal­no­ścią kul­tu­ral­ną i ar­ty­stycz­ną zaj­mu­ją się przede wszyst­kim zwy­kli lu­dzie i or­ga­ni­za­cje sa­mo­rzą­do­we, pań­stwo nie in­ter­we­niu­je ani w treść, ani w for­mę ich prac. Do­ty­czy to sztu­ki, spor­tu i wie­lu in­nych dzia­łań na polu kul­tu­ry. Jed­nak w każ­dym z tych sek­to­rów ist­nie­je jed­na duża in­sty­tu­cja kul­tu­ral­na fi­nan­so­wa­na z pań­stwo­we­go bu­dże­tu: Te­atr Na­ro­do­wy, Na­ro­do­wa Ga­le­ria Sztu­ki, Is­landz­ka Or­kie­stra Sym­fo­nicz­na, Is­landz­ki In­sty­tut Tań­ca i Na­ro­do­we Cen­trum Fil­mo­we. Ale poza pro­wa­dze­niem po­dob­nych in­sty­tu­cji pań­stwo sta­ra się przede wszyst­kim za­pew­nić przy­ja­zne śro­do­wi­sko dla nie­za­leż­nych ini­cja­tyw kul­tu­ral­nych. Wła­śnie w tę stro­nę idą po­ro­zu­mie­nia, któ­re moje mi­ni­ster­stwo za­wie­ra z wła­dza­mi sa­mo­rzą­do­wy­mi. Do­dat­ko­wo dys­po­nu­je­my spe­cjal­ny­mi fun­du­sza­mi prze­zna­czo­ny­mi na wspie­ra­nie dzia­łal­no­ści kul­tu­ral­nej pro­wa­dzo­nej przez or­ga­ni­za­cje po­za­rzą­do­we czy po pro­stu zwy­czaj­nych Is­land­czy­ków. Nie­któ­re rady miej­skie do­fi­nan­so­wu­ją te­atry i inne przed­się­wzię­cia. Mamy też kil­ka in­sty­tu­cji pry­wat­nych, na przy­kład Ope­rę Is­landz­ką, któ­ra jest or­ga­ni­za­cją typu non pro­fit. Wszyst­kie wy­daw­nic­twa tak­że znaj­du­ją się w pry­wat­nych rę­kach.

W Mi­ni­ster­stwie Edu­ka­cji, Na­uki i Kul­tu­ry kła­dzie­my duży na­cisk na au­to­no­mię pań­stwo­wych in­sty­tu­cji kul­tu­ry. Kon­trak­ty, któ­re z nimi pod­pi­su­je­my, ba­zu­ją na kry­te­rium wy­daj­no­ści, każ­da z in­sty­tu­cji musi wy­zna­czyć kon­kret­ne cele i po­dać prio­ry­te­ty. Fun­du­sze, któ­ry­mi ad­mi­ni­stru­je mi­ni­ster­stwo, są przy­zna­wa­ne za pro­fe­sjo­na­lizm, a nie uzna­nio­wo – jed­ną z za­sad, do któ­rych się sto­su­je­my, jest utrzy­my­wa­nie roz­sąd­ne­go dy­stan­su mię­dzy wła­dzą a twór­ca­mi kul­tu­ry.

Je­śli do­brze ro­zu­miem, is­landz­ka kul­tu­ra jest w ta­kim ra­zie do­to­wa­na przede wszyst­kim przez pań­stwo? Jaka jest re­la­cja mię­dzy pry­wat­nym i pu­blicz­nym fi­nan­so­wa­niem kul­tu­ry?

Tak, pie­nią­dze prze­zna­czo­ne na kul­tu­rę is­landz­ką po­cho­dzą przede wszyst­kim z bu­dże­tu. Ale sa­mo­rzą­dy rów­nież łożą na dzia­łal­ność kul­tu­ral­ną. Od póź­nych lat 90. aż do wy­bu­chu kry­zy­su fir­my pry­wat­ne co­raz chęt­niej spon­so­ro­wa­ły róż­ne in­sty­tu­cje i przed­się­wzię­cia kul­tu­ral­ne. Nie­któ­re fir­my wciąż to ro­bią, cho­ciaż na znacz­nie mniej­szą ska­lę.

Jaki pro­cent bu­dże­tu Is­lan­dii jest prze­zna­czo­ny na kul­tu­rę?

Oko­ło 2 pro­cent. W 2010 roku wszyst­kie wy­dat­ki bu­dże­to­we wy­nio­sły 560,7 mld ko­ron is­landz­kich (ISK), z cze­go Mi­ni­ster­stwu Edu­ka­cji, Na­uki i Kul­tu­ry przy­pa­dło 60,4 mld. 16,8 pro­cent tych pie­nię­dzy (10,1 mld ISK) zo­sta­ło prze­zna­czo­nych na dzia­łal­ność kul­tu­ral­ną. Od­li­cza­jąc abo­na­ment ra­dio­wo-te­le­wi­zyj­ny, któ­rym za­rzą­dza Kra­jo­wa Rada Ra­dio­fo­nii i Te­le­wi­zji, mi­ni­ster­stwo otrzy­ma­ło oko­ło 6,9 mld ISK na kul­tu­rę.

Czy mo­gła­by pani opi­sać, w jaki spo­sób Mi­ni­ster­stwo Kul­tu­ry prze­ka­zu­je pie­nią­dze sek­to­rom, któ­re nie są kon­tro­lo­wa­ne przez pań­stwo (na przy­kład sek­to­ro­wi wy­daw­ni­cze­mu)? Czy jest to sys­tem gran­to­wy, w któ­rym o pie­nią­dze kon­ku­ru­ją ze sobą nie­za­leż­ne fun­da­cje i or­ga­ni­za­cje po­za­rzą­do­we?

W każ­dym z sek­to­rów ist­nie­je fun­dusz, któ­re­go za­da­niem jest do­fi­nan­so­wa­nie in­sty­tu­cji, któ­rych dzia­łal­ność jest zgod­na z ogól­ny­mi za­ło­że­nia­mi is­landz­kiej po­li­ty­ki kul­tu­ral­nej. Dzię­ki temu wie­lu lu­dzi otrzy­mu­je szan­sę na pro­fe­sjo­nal­ne za­an­ga­żo­wa­nie się w sfe­rę sztu­ki i kul­tu­ry. W do­dat­ku Mi­ni­ster­stwo Kul­tu­ry przy­zna­je też róż­no­rod­ne gran­ty ma­ją­ce za­pew­nić ar­ty­stom i twór­com kul­tu­ry bez­piecz­ne wa­run­ki pra­cy, co gwa­ran­tu­je, że nie mu­szą się oni oba­wiać o za­bez­pie­cze­nie ma­te­rial­ne. Ro­bi­my to, po­nie­waż uwa­ża­my, że ar­ty­stycz­na kre­atyw­ność i wol­ność eks­pre­sji są rów­nie waż­ne jak cho­ciaż­by ba­da­nia na­uko­we.

Każ­dym z fun­du­szy za­rzą­dza rada wy­bie­ra­na przez przed­sta­wi­cie­li Mi­ni­ster­stwa Kul­tu­ry spo­śród kan­dy­da­tów no­mi­no­wa­nych przez związ­ki twór­ców dzia­ła­ją­cych w po­szcze­gól­nych sek­to­rach kul­tu­ry. W skład rad wcho­dzą też re­pre­zen­tan­ci mi­ni­ster­stwa, któ­rzy oczy­wi­ście nie prze­cho­dzi­li przez pro­ces se­lek­cji. Cza­sa­mi rada sa­mo­dziel­nie przy­zna­je fun­du­sze na dzia­łal­ność kul­tu­ral­ną, a cza­sa­mi po pro­stu do­ra­dza Mi­ni­ster­stwu Kul­tu­ry, któ­re po­dej­mu­je de­cy­zje w spo­sób bar­dziej sfor­ma­li­zo­wa­ny.

Li­te­ra­tu­rą zaj­mu­je się Fun­dusz Li­te­rac­ki, do któ­re­go za­dań na­le­ży wspie­ra­nie wy­daw­nictw pu­bli­ku­ją­cych is­landz­ką pro­zę oraz książ­ki pro­mu­ją­ce is­landz­ką kul­tu­rę, a tak­że prze­kła­dy war­to­ścio­wych po­zy­cji z za­gra­ni­cy. Grant mogą też otrzy­mać oso­by, któ­re chcia­ły­by wy­dać swo­ją wła­sną książ­kę.

Jaki był wpływ kry­zy­su go­spo­dar­cze­go na is­landz­ką kul­tu­rę? Czy zmniej­szy­ły się moż­li­wo­ści jej fi­nan­so­wa­nia, czy za­szła po­trze­ba za­mknię­cia nie­któ­rych in­sty­tu­cji, czy kry­zys zmu­sił pań­stwo do przede­fi­nio­wa­nia sys­te­mu trans­fe­ru pie­nię­dzy na kul­tu­rę albo do zmia­ny prio­ry­te­tów po­li­ty­ki kul­tu­ral­nej?

W tym roku bu­dżet kul­tu­ry fak­tycz­nie uległ zmniej­sze­niu, więk­szość fun­du­szy rów­nież zo­sta­ła ob­cię­ta. W ko­lej­nym roku ilość pie­nię­dzy, któ­re pań­stwo prze­zna­cza na kul­tu­rę, bę­dzie mniej­sza o ko­lej­ne 9 pro­cent. Po­nie­waż cię­cia nie będą rów­no­mier­ne, nie­któ­re in­sty­tu­cje będą mu­sia­ły zo­stać zli­kwi­do­wa­ne, a inne do­sta­ną mniej pie­nię­dzy i będą zmu­szo­ne do zwol­nień. Jak do­tąd mi­ni­ster­stwo nie zli­kwi­do­wa­ło żad­nej z in­sty­tu­cji kul­tu­ral­nych. W przy­szło­ści może jed­nak zajść po­trze­ba po­łą­cze­nia nie­któ­rych.

Ja­kie są obec­nie naj­waż­niej­sze pro­gra­my re­ali­zo­wa­ne przez Mi­ni­ster­stwo Kul­tu­ry?

Ak­tu­al­nie zwięk­sza­my ilość pie­nię­dzy prze­zna­czo­nych na pen­sje dla ar­ty­stów, to chy­ba je­den z nie­licz­nych fun­du­szy, któ­ry nie zo­stał ob­cię­ty w wy­ni­ku kry­zy­su. Uwa­ża­my, że to naj­bar­dziej efek­tyw­na me­to­da na wspar­cie sztu­ki. Koń­czy­my też nową salę kon­cer­to­wą, z po­cząt­ku ten pro­jekt był re­ali­zo­wa­ny na za­sa­dach part­ner­stwa pu­blicz­no-pry­wat­ne­go, ale po kry­zy­sie pań­stwo i wła­dze Rej­kia­wi­ku zde­cy­do­wa­ły, że skoń­czą bu­do­wę na wła­sną rękę. Wy­glą­da więc na to, że Is­lan­dia bę­dzie mia­ła wła­sną, pierw­szą salę kon­cer­to­wą. Chcia­ła­bym też wspo­mnieć, że Is­lan­dia bę­dzie go­ściem ho­no­ro­wym frank­furc­kich tar­gów książ­ki w 2011 roku – to wiel­ka szan­sa dla is­landz­kiej li­te­ra­tu­ry i is­landz­kich pi­sa­rzy.

Czy uwa­ża pani, że dziś is­landz­ka kul­tu­ra kon­cen­tru­je się głów­nie na spra­wach we­wnętrz­nych (toż­sa­mo­ści i hi­sto­rii), czy też może kie­ru­je się ona ku pro­ble­mom szer­szym, glo­bal­nym?

Is­landz­ka kul­tu­ra za­wsze była i bę­dzie bra­ła pod uwa­gę i jed­ne, i dru­gie. Wy­da­je mi się, że moż­na po­wie­dzieć, iż ostat­nio w na­szej kul­tu­rze ob­ser­wu­je­my wzmo­żo­ne za­in­te­re­so­wa­nie pro­ble­ma­mi spo­łecz­ny­mi, za­rów­no na ska­lę lo­kal­ną, jak i glo­bal­ną.

Ja­kie te­ma­ty są naj­czę­ściej po­dej­mo­wa­ne w is­landz­kiej li­te­ra­tu­rze, sztu­ce, te­atrze?

By wy­mie­nić kil­ka naj­waż­niej­szych: toż­sa­mość na­ro­do­wa, kwe­stie śro­do­wi­ska, gen­der i pro­ble­my miej­skie.

Czy w pani oce­nie jest obo­wiąz­kiem kul­tu­ry fi­nan­so­wa­nej ze środ­ków pu­blicz­nych kry­tycz­nie ana­li­zo­wać rze­czy­wi­stość, na­wet je­śli kłó­ci się to z in­te­re­sem pań­stwo­wym lub po­li­tycz­nym?

Uwa­żam, że ar­ty­ści dys­po­nu­ją waż­nym kry­tycz­nym gło­sem i – na szczę­ście – ko­rzy­sta­ją z nie­go. Za­ra­zem nie są­dzę, że mi­ni­ster kul­tu­ry po­wi­nien mó­wić im, czym by się mie­li zaj­mo­wać.

W Pol­sce zda­rza się, że ar­ty­ści (np. two­rzą­cy sztu­ki wi­zu­al­ne albo spek­ta­kle te­atral­ne) mają wpływ na de­ba­ty to­czą­ce się w sfe­rze pu­blicz­nej. Czy to samo dzie­je się w Is­lan­dii? Je­śli tak, czy mo­gła­by pani po­dać ja­kiś przy­kład?

Tak, oczy­wi­ście jest to moż­li­we. Bar­dzo dużo dys­ku­to­wa­ło się u nas o fil­mie Kra­ina ma­rzeń¹, roz­po­czął on burz­li­wą de­ba­tę na te­mat pro­ble­mów eko­lo­gicz­nych, był tak­że bar­dzo kry­tycz­ny w sto­sun­ku do po­czy­nań po­przed­nie­go rzą­du.

Czy mo­gła­by pani po­wie­dzieć, czy ostat­nio po­li­tyk pu­blicz­nie skry­ty­ko­wał ar­ty­stę, pi­sa­rza albo ku­ra­to­ra za jego dzia­łal­ność?

Nie, nie przy­po­mi­nam so­bie.

Wiem, że jako mi­ni­ster kul­tu­ry nie po­win­na się pani wy­po­wia­dać na te­mat tego, co jest naj­waż­niej­sze w is­landz­kiej kul­tu­rze. Dla­te­go za­py­tam pa­nią jako oso­bę pry­wat­ną. Ja­kich is­landz­kich pi­sa­rzy, re­ży­se­rów te­atral­nych i fil­mo­wych, ar­ty­stów lubi pani naj­bar­dziej?

Trud­no po­wie­dzieć! Ale je­stem ma­gi­strem kul­tu­ro­znaw­stwa, a te­ma­tem mo­jej pra­cy ma­gi­ster­skiej były is­landz­kie kry­mi­na­ły. Je­stem więc eks­pert­ką od kry­mi­na­łów. Uwa­żam jed­nak, że is­landz­cy ar­ty­ści są nie­sły­cha­nie po­stę­po­wi, czy to w mu­zy­ce, li­te­ra­tu­rze, fil­mie, te­atrze, tań­cu, sztu­kach wi­zu­al­nych i wszyst­kich in­nych dzie­dzi­nach!Z Bragim Ólafssonem rozmawia Olga Hołownia „ W KOŃCU JESTEM W DUŻEJ MIERZE KOBIETĄ”

Olga Ho­łow­nia: Pró­bu­jąc nadać ramy two­jej dzia­łal­no­ści li­te­rac­ko-mu­zycz­nej, się­gam po zda­nie, któ­re czę­sto po­ja­wia się w two­ich wier­szach: „Znaj­du­ję się…”. Wy­da­je się, że moż­na po­dzie­lić two­ją twór­czość na de­ka­dy: de­ka­da mu­zy­ki, po­ezji, a po­tem pro­zy. Gdzie się znaj­do­wa­łeś w la­tach 80., 90. i gdzie je­steś te­raz?

Bra­gi Óla­fs­son: Tak, fak­tycz­nie. Może nie tak do­kład­nie na de­ka­dy, ale pra­wie da się po­dzie­lić na dzie­się­cio­let­nie okre­sy. Je­że­li mó­wi­my o mu­zy­ce, to za­czy­na­łem w ze­spo­le Pur­r­kur Pil­l­nikk w 1981 roku, po­tem gra­łem przez po­nad dzie­sięć lat, aż do 1992, kie­dy roz­wią­zał się ze­spół Su­gar­cu­bes. Od 1986 do 1995 roku wy­cho­dzi­ły moje to­mi­ki po­ezji. A przez ostat­nie dzie­sięć lat pi­sa­łem po­wie­ści.

Czy­li twór­czość po­dzie­lo­na na za­mknię­te roz­dzia­ły.

Tak, ale nie­któ­re się za­zę­bia­ją. Cho­ciaż nie mam wra­że­nia, że świa­do­mie za­prze­sta­łem pi­sa­nia wier­szy, to z pew­no­ścią na ja­kiś czas je odło­ży­łem. Kie­dy po dzie­się­ciu la­tach po­sta­no­wi­łem prze­stać grać, to na­praw­dę był to ko­niec. Ale nig­dy nie pod­ją­łem de­cy­zji, żeby prze­stać pi­sać albo pu­bli­ko­wać wier­sze. Być może te­raz po­wi­nie­nem skoń­czyć z pi­sa­niem po­wie­ści, prze­cież zaj­mu­ję się tym już od dzie­się­ciu lat.

Przez ostat­nie sześć lat zaj­mu­jesz się i po­wie­ścia­mi, i te­atrem. Sztu­ka Bel­gij­skie Kon­go była po raz pierw­szy wy­sta­wio­na w 2004 roku, w 2010 pre­mie­rę mia­ły Kur­cza­ki. Czy nadal pla­nu­jesz pi­sa­nie i po­wie­ści i dra­ma­tów?

Tak, my­ślę, że da­lej chcę to ro­bić. Jed­nak pi­sa­nie dla te­atru jest nie­bez­piecz­ne, wcią­ga. Dla­te­go upły­nę­ło tyle cza­su, od­kąd na­pi­sa­łem Bel­gij­skie Kon­go. Pró­bo­wa­łem to pi­sa­nie od sie­bie od­su­nąć. Sztu­kę wy­sta­wia­no przez czte­ry lata z ma­ły­mi prze­rwa­mi i czu­łem się nie­zręcz­nie, cią­gle wi­dząc ją na afi­szu. Tak na­praw­dę to świet­nie, że się uda­ło, ale mimo wszyst­ko efekt był taki, że nie za­bra­łem się od razu do ko­lej­nej sztu­ki, prze­szko­dzi­ło mi to w pi­sa­niu dla te­atru. Wy­da­wa­ło mi się, że ta jed­na sztu­ka w zu­peł­no­ści wy­star­czy.

Gdzie się w tym cza­sie znaj­do­wa­łeś?

Tak na­praw­dę to by­łem tu, w Is­lan­dii, wła­ści­wie cały czas. W Hisz­pa­nii spę­dzi­łem w su­mie rok, to był rok przed za­wią­za­niem się Su­gar­cu­bes i wte­dy chcia­łem da­lej stu­dio­wać hisz­pań­ski. By­łem na uni­wer­sy­te­cie w Gra­na­dzie. Po­tem za­czą­łem stu­dia tu­taj, ale skoń­czy­łem tyl­ko dwa se­me­stry, bo po­ja­wił się ze­spół i nie było wła­ści­wie zbyt wie­le cza­su na stu­dia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: