Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mała książeczka o prawdziwej radości życia - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
Luty 2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Mała książeczka o prawdziwej radości życia - ebook

Wszystkim, którzy się odważą zajrzeć do swego serca, pomoże zrozumieć, „dlaczego ptak śpiewa” i „dlaczego dziecko się bawi” – wskaże drogi wiodące ku prawdziwej radości, rodzącej się w chwili zachwytu nad tym,

co jest obok mnie tu i teraz.

Pokaże, jak odnaleźć w sobie pozytywną energię, która uskrzydla; zanurzyć się całkowicie w rwącym potoku życia,
by zacząć go doświadczać wszystkimi zmysłami; odkryć niebo w sobie i wreszcie całkowicie zaakceptować to, kim jestem,
to, co robię, to, co wypełnia moje życie.

Pomoże doświadczyć prawdziwej wolności, w której rodzi się umiejętność cieszenia się czasem, odkrywania, że każda chwila jest cudem, że szczęście jest na wyciągnięcie ręki.

Kategoria: Wiara i religia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7660-645-3
Rozmiar pliku: 372 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Przedmowa

Byliśmy na urlopie. Dla niego to był normalny dzień pracy. Grzaliśmy się w majowym słońcu na małym placu w Palermo. On był sprzedawcą tekstyliów – przemierzał brudne bazary, pchając przed sobą wózek z towarami, które oferował gospodyniom. Jedna spojrzała z okna na piętrze i zawołała do niego. Podśpiewywał sobie półgłosem, tak że tylko on to słyszał, potem zaśpiewał trochę głośniej, prawie z całej piersi, a w międzyczasie wykrzykiwał imiona swoich klientek i dość pikantne żarty. Tylko jedna z nich kupiła u niego jakąś drobnostkę, gdy tak siedzieliśmy na placu i obserwowaliśmy. On jednak tego pięknego dnia nie był źle nastawiony do życia. Wciąż śpiewając, poszedł dalej. Wszystko jak w jakimś kiczowatym libretcie. Ale przede wszystkim był to przykład radości życia. Oczywiście nie ma czego zazdrościć temu mężczyźnie. Na pewno nie jego pracy. Ale jednocześnie jest w tym coś istotnego…

Dlaczego śpiewał? Bo musiał. Dlaczego ptak śpiewa? Bo musi. Poprzez śpiew wyraża radość z życia; sam wobec siebie.

Pod tym względem dzieci są jak ptaki. Dzieci, te większe i te mniejsze, potrafią właśnie takie być: skupione, skoncentrowane na danej chwili. Tak jak niespełna dwuletnia Antosia, która przyszła kiedyś do biura i ciągle odkrywała coś, co ją wprawiało w zachwyt – krzyczała z radości, promieniała. Całe jej ciało, ona sama, było w tym momencie jedną wielką radością. W tej chwili nie istniało w niej nic innego, jak tylko ta radość, aż aktówki wydawały się podskakiwać z radości. Dzieci potrafią być właśnie takie: nie idą, tylko podskakują, biegną, wykrzykują coś jedno do drugiego lub szepczą sobie do ucha. Zabawę biorą na poważnie, traktują ją jak najprawdziwsze życie. Absolutnie skupione, zapominają o sobie, a jednocześnie są w ruchu.

Indianie uroczyście świętują pierwszy uśmiech dziecka; uważa się, że to dla dorosłych uroczysty moment. „Pierwszy uśmiech dziecka, pierwsze wyrażenie miłości i dobrego samopoczucia” – powiedział szwajcarski klaun, Dymitr. Może dlatego tak lubimy klaunów – potrafią sprowokować do śmiechu. A śmiech dodaje nam uroku. Wtedy radość życia wręcz z nas tryska.

Radość życia oznacza, że ma się ochotę na życie. Wszelki ciężar opada. Wszystko staje się lekkie dzięki tej pozytywnej energii, która nadaje rozmachu duszy i ciału. Myśli się wtedy o miłości, ekstazie, śmiechu, rozkoszowaniu się. O tańcu i świętowaniu. Muzyka zdaje się rozbrzmiewać w powietrzu.

„Cudownie jest żyć, mówię wam, choć istnieje wiele trosk” (Detlev Block). Nie zawsze życie jest radosne. Ostatecznie jednak decyduje pozytywny punkt widzenia. Radość życia jest lekką i zwiewną energią, sprawia, że możemy spojrzeć ponad to, co przynosi codzienność – jak latawiec, kiedy wzbija się w górę. Możemy wznieść się ponad niziny jak taternik, któremu troski codzienności nagle wydają się małe i niewiele znaczące, a nawet śmieszne. Życie jest w sumie czymś lekkim.

Jeśli dzieci potrafią być takie z zasady, dlaczego nie dorośli? Kto nas blokuje, co przygasza bądź mąci tę pozytywną energię? Kto wypędził z nas tę pierwotną radość istnienia? Czy winę ponosi wychowanie? A może maczuga moralności? Cokolwiek by to nie było, ważniejsze jest, by się zastanowić, jak możemy odzyskać tę utraconą radość życia.

„Możliwe, że cudowność i wspaniałość życia jest w zasięgu ręki każdej osoby, zawsze i w pełni, ale bywa zasłonięta, niewidoczna, ukryta w głębinach, bardzo oddalona. Ale jednak istnieje, nie jest czymś wrogim, niechętnym czy głuchym. Jeśli przywoła się ją, używając jej właściwego imienia, wtedy przybędzie”. Słowa te zanotował Franz Kafka w swoim dzienniku.

Radość życia, zauważa również Anselm Grün, jest czymś, czego – jako dorośli – możemy znowu się nauczyć. Ważne, by skupić się i skoncentrować na chwili obecnej, żyć z zaangażowaniem wszystkich zmysłów, cieszyć się z danej chwili. Aby opanować tę sztukę, nie trzeba niczego posiadać, niczego pragnąć, nie trzeba też patrzyć uporczywie na jakiś cel. „Tylko ten, kto zapomni o sobie samym, zdoła zakosztować czystego istnienia oraz odczuć radość z niego”.

Chciwość czyni łakomym. Radość sprawia, że stajemy się weseli. Dlaczego uważamy, że klaun jest radosny? To nie jest radość z jego sztuczek, ale radość z tego, że umie wyrazić coś niezależnie od zastosowania, w sposób wolny, a więc to, co jest samym życiem. Dostrzega sprzeczności i pomaga innym je zobaczyć, parodiuje je, bawi się nimi, a wszystko znajduje ujście w rozbrajającym śmiechu, w który wszyscy się angażują.

Dobry klaun, uważa Dymitr, jest jak dziecko, które się bawi po prostu dlatego, że musi.

Gdybyśmy stali się jak dzieci, życie byłoby radośniejsze, zarówno dla nas, jak i dla innych.

Anton LichtenauerPozytywna energia

To, co nas wszystkich uskrzydla

Kto ma radość życia?

„Któż jest człowiekiem, co miłuje życie i pragnie widzieć dni szczęśliwe? (Ps 33,13 Wlg). Jeśli słysząc to, odpowiesz: „ja”, rzecze ci Bóg: Skoro chcesz mieć prawdziwe i wieczne życie, „powściągnij swój język od złego, a twoje wargi od słów podstępnych! Odstąp od złego, czyń dobro; szukaj pokoju, idź za nim!” (Ps 34,14-15).

To zdanie znajduje się na początku reguły św. Benedykta (Prolog 15–17). Przez 25 lat prowadziłem w opactwie Münsterschwarzach spotkania z młodzieżą. Mottem, które przyświecało mi w pracy z młodymi ludźmi były właśnie te słowa z reguły św. Benedykta, które napisał w prologu, zapraszając młodych mężczyzn do klasztoru i stawiając im pytanie: „Kto miłuje życie?” Naszym celem było nauczenie młodzieży radości życia. Radość życia jest różna od tego, co lansuje społeczeństwo konsumpcyjne. Nie jest powierzchowną wesołością, lecz sztuką życia chwilą obecną, z zaangażowaniem wszystkich zmysłów, z dostrzeganiem tego, co w danym momencie jest. Sztuka bycia obecnym wymaga po pierwsze uważności, a po drugie umiejętności rezygnacji, pozbycia się tych wielu wewnętrznych głosów, które nieustannie czegoś chcą lub targają nami na wszystkie strony.

Na danej chwili skoncentruję się tylko wtedy, kiedy uwolnię się od pragnienia posiadania, jeśli będę potrafił zapomnieć o sobie samym. Muszę uwolnić się przede wszystkim od ciągłego stawiania sobie pytania: co z tego będę miał? Co w tym momencie czuję? Tylko ten, kto zapomni o sobie samym, będzie zdolny zasmakować w czystym istnieniu i poczuć radość z niego płynącą.

Więcej rozrywki i zabawy – mniej radości

Język doskonale oddaje niuanse semantyczne związane z radością oraz zabawą i rozrywką. Słowo radość pochodzi od rdzenia froh, który oznacza miłe wewnętrzne poruszenie. Kiedy się cieszę, moje serce bije radośniej. Radość ma coś wspólnego z ochotą do życia. Ochota jest odczuciem serca. W słowie Vergnügen tkwi słowo genug, którego używa się wtedy, kiedy chce się zakomunikować: „już mam dosyć”. Pierwotnie słowo to miało zastosowanie w języku prawniczym. Jeśli ktoś zapłacił mi odpowiednią kwotę, wtedy byłem zadowolony i wesoły. Pragnienie rozrywki i zabawy ma coś z powierzchowności oraz dokonywania opłat. Płacę, abym miał rozrywkę, abym otrzymał wystarczająco z tego wszystkiego, co kryje się pod hasłem „zabawa”. Taka rozrywka rzadko kiedy sięga aż do serca. Gdy coś sprawia nam radość, serce podskakuje, a gdy coś jest tylko rozrywką, mamy poczucie, że otrzymaliśmy jakąś równowartość tego, za co zapłaciliśmy. Hermann Hesse, który intensywnie zastanawiał się nad tą zależnością, powiedział: „Przykładanie zbyt dużej wagi do czasu, pośpiech jako najważniejszy wyznacznik naszej formy życia to bez wątpienia najbardziej niebezpieczny wróg radości. Hasłem jest tutaj: możliwie jak najszybciej możliwie jak najwięcej. Z takiej postawy płynie coraz więcej rozrywki i coraz mniej radości”. Hesse zawsze bardzo uważnie obserwował swoje otoczenie, był zagorzałym krytykiem nieopanowanej pogoni za coraz to nowymi rozrywkami. Kto ciągle jest w pośpiechu, ten nie umie się radować ani cieszyć. Rozrywki, za którymi goni dzisiejszy człowiek, aby zakosztować trochę zabawy, są ostatecznie namiastką, czymś zastępczym. Są również wewnętrzną niezdolnością do odczuwania radości. Radość wymaga skoncentrowania się na chwili obecnej i zwolnienia tempa. Kto goni od jednego wrażenia do drugiego, przeżywa co najwyżej krótkotrwałe zadowolenie. Hermann Hesse dostrzegał w pośpiechu wroga radości i przyczynę tego, że zamiast radości szuka się tylko przyjemności i rozrywki, którą można na krótki czas kupić. Kto pragnie nauczyć się radości, musi zwolnić tempo, musi się ćwiczyć w tym, aby być obecnym w danej chwili, zamiast nieustannie gonić za nowymi rozrywkami, które ma zamiar schwytać, aby mieć wreszcie dosyć. I tak nigdy nie zaspokoją one jego serca i jego tęsknoty.

Żadnych wymuszonych żartów

„Matką rozpusty nie jest radość, lecz brak radości”. Fryderyk Nietzsche, filozof ekstazy, stwierdził z całą powagą, że jeśli ktoś żyje rozpustnie i nie chce pominąć żadnej rozrywki, wtedy – jak zauważył – ma to swoją przyczynę nie w radości, która szuka sposobu ekspresji, lecz wręcz przeciwnie, w braku radości. Kto jest niezdolny do radości, ten ma wewnętrzny przymus bycia w drodze, w nieustannym poszukiwaniu rozrywek i zabawy. Nie zna umiaru. To brzmi paradoksalnie, ale brak radości jest matką żądzy rozrywek i manii uciech. Społeczeństwo konsumpcyjne, nastawione wyłącznie na przyjemności jest odzwierciedleniem smutku i melancholii naszych czasów. Jest to czas pozbawiony radości, w którym szuka się uciech, ponieważ utraciło się radość w sercu. Bardzo często korzysta się z tych uciech kosztem innych. Ośmiesza się ich, aby samemu mieć rozrywkę. Prawie w ogóle się nie zauważa, jak nieludzkie jest społeczeństwo konsumpcyjne i jak ranią się w nim ludzie nawzajem. Nie jest ono zaproszeniem do wspólnej radości życia, lecz dążeniem, aby mieć swoje rozrywki i uciechy, bez zwracania uwagi na drugiego człowieka, którego traktuje się jako przedmiot i obiekt służący do zabawy.

Gdy obserwuję ludzi, którzy zyskali to, co nazywają rozkoszą, często zauważam smutne i puste twarze. Kiedy sądzą, że nikt ich nie obserwuje, wychodzi na jaw cały tkwiący w nich smutek. Chcą przepędzić ponury nastrój swoich serc. Ale nie udaje im się to. Przyjemności pozostają na powierzchni. Nie przenikają w głąb serca.

Na dnie serca mieszka jednak radość, dostępna dla każdego człowieka, czekająca na odkrycie jak skarb.

Pożeracze szczęścia

„Żądza rozrywek jest nienasycona, a najchętniej pożera szczęście”. Austriacka autorka Marie von Ebner-Eschenbach dochodzi do sedna sprawy i ujmuje to tak: istnieje żądza rozrywek, uzależnienie od nich. Nie ma zaś żądzy radości. Uciechy mogą doprowadzić do choroby. Człowiek staje się nienasycony. Nigdy nie ma dosyć i wciąż musi mieć coraz więcej. Uzależnia się od tego. Mania i uzależnienie są chorobą. Kto pędzi od jednej rozrywki do drugiej, ten staje się niezdolny do prawdziwej radości. Marie von Ebner-Eschenbach porównała destrukcyjny charakter tej postawy z zaburzeniem odżywiania takim jak bulimia: żądza rozrywek i przyjemności pożera szczęście. Przyjemności nie przynoszą szczęścia, lecz niszczą je. Dlatego trzeba wstrzemięźliwości i umiarkowania oraz ograniczenia się tylko do „tu i teraz” i skoncentrowania na tej radości, którą niesie chwila.

„Nie” dla uciech i rozrywek

„Człowiek nie narodził się dla uciech i rozrywek, ale dla radości”, powiedział Paul Claudel. Ma to swoje odbicie już w samym języku. Niemieckie słowo „rozrywka” (Vergnűgen) pochodzi z języka prawniczego i handlowego; było używane pierwotnie na oznaczenie zadowolenia, zaspokojenia i uiszczenia opłat. Człowiek nie narodził się po to, aby zostać zaspokojony, mieć wszystkiego pod dostatkiem, by egzekwować swoje roszczenia. Człowiek narodził się dla radości. Termin „radość” (z niemieckiego Freude), pochodzi od słówka froh i ma coś wspólnego ze zwinnością, wzruszeniem, ruchem, podskokami. Kto się raduje, ma wrażenie, jakby wewnętrznie podskakiwał. Ewangelista Łukasz opisał to na przykładzie spotkania Maryi z Elżbietą: „(…) skoro głos Twego pozdrowienia zabrzmiał w moich uszach, poruszyło się z radości dzieciątko w moim łonie”(Łk 1,44). Staroniemieckie słowo „radość” – frewida, frouwida jest spokrewnione ze szwedzkim słowem fröjd, które oznacza żywotność, radość życie, ochotę do życia. Radość jest bliższa zamiłowaniu i rozkoszy niż rozrywka i uciecha. Te ostatnie są tylko zaspokajaniem pragnień, radość natomiast wprowadza we mnie życie, budzi żywotność. Sprawia, że chce mi się podskakiwać. Napełnia mnie rozkoszą.

Zachwyt w oczach

„Ironią i sprzecznością jest to, że ciągle szukamy intensywnych przeżyć, jakiegoś punktu kulminacyjnego, choć możemy go znaleźć wokół nas, we wszystkich rzeczach, które zachwycają nasze oczy”. Tak pisała poetka Anais Nin jeszcze przed pojawianiem się społeczeństwa konsumpcyjnego. Społeczeństwa, które szuka zaspokojenia, łaknąc nadzwyczajnych wrażeń. Tęsknota za nimi jest głęboko zakorzeniona w ludzkiej duszy. Ale co jest tym szczytem i punktem kulminacyjnym?

Psycholog Abraham Maslow mówi o „doświadczeniach szczytowych”. Takich doświadczeń nie można „sprawić”, czyli sztucznie zainscenizować. One zdarzają się, kiedy jesteśmy w pełni skoncentrowani na chwili obecnej. Wtedy takim szczytowym doświadczeniem może stać się wschód słońca. Albo narodziny dziecka czy też podziwianie wspaniałej górzystej okolicy.

Takie punkty kulminacyjne są obecne nawet w zwykłych rzeczach, ale by je dostrzec, musimy mieć szeroko otwarte oczy.

Siła napędowa

Filozofowie greccy uważali ochotę i zamiłowanie za pozytywną siłę napędową naszego postępowania. W każdym razie Platon, największy grecki filozof, rozróżnia różne formy przyjemności i radości, w zależności od tego, ku czemu są skierowane. Jeśli zamiłowanie kieruje się ku wielkim wartościom etycznym lub na mądry, prawdziwie moralny cel, wtedy jest czymś godnym człowieka. Czysto ziemska przyjemność jest dla niego raczej podejrzana. Według Platona przyjemność odbudowuje wewnętrzną równowagę człowieka. Jest ważna dla jego zdrowia wewnętrznego. Arystoteles miał inne poglądy na przyjemności. Uważał, że są częścią składową doskonałego czynu. Jeśli człowiek całkowicie da się pochłonąć jakiejś czynności, zawsze doświadcza radości i przyjemności. Radość towarzyszy czynom. Jeśli będziemy w pełni korzystać z naszych naturalnych zdolności, to doświadczymy przyjemności i radości.

Utrata przyjemności

Przyjemność była w teologii przez długi czas tematem marginalnym i niechętnie podejmowanym. Zbyt szybko i za długo kojarzono ją z przyjemnością seksualną i traktowano raczej jako zagrożenie dla człowieka, a nie jako spełnienie. Ojcowie Kościoła widzieli w przyjemności oznakę i cechę charakterystyczną upadłego człowieka, a więc człowieka naznaczonego grzechem. Traktowano ją jako pragnienie ziemskiej przyjemności i stawiano na równi z pożądaniem. Pożądliwość ciała zalicza się do siedmiu grzechów głównych. Jako jej przeciwieństwo ojcowie Kościoła ukazują radość zbawionego człowieka. A ponieważ rozumiano tę radość jedynie w sposób czysto duchowy, to wartościujące myślenie spowodowało, że stracono z oczu cały obszar związany z radością i przyjemnościami życia, którego wartość gdzieś zniknęła. Augustyn dostrzega w przyjemności opacznie rozumianą miłość świata. Natomiast poważny teolog średniowieczna, Tomasz z Akwinu, traktuje przyjemności bardziej pozytywnie. Etyczną wartość posiada według niego nie tylko przyjemność duchowa, lecz także cielesna. W każdym razie wartość ta jest nakierowana na cel, ku któremu zdąża ta przyjemność.

Najwyższa przyjemność

Tomasz z Akwinu dostrzega w przyjemności seksualnej ślad, „który pochodzi z wnętrza boskiej natury, to znaczy z Jego istoty jako Trójcy”. Przyjemność jest pełnią i bogactwem, a przez to odbiciem Boga, który w swojej istocie Trójcy jest najwyższą przyjemnością. Kościół nigdy nie rozwinął tej teologii przyjemności, chociaż przez długi czas teologia Tomasza z Akwinu stanowiła normę całej myśli teologicznej. Według Tomasza przyjemność jest pełnym zaspokojeniem całej ludzkiej istoty. W przyjemności seksualnej ciało doświadcza niewypowiedzianego poczucia szczęścia. Również pragnienia i tęsknoty duszy zostają w tym momencie zaspokojone. Poprzez przyjemność seksualną człowiek otwiera się na coś, co go przerasta. Doświadcza wtedy głębokiej wewnętrznej wdzięczności. Bóg podarował człowiekowi tę przyjemność, aby mógł się cieszyć z dobrych darów Bożych. On wszystko uczynił dobrym.

Raj

Jan Chryzostom powiedział, że Bóg pozostawił ludziom trochę rzeczy z raju, a mianowicie gwiazdy na niebie, kwiaty na łące i oczy dziecka. Tomasz z Akwinu uzupełnia tę listę o jeszcze dwie rzeczy, o których zapomniał Chryzostom: wino i ser.

Jan Chryzostom był najzdolniejszym kaznodzieją Kościoła Wschodniego. Nie bez przyczyny otrzymał przydomek „złotousty”. Głosił naukę Jezusa tak, że ludzie byli poruszeni. Nie schlebiał nikomu, ganił egoizm bogatych, a jego krytyka stosunków społecznych sprawiła, że nie był lubiany i swoje kazania przypłacił wygnaniem. Chryzostom nie był jednak nieugiętym moralistą. Potrafił dostrzegać piękno życia i ślady Boga, które są w naszym świecie pozostałościami z raju. Są nimi gwiazdy na niebie, wprawiające w podniosły nastrój, nasze serce, kwiaty na łące, które cieszą swym pięknem oraz oczy dziecka, z których promieniuje szczęście. Tomasz z Akwinu, który najwyraźniej nie gardził dobrym jedzeniem i wyśmienitym winem, dołączył do tych niewinnych rzeczy, wymienionych przez Chryzostoma, jeszcze dwie całkiem ziemskie: jedzenie i picie – ser i wino. Kto próbował wyśmienitego włoskiego sera własnej produkcji, popijając go lampką tamtejszego czerwonego wina, ten z pewnością przyzna rację Tomaszowi z Akwinu. Musi w tym być smak raju, który unosi nas ku innemu światu. W takich momentach możemy doświadczyć przedsmaku wieczności.

Smak przyjemności

Radość jest czymś innym niż przyjemność. Ma wprawdzie coś wspólnego z przyjemnością, ale radość może być czysto duchowa. Przyjemność ma w sobie zawsze coś ziemskiego. Ma posmak namiętności. Wyraża się poprzez ciało i w ciele. Przyjemność ogarnia i porusza całego człowieka. W każdym razie za bardzo połączyliśmy ją z tym, co ziemskie, tak że usunęliśmy ją z obszaru duchowego. Wydaje nam się zbyt podejrzana. Również wśród teologów zdania na ten temat są podzielone. Johann Baptist Metz, teolog pochodzący z Bawarii, współwydawca międzynarodowego czasopisma teologicznego, zaprosił raz do Monachium kolegów-wydawców z różnych krajów. W czasie wieczornego przyjęcia zapytano go, co takiego szczególnego ma w sobie Bawaria. Jego odpowiedź brzmiała: „Bawarczycy mają naturalną radość z religii i mistyczną radość z piwa”. Przy późniejszej okazji, również w bawarskiej okolicy słynącej z dobrego wina, zmienił nieznacznie tę definicję – świadczącą o przynależności do wspomnianego przez niego rodu – i powiedział o „ziemskiej radości z Boga i mistycznej radości z wina”. Byłoby z korzyścią dla naszej duchowości, gdyby radość z Boga nabrała ziemskiego smaku, smaku dobrego jedzenia, piękna stworzenia i przyjemności z tego, że żyjemy w ciele. A radość z wina, które jest owocem ziemi, powinna być pełna mistyki. Pijąc dobre wino, mogę czasami doświadczyć ekstazy w Bogu. Wtedy odczuwam jego cudowny smak. Również dla Johanna Baptista Metza ten niepowtarzalny smak wina jest przedsmakiem Boga, który napełnia nasze życie miłością i upaja nas. To odnosi się oczywiście nie tylko do Bawarii i Bawarczyków.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: