Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Matka diabła. Kulisy rządów Chruszczowa - ebook

Wydawnictwo:
Tłumacz:
Data wydania:
19 lutego 2020
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Matka diabła. Kulisy rządów Chruszczowa - ebook

Historyk i analityk wojskowy Wiktor Suworow w swojej najnowszej książce odtwarza wydarzenia z przełomu lat 50. i 60., na skutek konfrontacji ZSRR i USA ludzkość znalazła się wtedy na progu trzeciej wojny światowej i o mało nie została unicestwiona w globalnej katastrofie atomowej.

Łącząc znane i mało znane fakty w jedną całość, autor ukazuje kulisy rządów Nikity Chruszczowa w latach 1953–1964. Przedstawia rzeczywisty obraz radzieckiej kosmonautyki, wraz z legendarnym lotem Jurija Gagarina, oraz prawdziwe przyczyny kryzysu berlińskiego i kubańskiego, przemilczane przez oficjalną propagandę, polityków i historyków. Opisuje też starcie służb szpiegowskich obu mocarstw i sprawę pułkownika Olega Pieńkowskiego, który dostarczał tajne informacje wywiadowi zachodniemu i prawdopodobnie ocalił nasz świat przed zagładą.

Wiktor Suworow – właściwie Władimir Bogdanowicz Rezun – to znany rosyjski pisarz i historyk. Ukończył Wojskową Akademię Dyplomatyczną w Moskwie, a następnie był rezydentem GRU w Genewie. Po ucieczce do Wielkiej Brytanii został zaocznie skazany na karę śmierci. Dom Wydawniczy REBIS opublikował większość jego książek, m.in. Akwarium, GRU, cykle „Lodołamacz” i „Cień zwycięstwa” oraz powieści kryminalne z cyklu o Nastii Strzeleckiej.

Kategoria: Historia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7818-111-8
Rozmiar pliku: 2,2 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Zamiast czarodziejskiego obrusa – święta gazeta „Prawda”. Na gazecie – trzy graniaste szklanki, topione serki, chropowate ogóreczki, aromatyczna cebula, pajda chleba, pęto kiełbasy, flaszka z domkiem na nalepce i napisem „Stolicznaja”. Wokół gazetki trzech chłopów w takich samych pozycjach jak na obrazie Pierowa _Odpoczynek myśliwych_. Tylko zamiast pożółkłej trawy – materacyki z gąbki na betonowej wylewce hali montażowej, za ich plecami zamiast jesiennego lasu i bezkresnych przestrzeni – czteroosiowa platforma kolejowa specjalnej konstrukcji, a na niej – bomba o dwumetrowej średnicy i ośmiu metrach długości.

Osiem metrów – jeżeli nie liczyć zapalników, dwóch wysuniętych do przodu ostrych stalowych bolców po półtora metra każdy. Nazywa się to po prostu – „Wyrób 602”. Wyrób montowano bezpośrednio na platformie kolejowej. A żeby platforma znalazła się w dogodnym dla montażu miejscu, trzeba było wyburzyć ścianę, rozebrać posadzkę i położyć tory bezpośrednio w hali montażowej.

Wyrób waży 26 413 kilogramów.

Zostanie zrzucony z samolotu bombowego Tupolew Tu-95W.

Żeby samolot mógł oddalić się od miejsca wybuchu przynajmniej o sto kilometrów, bomba będzie opadała na spadochronie, który waży 813 kilogramów. Kopuła spadochronu – 1600 metrów kwadratowych. Wyrób razem ze spadochronem waży 27 ton. Z okładem.

Jeżeli spadochron nie otworzy się albo otworzy się ze zbyt dużym impetem, specjalny mechanizm w bombie nie pozwoli jej eksplodować przed czasem. Ale załoga samolotu-nosiciela w niezawodność tego mechanizmu specjalnie nie daje wiary.

Reszta urządzeń powinna zadziałać jak należy. Właśnie za przyszłe powodzenie polano po bratersku na trzech aromatyczny ognisty płyn.

Bomba – trójfazowa. Na określonej wysokości – a to nie mniej niż cztery kilometry – zadziała pierwszy stopień o mocy półtora miliona ton trotylu. Ten wybuch zainicjuje działanie drugiego stopnia, 5 milionów ton, a ten z kolei będzie detonatorem dla trzeciej, dziesięć razy potężniejszej fazy. Eksplozja powinna być porządna. Moc łączna coś około 55–57 milionów ton. Przy takiej mocy za dokładność nie można ręczyć. Może osiągnie 30–40 milionów albo może przekroczy 70. Ale z ręką na sercu, to przyznajmy się przynajmniej sami wobec siebie: czy nie jeden czort, 30 czy 70? Bo w każdym razie to jest kilka tysięcy razy więcej niż w Hiroszimie.

Ale to nie wszystko. Cały dowcip polega na tym, że radzieccy naukowcy w końcu znaleźli rozwiązanie i stworzyli ładunek, którego mocy nic nie ogranicza. W ogóle nic. Do identycznego korpusu o długości tylko ośmiu metrów można, jeżeli taka będzie wola, wcisnąć ładunek 100 milionów ton, można cały miliard! Miliard!!! I wysadzić Ziemię w jasną cholerą! Znakomity pomysł: po prostu wysadzić!

Tak więc twórcy po zakończeniu montażu i przykręceniu ostatniej śrubki pili w tamtej chwili nie ot tak sobie, a z konkretnego powodu.

Wypili faceci i się zamyślili: Jak by tu nazwać swoje dzieło? „Wyrób 602” – dobrze. Tak pozostanie we wszystkich dokumentach. Ale zbyt razi nasze ucho. Chce się czegoś romantycznego!

– Car Bomba!

– Nie nadaje się.

– Dlaczego?

– Wykpią. Stoi na Kremlu Car Puszka, kalibru prawie metrowego, waży 40 ton. Powinna była strzelać kamiennymi kulami po tonie każda. Tylko czy kiedykolwiek wystrzeliła ta armata? Obok Car Kołokoł – 200 ton. Nigdy nie zadzwonił. W 1915 roku zbudowano car czołg Lebiedienki. Nie potrafił ruszyć z miejsca. Czy chcemy się znaleźć w tym gronie?

– Pierwsza radziecka bomba atomowa nazywała się Tatiana. Może i my nadamy naszej jakieś imię?

– Jakie?

– A chociażby Iwan!

– Znowu nie to!

– Niby dlaczego?

– W rosyjskich baśniach Iwan jest zawsze głupi. Damy jej na imię Iwan, a wszyscy, którzy będą mieli do czynienia z bombą, od razu przekręcą na Głupiego Iwana.

– Racja.

– Wiem, chłopaki!

– Mów.

– Nikita Chruszczow obiecał pokazać Ameryce matkę diabła. A co mógł pokazać oprócz swojej żylastej, guzowatej pięści? Teraz może! Oto ona, ślicznotka! Oto ona, kochana! Oto ona, w całej swojej olśniewającej okazałości i majestacie – „Matka diabła”!Lokomotywa jakoś tak bardzo delikatnie przycisnęła się buforami do buforów specplatformy. Szczęknęły głowice sprzęgu automatycznego. Główny konstruktor Julij Borisowicz Chariton głęboko westchnął i po raz ostatni musnął dłonią wypolerowany bok grubaski: nie zawiedź, kochana, nie spraw mi zawodu, najdroższa. Serce się mu ścisnęło: przecież odprowadza ją, swoją faworytę, w ostatnią drogę.

I odwróciwszy się, nie patrząc już na nią, machnął do maszynisty z goryczą: ruszaj!

Lokomotywa płynnie, jakby od niechcenia, pociągnęła platformę, wyprowadziła ją z hali i zamarła. W świetle księżyca ślicznotka zalśniła tym szmaragdowo-srebrzystym blaskiem, który kładzie się w poprzek Dniepru w jasną noc. Gdyby ktoś nie wiedział, że na platformie wywieziono bombę, to mógł sobie pomyśleć, że nie jest to wcale bomba, a nieduża, zgrabna łódź podwodna dla dywersantów: była tak piękna i doskonała jak zamarznięta kropelka. Ale nie ma tu osób postronnych. Obcym wstęp wzbroniony. Są tu tylko swoi. I wszyscy wiedzą, że to nie łódeczka, a coś zgoła innego. Wszyscy wiedzą, że w tej ośmiometrowej „kropelce” zamknięto moc, której nikt przedtem nigdy nie posiadł.

Superpotężne bomby należy wyprowadzać z hal montażowych tylko w nocy. W taką noc wszyscy, którzy bezpośrednio nie biorą udziału w załadunku wyrobu, powinni spać. Ale któż w taką noc zaśnie?

W pobliżu hali montażowej powinni znajdować się tylko ci, którzy biorą udział w ostatnich przygotowaniach. Reszta nie ma czego tu szukać. Nie ma tu obcych. Są niedaleko, za oknami hal i laboratoriów. Każde okno, które wychodzi na pomost hali montażowej, było oblepione okularnikami w białych fartuchach. Kto oprze się pokusie, żeby zerknąć na swoje dzieło? Przynajmniej z daleka? Przynajmniej kątem oka? Każdy włożył cząstkę własnej duszy w stworzenie ślicznotki. Ale zmontowaną widzieli nieliczni. Wypłynęła lokomotywa z hali, wyciągnęła platformę ze lśniącą „kropelką” i rozległ się zwycięski okrzyk na korytarzach, gabinetach i halach: Ach, jakaż ona piękna!

Jak przetransportują „kropelkę”? Okryją brezentem? Wcale nie. Najpierw ją przymocują tak, żeby nawet nie drgnęła. Ogrodzą metalowymi kratami w czarno-pomarańczowe pasy, na amen mocując jedną do drugiej, budując z nich wytrzymały szkielet. Nawet jeżeli zdarzy się wypadek i „kropelka” zacznie koziołkować razem z wagonem – obudowa uchroni ją przed sińcami i potłuczeniami.

Podczas podróży po kraju platforma z „kropelką” będzie wyglądała jak zwykły wagon pocztowy bez okien, dość brudny, dość poobijany, ze wszystkimi stosownymi napisami po bokach. A na czas montażu wyrobu zdjęto dach i ściany wagonu. Po zakończeniu montażu potężny dźwig postawił ściany i dach tam, gdzie ich miejsce, przykrywając „kropelkę” jakby wielką metalową skrzynią.

Na tym nie koniec. „Kropelka” potrzebuje czułości i szczególnej troski. W jej wagonie stworzono stosowny mikroklimat – uważaj, kochana, nie zmarznij. Noce są chłodne. Już jest październik.

Właściwi towarzysze ogarnęli wagon krytycznym spojrzeniem przymrużonych oczu, skinęli głowami: wszystko w porządku, wagon jak każdy inny. Nikt nie zwróci na niego uwagi. Teraz lokomotywa odprowadzi wagon pocztowy na tor zapasowy. Tu powstanie skład: lokomotywa, wagon ochrony, wagon personelu technicznego, wagon główny z ładunkiem, wagon ze sprzętem zabezpieczającym i jeszcze jeden wagon ochrony.

Tam również na torze zapasowym wymienią maszynistów. Ci, co widzieli bombę, są szczególnie sprawdzeni. Tu pracują i mieszkają; i oni sami, i ich dzieci na zawsze tu pozostaną. A nowa brygada maszynistów nie ma pojęcia, co będzie wiozła: wagony jak to wagony, wszystkie zielone, wszystkie takie same.

Nawiasem mówiąc, ochrona też nie musi wiedzieć, co ochrania. Ochrona powinna tylko pamiętać artykuł z „Regulaminu służby wartowniczej”: czujnie ochraniać i wytrwale bronić. Reszta – nie ich psi interes.

Punkt docelowy eszelonu – miasto Gorki. To stacja końcowa. Jako pierwszy ruszy eszelon składający się z lokomotywy i dziesięciu wagonów towarowych. Za nim główny, ten, który transportuje „kropelkę”. Maszyniści głównego składu dostali rozkaz: trzymać się jak najbliżej eszelonu z przodu, nie tracąc z oczu czerwonej lampki ostatniego wagonu. Z tyłu – jeszcze jeden skład, też w zasięgu wzroku. Tak pędził z tyłu do samego Gorkiego. Co prawda, nie napierając.

Do Gorkiego dotarli bez przygód. Maszyniści zauważyli tylko coś dziwnego: nie minęli żadnego pociągu. Co się dzieje? Jak gdyby cały ruch do samego Gorkiego zamarł. Dziwne.

W Gorkim – koniec trasy.

Ale tak tylko powiedziano maszynistom i ochronie, dziękując za dobrą pracę. W Gorkim wymieniono wszystkie trzy lokomotywy wszystkich trzech pociągów z maszynistami i całą ochroną. Jednocześnie – całą dokumentację dla trzech składów. Z dokumentów wynikało, że niby przyjechali z Taszkientu.

Kolejny etap – od Gorkiego do Kirowa. Teraz na tym odcinku zatrzymano cały ruch kolejowy w obie strony. Teraz tu całą linię objęto ochroną wojska i milicji. Teraz na tej trasie zablokowano wszystkie przejazdy kolejowe. Znowu pociąg buforowy na czele, za nim główny, z tyłu jeszcze jeden buforowy. Żeby nikt przypadkiem nie uderzył w ten, który przewozi delikatny ładunek.

W Kirowie jeszcze raz wymieni się maszynistów i ochronę. Jednocześnie zmienią numery pociągów i całą dokumentację. Na temat przejazdu trzech pociągów będą wiedziały tylko wielkie szychy w resorcie kolejowym: szczególnie niebezpiecznych więźniów przewożono... z Briańska.

Potem rozkaz: oczyścić wszystkie trasy do Kotłasu! Linię pod ochronę! Zamknąć przejazdy! Powiadomić Kotłas, że jadą specpociągi z więźniami z Erewania. Aresztanci nie będą się opalać na południu. Ich miejsce jest na północy!

I tak do samej Workuty.

Na każdej kolejnej stacji nowe papiery. Gdyby ktoś chciał odtworzyć na podstawie papierów przebytą trasę, to nic by to nie dało. A już określenie początku trasy jest niemożliwe z założenia. Dlatego, że nie istnieje. Miejsce, gdzie „kropelkę” stworzono i zmontowano, wyłączono spod administracji władz lokalnych i usunięto ze wszelkich ewidencji. Nie ma go ani na mapach, ani w dokumentach.

Postanowiono zdetonować „Matkę diabła” na obiekcie Moskwa-700. Nie myślcie, że to w Moskwie albo jej okolicach. Nie. Obiekt Moskwa-700 to poligon jądrowy na Nowej Ziemi.

Tego samego dnia, 17 października 1961 roku, kiedy ważącą 26 ton „kropelkę” wywieziono z hali montażowej, pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego, przewodniczący Rady Ministrów ZSRR towarzysz Nikita Siergiejewicz Chruszczow oznajmił z trybuny XXII Zjazdu KPZR:

– Chcę powiedzieć, że z dużym powodzeniem przeprowadzamy testy nowej broni jądrowej. Niedługo te testy zakończymy. Najwidoczniej pod koniec października. Na zakończenie prawdopodobnie zdetonujemy bombę wodorową o mocy 50 milionów ton trotylu. (_Oklaski_.) Mówiliśmy, że mamy bombę o mocy 100 milionów ton trotylu. To prawda. Ale nie będziemy detonować takiej bomby, dlatego że jeżeli ją wysadzimy nawet w najbardziej odległych terenach, to wtedy możemy sobie okna powybijać. (_Burzliwe oklaski_.) Dlatego jeszcze się wstrzymamy i nie będziemy detonować tej bomby. Ale jeśli wysadzimy 50-milionową bombę, przetestujemy mechanizm dla 100-milionowej bomby. Jednak, jak mówiono kiedyś, daj Boże, żebyśmy tych bomb nie musieli nigdy wysadzać nad żadnym terytorium. To jest największe marzenie naszego życia! (_Burzliwe oklaski_.)

XXII Zjazd KPZR omawiał nowy, teraz już trzeci program partii komunistycznej.

Pierwszy, przedrewolucyjny program: zdobyć władzę!

Program wykonano, władzę zdobyto. Dlatego w 1919 roku przyjęto drugi program: zbudować socjalizm!

Socjalizm zbudowano. Czym jest socjalizm? Odpowiedź Marksa jest prosta: to zniesienie własności prywatnej. Własność zniesiono. Co dalej? Dalej trzeci program: zbudować komunizm!

Trzeci program partii opublikowano 31 lipca 1961 roku we wszystkich gazetach centralnych. Nad programem partii debatował cały naród: w halach i na farmach, w kopalniach i w obozach brygad polowych, w zakładach naukowych i jednostkach wojskowych, na wielkich budowach i w odległych górskich wsiach. Był to najbardziej wzniosły program działania w historii ludzkości: do 1970 roku zbudować pierwszy etap komunizmu, do roku 1980 całkowity komunizm!

Wiele było w tym programie mądrych celów:

- Prześcignąć wielokrotnie poziom produkcji przemysłowej USA.

- Zapewnić w Związku Radzieckim najwyższy poziom życia w porównaniu z jakimkolwiek państwem kapitalistycznym.

- Dla każdej rodziny – bezpłatne mieszkanie, użytkowanie mieszkań też bezpłatne.

- Prąd, woda, gaz, ogrzewanie – bezpłatne.

- Bezpłatna komunikacja zbiorowa.

- Bezpłatne ubrania i wyżywienie dla uczniów. (Co prawda ten punkt zawarto już w programie 1919 roku, ale jeszcze nie został zrealizowany.)

- Bezpłatne żywienie zbiorowe w zakładach pracy.

- Znaczne zwiększenie wydajności pracy przy jednoczesnym znaczącym zmniejszeniu dnia i tygodnia pracy.

- Sanatoria, kurorty, domy wczasowe, bazy turystyczne – bezpłatne.

- Znaczna poprawa opieki medycznej ludu pracującego.

Zrozumiałe, że płatnej medycyny być nie może. Wszystkie leki – bezpłatne.

- Przedszkola, żłobki, sale gimnastyczne, baseny, stadiony – bezpłatne.

- Wpojenie szerokim masom moralności komunistycznej: przejście do systemu sklepów bez sprzedawców, do transportu zbiorowego bez konduktorów.

Zakładano przed 1980 rokiem stopniowe zanikanie roli państwa i wszystkich jego funkcji, przejście do samorządności obywatelskiej i wprowadzenie w życie wielkiej zasady: Od każdego według zdolności, każdemu według potrzeb.

Wieńczyło program potężne hasło: Partia uroczyście ogłasza: obecne pokolenie ludzi radzieckich będzie żyć w komunizmie.

Wszystko byłoby dobrze, ale w zdobyciu lśniących szczytów przeszkadzały czynniki zewnętrzne. Skoro nasze życie będzie tak wspaniałe, skoro można będzie pracować, ile dusza zapragnie, a brać, ile się chce, skoro wszystko będzie bezpłatne, znakomitej jakości i w niespożytych ilościach, to przecież uciśnieni proletariusze wszystkich państw kapitalistycznych będą chcieli tak żyć. Powstaną. A burżuje nie mogą do tego dopuścić. Dlatego z pewnością będą nam przeszkadzać, będą rzucać kłody pod nasze nogi, krzewić u nas wszystko, co najpodlejsze, oszukiwać i ogłupiać naszych obywateli, będą popierać u nas upadek obyczajów, bezczelność i chamstwo, kłamstwo i łgarstwo, narkomanię i pijaństwo, złodziejstwo, prostytucję, upadek obyczajów i przestępczość. Ale do tego się nie ograniczą. W imię zachowania swojego stylu życia będą musieli nas zniszczyć, żebyśmy swoim wzniosłym przykładem nie pokazywali proletariuszom całego świata, jak mogą żyć ludzie, którzy zrzucili kajdany zniewolenia kapitalistycznego. Burżuje z pewnością powinni dążyć do obalenia naszej władzy robotników i chłopów albo w ogóle do zniszczenia nas wszystkich.

Dlatego musimy się bronić.

Partia komunistyczna i jej leninowski Komitet Centralny, na którego czele stał wierny leninowiec towarzysz Chruszczow, doskonale rozumieli, że dla zwycięstwa komunizmu w Związku Radzieckim należy stworzyć odpowiednie warunki zewnętrzne, czyli zrobić coś, żeby kapitaliści nam nie przeszkadzali. Nie będą mogli przeszkodzić dopiero wówczas, gdy nie będzie ich w ogóle na tej planecie. Myśl jest prosta i zrozumiała.

Ale każdy dobry pomysł powinno się poprzeć czynem. Właśnie dlatego dwaj delegaci XXII Zjazdu KPZR, Sławski i Moskalenko, w tajemnicy opuścili salę obrad. W czasie przerwy Nikita Chruszczow na korytarzu, gdzie nie było niewtajemniczonych, uścisnął im dłonie i życzył powodzenia.

Na lotnisku Centralnym w Moskwie na Sławskiego i Moskalenkę czekał rządowy Ił-18. Kurs – na północ.

Moskalenko to marszałek Związku Radzieckiego, głównodowodzący Strategicznych Wojsk Rakietowych. Sławski to minister średniego przemysłu maszynowego.

A czym jest Ministerstwo Średniego Przemysłu Maszynowego ZSRR?

Wyjaśniam. Już w czasie II wojny światowej towarzysz Stalin powiedział: Należy rozwiązać problem nr 1. Natychmiast stworzono Główny Zarząd do spraw Problemu nr 1. Ale taka nazwa, nawet najbardziej tajna, mimo woli budziła pytanie: Na czym polega problem nr 1? Dlatego niebawem tę instytucję przemianowano na I Główny Zarząd przy Radzie Ministrów ZSRR. Zgodzicie się, że nazwa stała się mniej prowokacyjna. Ale na dobrą sprawę nazwy można było nie zmieniać, bo o istnieniu tej instytucji wiedzieli bardzo nieliczni.

Problem nr 1 nieuchronnie pociągał za sobą problem nr 2. Dlatego utworzono Główny Zarząd do spraw Problemu nr 2, któremu wkrótce zmieniono nazwę na II Główny Zarząd przy Radzie Ministrów ZSRR.

I Główny Zarząd niedługo potem rozrósł się do Ministerstwa Średniego Przemysłu Maszynowego, II Główny Zarząd z biegiem lat przekształcił się w Ministerstwo Ogólnego Przemysłu Maszynowego.

Ministerstwo Średniego Przemysłu Maszynowego – budownictwo obiektów atomowych, produkcja broni jądrowej.

Ministerstwo Ogólnego Przemysłu Maszynowego – produkcja rakiet dla przenoszenia tej broni.

Nadwołżański oddział Głównego Zarządu Budownictwa, KB-11, Zarząd Budownictwa 880 NKWD, Kremlew, Jasnogorsk, Arzamas-16, Arzamas-75, Gorki-130, laboratorium nr 2 AN ZSRR, zakłady 550, obiekt 550, baza 112 – wszystko to są nazwy tej samej instytucji, tego samego miejsca. Właśnie tego, gdzie projektuje się i produkuje ładunki atomowe. Najpotężniejsze na świecie.

Pociąg odjechał, błysnął czerwonymi światełkami ostatniego wagonu, zniknął w mroku.

A ludzie nie śpią. Rano też nikt nie może zabrać się do pracy. Jaka, do cholery, robota? Ludzie włóczą się po korytarzach. Wszyscy myślą o jednym: oby tylko wybuchła! Lekkie poirytowanie: po co Nikita Siergiejewicz powiedział na zjeździe o testach? Czy nie prościej byłoby poczekać, aż to arcydzieło dostarczą na miejsce, sprawdzą jeszcze raz i zdetonują? Uda się – hurra! Nie uda się – nikt się o tym nie dowie. Bo przecież może się nie udać. Nikt na świecie nigdy niczego podobnego nie stworzył i nie zdetonował. Prawdopodobieństwo, że coś pójdzie nie tak, jest bardzo duże. Wstydu się najemy: Nikita powiedział o 50 milionach ton, a ona osiągnie dużo mniej. I obliczenia wskazują na to, że główna koncepcja całej konstrukcji jest od początku błędna. Przecież były propozycje, żeby pójść inną drogą. A jeżeli się nie uda? Och, niech tylko wybuchnie!

Akademik Julij Borisowicz Chariton zamknął się w swoim gabinecie, zamarł przy telefonie. Musi czekać co najmniej dziesięć dni: aż dowiozą, aż jeszcze raz sprawdzą... Gdyby tylko wybuchła. Gdyby...

_Ciąg dalszy w wersji pełnej_

_Dostępne w wersji pełnej_

_Dostępne w wersji pełnej_

_Dostępne w wersji pełnej_

_Dostępne w wersji pełnej_
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: