Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

La Santa Muerte. Magia i mistycyzm śmierci - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
11 maja 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

La Santa Muerte. Magia i mistycyzm śmierci - ebook

Autor książki La Santa Muerte dzieli się z czytelnikami obszerną wiedzą na temat tajemniczego kultu  obecnego w Ameryce Południowej. Prezentuje historię i kulturę La Santa Muerte – kultu patronki przegranych spraw, społeczności LGBT, osób uzależnionych i wszystkich zepchniętych na margines społeczeństwa. Przedstawia zarys socjologicznej analizy relacji ludzi ze śmiercią oraz historyczne początki La Santa Muerte.

Dzięki lekturze tej książki dowiesz się, jaką rolę w kulcie La Santa Muerte pełnią poszczególne narzędzia magiczne – świece, kadzidła, rośliny i minerały – oraz poznasz zaklęcia i medytacje służące osiąganiu praktycznych rezultatów oraz realizacji długoterminowych celów w takich dziedzinach, jak pieniądze, miłość, seks, uzdrawianie, kwestie prawne czy ochrona.

Spis treści

Wprowadzenie

CZĘŚĆ I. Historia i mitologia

  • Rozdział 1. Patronka grzeszników
  • Rozdział 2. Porozmawiajmy o śmierci
  • Rozdział 3. Historia La Santa Muerte

CZĘŚĆ II. Narzędzia magiczne – korespondencje w magii śmierci

  • Rozdział 4. Wygląd Śmierci
  • Rozdział 5. Kolory Śmierci
  • Rozdział 6. Narzędzia Śmierci
  • Rozdział 4. Oddawanie czci Śmierci

CZĘŚĆ III. Praktyka magiczna

  • Rozdział 8. Anatomia praktyk magicznych w tradycji La Santa Muerte
  • Rozdział 9. Magia pieniężna
  • Rozdział 10. Magia miłosna
  • Rozdział 11. Magia pożądania
  • Rozdział 12. Magia uzdrawiająca
  • Rozdział 13. Magia ochronna
  • Rozdział 14. Klątwy
  • Rozdział 15. Magia prawna
  • Rozdział 16. Twórzcie własne praktyki magiczne
  • Rozdział 17. Początek

Dodatek
Bibliografia

Kategoria: Ezoteryka
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65442-29-1
Rozmiar pliku: 4,9 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

mierć zawsze była najbardziej motywującą siłą w ludzkim życiu. Wystarczy spojrzeć na nasze podstawowe instynkty zbieracko-łowieckie, które pomagają w zaspokajaniu głodu, albo na groźby użycia przemocy będące wezwaniem do zjednoczenia sił na rzecz większego dobra. Nic nie kształtowało historii ludzkości w równie dużym stopniu jak śmierć. Co więcej, wiele spośród największych kulturowych i architektonicznych cudów ludzkości zostało stworzonych na cześć śmierci: egipskie piramidy, mauzoleum i terakotowa armia cesarza Qin Shi Huanga, Meczet Proroka, Tadź Mahal, Bazylika św. Piotra czy opactwo westminsterskie. Podobnie jest z naszymi najwspanialszymi osiągnięciami, książkami i pieśniami. Nawet jeśli nie zawsze były one dedykowane śmierci w bezpośredni sposób, wiele z nich stanowi owoc pracy jednej osoby, która była świadoma własnej śmiertelności, w związku z czym chciała odcisnąć piętno na otaczającym świecie i pozostawić po sobie coś, dzięki czemu zostałaby zapamiętana.

Jedną z najwspanialszych zdolności człowieka jest dalekowzroczność. Daje nam ona przewagę nad innymi istotami zamieszkującymi Ziemię. Za ten ewolucyjny dar musimy jednak zapłacić wysoką cenę. Jesteśmy jedynymi zwierzętami, które dysponują zaawansowanymi umiejętnościami logicznego rozumowania i potrafią sięgać wyobraźnią daleko poza granice swojej obecnej rzeczywistości. Jesteśmy jednak również jedynymi zwierzętami, które wiedzą, że muszą umrzeć. Ludzie często nie są w stanie znieść myśli o własnej śmiertelności, przez co stają się sparaliżowani strachem i niepokojem. Coraz więcej osób zaczyna jednak postrzegać nieuchronność śmierci jako niewyczerpane źródło mocy. Mam tu na myśli wyznawców samego Ducha Śmierci, nazywanego również La Santa Muerte. Osoby oddające cześć Śmierci nie boją się myśleć o tym, że prędzej czy później umrą. Wręcz przeciwnie. Podobnie jak wielkie postacie historyczne, wykorzystują one przykrą świadomość własnej śmiertelności do zmieniania otaczającego je świata. Myśl „mamy przed sobą całą wieczność” jest oczywiście bardziej radosna, ale pod żadnym względem nie może się równać z motywującą mocą zawartą w stwierdzeniu „jesteśmy tu tylko na jakiś czas”.

Ze zrozumiałych względów współczesny kult Śmierci (używam tu wielkiej litery, aby wyeksponować różnicę między Duchem Śmierci a śmiercią fizyczną) w znacznej mierze wciąż pozostaje ukryty i istnieje w cieniu społeczeństwa. Wynika to z tego, że na myśl o śmierci ludzie czują się niekomfortowo, zwłaszcza w świecie zachodnim. Dzięki osiągnięciom medycyny i surowszym regulacjom prawnym dotyczącym ochrony środowiska współczynnik umieralności niemowląt jest obecnie niższy niż kiedykolwiek wcześniej, a średnia długość życia przez cały czas wzrasta. Śmierć staje się przez to jeszcze bardziej nieznana. Nawet gdy umiera ktoś w naszym najbliższym otoczeniu, mamy do dyspozycji cały przemysł pogrzebowy, który zajmuje się wszystkimi sprawami związanymi z pochówkiem zmarłych. Na co dzień nie musimy więc wchodzić w interakcje ze śmiercią ani jej oglądać. W niezbyt odległej przeszłości bardzo trudno byłoby znaleźć kogoś, kto nie byłby dobrze zaznajomiony z procesem umierania i z własną śmiertelnością. Obecnie natomiast wielu z nas po raz pierwszy konfrontuje się z nieuchronnością śmierci podczas wypełniania wniosku o prawo jazdy, kiedy to musimy zadecydować, czy chcemy zostać dawcą organów, czy nie.

Śmierć stała się dla nas tak nieznana, że uważamy ją za coś niemalże nienaturalnego. W rzeczywistości jest ona jednak najbardziej naturalną rzeczą na świecie. Nie tak dawno temu ja również odpychałem od siebie myśli o własnej śmiertelności. Ukończyłem studia z zakresu globalnej socjoekonomii oraz studia latynoamerykańskie na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Barbara. Moje życie koncentrowało się na żywych ludziach i na tym, w jaki sposób komunikują się oni z innymi żyjącymi ludźmi. Nawet gdy mieszkałem w Meksyku, Chile, Argentynie i amazońskiej dżungli, wszędzie wokół siebie widziałem wpływy kultury Zachodu. Śmierć była tam niemal niezauważalna. Nie przysparzała żadnych kłopotów żyjącym, a tym bardziej nie była jawnie otaczana czcią przez grupę wyznawców. Dopiero po powrocie do Los Angeles stanąłem twarzą w twarz ze szkołą misteryjną La Santa Muerte. Stało się to za sprawą rzuconego mi wyzwania.

Jeden z moich najlepszych przyjaciół szukał w tamtym okresie nowych, ekscytujących zajęć. Spędzał dużo czasu w miastach rozsianych wokół Los Angeles, w których mieszka bardzo dużo Latynosów. Pewnego dnia wspomniał o tym, że słyszał o miejscu, w którym ludzie spotykają się o północy przy świetle świec i odprawiają msze wokół wielkiego posągu Ponurego Żniwiarza. Jako że od dzieciństwa wykazywałem zamiłowanie do makabry (które pielęgnowałem dzięki oglądaniu takich filmów, jak Rodzina Addamsów czy Sok z żuka), jego opowieść natychmiast mnie zafascynowała. Mój przyjaciel rzucił mi więc wyzwanie, abym poszedł w to miejsce i porozmawiał z jednym z „nich” – z jednym z wyznawców Śmierci. Przyznam, że trochę się bałem, szczególnie gdy zobaczyłem posąg Ponurego Żniwiarza, który sięgał aż do sufitu i zajmował co najmniej jedną szóstą budynku. Moja antropologiczna ciekawość okazała się jednak silniejsza od strachu. Choć rozmawiałem z kapłanką kultu La Santa Muerte zaledwie przez kilka minut, poczułem chęć, aby dowiedzieć się czegoś więcej o tym kulcie. Chciałem być taki jak oni – chciałem otwarcie i bez obaw mówić o śmierci oraz korzystać z jej tajemnic. Miałem nadzieję, że dzięki temu nawiążę lepszy kontakt z samym sobą, a moje życie stanie się bardziej magiczne. W taki właśnie sposób rozpoczęła się moja inicjacyjna podróż w głąb szkoły misteryjnej La Santa Muerte.

W niniejszej książce zawarłem wszystko, czego od tamtego dnia dowiedziałem się o La Santa Muerte, o jej niepowtarzalnej magii śmierci oraz o rosnącej liczbie ludzi, dla których jej mroczna filozofia stała się życiowym credo. Źródłem prezentowanych tu informacji dotyczących śmierci i magii są nie tylko obiektywne badania akademickie i interakcje ze współczesnymi wyznawcami Śmierci, ale również moje własne doświadczenia. Jestem bowiem wyznawcą La Santa Muerte oraz adeptem międzykulturowych tradycji religijnych i magicznych.

Podzieliłem tę książkę na trzy części, aby była przystępna zarówno dla osób rozpoczynających swoją przygodę z magią, jak i dla doświadczonych czarowników, pracowników akademickich oraz wszystkich, których po prostu ciekawi ten makabryczny kult Śmierci i jego filozofia dla żyjących.

Część I stanowi wprowadzenie do socjologicznej analizy tego, w jaki sposób ludzie z różnych kultur obcowali ze śmiercią. Opisuję w niej również historyczne początki kultu La Santa Muerte.

Część II zawiera przegląd mechanizmów związanych z magią śmierci i stanowi ogólne wprowadzenie do magicznej strony kultu La Santa Muerte. Piszę w niej między innymi o narzędziach używanych podczas rzucania zaklęć, a także o tym, jak i dlaczego się z nich korzysta. Przedstawiam przy okazji naukowe informacje dotyczące ich psychobiologicznego wpływu na ludzi.

W części III zamieściłem opisy konkretnych praktyk magicznych pochodzących z tradycji La Santa Muerte. Dotyczą one wielu różnych zagadnień – począwszy od pieniędzy, miłości i uzdrawiania, a skończywszy na ochronie, pożądaniu i kwestiach prawnych. Opisałem je punkt po punkcie, aby łatwo było zastosować je w praktyce.

Aż do czasów współczesnych historia i magia La Santa Muerte pozostawały w podziemiu i były schowane za czarną zasłoną ezoterycznego mistycyzmu latynoskiego. Osoby, które ośmielają się szukać kontaktu ze Śmiercią i traktować ją jako sojuszniczkę, przebrały swój kult za ekscentryczną formę rzymskiego katolicyzmu, aby w ten sposób ukryć jego mroczniejsze sekrety przed krytycznie nastawionym społeczeństwem. Ich tradycja magiczna jest potępiana i uważana za „diabelską”. Wśród najbardziej gorliwych wyznawców La Santa Muerte można znaleźć między innymi osoby ze środowisk LGBT, feministki, prostytutki, złodziei, przemytników narkotyków, więźniów, policjantów i pracowników sił zbrojnych. Wkrótce poznacie wydobytą na światło dzienne mądrość Śmierci, która przez długi czas była przekazywana głównie za pośrednictwem hiszpańskojęzycznych tradycji oralnych.

Zbliżcie się więc do swoich lęków i stawcie im czoło. Wypieranie śmierci jest równoznaczne z wypieraniem jednej z największych, niezmiennych prawd istnienia. Faktem jest, że kiedy zaakceptujemy własną śmiertelność, zaczniemy znacznie lepiej rozumieć swoje życie. Podobnie jak niezliczone rytuały pogrzebowe z różnych części świata, filozofia kultu La Santa Muerte jest przeznaczona dla żyjących. Nie jest ona zbiorem wskazówek dotyczących umierania. Wręcz przeciwnie. Filozofia kultu La Santa Muerte uczy nas, że powinniśmy cieszyć się życiem, ponieważ nie będzie ono trwać wiecznie. Trafiliśmy do wymiaru fizycznego, aby być ludźmi, a nie bogami. Śmierć stanowi nieodłączny element ludzkiego życia. Możecie teraz poznać jej nauki bez konieczności fizycznego umierania. Śmierć to lekcja, której nie należy się obawiać. Powinniśmy po prostu próbować ją zrozumieć. Pozwólcie więc umrzeć waszej dotychczasowej egzystencji i przyjętym z góry wyobrażeniom na temat śmierci. Rozpocznijcie nowe, magiczne życie.Strach przed śmiercią jest gorszy od śmierci.

– ROBERT BURTON

The Anatomy of Melancholy

ak waszym zdaniem wygląda śmierć? Nie mam tu na myśli rzeczywistej, fizycznej śmierci pisanej małą literą. Mam na myśli Śmierć pisaną dużą literą, czyli Ducha Śmierci we własnej osobie. Według mnie oraz milionów ludzi mieszkających w Ameryce Północnej i Ameryce Południowej ten Duch Śmierci jest kobietą. Ale nie jakąkolwiek kobietą. To kostucha, która trzyma kosę i jest odziana w czarną pelerynę z kapturem. Tak, wyobrażamy sobie Śmierć pod postacią Ponurego Żniwiarza, czy też raczej Ponurej Żniwiarki (termin ukuty przez dr. Chesnuta w książce Devoted to Death) ¹.

Jeżeli nie różnicie się od większości ludzi, prawdopodobnie nie macie ochoty rozmyślać o tym przerażającym wizerunku Śmierci, a tym bardziej otaczać go czcią. Nie zmienia to jednak faktu, że w samych Stanach Zjednoczonych mieszkają setki tysięcy osób, które nie tylko poświęcają swoje życie magii i filozofii Ponurej Żniwiarki, ale także postrzegają ją jako pocieszającą matkę. Ich liczba przez cały czas wzrasta. Ale dlaczego? Skoro na świecie istnieje tak wiele religii i bóstw, dlaczego niezliczona liczba osób uważa za swoją patronkę oraz prawdziwe źródło wewnętrznego spokoju i osobistej mocy właśnie to uosobienie Śmierci związane z Día de los Muertos (Dniem Zmarłych)?

Bardzo niewielu ludzi jest wyznawcami La Santa Muerte od urodzenia. Większość z nas wywodzi się z innych wyznań, które z jakiegoś powodu nie były w stanie udzielić odpowiedzi na nasze pytania. Wielu z nas było niegdyś zwolennikami tradycji duchowych, które otwarcie nas potępiły i powiedziały, że z powodu wykonywanych przez nas zawodów, popełnionych przez nas błędów albo naszej seksualnej tożsamości/orientacji nie możemy liczyć na ich względy. Niektórzy zwolennicy Śmierci rozpaczliwie pragnęli doświadczyć jakiegoś cudu. Potraktowali La Santa Muerte jako ostatnią deskę ratunku i osobiście przekonali się o skuteczności jej wyjątkowej magii, wskutek czego stali się jej gorliwymi wyznawcami. Są również tacy, którzy zainteresowali się szkołą misteryjną Śmierci z czystej ciekawości, ale szybko odkryli, że jej światopogląd i filozofia duchowa rezonują z ich duszami. Tak naprawdę nie ma jednak znaczenia to, jak wyglądały początki naszej relacji z La Santa Muerte. Jesteśmy jej wyznawcami, ponieważ się z nią zjednoczyliśmy i pracowaliśmy z jej magią na tyle skutecznie, aby nabrać pewności, że Duch Śmierci jest jak najbardziej prawdziwy i bardzo chętnie nam pomoże, jeśli tylko go o to poprosimy.

Gdy byłem dzieckiem, nigdy bym nie pomyślał, że w przyszłości będę pisać o kulcie La Santa Muerte, a tym bardziej że napiszę książkę o praktykach magicznych, o których skuteczności przekonałem się na własnej skórze. Mój ojciec pochodził z Irlandii, a matka z Meksyku. Byłem dobrym katolickim chłopcem i aż do czasów college’u uczęszczałem do katolickich szkół. Uczyłem się o Jezusie i Biblii, w każdą niedzielę przyjmowałem Komunię Świętą, wyznawałem swoje grzechy księżom i wierzyłem, że kompletnym bluźnierstwem byłoby oddawanie czci czemukolwiek, co nie jest jedynym Bogiem-mężczyzną. Nie miałem wtedy pojęcia, że mój dziecięcy świat, który pełen był religijnych misteriów, kadzideł, świętych i ceremonii, bardzo dobrze przygotowywał mnie do późniejszej fascynacji magią.

Podobnie jak wiele innych osób, zainteresowałem się kultem La Santa Muerte, ponieważ czułem, że nie mam swojego miejsca. Zawsze byłem wrażliwym dzieckiem, które było zbyt kobiece, aby odnaleźć się wśród chłopców, a jednocześnie zbyt męskie, aby odnaleźć się wśród dziewczynek. Miałem też wrażenie, że jestem zbyt bystry jak na swój wiek. Tak jak wszyscy ludzie, chciałem po prostu być akceptowany. Trzymałem się na uboczu i obserwowałem ludzkie zachowania. Interesowałem się psychologią i kulturą popularną. Próbowałem odkryć, jak mogę się dopasować. Miałem poczucie, że wszystkim wokół mnie przychodzi to zupełnie naturalnie. Im więcej wiedziałem, tym bardziej docierało do mnie, że to wszystko jest iluzją. W pewnym momencie zdałem sobie sprawę z tego, że nikt nie wie, co należy robić, aby się dopasować. Ludzie po prostu zachowują się tak jak wszyscy wokół i mają nadzieję, że zostaną zaakceptowani. Na rzecz wygodnego konformizmu rezygnują ze swoich zainteresowań i wyrażania siebie.

Gdy to sobie uświadomiłem, moje życie na zawsze się zmieniło. Dotarło do mnie, że dopasowywanie się do świata wymagałoby ode mnie poświęcenia mojego prawdziwego „ja” i bezustannego martwienia się o to, co myślą o mnie inni ludzie. Czułbym się wtedy tak, jakbym zamknął się w trumnie. Stwierdziłem, że po prostu nie warto tego robić. Gdybym nie doznał tego olśnienia, nigdy nie rozwinąłbym w sobie hartu ducha, który jest niezbędny do bycia jawnym wyznawcą La Santa Muerte. Powiedzmy sobie szczerze: praktykowanie formy czarostwa, która polega na przywoływaniu Ducha Śmierci i proszeniu go o pomoc, przyciąga dużo negatywnej uwagi. Im bardziej żyłem własnym życiem, tym wyższe mniemanie mieli o mnie inni ludzie. Jak na ironię, coraz mniej przejmowałem się jednak ich opinią na mój temat.

Przestało mnie obchodzić, czy ludzie mnie lubią. Wciąż jednak zastanawiałem się nad tym, co sądzi o mnie Jedyny Prawdziwy Bóg. Zostałem wychowany zgodnie z zasadami katolicyzmu. Idea grzechu pierworodnego, która zakłada, że naturalnym stanem ludzkości jest nikczemność i grzeszność, wydawała mi się jednak błędna. Nie podobało mi się również przekonanie, że Bóg jest kimś w rodzaju wiecznie niezadowolonego rodzica, który wpada w gniew z powodu najdrobniejszych rzeczy. Złość jest według mnie niezwykle małostkową emocją. Ludzie nie powinni jej ulegać, a tym bardziej Bóg Wszechmogący. Zacząłem więc kwestionować wszystko, co przez długi czas biernie akceptowałem jako prawdę o naturze Boskości. Doszedłem do wniosku, że skoro zostałem stworzony z tak obciążającą skazą jak grzech pierworodny, Bóg tak naprawdę wcale nie jest wszechpotężny. Uznałem też, że skoro zostałem stworzony z tą skazą celowo, Bóg nie może być miłującym bóstwem. Jeżeli Bóg jest wszechmocny i kochający, to dlaczego stworzył mnie z czymś, co skazuje mnie na potępienie? Jeżeli natomiast Bóg nie jest wszechmocny ani kochający, to dlaczego mielibyśmy oddawać mu cześć i nazywać go „Bogiem”?

Tego rodzaju pytania nie są dla mnie czymś niezwykłym. Na pewnym etapie życia zadają je sobie wszyscy zwolennicy szkoły misteryjnej La Santa Muerte i każdy z nich odpowiada sobie na nie na swój własny sposób. Ogromna większość z nas została uznana przez społeczeństwo i zorganizowane religie za „złych ludzi”. Odpowiedzi na nasze pytania musimy więc szukać we własnym wnętrzu. Po długich rozmyślaniach doszedłem do wniosku, że Bóg rzeczywiście jest wszechmocnym i kochającym bóstwem (choć nie uważam, że jest jedynym bóstwem) oraz że żyjący na ziemi samozwańczy interpretatorzy po prostu przekręcają jego słowa, zmieniając je w coś wstrętnego, nienawistnego i nieprawdziwego. Jeżeli porozmawiacie z innymi wyznawcami Śmierci, prawdopodobnie z dumą powiedzą wam, że również wierzą w istnienie jakiegoś innego wszechmocnego i kochającego bóstwa oprócz La Santa Muerte. Dla większości z nas tym bóstwem jest męski, jedyny Bóg chrześcijaństwa. Część wyznawców Śmierci wierzy natomiast w istnienie całego panteonu wszechmocnych i (na swój sposób) kochających bóstw. Niektórzy z nas oddają nawet cześć bliżej nieokreślonemu bóstwu, które na najgłębszym poziomie jest niemożliwą do opisania i nieuchwytną energią przekraczającą granice ludzkiego pojmowania – taką jak Tao. Aby wierzyć w La Santa Muerte i uważać ją za swoją patronkę/bóstwo, wcale nie musimy wyrzekać się swojej dotychczasowej religii. Wystarczy, że wprowadzimy Ducha Śmierci do swojego obecnego systemu wierzeń i otworzymy się na eklektyczne tajemnice jego szkoły misteryjnej.

W dalszym ciągu pozostaje jednak pytanie: po co poświęcać swój czas, energię i życie na zgłębianie sekretów La Santa Muerte i jej szkoły misteryjnej, skoro istnieje tak wiele innych bóstw i filozofii życiowych? Dlaczego Duch Śmierci jest dla nas tak atrakcyjny, jeżeli jako żywe istoty w naturalny sposób czujemy wstręt do umierania?

O kulcie La Santa Muerte dowiedziałem się dzięki plotce usłyszanej od mojego bliskiego przyjaciela, który również interesował się duchowością. Przyznaję, że w pierwszej chwili byłem przerażony. Miałem poczucie, że mroczna magia nie jest moją ścieżką. Jako że uważałem się za dobrą osobę, bardziej odpowiednia wydawała mi się jasna strona magii. Studiowałem ezoteryczne doktryny wielu popularnych religii i filozofii – między innymi islamu, judaizmu, buddyzmu, taoizmu i wicca. Trzymałem się jednak z dala od wszystkiego, co pachniało chrześcijaństwem. Moje podejście uległo zmianie, gdy poznałem B. Dave’a Waltersa, filozofa zainteresowanego pradawną i alternatywną historią tej tradycji. Za jego sprawą odkryłem mistycyzm i magię wczesnego chrześcijaństwa, które nie zostało jeszcze wypaczone przez zorganizowaną instytucję. Zachęcił mnie on do odszukania i zgłębienia ciemnej strony magii, która jest naturalną towarzyszką jasnej strony. W hermetyzmie jest to nazywane Prawem Biegunowości. Głosi ono, że wszystko ma swoje równowartościowe przeciwieństwo i że dzięki studiowaniu jednego z biegunów możemy lepiej zrozumieć to, co znajduje się po drugiej stronie. Jak mógłby istnieć dół, gdyby nie istniała góra? Jak moglibyśmy docenić zdrowie, gdybyśmy nigdy nie doświadczyli choroby? Jak mogłoby istnieć dobro, gdybyśmy jego przeciwieństwa nie nazywali złem? Jak moglibyśmy naprawdę zrozumieć światłość, gdybyśmy nie rozumieli ciemności? Doszedłem więc do wniosku, że jeżeli chcę poznać tajemnicę życia, muszę najpierw zgłębić misterium śmierci.

Gdy zaczynałem interesować się współczesnymi wyznawcami Śmierci, spodziewałem się zobaczyć grupę ponurych gotów, którzy ubierają się na czarno, czytują Edgara Allana Poego i obsesyjnie oglądają filmy Tima Burtona. Nie wiedziałem niemal nic o kulcie La Santa Muerte i podobnie jak większość ludzi miałem błędne wyobrażenia o jej wyznawcach. Choć przywołujemy Ducha Śmierci i praktykujemy magię, wyglądamy dokładnie tak jak inni ludzie. Prawda jest taka, że zasadniczo jesteśmy dokładnie tacy jak inni ludzie, tyle tylko że mamy nieco odmienne poglądy filozoficzne na temat życia.

W gruncie rzeczy uważamy, że świat jest dobry. Wierzymy również, że boska energia (Bóg, wszechświat, Tao etc.) jest doskonała i znajduje się we wszystkim, więc wszystko jest doskonałe. Każda rzecz jest idealnie zależna od swojego otoczenia i połączona ze wszystkim wokół symbiotyczną relacją sprzyjającą harmonii i przetrwaniu. Źródłem problemów życiowych jest oddzielenie człowieka od reszty świata – przeświadczenie, że jesteśmy odseparowani od wszystkich innych rzeczy. To poczucie izolacji jest źródłem niekończących się ocen i porównań. Za jego sprawą bezustannie zastanawiamy się, czy jesteśmy lepsi czy gorsi od tego, co znajduje się wokół nas. Jeżeli uważamy, że jesteśmy lepsi od innych rzeczy, może się w nas pojawić tendencja do usprawiedliwiania naszych szkodliwych uczynków. Niektóre osoby sądzą na przykład, że ludzie/mężczyźni są ważniejsi od wszystkich innych form życia, w związku z czym mogą traktować zwierzęta, środowisko naturalne i kobiety jak przedmioty służące do dostarczania przyjemności. Jeżeli uważamy, że jesteśmy gorsi od innych rzeczy, również może się w nas pojawić tendencja do usprawiedliwiania naszych szkodliwych uczynków. Niektóre osoby sądzą na przykład, że są mniej ważne lub mniej wartościowe od ludzi mających więcej pieniędzy. Zaczynają więc robić wszystko, aby zdobyć dodatkowe środki finansowe i stać się „lepsze”. Mogą one dopuszczać się nawet kradzieży, oszustw lub morderstw.

Wyznawcy La Santa Muerte wierzą, że wszyscy jesteśmy w równym stopniu połączeni siecią życia. Krzywdzenie innych jest dla nich mało pociągające, ponieważ wiedzą, że zniszczenie którejkolwiek nitki ostatecznie wpływa na całą sieć i zagraża jej trwałości. Bardziej filozoficzna wersja tego przekonania jest w religiach dharmicznych nazywana „prawem karmy”. Zasada ta głosi, że wszystko, co robimy, prędzej czy później do nas wraca. Jeżeli nasze czyny są dobre, będą nam się przytrafiać dobre rzeczy. Jeżeli natomiast dopuszczamy się złych uczynków, wkrótce przydarzy nam się coś złego. Osoby, które są wyznawcami La Santa Muerte i praktykują jej magię, nie chcą więc szkodzić innym. Wiedzą bowiem, że wyrządzone przez nich krzywdy prędzej czy później by do nich powróciły. Na egoistycznym poziomie zdają sobie sprawę, że czynienie zła nie leży w ich interesie. Choć nie wszyscy z nich nazywają to „karmą”, owa etyka kosmicznej wzajemności jest główną zasadą pracy z La Santa Muerte. Pozwala nam ona zrozumieć, w jaki sposób możemy korzystać z magii Śmierci.

Ów nadrzędny pogląd, który nakazuje traktować innych jak równych sobie, może wydawać się utopijnym ideałem młodej newage’owej religii. W rzeczywistości jednak jest to podstawowa zasada etyczna wszystkich religii, znana powszechnie jako „złota reguła”. Została ona wyrażona na wiele różnych sposobów. A oto kilka przykładów:

BUDDYZM

Nie traktujcie innych w sposób,
który moglibyście uznać za szkodliwy.

– Udana-warga 5:18²

CHRZEŚCIJAŃSTWO

Wszystko więc, co byście chcieli,
żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie.

Ewangelia według św. Mateusza 7,12³

KONFUCJANIZM

Za wszelką cenę staraj się traktować innych tak,
jak sam chciałbyś być traktowany,
a odkryjesz, że jest to najkrótsza droga do dobroci.

– Mencjusz⁴

HINDUIZM

Oto najwyższy obowiązek: nie czyń innym tego,
co wywołałoby ból, gdyby zostało uczynione tobie.

– Mahabharata 5:1517⁵

ISLAM

Żaden z was prawdziwie nie wierzy,
dopóki nie życzy innym tego, czego życzyłby samemu sobie.

– Hadis 13⁶

DŻINIZM

Każdy powinien traktować wszystkie istoty na świecie tak,
jak sam chciałby być traktowany.

– Mahavira, Sutrakritanga 1.11.33⁷

JUDAIZM

Tego, co nienawistne tobie, nie czyń bliźniemu swemu.
Oto cała Tora. Cała reszta to komentarz.

– Talmud, Szabat 31a⁸

TAOIZM

Powodzenie swojego sąsiada uważaj
za swoje własne powodzenie, a niepowodzenie swojego sąsiada
uważaj za swoje własne niepowodzenie.

– T’oa Shang Kan Yin P’ien 213-218⁹

WICCA

Jeśli nie krzywdzisz nikogo, czyń swoją wolę.

– Wiccańska Porada¹⁰

TRADYCYJNA RELIGIA AFRYKAŃSKIEGO LUDU JORUBA

Osoba zamierzająca dźgnąć pisklę ostro zakończonym
patykiem powinna najpierw dźgnąć samą siebie,
aby sprawdzić, jak silny ból to wywołuje.

– Przysłowie Jorubów¹¹

ZOROASTRYZM

Nie czyń innym czegokolwiek, co jest krzywdzące dla ciebie.

– Shayast-na-Shayast 13.29¹²

Skoro we wszystkich filozofiach duchowych pojawiają się podobne wskazówki, dlaczego ludzie wybierają właśnie kult i magię La Santa Muerte? Każdy wyznawca Śmierci kieruje się swoimi własnymi pobudkami. Ogólnie rzecz biorąc można jednak wyróżnić dwa główne powody, dla których ludzie postanawiają oddawać cześć La Santa Muerte.

Pierwszym z nich jest fakt, że La Santa Muerte jest neutralna w każdym znaczeniu tego słowa. Większość innych bóstw w jakiś sposób ocenia swoich wyznawców. Niektórzy ludzie cieszą się ich względami, podczas gdy inni nie mogą liczyć na ich przychylność. Nie ma znaczenia, czy spojrzymy na religie monoteistyczne, czy politeistyczne. Bogowie religii monoteistycznych są znani z tego, że nagradzają sprawiedliwych wiecznym rajem, a grzeszników skazują na wieczne potępienie. Podobnie jest z bogami religii politeistycznych. Oni również błogosławią ludzi uznających ich zwierzchnictwo i zsyłają cierpienie na tych, którzy nie są im posłuszni.

La Santa Muerte nie traktuje nikogo w uprzywilejowany sposób. W pewnym sensie jest ona najbardziej podobna do Tao, ponieważ nie jest ani dobra, ani zła, a mimo to jest dobra i zła jednocześnie. Nie wymaga od ludzi, żeby zachowywali się w jakiś konkretny sposób. Nie obchodzi jej to, czy jesteście gorliwymi zwolennikami jej szkoły misteryjnej, czy oponentami, którzy walczą z nią i z jej „złym” kultem. Wszystkich ludzi traktuje jednakowo. Nikogo nie faworyzuje i nikim nie pogardza.

Ta absolutna neutralność La Santa Muerte wynika z faktu, że Śmierć ze wszystkimi obchodzi się w jednakowy sposób. Nie ma dla niej znaczenia, czy dana osoba jest bogata czy biedna, stara czy młoda, dobra czy zła. Nie ma też znaczenia, czy ktoś jest kobietą czy mężczyzną. Śmierć przychodzi do wszystkich. Królów uśmierca równie chętnie jak chłopów. To właśnie dlatego tak wielu ludzi znajduje schronienie w kulcie La Santa Muerte. Nie przeszkadza im to, że pomimo swojego oddania nie zostaną potraktowani w uprzywilejowany sposób przez swoją patronkę. La Santa Muerte w żaden sposób nie ocenia ludzi. Jest to główny powód, dla którego ogromna liczba jej zwolenników to osoby nieakceptowane przez główny nurt społeczeństwa. Owe wyrzutki oddające cześć Śmierci często są homoseksualistami, wyzwolonymi kobietami i ludźmi z kartoteką kryminalną.

Homoseksualiści często zwracają się ku La Santa Muerte, ponieważ społeczeństwo i wiele zorganizowanych religii ocenia ich jako osoby niemoralne. Gdy wreszcie znajdują system wierzeń (choć kult La Santa Muerte nie jest wyłącznie systemem wierzeń) skoncentrowany wokół bóstwa, które nie ocenia niczyjej orientacji i tożsamości seksualnej, czują ogromną ulgę.

Wyzwolone kobiety również są negatywnie oceniane przez patriarchalne społeczeństwo i liczne zorganizowane religie faworyzujące mężczyzn. Bywają krytykowane za to, że nie są pasywne i uległe. Gdy wreszcie znajdują kobiece bóstwo, które nie zwraca uwagi na płeć, czują się pokrzepione. W szkole misteryjnej La Santa Muerte każda osoba może zostać kapłanem lub kapłanką.

Ludzie z kartoteką kryminalną również są bezustannie oceniani i określani mianem „złych”. Nasze społeczeństwo nie toleruje jakichkolwiek błędów. Każdy zatarg z prawem towarzyszy nam aż do śmierci, przeszkadzając w znalezieniu pracy, uzyskaniu awansu i odniesieniu sukcesu w życiu. Przestępcy zwracają się więc ku La Santa Muerte, ponieważ nie są przez nią oceniani za swoje dawne grzechy. Wiedzą również, że nie zostaną przez nią potępieni, jeżeli „powinie im się noga” i znów zgrzeszą.

Tego rodzaju otwarte i podnoszące na duchu nastawienie cechuje jednak nie tylko samą La Santa Muerte. Jej wyznawcy również starają się nie oceniać innych. Oczywiście wszyscy jesteśmy tylko ludźmi i czasami daleko nam do neutralności naszej patronki. Staramy się jednak nie oceniać innych i do wszystkich wokół odnosić się w jednakowy sposób (tak jak Śmierć). Jest to ideał, do którego dążymy. Homoseksualiści, wyzwolone kobiety i osoby z przeszłością kryminalną są mile widziane i traktowane na równi z innymi nie tylko przez La Santa Muerte, ale również przez jej wyznawców. W głębi duszy wszyscy wiemy, że nikt nie jest doskonały. Nasze credo brzmi więc: „Nie oceniajcie innych ludzi tylko dlatego, że grzeszą inaczej niż wy”.

Drugim głównym powodem, dla którego ludzie zwracają się ku La Santa Muerte i do końca życia pozostają jej oddani, jest to, że jest ona de facto świętą rozpaczy. Osoby aktywnie zaangażowane w działalność jej szkoły misteryjnej często mówią, że początkowo czuły się bardzo niepewnie i nie miały ochoty prosić La Santa Muerte o pomoc. Bały się jej kultu i uważały go za coś „złego”, więc modliły się o wstawiennictwo do innych bogów i świętych. Nikt jednak nie odpowiedział na ich błagania ani nie spełnił ich próśb.

Podobnie jest z wieloma osobami praktykującymi magię. Gdy pracują one z konkretnymi bóstwami, ich zaklęcia często nie przynoszą zamierzonych skutków. Nie udaje im się osiągnąć upragnionych rezultatów, nawet jeśli odprawiają swoje rytuały prawidłowo oraz z bezgraniczną miłością i pełnym zaufaniem. Czują się więc zlekceważone przez tradycyjnego boga lub panteon bóstw i zaczynają eksperymentować z modlitwami i magią Ducha Śmierci. Przeważnie ich błagania zostają wysłuchane, a ich praktyki magiczne zaczynają działać. Modlitwy i zaklęcia kierowane do La Santa Muerte są na tyle skuteczne, że jej katoliccy wyznawcy potrzebujący cudu coraz częściej zwracają się o święte wstawiennictwo właśnie do niej, a nie do św. Judy – akceptowanego przez Watykan patrona przegranych spraw i rozpaczliwych sytuacji.

Główną przyczyną tego, że La Santa Muerte tak chętnie odpowiada na modlitwy i urzeczywistnia zaklęcia, jest jej neutralność. Bardzo często – szczególnie w rozpaczliwych sytuacjach – chcemy czegoś tak mocno, że przestajemy widzieć korzyści płynące z braku upragnionej rzeczy. Jako ludzie nie potrafimy odgadnąć przyszłości ani przewidzieć długofalowych konsekwencji niektórych wydarzeń. Boskość (Bóg, wszechświat, Tao) jest jednak w stanie to zrobić. Czasami to, czego tak rozpaczliwie pragniemy, tak naprawdę nie służy naszemu wyższemu dobru. Niewysłuchane modlitwy i zaklęcia są więc często prawdziwymi błogosławieństwami w przebraniu. Wyobraźcie sobie, że modlicie się o to, aby dostać pracę, w sprawie której odbyliście niedawno rozmowę kwalifikacyjną. Okazuje się jednak, że nie zostaliście przyjęci i musicie kontynuować poszukiwania. Po jakimś czasie zostajecie zatrudnieni w innym miejscu, w którym zaproponowano wam lepszą pensję i bardziej satysfakcjonujące zajęcie. Być może dzięki tej nowej pracy poznacie miłość swojego życia. Wszystkie te rzeczy nigdy by się nie wydarzyły, gdyby wasza początkowa modlitwa została wysłuchana. Być może odrzucenie waszej kandydatury w pierwszym miejscu pozwoliło wam uniknąć czegoś bardzo nieprzyjemnego. Niewykluczone, że środowisko pracy okazałoby się wrogie i wyniszczające albo że pierwszego dnia na nowym stanowisku mielibyście poważny wypadek samochodowy.

Boskość (niezależnie od tego, jak ją nazywacie i w jaki sposób ją sobie wyobrażacie) zawsze dba o nasze wyższe dobro. W przypadku La Santa Muerte sytuacja wygląda jednak inaczej. Jako że jest ona w pełni neutralna, odpowiada na nasze modlitwy i urzeczywistnia nasze zaklęcia, nawet jeśli w ostatecznym rozrachunku wyrządzą nam one krzywdę. Nie ma dla niej znaczenia to, że gdyby nasze prośby pozostały bez odpowiedzi, mogłoby się nam przytrafić coś lepszego. W pewnym sensie La Santa Muerte wcale nie jest skuteczniejsza w czynieniu cudów od innych świętych i bóstw. Po prostu nie ogranicza się wyłącznie do materializowania tego, co służy naszemu wyższemu dobru. Liczba opowieści o dokonywanych przez nią bezkrytycznie cudach jest w związku z tym niezwykle duża, szczególnie że większość ludzi nie dostrzega cudowności niewysłuchanych modlitw.

Wyjaśnia to również, dlaczego La Santa Muerte jest tak często kojarzona i widywana z najniebezpieczniejszymi i najbardziej złowrogimi członkami społeczeństwa. Jako że jest w pełni neutralna, modlitw i zaklęć wypowiadanych z intencją świadomego i celowego wyrządzenia komuś krzywdy słucha równie chętnie, jak modlitw i zaklęć wypowiadanych z dobroczynnymi intencjami. Niektórzy zabójcy proszą ją w swoich modlitwach, aby pokierowała kulą prosto w serce ofiary. Zdarza się również, że przemytnicy narkotyków budują w pobliżu granicy amerykańsko-meksykańskiej kapliczki na jej cześć, aby ochroniła ich przed policją i sprawiła, że ich ładunek bezpiecznie dotrze w wyznaczone miejsce.

Tego rodzaju przypadki są oczywiście dość skrajne. Nie zmienia to jednak faktu, że wyznawcy La Santa Muerte o wątpliwej moralności często proszą swoją patronkę o pomoc w przestępstwach popełnianych z konieczności. Wśród najbardziej gorliwych zwolenników Śmierci można znaleźć osoby utrzymujące się z prostytucji i kradzieży, które wolałyby nie łamać prawa, ale są do tego zmuszane przez swoją trudną sytuację socjoekonomiczną. Znajdują one pociechę w tym, że ich patronka nie tylko nie ocenia ich zachowania, ale również udziela im wsparcia, zapewniając im bezpieczeństwo i wysokie zarobki w ciągu nocy.

La Santa Muerte odpowiada na wszystkie modlitwy i zaklęcia, nawet jeśli nie służą one naszemu wyższemu dobru. Spełnia prośby nawet tych osób, które celowo próbują kogoś skrzywdzić lub proszą o pomoc w przestępstwach popełnianych z konieczności. To właśnie owa absolutna neutralność La Santa Muerte sprawia, że nie cieszy się ona dobrą opinią wśród ludzi niezaznajomionych z jej szkołą misteryjną. Jest to jednak nieuniknione. Deifikowana personifikacja Śmierci, która wygląda jak Ponura Żniwiarka, dokonuje cudów mogących wyrządzić komuś krzywdę i jest otwarta na homoseksualistów, wyzwolone kobiety oraz przestępców, bez wątpienia zawsze będzie wzbudzać kontrowersje. Jej kult i szkoła misteryjna są potępiane przez Watykan i niektóre protestanckie odłamy chrześcijaństwa. Publicznego wizerunku La Santa Muerte nie poprawia fakt, że media obsesyjnie przedstawiają ją w negatywnym i przerażającym świetle, kierując się starą zasadą, że nic nie sprzedaje się tak dobrze jak przemoc.

Czy jednak La Santa Muerte się tym wszystkim przejmuje? Ani trochę. Od zarania dziejów Śmierć jest wielbiona i szkalowana w ludzkich społecznościach na całym świecie. Niezależnie od tego, co o niej myślimy, przez cały czas nam towarzyszy i wykonuje wciąż tę samą pracę. Nie żywi do nas żadnej urazy i nie ma żadnego zdania na nasz temat. Jeżeli postanowimy zgłębiać tajemnice jej szkoły misteryjnej, stanie się dla nas potężnym sprzymierzeńcem. Będzie nam pomagać do końca naszego życia, a nawet po jego zakończeniu – niezależnie od tego, co czeka na nas w zaświatach.

Zachęcam was więc, abyście uwolnili się od przyjętych z góry wyobrażeń, przekonań i przypuszczeń dotyczących tego, kim i czym jest La Santa Muerte. Przeczytajcie tę książkę i otwórzcie się na zawartą w niej magię z bezstronnym umysłem i otwartym sercem. Jeśli zaprezentowane przeze mnie informacje nie będą z wami rezonować, potraktujcie tę publikację po prostu jako teoretyczny opis unikatowej i rozwijającej się filozofii duchowej. Jeżeli jednak zawarte tu treści na jakimś poziomie waszej duszy do was przemówią, zaintrygują was lub przypadną wam do gustu, uznajcie lekturę tej książki za inicjacyjne doświadczenie wprowadzające was do wspólnoty i szkoły misteryjnej La Santa Muerte, w której poznacie magię życia poprzez eksplorację i próby zrozumienia samej Śmierci.

¹ A. R. Chesnut, Devoted to Death: Santa Muerte, the Skeleton Saint, New York, Oxford University Press, 2012 (wyd. pol. Santa Muerte – święta śmierć, Wydawnictwo Okultura, Warszawa 2014 – dop. tłum.).

² http://www.buddhanet.net/

³ https://www.biblegateway.com/

⁴ http://nothingistic.org/

⁵ http://www.sacred-texts.com/

⁶ http://40hadithnawawi.com

⁷ http://www.sacred-texts.com/

⁸ http://www.sacred-texts.com/

⁹ http://www.sacred-texts.com/

¹⁰ http://www.wicca-spirituality.com/

¹¹ http://www.unification.net/ws/theme015.htm

¹² http://www.sacred-texts.com/Gdy partia szachów dobiega końca,
król i pionek powracają do tego samego pudełka.

– PRZYSŁOWIE WŁOSKIE

o nie przypadek, że czytacie tę książkę. Wszystko dzieje się z jakiejś przyczyny i tą przyczyną w ostatecznym rozrachunku jesteście wy sami. Carl Jung, twórca psychologii analitycznej, powiedział kiedyś: „Dopóki nie uczynicie nieświadomego świadomym, będzie ono kierowało waszym życiem, a wy będziecie nazywać to przeznaczeniem”. Dla wielu osób jest to zaskakujące stwierdzenie. Myśl o tym, że to my sami jesteśmy przyczyną wszystkich naszych sukcesów i wszystkich naszych porażek, jest dla ludzi przerażająca. Znacznie bardziej pocieszająca jest wiara w to, że nasze sukcesy biorą się z naszej ciężkiej pracy, a źródłem naszych porażek są okoliczności zewnętrzne albo nawet napotykane przez nas przeszkody. Trzeba mieć dużo odwagi, aby wziąć na siebie odpowiedzialność za wszystko, co się robi. Kiedy jednak naprawdę uświadomimy sobie, że zarówno nasze sukcesy, jak i nasze porażki są rezultatem naszych myśli i działań, będziemy mogli zapanować nad własnym życiem.

Jako zwolennicy szkoły misteryjnej La Santa Muerte musicie stać się panami swojego losu. Musicie całym sercem uwierzyć, że posiadacie moc współtworzenia cudów razem z bóstwem Śmierci. Jakkolwiek by było, magia jest po prostu umiejętnością manipulowania naturalnymi energiami w celu wywołania zamierzonych skutków. Prawda jest taka, że przez cały czas manipulujemy energią. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego w tak dużym stopniu, że nie nazywamy tego „magią”. Używamy tego słowa wyłącznie w odniesieniu do rzeczy, których nie potrafimy celowo urzeczywistnić.

Pomyślcie przez chwilę o samolocie. Przez większą część historii ludzkości ten środek transportu byłby uważany za coś magicznego! W dzisiejszych czasach widujemy go jednak codziennie i zdajemy sobie sprawę, że jego działanie opiera się na powszechnie akceptowanych prawach fizyki. Podróże powietrzne utraciły więc swoją dawną magiczność. Cud latania jest po prostu sprytnym manipulowaniem wiatrem, prędkością, przekształconymi metalami i energią zawartą w paliwie w celu wywołania zamierzonego skutku. Gdy chcemy opanować umiejętność latania, musimy znać zasady fizyki. Jeżeli natomiast chcemy nauczyć się używać magii śmierci, musimy zrozumieć La Santa Muerte.

Dopiero wtedy, gdy naprawdę ją poznamy i zrozumiemy, będziemy w stanie pojąć, jak możemy pracować z jej magią w otaczającym nas świecie. Aby jednak zrozumieć La Santa Muerte we właściwy sposób, najpierw musimy zrozumieć śmierć.

Śmierć towarzyszy nam tak długo jak życie. Śmierć i życie to współpracujący ze sobą partnerzy, którzy są od siebie nawzajem zależni. Jako że ludzie są istotami żywymi, śmierć istniała tuż obok nas na wszystkich etapach naszej ewolucji.

Nasze współczesne wyobrażenie śmierci narodziło się jednak dopiero w paleolicie, mniej więcej 300 000 lat temu. Neandertalczyk był pierwszym gatunkiem człowieka, który grzebał swoich zmarłych. Wcześniej nieżyjących przedstawicieli rodzaju ludzkiego pozostawiano po prostu tam, gdzie rozstali się z życiem. Nie zmieniano nawet ułożenia ich ciał. Wierzono, że nowa praktyka polegająca na zakopywaniu zwłok przyniesie ludzkiej cywilizacji korzyści higieniczne, ponieważ toksyczne wyziewy stanowiące produkt uboczny procesów gnilnych pozostaną pod ziemią. Współczesna mikrobiologia obaliła mit o toksyczności rozkładających się ciał (znany jako „miazmatyczna teoria chorób”). Warto jednak pamiętać, że żyjący w paleolicie neandertalczycy prowadzili wędrowny, zbieracko-łowiecki tryb życia. Ewentualne chorobotwórcze konsekwencje pozostawiania rozkładających się ciał na powierzchni ziemi nie mogły być jedynym argumentem na rzecz poświęcania czasu i energii na rytualne zagrzebywanie zmarłych. Neandertalczycy mogli bowiem po prostu przenieść się w zdrowsze miejsce, wykorzystując swoje cenne zasoby w bardziej produktywny sposób dla dobra żyjących członków plemienia. Grzebanie zmarłych musiało mieć jakieś dodatkowe uzasadnienie.

Nie mamy pewności, dlaczego nasi paleolityczni przodkowie zaczęli zakopywać zmarłych. Antropolodzy są jednak zgodni co do tego, że zwyczaj ten musiał mieć uzasadnienie religijne. Zwłoki często zagrzebywano bowiem razem z artefaktami świadczącymi o tym, że nasi przodkowie wierzyli w życie pozagrobowe. Niezależnie od tego, czy wyprawianie pogrzebów i wkładanie do grobów specjalnych przedmiotów było motywowane szlachetną troską o dobro zmarłych w zaświatach, czy egoistyczną troską o dobro żyjących (a dokładniej strachem przed tym, że zmarły będzie nawiedzać żyjących, jeżeli jego zwłoki nie zostaną potraktowane z należytym szacunkiem), neandertalczycy niewątpliwie wierzyli, że po fizycznej śmierci w jakiś sposób kontynuujemy swoją egzystencję. Patrząc z tej perspektywy, możemy założyć, że nasi najdawniejsi przodkowie postrzegali śmierć nie jako kres istnienia, lecz raczej przejście do innego świata.

Owa idea „śmierci jako przejścia” towarzyszy ludzkości aż do czasów współczesnych. W popularnej magii najlepiej wyraża ją trzynasta karta wielkich arkanów tarota Rider-Waite-Smith, a mianowicie karta Śmierć. Śmierć została na niej pokazana pod postacią szkieletu, który ma na sobie czarną zbroję, dosiada białego konia i trzyma czarną flagę ozdobioną białą różą. W pobliżu kopyt konia widzimy małe dziecko, zrozpaczoną dziewczynę, przedstawiciela kleru oraz zwłoki króla, które spoczywają na ziemi z twarzą zwróconą do góry. Korona władcy leży lekceważąco obok jego ciała. Choć tę ilustrację można interpretować na różne sposoby, ogólnie rzecz biorąc odzwierciedla ona neutralność i bezkrytyczność śmierci (nie ma dla niej znaczenia, czy odbiera życie królowi, dziecku, kobiecie, czy świętemu). Biała róża (często nazywana Mistyczną Różą) symbolizuje natomiast życie lub odrodzenie. Ten wizerunek Śmierci pod wieloma względami przypomina postać La Santa Muerte. Na dodatek, podstawowym przesłaniem tej karty jest to, że śmierć jest swego rodzaju przejściem. Gdy ktoś stawia tarota, wyciągnięcie tej karty przeważnie nie oznacza rzeczywistej śmierci, lecz raczej zakończenie czegoś i nagłą zmianę.

Tę koncentrację na przejściu – zwłaszcza na przejściu do życia pozagrobowego – możemy również odnaleźć w najwcześniejszych religiach ludzkiej cywilizacji. Jedną z najbardziej znanych spośród nich jest złożona i wielopłaszczyznowa politeistyczna religia starożytnego Egiptu. Przygotowania dawnych Egipcjan do życia pozagrobowego są współcześnie jednym z najbardziej rozpoznawalnych aspektów ich kultury. Uważali oni, że każdy człowiek ma duszę złożoną z dwóch eterycznych części. Pierwszą z nich nazywano ka, a drugą ba. Ka pod wieloma względami przypomina popularne chrześcijańskie wyobrażenie duszy. Jest to energia życiowa, która opuszcza ciało fizyczne w momencie fizycznego zgonu. Uważano, że skoro za życia ka jest odżywiane za pomocą jedzenia i napojów, powinno dostawać jedzenie i napoje również po śmierci. Ba jest natomiast silnie związane z ciałem. Może się od niego uwolnić wyłącznie za sprawą należycie wyprawionego pogrzebu. Właściwy pochówek sprawia, że ba jest w stanie połączyć się z ka i stworzyć akh. Egipcjanie wierzyli, że ciało fizyczne nawet po śmierci pozostaje źródłem odżywczej energii, bez której ba nie jest w stanie przetrwać. Mumifikowali więc ciała, aby zabezpieczyć je przed rozkładem. Początkowo uważali, że tylko faraonowie mają ba. Wraz z upływem czasu upowszechniło się jednak przekonanie, że każdy człowiek posiada ten aspekt duszy.

W życiu pozagrobowym ka i ba muszą jednak sprostać licznym wyzwaniom. Mają one sprawdzić, czy dusza jest wystarczająco wartościowa, aby się zjednoczyć i stworzyć akh. Ostatnia próba była nazywana „ważeniem serca”. Wierzono, że podczas niej na jednej szali wagi było kładzione serce zmarłego, a na drugiej strusie pióro symbolizujące Ma’at – boginię prawdy i sprawiedliwości. Starożytni Egipcjanie uważali, że serce jest narządem odpowiedzialnym za myślenie, pamięć i emocje. Wierzyli, że wszystkie złe uczynki pozostawiają na nim ślad i sprawiają, że staje się ciężkie. Czyste serce jest wolne od tego rodzaju brzemienia, więc jest lekkie. Jeżeli serce zmarłej osoby było lżejsze od pióra Ma’at, ka i ba mogły się połączyć i stworzyć akh. Jeżeli jednak było cięższe, natychmiast zostawało pożarte przez chimeryczną bestię siedzącą u podstawy gigantycznej wagi.

Owa próba pod wieloma względami przypomina chrześcijański Sąd Ostateczny, podczas którego dusza każdej zmarłej osoby ma zostać oceniona przez Boga. Stwórca określi wtedy liczbę i surowość grzechów, które popełniliśmy na ziemi, a następnie zadecyduje, czy zasłużyliśmy na to, aby wejść do Królestwa Niebieskiego. Współcześni wyznawcy La Santa Muerte uważają wagę za jedno z najważniejszych narzędzi swojej patronki. Wierzą, że za pomocą tego przedmiotu Śmierć ocenia jakość naszej duszy na podstawie wszystkich dobrych rzeczy, które zrobiliśmy za życia. Waga jest również dla nich symbolem boskiej sprawiedliwości. Należy jednak pamiętać, że choć La Santa Muerte ocenia jakość naszej duszy, przez cały czas pozostaje neutralna i bezstronna. Tak naprawdę to mechanizm pozbawionej uczuć wagi określa, czy nasza dusza jest dobra. W rezultacie ocena jest uzależniona wyłącznie od działań, które podejmowaliśmy za życia. La Santa Muerte pełni po prostu funkcję egzekutora wyroku wydanego na podstawie tego, co robiliśmy podczas życia na ziemi.

Choć od dawna postrzegamy śmierć jako przejście do innego świata, a nie jako kres istnienia, w dalszym ciągu się jej boimy. Od starożytnych czasów wymyślamy sposoby na wydłużenie życia i zachowanie zdrowia. Ten strach przed śmiercią jest często błędnie uważany za strach przed fizycznym umieraniem. Rzeczywistym źródłem naszego strachu jest to, co nieznane – a dokładnie to, że nie wiemy, co stanie się z nami po śmierci fizycznej.

Prawda jest taka, że żaden człowiek nie ma pewności co do tego, co czeka na nas po zgonie fizycznym. Wiedzą to tylko ci, którzy już zmarli. Każdy człowiek ma jednak swoje osobiste wyobrażenia na temat ewentualnego życia pozagrobowego. Niektórzy ludzie są nawet szczerze przekonani, że wiedzą, co dzieje się z nami po śmierci. Trzeba jednak pamiętać, że wiara (nawet silna wiara) nie jest tym samym co rzeczywista wiedza. Być może po śmierci zostaniemy osądzeni, a następnie wysłani do krainy wiecznej rozkoszy lub wiecznych męczarni. Być może odrodzimy się na tej planecie w innym wcieleniu. Być może po prostu znikniemy w bezkresnej otchłani pustki. Wszystkie te możliwości są równie prawdopodobne. Tak naprawdę nie znamy prawidłowej odpowiedzi na pytanie o to, co czeka na nas po śmierci.

Gdy nieco dokładniej zbadamy nasz strach przed nieznanym, odkryjemy coś zdumiewającego. Prawda jest taka, że w rzeczywistości wcale nie boimy się nieznanego. Boimy się naszych negatywnych przypuszczeń dotyczących nieznanego. Nieznane z definicji nie jest nam znane. Na dwadzieścia pięć procent jest dobre, na dwadzieścia pięć procent jest złe, na dwadzieścia pięć procent jest dobre i złe jednocześnie, a na dwadzieścia pięć procent nie jest ani dobre, ani złe. Podobnie jest z przypuszczeniami dotyczącymi tego, co dzieje się z nami po śmierci. Być może w zaświatach czeka na nas coś pozytywnego, a być może coś negatywnego. Nie wiemy tego.

Gdybyśmy mieli stuprocentową pewność, że w zaświatach czeka na nas coś cudownego i radosnego, nie mielibyśmy powodów, aby obawiać się fizycznego zgonu. Śmierć byłaby bowiem czymś znanym. Wiedzielibyśmy, że po drugiej stronie przydarzy nam się coś pozytywnego. Być może byłoby nam smutno, że opuścimy swoich bliskich, ale nie balibyśmy się kresu fizycznego istnienia. Działa to również w drugą stronę. Gdybyśmy mieli stuprocentową pewność, że w zaświatach czeka na nas coś przerażającego i bolesnego, również nie musielibyśmy obawiać się fizycznego zgonu, ponieważ śmierć byłaby czymś znanym. Wiedzielibyśmy, że po drugiej stronie przydarzy nam się coś negatywnego. Życie pozagrobowe być może wywoływałoby w nas strach i niepokój, ale nie balibyśmy się samego aktu umierania.

Te dwa hipotetyczne przykłady dość dobrze wyjaśniają, dlaczego brak jakiejkolwiek wiedzy o zaświatach wywołuje w nas strach. Nie są one jednak dla nas zbyt dużą pociechą w obecnym życiu. Jak już zdążyłem wspomnieć, żaden człowiek nie wie, co się z nami stanie po śmierci. Nasze racjonalne umysły zawsze będą więc pełne wątpliwości i obaw przed nieznanym. Nie powstrzymuje to jednak ludzkości przed poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie o to, co czeka na nas w zaświatach. Przez cały czas próbujemy przygotować się do życia pozagrobowego. Już w starożytnym świecie powstało wiele szkół misteryjnych, które zajmowały się zgłębianiem tajemnic życia i śmierci.

Dalsza część rozdziału dostępna w pełnej wersji
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: