Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kiedy pieniądz umiera. Prawdziwy koszmar hiperinflancji - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Lipiec 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Kiedy pieniądz umiera. Prawdziwy koszmar hiperinflancji - ebook

 

„Premier powinien położyć egzemplarz tej fascynującej książki przy każdym łóżku w swojej wiejskiej rezydencji Chequers”.
The Times

 

W 1923 roku, gdy niemiecka waluta praktycznie stała się bezwartościowa (w grudniu tamtego roku za jednego dolara trzeba było zapłacić 4 bln marek) Republika Weimarska niemal wróciła do gospodarki barterowej. Drogie cygara, dzieła sztuki i klejnoty rutynowo wymieniano na podstawowe artykuły żywnościowe, takie jak chleb; bilet do kina można było kupić za kawałek węgla, a butelkę nafty za jedwabną koszulę. W desperacji premier Bawarii złożył w lokalnym parlamencie projekt ustawy uznającej obżarstwo za przestępstwo zagrożone surową karą – „żarłok” został zdefiniowany jako „ten, kto nawykowo oddaje się przyjemnościom stołu w takim stopniu, że może wywołać niezadowolenie ze względu na trudną sytuację ludności”.
Od czasu pierwszej publikacji w 1975 roku książka Kiedy pieniądz umiera stała się klasyczną opowieścią o tych przedziwnych i przerażających czasach. Splatając eleganckie analizy z wieloma relacjami bezpośrednich świadków, zwykłych ludzi walczących o przetrwanie, koncentrując się przede wszystkim na ludzkim aspekcie inflacji – stawia pytanie, dlaczego rządy się do niej uciekały, opisuje jej straszny, korupcyjny wpływ na obywateli, męczarnie związane z procesem uzdrowienia waluty oraz mroczne, długotrwałe dziedzictwo jakie po sobie zostawiła.
W czasie dotkliwego kryzysu gospodarczego książka ta stanowi pilne ostrzeżenie przed uzależniającymi zagrożeniami drukowania pieniędzy, jako „miękkiej” opcji dla rządu, który musi się zmierzyć z rosnącym niezadowoleniem i bezrobociem.

Kategoria: Ekonomia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-62304-70-7
Rozmiar pliku: 839 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Nota do wydania z 2010 roku

Gdy w 1975 roku książ­ka ta uka­za­ła się po raz pierw­szy, pi­sa­łem we wstę­pie, że po­rów­na­nia współ­cze­snych cen i war­to­ści z tymi sprzed pół wie­ku nie­wie­le dają. Te­raz, po trzy­dzie­stu pię­ciu la­tach, w sy­tu­acji gdy wa­lu­ty cią­gle się łą­czy­ły, dzie­li­ły, tra­ci­ły na war­to­ści lub zni­ka­ły, a kosz­ty oraz pła­ce ro­sły i spa­da­ły w róż­ny spo­sób, po­rów­na­nia tego ro­dza­ju nie rzu­ca­ją wca­le wię­cej świa­tła. To praw­da, że we­dług ob­li­czeń sta­ty­sty­ków funt szter­ling z 1923 roku miał siłę na­byw­czą 623 dzi­siej­szych fun­tów, a za do­la­ra ame­ry­kań­skie­go w tym roku moż­na by­ło­by dzi­siaj ku­pić to­wa­ry i usłu­gi wy­ce­nia­ne na 220 do­la­rów. Za­miast jed­nak ob­cią­żać czy­tel­ni­ka in­te­re­su­ją­cy­mi, ale bar­dzo spe­ku­la­tyw­ny­mi ob­li­cze­nia­mi, za­pra­szam do lek­tu­ry tek­stu w ta­kiej po­sta­ci, w ja­kiej pier­wot­nie zo­stał na­pi­sa­ny.Wstęp

Kie­dy pie­niądz da­ne­go kra­ju nie daje już po­czu­cia bez­pie­czeń­stwa, a in­fla­cja za­czy­na bu­dzić w ca­łym spo­łe­czeń­stwie oba­wy, jest na­tu­ral­ne, że szu­ka się in­for­ma­cji i wska­zó­wek w hi­sto­rii in­nych na­ro­dów, któ­re mają już za sobą to nie­zwy­kle tra­gicz­ne i przy­kre do­świad­cze­nie. Je­że­li jed­nak przej­rzy się ob­szer­ną li­te­ra­tu­rę róż­ne­go ro­dza­ju – eko­no­micz­ną, woj­sko­wą, spo­łecz­ną, hi­sto­rycz­ną, po­li­tycz­ną i bio­gra­ficz­ną – trak­tu­ją­cą o lo­sach po­ko­na­nych państw cen­tral­nych po pierw­szej woj­nie świa­to­wej, od­kry­wa się pe­wien szcze­gól­ny brak. Albo ana­li­zy eko­no­micz­ne tam­tych cza­sów (z po­wo­dów naj­le­piej zna­nych spe­cja­li­stom, któ­rzy cza­sa­mi są­dzą, że pro­ce­sy in­fla­cyj­ne są za­mie­rzo­nym wy­ni­kiem po­li­ty­ki fi­skal­nej) po­mi­ja­ją ele­ment ludz­ki, nie mó­wiąc już – w przy­pad­ku Re­pu­bli­ki We­imar­skiej i po­re­wo­lu­cyj­nej Au­strii – o czyn­ni­kach mi­li­tar­nych i po­li­tycz­nych; albo też au­to­rzy re­la­cji hi­sto­rycz­nych, mimo im­po­nu­ją­cej eru­dy­cji i wni­kli­wo­ści, nie do­strze­ga­ją lub co naj­mniej po­waż­nie nie do­ce­nia­ją in­fla­cji jako jed­nej z naj­po­tęż­niej­szych przy­czyn opi­sy­wa­nych wstrzą­sów.

Re­la­cje z pierw­szej ręki na­to­miast, choć nie­oce­nio­ne dla uję­cia czy­sto ludz­kie­go aspek­tu in­fla­cji, zwy­kle przed­sta­wia­ją, na­wet w an­to­lo­giach, zbyt wą­ski punkt wi­dze­nia – bi­twa wi­dzia­na z jed­ne­go leju po bom­bie może wy­glą­dać cał­kiem in­a­czej niż z in­ne­go – albo też za­wie­ra­ją tak ogól­ny opis tego za­dzi­wia­ją­ce­go spek­ta­klu fi­nan­so­we­go z 1923 roku, że umniej­sza­ją zna­cze­nie wie­lu lat nie­szczęść, któ­rych był on za­rów­no kul­mi­na­cją, jak i zwia­stu­nem.

Męka in­fla­cji, na­wet bar­dzo roz­cią­gnię­ta w cza­sie, tro­chę przy­po­mi­na ostry ból – cał­ko­wi­cie ab­sor­bu­je i do­ma­ga się peł­nej uwa­gi, kie­dy trwa, jed­nak gdy już mi­nie, szyb­ko idzie w za­po­mnie­nie, bez wzglę­du na to, jak głę­bo­kie bli­zny psy­chicz­ne i fi­zycz­ne po­zo­sta­wia po so­bie. Być może to wła­śnie tłu­ma­czy, dla­cze­go nie­zwy­kły epi­zod we­imar­skiej in­fla­cji zo­stał ode­rwa­ny od tak wie­lu współ­cze­snych jej wy­da­rzeń. A prze­cież zwa­żyw­szy na to, jak upo­rczy­wa, dłu­go­trwa­ła i strasz­na oka­za­ła się ta in­fla­cja i jak fa­tal­ne mia­ła kon­se­kwen­cje, wy­da­wa­ło­by się, że żad­ne ba­da­nie tam­te­go okre­su nie może być peł­ne bez cią­głe­go od­no­sze­nia się do tej naj­bar­dziej wów­czas drę­czą­cej oko­licz­no­ści.

Ta za­leż­ność dzia­ła też w dru­gą stro­nę – po­mi­ja­jąc naj­bar­dziej ele­men­tar­ny po­ziom roz­praw eko­no­micz­nych lub oso­bi­stych wspo­mnień – jak moż­na uczci­wie opi­sać nie­miec­ką in­fla­cję bez uwzględ­nie­nia kon­tek­stu wy­wro­to­wej dzia­łal­no­ści na­cjo­na­li­stów i ko­mu­ni­stów, wrze­nia w woj­sku, spo­ru z Fran­cją, pro­ble­mu z re­pa­ra­cja­mi wo­jen­ny­mi i rów­no­le­głych hi­per­in­fla­cji w Au­strii i na Wę­grzech? Jak moż­na osza­co­wać po­li­tycz­ne zna­cze­nie in­fla­cji lub oce­nić oko­licz­no­ści, w któ­rych za­ko­rze­nia się ona w uprze­my­sło­wio­nej de­mo­kra­cji i wy­my­ka się spod kon­tro­li, je­że­li jej prze­bie­gu nie ze­sta­wi się z wy­da­rze­nia­mi po­li­tycz­ny­mi w tym sa­mym cza­sie?

Niem­cy 1923 roku były w rów­nej mie­rze kra­jem Lu­den­dorf­fa i Stin­ne­sa, Ha­ven­ste­ina i Hi­tle­ra. Po­mi­mo fak­tu, że re­pre­zen­to­wa­li róż­ne świa­ty – woj­ska, prze­my­słu, fi­nan­sów i po­li­ty­ki – te czte­ry gro­te­sko­we po­sta­ci, roz­py­cha­ją­ce się na nie­miec­kiej sce­nie, moż­na by przed­sta­wić jako czar­ne cha­rak­te­ry w od­gry­wa­nej wów­czas sztu­ce: Lu­den­dorff, bez­dusz­ny, po­nu­ry ge­ne­rał, wy­znaw­ca Tho­ra i Ody­na, łącz­nik, a po­tem ofia­ra sił re­ak­cji; Stin­nes, plu­to­kra­ta i spe­ku­lant, wier­ny tyl­ko ma­mo­nie; Ha­ven­ste­in, sza­lo­ny ban­kier, któ­re­go je­dy­nym ce­lem było za­sy­pa­nie kra­ju bank­no­ta­mi; Hi­tler, żąd­ny wła­dzy de­ma­gog, któ­re­go każ­de prze­mó­wie­nie i dzia­ła­nie już wte­dy bu­dzi­ło wszyst­ko, co naj­gor­sze w na­tu­rze ludz­kiej. Tyl­ko w przy­pad­ku Ha­ven­ste­ina ten opis jest oczy­wi­ście nie­spra­wie­dli­wy, jed­nak fakt, iż ten wiel­ki au­to­ry­tet w krę­gach fi­nan­so­wych był zdrów na umy­śle, nie zmniej­sza szkód, ja­kie wy­rzą­dził.

Moż­na by też jed­nak po­wie­dzieć, że to nie lu­dzie za­wi­ni­li, że bio­rąc pod uwa­gę wa­run­ki eko­no­micz­ne i po­li­tycz­ne, za­wsze zna­leź­li­by się ak­to­rzy do ode­gra­nia ról po­dyk­to­wa­nych przez oko­licz­no­ści. Z pew­no­ścią było wie­lu in­nych po­stę­pu­ją­cych rów­nie na­gan­nie i nie­od­po­wie­dzial­nie, jak ci, któ­rzy gra­li pierw­sze skrzyp­ce. Ofia­ra­mi sta­li się Niem­cy. Jak to ujął je­den ze świad­ków tam­tych zda­rzeń: byli zdez­o­rien­to­wa­ni i oszo­ło­mie­ni in­fla­cją. Nie ro­zu­mie­li, jak mo­gło im się to przy­da­rzyć i kim jest wróg, któ­ry ich po­ko­nał.

W książ­ce tej przed­sta­wiam nie tyl­ko nowe fak­ty, ale tak­że te za­po­mnia­ne oraz wie­le wcze­śniej nie­pu­bli­ko­wa­nych opi­nii – szcze­gól­nie war­to­ścio­we są gło­sy lu­dzi, któ­rzy mo­gli oce­niać zda­rze­nia obiek­tyw­nie, po­nie­waż ich port­fe­le, zdro­wie i bez­pie­czeń­stwo nie za­le­ża­ły od tego, cze­go byli świad­ka­mi. Naj­wię­cej ta­kich ma­te­ria­łów za­wie­ra­ją ar­chi­wa bry­tyj­skie­go mi­ni­ster­stwa spraw za­gra­nicz­nych – do­star­cza­ła ich am­ba­sa­da w Ber­li­nie, gdzie lord D’Aber­non pro­wa­dził jed­ną z naj­lep­szych mi­sji dy­plo­ma­tycz­nych tam­tej epo­ki. Jego in­for­ma­cje były ob­szer­nie uzu­peł­nia­ne przez służ­by kon­su­lar­ne w każ­dym zna­czą­cym mie­ście w Niem­czech oraz spra­woz­da­nia­mi po­szcze­gól­nych człon­ków alianc­kich ko­mi­sji zaj­mu­ją­cych się re­pa­ra­cja­mi lub roz­bro­je­niem. Do­ku­men­ty w bry­tyj­skim ar­chi­wum Pu­blic Re­cord Of­fi­ce, oprócz tego, że na­le­żą do naj­bar­dziej do­stęp­nych, są też praw­do­po­dob­nie naj­waż­niej­szym źró­dłem – nie tyl­ko dla­te­go, że am­ba­sa­da bry­tyj­ska dzię­ki D’Aber­no­no­wi była cały czas w wy­jąt­ko­wo bli­skim kon­tak­cie z po­li­ty­ka­mi naj­wyż­sze­go szcze­bla w Niem­czech, ale też dla­te­go, że wy­co­fa­nie się Sta­nów Zjed­no­czo­nych na po­cząt­ku 1923 roku i jesz­cze wcze­śniej­sze nie­mal cał­ko­wi­te ze­rwa­nie ko­mu­ni­ka­cji mię­dzy Ber­li­nem a Pa­ry­żem spra­wi­ło, iż in­for­ma­cje o po­rów­ny­wal­nej war­to­ści sta­ły się spo­ra­dycz­ne lub po­wierz­chow­ne. Nie wa­ha­łem się czer­pać z tych do­ku­men­tów – uzu­peł­nio­nych o ma­te­ria­ły nie­miec­kie z epo­ki – w tak wiel­kim stop­niu, jak wy­da­wa­ło się to uza­sad­nio­ne.

Jak da­le­ce to moż­li­we, sta­ra­łem się opi­sy­wać po­szcze­gól­ne dzia­ła­nia, re­ak­cje i in­te­rak­cje we wła­ści­wej, hi­sto­rycz­nej ko­lej­no­ści, ma­jąc na­dzie­ję, że ten, być może oczy­wi­sty, po­rzą­dek chro­no­lo­gicz­ny bę­dzie w tym przy­pad­ku za­rów­no czymś no­wym, jak i po­ucza­ją­cym i le­piej od­sło­ni sze­reg waż­nych, a rzad­ko za­uwa­ża­nych związ­ków. Re­la­cjo­nu­jąc tę hi­sto­rię, śle­dzi­łem szcze­gól­ny wą­tek – cza­sa­mi trzy­ma­łem się go z po­nu­rą de­ter­mi­na­cją – któ­ry prze­wi­jał się też w kon­tek­ście Au­strii, Wę­gier, Ro­sji, Pol­ski i Fran­cji. To wła­śnie tego naj­wyż­sze wła­dze zda­wa­ły się cza­sa­mi nie­świa­do­me – wpły­wu wy­wie­ra­ne­go przez in­fla­cję na lu­dzi jako jed­nost­ki i jako na­ro­dy oraz wy­wo­ły­wa­nych przez nią re­ak­cji.

Nie śmia­łem jed­nak na pod­sta­wie opi­sa­nych oko­licz­no­ści wy­cią­gać szyb­kich i twar­dych wnio­sków na te­mat kon­dy­cji ludz­kiej i in­fla­cji; niech fak­ty mó­wią same za sie­bie. Nie udzie­la­łem też lek­cji eko­no­micz­nych ani teo­re­tycz­nych wy­ja­śnień zja­wisk go­spo­dar­czych. To zde­cy­do­wa­nie nie jest stu­dium eko­no­micz­ne. In­fla­cja do­ty­czy jed­nak w rów­nym stop­niu pie­nię­dzy, co lu­dzi, więc nie da­ło­by się opo­wie­dzieć tej hi­sto­rii bez przy­wo­ły­wa­nia liczb, cza­sa­mi ogrom­nych. Drę­czy­ły one lu­dzi z Eu­ro­py Środ­ko­wej przez całe lata, aż w koń­cu nie mo­gli ich już znieść. W la­tach 1922 i 1923 wszy­scy my­śle­li o war­to­ści mar­ki, ale kto mógł po­jąć licz­bę z kil­ku­na­sto­ma ze­ra­mi?

W paź­dzier­ni­ku 1923 roku w am­ba­sa­dzie bry­tyj­skiej w Ber­li­nie za­uwa­żo­no, że licz­ba ma­rek po­trzeb­nych do za­ku­pu jed­ne­go fun­ta jest rów­na tej, któ­ra w jar­dach od­zwier­cie­dla od­le­głość do Słoń­ca. Dr Hjal­mar Schacht, ko­mi­sarz wa­lu­to­wy Nie­miec, wy­ja­śniał, że pod ko­niec pierw­szej woj­ny świa­to­wej teo­re­tycz­nie moż­na by­ło­by ku­pić 500 mld ja­jek za tę samą cenę, za któ­rą pięć lat póź­niej moż­na było do­stać już tyl­ko jed­no. Po po­wro­cie sta­bi­li­za­cji suma ma­rek pa­pie­ro­wych po­trzeb­nych do za­ku­pu jed­nej mar­ki w zło­cie wy­no­si­ła do­kład­nie tyle, ile mi­li­me­trów kwa­dra­to­wych mie­ści się w ki­lo­me­trze kwa­dra­to­wym. Jest bar­dzo wąt­pli­we, by ta­kie kal­ku­la­cje po­mo­gły ko­mu­kol­wiek zro­zu­mieć, co się dzie­je – niech więc czy­tel­ni­cy bez uzdol­nień ma­te­ma­tycz­nych nie tra­cą otu­chy.

Nie­ła­two było zna­leźć wy­star­cza­ją­co dużo pro­stych okre­śleń, aby bez po­wtó­rzeń opi­sać tę nie­usta­ją­cą se­rię nie­szczęść, któ­re spa­da­ły na na­ród nie­miec­ki w tam­tym cza­sie. Trud­ność tę za­uwa­żył i od­no­to­wał w 1932 roku Da­vid Lloyd Geo­r­ge, stwier­dza­jąc, że sło­wa ta­kie jak „ka­ta­stro­fa”, „ru­ina” czy „ka­ta­klizm” spo­wsze­dnia­ły tak bar­dzo, iż prze­sta­ły wy­wo­ły­wać ja­kie­kol­wiek uczu­cie lęku. Sam wy­raz „ka­ta­stro­fa” się zde­wa­lu­ował – w do­ku­men­tach uży­wa­no go rok po roku, aby opi­sać sy­tu­acje nie­po­rów­na­nie po­waż­niej­sze niż po­przed­nio. Gdy mar­ka osta­tecz­nie upa­dła i wszyst­ko znaj­do­wa­ło się w ru­inie, nadal byli Niem­cy, któ­rzy prze­wi­dy­wa­li Ka­ta­stro­phe.

Dla­te­go sta­ra­łem się ogra­ni­czyć w tek­ście czę­sto­tli­wość uży­wa­nia ta­kich wy­ra­zów jak „ka­ta­stro­fa”, „krach”, „ka­ta­klizm”, „upa­dek” i „za­ła­ma­nie”, a tak­że uni­ka­łem prób stop­nio­wa­nia kry­zy­su i cha­osu – tak aby wszyst­ko to czy­tel­nik mógł przy­swo­ić – niech doda so­bie w wy­obraź­ni tyle, ile mu pod­po­wia­da współ­czu­cie.

W jed­nej spra­wie czy­tel­nik musi dzia­łać nie­za­leż­nie. Czę­sto trze­ba było po­da­wać rów­no­war­tość w fun­tach lub do­la­rach kwot wy­ra­żo­nych w mar­kach z lat dwu­dzie­stych XX wie­ku, aby po­ka­zać ska­lę de­pre­cja­cji nie­miec­kiej wa­lu­ty. Sta­ły pro­ces in­fla­cji we wszyst­kich kra­jach za­chod­nich spra­wia, że prze­ra­cho­wa­nie tych sum na dzi­siej­sze war­to­ści jest nie­wdzięcz­nym za­ję­ciem. Prze­li­cza­jąc ni­skie kwo­ty, trzy­ma­łem się sta­re­go sys­te­mu an­giel­skie­go („£sd”), w któ­rym 12 pen­sów daje jed­ne­go szy­lin­ga, a 20 szy­lin­gów skła­da się na jed­ne­go fun­ta. Po upły­wie tak dłu­gie­go cza­su po­rów­na­nia kosz­tów ży­cia są do­syć ja­ło­we; jed­nak może war­to wie­dzieć – aby mieć ja­kieś od­nie­sie­nie – że funt szter­ling z lat dwu­dzie­stych był wart pięt­na­sto­krot­nie wię­cej niż w po­ło­wie 1975 roku. Za­tem pła­ca wy­no­szą­ca 200 fun­tów w 1919 roku od­po­wia­da dzi­siej­szym 3 tys. fun­tów¹; dzie­sięć ów­cze­snych szy­lin­gów to obec­nie oko­ło sied­miu–ośmiu fun­tów.

W przy­pad­ku do­la­rów wy­star­czy po­mno­żyć ów­cze­sne sumy sześć do ośmiu razy. Je­że­li w 1913 roku za jed­ną mar­kę moż­na było ku­pić to­wa­ry i usłu­gi war­te jed­ne­go fun­ta w 1975 roku (nie­któ­re rze­czy sta­ły się oczy­wi­ście znacz­nie droż­sze, inne – ta­kie jak pra­ca – re­al­nie tań­sze niż dzi­siaj), to pro­ste, choć je­dy­nie przy­bli­żo­ne prze­li­cze­nie jest do­stęp­ne czy­tel­ni­kom po­słu­gu­ją­cym się na co dzień fun­ta­mi, któ­rzy mogą so­bie wy­obra­zić – z roz­ba­wie­niem lub prze­ra­że­niem – że za zna­czek pocz­to­wy mu­sie­li­by za­pła­cić 148 mln fun­tów – za mar­ki po­win­ni so­bie pod­sta­wić fun­ty.

Nie ma prak­tycz­nej za­sa­dy, któ­ra pod­po­wia­da­ła­by, jak so­bie ra­dzić w ostat­nich sta­diach in­fla­cji. Do je­sie­ni 1921 roku we­wnętrz­na de­pre­cja­cja mar­ki po­zo­sta­wa­ła cza­sem da­le­ko w tyle za spad­kiem war­to­ści tej wa­lu­ty za gra­ni­cą – dla­te­go Niem­cy sta­ły się praw­dzi­wym ra­jem dla tu­ry­stów. Póź­niej (od po­cząt­ku 1922 roku), gdy spo­łecz­ne za­ufa­nie do mar­ki cał­kiem za­ni­kło, ceny kra­jo­we do­sto­so­wa­ły się na­gle do kur­su do­la­ra, a pod ko­niec na­wet znacz­nie wy­prze­dza­ły upa­dek mar­ki. Było to ko­lej­ne w tam­tych cza­sach zja­wi­sko, któ­re fa­tal­nie skom­pli­ko­wa­ło pro­blem, a po­tem przez wie­le lat bu­dzi­ło za­in­te­re­so­wa­nie eko­no­mi­stów.

Jest to, jak są­dzę, opo­wieść z mo­ra­łem. Do­wo­dzi praw­dzi­wo­ści re­wo­lu­cyj­nej tezy, że je­że­li chce się znisz­czyć ja­kiś kraj, to trze­ba naj­pierw ze­psuć jego wa­lu­tę. Zdro­wy pie­niądz musi być za­tem pierw­szym ba­stio­nem obro­ny każ­de­go spo­łe­czeń­stwa.2. Zatracone ulice

Trak­tat wer­sal­ski osła­bił Niem­cy i zmniej­szył ich te­ry­to­rium, spra­wił jed­nak, że sta­ły się jed­no­li­tym pań­stwem. Rów­no­le­głe trak­ta­ty po­ko­jo­we z Sa­int Ger­ma­in i Tria­non nie tyl­ko roz­mon­to­wa­ły całe im­pe­rium Habs­bur­gów, ale zre­du­ko­wa­ły Au­strię i Wę­gry do ułam­ka tego, czym były wcze­śniej, idąc znacz­nie da­lej, niż wy­ma­ga­ła tego za­sa­da na­ro­do­we­go sa­mo­okre­śle­nia państw bę­dą­cych suk­ce­so­ra­mi im­pe­rium. Oba pań­stwa utra­ci­ły ogrom­ne ob­sza­ry i mi­lio­ny oby­wa­te­li – nie­miec­ka Au­stria głów­nie na rzecz no­wej Cze­cho­sło­wa­cji, a Wę­gry przede wszyst­kim na ko­rzyść Ru­mu­nii. Wie­deń, nie­gdyś sto­li­ca ce­sar­stwa, stał się na­gle ogrom­nym mia­stem bez od­po­wied­nie­go za­ple­cza, któ­re mo­gło­by je utrzy­my­wać – a tej po­zo­sta­ło­ści im­pe­rium nie wol­no było uczy­nić je­dy­ne­go kro­ku ma­ją­ce­go go­spo­dar­czy sens, czy­li po­łą­czyć się z Niem­ca­mi. Re­wo­lu­cja po­zba­wi­ła ce­sa­rza Ka­ro­la tro­nu w Wied­niu i dała wła­dzę re­pu­bli­kań­skie­mu rzą­do­wi. W Bu­da­pesz­cie na­to­miast po re­wo­lu­cji bol­sze­wic­kiej Beli Kuna na­stą­pi­ła kontr­re­wo­lu­cja i – na po­cząt­ku 1920 roku – re­gen­cja Hor­thy­ego.

Los Au­stria­ków, a zwłasz­cza Wie­deń­czy­ków, oka­zał się po woj­nie za­iste ża­ło­sny. Wę­gry, gdy­by tyl­ko chło­pi chęt­niej dzie­li­li się plo­na­mi z gło­du­ją­cy­mi miesz­cza­na­mi, by­ły­by sa­mo­wy­star­czal­ne pod wzglę­dem ar­ty­ku­łów pierw­szej po­trze­by. In­a­czej wy­glą­da­ło to w szcząt­ko­wej Au­strii, gdzie chłód i głód roz­pa­no­szy­ły się na do­bre w cza­sie pierw­szej po­wo­jen­nej zimy, a po­wra­ca­ją­cy żoł­nie­rze, po­ko­na­ni, wście­kli i wy­czer­pa­ni, byli jesz­cze bar­dziej niż w Niem­czech po­dat­ni na wpły­wy pod­że­ga­czy. Czę­sto Wie­deń wraz z naj­bliż­szym oto­cze­niem we­ge­to­wał tyl­ko dzię­ki temu, cze­go Niem­cy mia­ły w nad­mia­rze, a nie było tego wie­le. W efek­cie ko­ro­na au­striac­ka w pierw­szych la­tach po woj­nie tra­ci­ła na war­to­ści znacz­nie szyb­ciej niż mar­ka i mia­ła jesz­cze mniej­sze szan­se na uzdro­wie­nie.

Z po­li­tycz­ne­go punk­tu wi­dze­nia Au­stria znaj­do­wa­ła się w roz­pacz­li­wym sta­nie i na próż­no li­czy­ła na to, że nowy rząd bę­dzie umiał przy­wró­cić po­rzą­dek i do­bro­byt. G.M. Young przy­je­chał do Wied­nia w 1920 roku i po 18 mie­sią­cach tak pi­sał do bry­tyj­skie­go mi­ni­ster­stwa fi­nan­sów (ten frag­ment spra­wił, że lord Cur­zon, mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych, do któ­re­go ten tekst tra­fił, po­pro­sił o nad­sy­ła­nie ko­lej­nych ra­por­tów):

Ze sto­li­cy wiel­kie­go – sta­no­wią­ce­go do­tąd dzie­dzic­two wiel­kiej dy­na­stii – ce­sar­stwa trak­tat z Sa­int Ger­ma­in uczy­nił re­pu­bli­kę. Przy­najm­niej for­mal­nie obar­czył od­po­wie­dzial­no­ścią za kosz­ty wiel­kiej woj­ny tę dziw­ną spo­łecz­ną mie­sza­ni­nę ban­kie­rów i chło­pów. W tym świe­cie po­zo­rów nie za­wsze jest ła­two, na­wet ob­co­kra­jow­co­wi, sku­pić się na re­aliach no­wej sy­tu­acji. Wie­lu miej­sco­wym urzęd­ni­kom i po­li­ty­kom do­tąd się to nie uda­je. Nie­mal wszyst­kie bu­dyn­ki mi­ni­ste­rial­ne mo­nar­chii nadal funk­cjo­nu­ją, są oświe­tla­ne, ogrze­wa­ne, sprzą­ta­ne itd. dla urzęd­ni­ków re­pu­bli­ki za­miesz­ki­wa­nej przez za­le­d­wie 6 mln oby­wa­te­li. Rzy­mia­nin, któ­ry uro­dził się za Teo­do­zju­sza, a umarł za Ro­mu­lu­sa Au­gu­stu­lu­sa, miał sie­dem­dzie­siąt lat, by prze­żyć ta­kie zmia­ny, ja­kie w Au­strii do­ko­na­ły się w cią­gu za­le­d­wie trzech.

Kon­sty­tu­cja tego kra­ju usta­na­wia swe­go ro­dza­ju su­per­de­mo­kra­cję, tak wy­my­ślo­ną, by każ­dy miał jak naj­mniej wła­dzy. Lan­dy prze­ciw­sta­wia­ją się fe­de­ra­cji; rząd fe­de­ra­cyj­ny nie śmie ko­rzy­stać z eko­no­micz­nej bro­ni, jaką daje mu ich ban­kruc­two. Pre­zy­dent jest fi­gu­rą czy­sto ce­re­mo­nial­ną – otwie­ra wy­sta­wy kwia­tów i uzna­je nie­ślub­ne dzie­ci. Nie mia­nu­je mi­ni­strów (na­wet for­mal­nie) i nie może roz­wią­zać par­la­men­tu. Rząd tak­że nie może tego zro­bić. Z praw­ne­go punk­tu wi­dze­nia par­la­ment ma naj­więk­szą wła­dzę – w gło­so­wa­niu usta­na­wia rząd i sam de­cy­du­je o swo­im roz­wią­za­niu. W isto­cie wszyst­kie spra­wy są za­ła­twia­ne przez sta­ły ko­mi­tet, o któ­rym opi­nia pu­blicz­na nie­wie­le sły­szy, lub, jesz­cze le­piej, w klu­bach i na ze­bra­niach par­tyj­nych – o któ­rych sły­szy w każ­dym ra­zie bar­dzo nie­wie­le praw­dy. Par­tie po­li­tycz­ne łą­czą w so­bie naj­bar­dziej nie­po­żą­da­ne ele­men­ty an­giel­skich to­wa­rzystw uczel­nia­nych z tym, co naj­gor­sze w Bry­tyj­skim To­wa­rzy­stwie Me­dycz­nym; mógł­bym też do­dać, że spo­sób my­śle­nia pan­ger­ma­ni­stów sta­le przy­wo­dzi mi na myśl men­tal­ność aku­szer­ki.

Praw­da jest taka, że Au­stria była cał­ko­wi­cie nie­przy­go­to­wa­na na przy­ję­cie za­awan­so­wa­ne­go sys­te­mu par­la­men­tar­ne­go, jaki przy­nio­sła jej re­wo­lu­cja.

Tak wy­glą­da­ło in­sty­tu­cjo­nal­ne tło ogrom­nej masy ludz­kie­go nie­szczę­ścia. W mo­men­cie wy­bu­chu woj­ny ko­ro­na au­striac­ka była nie­mal rów­na mar­ce. Pod ko­niec woj­ny in­fla­cja zróż­ni­co­wa­ła te dwie wa­lu­ty, na zde­cy­do­wa­ną nie­ko­rzyść ko­ro­ny. W obu przy­pad­kach ceny ofi­cjal­ne rzad­ko od­zwier­cie­dla­ły te obo­wią­zu­ją­ce na czar­nym ryn­ku, któ­ry dla wie­lu lu­dzi w Wied­niu, gdzie pa­no­wał po­waż­ny nie­do­bór żyw­no­ści, sta­no­wił je­dy­ne źró­dło za­opa­trze­nia. Tak więc w 1914 roku w Wied­niu ki­lo­gram naj­lep­szej mąki pszen­nej kosz­to­wał 44 ha­le­rze (rów­no­war­tość oko­ło 6 sta­rych pen­sów), na­to­miast w grud­niu 1918 roku, gdy nie moż­na było jej nig­dzie do­stać, za bli­żej nie­okre­ślo­ną sub­stan­cję ma­ją­cą słu­żyć za mąkę pła­co­no w nie­le­gal­nym ob­ro­cie 22 ko­ro­ny za ki­lo­gram – czy­li do­kład­nie 50 razy wię­cej.

W 1914 roku funt szter­ling miał war­tość oko­ło 25 ko­ron. W maju 1922 roku moż­na było za nie­go jed­nak ku­pić tyl­ko 1,2 tys. ma­rek, ale aż 35 tys. ko­ron.

Wpływ tych wa­run­ków na au­striac­ką bur­żu­azję su­ge­styw­nie przed­sta­wił wcze­sny film z Gre­tą Gar­bo Za­tra­co­na uli­ca, na­krę­co­ny przez Geo­r­ga Pab­sta w Wied­niu w 1925 roku. Być może gra­na przez Gar­bo po­stać, któ­ra ma uosa­biać nie­ska­la­ną czy­stość po­śród nę­dzy, chci­wo­ści i ze­psu­cia, a znaj­du­je w koń­cu praw­dę i szczę­ście w ra­mio­nach ame­ry­kań­skie­go ochot­ni­ka, nie jest już dzi­siaj tak prze­ko­nu­ją­ca. Po­czy­na­jąc jed­nak od ob­ra­zu od­py­cha­ją­ce­go rzeź­ni­ka, znie­wa­ża­ją­ce­go i upo­ka­rza­ją­ce­go lu­dzi sto­ją­cych w ko­lej­ce w jego skle­pie, od­ma­wia­ją­ce­go mię­sa ko­bie­tom, któ­re uzna­je za nie­atrak­cyj­ne lub nie­do­stęp­ne, a koń­cząc na sce­nach przed­sta­wia­ją­cych nie­po­ha­mo­wa­ne, za­chłan­ne roz­pa­sa­nie spe­ku­lan­tów i pa­ska­rzy pro­wa­dzą­cych noc­ne ży­cie oraz atak głod­ne­go i wście­kłe­go tłu­mu na ka­wiar­nię peł­ną hu­la­ków – film ten sta­no­wił wier­ne od­bi­cie tam­tych cza­sów.

Bar­dziej wy­mow­ny współ­cze­sny opis pla­gi in­fla­cji w po­wo­jen­nym Wied­niu na­kre­ślo­ny zo­stał w pa­mięt­ni­ku Anny Eisen­men­ger, prze­peł­nio­nym wy­ja­śnie­nia­mi skie­ro­wa­ny­mi do an­giel­skie­go czy­tel­ni­ka. Gdy ce­sar­scy eks­żoł­nie­rze, uzbro­je­ni i w re­wo­lu­cyj­nym na­stro­ju, roz­cho­dzi­li się do do­mów i gdy nie­do­bo­ry żyw­no­ści z cza­sów woj­ny za­stą­pił głód, ta po­cho­dzą­ca z kla­sy śred­niej wdo­wa co­raz czę­ściej mu­sia­ła się ucie­kać do nie­le­gal­nych prak­tyk, żeby za­pew­nić byt swo­jej ro­dzi­nie – sy­no­wi, któ­ry stra­cił wzrok na woj­nie, cór­ce cier­pią­cej na gruź­li­cę, zię­cio­wi z am­pu­to­wa­ny­mi no­ga­mi, głod­ne­mu wnu­ko­wi i jesz­cze jed­ne­mu sy­no­wi – ko­mu­ni­ście. Za ogrom­ne kwo­ty za­czę­ła ku­po­wać od Schle­ich­hän­dler – szmu­gle­rów – naj­bar­dziej pod­sta­wo­wą żyw­ność, któ­rej po­mi­mo kar­tek pań­stwo nie po­tra­fi­ło już za­pew­nić. Cho­ciaż „cho­mi­ko­wa­nie” – gro­ma­dze­nie za­pa­sów – było za­ka­za­ne pod groź­bą kary, sta­ło się ni­czym wię­cej jak wy­mo­giem zdro­we­go roz­sąd­ku. Pani Eisen­men­ger, bo­le­śnie świa­do­ma ob­ni­ża­ją­ce­go się po­zio­mu ży­cia i sta­tu­su spo­łecz­ne­go swo­jej ro­dzi­ny, i tak mo­gła mó­wić o szczę­ściu, gdyż mia­ła in­we­sty­cje, któ­re w 1914 roku przy­no­si­ły jej nie­mal 5 tys. ko­ron rocz­nie – co rów­na­ło się oko­ło 200 fun­tom.

Pani Eisen­men­ger za­no­to­wa­ła, że w paź­dzier­ni­ku 1918 roku, gdy po­sta­no­wi­ła sprze­dać 20 tys. ko­ron, aby go­tów­kę prze­zna­czyć na bie­żą­ce wy­dat­ki, kie­row­nik ban­ku go­rą­co jej do­ra­dzał, by za­mie­ni­ła wszyst­kie pie­nią­dze na fran­ki szwaj­car­skie. Jed­nak pry­wat­ne trans­ak­cje w ob­cych wa­lu­tach były nie­le­gal­ne i Eisen­men­ger uzna­ła, że wy­star­czy, iż ła­mie pra­wo, ro­biąc za­pa­sy opa­łu i żyw­no­ści.

Mu­szę sama sie­bie prze­ko­ny­wać , że tak na­praw­dę znaj­du­ję się w znacz­nie lep­szej sy­tu­acji niż set­ki ty­się­cy in­nych ko­biet. Przy­najm­niej je­stem wol­na od trosk ma­te­rial­nych i mogę po­móc swo­im dzie­ciom, gdyż mam mnó­stwo pie­nię­dzy bez­piecz­nie za­in­we­sto­wa­nych w pań­stwo­we ob­li­ga­cje. Dzię­ki Bogu!

Mia­ła też znacz­ną ilość cy­gar swe­go męża, któ­re moż­na było w mia­rę po­trze­by wy­mie­niać na mię­so lub inną żyw­ność – sta­no­wi­ły one waż­ny śro­dek płat­ni­czy, po­zwa­la­ją­cy prze­trwać na­wet w cza­sie pierw­szych mie­się­cy po­wo­jen­nej blo­ka­dy.

Te­raz jed­nak kraj był po­zba­wio­ny cze­skie­go wę­gla oraz wę­gier­skiej żyw­no­ści i nie mi­nął mie­siąc od koń­ca woj­ny, gdy au­striac­ka wa­lu­ta za­czę­ła tra­cić na war­to­ści znacz­nie szyb­ciej niż do­tych­czas. W grud­niu 1918 roku, kie­dy zmu­szo­no wszyst­kie przed­się­bior­stwa do za­trud­nie­nia okre­ślo­nej licz­by zde­mo­bi­li­zo­wa­nych żoł­nie­rzy, bez wzglę­du na to, czy po­trze­bo­wa­ły do­dat­ko­wych pra­cow­ni­ków, czy nie, ban­kruc­twa sta­ły się po­wszech­ne. Tam­te­go mie­sią­ca po­zba­wio­ny nóg syn pani Eisen­men­ger otrzy­mał 35 tys. ko­ron „kau­cji”, któ­re po­sta­no­wił za­cho­wać do chwi­li, gdy war­tość ko­ro­ny zno­wu wzro­śnie – tym­cza­sem ku­pił jed­nak za te pie­nią­dze ob­li­ga­cje wo­jen­ne. Rów­nież w grud­niu, w ra­mach wal­ki z in­fla­cją, wszyst­kie pa­pie­ro­we pie­nią­dze mia­ły zo­stać ozna­czo­ne na­pi­sem „Deut­schöster­re­ich” („Au­stria nie­miec­ka”). Pani Eisen­men­ger, któ­ra po­szła do ban­ku opie­czę­to­wać to wszyst­ko, co jej zo­sta­ło z 20 tys. ko­ron, za­no­to­wa­ła pierw­sze gło­sy mó­wią­ce o tym, że cze­ka ją ru­ina:
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: