Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Księga pamiątkowa obchodu pięćsetnej rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem w dniu 15, 16 i 17 lipca 1910 r. w Krakowie z dodaniem Albumu literacko-artystycznego poświęconego wielkiej rocznicy dziejowej - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Księga pamiątkowa obchodu pięćsetnej rocznicy zwycięstwa pod Grunwaldem w dniu 15, 16 i 17 lipca 1910 r. w Krakowie z dodaniem Albumu literacko-artystycznego poświęconego wielkiej rocznicy dziejowej - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 394 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

al­bu­mu li­te­rac­ko ar­ty­stycz­ne­go po­świę­co­ne­go wiel­kiej rocz­ni­cy dzie­jo­wej ze­brał i uło­żył

K. Bar­to­sze­wicz

KRA­KÓW.

NA­KŁA­DEM FRAN­CISZ­KA TE­RA­KOW­SKIE­GO

W DRU­KAW­Nip­SU ZA­RZA­DŁM A" MIE­RZYŃ­SKIE­GO.

WSZEL­KIE PRA­WA ZA­STRZE­ŻO­NE

Ni­niej­sza Księ­ga pa­miąt­ko­wa skła­da się z dwu czę­ści: pierw­szą sta­no­wi część ob­cho­du pięć­set­nej rocz­ni­cy Grun­wal­du w Kra­ko­wie, dru­ga jest al­bu­mem li­te­rac­ko-ar­ty­stycz­nym, po­świę­co­nym uczcze­nia wiel­kie­go fak­tu dzie­jo­we­go. Dla od­róż­nie­nia obu tych czę­ści, a ra­czej dla za­cho­wa­nia ca­ło­ści każ­dej z nich, da­li­śmy dwie osob­ne pa­gi­na­cye: rzym­ską i arab­ską.

Spis rze­czy i ry­cin czę­ści dru­giej (al­bum) znaj­du­je się na koń­cu dzie­ła. Co do ry­cin czę­ści pierw­szej (ob­cho­du) ko­rzy­sta­li­śmy z naj­lep­szych re­pro­duk­cyi za­kła­dów fo­to­gra­ficz­nych pp. Ja­błoń­skie­go, Paw­li­kow­skie­go, Pierz­chal­skie­go i p. War-cho­li­ka. Pierw­szy z nich (Ja­błoń­ski) do­star­czył nam wiel­kiej kli­szy przed­sta­wia­ją­cej od­sło­nię­cie po­mni­ka, oraz zdjęć ozna­czo­nych (u dołu) licz­ba­mi: 16 i 20. Z pra­cow­ni p. Paw­li­kow­skie­go wy­szły zdję­cia ozna­czo­ne licz­ba­mi: 1 – 10; z pra­cow­ni p. Pierz­chal­skie­go zdję­cia 13, 17, 18, 23–25; resz­ty zdjęć 11-15, 19, 21, 22, 26–29 do­ko­nał p. War­cho­lik. Kli­sze okład­ko­wą i w tek­ście wy­ko­nał za­kład re­pro­duk­cyj­ny T. Ja­błoń­ski i Śp… w Kra­ko­wie.

Wy­daw­ca.

PO­MNIK KRÓ­LA Wl ADY­SI.AWA JA­GIEŁ­ŁY NA PLA­CU MA­TEJ­KI W KRA­KÓW (DŁU­TA AN­TO­NIE­GO WI­WUL­SK1E­GU).

Pierw­sze sło­wa o ob­cho­dzie pięć­set­let­niej rocz­ni­cy Grun­wal­du pa­dły już w roku 1907. – Na po­sie­dze­niu Rady miej­skiej kra­kow­skiej w dniu 14 li­sto­pa­da 1907 r. prof. Dr Sta­ni­sław Do­mań­ski za­żą­dał wy­bo­ru ko­mi­syi dla uczcze­nia sześć­set­nej rocz­ni­cy przyj­ścia na świat Kazi' mie­rzą Wiel­kie­go. W dys­ku­syi nad tym wnio­skiem r. m. Ka­zi­mierz Bar' to­sze­wicz za­uwa­żył, ii jak­kol­wiek na­le­ży ob­cho­dzić w r. 1910 sześć­set­ną rocz­ni­cę uro­dzin wiel­kie­go kró­la, to przedew­szyst­kiem trze­ba pa­mię­tać, iż w tym sa­mym roku przy­pa­da pięć­set­na rocz­ni­ca po­gro­mu Krzy­ża­ków pod Grun­wal­dem. Po­mi­mo pie­ty­zmu dla pa­mię­ci Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go trud­no nie przy­znać, iż ta dru­ga rocz­ni­ca ma wy­jąt­ko­we pra­wo do hoł­du ca­łe­go na­ro­du: naj­więk­sze to zwy­cię­stwo orę­ża i du­cha pol­skie­go, tem wię­cej prze­ma­wia­ją­ce do serc na­szych, iż ży­je­my w cza­sach, w któ­rych przy­cho­dzi nam, wpraw­dzie w inny spo­sób, sta­czać wal­kę o ży­cie z tym sa­mym wro­giem. Z tego po­wo­du mów­ca przed­sta­wi! wnio­sek: „ko­mi­sya wy­bra­na dla ob­cho­du sześć­set­nej rocz­ni­cy przyj­ścia na świat Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go zaj­mie się za­ra­zem przy­go­to­wa­niem i ob­my­śle­niem spo­so­bu uczcze­nia pięć­set­nej rocz­ni­cy Grun­wal­du”. – Wnio­sek przy­ję­to jed­no­gło­śnie.

Spra­wa nie była jed­nak na­glą­ca i za­pew­ne z tego po­wo­du, po no­wych wy­bo­rach, któ­re zmie­ni­ły skład Rady miej­skiej, do po­wo­ła­nia no­wej ko­mi­syi ob­cho­do­wej na ra­zie nie przy­stą­pio­no Tym­cza­sem we wszyst­kich dziel­ni­cach pod­no­si­ły się co­raz sil­niej gło­sy o ko­niecz­no­ści ob­cho­du rocz­ni­cy grun­waldz­kiej. Zbie­ra­nie „daru grun­waldz­kie­go” przy­po­mi­na­ło ją co­dzien­nie. W dniu, w któ­rym Rada uchwa­la­ła przy­czy­nić się do tego daru kwo­tą po­waż­niej­szą (dnia 3 czerw­ca 1909 r.) rad­ca prof. Wa­sung pod­niósł po­trze­bę wy­bra­nia ko­mi­syi dla ob­cho­du rocz­ni­cy grun­waldz­kiej i Ka­zi­mie­rza Wiel­kie­go.

Ja­kim był na­strój ogó­łu, świad­czy ob­chód grun­waldz­ki urzą­dzo­ny dnia 18 lip­ca 1909 r. w Kra­ko­wie przez „Straż Pol­ską”, a bę­dą­cy nie­ja­ko wstę­pem do ob­cho­du wiel­kiej rocz­ni­cy. Lubo „za­im­pro­wi­zo­wa­ny”, na po­cze­ka­niu urzą­dzo­ny, zgro­ma­dził tłu­my miesz­kań­ców Kra­ko­wa. Na na­bo­żeń­stwie w ko­ście­le Najśw. P. Ma­ryi wy­gło­sił pod­nio­słe ka­za­nie za­pro­szo­ny przez „Straż Pol­ską” ks. bi­skup Wła­dy­sław Ban­dur­ski. Pięk­ny po­chód na Wa­wel z wień­ca­mi i ol­brzy­mi wiec na po­dwó­rzu wa­wel­skiem był dal­szym pro­gra­mem tej uro­czy­sto­ści.

O przy­szłym ob­cho­dzie kra­kow­skim w r. 1910 jako głów­nym, ogól­no­pol­skim mó­wio­no i pi­sa­no wszę­dzie. „So­kół” swój zlot ju­bi­le­uszo­wy za­sto­so' wał do jego ter­mi­nu. Ma­larz Sty­ka przy­był z Pa­ry­ża i przed­sta­wił Ra­dzie m… pro­jekt wy­ma­lo­wa­nia pa­no­ra­my grun­waldz­kiej w Bar­ba­ka­nie. Wresz­cie Pa­de­rew­ski ofia­ro­wał mia­stu po­mnik Ja­gieł­ły z wa­run­kiem, aby go od" sło­nię­to w dzień ob­cho­du.

W stycz­niu r. b. ko­mi­tet ob­cho­do­wy zwo­łał przed­sta­wi­cie­li róż­nych in­sty­tu­cyj i obo­zów, za­pro­sił tez re­pre­zen­tan­tów miast i rad po­wia­to­wych. Nie mamy za­mia­ru okre­śle­nia tu dzie­jów ko­mi­te­tu – po­prze­sta­je­my na… po­da­niu ode­zwy, z jaką wy­stą­pił do spo­łe­czeń­stwa.

Przed­nia stro­na po­mni­ka Wl. Ja­gieł­ły

WI­TOLD WPA­TRZO­NY W PO­LE­GŁE­GO W MI­STRZA KRZY­ŻAC­KIE­GO.

Ode­zwa ko­mi­te­tu

Ro­da­cy!

Wiel­ka myśl po­li­tycz­na, któ­rej Pol­ska po­tę­gę swo­ją i kul­tu­rę za­wdzię­cza­ła, – zjed­no­cze­nie jej z Li­twą, – w zwy­cię­skich za­pa­sach na po­lach Grun­wal­du i Tan­nen­ber­gu, oka­za­ła ce­lo­wość swo­ją i siłę. Ry­cer­skie huf­ce Pol­ski i Li­twy w zwar­tych obok sie­bie sta­nę­ły sze­re­gach, aby sta­wić czo­ło i wy­ty­czyć gra­ni­ce co­raz da­lej na wschód za­pusz­cza­ją­ce­mu za­go­ny Za­ko­no­wi krzy­żac­kie­mu. Po zwy­cię­stwie grun­waldz­kiem, unia w Ho­ro­dle I

To dwa sil­nym splo­tem zwią­za­ne wy­pad­ki, to­ru­ją­ce hi­sto­rycz­ną dro­gę dla po­tę­gi pol­sko-li­tew­skie­go mo­car­stwa.

Nie mamy dzi­siaj do­stę­pu do po­bo­jo­wi­ska, na któ­rem przed pię­ciu­set laty pa­dła, u stóp Pol­ski i Li­twy, wszech­moc Krzy­żac­kie­go Za­ko­nu, na któ­rem po­la­ła się krew dwóch brat­nich na­ro­dów i wy­two­rzy­ła pod­ło­że do dzie­jo­we­go zjed­no­cze­nia Pol­ski z Li­twą. Nie jest nam da­nem, na po­lach Grun­wal­du i Tan­nen­ber­gu uczcić pa­mięć zwy­cię­skich wo­dzów i twór­ców pol­sko-li­tew­skiej unii.

Ale dla ca­łe­go na­ro­du otwo­rem stoi Kra­ków, daw­na sie­dzi­ba zwy­cięz­cy z pod Grun­wal­du. Mamy do­stęp do tego Wa­we­lu, z któ­re­go Ja­gieł­ło ru­szał na śmier­tel­ny bój grun­waldz­ki i w któ­re­go ka­te­drze, zwy­cięz­cą wró­ciw­szy, za­wie­sił zdo­by­te na wro­gu pro­por­ce. W tej ka­te­drze też spo­czę­ły, jako re­li­kwie na­ro­do­we, po­pio­ły Ja­dwi­gi i Ja­gieł­ły. Na­ród pol­ski czu­je się go­spo­da­rzem w tym Kra­ko­wie, w któ­rym sku­pia­ły się po­li­tycz­ne my­śli i kul­tu­ra ca­łej Pol­ski, w naj­świet­niej­szej do­bie jej roz­wo­ju i po­tę­gi pań­stwo­wej. Tu­taj więc, w sta­rej Ja­giel­lo­nów sto­li­cy, ma Pol­ska moż­ność i pły­ną­cy stąd obo­wią­zek, god­nie uczcić pa­mięć grun­waldz­kie­go zwy­cię­stwa.

I mia­sto Kra­ków otwie­ra po­dwo­je dla ca­łej Pol­ski na ob­chód wiel­kie­go na­ro­do­we­go świę­ta. Niech tu­taj w at­mos­fe­rze naj­droż­szych hi­sto­rycz­nych pa­mią­tek i wspo­mnień, u sar­ko­fa­gu Ja­gieł­ły i tych za­słu­żo­nych Oj­czyź­nie mę­żów, co w tem uświę­co­nem miej­scu ko­ści swo­je na wiecz­ny zło­ży­li spo­czy­nek, skrze­pi się duch po­roz­bio­ro­wej Pol­ski, za­czerp­nie siły i mocy do dal­szej, cięż­kiej pra­cy nad od­ro­dze­niem na­ro­du.

Kra­ków nie jest już sto­li­cą wiel­kiej Rze­czy­po­spo­li­tej, ale nie prze­stał być ogni­skiem pol­skiej tra­dy­cyi dzie­jo­wej i na­ro­do­wej my­śli. Mi­nę­ły świet­ne dla Kra­ko­wa Ja­giel­lo­nów cza­sy, ale po­zo­sta­ło mu po­czu­cie obo­wiąz­ków z tej prze­szło­ści pły­ną­cych. Jed­nym z nich jest wskrze­sze­nie w tym roku, w jego mu­rach, przy udzia­le ca­łej Pol­ski, pa­mię­ci grun­waldz­kie­go zwy­cię­stwa.

Z ini­cy­aty­wy kra­kow­skiej Rady miej­skiej za­wią­za­ny Ko­mi­tet kra­jo­wy, pra­gnie uczcić wie­ko­pom­ne zwy­cię­stwo w spo­sób god­ny jego dzie­jo­we­go zna­cze­nia i god­ny na­ro­du, wią­żą­ce­go ży­cie dzi­siej­szych po­ko­leń ze spu­ści­zną mi­nio­nych wie­ków.

Kra­jo­wy Ko­mi­tet Grun­waldz­ki za­pra­sza tedy do udzia­łu w tem wiel­kiem świę­cie na­ro­do­wem wszyst­kich Sy­nów Oj­czy­zny, przed­sta­wi­cie­li wszyst­kich sta­nów i wszyst­kich bez wy­jąt­ku sfer spo­łecz­nych. Niech cały na­ród w dniu 15 lip­ca zgło­si się u pro­chów zwy­cięz­cy z pod Grun­wal­du, niech tu­taj od­ży­je pa­mięć daw­nej świet­no­ści Ja­giel­loń­skiej epo­ki i rzu­ci ja­sny pro­mień na­dziei na przy­szłość na­ro­du na­sze­go, cier­pie­nia jego i wy­sił­ki.

*

Kra­jo­wy Ko­mi­tet za­pro­sił do udzia­łu w uro­czy­sto­ściach grun­waldz­kich, któ­re w dniach 15, 16 i 17 lip­ca 1911 r. w Kra­ko­wie się od­by­ły: pol­skie przed­sta­wi­ciel­stwa ciał usta­wo­daw­czych, pol­skie re­pre­zen­ta­cyę po­wia­tów, gmin wiej­skich i miej­skich, sto­wa­rzy­sze­nia, in­sty­tu­cye, wszel­kie or­ga­ni­za­cyę, pol­skim oży­wio­ne du­chem, wresz­cie wszyst­kich, co Po­la­ka­mi się czu­ją.

O świet­no­ści ob­cho­du za­de­cy­do­wał przedew­szyst­kiem je­den czyn­nik: ogół pa­try­otycz­ny. Do stu ty­się­cy pol­skich miesz­kań­ców Kra­ko­wa przy­by­ło w chwi­lo­wą go­ści­nę dru­gie sto ty­się­cy i to sto ty­się­cy naj­lep­szej ja­ko­ści, bo sa­mych lu­dzi doj­rza­łych, uświa­do­mio­nych, go­rą­ce­go pa­try­oty­zmu. Przy­by­li nie tyl­ko z ca­łej Pol­ski i bliż­szej za­gra­ni­cy, ale na­wet z Ame­ry­ki, z krań­ców Sy­bi­ru. Ta­kie sto ty­się­cy wy­bra­nych to wię­cej niż mi­lion – i byli oni, jak po­eta, mi­lio­nem i za mi­lion czu­li. Nie za mi­lion – za dwa­dzie­ścia mi­lio­nów!

Ta fa­lan­ga samą swą masą nada­ła im­po­nu­ją­ce roz­mia­ry ob­cho­do­wi. A kie­dy w trze­cim dniu uro­czy­sto­ści, w czę­ści jako uczest­nik, a w czę­ści jako widz, wzię­ła udział w po­cho­dzie urzą­dzo­nym sta­ra­niem So­ko­łów (ko­mi­tet nie przy­jął go do swe­go pro­gra­mu), obec­no­ści jej głów­nie przy­pi­sać na­le­ży, że ten za­pro­gra­mo­wy punkt ob­cho­du stał się naj­pięk­niej­szą za dni na­szych ma­ni­fe­sta­cyą du­cha na­ro­do­we­go. Była to chwi­la nie­za­po­mnia­na na całe ży­cie, wy­wo­łu­ją­ca łzy u naj­obo­jęt­niej­szych – było to du­cho­we zwy­cię­stwo, po­krew­ne Grun­wal­do­wi, bo wle­wa­ją­ce otu­chę w ser­ca, że spra­wie­dli­wość try­umf od­nieść musi.

Tyl­na stro­na po­mni­ka Wł. Ja­gieł­ły.

POL­SKI CHŁOP OSWO­BO­DZO­NY Z KAJ­DAN.

PIERW­SZY DZIEŃ URO­CZY­STO­ŚCI

(15 LIP­CA).

Zjazd go­ści, trwa­ją­cy już kil­ka po­przed­nich dni, do­szedł w dniu 15 lip­ca do punk­tu kul­mi­na­cyj­ne­go. Prócz zwy­kłych po­cią­gów oso­bo­wych, kur­su­ją­cych co­dzien­nie, przy­by­ło ogó­łem w pierw­szym dniu uro­czy­sto­ści na dwo­rzec kra­kow­ski aż 48 po­cią­gów spe­cy­al­nych, któ­re przy­wio­zły tłu­my pu­blicz­no­ści, a mię­dzy nie­mi po­nad 8.000 So­ko­łów. I swoi i go­ście spie­szy­li ze­wsząd ku dwor­co­wi, aby po­wi­tać co­raz to nowe za­stę­py So­ko­łów, ludu wiej­skie­go i in­te­li­gen­cyi, przy­by­wa­ją­ce z naj­dal­szych gra­nic Rze­czy­po­spo­li­tej. Od go­dzi­ny 5-tej rano trwał ten ruch bez­u­stan­ny, uli­ca­mi prze­cią­ga­ły mu­zy­ki, gra­ją­ce po­bud­kę na­ro­do­we­go świę­ta.

Kra­ków wy­stą­pił w go­do­wej sza­cie. Wszyst­kie uli­ce ozdo­bio­ne fla­ga­mi o bar­wach na­ro­do­wych, domy oko­lo­ne wstę­ga­mi na­ro­do­we­mi i zie­le­nią.

Świę­to roz­po­czę­ło się uro­czy­stem dzięk­czyn­nem na­bo­żeń­stwem w ko­ście­le Ma­ry­ac­kim. Mszę św. od­pra­wił w asy­sten­cyi licz­ne­go du­cho­wień­stwa ks. bi­skup Ban­dur­ski. Sta­ra, wiel­ka świą­ty­nia nie mo­gła po­mie­ścić tłu­mów, któ­re za­le­gły przy­le­głe pla­ce i uli­ce. W pres­bi­te­ry­um za­sie­dli: fun­da­tor po­mni­ka Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły Igna­cy Pa­de­rew­ski, au­tor po­mni­ka An­to­ni Wi­wul­ski, Mar­sza­łek kra­jo­wy, pre­zes Koła pol­skie­go w Wied­niu, b… pre­zes Koła pol­skie­go w Pe­ters­bur­gu, przed­sta­wi­cie­le Kół pol­skich w par­la­men­tach au­stry­ac­kim, nie­miec­kim i ro­syj­skim, po­sło­wie pol­scy na sejm ga­li­cyj­ski i do par­la­men­tu nie­miec­kie­go, go­ście cze­scy, ro­syj­scy, sło­wień­scy, chor­wac­cy, wę­gier­scy, se­nat aka­de­mic­ki Wszech­ni­cy Ja­giel­loń­skiej z rek­to­rem na cze­le, przed­sta­wi­cie­le se­na­tów Wszech­ni­cy lwow­skiej i lwow­skiej Po­li­tech­ni­ki, rad­cy miej­scy Kra­ko­wa, de­le­ga­cye Rad miej­skich i po­wia­to­wych i Ka­pi­tu­ła ka­te­dral­na kra­kow­ska. W na­wie ko­ścio­ła sta­nę­ły de­le­ga­cye licz­nych pol­skich sto­wa­rzy­szeń, za­stę­py So­ko­łów', mło­dzie­ży, i tłum­na pu­blicz­ność. Chór To­wa­rzy­stwa mu­zycz­ne­go z to­wa­rzy­sze­niem or­kie­stry pod ba­tu­tą Dyr. No­wo­wiej­skie­go od­śpie­wał pod­czas na­bo­żeń­stwa sze­reg pie­śni, mię­dzy temi hymn Bo­gu­ro­dzi­cę

Po ukoń­cze­niu sumy wstą­pił na am­bo­nę zna­ko­mi­ty ka­zno­dzie­ja ks. bi­skup Ban­dur­ski, któ­re­go prze­mó­wie­nie po­da­je­my w stresz­cze­niu.

Ka­za­nie ks. bi­sku­pa Ban­dur­skie­go.

Lat temu 500, w tem sa­mem świę­tem miej­scu, Jan z Klucz­bor­ga, mistrz Aka­de­mii kra­kow­skiej, roz­po­czął ka­za­nie dzięk­czyn­ne po bi­twie Grun­waldz­kiej w r. 1410, wiel­biąc mę­stwo pol­skie, zwłasz­cza kró­la Ja­gieł­ły. Przed kil­ku dnia­mi wpa­dło mi w ręce to ka­za­nie, któ­re nie było jesz­cze dru­ko­wa­ne. Mistrz Jan sta­nął tam i wiel­bił kró­la Ja­gieł­łę, na­zy­wa­jąc go jed­nym z naj­więk­szych kró­lów chrze­ści­jań­stwa. Mistrz Jan wy­li­czył wszyst­kie jego przy­mio­ty: do­broć, spra­wie­dli­wość i mi­łość po­ko­ju.

Usi­ło­wał on wszel­ki­mi spo­so­ba­mi za­cho­wać po­kój. Chciał aby wszy­scy, co Chry­stu­sa wy­zna­ją, po­go­dzi­li się i nie żyli ze sobą jak wro­go­wie. Oto du­chem chrze­ści­jań­skim owia­ny król Ja­gieł­ło.

Gdy nie mógł po­ko­ju utrzy­mać, gdy nie mógł roz­pra­wić się w spo­sób ła­god­ny z wro­ga­mi, gdy wi­dział, że tam wła­ści­wie o co in­ne­go cho­dzi, wte­dy pod­niósł on cho­rą­giew w obro­nie spra­wie­dli­wo­ści i na­ro­du; pod­no­sząc tę cho­rą­giew sta­je się król Ja­gieł­ło wiel­kim bo­ha­te­rem, ry­ce­rzem Chry­stu­so­wym.

Nie był to ry­cerz krwio­żer­czy, ale szla­chet­ny, mi­łu­ją­cy po­kój bo­ha­ter. Te oto sło­wa prze­pięk­ne wy­po­wie­dział przed 500 laty mistrz Jan z Klucz­bor­ga.

Dziś sku­pi­li­śmy się tu, aby roz­wa­żyć, jak wiel­kie­go dzie­ła do­ko­na­li Po­la­cy i Ja­gieł­ło przez bi­twę pod Grun­wal­dem.

Rad­bym mieć wy­mo­wę św. Am­bro­że­go i św. Au­gu­sty­na, abym sła­wił ry­ce­rzy pol­skich, try­umf pol­ski i wiel­kie­go kró­la. Tak po­wie­dział przed 500 laty mistrz Jan. Ro­da­cy! A co ja mam dziś po­wie­dzieć, kie­dym sta­nął tu na­tem świę­tem miej­scu. Wi­dzę tu całą Pol­skę, któ­ra zbie­gła się tu­taj, aby za­czerp­nąć sił do dal­sze­go ży­cia. Co ja mam Wam, ro­da­cy naj­mil­si, po­wie­dzieć? Ła­twiej było mó­wić mi­strzo­wi Ja­no­wi, bo byli tu wte­dy ry­ce­rze, raj­co­wie, miesz­czań­stwo i król. Ła­two mu było może, bo mó­wił o try­um­fie, a dziś po 500 la­tach trud­no to samo po­wta­rzać.

Wi­dzę tu dzia­twę Pol­ski z pod trzech za­bo­rów, sku­pio­ną, wsłu­cha­ną w sło­wa pie­śni daw­nej Bo­ga­Ro­dzi­co i mó­wię w chwi­li roz­pa­czy, nie­szczę­ścia, w chwi­li upad­ku i gro­mów, któ­re ze wszyst­kich stron, na­wet od na­szych naj­bliż­szych, w nas biją, gdy nas wszy­scy od­bie­ga­ją.

X BI­SKUP WŁA­DY­SŁAW BAN­DUR­SKI

Rocz­ni­ca Grun­wal­du, wspo­mnie­nie zwy­cię­stwa I Wspo­mi­naj­my te wiel­kie, pięk­ne kar­ty na­szych dzie­jów, bo one są zna­kiem, że­śmy byli. Gdy­by nie Grun­wald, kto wie, czy Kra­ków był­by dziś pol­skim.

Zwy­cię­stwo grun­waldz­kie okry­ło sła­wą Po­la­ków, ale przedew­szyst­kiem przy­czy­ni­ło się do tego, że Po­la­cy utrwa­li­li byt i sta­nę­li jak­by wał wo­bec na­po­ry krzy­żac­kiej.

Za­zna­cza­my, że już wte­dy po bi­twie pod Grun­wal­dem na­zy­wa­no Krzy­ża­ków Pru­sa­ka­mi. Pru­sa­ka­mi na­zy­wa ich mistrz Jan.

Wspo­mnie­nie Grun­wal­du to znak, że je­ste­śmy, wspo­mnie­nie to od­czu­wa­ją wszę­dzie, w ca­łym kra­ju.

Przed kil­ku­dzie­się­ciu laty ob­cho­dzo­no w Kra­ko­wie rów­nież uro­czy­ście rocz­ni­cę zwy­cię­stwa pod Wied­niem. Ale o tem nie wie­dzia­no w kra­ju, po mia­stecz­kach i wsiach.

Czy lud był wte­dy uświa­do­mio­ny o kar­tach dzie­jów na­szych, któ­re znać był po­wi­nien?

Te­raz mo­że­my po­wie­dzieć na swo­ją po­cie­chę, że uro­czy­stość dzi­siej­sza za­to­czy­ła ogrom­ne krę­gi, dziś wszyst­kie sta­ny, mło­dzi i sta­rzy, wczy­tu­ją się w te pięk­ne kar­ty na­szych dzie­jów.

Jak Grun­wald był po­cząt­kiem uświa­do­mie­nia siły na­ro­do­wej, tak wspo­mnie­nie Grun­wal­du jest po­cząt­kiem uświa­do­mie­nia ludu i ro­bot­ni­ka.

Być – albo nie być – tak mogą mó­wić tyl­ko zła­ma­ni i zroz­pa­cze­ni, bez Boga w ser­cu i bez na­dziei. Chrze­ści­ja­nin tych słów nie wy­rzek­nie. On mówi: by­łem, je­stem i będę. Je­ste­śmy, bo wspo­mi­na­my, bo się nie wsty­dzi­my tych kart, bo się przy­zna­je­my, jako spad­ko­bier­cy, do tych bo­ha­te­rów i ry­ce­rzy. Je­ste­śmy, bo nie tyl­ko wspo­mi­na­my, ale się uczy­my z tych kart.

Uczy­my się: co było przy­czy­ną Grun­wal­du, co było naj­waż­niej­szym czyn­ni­kiem, któ­ry za­de­cy­do­wał o zwy­cię­stwie. To była ofia­ra jed­ne­go ser­ca, to naj­więk­sza kró­lo­wa, jaka za­sia­da­ła kie­dy­kol­wiek na tro­nie. Gdy­by nie Ja­dwi­ga, nie by­ło­by Grun­wal­du. Ona sprzę­gła Pol­skę z Li­twą w jed­ną ca­łość. Każ­da, choć­by naj­mniej­sza ofia­ra, dużo zna­czy.

Wy­ni­kiem zwy­cię­stwa było ze­spo­le­nie wszyst­kich sił, do­tąd roz­strze­lo­nych, to po­łą­cze­nie się Pol­ski i Li­twy do jed­ne­go celu dą­żą­cych. Kra­ków i Wil­no – to ha­sło złą­czo­nych na­ro­dów do wspól­nej pra­cy, do wspól­ne­go boju, a po­tem do zbie­ra­nia owo­ców tej wal­ki.

Ofia­ra to pierw­szy czyn­nik, zjed­no­cze­nie wszyst­kich do jed­ne­go celu, to dru­gi, wresz­cie zgo­da i jed­ność, to trze­ci czyn­nik, któ­re bez­wa­run­ko­wo mu­szą być wy­peł­nio­ne,

Ks. bi­skup Ban­dur­ski za­koń­czył swo­je ka­za­nie na­stę­pu­ją­ce­mi sło­wy: Gdy Ja­gieł­ło uj­rzał w cza­sie wal­ki grun­waldz­kiej, jak jed­na z cho­rą­gwi pol­skich chwie­je się i pada, za­wo­łał: "Stać mu­rem, nie dać się ru­szyć. To ha­sło na­sze. Stać mu­rem, nie dać się ru­szyć z zie­mi, wia­ry, re­li­gii, mowy i z cha­łu­py. Nie dać się ru­szyć, stać mu­rem, bo przyj­dzie od­ro­dze­nie – wi­dzę je – jest ono bli­sko.

Po ka­za­niu ks. bi­sku­pa Ban­dur­skie­go chór od­śpie­wał Te Deum lau­da­mus, po­tem zaś chór i pu­blicz­ność od­śpie­wa­ły pieśń 'Ser­decz­na Mat­ko.

Od­by­ły się tak­że i w in­nych ko­ścio­łach ka­to­lic­kich na­bo­żeń­stwa dzięk­czyn­ne. Po­dob­nież i w Sy­na­go­dze ży­dow­skiej, w tej ostat­niej przy udzia­le izra­elic­kiej Rady wy­zna­nio­wej.

Tym­cza­sem od sa­me­go rana zbie­ra­ły się tłu­my lu­dzi na pla­cu Ma­tej­ki i po-bliz­kich uli­cach, cze­ka­jąc na akt od­sło­nię­cia po­mni­ka Ja­gieł­ły. Pod sa­mym po­mni­kiem, osło­nię­tym jesz­cze ol­brzy­mie­mi sza­re­mi płót­na­mi, na try­bu­nach ty­sią­ce lu­dzi. Plac cały to­nął w bar­wach bia­ło-nie­bie­skich set­ką cho­rą­gwi i barw­nych de­ko­ra­cyi. Za­ję­to szczel­nie wszyst­kie okna ota­cza­ją­cych plac Ma­tej­ki bu­dow­li, na­wet da­chy do­mów słu­ży­ły za miej­sca ob­ser­wa­cyi. Oko­ło go­dzi­ny 11 – tej przed po­łu­dniem cały plac wy­peł­ni­ły już tłu­my pu­blicz­no­ści. Straż oby­wa­tel­ska, mło­dzież aka­de­mic­ka i stra­że po­żar­ne strze­gły po­rząd­ku; mię­dzy ich ży­wy­mi szpa­le­ra­mi prze­su­wa­ły się od od stro­ny bra­my Flo­ry­ań­skiej: dłu­gi sze­reg kil­ku­set sto­wa­rzy­szeń pol­skich, re­pre­zen­ta­cyę pol­skie au­to­no­micz­ne i par­la­men­tar­ne, de­pu­ta­cya Wę­grów z po­słem Je­rzym Na­gym w stro­jach na­ro­do­wych na cze­le, de­pu­ta­cye wszyst­kich na­ro­dów sło­wiań­skich z wy­jąt­kiem Ru­si­nów, re­pre­zen­ta­cyę dzien­ni­ka­rzy fran­cu­skich, an­giel­skich, de­pu­ta­cye So­ko­łów, mło­dzie­ży aka­de­mic­kiej, stra­ży po­żar­nych i t… d… i t… d.

Przed go­dzi­ną 12 w po­łu­dnie ode­zwa­ła się od stro­ny po­mni­ka pieśń Bo­ga­ro­dzi­co* od­śpie­wa­na przez złą­czo­ne chó­ry ze wszyst­kich dziel­nic Pol­ski. Gdy uci­chły tony pie­śni, sta­nął na mów­ni­cy Mar­sza­łek kra­ju Sta­ni­sław hr. Ba­de­ni w stro­ju na­ro­do­wym i prze­mó­wił w te sło­wa:

Prze­mó­wie­nie mar­szał­ka, kra­ju.

pię­cio­wie­ko­wą rocz­ni­cę bi­twy pod Grun­wal­dem sta­je dziś w Kra­ko­wie my­ślą, ser­cem i sump­tem wiel­kie­go pol­skie­go ar­ty­sty i oby­wa­te­la, po­mnik zwy­cięz­cy pod Grun­wal­dem, kró­la Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły. Tak jak dziś, tak też i przed pię­ciu wie­ka­mi był dzień dzi­siej­szy wiel­kiem świę­tem, świę­tem ra­do­ści i try­um­fu, bo to zwy­cię­stwo uwol­ni­ło kraj od zu­chwa­łej na­pa­ści i nie­słusz­ne­go za­bo­ru, a Pol­skę od gro­żą­cej za­gła­dy i nie­wo­li. Był to try­umf spra­wie­dli­wo­ści i do­brej spra­wy.

W tym dniu też chce­my nie tyl­ko we wspo­mnie­niach prze­szło­ści szu­kać siły i otu­chy na przy­szłość, ale chce­my od­dać cześć pa­mię­ci wiel­kie­go kró­la, któ­re­mu na­ród za­wdzię­cza swój byt, swój roz­wój pań­stwo­wy i swo­je dzi­siej­sze ist­nie­nie.

Gdy­by­śmy byli na­ro­dem szczę­śli­wym w peł­nym roz­wo­ju nie­za­wi­słe­go bytu pań­stwo­we­go, mo­gli­by­śmy w dniu dzi­siej­szym, prze­no­sząc się my­ślą w pię­cio­wie­ko­wą prze­szłość, od­dać się wy­łącz­nie uspra­wie­dli­wio­nym uczu­ciom ra­do­ści i chwa­ły; lecz cięż­kie i groź­ne po­ło­że­nie po­li­tycz­ne na­sze­go na­ro­du wkła­da na nas rów­no­cze­śnie obo­wią­zek sku­pie­nia du­cha, su­mien­ne­go roz­pa­mię­ty­wa­nia na­sze­go obec­ne­go po­ło­że­nia, szu­ka­nia, na pod­sta­wie wspo­mnień i przy­kła­dów prze­szło­ści, dróg, któ­re­by nas do lep­szej przy­szło­ści wio­dły, a przedew­szyst­kiem uni­ka­nia błę­dów, któ­re nam naj­świet­niej­szych zwy­cięstw wy­zy­skać nie po­zwo­li­ły.

W rocz­ni­cę bi­twy grun­waldz­kiej i wo­bec po­mni­ka Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły, jak­że nie ugiąć ko­lan przed pa­mię­cią Ja­dwi­gi, bez któ­rej nie by­ło­by Unii, a więc i Grun­wal­du. Unia była dzie­łem jej ofia­ry i za­wie­ra­ła tem sa­mem w so­bie pier­wia­stek ofia­ry. Ja­dwi­ga zło­ży­ła ofia­rę swe­go uczu­cia na oł­ta­rzu Oj­czy­zny i ko­ścio­ła, i za jej przy­czy­ną speł­ni­ło się to wiel­kie hi­sto­rycz­ne dzie­ło, chrzest Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły i Li­twy. Ona to, wzór chrze­ści­jan­ki i Po­lki, spro­wa­dzi­ła swem ży­ciem i cier­pie­niem bło­go­sła­wień­stwo na Pol­skę,

Zwy­cię­stwo grun­waldz­kie, to jed­no z naj­świet­niej­szych chwil na­szej hi­sto­ryi. Grun­wald po­sta­wił imię pol­skie na świecz­ni­ku, nie tyl­ko dla­te­go, że Pol­ska od­nio­sła jed­no z naj­więk­szych zwy­cięstw w XV wie­ku, ale i dla­te­go, że do nie­go szła po chrze­ści­jań­sku i po chrze­ści­jań­sku obe­szła się ze zwy­cię­żo­ny­mi.

NA­KŁAD FR. TE RA­KOW­SKI EGO W*KRA­KO­WIE

Kl IS7E T JA­BŁOŃ­SKIE­GO I ŚP.

W KRA­KO­WIE – DRUK W L. AN­CZY­CA

I ŚP.

nnMNl­KA WŁA­DY­SŁA­WA JA­GIEŁ­ŁY OD­SŁO­NIĘ­CIE P11

g0 r. w Kra­ko­wie.

15 lip­ca

Zwy­cię­stwo to zła­ma­ło po­tę­gę Za­ko­nu, wzmoc­ni­ło po­tę­gę Pol­ski, a za­wdzię­cza­my je Unii Pol­ski z Li­twą, mą­dro­ści kró­la Wła­dy­sła­wa i dziel­no­ści ry­cer­stwa.

W cią­gu bi­twy za­cho­wał król nie­zwy­kłą po­wa­gę i spo­kój, pa­no­wał nad sobą, a przy­tom­no­ścią umy­słu i spo­ko­jem pa­no­wał rów­nież nad ca­łem woj­skiem. Głę­bo­ką wia­rą prze­ję­ty, ufał przedew­szyst­kiem ła­sce bo­żej i o nią w mo­dli­twie sku­pio­ny go­rą­co pro­sił.

Po­mi­mo świet­ne­go zwy­cię­stwa zmar­no­wa­li­śmy owo­ce Grun­wal­du wsku­tek nie­sna­sek we­wnętrz­nych, nie­zgo­dy, bra­ku cią­gło­ści w dzia­ła­niu. Już po bi­twie sa­mej by­li­śmy upo­je­ni ra­do­ścią, mnie­ma­jąc, że­śmy wro­ga do szczę­tu po­ko­na­li, nie umie­li­śmy słu­chać naj­zba­wien­niej­szych rad, a pod Mal­bor­kiem nie umie­li­śmy się zdo­być na po­trzeb­ną cier­pli­wość i wy­trwa­łość, bez któ­rej nie­ma trwa­łe­go zwy­cię­stwa. Stąd też, je­że­li bi­twa pod Grun­wal­dem po­zo­sta­nie na za­wsze świet­nym przy­kła­dem dziel­no­ści i cno­ty na­ro­do­wej, to dzie­je po niej, aż do po­ko­ju to­ruń­skie­go, miesz­czą w so­bie wszyst­kie ujem­ne stro­ny na­szej hi­sto­rycz­nej dzia­łal­no­ści, ja­kie za­wsze prze­szka­dza­ły nam do utrwa­le­nia na­szej po­tę­gi: brak sprę­ży­sto­ści w dzia­ła­niu, ła­twe ochło­nię­cie z za­pa­łu, a przedew­szyst­kiem nie­zgo­da i spo­ry we­wnętrz­ne. Po­mi­mo, że­śmy zwy­cię­stwa pod Grun­wal­dem bez­po­śred­nio wy­zy­skać nie umie­li, jest jed­nak fak­tem hi­sto­rycz­nym, że bez Grun­wal­du nie by­ło­by Unii Ho­ro­del­skiej i Lu­bel­skiej, nie by­ło­by tak­że pań­stwa Ja­giel­lo­nów, Pol­ski mo­car­stwo­wej i na­ro­du pol­skie­go, i to po­zo­sta­nie wie­ko­pom­nem dzie­łem i za­słu­gą kró­la Wła­dy­sła­wa.

On też stwo­rzył tę szko­łę Ja­giel­loń­ską, speł­nie­nie wier­nie zo­bo­wią­zań przy­ję­tych w unii zbli­że­nia i wspól­ne­go ży­cia lu­dów i na­ro­dów o róż­nym ję­zy­ku, oby­cza­jach i ob­rząd­ku. To jest głów­ny zna­mien­ny rys Ja­giel­lo­nów, prze­ję­ty w spad­ku po za­ło­ży­cie­lu dy­na­styi, kró­lu Wła­dy­sła­wie, któ­ry umiał na­ro­dy daw­niej so­bie wro­gie, w rów­no­wa­dze i uf­no­ści utrzy­mać i do wza­jem­nych na­kła­niać ofiar.

Po­li­ty­ka Ja­giel­lo­nów, przez Wła­dy­sła­wa za­in­au­gu­ro­wa­na, su­mien­na, chrze­ści­jań­ska, mo­ral­na, błysz­czy jak świa­tło przy­szło­ści wśród ła­mią­ce­go się w nie­pra­wo­ściach cza­su. Dziś też, po pię­ciu wie­kach, mamy nic tyl­ko pra­wo ale i obo­wią­zek sta­wiać po­mnik bo­ha­te­ro­wi, któ­re­mu za­wdzię­cza­my na polu bi­twy try­umf idei chrze­ści­jań­skiej i pol­skiej kul­tu­ry i któ­ry po­ło­żył fun­da­ment pod przy­szłość wła­sne­go na­ro­du.

Wiel­ki kró­lu! Jak Pol­ska dłu­ga i sze­ro­ka dziś wszyst­kie ser­ca peł­ne są dumy, czci i uwiel­bie­nia dla Cie­bie, zwy­cięz­cy ( Wśród bi­twy pod Grun­wal­dem, pod­czas naj­za­cięt­szej wal­ki ry­cer­stwa, gdy echo po­tęż­ne pie­śni Bo­ga­ro­dzi­ca roz­brzmie­wa­ło na­okół w prze­stwo­rzu, Tyś w sku­pie­niu za­no­sił do Boga go­rą­cą mo­dli­twę, w kto­rej wzy­wa­łeś na po­moc Boga spra­wie­dli­we­go, jako obroń­cę do­brej spra­wy.

Dziś po wie­kach pię­ciu, pa­trząc na po­ło­że­nie na­ro­du pol­skie­go wi­dzi­my, że nie tyl­ko zgi­nę­ły w nur­tach dzie­jo­wych na­stęp­stwa zwy­cię­stwa pod Grun­wal­dem, ale co­raz groź­niej na­su­wa się py­ta­nie, czy nie po­szła na mar­ne cala za­słu­ga dzie­jo­wa, jaka się w Unii za­wie­ra.

Przed pię­ciu wie­ka­mi świę­ci­li­śmy try­umf spra­wie­dli­wo­ści i pra­wa, dziś w cięż­kiej doli na­sze­go na­ro­du tyl­ko my jed­ni w tym kra­ju mamy pra­wo i moż­ność po­waż­nej pra­cy dla roz­wo­ju na­szej na­ro­do­wo­ści; na nas też cię­żą przedew­szyst­kiem obo­wiąz­ki, któ­re nam prze­ka­za­ły dzie­je i tra­dy­cye na­szych przod­ków. Dziś więc bar­dziej, niż kie­dy­kol­wiek, pa­mię­tać chce­my, żeś Ty, Wiel­ki kró­lu, po­zo­sta­wił nam w spu­ściź­nie tę swo­ją mo­dli­twę, któ­ra jest i po­zo­sta­nie mo­dli­twą ca­łe­go pol­skie­go na­ro­du. Z tą mo­dli­twą w ser­cu pój­dzie­my na­po­wrót wzmoc­nie­ni, lecz nie upo­je­ni wspo­mnie­niem prze­szło­ści, pój­dzie­my dro­gą ja­sną, czy­stą w pra­cy co­dzien­nej, znoj­nej, mo­zol­nej i ofiar­nej – pój­dzie­my zwar­tym sze­re­giem.

U celu tej dro­gi wi­dzi­my nie błęd­ny ognik jako twór zbo­la­łej i scho­rza­łej du­szy na­ro­du, nie cień świe­tla­ny, nie­uchwyt­ny i nie­do­stęp­ny, od­da­la­ją­cy się co­raz bar­dziej, im bliż­szym się wy­da­je, lecz słup ogni­sty, któ­re­go nikt nic i nig­dy zga­sić nie po­tra­fi, a na nim wid­nie­je na­pis: od­ro­dze­nie na­ro­du.

A w chwi­lach trud­nych i bo­le­snych, któ­re się w ostat­nich cza­sach tak bar­dzo mno­ży­ły, gdy zda­wać nam się bę­dzie, że siły na­sze usta­ją, a duch upa­da, wte­dy przy­po­mni­my so­bie, że i pod Grun­wal­dem była chwi­la, gdy cho­rą­giew kró­lew­ska upa­dła pod nogi Krzy­ża­ków, ale go­rą­ca wia­ra, ser­decz­na mo­dli­twa, mą­drość kró­la, spo­kój i zwar­tość na­szych sze­re­gów spra­wi­ły, że nie­ba­wem po­wie­wał w gó­rze swo­bod­ny i dum­ny orzeł bia­ły.

A te­raz niech spad­nie za­sło­na, któ­ra ten po­mnik za­kry­wa. Niech go przyj­mie w opie­kę ta pol­ska sto­li­ca, któ­ra była świad­kiem chrztu Ja­gieł­ły i niech go prze­cho­wu­je z tą samą czcią i mi­ło­ścią, z jaką prze­cho­wa­ła tyle dro­gich nam po­mni­ków na­szej prze­szło­ści.

Niech ten po­mnik bę­dzie po wsze cza­sy dro­go­wska­zem, wio­dą­cym do wier­no­ści Bogu, do go­to­wo­ści, do ofiar na rzecz oj­czy­zny i do wiel­kich cnót na­ro­do­wych.

*

W chwi­li, gdy mar­sza­łek hr. Ba­de­ni skoń­czył swo­ją mowę, spa­dła za­sło­na oka­la­ją­ca po­mnik i wśród dźwię­ków or­kie­stry oczom zgro­ma­dzo­nych ty­się­cy przed­sta­wił się im­po­nu­ją­cy wi­dok zwy­cięz­cy z pod Grun­wal­du.

Gdy umil­kły dłu­gie, prze­cią­głe okla­ski, wstą­pił na try­bu­nę wi­ta­ny owa­cyj­nie Igna­cy Pa­de­rew­ski.

Prze­mó­wie­nie Igna­ce­go Pa­de­rew­skie­go.

Dzie­ło, na któ­re pa­trzy­my, nie po­wsta­ło z nie­na­wi­ści. Zro­dzi­ła je mi­łość głę­bo­ka Oj­czy­zny, nie tyl­ko w jej mi­nio­nej wiel­ko­ści i dzi­siej­szej nie­mo­cy, lecz i w jej ja­snej, sil­nej przy­szło­ści. Zro­dzi­ła je mi­łość i wdzięcz­ność dla tych przod­ków na­szych, co nie po łup, nie po zdo­bycz szli na pole wal­ki, ale w obro­nie do­brej, słusz­nej spra­wy zwy­cię­skie­go do­by­li orę­ża.

Twór­ca po­mni­ka i wszy­scy, co mu przy pra­cy byli po­moc­ni, skła­da­ją hołd ten dzięk­czyn­ny świę­tej pra­oj­ców pa­mię­ci; skła­da­ją go na oł­ta­rzu Oj­czy­zny jako vo­tum po­boż­ne, bła­ga­jąc te wy­so­kie, świe­tla­ne du­chy, od wie­ków już z Bo­giem złą­czo­ne, by wszyst­kie dzie­ci tej zie­mi na­tchnę­ły mi­ło­ścią i zgo­dą, by roz­sze­rzy­ły ser­ca na­sze, by wy­pro­si­ły dla nas i wia­ry moc i na­dziei po­go­dę, roz­wa­gę, cier­pli­wość i tę do­brą wolę, bez któ­rej nie­ma ani cnót ci­chych, ani sław­nych czy­nów.

Niech więc Na­ród, w oso­bie naj­wyż­sze­go wszyst­kich ziem pol­skich do­stoj­ni­ka, tę ofia­rę serc na­szych mi­ło­ści­wie przy­jąć ra­czy.

Pra­gnie­my go­rą­co, by każ­dy Po­lak i Li­twin każ­dy, z daw­nych dziel­nic Oj­czy­zny, czy z za Oce­anu, spo­glą­da­li na ten po­mnik jako na znak wspól­nej prze­szło­ści, świa­dec­two wspól­nej chwa­ły, za­po­wiedź lep­szych cza­sów, jako na cząst­kę wła­snej, wia­rą sil­nej du­szy…

Pra­sta­rej, uko­cha­nej sto­li­cy na­szej od­da­je­my to dzie­ło we wła­da­nie wie­czy­ste. Do prze­świet­nej Rady sto­łecz­ne­go Gro­du, do Jej dziel­ne­go za­słu­żo­ne­go pre­zy­den­ta, go­rą­cą i usil­ną za­no­si­my proś­bę, by nad tym po­mni­kiem ze­chcie­li życz­li­wą i tro­skli­wą roz­cią­gnąć opie­kę.

Po prze­mo­wie Igna­ce­go Pa­de­rew­skie­go za­brał głos pre­zy­dent Kra­ko­wa, Dr J. Leo.

Prze­mó­wie­nie Dra Leo.

Mam w imie­niu mia­sta Kra­ko­wa ob­jąć pie­czę nad po­mni­kiem chwa­ły na­ro­do­wej – dzie­łem ge­nial­ne­go ar­ty­sty – da­rem wiel­kie­go pa­try­oty, dro­gie­go na­sze­go mi­strza Igna­ce­go Pa­de­rew­skie­go. W chwi­li ta­kie­go na­stro­ju słów do­brać trud­no, by wy­ra­zić szcze­rze i praw­dzi­wie to, czem ser­ce i du­sza prze­peł­nio­na.

To­czy­ły się u nas dość żywe, jak zwy­kle, spo­ry, w jaki spo­sób ob­cho­dzić mamy naj­god­niej pa­miąt­kę wiel­kie­go zwy­cię­stwa. Rzecz tę uwa­ża­łem za roz­strzy­gnię­tą z chwi­lą, gdy przed ro­kiem zja­wił się u mnie Pa­de­rew­ski i pro­sił o grunt pod bu­do­wę wspa­nia­łe­go po­mni­ka. Roz­strzy­gnię­cia do­ko­na­ły dwie du­sze wiel­kich ar­ty­stów pol­skich. Od­czu­ły one po­trze­bę, by dać świa­tu twór du­cha pol­skie­go, ob­le­czo­ny w naj­pięk­niej­szą for­mę dzie­ła sztu­ki pol­skiej. Dzie­ło mia­ło być ak­tem hoł­du współ­cze­sne­go ge­niu­szu pol­skie­go dla sław­nej prze­szło­ści na­szej, mia­ło być za­ra­zem czy­nem pa­try­otycz­nym przez swą treść i uczu­cie, ja­kie z nie­go bije na każ­de­go naj­obo­jęt­niej­sze­go prze­chod­nia, mia­ło być wresz­cie spi­żo­wem, a więc naj­trwal­szem świa­dec­twem i stwier­dze­niem, że w na­ro­dzie nie tyl­ko nic nie za­mar­ło od cza­su grun­waldz­kie­go boju, ale, że na­ród ten chwi­lo­wo roz­bi­ty, roz­pro­szo­ny i po­nie­wie­ra­ny, czu­je się jed­nym, bo jed­nym jest jego ję­zyk prze­pięk­ny, jed­ną jego kul­tu­ra wie­ko­wa, jed­ną tra­dy­cya, jed­nym oby­czaj, jed­ną wresz­cie mi­łość go­rą­ca i nie­wy­ga­sła zie­mi oj­czy­stej.

A jed­no­cze­śnie roz­strzy­gnię­cia tej kwe­styi tak draż­nią­cej, do – ko­na­ła zgod­na opi­nia tych dziel­nic na­szej wiel­kiej ży­zny, gdzie wol­no w cia­snym lub sze­ro­kim za­kre­sie pra­co­wać nad pod­nie­sie­niem oświa­ty na­ro­do­wej. Pa­dło z Kra­ko­wa pierw­sze ha­sło, któ­re­mu nikt sprze­ci­wić się nie śmiał – bo było roz­trop­ne, pa­try­otycz­ne i do­sto­so­wa­ne do obec­ne­go na­stro­ju zbio­ro­wej du­szy pol­skiej. Ha­słem tem, jak po­wia­da ode­zwa Wiel­ko­pol­ska, to obo­wią­zek uświę­ce­nia wiel­kiej rocz­ni­cy grun­waldz­kiej czy­nem od­po­wied­nim na­szym cza­som, po­trze­bom, uczu­ciom.

A czy­nem tym nie mo­gło być nic in­ne­go, jak wiel­ka jed­no­ra­zo­wa ofia­ra ca­łe­go spo­łe­czeń­stwa na rzecz oświa­ty na­ro­do­wej. Temu za­wdzię­cza po­wsta­nie fun­dusz oświa­to­wy, zwią­za­ny na za­wsze ze wspo­mnie­niem roku grun­waldz­kie­go.

I po­stą­pi­li­śmy tak, jak uczu­cie i ro­zum nasz na­ka­zu­ją. Od­nie­śli­śmy w roku grun­waldz­kim wiel­kie mo­ral­ne nad sobą zwy­cię­stwo, Unik­nę­li­śmy dwóch nie­bez­pie­czeństw rów­nie szko­dli­wych, jak groź­nych, a tak czę­sto nie­ste­ty w na­szych wa­run­kach bytu na­ro­do­we­go się po­wta­rza­ją­cych, albo wpły­wa­ją­cych z na­tu­ry na­sze­go obec­ne­go po­ło­że­nia. Nie da­li­śmy po­słu­chu gło­som, któ­re w wiel­kiem świę­cie nie wi­dzia­ły nic in­ne­go, jak spo­sob­ność da­nia fol­gi swym uczu­ciom nie­na­wi­ści do po­tęż­ne­go wro­ga, któ­ry sam ogło­sił się spad­ko­bier­cą krzy­żac­kiej idei i bez­pra­wia.

Nie po­szli­śmy rów­nież za ludź­mi, któ­rzy w prze­sad­nej oba­wie przed każ­dem go­ręt­szem sło­wem i wez­bra­nem uczu­ciem za­po­mi­na­ją, że jaw­na cześć dla czy­nów chwa­ły na­ro­do­wej jest wiel­kim mo­ral­nym czyn­ni­kiem w ży­ciu zbio­ro­wem po­tom­ków, nie­odzow­ną pod­po­rą i po­cie­chą w dniach smut­ku i upad­ku.

A więc stwier­dzi­li­śmy, że je­ste­śmy sil­ni, bo je­ste­śmy zgod­ni co do za­sad­ni­czych kie­run­ków na­szej pra­cy na­ro­do­wej. Wo­bec wro­gów, któ­rzy nas ota­cza­ją, roz­po­rzą­dza­my je­dy­nie mo­ral­ną bro­nią, ale bro­ni tej umie­my co­raz le­piej uży­wać, a że broń to, któ­ra nig­dy nie rdze­wie­je, któ­rej siła i moc z każ­dym ro­kiem po­tęż­nie­je, więc pew­ni zwy­cię­stwa pa­trzy­my z otu­chą w przy­szłość i z nie­złom­ną wia­rą w od­ro­dze­nie na­ro­du.

Od­da­łeś Mi­strzu dro­gi, dzie­ło wiel­kie ge­niu­szu pol­skie­go pod opie­kę mia­stu na­sze­mu. – Prze­peł­nie­ni wdzięcz­no­ścią za Twą ofiar­ność, za Twój dar, odźwier-cia­dla­ją­cy głę­bię Twych uczuć pa­try­otycz­nych, uwa­żać się bę­dzie­my po wie­ki za stró­żów tego pa­miąt­ko­we­go dzie­ła. Obok imion wiel­kich mi­strzów sztu­ki pol­skiej, któ­rzy tu żyli i dzia­ła­li dla Oj­czy­zny, imię Two­je i Twór­cy po­mni­ka grun­waldz­kie­go będą świe­ci­ły ja­snym bla­skiem w dzie­jach kul­tu­ry tego mia­sta, a tem sa­mem w dzie­jach na­ro­du pol­skie­go. Na­ród, któ­ry wy­da­je ta­kich sy­nów, po­wie­dzieć może w dniu pa­miąt­ko­wym ob­cho­du przy­ja­cio­łom swym i wro­gom: dum­ny je­stem z chwa­ły przod­ków, któ­rzy nie krzyw­dą i krwią ludz­ką, lecz mi­ło­ścią pań­stwo pol­skie bu­do­wa­li, ale rów­nież dum­ny je­stem ze sy­nów mo­ich te­raź­niej­szych, bo nie stra­ci­li du­cha, lecz jęli się na nowo cięż­kiej pra­cy nad zbu­do­wa­niem no­we­go, daj Boże, świet­niej­sze­go gma­chu Oj­czy­zny.

Po prze­mo­wie Dra Leo chór w to­wa­rzy­stwie or­kie­stry od­śpie­wał Pieśń le­gio­nów, po­czem pu­blicz­ność od­śpie­wa­ła "Boże coś Pol­skę"

Nad­pro­gra­mo­wo prze­ma­wia­li jesz­cze Ro­sy­anie b… prof., uni­wer­sy­te­tu war­szaw­skie­go Po­go­din, po­sło­wie do Dumy ro­syj­skiej: Ro­di­czew i Sta­cho­wicz za­pew­nia­jąc o swo­jem szcze­rem dla Pol­ski uczu­ciu, ty­cząc na­ro­do­wi pol­skie­mu wol­no­ści

Całą uro­czy­stość za­koń­czy­ła mowa wę­gier­skie­go po­sła Na­gy­ego

W go­dzi­nę po od­sło­nię­ciu po­mni­ka do­ko­na­no otwar­cia wy­sta­wy za­byt­ków epo­ki Ja­giel­loń­skiej imie­nia kró­la Wła­dy­sła­wa w Pa­ła­cu Sztu­ki przy pla­cu Szcze­pań­skim pań­skim. W imie­niu ko­mi­te­tu urzą­dza­ją­ce­go wy­sta­wę prze­mó­wił przy uro­czy­stem otwar­ciu Dr Tom­ko­wicz, kre­śląc hi­sto­ryę wy­sta­wy, jak i waż­ność jej w ogól­no na­ro­do­wem świę­cie.

Po po­łu­dniu w par­ku miej­skim Dra Jor­da­na od­był się sta­ra­niem kra­jo­we­go ko­mi­te­tu grun­waldz­kie­go wiel­ki fe­styn lu­do­wy urzą­dzo­ny prze­waż­nie dla wło­ścian, przy­by­łych na ob­chód do Kra­ko­wa. Byli na nim jed­nak nie tyl­ko wło­ścia­nie. Były ty­sią­cz­ne rze­sze pu­blicz­no­ści z ca­łej Pol­ski. Na wie­cu w tym­że par­ku prze­ma­wiał po­seł Boj­ko, wy­ra­ża­jąc ra­dość, iż lud wło­ściań­ski tak licz­nie i z ta­kim za­pa­łem zbiegł się, aby brać udział w grun­waldz­kiej rocz­ni­cy. Po­tem prze­ma­wia­li de­le­ga­ci pol­scy z Ame­ry­ki, przy­no­sząc bra­ciom w Oj­czyź­nie cześć i po­zdro­wie­nie, da­lej przed­sta­wi­cie­le za­bo­rów, pru­skie­go i ro­syj­skie­go, wresz­cie X. Ja­nic­ki, prze­or 00. Re­for­ma­tów z Kra­ko­wa. Po przed­sta­wie­niu utwo­ru pa­try­otycz­ne­go Wóz Drzy­ma­ły, ode­gra­ne­go si­ła­mi ama­tor­skie­mi kół­ka wło­ściań­skie­go ze Żbi­ka, od­śpie­wa­no chó­ral­nie sze­reg pie­śni pa­try­otycz­nych.

Wie­czo­rem w te­atrze miej­skim ope­ra lwow­ska wy­sta­wi­ła dla uczcze­nia wiel­kiej rocz­ni­cy utwór Że­leń­skie­go Kon­rad Wal­len­rod, nie gra­ny na żad­nej sce­nie pol­skiej od lat dwu­dzie­stu pię­ciu.

Te­atr lu­do­wy na sce­nach w Par­ku kra­kow­skim i w bu­dyn­ku przy uli­cy Raj­skiej wy­sta­wił w dniu 15 lip­ca sze­reg dra­ma­tów pa­try­otycz­nych, jak: Ko­ściusz­ko pod Ra­cła­wi­ca­mi" An­czy­ca, Na za­wsze Ry­dla, Kró­lo­wa Ja­dwi­ga Szuj­skie­go i Wóz Drzy­ma­ły Racz­kow­skie­go.

Zwią­zek Gó­ra­li z Za­ko­pa­ne­go urzą­dził wła­sne­mi si­ła­mi wie­czor­ni­cę w bu­dyn­ku po­cyr­ko­wym przy uli­cy Wie­lo­po­le. Mów­ca­mi i wy­ko­naw­ca­mi pro­duk­cyi ama­tor­skie­go przed­sta­wie­nia byli sami gó­ra­le. Rów­nież au­to­rem ode­gra­nej przez gó­ra­li pa­try­otycz­nej sztu­ki p… t. Ja­siek Wró­bel jest ro­do­wi­ty gó­ral, Woj­ciech Brze­ga.

Wie­czo­rem Kra­ków za­ja­śniał ilu­mi­na­cyą. Szcze­gól­nie świet­nie ilu­mi­no­wa­ny był Ry­nek głów­ny i plac Ma­tej­ki. Na Ryn­ku głów­ne wra­że­nie spra­wia­ło wspa­nia­łe oświe­tle­nie Su­kien­nic. Po­mnik Wła­dy­sła­wa Ja­gieł­ły oto­czo­no ga­zo­we­mi po­chod­nia­mi. Z wie­ży Ma­ry­ac­kiej rzu­ca­ły re­flek­to­ry sno­py se­le­dy­no­wych pro­mie­ni na ze­bra­ne po uli­cach nie­przej­rza­ne tłu­my. Okna prócz ilu­mi­na­cyi świetl­nej po­sia­da­ły i ilu­mi­na­cyę kart­ko­wą, któ­rej do­chód fi­nan­so­wy prze­zna­czo­no na T. S. L. i na to­wa­rzy­stwo So­kół.

Ob­chód Wian­ków na Wi­śle u stóp Wa­wel­skiej góry zgro­ma­dził oko­ło 80.000 wi­dzów. Po­czą­tek oznaj­mi­ły strza­ły moź­dzie­rzo­we. Z ko­lei na­stą­pi­ły re­ga­ty od­dzia­łu wio­ślar­skie­go So­ko­ła kra­kow­skie­go, a o zmro­ku oświe­tlo­no brze­gi Wi­sły na prze­strze­ni od mo­stu dęb­nic­kie­go aż do mo­stu pod­gór­skie­go smol­ne­mi łu­czy­wa­mi. – Atrak­cyą wian­ków były ognie sztucz­ne wod­ne, nad­brzeż­ne i po­wietrz­ne. Szcze­gól­nie okla­ski­wa­no trans­pa­rent Ja­gieł­ły i Ja­dwi­gi, oraz daty 1410–1910 z ogni ben­gal­skich. Przez cały czas trwa­nia Wian­ków krą­ży­ły po Wi­śle ło­dzie oświe­tlo­ne lam­pio­na­mi, śpie­wał chór so­ko­li i gra­ła so­ko­la or­kie­stra. Urzą­dzo­no wspa­nia­łe We­se­le kra­kow­skie, na któ­rem tań­czo­no wszyst­kie lu­do­we tań­ce przy oświe­tle­niu ben­gal­skiem na gala-

ĆWI­CZE­NIA PRÓB­NE OD­DZIA­ŁU KON­NE­GO W PAR­KU JOR­DA­NA.

rach. Na za­koń­cze­nie oświe­tlo­no Za­mek Wa­wel­ski, a kil­ku­dzie­się­ciu wło­ścian w kra­kow­skich stro­jach od­tań­czy­ło na ga­la­rze we­sel­ne tań­ce Oko­ło go­dzi­ny lO-tej tłu­my za­czę­ły się roz­cho­dzić.

Po uro­czy­sto­ści Wian­ków od­by­ło się w gma­chu So­ko­ła – po­wi­ta­nie dru­hów przy­by­łych na zlot do Kra­ko­wa z Ga­li­cyi, oraz de­le­ga­cyj so­ko­lich do­cho­dzą­cych do

1000 osób z Wied­nia, Kró­le­stwa Pol­skie­go, Li­twy, Pe­ters­bur­ga, Księ­stwa Po­znań­skie­go, Prus za­chod­nich, pol­skiej Nad­re­nii, Ślą­ska pru­skie­go, Sta­nów Zjed­no­czo­nych Ame­ry­ki Pół­noc­nej i go­ści, człon­ków sło­wiań­skich Związ­ków so­ko­lich, cze­skich, chor­wac­kich i sło­weń­skich, da­lej z Bu­da­pesz­tu, Pa­ry­ża i kil­ku in­nych miast Fran­cyi.

Za­koń­cze­niem dnia był raut w sa­lach Sta­re­go Te­atru urzą­dzo­ny przez kra­kow­ską Radę miej­ską. Był to je­den z naj­dum­niej­szych wie­czo­rów to­wa­rzy­skich Kra­ko­wa. Re­pre­zen­to­wa­ne były wszyst­kie sfe­ry na­sze­go spo­łe­czeń­stwa, jak rów­nież i wszyst­kie de­pu­ta­cye przy­by­łe na uro­czy­sto­ści. Brak ini­cy­aty­wy czy też zro­zu­mie­nia chwi­li ze stro­ny go­spo­da­rzy rau­tu spra­wił, że po nim po­zo­sta­ło tyl­ko wra­że­nie su­che­go, ofi­cy­al­ne­go przy­ję­cia. Tem­pe­ra­tu­ra jego nie od­po­wia­da­ła ogól­ne­mu na­stro­jo­wi – nie było na nim nic, coby za­no­to­wać na­le­ża­ło.

Po­rów­ny­wa­jąc pro­gram pro­jek­to­wa­ny i usta­lo­ny przez ko­mi­tet z fak­tycz­ne­mi ra­ma­mi uro­czy­sto­ści, już z pierw­sze­go dnia ob­cho­du ja­sno wi­dać o ile sze­rzej był ob­chód poj­mo­wa­ny przez ogół, a o ile ko­mi­tet kra­kow­ski nie do­ce­nił waż­no­ści, jaką za­kre­śli­ło ob­cho­do­wi całe spo­łe­czeń­stwo. Ta róż­ni­ca w po­glą­dach ko­mi­te­tu i spo­łe­czeń­stwa w ja­skraw­szem wy­stą­pi jesz­cze świe­tle w na­stęp­nych dniach uro­czy­sto­ści. Ko­mi­tet sam już nie zaj­mo­wał się wy­peł­nie­niem pro­gra­mu tych dni, bo pro­gram swój w pierw­szym dniu wy­czer­pał.

DRU­GI DZIEŃ URO­CZY­STO­ŚCI.

Ruch w mie­ście w dru­gim dniu uro­czy­sto­ści zwięk­szył się jesz­cze. Po­cią­gi noc­ne przy­wio­zły bo­wiem nowe rze­sze go­ści. Już wcze­snym ran­kiem za­ro­iły się zno­wu uli­ce Kra­ko­wa. Mu­zy­ki gim­na­zy­al­ne, so­ko­le, gór­ni­cze i ko­le­jo­we od­pro­wa­dza­ły na kwa­te­ry nowe za­stę­py So­ko­łów. Woj­sko so­ko­le za­raz po przy­jeź­dzie szło skła­dać hołd kró­lo­wi-zwy­cięz­cy. Każ­dy nowy od­dział So­ko­łów de­fi­lo­wał przed po­mni­kiem Ja­gieł­ły, po­czem uda­wał się na kwa­te­ry.

O go­dzi­nie 9-tej rano roz­po­czął swo­je na­ra­dy Grun­waldz­ki wiec oświa­to­wy w sali Te­atru lu­do­we­go przy uli­cy Raj­skiej. Wie­co­wi prze­wod­ni­czy­li Dr Stef­czyk, po­sło­wie Boj­ko i Wój­cik i p. Sta­ni­sław No­wak, pre­zes To­wa­rzy­stwa na­uczy­cie­li lu­do­wych. Prze­ma­wia­li: in­spek­tor Wró­bel, po­seł-wło­ścia­nin Wi­tos. Po­seł Wi­tos mó­wił na te­mat Ka­sto­wość na­uczy­ciel­stwa lu­do­we­go*. Dal­sze re­fe­ra­ty wy­gło­si­li p. St. Le­de­rer, ar­ty­sta-ma­larz Wło­dzi­mierz Tet­ma­jer na te­mat Wady na­sze­go wy­cho­wa­nia, wresz­cie p. Edward Mau­ri­zio. Re­zo­lu­cye za­pa­dłe na wie­cu ty­czy­ły się jed­no­ty­po­wo­ści szkół wiej­skich i miej­skich, re­for­my se­mi­na­ry­ów na­uczy­ciel­skich, za­ło­że­nia To­wa­rzy­stwa kon­tro­li i opie­ki nad szkol­nic­twem lu­do­wem, spra­wy roz­ło­że­nia cię­ża­rów po­dat­ko­wych na szkol­nic­two mię­dzy pań­stwo i kraj, wresz­cie oświad­czył się wiec za wal­ką z al­ko­ho­li­zmem. Prze­ma­wiał jesz­cze cały sze­reg mów­ców ze wszyst­kich za­bo­rów.

Na bo­isku so­ko­łem pa­no­wał od rana ruch go­rącz­ko­wy. Od­by­wa­ły się bo­wiem w dal­szym cią­gu za­wo­dy so­ko­le. Bo­isko zu­peł­nie już wy­koń­czo­no na świę­to zlo­to­we. 12.000 m… kwadr, zie­lo­ne­go bo­iska prze­ci­na­ły ty­sią­cz­ne fi­gu­ry geo­me­trycz­ne, zna­czo­ne drob­ny­mi pa­li­ka­mi, przy­go­to­wa­ne do ćwi­czeń ma­so­wych lan­ca­mi, ma­czu­ga­mi i ka­ra­bi­na­mi. Cała ta prze­strzeń oto­czo­na barw­nie przy­bra­ne­mi try­bu­na­mi. Na szczy­cie try­bun, w kształ­cie po­tęż­ne­go czwo­ro­gran­ne­go blo­ku, któ­re wraz z bo­iskiem zaj­mo­wa­ły prze­strzeń 40.000 m… kw. wzno­si­ło się kil­ka­set masz­tów, stroj­nych w roz­licz­ne fla­gi o bar­wach na­ro­do­wych, oraz w ko­lo­ro­we gir­lan­dy i kwiet­ne fe­sto­ny. Try­bu­na głów­na o kształ­tach sta­rej wa­row­ni pol­skiej przy­bra­na naj­stroj­niej. Od bo­iska do mia­sta cią­gnął się wspa­nia­ły dwu­rząd ol­brzy­mich bia­ło-nie­bie­skich masz­tów, przy­bra­nych w świer­ko­we gir­lan­dy.

Od go­dzi­ny 8 rano ścią­ga­ły za­stę­py so­ko­le z kwa­ter na bo­isko. Rów­no­cze­śnie tłu­my pu­blicz­no­ści to­wa­rzy­szy­ły dru­ży­nom i za­ję­ły wszyst­kie try­bu­ny. Bli­sko 5.000 dru­hów od­by­wa­ło prób­ne ćwi­cze­nia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: