Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Łukasza Górnickiego Dzieła wszystkie. Tom 3, Pisma oryginalne: Dzieje w Koronie Polskiej od r. 1538 do r. 1572 - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Łukasza Górnickiego Dzieła wszystkie. Tom 3, Pisma oryginalne: Dzieje w Koronie Polskiej od r. 1538 do r. 1572 - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 313 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

DWO­RZA­NIN POL­SKI.

Pierw­sze wy­da­nie zbio­ro­we

Przy­go­to­wał do dru­ku

Dr. Ra­fa­el Lo­ewen­feld, wy­dał, wstę­pem i słow­nicz­kiem ar­cha­izmów opa­trzył

Piotr Chmie­low­ski.

WAR­SZA­WA.

NA­KŁAD I DRUK S. LE­WEN­TA­LA. Nowy-Świat Nr. 41 (nowy).

1886.

ubo­gie. Ufam, że W. K. M. Pan mój Mi­ło­ści­wy ścią­gniesz do nie­go pań­ską rękę swo­je, i god­nym czy­ta­nia swe­go osę­dzić bę­dziesz ra­czył, ile że to do wia­do­mo­ści ludz­kiej po­da­je, co­kol­wiek za i… pa­mię­ci dzia­da W. K. M. An­gu­sta kró­la god­ne­go jej było. Któ­re­go szczę­śli­we­go pa­no­wa­nia, jako jest miła u lu­dzi pa­mięć: tak nie wąt­pli­wa na­dzie­ja, że pod mą­drą W. K. M. Pana mego Mi­ło­ści­we­go spra­wą, utra­pio­ne do tego cza­su z wie­lu miar pań­stwa W. K. M. po­dob­nych do­cze­ka­ją cza­sów, a jako zwię­dłe ja­kie oży­ją i za­kwit­ną zio­ła. Wiel­kie tego już i znacz­ne są za­dat­ki. Tak iż kto dzie­ła W. K. M. Pana mego Mi­ło­ści­we­go przed oczy weź­mie, zdu­mieć się tyl­ko musi na wiel­kość w krót­kim cza­sie rze­czy. I lubo ła­sce bo­żej, od któ­re­go zwy­cię­stwa po­cho­dzą, któ­ry­miś W. K. M. Pan mój Mi­ło­ści­wy świa­tu się wsła­wił, przy­czy­ta­no wszyt­ko być musi, przez dziel­ność jed­nak i mę­stwo W. K. Mei, ten­że Bóg to spra­wił, że rzecz­po­spo­li­ta, jako okręt jaki od dłu­gich i cięż­kich na­wał­no­ści nad­wą­tlo­ny, sta­nę­ła w swym por­cie i w po­żą­da­nym opły­wa po­ko­ju. A po­miar­ko­wa­nie umy­słu W. K. M. w wie­lu kró­lach le­d­wo po­miar­ko­wa­ne­go, więt­szej po­chwa­ły jest god­ne, a niż­byś był W. K. M. na­le­żą­cą so­bie pod­bił Szwe­cyą, sze­ro­ką po­sia­dał Mo­skwę, abo pod Kon­stan­ty­no­po­lem roz­bi­jał na­mio­ty. Ro­zu­miem, że ni­ko­go tak sła­be­go wzro­ku w pań­stwach W. K. Mei nie­masz, któ­ry­by tego nie wi­dział, ni­ko­go tak nie­uważ­ne­go, któ­ry­by do­bro­czyn­no­ści W. K. M. rze­czy­po­spo­li­tej oświad­czo­nych wiel­ce nie był wdzię­czen. Ja mię­dzy na­niż­szy­mi, ale wier­ny­mi pod­da­ny­mi W. K. M. Pana mego Mi­ło­ści­we­go się li­cząc, dzię­ku­ję Panu Bogu, że w ta­kim po­sta­no­wie­niu, w ja­kim jest, dał mi oglą­dać oj­czy­znę. Pro­szę nie­god­ny ka­płan, aby jako po­cząt­kom pa­no­wa­nia W. K. M. po­bło­go­sła­wił, tak i da­lej uży­czał spo­so­bów, że­byś W. K. M. Pan mój Mi­ło­ści­wy, obar­czo­ne, że tak rze­kę, ob­jąw­szy pań­stwa swo­je, dłu­go nam i szczę­śli­wie pa­nu­jąc, całe, zu­peł­ne i ozdob­ne, so­bie u po­tom­no­ści w sła­wie zo­sta­wił nie­śmier­tel­nej. A tu już i to pi­smo, i sam sie­bie, w mi­ło­ści­wą la­skę W. K. M. Pana mego Mi­ło­ści­we­go, uni­że­nie za­le­cam.

W Fraum­bor­ku, 10 Maj 1637

W. K. M. Pana mego Mi­ło­ści­we­go wier­ny pod­da­ny, i na­niż­szy słu­ga,

Łu­kasz Gór­nic­ki.

DZIE­JE KUL­TU­RY POL­SKIEJ

Z PRZY­TO­CZE­NIEM NIE­KTÓ­RYCH PO­STRON­NYCH RZE­CZY, od Roku 1538 aż do Roku 1572, któ­re­go Król Zyg­munt Au­gust umarł

Przez

Łu­ka­sza Gór­nic­kie­go

Ty­ko­ciń­skie­go i Wa­sił­kow­skie­go Sta­ro­stę,

Spi­sa­ne.

Nie su­ro­wy re­gi­ment, a przy­stoj­na pa­no­wa­nia mia­ra kró­la Zyg­mun­ta pierw­sze­go mą­drość, sta­tecz­ność, szczę­ście, wiel­kość zwy­cięstw nad nie­przy­ja­cioł i in­sze jego wiel­kie a pra­wie kró­lew­skie cno­ty to spra­wi­ły, iż sy­no­wi swe­mu Zyg­mun­to­wi Au­gu­sto­wi spo­koj­ne kró­le­stwo, a w nie­przy­ja­cio­łach tej Ko­ro­ny strach wiel­ki zo­sta­wił, roz­dzie­liw­szy się z tyra świa­tem dnia wiel­ka­noc­ne­go przed wiel­ką mszą roku 1548. Na ten czas ks. Sa­mu­el Ma­cie­jow­ski, bi­skup kra­kow­ski i kanc­lerz ko­ron­ny przy sko­na­niu z kró­lo­wą Bona i z kró­lew­na­mi bę­dąc, za­raz ko­mor­ni­ka o śmier­ci kró­lew­skiej znać da­jąc, do kró­la Zyg­mun­ta Au­gu­sta, któ­ry na ten czas był w Wil­nie, wy­pra­wił. Te­goż dnia do te­goż pana z do­sta­tecz­niej­szą spra­wą księ­dza Jana Prze­ręb­skie­go, pro­bosz­cza kra­kow­skie­go, (któ­ry po­tym pod­kanc­le­rzem byw­szy i bi­sku­pem cheł­miń­skim, na ar­cy­bi­skup­stwo gnieź­nień­skie wstą­pił i na nim do­ko­nał ży­wo­ta) po­słał, na­po­mi­na­jąc kró­la, żeby się z przy­ja­cha­niem swym do Kra­ko­wa po­spie­szy]. Po przy­ja­cha­niu księ­dza Prze­ręb-skic­go, jako się W nie­któ­rych rze­czach.stro­ny kró­lo­wej Bar­ba­ry po­stą­pi­ło, ni­żej bę­dzie. Tu król Au­gust za­raz się po­czął go­to­wać, po­siaw­szy pier­wej przed sobą Jana Ra­dzi­wi­ła, pod­cza­sze­go Wiel­kie­go Księ­stwa Li­tew­skie­go, do kró­lo­wej mat­ki swej, któ­ry sze­ro­kie­mi sło­wy imie­niem kró­la pana swe­go kró­lo­wą cie­sząc, o po­wol­no­ści i mi­ło­ści sy­now­skiej prze­ciw­ko mat­ce, wie­le a grun­tow­nie obie­cu­jąc, ujął nie­ma­ło smęt­ku pa­niej stra­pio­nej. Ry­chło po­ty­ni król sam do Kra­ko­wa przyj achał, a zwo­ław­szy se­na­to­rów do sie­bie cel­niej­szych, po­sty do po­stron­nych pa­nów i czas po­grze­bu na­za­jutrz po świę­tym Ja­kó­bie na­zna­czył. Miał król Zyg­munt od ce­sa­rza Kar­la Vel­lus Au­reum 1) daw­no so­bie na znak bra­ter­stwa po­sła­ne, któ­re iż po śmier­ci tego, któ­ry je miał, do pod­skar­bie­go tego brac­twa abo do star­sze­go bra­ta ode­słać była po­win­ność, pana Sta­ni­sła­wa Ostro­ro­ga, któ­ry kasz­te­la­nem mię­dzy­rzec­kim umarł, z tym do ce­sa­rza Kar­la, a do Wę­gier do sio­stry kró­lo­wej wę­gier­skiej Iza­bel­le księ­dza Fi­li­pa Pa­dniow­skie­go se­kre­ta­rza (któ­ry po­tym pie­częć mniej­szą pu­ściw­szy bi­sku­pem kra­kow­skim umarł) z po­sel­stwem peł­nym mi­ło­ści i do in­szych pa­nów chrze­ściań­skich na po­grzeb pro­sząc, po­siał. Przy­ja­chał był pra­wie tych dni, gdy król Zyg­munt umrzeć miał, Sta­ni­sław Ła­ski, wo­je­wo­da sie­radz­ki, z sej­mu rześ­kie­go 2) od ce­sa­rza Kar­ła, na któ­rym sej­mie iż się upo­mi­na! pru­skiej zie­mie Dajcz Mi­chel, i o Ła­skie­go to się oprzeć mu­sia­ło, jako po­sła od kró­la pol­skie­go: po nie­któ­rych trak­ta­ciech dał się do tego przy­wieść Ła­ski, iż ze­zwo­lił na kom­pro­mis o zie­mię pru­ską; w któ­rym kom­pro­mi­sie król rzym­ski Fer­dy­nand brat Ka­ro­lu­sow byl na­zna­czo­ny su­per­ar­bi­trem. Ten kom­pro­mis na pi­śmie przy­niósł z sobą, któ­rym ja w ręku miał i czy­tał, słu­żąc księ­dzu Ma­cie­jow­skie­mu. Co król i se­na­to­ro­wie oba­czyw­szy i wi­dząc wiel­kie w tym nie­bez­pie­czeń­stwo, a zwłasz­cza iż za daw­nych cza­sów te kom­pro­mi­sy dały się znać Ko­ro­nie pol­skiej, zda­ło się kró­lo­wi i se­na­to­rom, kogo zno­wu po­słać, żeby ten kom­pro­mis ska­żon być mogł. Ja­koż zgo­dzi­li się wszy­scy – na ks. Ho­zy­usa, na on czas bi­sku­pa cheł­mień­skie­go, któ­ry po tym kar­dy­na­łem umarł, jako tego, któ­ry pru­skich rze­czy był do­brze wia­do­my. Tego wy­pra­wio­no zno­wu i czas nie­ma­ły tam stra­wiw­szy do tego wżdy rze­czy przy­wiódł, iż on kom­pro­mis szy­ję zła­mał.

Go iż się wszyt­ko dzia­ło za mych do­ro­słych lat, i by­cia mego u dwo­ru, wspo­mnię i to, co się za lat mych pa­cho­lę­cych to­czy­ło; a dzię­ku­ję -

1) or­der zło­te­go runa.

2) sejm rze­szy nie­miec­kiej.

Panu Bogu jako za wszyt­kie in­sze wiel­kie ła­ski, tak i za tę, że mi się dał uro­dzić za pa­no­wa­nia kró­la Zyg­mun­ta pierw­sze­go, któ­re­go ży­wot, iż wy­pi­sa­ny do­sta­tecz­nie nie­jest od tych, któ­rzy od nie­go do­bro­dziej­stwa od­nie­śli, jest cze­go za­praw­dę ża­ło­wać i na te nie­wdzięcz­ni­ki w ser­cu gniew spra­wie­dli­wy po­no­sić. Ide tedy do tego cza­su, gdy mie na na­ukę do Kra­ko­wa dano, co było roku 1538 we trzech lat po sta­ro­dub­skiej, a w rok po ko­ko­szej woj­nie. Wten­czas król Zyg­munt Au­gust, (któ­re­go na ten czas kró­le­wi­czem zwać będę, cho­cia już był ko­ro­no­wa­nym kró­lem) wy­pra­wo­wał się do Wo­łoch. A z kró­le­wi­czem ja­chał Jan z Tar­no­wa, kasz­te­lan kra­kow­ski, het­man ko­ron­ny, i An­drzej z Gór­ki, kasz­te­lan po­znań­ski, a je­ne­rał wiel­go­pol­ski. Wy­ja­chał kró­le­wicz z Kra­ko­wa ku koń­cu mie­sią­ca sierp­nia, a z nim król sta­ry i kró­lo­wa; pierw­szy noc­leg był w Wie­licz­ce, wtó­ry w Boch­niej, gdzie się syn z ro­dzi­ca­mi po­że­gnał. W dro­dze tej do Wo­łoch, pa­mię­ta­jąc ci dwa se­na­to­ro­wie, kogo im w opie­kę po­ru­czo­no, mie­li do tego kró­le­wi­cza, żeby

0 wszyt­kim w cią­gnie­niu wie­dział, spra­wy i po­stęp­ki wszyt­kie ry­cer­skie miał przed oczy­ma, a bez wia­do­mo­ści jego żeby się nic nie dzia­ło. Za­czym mu­siał się le­d­wie nie każ­de­go dnia nie­ma­ły czas tra­wić, jako na są­dzicch, tak za­się, gdy abo ta­kie, abo owa­kie spra­wy na­stę­po­wa­ły, że i do utę­sk­nie­nia kró­le­wi­czo­wi przy­cho­dzi­ło

1 do uty­sko­wa­nia na nie­do­bre zdro­wie. Co ko­mor­ni jego wi­dząc, dali znać kró­lo­wej, że pa­no­wie se­na­to­ro­wie male ba­cze­nie mają na lata mło­de i sła­be kró­le­wi­cza zdro­wie, za­my­ka­jąc się z nim po kil­ka go­dzin za­wz­dy, i w usta­wicz­nej pra­cy go ma­jąc, za­czym i do nie­do­bre­go zdro­wia już przy­cho­dzi. Co gdy kró­lo­wą do­szło, jęła na­rze­kać, la­men­to­wać, ga­nić to, że król od sie­bie syna je­dy­ne­go ma­jąc, w tak da­le­ką i nie­bez­piecz­ną dro­gę po­słał. Owa tak dłu­go było tych la­men­tów, tych próśb, iż król sta­ry zwy­cię­żo­ny temi rze­cza­mi, ka­zał się kró­le­wi­czo­wi wró­cić i wró­cił się z Gli­nian. Ba­rzo ga­ni­li lu­dzie to wró­ce­nie kró­le­wi­czo­we, i byli ci, któ­rzy mó­wi­li, a mia­no­wi­cie Kacz­kow­ski rot­mistrz, że ten pan–pra­wig­dyż te­raz za lat swych mło­dych strzel­by nie sły­szał, lu­dziom się w or­dyn­ku nie przy­pa­trzył, szy­ku bi­twy nie wi­dział, już ten pan wa­lecz­nym nig­dy nie bę­dzie.

Po wy­ja­cha­niu do Kra­ko­wa kró­le­wi­czo­wym przy­szło po­sel­stwo roku 1539 od kró­la Jana wę­gier­skie­go o kró­lew­nę Iza­bel­le pro­sząc. Pa­no­wie ci po­sła­ni byli: bi­skup wa­czow­ski Bro­de­ryk, Pe­re­ni Pe­ter i Wer­be­cy Isz­twan, a przy­ja­cha­li z wiel­kie­mi pocz­ty. Rze­czy były pier­wej ta­jem­nie uko­ły­sa­ne (jako mie­dzy przy­ja­cio­iy), bo król Zyg­munt miał pier­wej za sobą sio­strę ro­dzo­na kró­la Jana, kró­lo­wa Bar­ba­rę pa­nią świą­to­bli­wą; prze­to nie wiel­ką pra­cą po­sło­wie mie­li upro­sić u wiel­kie­go kró­la cór­kę w stan świę­ty mał­żeń­ski wiel­kie­mu kró­lo­wi panu swe­mu. Te­dyż też ksią­żę ostrog­skie Ilia sta­rał się o Be­atę Ko­ście­lec­ką pan­nę woj­nic­ką, któ­ra była przy kró­lo­wej Bo­nie, a była w ta­kiej uczci­wo­ści cho­wa­na, by też mia­ła być co kró­lo­wi w ro­dzie. Z mat­ką tej pan­ny woj­nic­kiej, Ka­try­ną Slę­żau­ką, miał król Zyg­munt przed­tym syna Ja­nu­sza, któ­ry był bi­sku­pem wi­leń­skim, a po­tym po­znań­skim umarł. Tę Ka­try­nę wy­dał był król za Ko­ście­lec­kie­go pod­skar­bie­go ko­ron­ne­go, co był kasz­te­la­nem woj­nic­kim po­tym, któ­re­go to cór­ka była z tej Slę­żan­ki pan­na woj­nic­ka, co się o nie ksią­żę Ilia w stan mał­żeń­ski sta­rał; i za­raz po­sta­no­wie­nie się sta­ło: pierw­sze­go dnia ślub się kró­lew­ny od­pra­wił, przez po­sły kró­la Jana; a wtó­re­go dnia ślub i we­se­le było ksią­żę­cia Ilie­go. Na tym we­se­lu kró­le­wicz z ksią­że­ciem Ilia go­nił na ostre w goń­czej zbroi. Po­tym go­ni­li Wę­gro­wie za tar­cza­mi i do­syć męż­nie kil­ka par, a z nich je­den uni­żyw­szy ko­pią, to­wa­rzy­skie­go ko­nia w czo­ło ugo­dził i za­bił. Te­goż cza­su Mal­che­ro­wą, mieszcz­kę kra­kow­ską, bia­ło­gło­wę w lat ośmi­dzie­siąt, o ży­dow­ską wia­rę spa­lo­no na ryn­ku w Kra­ko­wie, na co pa­trzy­łem. Ze­brał był do dwo­ru swe­go ks. Gam­rat, bi­skup kra­kow­ski, ka­no­ni­ki wszyt­kie i ko­le­gia­ty ku wy­słu­cha­niu jej wy­zna­nia wia­ry. Tu gdy py­ta­na była we­dług kre­da na­sze­go, je­śli wie­rzy w Boga wszech­mo­gą­ce­go, stwo­rzy­cie­la nie­ba i zie­mie, od­po­wie­dzia­ła: wie­rzę w tego Boga, któ­ry wszyt­ko stwo­rzył, co wi­dzi­my i cze­go nie wi­dzi­my; któ­ry ro­zu­mem czło­wie­czym ogar­nio­ny być nie może, a do­bro­dziejstw jego i my lu­dzie je­ste­śmy peł­ni i wszyt­kie rze­czy na świe­cie. Roz­sze­rza­ła to po­tym do­syć dłu­go, wy­li­cza­jąc moc bożą i jego do­bro­dziej­stwa nie­wy­mó­wio­ne. Po­stą­pio­no zaś da­lej w py­ta­niu: a wie­rzy­szże w syna jego je­dy­ne­go, Je­zu­sa Chry­stu­sa, pana na­sze­go, któ­ry się po­czął z Du­cha świę­te­go etc? Ona na to: A nie miał­ci Pan Bóg ani żony, ani syna, ani mu tego po­trze­ba, boć jed­no tym sy­nów po­trze­ba, któ­rzy umie­ra­ją, ale Pan Bóg wiecz­ny jest, a jako się nie uro­dził, tak i umie­rać nie może. Nas ma za syny swo­je i są wszy­scy sy­no­wie jego, któ­rzy dro­ga­mi od nie­go na­zna­czo­ne­mi cho­dzą. Tu krzyk­nę­li ko­le­gia­ci: źle mó­wisz, nie­bo­go, obacz się, są pro­roc­twa o tym, iż miał Pan Bóg na świat po­słać syna swe­go i miał być ukrzy­żo­wa­li za grze­chy na­sze, aby nas nie­po­słusz­nych jesz­cze z ojca na­sze­go Ada­ma swym po­słu­szeń­stwem zjed­nał z Bo­giem Oj­cem. Mó­wi­li nad­to siła z nia dok­to­ro­wie; a im wię­cej mó­wi­li, tym ona w swym przed­się­wzię­ciu upor-niej sta­ła, iż Bóg czło­wie­kiem być i ro­dzić się nie mogł. Owa gdy się od tej ży­dow­skiej re­li­giej od­wieść nic dała, na­le­zio­no ją być bluź­nier­ką prze­ciw­ko Bogu i do urzę­du miej­skie­go ją ode­sła­no; a w kil­ka dni po­tym, ja­kom wyż­szej wspo­mi­nał, spa­lo­no, na któ­ra śmierć szła na­mniej nie­str­wo­żo­na.

Nie­dłu­go po­tym król do Li­twy ja­chal, a w Wil­nie bę­dąc 1540 przy­szła no­wi­na, iż się kró­lo­wi Ja­no­wi syn uro­dził. Po tej po­ciesz­nej no­wi­nie roz­ma­ite we­se­la zna­ki były po­ka­zo­wa­ne; nie jed­no po uli­cach, a zwłasz­cza przed dwo­rem ks. Sa­mu­ela Ma­cie­jow­skie­go, pod­kanc­le­rze­go na on czas ko­ron­ne­go i bi­sku­pa chełm­skie­go, a ry­chło po­tym płoc­kie­go, ale i po gó­rach nad Wil­nem strzel­by roz­ma­ite, rac pusz­cza­nia 1) i in­sze pusz­kar­skich przy­praw ognie były za­pa­lo­ne. Lecz to we­se­le w kil­ka dni po­go­nił smu­tek, gdy kró­lo­wa Iza­bel­la dała znać, iż mał­żo­nek jej król Jan wzięt do chwa­ły bo­żej. Był z tego król Zyg­munt ba­rzo za­smu­co­ny, wi­dząc, co za śmier­cią tego pana uróść mia­ło. Ja­koż ry­chło po­tym o kró­lo­wej Iza­bel­li wieść przy­szła, iż ob­lę­żo­na na Bu­dzy­niu od woj­ska kró­la rzym­skie­go Fer­dy­nan­da, któ­re ob­lę­że­nie nie­mal cały rok trwa­ło.

Tu król roku już 1541 chcąc ja­ko­kol­wiek cór­kę ra­to­wać, już nie woj­skiem(bo sta­tecz­ne przy­mie­rze i po­wi­no­wac­two było z kró­lem Fer­dy­nan­dem), ale radą do­brą, po­słał do kró­lo­wej na Bu­dzyń i do woj­ska nie­miec­kie­go An­drze­ja z Gór­ki, kasz­te­la­na po­znań­skie­go, je­ne­ra­ła Wiel­kiej Pol­ski, a księ­dza An­drze­ja Czarn­kow­skie­go se­kre­ta­rza. Ale ci mało co spra­wiw­szy, do kró­la się wró­ci­li. Bu­dzyń po­tym jako wzię­ty i woj­sko nie­miec­kie jako po­ra­żo­ne od Tur­ków, kró­le­wicz w pie­lu­chach jako był do na­mio­tu ce­sa­rza tu­rec­kie­go przy­nie­sio­ny, kró­lo­wa z sy­nem jako na za­mek Lipę była ode­sła­na, kro­ni­ka wę­gier­ska nie­chaj o tym po­wie.

Król po­tym roku 1542 sejm do Piotr­ko­wa zło­żył, ale sam na uim być nie mogł; jed­nak na nim nie­któ­re ar­ty­ku­ły za­war­to i po­bór po gro­szy dwu­na­stu z łanu po­sta­no­wio­no. A iż i w Niem­czech i w Cze­chach woj­na na Tur­ka była ura­dzo­na, se­na­to­ro­wie po­sła­li do kró­la, pro­sząc, iżby za­nie­chaw­szy miesz­ka­nia w Li­twie, do Pol­ski przy­ja­chał. Ja­koż król oba­czyw­szy być tego po­trze­bę, te­goż roku sta­wił się w Kra­ko­wie i tam sejm zło­żył roku już 1543, na któ­rym po­bór po dzie-sią­ciu gro­szy z łanu był uchwa­lo­ny a do tego oże­nie­nie kró­la mło­de­go po­sta­no­wio­ne. Znać to było, iż król ono ob­lę­że­nie cór­ki na Bu­dzy­niu cięż­ko przyj­mo­wał, a kró­lo­wą Bone da­le­ko to ba­rziej ob­cho­dzi­ło, jed­nak o przy­szłych rze­czach my­śląc, a wie­dząc, iż wiel­kim kró­lom je­śli do­stat­ku, pie­nię­dzy, skar­bów i wojsk po­trze­ba, tedy da­le­ko wię­cej przy­ja­ciół. Wie­dział mą­dry pan, ra­ku­ski dom 2)

–-

1) ra­ca­ra­kie­ta.

2) ra­ku­ski do­mdom au­stry­ac­ki.

być moż­ny, k'temu w są­siedz­twie, prze­to wziął to przed się, żeby w nim oże­nił syna z cór­ką kró­la Fer­dy­nan­da, za któ­rym cór­ka kró­la Wła­dy­sła­wa wę­gier­skie­go była: i prze­ło­żył rzecz tę se­na­to­rom, po­wie­dziaw­szy im swój umysł. Zgo­dzi­li się wszy­scy na to, co im król po­dał: za­czym po­słań do Fer­dy­nan­da kró­la, na­przód ksiądz Wi­la­mow­ski, któ­ry po­tym był ka­mie­niec­kim bi­sku­pem, a za nim in­sze wiel­kie po­sły, bi­sku­pa i wo­je­wo­dy wy­pra­wio­no. Przy­nie­sio­na kró­lew­na Elż­bie­ta do Kra­ko­wa te­goż roku, prze­ciw­ko któ­rej mimo radę ko­ron­ną wy­jeż­dża­ły wiel­kie pa­nie aż do Oświę­ci­mia, pani kra­kow­ska cór­ka pana Szy­dło­wiec­kie­go a zona pana z Tar­no­wa, i sio­stra jej księż­na Ole­śnic­ka. A z kró­lo­wą przy­ja­cioł mar­gra­bia bran­der­bur­ski Je­rzy, brat ksią­żę­cia pru­skie­go, bi­sku­pi, oło­mu­niec­ki i wro­cław­ski, więc grof z Sal­mu ko­mor­ny, rad­ny pan Fer­dy­nan­dów i siła in­szych ksią­żąt i pa­nów. Była to pani i pięk­na i pięk­nych oby­cza­jów. Za­czym król Zyg­munt w niej się wiel­ce ko­chał, lecz kró­lo­wa Bona nie ba­rzo; co prze­cie z wiel­ką przyj­mo­wa­ła po­ko­rą kró­lo­wa mło­da, ma­jąc na­dzie­ję, iż po­wol­no­ścią swo­ją mia­ła nie­kie­dy zwy­cię­żyć kró­lo­wą Bone i do mi­ło­ści przy­wieść ku so­bie. Po ko­ro­na­cyi kró­lo­wej mło­dej, po od­pra­wie­niu go­ści, z lek­ka po­czę­ło się po­wie­trza wzna­wiać w Kra­ko­wie; a gdy się ba­rziej po­czę­ło sze­rzyć, król mło­dy ja­chał sam do Li­twy i w Wil­nie miesz­kał, a król sta­ry z kró­lo­wą i z kró­lo­wą mło­dą uja­chał do Za­to­ra, gdzie tro­chę zmiesz­kaw­szy, ja­chał za­się na in­sze miej­sca, umy­ka­jąc się przed po­wie­trzem, aż na­ko­niec w Wie­low­si bliz­ko Sen­do­mie­rza na onej stro­nie Wi­sły sta­nął; tam przez wszyt­ko po­wie­trze miesz­kał, za proś­bą pana z Tar­no­wa Spyt­ka, pod­skar­bie­go ko­ron­ne­go, któ­ry po­tym był wo­je­wo­dą sie­radz­kim pu­ściw­szy pod­skarb­stwo i na nim umarł. Tam­że z kró­lem miesz­ka­ła kró­lo­wa Bona, i kró­lo­wa mło­da.

Po tym po­wie­trzu sejm był w Piotr­ko­wie 1544, na któ­rym po­rzą­dek ru­sze­nia po­spo­li­te­go jest opi­sa­ny. A iż był umarł Bra­nic­ki, bi­skup po­znań­ski, a to bi­skup­stwo dano było Paw­ło­wi Wol­skie­mu, kanc­le­rzo­wi ko­ron­ne­mu, prze­to na tym sej­mie dał król pie­częć wiel­ką So­bo­ekie­mu, pod­cza­sze­mu kró­lo­wej Bony. Na­le­ża­ła ta wiel­ka pie­częć księ­dzu Ma­cie­jow­skie­mu, któ­ry był po Cho­jeń­skim, bi­sku­pie kra­kow­skim, pod­kanc­le­rzem, a mala no­we­mu pie­czę­ta­rzo­wi; lecz ks. Ma­cie­jow­ski po­czuw­szy, co mu wy­rzą­dzić chcia­no, iż gdzie­by był pie­częć małą po­ło­żył, że go ta więk­sza chy­bić mia­ła, pu­ścił ją mimo się, a zo­stał przy ma­łej swo­jej. So­boc­ki też kanc­le­rzem nie był dłu­go; a po jego śmier­ci, do­pie­ro ks. Ma­cie­jow­ski wziął wiel­ką pie­częć, a pod­kanc­le­rzem Gra­bią zo­stał. Po tym sej­mie król sta­ry do War­sza­wy ja­chał, i przy nim War­sza­wa go­rza­ła gwał­tow­nie. Z War­sza­wy król z kró­lo­wą Bona i z kró­lo­wą mło­dą ja­chał do

Brze­ścia na sejm li­tew­ski, na któ­ry przy­ja­chał też król Au­gust z Wil­na i stał w dwo­rze bi­sku­pa łuc­kie­go za Mu­chaw­cem; bo na zam­ku dla nie­go sta­nie być nie mo­gło. Tam była rada o wie­lu rze­czach; lecz ta była naj­głów­niej­sza, je­śli król sta­ry miał pu­ścić Księ­stwo Li­tew­skie sy­no­wi, czy po sta­re­mu sam obo­je dzier­żeć, a syna i z żoną jego mieć przy so­bie. Było nie­co pa­nów, któ­rzy nie ra­dzi­li tego dzie­lić. Te­goż zda­nia była i kró­lo­wa Bona; lecz więt­sza część se­na­to­rów, ła­pa­jąc la­ski u pana mło­de­go, prze­mo­gła, iż król pu­ścił sy­no­wi Księ­stwo Li­tew­skie, zo­sta­wiw­szy so­bie tyl­ko ten ty­tuł, Su­pre­mus Dux Li­tu­anie 1). Nie wszy­scy to kró­lo­wi sta­re­mu chwa­li­li i było co mó­wić na obie stro­nie. Ja­koż czas to po­ka­zał po­tym, było-li to do­brze abo źle. Ja­chał tedy z Brze­ścia król mło­dy i z żoną na Księ­stwo Li­tew­skie do Wil­na, a król sta­ry z kró­lo­wą do Kra­ko­wa, gdzie miesz­ka­jąc, sejm roku 1545 zło­żył, na któ­rym okrom czo­po­we­go 2) z miast kró­lew­skich i du­chow­nych na żoł­nie­rza po­gra­nicz­ne­go nic się nie po­sta­no­wi­ło. Tu w tym cza­sie przy­jeż­dża­li do kró­la z Li­twy jako se­na­to­ro­wie, tak dwo­rza­nie i in­szy roz­ma­ici lu­dzie i po­wie­da­li o spra­wach, dziel­no­ściach, pra­cach, są­dach, kró­la mło­de­go, chwa­ląc przed kró­lem i do nie­ba wy­no­sząc mą­drość i czu­łość jego; rzekł król: zo­staw­cie też co ga­nić, mili pa­no­wie. Ja­koż tak było, że król Au­gust urzę­do­wi swe­mu pań­skie­mu czy­nił do­syć. Ale Pan Bóg onej cno­tli­wej a świę­tej kró­lo­wej Elż­bie­ty, żony jego, dłu­go na świe­cie mieć nie chciał; umar­ła w Wil­nie te­goż roku i tam po­cho­wa­na. Żył po­tym król Au­gust w Li­twie bez żony, nie­co od­mie­niw­szy oby­cza­jów. A król sta­ry to ta­kie, to owa­kie o synu mie­wał wie­ści.

Na­stą­pił zaś rok 1546, któ­re­go do Tu­rek Sta­ni­sła­wa Bro­niow­skie­go dwo­rza­ni­na po­sła­no i po nim Mi­ko­ła­ja Ci­kow­skie­go. Te­goż roku Ka­ro­lus ce­sarz na nie­miec­kie ksią­żę­ta lud ci­cho zbie­rać po­czął; a Pol­ska na­sza tym cza­sem w po­ko­ju sta­ła i nie było po­trze­by sej­mu skła­dać, aż w roku 1547, któ­re­go roku ouo zbie­ra­nie lu­dzi od Ka­ro­lu­sa ce­sa­rza do skut­ku przy­szło bi­twą, w któ­rej Fry­de­ryk kór­first sa­ski był poj­ma­ny 3). Lecz ja do sej­mu na­sze­go idę, na któ­ry król ja­chał i z kró­lo­wą Bona do Piotr­ko­wa, gdzie też był na ten czas z Li­twy przy­ja­chał król Au­gust. A iż było sła­wę pusz­czo­no o nim, żeby miał po­jąć żonę z domu pa­nów Ra­dzi­wił­łów Bar­ba­rę, któ­ra przed­tym była za Sta­ni­sła­wem (iasz­toł­tem, -

1) Naj­wyż­szy Ksią­żę Li­tew­ski.

2) po­da­tek od trun­ków; wszyst­kie mia­sta ad wy­ro­bu piwa, go­rza­łek, mio­dów i t, ci… opła­ca­ły po­da­tek do skar­bu.

3) Bi­twa pod Mlthl­berg.

kasz­te­la­nem troc­kim; prze­to król sta­ry osob­no na po­ko­ju py­tał o to syna, i żeby mu po­wie­dział praw­dę. Tam jako od­po­wie­dział ojcu, nikt tego nie wie; lecz tak ro­zu­mie­li lu­dzie, że się nie przy­znał; abo­wiem po star­cu nie znać było fra­sun­ku żad­ne­go, któ­ry po­dob­no­by się był po­ka­zał, gdy­by się był syn przy­znał, a naj­ba­rziej z tej mia­ry, iż bez wo­lej i rady jego do tego mał­żeń­stwa przy­stą­pił. Na tym sej­mie (któ­ry nie ba­rzo był lu­dziom ku my­śli, iż kró­lo­wa Bona za sta­ro­ścią i nie­do­brym zdro­wiem kró­lew­skim bra­ła na się rzą­dy) byli ci, któ­rzy ra­dzi­li, iżby król sta­ry re­gi­ment sy­no­wi pu­ścił i za­żył tej po­cie­chy, pa­trząc na po­rząd­ne a świą­to­bli­we pa­no­wa­nie syna swe­go; ja­koż nie ba­rzo się tego zbra­niał król sta­ry; lecz kró­lo­wa Bona coś in­sze­go, a po­dob­no swe­go upa­tru­jąc, pro­si­ła, żeby król nie ka­zał o tym przed sobą wzmian­ki czy­nić. Gdy się tedy co in­sze­go, jako być mo­gło, na tym sej­mie po­sta­no­wi­ło i skoń­czy­ło; a trwał sejm czas nie­ma­ły, iż i w rok 1548 wstą­pił, król mło­dy do Li­twy się wró­cił, a król sta­ry z Piotr­ko­wa do Kra­ko­wa ja­chał ba­rzo cho­ry. Nie­dłu­go po przy­ja­cha­niu do Kra­ko­wa, gdy i lata do­źrza­łe uj­mo­wa­ły sił przy­ro­dzo­nych i cho­ro­ba co da­lej, to się ba­rziej sze­rzy­ła, dnia wiel­ka­noc­ne­go przed wiel­ką mszą (ja­kom to na po­cząt­ku tego pi­sa­nia mego wspo­mniał) słu­cha­jąc mą­dre­go na­po­mi­na­nia spo­wied­ni­ka swe­go, księ­dza Wita za­kon­ni­ka od św. Trój­ce, od­dał Panu Bogu du­cha swe­go, przy byt­no­ści kró­lo­wej i kró­le­wien i księ­dza Ma­cie­jow­skie­go, bi­sku­pa kra­kow­skie­go; któ­ry jako i przez kogo kró­lo­wi do Li­twy dał znać i w in­szych rze­czach jako się po­stą­pi­ło w spra­wach R. P., już się to wyż­szej na­pi­sa­ło. Ide do po­grze­bu tego wiel­kie­go kró­la, któ­ry się od­pra­wo­wać po­czął na­za­jutrz po świę­tym Ja­kó­bie z wiel­ką pom­pą, to jest we czwar­tek 26 ju­lii. Byli po­sło­wie wiel­cy od ce­sa­rza Ka­ro­lu­sa, Fer­dy­nan­da kró­la rzym­skie­go, elek­to­rów, ksią­żąt rześ­kich i wło­skich, od kró­lo­wej wę­gier­skiej, od We­ne­tów i od in­szych wiel­kich ksią­żąt, a mar­gra­bio­wie bran­de­bur­scy sami oso­ba­mi swe­mi byli. Pa­no­wie też ko­ron­ni sta­wi­li się mało nie wszy­scy. Da­wa­no wszyt­kim cu­dzo­ziem­com do­stat­ki wiel­kie, tak iż przed­tym żad­ne­go pol­skie­go kró­la z wiet­szą pom­pą, z więt­sze­mi ce­re­mo­nia­mi, z więt­sze­mi do­stat­ki nie grze­bio­no. Ka­za­nie na mszej wiel­kiej po ła­ci­nie uczy­nił ksiądz Ma­cie­jow­ski, bi­skup kra­kow­ski, któ­rym tak wzru­szył lu­dzie, iż i ci, któ­rzy nie do koń­ca ro­zu­mie­li ję­zy­ka ła­ciń­skie­go, mu­sie­li pła­kać.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: