Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Majorat - Das Majorat - Le Majorat - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
15 kwietnia 2014
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Majorat - Das Majorat - Le Majorat - ebook

Ernst Theodor Amadeus Hoffmann: Majorat - Das Majorat -  Le Majorat - tekst: polski / deutsch / français. Przełożył Józef Pracki. Traduit par Henry Egmont. Książka w 3 wersjach językowych – polskiej, niemieckiej i francuskiej.
Fragmenty tekstu tego znakomitego, po mistrzowsku napisanego powiadania z dreszczykiem:

„Niedaleko od brzegów morza Bałtyckiego – stoi zamek dziedziczny rodziny Her...., który zowią Her... burg. Okolica jest surowa i pustynna. Zaledwie tu i ówdzie na piaszczystym gruncie dostrzeżesz garści trawy. Zamiast tych ogrodów, jakie zazwyczaj zdobią siedziby pańskie, ponad gołym murem widać tylko jakiś nędzny gaj sosnowy, którego żałoba ponura i nieustanna zda się lekceważyć uśmiechniętą szatę wiosny. W tym lasku, zamiast wesołego świergotu ptasząt, słychać tylko monotonne krakanie kruków albo świst mew – zapowiedź burzy.”

„Dem Gestade der Ostsee unfern liegt das Stammschloß der Freiherrlich von R..schen Familie, R..sitten genannt. Die Gegend ist rauh und öde, kaum entsprießt hin und wieder ein Grashalm dem bodenlosen Triebsande, und statt des Gartens, wie er sonst das Herrenhaus zu zieren pflegt, schließt sich an die nackten Mauern nach der Landseite hin ein dürftiger Föhrenwald, dessen ewige, düstre Trauer den bunten Schmuck des Frühlings verschmäht, und in dem statt des fröhlichen Jauchzens der zu neuer Lust erwachten Vögelein nur das schaurige Gekrächze der Raben, das schwirrende Kreischen der sturmverkündenden Möwen widerhallt.”

„Non loin des bords de la mer Baltique est situé le vieux château seigneurial des barons de R*** qu’on appelle R....sitten. La contrée qui l’entoure est déserte et sauvage. À peine voit-on verdir par-ci par-là quelques brins d’herbe au milieu de cette plage couverte de sable amoncelé; à la place d’un jardin d’agrément, tel qu’il s’en trouve de contigu partout ailleurs à une habitation de ce genre, un mur nu, élevé du côté des terres, sert d’appui à un méchant bois de pins attristé d’un deuil éternel. Jamais sa sombre verdure ne revêtit la robe émaillée du printemps; et ses échos, au lieu de résonner des joyeux concerts des petits oiseaux célébrant leurs plaisirs au lever de l’aurore, ne sont frappés que du croassement sinistre des corbeaux, et des cris de la mouette précurseurs de l’orage.”

Kategoria: Niemiecki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7950-261-5
Rozmiar pliku: 971 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Majorat

Niedaleko od brzegów morza Bałtyckiego – stoi zamek dziedziczny rodziny Her...., który zowią Her... burg. Okolica jest surowa i pustynna. Zaledwie tu i ówdzie na piaszczystym gruncie dostrzeżesz garści trawy. Zamiast tych ogrodów, jakie zazwyczaj zdobią siedziby pańskie, ponad gołym murem widać tylko jakiś nędzny gaj sosnowy, którego żałoba ponura i nieustanna zda się lekceważyć uśmiechniętą szatę wiosny. W tym lasku, zamiast wesołego świergotu ptasząt, słychać tylko monotonne krakanie kruków albo świst mew – zapowiedź burzy.

W pewnej odległości przecież natura zupełnie inną tu przybiera postać. Jesteś przeniesiony, niby pod działaniem laski czarnoksięskiej – pomiędzy kwitnące pola i żyzne doliny. Ujrzysz tu obszerną, bogatą wieś, nad którą góruje wielki dom zarządzającego tym dominium. Na końcu miłego gaju grabowego – znajdują się fundamenty wielkiego pałacu, który zamierzał zbudować jeden z dawniejszych właścicieli tej posiadłości. Jego spadkobiercy, wyjechawszy do swych dóbr w Kurlandii, nie dokończyli budowy tego gmachu, a baron Roderyk von Her...., który powrócił, by się osiedlić w rodowym gnieździe swych ojców, wolał, przy swoim usposobieniu ponurym i mizantropijnym, mieszkać w starym zamku samotnym, niźli dokończyć tego, który zaczął niegdyś. Rozkazał odrestaurować, o ile to było możliwe, zrujnowaną siedzibę swych przodków i zamknął się w niej wraz z oburkliwym intendentem i małą liczbą służebników. Rzadko jeno pokazywał się we wsi. Natomiast często błądził konno tu i ówdzie brzegiem morza – i jak ludzie powiadali, wydawało się z daleka, że baron rozmawia z morzem, że słucha łoskotu i szumu fal, rzekłbyś – rozumiał się dobrze z tajemniczym duchem morza. Na najwyższej wieży zamku kazał zbudować swą pracownię i umieścił w niej wielką lunetę oraz całkowity zbiór narzędzi astronomicznych.

Codziennie, zwróciwszy oczy ku morzu, obserwował okręty rysujące się na dalekim widnokręgu, niby mewy o białych, rozpostartych skrzydłach. W noce gwiaździste oddawał się tu, wraz ze swym starym rządcą – pracom astronomicznym albo, jak go podejrzewano – astrologicznym. W ogóle przypuszczali ludzie, że baron Roderyk poświęcał się naukom tajemnym, inaczej mówiąc, czarnej magii – i że skutkiem pewnej nieudanej operacji, która urażała jeden z domów panujących, zmuszony był opuścić Kurlandię. Najlżejsze wspomnienie dni, które przepędził w tej prowincji, budziło w nim uczucie zgrozy i wszystkie nieszczęścia swego życia przypisywał winie przodków, jaką popełnili, opuszczając zamek pradziadowski.

By związać przyszłość rodziny z tym zamkiem, postanowił z niego zrobić majorat. Panujący książę przystał na projekt tej fundacji tym chętniej, że w ten sposób utrwalała się w okolicy familia znakomita, mająca już rozgałęzienia w prowincjach zagranicznych. Jednakowoż ani syn barona, ani posiadacz majoratu, który jak dziad nosił imię Roderyka – nie mogli w zamku pozostać. Obaj mieszkali w Kurlandii. Mając usposobienie lekkie i wesołe, zda się – niedowierzali tej ponurej siedzibie, obranej przez Roderyka. Ten miał dwie biedne ciotki, stare panny, którym ofiarował w swych dobrach mieszkanie oraz środki egzystencji. Mieszkały one wraz ze staruszką służącą w ciepłym apartamencie bocznego skrzydła zamku, a prócz nich i starego kucharza, który zajmował wielką izbę podziemną w pobliżu kuchni, nie było w obszernych salach budynku nikogo więcej, jedynie tylko żył tam stary gajowy, który zarazem spełniał urząd odźwiernego. Inne osoby ze służby dworskiej mieszkały na wsi, u zarządzającego majętnością.

Na schyłku jesieni, kiedy już pierwsze śniegi zaczynały padać, kiedy nadchodził czas polowania na wilki i dziki – milczący i opuszczony zamek ożywiał się na nowo. Przybywał wówczas z Kurlandii baron Roderyk z żoną, z ciżbą krewnych i przyjaciół, na pojazdach stosownych do polowania. Szlachta z okolicy i lubownicy igrzysk myśliwskich z sąsiedniego miasta przybywali jednocześnie – i zamek ledwie mógł pomieścić przybyłych gości. We wszystkich piecach i kominach ogień płonął od rana do wieczora, kucharze pracowali bez wytchnienia, a wesoła gromada panów i służby krążyła po schodach. Tu słychać było brzęk szklanic, śpiewy myśliwskie, tam melodie taneczne, wszędzie hałaśliwe śmiechy i krzyki radości. W ciągu pięciu lub sześciu tygodni zamek stawał się raczej wspaniałą gospodą, leżącą nad ludnym gościńcem, niźli pańską rezydencją.

Baron Roderyk poświęcał, ile możności, te parę tygodni sprawom poważnym. Usunąwszy się od wrzawy swych gości, wypełniał obowiązki pana majoratu. Nie tylko kazał sobie zdawać ścisły rachunek ze swych dochodów, ale badał jeszcze każdy projekt udoskonaleń gospodarczych, słuchał najdrobniejszych skarg swoich poddanych – i starał się wszystko uporządkować, wyrównać wszelką krzywdę i niesprawiedliwość. Uczciwie mu w tych wysiłkach pomagał stary adwokat V...., jak niegdyś jego ojciec, plenipotent interesów domu Her...., justycjariusz dóbr, jakie rodzina miała w tej prowincji. Na osiem dni przed przybyciem barona, adwokat zazwyczaj udawał się do zamku.Das Majorat

Dem Gestade der Ostsee unfern liegt das Stammschloß der Freiherrlich von R..schen Familie, R..sitten genannt. Die Gegend ist rauh und öde, kaum entsprießt hin und wieder ein Grashalm dem bodenlosen Triebsande, und statt des Gartens, wie er sonst das Herrenhaus zu zieren pflegt, schließt sich an die nackten Mauern nach der Landseite hin ein dürftiger Föhrenwald, dessen ewige, düstre Trauer den bunten Schmuck des Frühlings verschmäht, und in dem statt des fröhlichen Jauchzens der zu neuer Lust erwachten Vögelein nur das schaurige Gekrächze der Raben, das schwirrende Kreischen der sturmverkündenden Möwen widerhallt. Eine Viertelstunde davon ändert sich plötzlich die Natur. Wie durch einen Zauberschlag ist man in blühende Felder, üppige Äcker und Wiesen versetzt. Man erblickt das große, reiche Dorf mit dem geräumigen Wohnhause des Wirtschaftsinspektors. An der Spitze eines freundlichen Erlenbusches sind die Fundamente eines großen Schlosses sichtbar, das einer der vormaligen Besitzer aufzubauen im Sinne hatte. Die Nachfolger, auf ihren Gütern in Kurland hausend, ließen den Bau liegen, und auch der Freiherr Roderich von R., der wiederum seinen Wohnsitz auf dem Stammgute nahm, mochte nicht weiter bauen, da seinem finstern, menschenscheuen Wesen der Aufenthalt in dem alten, einsam liegenden Schlosse zusagte.

Er ließ das verfallene Gebäude, so gut es gehen wollte, herstellen und sperrte sich darin ein mit einem grämlichen Hausverwalter und geringer Dienerschaft. Nur selten sah man ihn im Dorfe, dagegen ging und ritt er oft am Meeresstrande hin und her, und man wollte aus der Ferne bemerkt haben, wie er in die Wellen hineinsprach und dem Brausen und Zischen der Brandung zuhorchte, als vernehme er die antwortende Stimme des Meergeistes.

Auf der höchsten Spitze des Wartturms hatte er ein Kabinett einrichten und mit Fernröhren – mit einem vollständigen astronomischen Apparat versehen lassen; da beobachtete er Tages, nach dem Meer hinausschauend, die Schiffe, die oft gleich weißbeschwingten Meervögeln am fernen Horizont vorüberflogen. Sternenhelle Nächte brachte er hin mit astronomischer oder, wie man wissen wollte, mit astrologischer Arbeit, worin ihm der alte Hausverwalter beistand. Überhaupt ging zu seinen Lebzeiten die Sage, daß er geheimer Wissenschaft, der sogenannten schwarzen Kunst, ergeben sei, und daß eine verfehlte Operation, durch die ein hohes Fürstenhaus auf das empfindlichste gekränkt wurde, ihn aus Kurland vertrieben habe. Die leiseste Erinnerung an seinen dortigen Aufenthalt erfüllte ihn mit Entsetzen, aber alles sein Leben Verstörende, was ihm dort geschehen, schrieb er lediglich der Schuld der Vorfahren zu, die die Ahnenburg böslich verließen.

Um für die Zukunft wenigstens das Haupt der Familie an das Stammhaus zu fesseln, bestimmte er es zu einem Majoratsbesitztum. Der Landesherr bestätigte die Stiftung um so lieber, als dadurch eine an ritterlicher Tugend reiche Familie, deren Zweige schon in das Ausland herüberrankten, für das Vaterland gewonnen werden sollte. Weder Roderichs Sohn, Hubert, noch der jetzige Majoratsherr, wie sein Großvater Roderich geheißen, mochte indessen in dem Stammschlosse hausen, beide blieben in Kurland. Man mußte glauben, daß sie, heitrer und lebenslustiger gesinnt als der düstre Ahnherr, die schaurige Öde des Aufenthaltes scheuten.

Freiherr Roderich hatte zwei alten, unverheirateten Schwestern seines Vaters, die, mager ausgestattet, in Dürftigkeit lebten, Wohnung und Unterhalt auf dem Gute gestattet. Diese saßen mit einer bejahrten Dienerin in den kleinen warmen Zimmern des Nebenflügels, und außer ihnen und dem Koch, der im Erdgeschoß ein großes Gemach neben der Küche inne hatte, wankte in den hohen Zimmern und Sälen des Hauptgebäudes nur noch ein abgelebter Jäger umher, der zugleich die Dienste des Kastellans versah. Die übrige Dienerschaft wohnte im Dorfe bei dem Wirtschaftsinspektor.

Nur in später Herbstzeit, wenn der erste Schnee zu fallen begann, und die Wolfs-, die Schweinsjagden aufgingen, wurde das öde, verlassene Schloß lebendig. Dann kam Freiherr Roderich mit seiner Gemahlin, begleitet von Verwandten, Freunden und zahlreichem Jagdgefolge, herüber aus Kurland. Der benachbarte Adel, ja selbst jagdlustige Freunde aus der naheliegenden Stadt fanden sich ein, kaum vermochten Hauptgebäude und Nebenflügel die zuströmenden Gäste zu fassen, in allen Öfen und Kaminen knisterten reichlich zugeschürte Feuer, vom grauen Morgen bis in die Nacht hinein schnurrten die Bratenwender, Trepp' auf, Trepp' ab liefen hundert lustige Leute, Herren und Diener, dort erklangen angestoßene Pokale und fröhliche Jägerlieder, hier die Tritte der nach gellender Musik Tanzenden, überall lautes Jauchzen und Gelächter, und so glich vier bis sechs Wochen hindurch das Schloß mehr einer prächtigen, an vielbefahrner Landstraße liegenden Herberge, als der Wohnung des Gutsherrn.

Freiherr Roderich widmete diese Zeit, so gut es sich nur tun ließ, ernstem Geschäfte, indem er, zurückgezogen aus dem Strudel der Gäste, die Pflichten des Majoratsherrn erfüllte. Nicht allein, daß er sich vollständige Rechnung der Einkünfte legen ließ, so hörte er auch jeden Vorschlag irgendeiner Verbesserung, sowie die kleinste Beschwerde seiner Untertanen an und suchte alles zu ordnen, jedem Unrechten oder Unbilligen zu steuern, wie er es nur vermochte. In diesen Geschäften stand ihm der alte Advokat V., von Vater auf Sohn vererbter Geschäftsträger des R..schen Hauses und Justitiarius der in P. liegenden Güter, redlich bei, und V. pflegte daher schon acht Tage vor der bestimmten Ankunft des Freiherrn nach dem Majoratsgute abzureisen.Le Majorat

Non loin des bords de la mer Baltique est situé le vieux château seigneurial des barons de R*** qu’on appelle R....sitten. La contrée qui l’entoure est déserte et sauvage. À peine voit-on verdir par-ci par-là quelques brins d’herbe au milieu de cette plage couverte de sable amoncelé; à la place d’un jardin d’agrément, tel qu’il s’en trouve de contigu partout ailleurs à une habitation de ce genre, un mur nu, élevé du côté des terres, sert d’appui à un méchant bois de pins attristé d’un deuil éternel. Jamais sa sombre verdure ne revêtit la robe émaillée du printemps; et ses échos, au lieu de résonner des joyeux concerts des petits oiseaux célébrant leurs plaisirs au lever de l’aurore, ne sont frappés que du croassement sinistre des corbeaux, et des cris de la mouette précurseurs de l’orage.

À la distance d’un quart d’heure de marche, la nature offre un aspect complètement différent. On se trouve subitement transporté, comme par un coup de baguette magique, au milieu de prés verdoyants, de bosquets fleuris et d’un ravissant paysage. On découvre alors un village riche et spacieux et l’habitation confortable de l’intendant-économe. À l’extrémité d’un petit bois d’aunes, on distingue les fondations d’un vaste château, qu’un des anciens seigneurs avait entrepris de construire; mais ses successeurs, séjournant en Courlande dans un autre domaine, avaient laissé l’édifice inachevé, et le baron Roderich de R***, quoiqu’il fût venu habiter de nouveau le château patrimonial, ne s’était pas davantage occupé de cette réédification, parce que l’isolement du vieux manoir était bien plus conforme à son caractère sombre et mélancolique. Il fit réparer, au contraire, l’ancien bâtiment tout délabré, pour s’y confiner en compagnie d’un vieux maitre d’hôtel morose et d’un très petit nombre de domestiques. Rarement il se montrait au village; mais en revanche, il parcourait fréquemment, tantôt à pied, tantôt à cheval, le rivage voisin, et plus d’une personne prétendait l’avoir souvent aperçu de loin couvert de l’écume des flots ou paraissant écouter le bruissement sourd et le sifflement des vagues brisées par les récifs, comme s’il eût conversé lui-même avec le suprême génie de la mer.

Sur l’ancienne tour de garde, il avait fait établir un cabinet d’observations astronomiques garni de télescopes et de tous les appareils nécessaires. De là, pendant le jour, il prenait plaisir à suivre la marche des navires, qui souvent passaient à l’horizon en déployant, comme des oiseaux de mer, leurs ailes blanchâtres, et il consacrait les nuits les mieux étoilées à des travaux astrologiques, dans lesquels l’assistait le vieux majordome. Tant qu’il vécut, du reste, il passa généralement pour être adonné aux sciences occultes et à la prétendue magie noire, et le bruit courait qu’il avait été expulsé de Courlande par suite d’une opération cabalistique avortée, mais qui avait lésé de la manière la plus grave des membres d’une famille princière.

En effet, la moindre allusion, relative à son séjour dans cette province, lui causait une sorte de terreur. Mais lui attribuait exclusivement ses anciens malheurs et toute la fatalité de sa destinée à l’abandon du château de ses pères, dont il faisait un crime à ses prédécesseurs. Or, pour rattacher au moins désormais le chef de la famille a cette propriété provenant de leur souche, il la constitua en majorat, avec l’agrément du prince, qui confirma l’acte d’autant plus volontiers que cela inféodait à la province une famille illustrée par ses vertus chevaleresques, et dont plusieurs branches déjà se propageaient à l’étranger.

Toutefois ni le seigneur Hubert, fils de ce Roderich, ni le possesseur actuel du majorat, nommé aussi Roderich comme son grand-père, ne résidèrent à son exemple dans le château de R....sitten, et tous deux vécurent en Courlande. Il y avait lien de croire que la morne solitude de ce séjour leur répugnait, à eux plus gais et plus enclins à jouir de la vie que leur aïeul atrabilaire.

Le baron Roderich s’était chargé du logement et de l’entretien au château de deux sœurs de son père, deux vieilles demoiselles si médiocrement pourvues qu’elles vivaient presque dans l’indigence. Elles occupaient, avec une vieille domestique attachée à leur service, une des petites ailes du château. Le cuisinier avait au rez-de-chaussée un grand logement voisin de la cuisine, et, en outre, l’étage supérieur était encore habité par un vieux chasseur podagre et décrépit, qui faisait en même temps l’office de concierge. Le reste des gens de service demeurait au village avec l’intendant.

Seulement, vers la fin de l’automne, à l’approche des premiers frimas, à l’époque de la chasse aux loups et aux sangliers, le château voyait tout-à-coup s’animer son intérieur, et sa solitude se peupler. Alors, le baron Roderich venait de la Courlande avec sa femme, ses parents, ses amis, aceompagné d’une suite nombreuse et d’un grand train de chasse. La noblesse des environs, et même les amateurs de chasse de la ville voisine se rendaient aussi à R....sitten. À peine le bâtiment principal et ses dépendances pouvaient-ils contenir la foule des hôtes; tous les poêles, toutes les cheminées étincelaient de feux bien alimentés, le tourne-broche gémissait du matin au soir, les escaliers retentissaient sans cesse des pas des allants et venants, tant maîtres que valets, tous empressés et joyeux; là résonnaient le bruit des coupes entrechoquées et les gais refrains des chasseurs, là une musique animée présidait aux plaisirs de la danse: partout enfin éclataient les rires et la joie, elle château ressemblait ainsi, durant un mois ou six semaines, plutôt à une vaste auberge de grande route bien achalandée qu’à la demeure attitrée d’un noble seigneur.

Le baron Roderich profitait de ce séjour passager pour consacrer le plus de temps qu’il pouvait aux affaires sérieuses, en se dérobant au tumulte de sa société, et pour s’acquitter des devoirs imposés au titulaire du majorat. Non seulement il se faisait rendre un compte exact des revenus, mais il discutait aussi chaque proposition tendant à l’amélioration des choses, et accueillait, de la part de ses vassaux, les moindres réclamations, s’efforçant de faire droit à chacun, et de tout accommoder le mieux possible suivant la raison et l’équité. Il était loyalement secondé dans cette tâche délicate par le vieux avocat V., qui tenait sa charge, de père en fils, comme justicier des domaines de cette province, et qui d’ordinaire partait huit jours avant le temps fixé pour l’arrivée du baron sur les terres du majorat.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: