Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Luzjady (Os Lusĭadas). Epos w dziesięciu pieśniach - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
14 marca 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Luzjady (Os Lusĭadas). Epos w dziesięciu pieśniach - ebook

Luzjady to portugalski epos narodowy, który wyszedł spod pióra Luísa Vaz de Camões (1524-1580) najwybitniejszego szesnastowiecznego portugalskiego poety. Autor pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Wychowywał się w Coimbrze, gdzie odebrał staranne wykształcenie, potem przeniósł się Lizbony. Po roku 1550 toczył burzliwe życie - walczył w Afryce, w latach 1552-3 siedział w portugalskim więzieniu, a po odzyskaniu wolności następne szesnaście lat życia spędził w południowo-wschodniej Azji. Uważa się, że poemat został napisany (przynajmniej w znacznej swojej części) w latach 1558-1560, podczas pobytu autora w Chinach. W roku 1560 utwór nieomal nie przepadł, kiedy to statek, na którym podróżował Camões zatonął podczas przeprawy przez Morze Chińskie. W roku 1569, po powrocie do ojczyzny, do Lizbony, Camões rozpoczął starania o wydanie eposu drukiem. Na zgodę musiał czekać jednak kilka lat. W związku z czym spod prasy drukarskiej wyszedł on dopiero w roku 1572 i miał dwa wydania. Tematem utworu jest wyprawa Vasco da Gamy z lat 1497-1499 dzięki której odkryto drogę morską do Indii i złamano arabski monopol na handel korzeniami. Mimo iż poemat opiewa wyprawę tego wielkiego żeglarza i odkrywcy, to w rzeczywistości sławi cały naród portugalski, opowiadając jego heroiczne dzieje - dzieje Luzów, jak wówczas nazywano Portugalczyków. Stąd też tytuł dzieła - Luzjady.

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-64145-02-5
Rozmiar pliku: 862 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

WPROWADZENIE

Luzjady to portugalski epos narodowy, który wyszedł spod pióra Luísa Vaz de Camões (1524-1580) najwybitniejszego szesnastowiecznego portugalskiego poety. Autor pochodził ze zubożałej rodziny szlacheckiej. Wychowywał się w Coimbrze, gdzie odebrał staranne wykształcenie, potem przeniósł się Lizbony.

Po roku 1550 toczył burzliwe życie — walczył w Afryce, w latach 1552-3 siedział w portugalskim więzieniu, a po odzyskaniu wolności następne szesnaście lat życia spędził w południowo-wschodniej Azji.

Uważa się, że poemat został napisany (przynajmniej w znacznej swojej części) w latach 1558-1560, podczas pobytu autora w Chinach. W roku 1560 utwór nieomal nie przepadł, kiedy to statek, na którym podróżował Camões zatonął podczas przeprawy przez Morze Chińskie.

W roku 1569, po powrocie do ojczyzny, do Lizbony, Camões rozpoczął starania o wydanie eposu drukiem. Na zgodę musiał czekać jednak kilka lat. W związku z czym spod prasy drukarskiej wyszedł on dopiero w roku 1572 i miał dwa wydania.

Tematem utworu jest wyprawa Vasco da Gamy z lat 1497-1499 dzięki której odkryto drogę morską do Indii i złamano arabski monopol na handel korzeniami. Mimo iż poemat opiewa wyprawę tego wielkiego żeglarza i odkrywcy, to w rzeczywistości sławi cały naród portugalski, opowiadając jego heroiczne dzieje — dzieje Luzów, jak wówczas nazywano Portugalczyków. Stąd też tytuł dzieła — Luzjady.PIEŚŃ PIERWSZA

1. Boje opiewam i tych mężów chwały,

Co z luzytańskich zachodnich wybrzeży,

Na nieznajomych mórz biegli kryształy,

Gdzie się nad fale Taprobana¹ jeży,

I niebezpieczeństw zwalczali nawały,

Jak na niezłomnych przystało rycerzy,

Aż nowe państwo wznieśli sławnym trudem

Śród obcych ludów męstwa swego cudem, —

2. I owych królów wiekopomnej sławy,

Co rozszerzając swoje panowanie,

Azji, Afryki podbili dzierżawy,

Niewiernych kłoniąc pod krzyża władanie;

Co rycerskimi uwiecznieni sprawy

Już nieśmiertelność wzięli w posiadanie.

Pieśń ma ich poda ludom dla nauki,

Gdy ty mię wesprzesz, o geniuszu sztuki!

3. Przestańmy sławić Trojanów lub Greków

Morskie wyprawy i rycerskie czyny,

Macedończyka bohatera wieków,

Albo Trajana zwycięskie wawrzyny:

Was sławię, których śród śmiałych zacieków

Wiódł Mars z Neptunem, was, o Luza syny!

Umilknij, Muzo, z pieśnią starożytną

Przed tych wybrańców chwałą bardziej szczytną. —

4. A wy, o nimfy srebrnej Tagu toni,

Co nowy zapał w piersi mej niecicie,

Jeśli się ku mnie łaska wasza skłoni,

Żem wasze brzegi opiewał w zachwycie,

Zdarzcie, niech pierś ma męskim tętnem dzwoni,

Niech wzniosłym stylem władnie należycie,

By — zachwycony sławą waszych dolin —

Nad Hipokrenę² przeniósł was Apolin!

5. Dajcie głos silny. — Ja od was, pasterze,

Wiejskiej fujarki, ni fletni nie chwycę

Lecz w głośną surmę bojową uderzę

Od której pierś drga, płomieni się lice:

Niech z pieśni mojej godną chwałę bierze

Naród, któremu Mars zbroił prawice —

Bo w dźwięcznych rymach, wzdłuż przez ziemię całą

Taką zasługę wysławiać przystało.

6. A ty,³ zrodzony jako zakład drogi

Odwiecznych swobód luzytańskiej ziemi,

Gwiazdo niemylna nadziei tak błogiej,

Iż chrześcijaństwo wesprzesz czyny twymi;

Że pod twym mieczem Maury zadrżą z trwogi,

Że wiek nasz wsławisz między potomnymi,

Którego sercu jedna żądza znana —

Zdobyte światy skłonić do stóp Pana.

7. Nowa gałązko, w świetnym królów rodzie

Kwitnąca — z drzewa milszego Jehowie,

Niż którykolwiek mocarz na zachodzie,

Czy Cezar, czy się królem Franków zowie:

Świadkiem twa tarcza, na której obwodzie

Ryte zdarzenia wspomniane w mym słowie,

Gdy zbrojny krzyżem, Chrystus w swojej chwale

Ku Alfonsowi nagiął losów szale;⁴

8 Królu potężny, w którego dziedzinach

Legły te kraje, gdzie słońce się rodzi,

Gdzie w południowych góruje godzinach

I dokąd zdąża, gdy spocząć uchodzi,

Dłoń twa wybrana, wkrótce w męstwa czynach

W szeregi sprośnych Arabów ugodzi;

Rozgromi Turka i ten kraj daleki,

Kędy poganin pije z świętej rzeki:⁵

9. Zwróć ku mnie wzrok twój królewski łaskawy,

I niech majestat twój oglądam ninie

Takim, jak masz być kończąc ziemskie sprawy

I w wiecznej chwały wstępując świątynię;

Zwróć ku mnie wzrok twój, bom ja pieśniarz prawy,

Ani dbam, czy mię nagroda nie minie.

Lecz rozmiłowan w dziejach mojej ziemi,

Walecznych Ojców sławię rymy niemi.

10. Czci i miłości, co pieśń moją wiodą,

Brudna chęć zysku nigdy nie skalała:

I czyliż małą dla piewcy nagrodą,

Gdy imię jego zna ojczyzna cała?

O wielkich mężach słuchaj duszą młodą,

Których Opatrzność twym rządom poddała:

I — co chlubniejsze — niech głos twój stanowi,

Światu — czy temu panować ludowi?

11. Słuchaj, bo treść mą oblekając w słowa

Fantazji własnej nie złożę na szali;

Nie dla mnie zmyśleń kłamliwych osnowa,

Niech się nią obca Muza jak chce chwali:

Wielkość ta nasza rzeczywista, zdrowa,

Przyćmiewa wszystko, co piewce bajali;

Przyćmi Orlanda, Rodmonta, Rogiera,

Jeśli w ich dziejach nawet prawda szczera?

12. Srogiego Nuna⁶ przed oczy ci stawię,

Co niósł ojczyźnie tak wielkie usługi;

Patrz — Egas⁷, Fuas⁸ (ach ku ich to sławie,

Chciałbym mieć lirę jako Homer drugi!)

A miast dwunastu parów, w Anglii, w sprawie

Dam — tyluż Luzów prowadzi bój długi.⁹

Aż w końcu staje Gama znakomity,

Co Eneasza przywłaszczył zaszczyty.

13. Może cię Karol król francuski nęci?

Lub Cezarowi chcesz równego męża?

Niech Alfons Pierwszy stanie w twej pamięci:

On sławą innych swą sławą zwycięża,

I Jan, którego dłonią podźwignięci,

Wzięliśmy spadek dzieł jego oręża;

I tylu innych cisną mi się miana:

Aż trzech Alfonsów i Wtórego Jana.

14. Czyżbym dozwolił zapomnieć mój lutni,

Jak wszędy, dokąd świt sięga, duch męski

Parł ich — jak z mieczem, krwi własnej rozrzutni,

Wysoko sztandar utkwili zwycięski?

Silny Pacheco, Almejdowie butni.

Których Tag śmierci płacze jako klęski;

Albuquerque, Castro¹⁰ — tak straszni, tak dzielni,

Choć dawno zmarli — w dziejach nieśmiertelni!

15. A gdy ja śpiew ten ku ich czci zawodzę,

Nie śmiejąc ciebie dosięgnąć w mej pieśni,

Ty śmiałą ręką ujmij losów wodze

I daj treść piewcy, o jakiej świat nie śni;

Każ wojsk twych rzeszy, niech zacięży srodze:

(Aż się zadziwią i strwożą współcześni),

Niech runą mężni zwartemi szeregi,

Na morza Wschodu i Afryki brzegi!

16. Maur w oczach twoich czyta rażon trwogą

Swą bliską zgubę, widzi chrześćjan szaniec,

I nim do boju raczysz stąpić nogą.

Już szyję w jarzmo nagina pohaniec.

W państwie lazurów ustroń dla cię błogą

Gotuje Tetys, boś ty jej wybraniec;

Jej serce wdziękiem twych lic zniewolone

Chce państwo w wiano, córęć dać za żonę.

17. Na ciebie patrzą z Olimpu wyżyny

Dwa wielkie duchy, niegdyś dziady twoje.

Jeden, pokoju anioł, swoje czyny,

Drugi swe krwawe przypomina boje:

Oba ufają, że — dziedzic jedyny —

Wskrzesisz ich pamięć, ich wojenne znoje;

I po skończeniu pielgrzymki dalekiej

Przybytek szczęścia gotują-ć na wieki¹¹.

18. Lecz nim nadejdzie chwila upragniona,

Gdy nad ludami obejmiesz rząd władczy,

Śmiałego barda pieśń k'tobie zwrócona

Niech twoich względów monarszych doświadczy. —

Słuchaj, jak prują słone morza łona

Twe Argonauty; niech twój wzrok zaradczy

Czują nad sobą; ucz się wcześnie, panie,

Prośbom śmiertelnych dawać posłuchanie!

19. Już na szerokie wbiegli oceany,

Wzruszona fala pieni się i zżyma;

Już przychylnemi wiatry kołysany

Statek swój żagiel spuszczony rozdyma:

Już obryzgany srebrzystemi piany

Piersią tnąc fale kierunek swój trzyma,

I pędzi w przestrzeń, gdzie dotąd jedyna

Stad Proteusza¹² pląsała drużyna.

20. A z woli Jana, co w Olimpie włada,

Gdzie ważą losy każdego narodu,

Prześwietnych bogów zgromadza się rada,

Aby rozstrzygnąć przyszłe losy Wschodu,

Po drodze mlecznej, co się z gwiazd układa

I po kryształach niebieskiego grodu,

Wnuk Atlasowy¹³ (zręczność jego znana),

Zwołał ich w imię gromowładcy pana.

21. Wszyscy, powietrzne opuściwszy koła

Sfer siedmiorakich, które Pan im zwierza,

Ten Pan, co jedną myślą swego czoła

Wstrząsa świat, niebo, mórz gniewy uśmierza —,

W chwili stanęli kędy ich powoła,

Z krain, gdzie północ swe lody najeża,

I południowa wysyła ich strona,

I kraj, gdzie słońce wschodzi — i gdzie kona.

22. Najwyższy Ojciec zasiada w ich gronie,

Z gromem w prawicy dziełem Wulkanowym,

Na roziskrzonym od gwiazd kroci tronie,

Z postawą wzniosłą, obliczem surowym:

Z oblicza tego taka boskość wionie,

Że tym tchem tknięty śmiertelnik sam nowem

Stałby się bóstwem. — W berle i koronie

Nad brylant jasnych klejnotów blask płonie.

23. Bogate stopnie do tronu prowadzą,

Lśniące od złota i drogich kamieni;

Na nich, jak rozum i porządek radzą,

Różni bogowie stają rozmieszczeni:

Prym biorą starsi i znaczniejsi władzą,

Młodzi na niższych stopniach zgromadzeni,

Gdy z wysokości władca piorunowy

Tak do obecnych rzekł grzmiącemi słowy:

24. „Wieczni mieszkańcy niebieskiego grodu,

I co gwiaździste zasiadacie trony,

Jeżeli Luzów dzielnego narodu

Obraz w pamięci waszej nie stracony,

Winniście wiedzieć, iż jest do zawodu

Świetnego — ręką przeznaczeń wiedziony,

Ze wobec dzieł ich zapomni ziemianin,

Czem był Pers, Assur, i Grek, i Rzymianin.

25. „Wyście patrzali, jak oddział maleńki

Rzucił się, sił swych nie rachując wcale,

Wydrzeć zbrojnemu Maurowi z paszczęki

Kraj, który kąpią lube Tagu fale;

Kastylczyk strwożon doświadczył ich ręki,

Bo zawsze niebo sprzyjało ich chwale;

Zawsze wracali niosąc plon obfity

Rycerskiej sławy, zasługą zdobytej.

26. „Zamilczę, bogi, o walk starych sławie

Z Romulowemi prowadzonych syny,

Kiedy z Wirjatem w jednej idąc sprawie

Po nieśmiertelne sięgnęli wawrzyny:

I te wspomnienia w cieniu pozostawię,

Gdy wybran wodzem, na czele drużyny,

Stał mąż, co aby zapał w ludzie zbudził,

O wieszczej łani powiastką go łudził¹⁴.

27. Widzicie oto, jak pełni otuchy,

W niepewnych morzach, lecz z męstwem bez miary,

Nieznaną drogą na swej łodzi kruchej

Śmieją opływać Afryki obszary;

I z ziem Zachodu mkną szybkiemi ruchy!

Gdzie palą słońca najognistsze żary

Zamiar niezłomny — jedna dla nich droga —

Kres — u kolebki słonecznego boga.

28. „Odwieczne Fatum dało obietnice

(Jego praw starych żadna moc nie zmieni),

Że im na długo podda mórz dzielnice,

Które wschód słońca najpierwej rumieni.

Oto przetrwali zimy nawałnice,

Łódź skołatana, żeglarze strudzeni;

Toż zda się słuszna po trudach tak wielu

Dać im dosięgnąć pragnionego celu.

29. „Pora zakończyć ich troski podróżne:

Toć już przebyli losów próby srogie;

Tyle klimatów i nieba tak różne,

Straszliwe burze, wichry długo wrogie;

Więc dziś ma wola: — Niech brzegi usłużne

Afryki dadzą im schronienie błogie

I niechaj statkom użyczą naprawy,

By do dróg dalszych przysposobić nawy.”

30. Gdy Ojciec Jowisz dokończył swej mowy

Inni bogowie mówią po porządku,

Lecz ich życzenia nie jednej osnowy

A więc je kładą na szale rozsądku.

Nie w smak Bachowi wyrok Jowiszowy,

Więc nie przystaje. On znał od początku,

Że jego sława zaćmi się na Wschodzie,

Gdy tam zawiną synów Luza łodzie.

31. On słyszał wieszcze Przeznaczenia głosy,

Iż z ziem Hesperyi lud wielki się zjawi,

Z za mórz — a kiedy oddadzą mu losy

Tę Indyą, co się w oceanie pławi,

Nad wszystkich imion największych rozgłosy

On bohaterskie imię swe postawi —

Więc boli boga własnej czci utrata,

Którą gród Nisy¹⁵ święcił długie lata.

32. Wie, że gdy Indyą raz miecz zwalczy śmiały,

Już mu się druga sposobność nie zdarzy.

Jako pogromca przyjmować hymn chwały,

Jakim go dotąd cały Parnas darzy;

Teraz się boi, iż lud tak zuchwały

To imię cisnąć w nurt Lety się waży,

Że ono zginie w zapomnienia fali,

Gdy brzegów Indyi tkną Luzowie śmiali.

33. Przeciwko niemu Wenus pięknolica

Wstaje — tej naród Luzytanów miły,

Bo go niemało przymiotów zaszczyca,

Co niegdyś Rzymian drogich jej zdobiły.

Płomienne męstwo, żelazna prawica,

Której tyngicki¹⁶ brzeg doświadczył siły,

I ten ich język skażony tak mało,

Iż za łacinę wziąć — by się go chciało.

34. Dla tych pobudek Wenus przy nich stoi

A i Park szepty niemniej ma na względzie,

Ze dokąd lud ten sięgnie w mocy swojej,

Bóstwo piękności ołtarze mieć będzie.

Tak, gdy Bach ujmy swej chwale się boi,

Wenus zaś sądzi, iż jej czci przybędzie,

Spór się zaognił — i zgody już niema —

Stronę każdego tłum przyjaciół trzyma.

35. Jak gdy Boreasz¹⁷ lub Auster¹⁸ ponury

Uderzą w puszczę — pod temi podmuchy,

Śród rozpasania wściekłego natury

Drżą góry, słychać szum i łoskot głuchy;

Trzeszczą gałęzie, lecą liści chmury,

Gną się drzew wierzchy fal wrzącemi ruchy;

Tak naraz zamęt zapanował srogi

Między Olimpu potężnemi bogi.

36. Sprawę bogini Mars popierać gotów,

Z pomiędzy wszystkich bogów najzacięciej:

Czy wskrzesił pamięć swych dawnych zalotów?

Czy dzielność mężnych serce jego nęci?

Bo z chmurną twarzą, z okiem pełnem grotów,

Z pośród gromady wstał w gorzkiej niechęci,

I w tył odrzuca, gniewem zapalony,

Swój mocny puklerz na piersi zwieszony.

37. Czoło mu słoni hełm dyamentowy.

Aby głos podać, podnosi przyłbicę;

Śmiało podąża przed tron Jowiszowy

W mocy i grozie; — ogniem pała lice,

O stopnie tronu grzmi dziryt stalowy,

Jak gdyby wkoło ciskał błyskawice,

Zadrżało niebo — wszędy trwoga padła

I gwiazda Feba na chwilę pobladła.

38. „Ojcze nasz — rzecze — którego skinienie

Wszechświat przyjmuje z pokorą ochotną,

Jeśliś w tych ludziach sam niecił pragnienie,

By dalszych krain szukać nawą lotną,

Jeśli ich męstwo i prace masz w cenie,

Czyliż ich wydasz na hańbę sromotną?

Niech sprawiedliwość posłuchu odmówi

W tak podejrzanej sprawie Bachusowi.

39. „Zważ, że on w gniewie, a gniew często myli;

Zbytnia obawa umysł jego drażni;

Bo przeciw komu Bach walczy w tej chwili?

Wszak z Ojcem Luzem w bratniej żył przyjaźni

Ale dozwólmy, niech się gniew przesili,

O losy Luzów nie zadrżę z bojaźni;

Nigdy zawiści Fatum nie dozwoli

Krzywdzić zasługę wbrew niebiosów woli.

40. „A ty, w stałości nieugięty panie,

Objaw, iż raz już rzeczonego słowa

Żadna moc w świecie wstecz cofnąć nie w stanie,

Bo słabość sprawy odstąpić gotowa,

Każ, niech Merkury na twe zawołanie,

Szybszy niż wicher, niż strzała grobowa,

Ukaże ziemię, gdzieby można było

Zaczerpnąć wieści, nową wzmódz się siłą!”

41. Skończył bóg wojny. — Ojciec wszechmogący

Skinieniem głowy dał znak przyzwolenia

Na treść Marsowej przemowy gorącej,

I wonny nektar już czary zapienia;

Po drodze mlecznej, światłem gorejącej,

Oddawszy panu winne pozdrowienia,

Promienna niebian rozprasza się rzesza;

Do własnych siedzib każdy z nich pośpiesza.

42. Gdy tak potężny Olimp kipi gwarnie,

Gdy radzą bogi w nadpowietrznym grodzie,

Między Etiopią a Madagaskarem,

Wschód mając w prawo a północ na przodzie,

Garść mężnych w morza mknie, a słońce żarem

Oblewa „Ryby”, które lśnią w obwodzie

Zodiaku, odkąd przed tobą, Tyfonie,

Wenus wraz z synem uszła w morskie tonie¹⁹.

43. Łagodny wietrzyk muska żagiel biały,

Jak gdyby Niebo z żeglarzami w zmowie,

Niebo pogodne a jasne kryształy,

Ani obłoczka — spokój co się zowie.

Już mignął cypel Etyopskiej skały

Prasso²⁰ nazwany w starożytnych mowie,

Gdy na odkrytem niezmierzonem morzu

Wieniec wysp nowych błysnął im w przestworzu,

44. Vasco de Gama, dzielny wódz drużyny,

Co wziął w swe ręce los całej wyprawy,

Wzniosłej odwagi na wodza jedyny,

Którego niebo błogosławi sprawy,

K'pustym z pozoru wyspom bez przyczyny

Nie życzy chyżej pokierować nawy,

Gdy niespodzianie myśl swoję odmienia,

Bo nowe przed nim jawią się widzenia.

45. Od brzegu wyspy na powierzchni fali

Tłum drobnych łodzi widać jak odcięty,

Jeszcze ich więcej widnieje w oddali,

Rozpiąwszy żagle, lecą przez odmęty.

Załoga kipi, radość serca pali,

Któż im wyjaśni ten dziw niepojęty?

Co to za ludzie? wykrzyka gromada,

Ich ubiór? prawa? jaki król tu włada?”

46. Ich lekkie łodzie mają bieg skrzydlaty,

Zwężone w poprzek a długie niezmiernie,

Na żagle, zamiast płótna, mają maty

Z liści palmowych plecione misternie;

Ich cera nosi jeszcze z dawnej daty

Ślad Faetona²¹ przechowany wiernie,

Śmiałka, co płocho świat palił: te dzieje

Zna Padus — siostra nad niemi łzy leje.

47. Za całą odzież z bawełny tkanina

(W paseczki białe przy czerwonym pasie),

U jednych wkoło ciała się opina,

Drudzy ją wdzięcznie zarzucają na się;

Powyżej bioder nadzy; broń jedyna

Puklerz i szabla, co w potrzebie zda się,

Turban na głowie — a gdy chyżo płyną,

Dźwięk trąbek leci w dal ponad głębiną.

48. Wiewały płachty i dawano znaki,

By Luzytanów powstrzymać w zapędzie,

Lecz już kierunek wybrał swoje szlaki,

Już się zawraca, gdzie wyspy krawędzie:

Wszyscy pracują — widać zapał taki,

Jakby wierzono, iż tu kres nędz będzie.

Zwinięto żagle, reje opuszczono,

Kotwica z pluskiem rozdarła fal łono.

49. Jeszcze nie mogli utwierdzić kotwicy,

Gdy ów tłum obcy po linach się wspina,

Ufny, wesoły. Z dobrocią w źrenicy

Wódz wita. Skinął — a majtków drużyna

Rozstawia stoły — przy nich biesiadnicy:

Krążą w pucharach kryształowych wina,

Które Bach sadził, i radość się żarzy

Na ogorzałych obliczach wyspiarzy.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: