Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Kurs drugoletni (1841-1842) literatury sławiańskiej wykładanej w Kollegium Francuzkiem - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Kurs drugoletni (1841-1842) literatury sławiańskiej wykładanej w Kollegium Francuzkiem - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 593 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OMYŁ­KI.

Str.. Wiersz… za­miast…. Czy­taj.

1… 3… ludz. lu­dzi

2… 12… Ko­niec wie­ku XVIII…. ko­niec wie­ku XVII, wiek XVIII,

2… 4… z ludz. z lu­dzi

8… 7… Ro­ma­now. Ro­ma­no­wych

12… 18… scen i dow­cip­nych… scen i dow­cip­nych po­strze­żeń,

13… 25… gra­ją leży… gra­ją, leży,

16… 5… okiem… okien

19… 8… kro­jów. kra­jów

31… 11… Ro­ma­now. Ro­ma­no­wych

32… ostat­ni…. Ly­kow. Ły­ko­wych

34… 26… Ro­ma­now. Ro­ma­no­wych

38… 11… Ro­ma­now. Ro­ma­no­wych

39… 11… oto­czo­ny roż­ne­go… wśród róż­ne­go

43… 29… Xięż­nicz­ka Wol­fen­but­teł… Eu­do­xia Ło­pu­chin

48… 34… sto­jąc… sta­jąc

74… 31… z kra­ju… z kra­ju)

89… 24… Mo­ti­vum… Mo­ti­vum

101… 14..ron…. tron

103… 40… mi­li­tar­nej… mi­li­tar­nej.

124… 35… sło­wa… sło­wo

126… 10… Ka­ro­lo­man… Ka­rol W.

129… 7… z błę­du… z błę­du

155… 18..ł wnet…. i wnet

189… 31… wy­pad­ki miej­sco­we… wy­pad­ki mi­nio­na

194… 9… rogi… dro­gi

196… 25..ka­płan pół­ko­wy…. ka­pe­lan pół­ko­wy

201… 19… traf­ność… tref­ność

210… 42… ka-icyzm… ka­to­li­cyzm

214… 17… w kole wo­zów. w kole wo­dzów

226… 6… Bog­da­no­wi­cza… Von Wi­zi­na,DO CZY­TEL­NI­KÓW.

Ni­niej­sze wy­da­nie kur­su Pana Mic­kie­wi­cza utwo­rzy­ło się w taki spo­sób, iż by­ło­by z ujmą dla pro­fes­so­ra, gdy­by­śmy nie ostrze­gli pu­blicz­no­ści jak to ogło­sze­nie uwa­żać na­le­ży.

Wia­do­mo że Pan Mic­kie­wicz lek­cyi swo­ich nie czy­ta z pi­sa­nia, ani tre­ści ich w wy­pra­co­wa­nych se­xter­nach nie skre­śla. Co­kol­wiek więc po­tem zo­sta­je ogło­szo­ne dru­kiem, nie może być ni­czem in­nem, tyl­ko uchwy­ce­niem jego słów za po­mo­cą no­tat albo ste­no­gra­fii. Bie­głość w no­to­wa­niu, przy naj­bar­dziej wy­tę­żo­nej uwa­dze i naj­szczę­śliw­szej pa­mię­ci, nig­dy nic zdo­ła dojść do togo stop­nia, żeby ze­bra­ła text cał­ko­wi­ty i zu­peł­nie do­kład­ny; ste­no­gra­fiia zaś, oprócz nie­uchron­nych omy­łek i opusz­czeń, przez samą swo­ją me­cha­nicz­ną wier­ność, czę­sto­kroć jest nie­wier­ną: myśl do­brze wy­ra­żo­ną w gło­sie ży­wym, źle od­da­je zbyt ści­słym ry­sun­kiem, mi­mo­wol­ne i nie­znacz­ne uster­ki mowy ust­nej, wy­ci­ska do­bit­nie na pa­pie­sze. Dla­te­go też żad­na ste­no­gra­fia bez pil­nej po­pra­wy przez au­to­ra, nie idzie do dru­ku, a do­słow­ne jej tłó­ma­cze­nie przed po­pra­wą, by­ło­by jak są­dzi­my, istot­ną krzyw­dą wy­rzą­dzo­ną au­to­ro­wi.

Pan Mic­kie­wicz, ile nam wia­do­mo, miał za­miar kurs swój ste­no­gra­fo­wa­ny wy­koń­czyć i ogło­sić dru­kiem. Ale to wy­ma­ga nie­ma­ło pra­cy i cza­su; kto wie kie­dy oko­licz­no­ści po­zwo­lą mu przy­wieść to do skut­ku. Pra­gnąc prę­dzej udzie­lić ro­da­kom rzecz tak moc­no nas wszyst­kich ob­cho­dzą­cą, czu­jąc jej wagę dla dni dzi­siej­szych, a na­wet wy­zna­je­my, lę­ka­jąc się żeby zwło­ka nic spra­wi­ła szko­dy nie­wy­na­gro­dzo­nej, po­sta­no­wi­li­śmy lek­cye li­te­ra­tu­ry sła­wiań­skiej ogła­szać ty­go­dnio­wie po pol­sku, w do­dat­ku do Dzien­ni­ka Na­ro­do­we­go, pod ty­tu­łem wy­cią­gów, bo nie by­ło­to ani re­da­go­wa­nie z do­ryw­czych no­tat lub z pa­mię­ci, ani li­te­ral­ne tłó­ma­cze­nie ste­no­gra­fii.

Po­śpiech ro­bo­ty, wy­ko­ny­wa­nej bez udzia­łu au­to­ra, był po­wo­dem że mo­gli­śmy po­peł­nić błę­dy, albo nie wszę­dzie od­dać traf­nie jego myśl i wy­ra­że­nie. Nie­po­do­bień­stwem było utru­dzać ła­ska­we­go dla nas pro­fe­so­ra od­czy­ty­wa­niem rę­ko­pi­su; po wy­dru­ko­wa­niu na­wet nie mógł za­jąć się wy­tknię­ciem wszyst­kich po­my­łek i zbo­czeń. Po­nie­waż jed­nak wska­zał nie­któ­re, lubo w ogól­no­ści cały text uznał za rze­tel­ny, win­ni­śmy oświad­czyć iż tyle tyl­ko jest od­po­wie­dzial­nym za ni­niej­sze wy­da­nie, że ra­czył mu nie sta­wić prze­szko­dy.

Druk do­dat­ku do Dzien­ni­ka Na­ro­do­we­go prze­ła­ma­ny na for­mat w dwó­na­st­ce, skła­da ten to­mik kur­su dru­go­lel­nie­go ( 1841-1842). W po­dob­nym for­ma­cie wyj­dzie kurs pierw­szo­let­ni (1840-1811), któ­re­go po­sia­da­my ste­no­gra­fią, prócz kil­ku lek­cyi po­cząt­ko­wych, któ­re nic były ste­no­gra­fo­wa­ne i po­zo­sta­ły tyl­ko w ze­bra­nych no­tach. Trzy­ma­jąc się raz ob­ra­ne­go try­bu, bę­dzie­my ro­bi­li nie tłó­ma­cze­nie do­słow­ne, ale wy­cią­gi bez po­mi­nię­cia żad­nej waż­nej my­śli i jak naj­usil­niej za­cho­wu­jąc wy­ra­że­nia te­xtu.

Pa­ryż 15 sierp­nia 1842 roku

Re­dak­cya Dzien­ni­ka Na­ro­do­we­goTREŚĆ I PO­RZĄ­DEK RZE­CZY.

OTWAR­CIE KUR­SU.

LEK­CYA I Wstęp. Za­kres wy­kła­du na rok szkol­ny 1841 – 1842, od koń­ca wie­ku XVII do po­cząt­ku XIX. Cha­rak­ter li­te­rac­ki tej epo­ki. Me­to­da jej trak­to­wa­nia, (str. 1 – 4) – Cha­rak­ter hi­sto­ryi sła­wiań­skiej – Pol­ska i Ros­sya zkąd czer­pa­ły silę mo­ral­ną. (4) – Idea ocze­ki­wa­na przez Sła­wiań­sczy­znę. Wspól­ność w tem ocze­ki­wa­niu z Za­cho­dem Eu­ro­py. Wy­kry­cie tej idei bę­dzie głów­nym przed­mio­tem kur­su. (5) – Zna­cze­nie ka­te­dry li­te­ra­tu­ry sła­wiań­skiej. Po­ło­że­nie jej pro­fes­so­ra. (6 – 7).

PE­RY­OD OD ROKU 1620.

LEK­CYA II. Kres mię­dzy sta­ro­żyt­ną a nową hi­sto­ryą Sła­wiańsz­czy­zny. Wpływ Po­la­ków na Rui. Cze­chy scho­dzą z pola li­te­rac­kie­go. (8).

POL­SKA.

Scho­la­sty­ka, Je­zu­ici i pa­ne­gi­rycz­ność w Pol­sz­cze. Ję­zyk, mowa po­tocz­na, (8 – 9) – Pa­mięt­ni­ki Pa­ska. (0 – 13) –

LEK­CYA III, Uwa­ga nad prze­ra­bia­niem się po­wie­ści gmin­nej. Fran­cuz­czy­zna w Pol­sz­cze. Te­atr w War­sza­wie. (14 – 16). – Uwa­gi nad elek­cya kró­lów. En­tu­zy­azm jako sprę­ży­na dzia­ła­nia na­ro­do­we­go Po­la­ków. (18 – 21).

LEK­CYA IV, Źró­dła pi­śmien­ne hi­sto­ryi pol­skiej – Pa­mięt­nik Kor­dec­kie­go – Pol­ska za Jana Ka­zi­mie­rza – Ko­za­cy i Je­zu­ici (21 – 23) – Ob­lę­że­nie Czę­sto­cho­wy – Wia­ra w bez­po­śred­ni wpływ świa­ta nie­wi­do­me­go na wi­do­my jest siłą mo­ral­ną i po­li­tycz­ną Pol­ski (24 – 20).

LEK­CYA V. Ide­ału oso­bio­ny w Kor­dec­kim. (29). Ros­sya.

Współ­cze­sne dzie­je Ros­syi. Dy­na­slya Ro­ma­no­wych – Uwa­gi nad za­sa­dą wy­no­sze­nia mo­nar­chów na tron – Po­czą­tek wpły­wu cu­dzo­ziem­ców. (30 – 32) – Miest­ni cze­stwo. Kan­cel­la­rya taj­na. (33 – 34).

POL­SKA.

Kon­sty­tu­cya Pol­ski Veto – Teo­rye so­cy­al­ne roż­nych szkól fi­lo­zo­ficz­nych. (35 – 36).ŁEK­CYA VI. Po­li­ty­ka Pol­ski na schył­ku wie­ku XVII i w po­cząt­ku XVIII. (37).

ROS­SYA.

Hi­sto­rya no­wo­żyt­na Hos­sy i… Piotr W. Jego re­for­my pań­stwa (30 – 44).

LEK­CYA VII, Dąż­ność prze­ciw-sła­wiań­ska po­li­ty­ki mo­skiew­sko ros­syj­skiej – Ar­mia Pio­tra W. Cha­rak­ter ludu wiel­ko-ros­syj­skie­go. Dy­alekt jego sta­je się ję­zy­kiem urzę­do­wym. (44 – 46) – Or­ga­ni­za­cya cy­wil­na car­stwa. (47).

POL­SKA.

Po­ło­że­nie Pol­ski za Sa­sów (48) – Trzej mo­nar­cho­wie: Piotr W. Au­gust II. i Ka­rol XII. (49).

ROS­SYA

Te­sta­ment Pio­tra W. – Po­rów­na­nie re­for­my jego z dąż­no­ścią Kon­wen­cji fran­cu­skiej – Cha­rak­ter oso­bi­sty Pio­tra W. Cha­rak­ter ter­ro­ry­stów fran­cuz­kich (48 – 52).

LEK­CYA VIII. Wpływ Pio­tra W. za­bój­czy dla pi­smien­nic­twa i sztuk w Ros­syi. (52).

Duch wie­ku XVIII ma prze­zna­cze­nie obu­dzić wła­sno­dziel­ność Sła­wian – Cze­chy. Mar­sza­łek Kiń­ski (53).

POL­SKA

Ko­nar­ski i pi­ja­ro­wie. Na­pra­wa rze­czy­po­spo­li­tej. Re­to­ry­ka. (53 – 55).

ROS­SYA

Du­cho­wień­stwo w Ros­syi nie ma już żad­ne­go wpły­wu na li­te­ra­tu­rę. Nowa li­te­ra­tu­ra wy­cho­dzi z ar­mii. Ło­mo­no­sow. Ży­wioł i kie­ru­nek sta­rej ru­sczy­zny upa­da. Tre­dia­kow­ski. Two­rze­nie się no­we­go ję­zy­ka li­te­rac­kie­go. Dy­alek­ty: pół­noc­ny, po­łu­dnio­wy i za­chod­ni. (50 – 67).

LEK­CYA IX. Po­cząt­ki pi­smien­nic­twa ros­syj­skie­go. Kan­te­mir. Sła­wa Fon­te­nel­la na Pół­no­cy. Po­ezye Ło­mo­no­so­wa. J. B. Ro­us­se­au bra­ny za wzór li­ry­ka przez Ros­sya i Po­ld­ków – Względ­ność kry­ty­ki w Ros­syi na ran­gi i or­de­ry au­to­rów – Anek­do­ta o Chwa­sto­wie (58 – 61) – Ma­te­ry­alizm ra­cy­onal­ny zgub­ny dla Czech i Pol­ski roz­grze­wa Ros­syą. (62).

LEK­CYA X. Ce­cha li­te­ra­tu­ry ross. od Ło­mo­no­so­wa do Ka­ram­zi­na. (63) – Dzie­je, Ka­ta­rzy­na I. Miensz­czy­kow – Ko­za­cy ule­ga­ją pierw­szej ope­ra­cyi rzą­du ross. – Piotr II, Ro­dzi­na Do­łgo­ru­kich – Upa­dek Miensz­czy­ko­wa. Po­rów­na­nie losu fa­wo­ry­tów z lo­sem miast i na­ro­dów ujarz­mio­nych. (64) – Par­tya cu­dzo­ziem­ska w Pe­ters­bur­gu – Pró­ba kar­ty kon­sty­tu­cyj­nej. (65) –. Ca­ro­wa Anna. (66) – Upa­dek Do­łgo­ru­kich – Bi­ren. Iwan ma­ło­let­ni – Los Xią­żąt nie­miec­kich przy­wią­za­ny do tro­nu ros­syj­skie­go – An­to­ni Ulrych Brun­swic­ko Lu­ne­bur­ski – Upa­dek Bi­re­na. Mun­nich. (67 – 68) Le­stoc. Ca­ro­wa Elż­bie­ta. (69) – Pierw­szy od­głos li­te­ra­tu­ry na dwo­rze Pe­ters­bur­skim. Szu­wa­łów jej me­ce­nas, przy­ja­ciel en­cy­klo­pe­dy­stów fran­cuz­kich, do­star­cza Wol­te­ro­wi ma­te­ry­ały do hi­sto­ryi Pio­tra W. i t… d. (70).

LEK­CYA Xl. Dy­plo­ma­cya sta­je się ce­chą wie­ku XVIII. Fry­de­ryk W. i jego sys­te­ma za­okrą­gle­nia. Ga­bi­net ros­syj­ski. Woj­na Sied­mio­let­nia. Po­tę­ga kar­no­ści w woj­sku ross. Kanc­lerz Be­stu­żew i jego po­li­ty­ka (71 – 73)

POL­SKA

Po­ło­że­nie ów­cze­sne Pol­ski. Bło­gość jej bytu we­wnątrz, (73) – Po­nia­tow­scy. Sta­ni­sław oj­ciec kró­la (74) – Czar­to­ry­scy i po­li­ty­ka Fa­mi­lii. (75) – Chy­trość Be­stu­że­wa. (77). Król Sta­ni­sław Po­nia­tow­ski (77 – 78). Rul­hie­re (78). Po­etycz­ność tam­to­cze­snych dzie­jów Pol­ski. Co naj­bar­dziej dało uczuć nę­dzę i ucisk lu­do­wi. Uwa­ga o głów­nej przy­czy­nie bun­tów ko­zac­kich. (79 – 81).

PE­RY­OD OD ROKU 1760.

LEK­CYA XI!… Dru­ga po­to­wa wie­ku XVIII jest epo­ką od­ro­dze­nia się li­te­ra­tur pół­noc­nych. Ka­ta­rzy­na II (81 – 82). Sta­ni­sław Au­gust. (33). Kur­ta je­ogra­ficz­na lite – tory sła­wiań­skiej. Zga­słe jej ogni­ska Kra­ków i Ki­jów. Nowe pło­my­ki świa­tła w War­sza­wie i Pe­ters­bur­gu. Na­ru­sze­wicz i Dier­ża­win. (83 – 84).

ROS­SYA.

Po­ezje Dier­ża­wi­na. Oda do Boga i t… d. (85). Co zna­czy duch… u Sła­wian. (86). Wier­sze lek­kie Dier­ża­wi­na. Pierw­szy ślad uczu­cia god­no­ści wła­snej. Zły smak jego tref­ni­sio­stwa. Zkąd po­cho­dzi nie­szla­chet­ność i nie­zgrab­ność w pi­sa­rzach sła­wiań­skich. Co jest dow­cip. (87 – 88).

LEK­CYA XIII. Co jest po­ezya li­rycz­na. Co mu­zy­ka na­ro­do­wa. Wpływ mu­zy­ki na po­ezyą. Go­rą­cość re­to­rycz­na i za­pał na­tchnie­nia. Jak wiel­kie bę­dzie mia­ło zna­cze­nie uka­za­nie się po­ema­tu praw­dzi­wie li­rycz­ne­go u Sła­wian. (89 – 91).

POL­SKA.

Dzie­je Pol­ski za Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta. Re­for­ma do­ko­ny­wa­na przez Czar­to­ry­skich. Upa­dek ich usi­ło­wań – Fa­ta­lizm – Sła­bość kró­la Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta – Róż­ny wpływ wie­ku XVIII na cha­rak­te­ry osób w Pol­sz­cze (91 – 93). Nowe stron­nic­two, po­czą­tek no­wej hi­sto­ryi. Kon­fe­de­ra­cya Bar­ska. Jej idea wy­ra­żo­na w ode­zwie bi­sku­pa Soł­ty­ka. Co moż­na za­rzu­cić Czar­to­ry­skim i Sta­ni­sła­wo­wi Au­gu­sto­wi. (93 – 95).

LEK­CYA XIV. Ob­raz woj­ny kon­fe­de­rac­kiej. Cha­rak­te­ry wiel­kich jej mę­żów. (95 – 90). Ros­sya w trud­nem po­ło­że­niu, jed­nak try­um­fu­je. Jej flo­ta zwy­cięz­ka (97). Upa­dek Kon­fe­de­ra­tów sta­no­wi epo­kę w po­li­ty­ce eu­ro­pej­skiej. Ga­bi­ne­ty po­czu­ły że w Pol­sz­cze za­bły­sła nowa idea. Jej wy­obra­zi­cie­lem xiądz Ma­rek. (98 – 99).

ROS­SYA.

LEK­CYA XV. Prąd siły mo­ral­nej prze­ni­zu­ją­cy wszyst­kie zda­rze­nia na dwo­rze Pe­ters­bur­skim. Rzut oka na to pa­smo od cza­su ca­ro­wej Elż­bie­ty. Pa­nin. Jego pró­by nada­nia Ros­syi ustaw kon­sty­tu­cyj­nych. Skłon­ność ku temu Pio­tra III. Od­cie­nie par­tyi ros­syj­skiej. Xięż­nicz­ka Dasz­kow. Or­ło­wo­wie. Po­do­bień­stwo w dąż­no­ściach Pa­ni­na i Czar­to­ry­skich. (100 – 104). Po­lor na dwo­rze Ka­ta­rzy­ny. Dier­ża­win ją wy­sła­wia – Obu­dza­ją­ce się uczu­cie nie­pod­le­gło­ści w Ros­sy­anach nie może po­go­dzić się z wol­no­ścią Po­la­ków. Dwa te na­ro­dy re­pre­zen­tu­ją dwie prze­ciw­ne idee. (104 – 105).

Li­te­ra­tu­ra Kon­fe­de­ra­cji Bar­skiej. Pierw­szy dzwięk po­ezyi li­rycz­nej. Prze­po­wied­nie Wer­ny­ho­ry. Pro­roc­two xię­dza Mar­ka. Pie­śni Kon­fe­de­ra­tów – Wal­ter-Sko­tyzm. X. Ma­rek w po­ezy­ach i ro­man­sach dzi­siej­szych. (105 – 110).

LEK­CYA XVI. Stan li­te­ra­tu­ry w Pol­sz­cze po pierw­szym roz­bio­rze kra­ju. Po­wsta­je klas­sa li­te­ra­tów. Kra­sic­ki. Sa­ty­ra. Cha­rak­ter róż­nych ple­mion ze wzglę­du na wprzężd­nie du­cha w róż­ne or­ga­na umy­sło­we (110 – 112). Trem­bec­ki. Klas­sycz­ność (112 – 114) Oświa­ta Pol­ski. Ko­mi­sya Edu­ka­cyj­na. (115). Opar­cie się na dzie­iach pu­bli­cy­stów fran­cuz­kich. Pierw­sze zgwał­ce­nie praw ży­wot­nych rze­czy­po­spo­li­tej przez po­twier­dze­nie uszczerb­ku jej gra­nic. ( 115 – 117)

LEK­CYA XVII. Li­te­ra­tu­ra cza­sów Ka­ta­rzy­ny i Sta­ni­sła­wa Au­gu­sta, ra­tu­je wyż­sze klas­sy w Ros­syi i w Pol­sz­cze. Cu­dzo­ziem­czy­zna jak się wsz­cze­pia. Prze­dział mię­dzy klas­są cy­wi­li­zo­wa­ną a lu­dem. Co ro­zu­mia­no przez cy­wi­li­za­cya. Po­niń­ski. Gu­row­ski.

Po­tem­kin. Or­łow. Po­rwa­nie xięż­nicz­ki Ta­ra­ka­now. Szka­rad­ność dzie­iów ros­syj­skich nie jest tra­gicz­ną (117 – 120).

Re­for­ma Pol­ski. Sejm Wiel­ki (120 – 121).. Dzie­dzicz­ność tro­nu. Dru­gie zgwał­ce­nie przy­ro­dzo­nej kon­sty­tu­cyi rze­czy­po­spo­li­tej. (121 – 122). Usta­wa Trze­cie­go Maja. Jed­na w niej hi­sto­rycz­nie na­ro­do­wa myśl rów­no­ści. Chęć ob­wa­ro­wa­niu się nie­in­ter­wen­cyą. Zwią­zek losu Pol­ski z Fran­cyą. Dru­gi roz­bior kra­ju. Po­wsta­nie. Ko­ściusz­ko. Przy­po­mnie­nie dzie­jów ba­jecz­nych: hi­sto­rya Pol­ski ścią­gnię­ta do szczu­płe­go za­ry­su. (122 – 125).

ROS­SYA.

LEK­CYA XVIII. Ta­kiż za­rys hi­sto­ryi ros­syj­skiej. Sa­mo­władz­two jest ogól­ną ideą ce­sar­stwa Ros­syi. Za­sa­da wła­dzy ca­rów róż­na od za­sa­dy wszyst­kich mo­nar­chii eu­ro­pej­skich. (125 – 128). Ce­cha ple­mie­nia fiń­skie­go. Co Eu­ro­pa po­sta­wić może prze­ciw po­tę­dze car­skiej. Zkąd spo­dzie­wać się siły na od­por ca­ry­zmu. Idea Pol­ski zgnie­cio­nej czy może wcie­lić się zno­wu (129 – 130). – Rzit oka na po­wierzch­nię Sła­wiańsz­czy­zny. Wi­dok zmian ja­kie tu spra­wił po­stęp cy­wi­li­za­cyi ma­te­ry­al­nej. Po­rów­na­nie du­cha do siły pary. (130 – 132).

PRZEJ­ŚCIE DO LI­TE­RA­TU­RY NO­WO­CZE­SNEJ; Pol­ska.

LEK­CYA XIX. Ostat­nie kar­ty li­te­ra­tu­ry Sta­ni­sła­wow­skiej. Smut­ny ko­niec li­te­ra­tów tej epo­ki. Na­ru­sze­wicz, Kniaź­nin, Trem­bec­ki, Za­błoc­ki w or­sza­ku ża­łob­nym idą za oj­czy­zną do gro­bu. (132 – 133).

ROS­SYA.

Try­umf Ros­syi. Dier­ża­win pod­no­si ton swój, wy­ra­ża uczu­cia na­ro­do­we. Jego oda na wzię­cie War­sza­wy. (133 – 135).

POL­SKA.

Ki­liń­ski i jego pa­mięt­ni­ki. (136 – 138) – Uwa­gi nad zdra­dą. Pi­sa­rze zdraj­cy: Sę­kow­ski, Gu­row­ski, Ma­cie­jow­ski. (139 – 140).

LEK­CYA XX. Kar­piń­ski (140 – 146) – Ży­cie we­wnętrz­ne pod wła­dar­stwem ros­syj­skiem. Prze­obra­ża­nie gmi­ny sła­wiań­skiej – W Ros­syi myśl re­li­gij­na mno­ży sek­tar­stwa (147). W Pol­sz­cze myśl po­li­tycz­na daje po­chop do re­form so­cy­al­nych – Re­for­ma­to­ro­wie wło­ści: Brzo­stow­ski, Chrep­to­wicz, Wia­że­wicz, Sta­szyc (143 – 151).

LI­TE­RA­TU­RA I DZIE­JE NO­WO­CZE­SNE. LEK­CYA. XXI. Niem­ce­wicz. (151 – 155) – Pol­ska w kra­ju i na tu­łac­twie. Le­gio­ny. Pieśń ich jest go­dłem hi­sto­ryi no­wej. Za­gad­nie­nia roz­wią­za­ne przez fak­ta: Pa­try­otyzm. Rów­ność. (155 – 158).

ROS­SYA.

LEK­CYA XXII. Hi­sto­rya Ros­syi od śmier­ci Ka­ta­rzy­ny II – Pa­weł I – Re­wo­lu­cya fran­cuz­ka ude­rza jego umysł – Le­gi­ti­mi­ści. Ich opi­nie znaj­du­ją dla sie­bie grunt w Ros­syi. Hra­bia dc Ma­istre. (158 – 160) – Su­wa­rów (161).

POL­SKA.

Dą­brow­ski i losy Le­gio­nów. (163).

ROS­SYA

Śmierć Su­wa­ro­wa. Zwąt­pie­nie Paw­ła o wszyst­kich sys­te­mach. Jego skłon­ność do Na­po­le­ona. (164 – 165) – Spi­sek prze­ciw Paw­ło­wi. Zno­wu pod­ję­ta myśl kon­sty­tu­cyi. Be­nig­sen. Wstą­pie­nie na tron Ale­xan­dra. (165 – 166).

POL­SKA.

Na­ród pol­ski znaj­du­je punkt opar­cia się w Na­po­le­onie. Zna­cze­nie Na­po­le­ona wzglę­dem wie­ku XVIII. (166-167).

LEK­CYA XXIII. Li­te­ra­tu­ra pol­sko-sy­bir­ska. Rys Sy­be­ryi. (167 – 169) – Ko­peć i jego dzien­nik po­dró­ży. (169 – 174) – Uwa­ga o uczu­ciu siły na­ro­do­wej. Spoj­nia nie­wi­do­ma zwią­zu­ją­ca na­ro­do­wość. (175 – 176).

LEK­CYA XXIV. Dal­szy ciąg dzien­ni­ka po­dró­ży Kop­cia (177 – 181) – Sza­ma­nizw (181) – Wia­do­mość o Sy­be­ryi z in­ne­go dzie­ła. Zo­rza pół­noc­na i wschód słoń­ca (181 – 184) – Wpływ mo­ral­ny Sy­bi­ru na Po­la­ków. (184 – 185).

LEK­CYA XXV. Upa­dek na­dziei dla Po­la­ków na Za­cho­dzie. Ogiń­ski. Sza­niaw­ski. Pro­zor. (186 – 187) – Cha­rak­ter ce­sa­rza Ale­xan­dra. X. Adam Czar­to­ry­ski. (187 – 188) – Zwy­cięz­twa Na­po­le­ona w Au­stryi i w Pru­sach. Po­wrot Le­gio­nów na zie­mię oj­czy­stą – Trak­tat w Tyl­ży. Wi­do­ki Na­po­le­ona wzglę­dem Pol­ski. Xięz­two War­szaw­skie (188 – 189) – Le­gio­ni­ści i kra­jow­cy za­rzu­ca­ją so­bie na­wza­jem exal­ta­cyą. Co ro­zu­mieć przez exal­ta­cyą po­li­tycz­ną – Ple­mię sła­wiań­skie i na­ród pol­ski są prze­zna­czo­ne do utwo­rze­nia spo­łecz­no­ści no­wej – Jacy lu­dzie mają skłon­ność lub wstręt ku Pol­sz­cze. (190 – 193).

LEK­CYA XXVI. Li­te­ra­tu­ra pol­ska-Na­po­le­oń­ska. Duch Xięz­twa War­szaw­skie­go. Szem­ra­nie pu­bli­cy­stów i ge­ne­ra­cyi sta­rej. Uczu­cia na­ro­du. Xią­że Jó­zef Po­nia­tow­ski. (193 – 195) – Li­te­ra­ci tłó­ma­czą i na­śla­du­ją dzie­ła fran­cuz­kie – Po­eci: Koź­mian. Wę­żyk. Go­deb­ski. Re­klew­ski. Go­rec­ki – Jak da­le­ce się­ga­ły po­etyc­kie wieszcz­by Le­gio­ni­stów – Cha­rak­ter ów­cze­snych po­ezyi. (195 – 199) – Upa­dek Na­po­le­ona. Lu­do­we mnie­ma­nia na Pół­no­cy i sąd fi­lo­zo­fów o nim. Przy­czy­na mo­ral­na nie­na­wi­ści An­glii ku nie­mu. Zna­cze­nie jego dla Sła­wiańsz­czy­zny. Ce­zar i Na­po­le­on. Po­słan­nic­two Na­po­le­ona. Re­wo­lu­cya! ewo­lu­cya. (199 – 204).

ROS­SYA.

LEK­CYA XXVII. Li­te­ra­tu­ra ros­syj­ska od Ka­ram­zi­na – Po­kre­wień­stwo li­te­rac­kie po­dug li­te­ry i po­dług du­cha: przy­czy­na łą­cze­nia hi­sto­ryi li­te­ra­tu­ry z hi­sto­ryą po­li­tycz­ną – Re­ak­cya sła­wiań­ską prze­ciw du­cho­wi Pe­ters­bur­skie­mu. (204 – 205) – Mo­skwa. Mar­ty­ni­ści. (205 – 207) – Dy­mi­triew ostat­ni re­pre­zen­tant szko­ły wie­ku Ka­ta­rzy­ny. (207) – Ka­ram­zin: jego hi­sto­rya pań­stwa ros­syj­skie­go (208 – 209).

Kon­gres Wie­deń­ski – Kwe­stya Pol­ski mię­sza wszyst­kie ukła­dy – Tyl­ko nie­na­wiść prze­ciw Na­po­le­ono­wi złą­czy­ła Mo­nar­chów – Tyl­ko uczu­cie re­li­gij­ne może złą­czyć ludy sła­wiań­skie. (209 – 212).

LEK­CYA XVIII. Ba­tiusz­kow po­eta ros­syj­ski – Uczu­cie re­li­gij­ne obu­dza się w po­etach ów­cze­snych Pol­ski i Ros­syi. (213-215). Zmar­twie­nie i nie­pew­ność ce­sa­rza Alek­san­dra po kon­gre­sie Wie­deń­skim. Pani Krud­ner i mi­sty­cy – Mar­ty­ni­ści przy­wo­ła­ni do rzą­du. Ga­li­cyn – Hi­po­kry­ci. Ma­gnic­ki – Par­tya sta­ro-ros­syj­ska. Arak­cze­jew Szysz­kow. – Nie­chęć pu­blicz­na. Op­po­zy­cya li­te­ra­tu­ry prze­ciw rzą­do­wi w Ros­syi. Za­no­si się na re­wo­lu­cyą praw­dzi­wą (215 – 217) _ Ostat­nie cza­ty li­te­ra­tu­ry ros­syj­skiej – Pusz­kin – (217-220) – Spi­sek. Brak go­dła do wy­bu­chu. Pierw­sze ze­tknię­cie się Po­la­ków z Ros­sy­ana­mi na jed­nej dro­dze po­li­tycz­nej i wza­jem­na nit szcze­rość. Nie­moc związ­ku opar­te­go na idei ne­ga­cyj­nej, na nie­na­wi­ści. (220 – 22} – Pusz­kin uj­mo­wa­ny przez ce­sa­rza Mi­ko­ła­ja, nie umie zna­leść przy­czy­ny nie­na­wi­dze­nia jego. Li­te­ra­tu­ra ros­syj­ska pro­wa­dzo­na przez Pusz­ki­na sta­je u swe­go kre­su nie może po­stą­pić da­lej. (224-225).

LEK­CYA XXIX. Zda­nie xię­cia Wia­zem­skie­go o li­te­ra­tu­rze ros­syj­skiej. (226) Przy­czy­na ob­umar­ło­ści tej li­te­ra­tu­ry. (227).

POL­SKA.

Ży­wot­ność li­te­ra­tu­ry pol­skiej – Li­te­ra­tu­ra kró­le­stwa kon­gre­so­we­go – Bro­dziń­ski. Re­wo­lu­cya 1830 r. zwra­ca go na dro­gę za­pa­łu. Jego roz­pra­wa o na­ro­do­wo­ści: scien­ti­ficz­ne wy­tłó­ma­cze­nie hi­sto­ryi pol­skiej. (227 – 230) – Fi­lo­zo­fo­wie pol­scy. Wroń­ski. Jego Pro­drom Me­sty­anizm. (230 – 231) – Oglą­da­nie się Sła­wian na Fran­cy­ą­__Prze­zna­cze­nie na­ro­dów ja­kie wska­zu­je ich cha­rak­ter re­li­gij­ny. Chry­sty­anizm i ka­to­li­cyzm, pra­wo­wier­no­ści bła­ho­cze­sti­wośt. (231 – 233).

LEK­CYA XXX. Szko­ły po­etów: Li­tew­ska i Ukra­iń­ska (233 – 234). Mal­czew­ski (234). Ide­ał Po­lkiw jego po­ema­cie – Wy­zwa­la­nie się ko­bie­ty w Pol­sz­cze – Emi­lia Pla­te­rów­na. Klau­dya Po­toc­ka. (239).

Po­ezya i fi­lo­zo­fia pol­ska łą­czy się w jed­nej idei. Garz­czyń­ski: (240) – O fi­lo­zo­fii He­glow­skiej (241). Po­emat Gar­czyń­skie­go: Wa­cła­wa, dzie­je. (242) – Za­sto­so­wa­nie po­ję­cia sła­wiań­skie­go o du­cha; tłó­ma­cze­nie co jest ge­niusz (247 – 249).

LEK­CYA XXXI. Dal­szy roz­biór po­ema­tu Gar­czyń­skie­go (240 – 254 – Po­chod fi­lo­zo­fii do od­kry­cia tej­że sa­mej praw­dy. Dzie­ło: Pol­ska w Apo­te­ozie i w Apo­sta­zii. Myśl po­słan­nic­twa Pol­ski. Od­szczc­pień­stwo od niej zdra­dza ta­jem­nic; idei pań­stwa ros­syj­skie­go. (254 – 258).

LEK­CYA XXXII. Apo­sta­zya skre­ślo­na w po­ema­cie Gar­rzyń­skic­go. (258 – 262). Za­da­niem tego po­ety jest: po­go­dzić en­tu­zy­azm z ro­zu­mem. Roz­wią­za­nie tej za­gad­ki wi­dzi w czy­nie usta­le­nia na­ro­do­wo­ści pol­skiej. Ostat­nie sło­wo jego. (263) __Po­dział­po­etów i pi­sa­rzy po­dług dąż­no­ści na­ro­do­wej roz­ma­itych lu­dów sła­wiań­skich. Gosz­czyń­ski., (263 i ni­żej 270). Za­le­ski (264). Co na­le­ży ro­zu­mieć przez mes­sy­anizm po­lki – Wy­kład ofia­ry we­dle Ba­ade­ra. Teo­rya fi­lo­zo­fów pol­skich. Fi­lo­zo­fo­wie fran­cuz­cy Bu­chez. Le­ro­ux. Teo­rya Szel­lin­ga. Treść mes­sy­ani­zmu pol­skie­go: uoso­bie­nie idei w czło­wie­ka. (264 – 268).

ZA­MKNIĘ­CIE KUR­SU.

LEK­CYA XXXIII. Fi­lo­zo­fia ros­syj­ska sfor­mu­ło­wa­ła się w rzą­dzie pra­gną­cym wszyst­ko opa­no­wać ma­te­ry­al­nie; umie­jęt­ność cze­ska uzna­ła tyl­ko po­trze­bę na­ro­do­we­go po­słan­nic­twa; idea pol­ska jest ideą mes­sy­ani­zmu ścią­gnię­tą do jed­ne­go czło­wie­ka. Treść hi­sto­ryi lu­dów sła­wiań­skich pod wzglę­dem sa­me­go ich du­cha Ton ros­syj­ski: ta­tar­skie hał­ła. Ton pol­ski osła­bły od zmia­ny kie­run­ku wie­ków śred­nich. Nota wy­da­na przez Na­po­le­ona wyż­sza od ros­syj­skiej. (268 – 271) Róż­ni­ca miedz; na­dzie­ją wska­zy­wa­ną przez fi­lo­zo­fią Za­cho­du, a na­dzie­ją Po­la­ków. (271 – 273) Ja­kie kwe­stye ma roz­wią­zać mes­sy­anizm pol­ski (273 – 274). Prze­po­wied­nie po­etów Sło­wa pro­ro­cze Bro­dziń­skie­go. (274 – 276).LEK­CYA PIERW­SZA.

( 14 grud­nia 1841.)

P. Mic­kie­wicz otwie­ra­jąc kurs swój w Kol­le­gium Fran­cuz­kiem oświad­czył na wstę­pie wdzięcz­ność słu­cha­czom prze­szło­rocz­nym za uprzej­mość tem sza­cow­niej­szą dla nie­go, im wię­cej czu­je jak jest trud­no zjed­nać uwa­gę zgro­ma­dze­nia, któ­re bę­dąc zło­żo­ne z lu­dzi róż­nych na­ro­dów, nie może jed­na­ko zaj­mo­wać się wszyst­kiem czę­ścia­mi wy­kła­du, zwłasz­cza gdy na­tu­ra przed­mio­tu nie do­zwa­la po­ru­szać na­mięt­no­ści po­li­tycz­nych i obec­nych in­te­re­sów. Ta sprę­ży­na nie znaj­du­je się w jego ręku wten­czas na­wet, kie­dy ma rzecz do swo­ich spół­ro­da­ków Sła­wian; są oni bo­wiem sy­na­mi oj­czy­zny obej­mu­ją­cej wie­le na­ro­do­wo­ści roz­ma­itych, prze­ciw­nych so­bie w chę­ciach i po­trze­bach, czę­sto­kroć na­wza­jem nie­na­wist­nych – Przez wzgląd przy­tem, aby nie znu­dzić in­nej czę­ści swo­jej pu­blicz­no­ści, prze­bie­ga­jąc w roku prze­szłym nie­zmier­ną prze­strzeń hi­sto­ryi sła­wiań­skiej, mu­siał co chwi­la zmie­niać je­że­li nie Oj­czy­znę, to przy­najm­niej miej­sce po­by­tu. Tym spo­so­bem uwa­ga Po­la­ków sty­gła ile­kroć prze­no­sił się na grunt ros­syj­ski; Ros­sy­anie zaś byli nie­ra­dzi gdy za­dłu­go ba­wił na zie­mi, któ­rą chcie­li­by za swo­je pro­win­cye po­czy­ty­wać. Naj­skrom­niej­si, Sła­wia­nie Nad­du­naj­scy, z głę­bi Wo­łosz­czy­zny i Moł­da­wii przy­sy­ła­li nie­słusz­ne wy­mów­ki że o nich za­po­mi­nał, kie­dy przy­ję­ty po­rzą­dek chro­no­lo­gicz­ny, na­ka­zy­wał mu tę część hi­sto­ryi li­te­ra­tu­ry za­cho­wać na sam ko­niec. Zresz­tą wy­kład bę­dą­cy ra­czej wstę­pem, przy­go­to­wa­niem, miał cel niby że­glu­gi przed­się­bra­nej tyl­ko dla od­kry­cia, opły­nie­nia kra­jów. Nie­raz wy­pa­da­ło po­mi­jać imio­na sław­ne nie za­trzy­mu­jąc się przy nich; czę­sto zo­sta­wi­ło się na stro­nie po­mni­ki uwiel­bia­ne w tej lub owej pro­win­cyi, w tym lub owym na­ro­dzie, – po­mni­ki wiel­kie, ale bez po­wszech­ne­go cha­rak­te­ru. Nie szło tu bo­wiem o hi­sto­ryą jed­ne­go któ­re­go­kol­wiek ludu, lecz o hi­sto­ryą wie­lu lu­dów, wie­lu li­te­ra­tur; a ile­kroć wśród tej roz­ma­ito­ści przed­mio­tów po­trze­ba było sta­nąć i obej­rzeć się w oko­ło, żeby się nie zbłą­kać, żeby je ze­brać pod je­den rzut oka, na­le­ża­ło jesz­cze opu­ścić cał­kiem zie­mię sła­wiań­ską, wznieść się do punk­tu wi­do­ków ogól­nych, po­ży­czyć u Za­cho­du ję­zy­ka fi­lo­zo­ficz­ne­go, i myśl sła­wiań­ską łą­czyć z my­ślą eu­ro­pej­ską. Taki jest obo­wią­zek po­wo­ła­ne­go mó­wić wtem mie­ście i w obec tego kra­ju, któ­re re­pre­zen­tu­ją Eu­ro­pę. Jak­kol­wiek więc me­to­da ta może mieć swo­je nie­do­god­no­ści i na­strę­czać tru­dy, waż­ne wzglę­dy na­ka­zu­ją trzy­mać się jej da­lej.

Ko­niec wie­ku XVIII i po­czą­tek XIX mają być na ten rok po­lem do roz­trzą­sa­nia pło­dów li­te­rac­kich po­li­ty­ki, fi­lo­zo­fii i sztu­ki. Okres len daje się ia lwiej trak­to­wać, bo w cią­gu nie­go Sta­wia­nie wcho­dzą co­raz w bliż­sze sto­sun­ki z resz­tą Eu­ro­py. Ich ca­ro­wie, kró­le, szlach­ta, zwie­dza­ją kra­je za­chod­nie; uda­ją się do Fran­cyi, do An­glii, po sys­te­ma rzą­do­we, po­ję­cia fi­lo­zo­ficz­ne, wzo­ry sztu­ki. Ród sła­wiań­ski wszyst­kie­mi po­ra­mi wcią­ga w sie­bie du­cha eu­ro­pej­skie­go. Tym spo­so­bem na tej roz­le­głej prze­strze­ni lądu, two­rzy się po­wierzch­nia spo­łe­czeństw zło­żo­na z lu­dzi cy­wi­li­zo­wa­nych, do­bre­go wy­cho­wa­nia, prze­mie­nio­nych na Fran­cu­zów; błysz­czy ona po­ło­rem fran­cuz­kim, albo ra­czej ja­kąś fos­fo­re­se­en­cyą świet­ną i zni­ko­mą. Chcąc po­znać dzie­ła tej epo­ki, do­syć jest od­tłó­ma­czyć tłó­ma­cze­nia, żeby wi­dzieć nie­zgrab­ne na­śla­dow­nic­two dzieł klas­sycz­nych z cza­sów Lu­dwi­ka XIV i Lu­dwi­ka XV. Nic bar­dziej ja­ło­we­go pod wzglę­dem li­te­rac­kim nad tę epo­kę. Mało więc bę­dzie nad czem się tu za­sta­na­wiać; le­d­wo na­po­tka­my w pi­śmien­nic­twie pol­skiem je­den utwór zna­ko­mi­ty. Ale ple­mię sła­wiań­skie ty­le­kroć pod­bi­te, te­raz w wie­ku XVII na­gle za­pa­dłe w umy­sło­wą i mo­ral­ną nie­wo­lę, po­czy­na wkrót­ce od­dzia­ły­wać; zja­wia się w niem ja­kiś ruch bez pew­ne­go kie­run­ku nad­zwy­czaj śmia­ły: na dzie­łach tu i ów­dzie oka­zu­je się już pięt­no ory­gi­nal­ne, a wszyst­kie li­te­ra­tu­ry na­ro­do­we, zda­ją się zmie­rzać do zło­że­nia jed­nej po­wszech­nej. Zja­wi­sko to mię­sza sys­te­mu Ły­ków, wy­wra­ca wszyst­kie po­ję­cia usta­lo­ne w szko­łach. Po­dług nich każ­da li­te­ra­tu­ra za­czy­na się" od po­ezyi re­li­gij­nej pra­wie za­wsze li­rycz­nej, któ­ra od­po­wia­da sta­no­wi teo­kra­tycz­ne­mu spo­łe­czeń­stwa; po­źniej z li­ry­ki wy­łą­cza się epo­pea opie­wa­ją­ca cza­sy bo­ha­ter­skie.; na­ko­niec wy­mo­wa i fi­lo­zo­fia dys­ty­łu­jąc po­ma­łu męty po­etyc­kie, dają za ostat­ni wy­pa­dek, za wy­skok niby, pro­zę i dzien­ni­kar­stwo, co już jest nie­ja­ko ca­put mor­tu­um pra­cy umy­sło­wej. Tak mnie­ma­li, Vico, Schel­ling, i inni pi­sa­rze. Tym­cza­sem jak wia­do­mo, u Sła­wian wszyst­ko szło in­a­czej: na usta – tniej kar­cie ich hi­ste­ryi prag­ma­tycz­nej znaj­du­je­my pierw­sze zwrot­ki po­ezyi, któ­ra nie jest lada pie­śnią, bo z tych wier­szy roz­kwi­ta­ją całe po­ema­ta, któ­ra w oczach naj­su­row­szych kry­ty­ków, mimo wady po­je­dyń­czych utwo­rów, ra­zem wzię­ta, sta­no­wi ogrom pe­łen siły twór­czej i ru­chu do­środ­ko­we­go. Symp­to­ma tej dąż­no­ści oka­za­ły się do­pie­ro w wie­ku na­szym, w czte­rech ostat­nich la­tach pa­no­wa­nia ce­sa­rza Ale­san­dra, kie­dy mi­ni­ste­ry­um ros­syj­skie prze­ła­maw­szy chwi­lo­wy opór lego mo­nar­chy i nie­któ­rych jego przy­ja­ciół, zwró­ci­ło zno­wu po­li­ty­kę pań­stwa na tor tra­dy­cyj­ny. Sejm pol­ski, wy­obra­ża­ją­cy prze­szłość na­ro­do­wą, in­stynk­tem od­gadł na­ten­czas kie­ru­nek rze­czy, i po­sta­wił prze­ciw nie­mu siłę nie­ru­cho­mą ale nie­ugię­tą. Była to jed­na z op­po­zy­cyi naj­sys­te­ma­tycz­niej szych ja­kie kie­dy­kol­wiek prze­gra­dza­ły dro­gę rzą­do­wi. To za­po­wia­da­ło już wal­kę na śmierć; obie stro­ny ci­cho zgro­ma­dza­ły broń. Tym­cza­sem zda­rza się dziw­ny wy­pa­dek: Ros­sy­anie i Po­la­cy są schwy­ta­ni w jed­nym spi­sku ma­ją­cym na celu ja­kąś spra­wę spól­ną, któ­rej wte­dy nikt nie­mógł zro­zu­mieć. Kom­mis­sya śled­cza nie wy­cią­gnę­ła żad­ne­go wnio­sku, jej bie­gły ra­por­ter żar­to­wał so­bie z pie­czę­ci spi­sko­wych, w dwu­na­stu sztę­plach na jed­nej po­wierzch­ni wy­obra­ża­ją­cej dwa­na­ście po­ko­leń sła­wiań­skich. Myśl tej pie­czę­ci przy­szła po­dob­no z nad Du­na­ju; a wła­śnie też w owej epo­ce daje się po­strze­gać w hi­sto­ryi i po­ezyi Sła­wian cha­rak­ter od­po­wied­ni temu go­dłu. Ar­che­olo­go­wie i an­ty­kwa­ry­usze, lu­dzie naj­mniej nie­bez­piecz­ni, usi­lu­ją stwo­rzyć jak­by nowy zwią­zek, za­głę­bia­jąc się w naj­od­le­glej­szą sta­ro­żyt­ność szu­ka­ją jed­ne­go po­cząt­ku Sła­wian, do­wód pier­wot­nej ich jed­no­ści skła­da­ją w ję­zy­ku wspól­nym: wy­cho­dzi z pod pra­ssy po­wszech­ny słow­nik sła­wiań­ski. Po­eci ze swo­jej stro­ny po­rzu­ca­ją przed­mio­ty draż­nią­ce wza­jem­ną nie­na­wiść na­ro­dów. Ros­syj­scy prze­sta­ją wy­sła­wiać Iwa­na, Pio­tra, Ka­ta­rzy­nę; Pol­scy za­nie­dbu­ją swo­ich ulu­bio­nych bo­ha­te­rów XVI wie­ku, a kre­ślą ob­ra­zy, uczu­cia, oby­cza­je, nie­tyl­ko mile i dro­gie współ­ro­da­kom, ale po­nęt­ne lub zna­jo­me każ­de­mu ze Sła­wian. Tak np. w pi­smach Bro­dziń­skie­go, rów­nie Ros­sy­anin jak Po­lak może zna­leść ce­chy po­wszech­ne, zna­mio­nu­ją­ce ży­cie do­mo­we ple­mie­nia sła­wiań­skie­go od Odry aż do Kam­czat­ki. Zie­mie Ru­skie, ów grunt po­śred­ni, neu­tral­ny, sta­ły się zbie­go­wi­skiem po­etów. Za­le­ski i Pusz­kin, Ry­le­jew i Gosz­czyń­ski, spo­ty­ka­ją się tu przy tych sa­mych źró­dłach na­tchnie­nia. Róż­ny jest spo­sób ich za­pa­try­wa­nia się na rze­czy, róż­ny wy­bor per­spek­ty­wy; ale słusz­nie po­wie­dzia­no, że z tych czę­ści moż­na­by zło­żyć har­mo­nij­ną ca­łość, wspa­nia­ły rap­sod ro­do­wy. Od­tąd nie­ucho­dzi już li­te­ra­tom dwóch kra­jów nie­znać na­rze­cza po­gra­nicz­ne­go i utwo­rów ma­ją­cjch z sobą stycz­ność. Czech je­den wy­dal na­wet sław­ną bro­szu­rę o wza­jem­nym wpły­wie i wza­jem­nych sto­sun­kach li­te­ra­tur sła­wiań­skich, bro­szu­rę dla tem de­li­kat­niej­sze­go do­tknię­cia wy­łącz­nych pre­ten­syi na­ro­do­wych, ogło­szo­ną w ob­cych ję­zy­kach, w nie­miec­kim i fran­cuz­kim.

Cóż zna­czy ten dziw­ny fe­no­men, to zja­wie­nie się mło­dej li­te­ra­tu­ry na gro­bach tylu lu­dów, tylu sys­te­mów sła­wiań­skich?

Pro­fes­sor nasz, po wstę­pie do tego py­ta­nia, do któ­re­go przy­szli­śmy do­ryw­czo chwy­ta­jąc jego my­śli i wy­ra­zy, tak da­lej mó­wił:

Po­wtó­rzę tu w krót­kich sło­wach dla mo­ich no­wych słu­cha­czów, wy­ło­żo­ną ob­szer­niej prze­szłe­go roku hi­sto­ryą po­li­tycz­ną tych lu­dów. Ce­sar­stwa i kró­le­stwa ich utwo­rzo­ne były na­przód przez obcy pod­bój, ukon­sty­tu­owa­ne po­tem przez myśl chrze­ściań­ską i zmo­dy­fi­ko­wa­ne po­dług form za­wi­słych od dwóch wpły­wów roz­dzie­lo­ne­go Ko­ścio­ła. Pań­stwo tedy ros­syj­skie i pań­stwo pol­skie roz­wi­ja się wal­cząc jed­no z dru­giem, usi­łu­je każ­de ze swo­jej stro­ny otrzy­mać górę dla idei so­bie wła­ści­wej. Pol­ska pod Ja­giel­lo­na­mi zdo­ła­ła wy­ro­bić sys­te­ma po­li­tycz­ne głę­bo­kie i szla­chet­ne, opar­te na chrze­ściań­skiej wie­rze i mi­ło­ści; ale za­bra­kło jej sił aby to sys­te­ma urze­czy­wist­nić. Po­tę­ga mo­ral­na po­trzeb­na jej do tego była na Za­cho­dzie, i gdy pro­te­stan­tyzm od­ciął ją od źró­dła, wpa­dła w anar­chia; gdyż anar­chia nie jest czem in­nem, tyl­ko sta­nem wy­ma­ga­ją­cym idei no­wej. Pol­ska zna­lazł; się w tym sta­nie, szu­ka­ła dla swe­go bytu no­we­go try­bu, nie wi­dzia­ła go w żad­nej for­mie przy­no­szo­nej z Za­cho­du. Nic chcąc ani stać się mo­nar­chią na wzór mo­nar­chii Lu­dwi­ka XIV, ani przy­swo­ić fi­lo­zo­fi­zmu wie­ku prze­szłe­go, po­zo­sta­ła w ocze­ki­wa­niu. Prze­ciw wszyst­kim pre­ten­sjom opór jej był rów­ny: z tego wzglę­du po­dob­na ona do ludu Izra­el­skie­go, któ­ry jak wie­cie Pa­no­wie, nie mo­gąc po­ko­nać bał­wo­chwal­stwa, nie chciał jed­nak przy­jąć bał­wa­nów. Ros­sya prze­ciw­nie, wzmoc­nio­na po­wszech­nem osła­bie­niem chrze­ściań­stwa, czer­piąc z du­cha azy­atyc­kie­go co było w nim naj­ży­wot­niej­sze­go, po­źniej uży­wa­jąc na­wet do swo­ich za­mia­rów po­jęć XVIII wie­ku, szła na przód z siłą po­dwój­ną, nie mo­gła na­po­tkać za­wa­dy, i sta­ła się zdo­byw­czą. Ale wspo­mnie­li­śmy już n nie­ja­kim za­chwia­niu się w po­li­ty­ce ce­sa­rza Ale­xan­dra, uczy­ni­li­śmy wzmian­kę o spi­sku 1825, i o tej dąż­no­ści ogól­nej jaka daje się po­strze­gać w Sła­wiańsz­czy­znie; te­raz przy­to­czy­my fak­ta, któ­re oka­zu­ją że po­li­ty­ka ros­syj­ska może być wstrzy­ma­na przez opór bar­dzo strasz­ny.

Cze­chy zwy­cię­żo­ne i pod­bi­te przez Au­strya, zmu­szo­ne zo­sta­ły zwró­cić wzrok do ple­mie­nia wspól­ne­go, zrze­ka­jąc się swo­ich wi­do­ków wy­łącz­nych, oprzeć się na ro­dzie sła­wiań­skim. Pol­ska od trzech wie­ków szu­ka­ją­ca no­wej nor­my spra­wu­je cią­głe wstrzą­śnie­nia, cią­głą ir­ry­ta­cyą, i kie­dy Cze­si wy­naj­du­ją teo­rye, ona tym teo­ry­om na­da­je ży­cie, zwią­zek. Rząd ros­syj­ski prę­dzej czy po­źniej be­dzie mu­siał tak­że oprzeć się na opi­nii pu­blicz­nej, i za­trzy­ma­ny przez nią w swo­im po­cho­dzie, albo zmie­nić kie­ru­nek, albo uj­rzeć się opusz­czo­nym od lu­dów, któ­re go wspo­ma­ga­ją; oka­że­my bo­wiem przez wy­jąt­ki z hi­sto­ry­ków i po­etów, przez to wszyst­ko co wy­obra­ża stan po­jęć po­wszech­nych w Ros­syi, że wi­dać już w niej zwrot, zmia­nę, i skłon­no­ści za­po­wia­da­ją­ce inną przy­szłość. Sło­wem wszyst­kie kra­ju sła­wiań­skie są te­raz w ocze­ki­wa­niu uro­czy­stem, wszyst­kie wy­glą­da­ją idei ogól­nej, no­wej. Co bę­dzie tą ideą? Czy ród Sła­wian wcią­gnio­my zo­sta­nie na zdo­byw­czy tor Ros­syi? Albo czy Po­la­cy zdo­ła­ją po­rwać go za sobą gdzie sami idą z awan­tur­ni­czem przed­się­wzię­ciem szu­ka­jąc lej przy­szło­ści, któ­rą Ros­sy­anie na­zy­wa­ją ma­rze­niem, Cze­si uto­pią, a któ­ra jest ide­ałem? Moż­naż spo­dzie­wać się ja­kich kon­ces­syi z obu stron? Znaj­dzież się for­mu­ła zdol­na ob­jąć po­trze­by, in­te­re­sa i dąż­no­ści wszyst­kich lu­dów? – Ta waż­na kwe­stya bę­dzie nas zaj­mo­wa­ła w cią­gu tego roku. Jako Sła­wia­nin, i jako świa­dek ru­chu co wstrzą­sa fi­lo­zo­fią, nie­po­koi umy­sły i ser­ca na Za­cho­dzie, czu­ję żywy po­ciąg ku tej czę­ści mo­je­go wy­kła­du, któ­ra obej­mu­jąc li­te­ra­tu­rę no­wo­żyt­na i fi­lo­zo­fią sła­wiań­ską, we­dle pla­nu jaki so­bie za­kre­śli­łem, musi do­pie­ro przy­paść na ko­niec te­raz roz­po­czę­te­go kur­su. Są­dzę, że ta jed­na część tyl­ko bę­dzie mia­ła dla Fran­cu­zów wagę obec­ne­go in­te­re­su; bo sta­ry Za­chód tak­że ocze­ku­je cze­goś. Wszy­scy fi­lo­zo­fo­wie po­wia­da­ją, że je­ste­śmy w epo­ce przej­ścia: po­dług jed­nych pu­bli­cy­stów ma ona skoń­czyć się re­stau­ra­cją, po­dług dru­gich prze­obra­że­niem; wszy­scy jed­nak wie­rzą, że się zbli­ża ja­kaś pa­lin­gen­czya, ja­kaś zmia­na te­raź­niej­sze­go po­rząd­ku rze­czy. Epo­ka ta po­etom fran­cuz­kim przed­sta­wia się na­kształt zmro­ku (créu­scu­le) któ­ry nie­wia­do­mo czy jest wie­czo­rem sta­re­go świa­ta; czy brza­skiem no­wej ju­trzen­ki; py­ta­ją się nie­spo­koj­nie co bę­dzie ju­tro? Je­den z naj­więk­szych po­mię­dzy nimi po­wia­da: " ni­cze­mu nie prze­czę, ni­cze­go nie utrzy­mu­ję." – Być może, że idea, któ­rą Za­chód usi­łu­je wy­dać, któ­rej Sła­nia­nie pra­gną tak­że, bę­dzie ideą wspól­ną dla wszyst­kich lu­dów.

Zda­rza się cza­sem, że kie­dy umie­jęt­no­ści zmie­rza­ją do ja­kie­go waż­ne­go od­kry­cia, kie­dy wszy­scy prze­czu­wa­ją zmia­nę w spo­so­bie za­pa­try­wa­nia się na rze­czy, w poj­mo­wa­niu na­tu­ry albo ludz­ko­ści, znaj­du­je się czło­wiek nie­zna­ny, obcy na­ukom, pra­cu­ją­cy po za ob­rę­bem to­wa­rzystw uczo­nych i aka­de­mii, któ­ry wy­prze­dza po­stęp re­gu­lar­ny na­uki. Taki Ko­per­nik, Ko­lumb, Mon­gol­fier, wpa­da cza­sem na wy­na­la­zek za­dzi­wia­ją­cy aka­de­mie i cia­ła uczo­ne.

Bę­dzie na­szą po­win­no­ścią wy­ło­żyć ile moż­na tę ideę, do któ­rej dążą ludy sła­wiań­skie. Jesz­cze nikt do­tąd jej nie sfor­mu­ło­wał; ale bę­dzie­my się sta­ra­li zbie­rać naj­skrzęt­niej wszyst­kie zna­ki, któ­re może wska­żą nam punkt wi­do­krę­gu gdzie ma za­ja­śnieć to nowe świa­tło. Cho­ciaż­by­ście, Pa­no­wie, nie przy­ję­li żad­nej z my­śli sła­wiań­skich, za­wsze do­brze jest wam wie­dzieć o nich; bo ile­kroć nowa idea ob­ja­wia się w świe­cie. Opatrz­ność obie­ra dla niej jed­no, ple­mię. Bóg Rzym, zwy­cię­żył wszyst­kie bogi po­gań­skie i za­mknął w swo­im Pan­te­onie; Fran­cya uczy­ni­ła Eu­ro­pę ka­to­lic­ką, i na swo­je po­do­bień­stwo ukształ­ci­ła wszyst­kie wiel­kie na­ro­do­wo­ści, oprócz ros­syj­skiej. Je­śli idea ma w so­bie wła­dzę pra­wo­daw­czą, za­wsze' ja­kie­kol­wiek ple­mię ludz­kie słu­ży jej za wła­dzę wy­ko­naw­czą. Może więc to obu­dzać wa­szą cie­ka­wość, któ­ra z idei zna­nych wam i dro­gich, naj­praw­do­po­dob­niej mo­gła­by po­cią­gnąć do sie­bie ród tak ogrom­ny. Za­iste, idea któ­rą­by ród sła­wiań­ski wspie­rał, mia­ła­by nie­płon­ny po­wód spo­dzie­wać się zwy­cięz­twa. Bę­dzie­li to idea Fu­rie­ri­stów, Kom­mu­ni­stów, albo po­dług Le­ro­ux ludz­ko­ści zbio­ro­wej? Nie roz­trzą­sam na len raz tej kwe­styi; zda­le­ka prze­wi­du­jąc jak jest waż­na, czu­ję trud­ność, po­wiem praw­dę, nie­bez­pie­czeń­stwo mo­ral­ne mo­je­go py­ło­że­nia. Nikt nie po­tra­fi tego so­bie wy­obra­zić.

Żeby po­jąć coto jest li­te­ra­tu­ra u Sła­wian, i jaką lam rolę ode­gry­wa, niech so­bie Fran­cu­zi przy­po­mną cza­sy Re­gen­cyi, Lu­dwi­ka XV, i pierw­sze lata Lu­dwi­ka XVI. Wte­dy tak­że u nich li­te­ra­tu­ra mia­ła po­wo­ła­nie speł­niać funk­cye roz­ma­ite. Za­stę­po­wa­ła ona ka­zal­ni­cę chrze­ściań­ską, któ­ra na nie­szczę­ście w owej epo­ce nic szła z ru­chem spo­łe­czeń­stwa; to­ru­jąc już dro­gę dzien­ni­kar­stwu, two­rzy­ła nie­ja­ki ro­dzaj sto­wa­rzy­sze­nia umy­sło­we­go. Dziś w Sła­wiańsz­czy­znie po­dob­nież przy­pa­dło jej czy­nić za­dość tym wszyst­kim po­trze­bom: ale ra­zem zo­sta­je ona tam pod do­zo­rem da­le­ko strasz­niej­szym, niż były wów­czas wa­sze try­bu­na­ły i par­la­men­ty: musi pra­co­wać w obec Ba­sty­lii, albo ra­czej w niej sa­mej. Chęć mó­wie­nia, chęć wy­nu­rze­nia się przed dru­gi­mi, wzra­sta w mia­rę cię­ża­ru uci­ska­ją­ce­go my­śli; nie mo­gli­by­ście prze­to nig­dy uwie­rzyć, ja­kie na­dzie­je Sta­wia­nie po­kła­da­ją w tej ka­te­drze. Zna­cze­nie jej zda­je się im być da­le­ko więk­sze niż jest w isto­cie: uwa­ża­ją oni ją za try­bu­nę, za sztan­dar, pra­wie za sta­no­wi­sko wo­jen­ne.

Jest u nas mnie­ma­nie gmin­ne, że są du­chy błą­ka­ją­ce się po świe­cie i ska­za­ne na mil­cze­nie. Otoż kto­kol­wiek znaj­dzie się na tej ka­te­drze, bę­dzie się czuł to oto­czo­nym, to na­pa­sto­wa­nym przez mnó­stwo tych du­chów. Sta­wia­nie nie­na­du­żyw­szy jesz­cze daru mowy, przy­pi­su­ją jej moc pier­wot­ną. Zda­je się im że do­syć wy­rzec sło­wo, żeby się rzecz sta­ła. A. oni lak wie­le mie­li­by wam do po­wie­dze­nia! Oni są­dzą że byle szep­nąć na ucho gie­niu­szo­wi Fran­cyi, strasz­ny ten mo­carz wziął­by się na­tych­miast do dzie­ła; dzi­wią się na­wet że do­tąd nic nie­masz z lej roz­mo­wy, jaka we­dle ich po­ję­cia, od­by­wa się tu mię­dzy gie­niu­szem sła­wiań­skim a gie­niu­szem wiel­kie­go na­ro­du! Tłum du­chów, o któ­rym wspo­mnia­łem, róż­nie na­tchnąć mnie pra­gnie. – Wy­tló­macz­że po­chód cy­wi­li­za­cyi ce­sar­stwa Ros­syi – zda­je się mó­wie gie­niusz ros­syj­ski – wy­licz za­kła­dy jej pu­blicz­ne, za­so­by na­uko­we, od­kry­cia po­czy­nio­ne z roz­ka­zu rzą­du; pa­mię­taj szcze­gól­niej o tej sile or­ga­nicz­nej, jaką my po­sia­da­my, my co bez­u­stan­ku po­mna­ża­my na­sze zdo­by­cze i umie­my je za­trzy­mać, zor­ga­ni­zo­wać: ta siła jest bar­dzo sza­cow­na w epo­ce, po­tęż­nej tyl­ko wten­czas kie­dy nisz­czy i bu­rzy. – Ale gie­niusz ros­syj­ski wic co mu nato od­po­wia­da pol­ski. Ja­kie ten ostat­ni ma pra­wo do wa­szej przy­chyl­no­ści, do zaj­mo­wa­nia się nim wy­łącz­nie, nie będę tego po­wta­rzał, bo Pol­ska zna­la­zła or­ga­na wy­mow­ne na­wet wśród wa­szych zgro­ma­dzeń po­li­tycz­nych.

Kie­dy tak ze­wsząd ota­cza­ją mnie na­mięt­no­ści i in­te­re­sa, po­zwól­cie że­bym usta­lił moje sta­no­wi­sko, że­bym ozna­czył po­ło­że­nie pro­fes­so­ra sła­wiań­skie­go, jak je poj­mu­ję. Zda­niem mo­jem na­przód, z ja­kie­go­kol­wiek bądź kto jest kra­ju, po­wi­nien słu­żyć praw­dzie, pra­co­wać w in­te­re­sie praw­dy, któ­ry jest in­te­re­sem do­brej spra­wy i tak­że in­te­re­sem ludz­ko­ści. Dla­te­goż sta­ro­żyt­ni na­zwa­li na­uki li­te­rac­kie stu­dia hu­ma­nio­ra, stu­dia hu­ma­ni­ta­tis. Nie go­dzi się już dzi­siaj za­cie­śniać wy­kła­du do sa­mej eru­dy­cyi hi­sto­rycz­nej; by­ło­by to nie­znać się na pu­blicz­no­ści, ubli­żać swe­mu po­wo­ła­niu. Nie­na­le­ży tak­że spusz­czać z oka in­te­re­su na­ro­du, któ­ry ufun­do­wał ten za­kład. Będę prze­to sta­rał się za­wsze roz­trzą­sać… po­da­wać uwa­dze słu­cha­czów mo­ich kwe­stye, któ­re są­dzę być uży­tecz­ne­mi dla Fran­cyi, któ­re, jak mnie­mam, mogą obec­nie zaj­mo­wać pu­blicz­ność fran­cuz­ką.

Co do Sła­wian Pa­no­wie, we­dle mnie, po­win­ność pro­fes­so­ra wy­kła­da­ją­ce­go ich li­te­ra­tu­rę jest po­win­no­ścią wier­ne­go i su­mien­ne­go ra­por­te­ra, któ­ry zda­je spra­wę przed try­bu­na­łem oświe­co­nym. Trze­ba mu na­de­wszyst­ko być wol­nym od wy­łącz­nych dą­żeń, trze­ba prze­jąć się ży­ciem tej hi­sto­ryi, tych po­mni­ków, z któ­rych po­wi­nien nie­ja­ko sku­pić w so­bie wszyst­kie pro­mie­nie, żeby od­bił ob­raz tak traf­ny, aby na­ród lub au­tor mógł w mm uj­rzeć swo­ję po­do­bień­stwo. Ci co pi­szą albo pra­cu­ją dla praw­dy, po­zna­jąc się w wier­nym wi­ze­run­ku, zo­sta­ną za­chę­ce­ni; prze­ciw­nie, bę­dzie to naj­lep­szy spo­sób.zwy­cię­że­nia fał­szu, pod­nieść jemu przed oczy tar­czę bez ska­zy, w któ­rej­by po­strzegł swo­ją gło­wę Gor­go­ny.

* * *LEK­CYA CZWAR­TA.

(4 stycz­nia 1841.)

Nic nie masz mniej zna­jo­me­go jak dzie­je Pół­no­cy w XVII wie­ku. Po­la­cy ze­wsząd osko­cze­ni, cią­gle w boju, nie mie­li cza­su do­cie­kać głęb­szych przy­czyn tych wy­pad­ków, nie mie­li na­wet spo­sob­nej pory żeby je opi­sać i opo­wie­dzieć hi­sto­rycz­nie. Gdy przy­tem Kos­sy­anie i

Cze­si za­cho­wu­ją w tej mie­rze zu­peł­ne mil­cze­nie, po­zo­sta­ły tyl­ko świa­dec­twa cu­dzo­ziem­ców, pi­sa­rzy ob­cych, słu­żą­cych naj­czę­ściej in­te­re­so­wi Szwe­dów i Bran­de­bur­czy­ka, z wy­ra­cho­wa­ną nie­na­wi­ścią fał­szu­ją­cych dzie­je Pol­ski.

Pro­te­stan­ci Szwe­dzi, oce­nia­li już na­ów­czas wagę opi­nii pu­blicz­nej: za­ku­pio­ne przez nich pió­ra pu­bli­cy­stów, gło­si­ły w ga­ze­tach zwy­cięz­twa, kie­dy na­wet po­ty­czek nie było. Sław­ny Puf­fen­dorf w ogrom­nem swo­jém dzie­le, wy­da­nem z ry­ci­na­mi, na­ry­so­wał mnó­stwo ob­lę­żeń i miast uro­jo­nych. Je­dy­ne źró­dło do praw­dzi­wéj hi­sto­ryi tam­tej epo­ki, za­wie­ra­ją­ce się w ar­chi­wach pol­skich, ule­cia­ły po więk­szej czę­ści z dy­mem po­żo­gi, a reszt­ki ich nie­daw­no za­gra­bi­li Mo­ska­le. Tym spo­so­bem ze wszech wzglę­dów, pa­mięt­ni­ki pry­wat­ne sta­ją się sza­cow­nym przed­mio­tem po­szu­ki­wań i ba­dań.

Po­mię­dzy tymi pa­mięt­ni­ka­mi, są ta­kie, któ­re no­szą na so­bie pięt­no pie­śni bo­ha­ter­skiej, epo­pei, i sta­no­wią ro­dzaj zu­peł­nie róż­ny od owe­go ro­man­su zie­miań­skie­go, ja­kie­go wzór wi­dzie­li­śmy w Pa­sku. Naj­waż­niej­szy, z tych za­byt­ków po­sia­da­my w szczu­płem dzieł­ku, na nie­szczę­ście tyl­ko pi­sa­nem po ła­ci­nie. Po­tocz­ny ję­zyk, ów­cze­sny za­pew­ne zda­wał się au­to­ro­wi nie zdol­nym od­po­wie­dzieć wznio­sło­ści przed­mio­tu.

Przed­miot sam przez się, jako fakt ma­te­ry­al­ny, nic pra­wie nie­zna­czy. Rzecz cala idzie o zdo­by­cie i obro­nę ma­łej twier­dzy, le­d­wo kil­ka­set sąż­ni grun­tu obej­mu­ją­cej, gdzie drob­na za­ło­ga sta­wi czo­ło kil­ku ty­siąc­om Szwe­dów przez sześć ty­go­dni. Ale to mia­stecz­ko ob­lę­żo­ne, jest miej­scem gło­śnem, jest dla wszyst­kich Sła­wian świę­tym przy­byt­kiem, dru­gą Casa San­ta Lo­re­tu; a opór dany tu nie­przy­ja­cie­lo­wi, spra­wił skut­ki nie­wy­ra­cho­wa­ne, moż­na po­wie­dzieć, zba­wił Pol­skę.

Żeby ro­zu­mieć waż­ność tego zda­rze­nia, i oce­nić su­ro­wy ton opi­su, trze­ba przy­po­mnieć so­bie dzie­je pa­no­wa­nia. Jana Ka­zi­mie­rza, a szcze­gól­niej wy­pad­ki roku 1655, któ­ry miał za­nik­nąć hi­sto­ryą po­li­tycz­ną Pol­ski.

W ło­nie rze­czy­po­spo­li­tej po­wsta­ło dwóch strasz­nych jej nie­przy­ja­ciół: Ko­za­cy i elek­tor Bran­de­bur­ski. Przy­czy­na bun­tów ko­zac­kich le­ża­ła w osła­bie­niu wę­złów mo­ral­nych, po­cią­ga­ją­cych tę lud­ność pod ster ogól­nej my­śli na­ro­do­wej. Pol­ska nie mia­ła już apo­sto­ło­wi wy­znaw­ców; nic mo­gła już spo­dzie­wać się na­wró­cić Ko­za­ków, znisz­czyć w nich prze­ciw­ny jej ży­wioł grec­ki. Je­zu­ici, kie­row­ni­cy wy­łącz­ni na­ów­czas wy­cho­wa­nia pu­blicz­ne­go, naj­mniej byli zdol­ni speł­nić to dzie­ło; sto­wa­rzy­sze­nie ich mia­ło się co­raz bar­dziej ku schył­ko­wi. Na­wy­kli wal­czyć na dwo­rach z ary­sto­kra­cya kal­wiń­ską i lu­te­rań­ską, dy­plo­ma­tycz­nie po­ko­ny­wać sek­ta­to­rów, na­bra­li oni na – logu hi­po­kry­zyi nie­win­nej, ale szko­dli­wej: istot­ną pro­sto­tę i su­ro­wość oby­cza­jów swo­ich, ob­le­ka­li po­wierz­chow­no­ścią układ­ną i świa­to­wa. Szorst­ki a szcze­ry lud pa­ste­rzy i wo­jow­ni­ków, nie cier­piał tego tonu, mowa sub­tel­na i wy­ra­cho­wa­na, nie tra­fia­ła mu do ser­ca; ka­za­nia w sty­lu na­dę­tym i gór­no­lot­nym, nie nio­sły spra­wić skut­ku. Du­cho­wień­stwo za­kon­ne, sta­ło jesz­cze ni­żej od Je­zu­itów, nie było jak oni cno­tli­we. Ła­twość po­ży­cia wśród lud­no­ści hucz­nej, go­ścin­nej, uprzej­mej, ze­psu­ła mni­chów: opu­ści­li się w obo­wiąz­kach, wła­śnie kie­dy po­wo­ła­nie ich wy­ma­ga­ło naj­więk­szych wy­tę­żeń mo­ral­nych i naj­ostrzej­szej re­gu­ły. Tym spo­so­bem pod wzglę­dem re­li­gij­nym na wet, obu­rze­nie się Ko­za­ków prze­ciw Pol­sz­cze, sta­ło się trud­nem do za­go­dze­nia.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: