Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Lelewel: dramat w 5 aktach osnuty na tle wypadków sierpniowych w Warszawie 1831 roku - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Lelewel: dramat w 5 aktach osnuty na tle wypadków sierpniowych w Warszawie 1831 roku - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 206 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Dra­mat w 5 ak­tach, osnu­ty na tle wy­pad­ków Sierp­nio­wych w War­sza­wie 1831 roku

Na­pi­sał

Sta­ni­sław Wy­spiań­ski

Gra­ny po raz pierw­szy na sce­nie te­atru miej­skie­go w Kra­ko­wie, w dniu 20-go Maja 1899 roku

KRA­KÓW

1899

J. WIEL­MOŻ­NE­MU PANU

TA­DE­USZO­WI PAW­LI­KOW­SKIE­MU

DY­REK­TO­RO­WI KRA­KOW­SKIE­GO TE­ATRU

PO­ŚWIĘ­CA AU­TOR.

oso­by dra­ma­tu:

ar­ty­ści
te­atru kra­ków.

Jo­achim Le­le­wel

Ksią­że Adam Czar­to­ry­ski

Księż­na Sa­pie­ży­na, mat­ka żony księ­cia

Ada­ma
Nie­mo­jow­ski Win­cen­ty
Dem­biń­ski Hen­ryk, ge­ne­rał
Ba­rzy­kow­ski Sta­ni­sław
Mo­raw­ski Teo­fil
Oli­zar Nar­cyz

Za­moj­ski Zdzi­sław, sio­strze­niec księ­cia
Ada­ma

Dru­zie­wicz, bur­gra­bia pa­ła­cu ks. Ada­ma
Nie­zna­jo­my obcy

Człon­ko­wie sto­wa­rzy­sze­nia
pod na­zwą
Klub pa­try­otycz­ny*

PP. Sol­ski.

Ko­tar­biń­ski.

Wol­ska.

* Wę­grzyn.

Za­wadz­ki.

Stę­pow­ski.

jej­de.

Se­now­ski.

So­bie­sław.

Sie­masz­ko.

Przy­by­ło­wicz.
Pu­chal­ski.

Za­wier­ski.

Jed­now­ski.

Frącz­kow­skL

Se­ge­ny.
Me­izner.

sar­now­ski.

Rzecz dzie­je sic w War­sza­wie, w dniu 15 sierp­nia 1831 r.

W I. i III. ak­cie w sali po­sie­dzeń Rzą­du na­ro­do­we­go.

W EL, IV. i V. w pa­ła­cu księ­cia Ada­ma, w jego ga­bi­ne­cie.

AKT I.

Oko­ło sto­łu sie­dzą: KSIĄ­ŻE ADAM, NIE­MO­JOW­SKI, BA-
RZY­KOW­SKI, MO­RAW­SKI i LE­LE­WEL; opo­dal oli­zar.
DEM­BIŃ­SKI, (sto­jąc, po­chy­lo­ny nad sto­łem, ge­stem koń­czy
dłu­gą opo­wieść; wszy­scy słu­cha­ją za­cie­ka­wie­ni, zgnę­bie­ni,
smut­ni)…

a ostat­ki żoł­nie­rza roz­pierz­chły sic, zbie­gły, –
mu­sia­ły zbiedz, – ha, dar­mo szu­ka­jąc schro­ni­ska;
gdzież ich cha­ty, ich domy; – ruj­ny i zwa­li­ska,
któż im za­skrze­płe daw­no roz­nie­ci ogni­ska
wy­tla­łych zni­czów, – chy­ba uro­czy­ska
le­śne dają im schro­nę; – a wie­cie, ich ser­ca
były, jak owe orły po­ra­nio­ne!
To pa­trzeć na nich był żal, była roz­pacz,
ta roz­pacz, co się bez­na­dziej­ną zo­wie,
roz­pacz okrę­tów to­ną­cych….
KSIĄ­ŻE ADAM.

Och mro­wie
prze­cho­dzi wskroś, gdy taką sły­szę
re­la­cyę wal­ki, – więc prze­pa­dli.
DEM­BIŃ­SKI.

sza­ble i ol­stry rzu­ca­li precz od się a oczy im się mgli­ły od łez, – z pła­czu;

po­szli precz, a kraj cud­ny że­gna­li ze łka­niem, tak się za ich odej­ściem ozwa­ły wo­ła­niem
żalu, te na li­tew­skich dro­gach smu­kłe so­sny,
taki z nich ku nim biegł jęk skarg ża­ło­sny, wyż to nasi ry­ce­rze, wy od­lot­ne pta­ki
rzu­ca­cie nas; o któ­reż was po­wró­cą wio­sny płacz był po nich, po dwo­rach, roz­pacz…..

KSIĄ­ŻE ADAM.

Tak nie daw­no ich mia­łem u mnie na po­ko­jach;

ja­cyż to byli hucz­ni, wspa­nia­li mfo­dzień­ce.
NIE­MO­JOW­SKI.

Praw­dzi­wie, jak ich wspo­mnę, źal skła­da mi ręce do ja­kichś mo­dłów, któ­rym stów nie zdo­łam przy­dać, bo w gar­dło ci­sną się słów skar­gi,
coby się na bluź­nier­stwo tar­gnąć mo­gły.
DEM­BIŃ­SKI.

Li­two, uro­czy kra­ju, ko­chan­ko Po­la­ków,
Skarż się ża­łob­nym pła­czom; – nie wiń twych ro­da­ków, bo wszyst­ko to­bie nie­śli, mie­nie, ży­cie, siły;
jeno, że się wy­ro­ki Losu złe speł­ni­ły.

LE­LE­WEL.

(ci­cho)

wspo­mnia­łeś Li­twę, za­cny ge­ne­ra­le;

Li­twę, jako wy­rze­kłeś, Po­la­ków ko­chan­kę, a wspo­mnia­łeś ją rzew­no;…… – mó­wi­łeś o so­śnie, co się przy­droż­na że­gna z żoł­nie­rzem mi­ło­śnie;

wspo­mnia­łeś las, jak szu­mem gwa­rzy o Per­ku­nie.

Ja­kie tam gniaz­da serc; – słu­chaj wo­ja­ku, li­tew­skie ser­ca znasz? – my­ślisz, że ru­nie nasz świę­ty skarb, skarb du­szy bia­łej jak go­łę­bie, jak li­lie, nie­ska­la­nej, świę­tej. –

Czar­ty przej­dą, – a bę­dzie las li­tew­ski szu­miał i swo­je bogi li­to­śniej­sze wskrze­sną, wsta­ną żywe, –

och stro­nę go­rycz­nie bo­le­sną
tkną­łeś w two­jej re­la­cjej.
DEM­BIŃ­SKI.

Pa­nie, chcesz bym umiał
mó­wić, jak się w twej du­szy zja­wia­ją pa­miąt­ki,

– pra­wieś Li­twin, ty le­piej wiesz, znasz, co was boli,
Smu­tek wrył sic w twe oczy, –może Bóg, że się do­cze­kasz wró­cić.
LE­LE­WEL.

–-nie po­zwo­li mnie Bóg wró­cić, po­wró­cić tam, gdzie rwie tę­sk­no­ta;
gdzie są mo­je­go ser­ca stro­ny wszyst­kie zwię­złe
w grunt, kędy żą­dze moje są ugrzę­złe
w uro­czy­skach, –

Bóg swo­je pro­ro­ki precz zda­la
wy­ga­nia z sa­dyb swoj­skich. –

Per­kun by mię str­wo­żył gro­mem, gdy­bym, jako nie­wol­ny po­wró­cił ze sro­mem.
Ru­mie­niec wsty­du spa­lił­by mi lica,
mnie,….

bo się we mnie pali ta grom­ni­ca,
co jest na­ro­dów po­chod­nią i gwiaz­dą,
tą Moj­że­szo­wą ko­lum­ną prze­wod­nią,
co ma roz­pra­szać dolę po­nu­rą i sza­rą.

– Ja w mej pier­si sku­pi­łem wszyst­kie Li­twy ser­ca!
Ja mam je tu! – mam w mo­ich oczach Li­twę całą
i ja do was przy­cho­dzę ufny, Pol­sko z wia­rą! –

Wie­cież wy, co jest szał mi­ło­ści…wni­kać w rolę, w zie­mię, grunt, – jako dęby w ko­rze­nić sic w gle­bę
i wchło­nąć we się wszy­stek czar, chce­nie a woię
mocy ta­jem­nych….

KSIĄ­ŻE ADAM.

Och, Boże na nie­bie
czy­liż nie ja­śniej jest okre­ślić z pro­sta,
że jesz­cze nie stra­co­ne wszyst­ko. – Wszak, pre­ze­sie klu­bu, że to po­wie­dzieć chcia­łeś, są­dzę.

LE­LE­WEL.

A ksią­żę nic lubi mych wy­słu­chać ma­rzy­ciel­skich zwie­rzeń.
Już wi­dzę, że­byś go­tów rzec, że błą­dzę
my­śla­mi po ma­now­cach za­wi­łych i trud­nych,
żem fi­lo­zof… – ja z wie­lu tych, dla księ­cia nud­nych
roz­my­ślań, w ta­jem­ni­czem roz­wa­żam sku­pie­niu:
– w sła­bym, moc się prze­dziw­na ob­ja­wia w na­tchnie­niu.

Ju­żem nie jest, jak czło­wiek sła­by, – ju­żem sil­ny.
KSIĄ­ŻE ADAM.

To, że pan w tych wy­wo­dach chcąc być nie­do­ści­gły, ile razy na zie­mię zstą­pisz, miast być pil­ny iść z nami ręka w rękę, sam dzia­łasz opacz­nie, że nić się rwie, co le­d­wo snuć się za­cznie.
LE­LE­WEL.

Niech się rwie nić, gdy nie jest szcze­ro­zło­ta!

Czas idzie, czas, du­cha wi­dow­nie roz­świe­tlą się, jak zo­rze ró­żo­bły­skie;

zie­mia da od­ro­dze­nie nam. Wiem, że jest bli­skie.

Niech jeno się uci­szy duch ciem­no­ści.

Niech się zgłu­szą złe siły w nas; w sie­ci się zło­wią, we swo­je wła­sne sie­ci. –
KSIĄ­ŻE ADAM.

Ja w tej nie­ja­sno­ści
fi­lo­zo­fo­wań, nie moge się zna­leść;
pro­fe­sor-ge­niusz ma­rzy, – po­li­ty­ka
to nie jest ma­rzy­ciel­ska rzecz.

LE­LE­WEL.

Myśl, duch prze­ni­ka
wszel­kie ma­tac­twa, wy­krę­ty, zwod­nie­twa.
Jam nie pe­dant, mój umysł wo­len od szkol­nic­twa. –

– Chcę ser­cem mie­rzyć ser­ca i na tę serc wal­kę
po­zy­wam na­ród.

KSIĄ­ŻE ADAM.

Na­ro­du szu­kasz pan zbyt ni­sko.
Za­sze­dłeś na roz­staj­ne dro­gi; – tłum, ko­li­sko,
któ­re się koło Wasz­mość-pana sku­pia, to krzy­ka­cze
ja­kow­ryjś pol­scy Ja­ko­bi­ni; – imi­ta­cye,
to wszyst­ko, – to nie z ser­ca. To są kom­bi­na­cye
efek­to­we, co praw­da, lecz ser­cu pol­skie­mu
są cier­niem, – krwa­wią pa­nie, bolą.

Och nie wie­rzę, by mia­ły być ko­niecz­ne. –
NIE­MO­JOW­SKI.

Pięk­ne jest, że szcze­rze
mó­wić tak po­czy­na­cie, – wszak po­ro­zu­mie­nia
trze­ba już daw­no było. – Też nie są za­przecz­ne
ar­gu­men­ty ksią­żę­ce.
KSIĄ­ŻE ADAM.

Chcę, co głos su­mie­nia
mó­wić mi każe, jaw­nie przed­sta­wić wszem wo­bec

– nie cof­nę nic z mych dzia­łań. Cn dia­łam, ty­sią­ce
są­dzić mogą, bo dzia­łam za­wsze nie ta­jem­no.

A pro­fe­sor pod nami za­kła­da pod­ziem­ną
minę; – w po­ża­rze tym, co ztąd wy­buch­nie,
wie­rzaj mi pan, że cały gmach szarp­nio­ny gruch­nie
i bę­dzie źle,…
LE­LE­WEL.

?le, co jest, co się dzie­je, – to tyl­ko wia­do­me
Rogu, wszech­świa­ta Panu. – My ato­my
ni­kłe, w ol­brzy­mim owym mas po­cho­dzie.

Są hen w głę­biach drze­mią­ce siły w tym na­ro­dzie.
Jeno by zejść tam, trze­ba ko­chać, ko­chać,
ko­chać!!

a! ksią­żę pre­zes ko­chasz, lecz się brzy­dzisz,

– my­śmy może fan­ta­ści, lecz fan­ta­ści czy­ści.
Przyj­mie wal­kę na ser­ca, – beda stąd ko­rzy­ści.

NIE­MO­JOW­SKI.

to, że w wła­snych się zwa­dach lu­bu­jąc, zgi­nie­my.
LE­LE­WEL.

Nie pa­nie, nie!! Tak ła­two na­ro­dy nie giną!

– tu trze­ba jest! – to do­brze, że w swa­rach po­wie­my wszyst­ko, co do się czu­jem. Na­ród się oczy­ści,
aże wznij­dzie cza­so­wy, wiel­ką świe­tla­ny no­wi­ną od­ro­dze­nia, –
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: