Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Medycyna wokół nas - ebook

Data wydania:
1 stycznia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Medycyna wokół nas - ebook

Słynny błazen Stańczyk niegdyś twierdził, jakoby w Polsce było najwięcej lekarzy. Dziś wiemy, że trochę przesadził – łączna liczba praktykujących medyków nieznacznie przekracza 120 tys. – ale miał rację co do tego, że medycyna jest naprawdę wszechobecna w naszym życiu. Coraz częściej zastanawiamy się, czy coś jest dla nas zdrowe, coraz chętniej zaczynamy dbać o siebie, by zapobiec chorobom. A lekarze i najnowsze odkrycia naukowe mogą nam w tym skutecznie pomóc. Czytając tę książkę dowiesz się m.in.: - Kiedy nagłe zmiany pogody mogą doprowadzić do śmierci człowieka.
- Jakie sztuczki medyczne są powszechnie wykorzystywane przez sportowców do mniej i bardziej legalnego dopingu.
- Dlaczego tak nam smakują słodycze, słone przekąski czy tłuste potrawy.
- Dlaczego komary lubią krew jednych ludzi, a innych nie.
- Kogo zimna kąpiel doprowadza do ekstazy.
- Czy należy bać się telefonów komórkowych, czy raczej słupów wysokiego napięcia.

Kategoria: Literatura faktu
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7778-229-3
Rozmiar pliku: 645 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

„Dla­cze­go nie idziesz na ja­kieś hu­ma­ni­stycz­ne stu­dia?” – py­ta­li zna­jo­mi i na­uczy­cie­le, gdy do­wie­dzie­li się, że wy­bra­łem me­dy­cy­nę. Wte­dy, w kla­sie ma­tu­ral­nej, nie po­tra­fi­łem tego spój­nie wy­ja­śnić. Od dzie­ciń­stwa fa­scy­no­wa­ła mnie na­uka, szcze­gól­nie bio­lo­gia i che­mia, ale trak­to­wa­łem to ra­czej jak hob­by. Do­brze ra­dzi­łem so­bie z an­giel­skim i pi­sa­łem świet­ne wy­pra­co­wa­nia z pol­skie­go, ale nie chcia­łem stu­dio­wać fi­lo­lo­gii, psy­cho­lo­gii ani dzien­ni­kar­stwa. Za­miast tego wy­bra­łem dzie­dzi­nę trud­ną, ale i pięk­ną; nie­sły­cha­nie zło­żo­ną, ale i fa­scy­nu­ją­cą; a do tego jesz­cze wszech­obec­ną.

Trud­no by było zna­leźć bar­dziej po­wszech­ny ele­ment ży­cia współ­cze­sne­go czło­wie­ka. Me­dy­cy­na to­wa­rzy­szy nam od po­cząt­ku ży­cia (a na­wet tro­chę wcze­śniej, je­śli weź­mie­my pod uwa­gę po­tęż­ny ar­se­nał me­tod wspo­ma­ga­nia roz­ro­du) aż po jego ko­niec (i tu też może się­gać jesz­cze da­lej dzię­ki trans­plan­to­lo­gii). Po­ma­ga nam chro­nić się przed cho­ro­ba­mi dzię­ki szcze­pie­niom. Do­ra­dza, co jeść i jak żyć, by za­cho­wać zdro­wie albo zwięk­szyć moż­li­wo­ści or­ga­ni­zmu – za­rów­no fi­zycz­ne, jak i umy­sło­we. Zwal­cza mniej i bar­dziej uciąż­li­we cho­ro­by. W koń­cu po­ma­ga nam god­nie za­koń­czyć ży­cie albo wy­ja­śnić ta­jem­ni­cę czy­jejś śmier­ci. Prze­ni­ka wszyst­ko do tego stop­nia, że cza­sem prze­sta­je­my ją za­uwa­żać, a szko­da, bo jest to te­mat pa­sjo­nu­ją­cy, o czym – mam na­dzie­ję – prze­ko­na się każ­dy, kto się­gnął po tę książ­kę.

Ja sam zaś – po wie­lu la­tach ucze­nia się me­dy­cy­ny i jesz­cze więk­szej licz­bie lat, któ­re po­świę­ci­łem na pi­sa­nie o niej – wiem już, co po­wi­nie­nem od­po­wie­dzieć tym, któ­rzy py­ta­li mnie kie­dyś o wy­bór kie­run­ku stu­diów. Nie ma bar­dziej „hu­ma­ni­stycz­nej” dzie­dzi­ny na­uki – bliż­szej czło­wie­ko­wi, ści­ślej z nim zwią­za­nej i wpły­wa­ją­cej na prak­tycz­nie każ­dy aspekt jego ży­cia.

Jan Stra­dow­ski

Szef dzia­łu na­uki „Fo­cu­sa”, z wy­kształ­ce­nia le­karz me­dy­cy­ny. Wię­cej – www.stra­dow­ski.netPro­gno­za zdro­wia

Po­go­da wpły­wa nie tyl­ko na na­sze sa­mo­po­czu­cie. Na­głe sko­ki ci­śnie­nia i tem­pe­ra­tu­ry po­tra­fią za­bić, choć pa­cjen­ci rzad­ko zda­ją so­bie z tego spra­wę.

Jan Stra­dow­ski

Na­le­ży mieć się na bacz­no­ści w trak­cie zmian po­go­dy i uni­kać w tym cza­sie pusz­cza­nia krwi z żył, wszel­kich wy­pa­lań i sto­so­wa­nia noża – ta­kie za­le­ce­nia da­wał sta­ro­żyt­nym le­ka­rzom Hi­po­kra­tes. Dziś po­dob­ną rolę za­czy­na­ją od­gry­wać pre­cy­zyj­ne pro­gno­zy po­go­dy, któ­re uwzględ­nia­ją wpływ zmian tem­pe­ra­tu­ry, wil­got­no­ści i ci­śnie­nia at­mos­fe­rycz­ne­go na zdro­wie czło­wie­ka. W ten spo­sób moż­na prze­wi­dzieć z kil­ku­dnio­wym wy­prze­dze­niem, że ty­sią­ce osób będą za­gro­żo­ne ostrym ata­kiem ast­my, za­wa­łem ser­ca lub uda­rem mó­zgu. Me­te­oro­lo­gia po­zwo­li wie­lu z nich unik­nąć cho­ro­by, a ci, któ­rzy będą mu­sie­li pod­dać się le­cze­niu, nie będą cze­ka­li w ko­lej­kach. „Dzię­ki me­dycz­nym pro­gno­zom po­go­dy uda­ło nam się le­piej zor­ga­ni­zo­wać pra­cę szpi­ta­la i za­osz­czę­dzić 400 tys. fun­tów rocz­nie” – twier­dzi prof. Wil­liam Bird z Roy­al Berk­shi­re Ho­spi­tal w An­glii, je­den z pio­nie­rów ba­dań nad bio­me­te­oro­lo­gią. Ta szyb­ko roz­wi­ja­ją­ca się dzie­dzi­na na­uki ma nie­wie­le wspól­ne­go z po­wszech­nie zna­nym zja­wi­skiem me­te­oro­pa­tii. Aż 70 proc. Eu­ro­pej­czy­ków skar­ży się na złe sa­mo­po­czu­cie w cza­sie zmian po­go­dy, ale w więk­szo­ści przy­pad­ków jest to ból gło­wy albo zmę­cze­nie. Tym­cza­sem oso­by cier­pią­ce na nad­ci­śnie­nie lub zbyt wy­so­ki po­ziom cho­le­ste­ro­lu mogą umrzeć tyl­ko dla­te­go, że je­sie­nią lub zimą tem­pe­ra­tu­ra za oknem spa­dła o 10 stop­ni. W ta­kich wa­run­kach ry­zy­ko ata­ku ser­ca ro­śnie u nich o 13 proc., a u tych, któ­rzy wcze­śniej prze­ży­li już za­wał, aż o 38 proc. – wy­ni­ka z ba­dań na­ukow­ców z Uni­ver­si­té de Lil­le II. Dla­te­go już nie­dłu­go pro­gno­zy po­go­dy będą za­wie­ra­ły nie tyl­ko ko­mu­ni­ka­ty dla aler­gi­ków oraz in­for­ma­cje o na­tę­że­niu pro­mie­nio­wa­nia UV, ale tak­że kon­kret­ne po­ra­dy dla osób cier­pią­cych na ast­mę czy cho­ro­bę wień­co­wą.

Aura na śmierć

Le­ka­rze sza­cu­ją, że let­nia fala upa­łów w 2004 roku za­bi­ła od 22 do 35 tys. Eu­ro­pej­czy­ków. Po­dob­nie mo­gło być la­tem 2006 roku. Ludz­ki or­ga­nizm ra­dzi so­bie z upa­łem w cią­gu dnia, je­śli nocą ma szan­sę się ochło­dzić i od­po­cząć. Jed­nak wów­czas – po­dob­nie jak w 2008 roku – tak­że noce były bar­dzo upal­ne. Ofia­rą wy­so­kiej tem­pe­ra­tu­ry pa­dły głów­nie oso­by star­sze i cier­pią­ce na prze­wle­kłe scho­rze­nia, u któ­rych naj­ła­twiej do­cho­dzi do od­wod­nie­nia, za­bu­rzeń krzep­nię­cia krwi i sko­ków ci­śnie­nia tęt­ni­cze­go. Wie­lu zgo­nów moż­na by jed­nak unik­nąć, gdy­by w Eu­ro­pie funk­cjo­no­wa­ły sys­te­my ostrze­gaw­cze ta­kie jak w Sta­nach Zjed­no­czo­nych.

W Fi­la­del­fii in­for­ma­cje o na­dej­ściu fali upa­łów po­ja­wia­ją się z wy­prze­dze­niem, a wła­dze udo­stęp­nia­ją miesz­kań­com in­fo­li­nie, or­ga­ni­zu­ją sa­mo­po­moc i otwie­ra­ją kli­ma­ty­zo­wa­ne schro­nie­nia dla naj­uboż­szych. „Ten sys­tem uchro­nił przed śmier­cią dzie­siąt­ki osób pod­czas wy­jąt­ko­wo go­rą­ce­go lata w 1995 roku” – za­pew­nia dr Lau­ren­ce Kalk­ste­in z Uni­ver­si­ty of De­la­wa­re.

Nie­ste­ty, na­sze mi­ni­ster­stwo zdro­wia zor­ga­ni­zo­wa­ło ofi­cjal­ną kon­fe­ren­cję do­pie­ro wte­dy, gdy naj­więk­sze upa­ły już mi­nę­ły.

Jesz­cze lep­sze efek­ty moż­na uzy­skać dzię­ki zi­mo­wym pro­gno­zom. Z ba­dań pro­wa­dzo­nych w wie­lu kra­jach eu­ro­pej­skich – w tym w Pol­sce – wy­ni­ka, że każ­da fala mro­zów za­bi­ja wie­le osób nie tyl­ko wsku­tek wy­chło­dze­nia or­ga­ni­zmu albo wy­pad­ków i ura­zów na śli­skich dro­gach. Ni­ska tem­pe­ra­tu­ra zwięk­sza ob­cią­że­nie ukła­du krą­że­nia i pro­wa­dzi do za­gęsz­cze­nia krwi, co sprzy­ja pę­ka­niu bla­szek miaż­dży­co­wych i po­wsta­wa­niu za­krze­pów. Dwa dni po gwał­tow­nym spad­ku tem­pe­ra­tu­ry znacz­nie wzra­sta licz­ba za­wa­łów ser­ca, po ko­lej­nych trzech dniach do szpi­ta­li tra­fia wię­cej niż zwy­kle lu­dzi z uda­rem mó­zgu. Zgo­ny z po­wo­du cho­rób ukła­du od­de­cho­we­go, a zwłasz­cza tzw. prze­wle­kłej ob­tu­ra­cyj­nej cho­ro­by płuc (PO­ChP), osią­ga­ją mak­si­mum do­pie­ro po 12 dniach od po­cząt­ku fali mro­zów, po­nie­waż są zwią­za­ne z po­wo­li roz­wi­ja­ją­cy­mi się in­fek­cja­mi wi­ru­so­wy­mi i bak­te­ryj­ny­mi.

La­tem w mia­stach w „ka­nio­nach” two­rzo­nych przez ścia­ny bu­dyn­ków tem­pe­ra­tu­ra od­czu­wa­na przez lu­dzi się­ga 65°C!

Za­bić mogą tak­że na­głe sko­ki ci­śnie­nia at­mos­fe­rycz­ne­go. Gdy szyb­ko spa­da ono po­ni­żej naj­le­piej to­le­ro­wa­nej war­to­ści 1016 hek­to­pa­ska­li, może dojść do nie­do­krwie­nia mię­śnia ser­co­we­go. Ro­bin Cook, były mi­ni­ster spraw za­gra­nicz­nych Wiel­kiej Bry­ta­nii, zmarł na za­wał pod­czas po­by­tu w gó­rach, gdzie ci­śnie­nie jest niż­sze. Z ko­lei gwał­tow­ne na­dej­ście wyżu po­gar­sza stan zdro­wia u osób z nad­ci­śnie­niem, pro­wa­dząc do zwięk­szo­ne­go ry­zy­ka ata­ku ser­ca i uda­ru krwo­tocz­ne­go mó­zgu. Dla aler­gi­ków naj­groź­niej­sze są let­nie bu­rze, w cza­sie któ­rych do­cho­dzi do gwał­tow­ne­go wzro­stu stę­że­nia aler­ge­nów w po­wie­trzu. Po­wo­du­je to sil­ne ata­ki ast­ma­tycz­ne na­wet u tych osób, któ­re wcze­śniej uskar­ża­ły się je­dy­nie na ła­god­niej­sze do­le­gli­wo­ści, ta­kie jak ka­tar sien­ny. W 1994 roku po bu­rzy nad Lon­dy­nem szpi­tal­ne izby przy­jęć zo­sta­ły wy­peł­nio­ne przez ty­sią­ce pa­cjen­tów z na­si­lo­ną dusz­no­ścią. W 2006 roku wła­dze mia­sta zdą­ży­ły ostrzec aler­gi­ków, dzię­ki cze­mu wie­le osób zo­sta­ło w domu lub przy­ję­ło do­dat­ko­we daw­ki le­ków, osła­bia­ją­ce ob­ja­wy cho­ro­by.

NIE­BEZ­PIECZ­NE SKRAJ­NO­ŚCI

Na­sze cia­to naj­le­piej funk­cjo­nu­je w kli­ma­cie umiar­ko­wa­nym, czy­li wte­dy, gdy tem­pe­ra­tu­ra wy­no­si ok. 18°C, a ci­śnie­nie – ok. 1016 hek­to­pa­ska­li. Je­śli wa­run­ki at­mos­fe­rycz­ne zmie­nia­ją się gwał­tow­nie, or­ga­nizm może nie po­ra­dzić so­bie z za­adap­to­wa­niem się do nich, zwłasz­cza u osób prze­wle­kle cho­rych i w po­de­szłym wie­ku.

Na­gły spa­dek tem­pe­ra­tu­ry (fala mro­zów) zwięk­sza ci­śnie­nie tęt­ni­cze krwi, pod­wyż­sza po­ziom li­pi­dów i bia­łek uła­twia­ją­cych po­wsta­wa­nie za­krze­pów, ob­ni­ża od­por­ność ukła­du od­de­cho­we­go • spa­dek o je­den sto­pień zwięk­sza ry­zy­ko zgo­nu śred­nio o 2 proc. • po dwóch dniach od po­cząt­ku mro­zów ro­śnie licz­ba za­wa­łów ser­ca (od 13 do 30 proc.) • po pię­ciu dniach ro­śnie licz­ba uda­rów mó­zgu • po 12 dniach ro­śnie licz­ba zgo­nów z po­wo­du cho­rób ukła­du od­de­cho­we­go (za­pa­le­nie płuc, za­ostrze­nie ast­my)

Na­gły wzrost tem­pe­ra­tu­ry (fala upa­łów) po­wo­du­je zwięk­szo­ne ob­cią­że­nie ukła­du krą­że­nia oraz od­wod­nie­nie; naj­groź­niej­szy jest wzrost tem­pe­ra­tu­ry w nocy, za­kłó­ca­ją­cy sen i pro­wa­dzą­cy do sko­ków ci­śnie­nia tęt­ni­cze­go • u osób po­wy­żej 65. roku ży­cia ry­zy­ko zgo­nu z po­wo­du za­wa­łu, uda­ru mó­zgu i uda­ru ciepl­ne­go ro­śnie 10-12 razy

Gwał­tow­na let­nia bu­rza na­stę­pu­ją­ca po upal­nych dniach – w chmu­rach bu­rzo­wych do­cho­dzi do kon­cen­tra­cji aler­ge­nów, któ­re pod­czas opa­dów ule­ga­ją roz­bi­ciu na drob­niej­sze frag­men­ty, wy­wo­łu­ją­ce sil­niej­sze re­ak­cje uczu­le­nio­we • licz­ba ostrych ata­ków dusz­no­ści ro­śnie ośmio­krot­nie (po­ja­wia­ją się tak­że u osób, któ­re wcze­śniej nie mia­ły ob­ja­wów ast­my)

Gwał­tow­ny skok ci­śnie­nia at­mos­fe­rycz­ne­go (za­rów­no wzrost, jak i spa­dek) wy­wo­łu­je za­bu­rze­nia ci­śnie­nia tęt­ni­cze­go krwi • spa­dek lub wzrost o 10 hek­to­pa­ska­li zwięk­sza ry­zy­ko za­wa­łu ser­ca o 11-12 proc. we wszyst­kich gru­pach wie­ko­wych (u osób, któ­re już wcze­śniej prze­by­ły za­wał – o 30 proc.)

Wy­so­ka tem­pe­ra­tu­ra po­wie­trza w po­łą­cze­niu z bra­kiem wia­tru

(tzw. mar­twe po­wie­trze) po­wo­du­je zwięk­szo­ne ob­cią­że­nie ukła­du od­de­cho­we­go i kon­cen­tra­cję za­nie­czysz­czeń at­mos­fe­rycz­nych i aler­ge­nów (zwłasz­cza w mia­stach) • po jed­nym dniu licz­ba zgo­nów z po­wo­du za­wa­łów i uda­rów ro­śnie o 0,5 proc. • po czte­rech dniach licz­ba zgo­nów z po­wo­du cho­rób ukła­du od­de­cho­we­go ro­śnie o 2 pro­cent.

Źró­dła: Eu­re­kA­lert, „New Scien­tist”.

Tok­sycz­ne mia­sta

Zmia­ny po­go­dy bar­dziej szko­dzą miesz­kań­com miast niż wsi – głów­nie z po­wo­du wy­so­kiej za­bu­do­wy, któ­ra ogra­ni­cza ruch mas po­wie­trza i zwięk­sza su­biek­tyw­ne od­czu­cie go­rą­ca. „W »ka­nio­nach« ulic tem­pe­ra­tu­ra od­czu­wa­na przez miesz­kań­ców się­ga 65°C – to tak, jak­by­śmy na­gle we­szli do sau­ny” – po­rów­nu­je prof. Krzysz­tof Bła­żej­czyk z In­sty­tu­tu Geo­gra­fii i Prze­strzen­ne­go Za­go­spo­da­ro­wa­nia Pol­skiej Aka­de­mii Nauk. Z pro­wa­dzo­nych przez nie­go ba­dań wy­ni­ka, że wa­run­ki po­go­do­we mogą znacz­nie róż­nić się mię­dzy po­szcze­gól­ny­mi mia­sta­mi. War­sza­wę naj­le­piej od­wie­dzać wio­sną (mię­dzy 25 kwiet­nia a 10 maja) lub je­sie­nią (od 4 wrze­śnia do 26 paź­dzier­ni­ka). Zimą sto­li­ca – po­dob­nie jak inne me­tro­po­lie – sta­je się wy­jąt­ko­wo „nie­zdro­wa” z po­wo­du tem­pe­ra­tu­ry i złej ja­ko­ści po­wie­trza.

W re­jo­nach miej­skich za­nie­czysz­cze­nia at­mos­fe­rycz­ne mogą być rów­nie waż­ne dla sta­nu zdro­wia miesz­kań­ców jak tem­pe­ra­tu­ra i ci­śnie­nie. Tok­sycz­ne gazy pro­wa­dzą do nie­do­tle­nie­nia or­ga­ni­zmu i pod­wyż­sze­nia ci­śnie­nia tęt­ni­cze­go, a drob­ne pyły wni­ka­ją do płuc i krwio­bie­gu, gdzie mogą uszka­dzać na­czy­nia wień­co­we. W me­tro­po­lii ta­kiej jak Ate­ny wzrost stę­że­nia tlen­ku wę­gla w po­wie­trzu o je­den mi­li­gram na metr sze­ścien­ny ozna­cza dwa śmier­tel­ne za­wa­ły wię­cej w cią­gu dnia. Ba­da­nia we Fran­cji wy­ka­za­ły, że gdy po­ziom py­łów za­war­tych w spa­li­nach sa­mo­cho­do­wych prze­kra­cza 25 mg/m³, do szpi­ta­li tra­fia o 91 proc. wię­cej ofiar ata­ku ser­ca.

ŁA­MA­NIE W BLI­ZNACH

Wie­le osób skar­ży się na roz­ma­ite bóle, któ­re po­ja­wia­ją się przy zmia­nach po­go­dy. Oka­zu­je się, że tra­dy­cyj­ne ła­ma­nie w ko­ściach moż­na wy­tłu­ma­czyć na­uko­wo, choć ba­dań na ten te­mat było do tej pory nie­wie­le. Bo­leć mogą bli­zny, któ­re po­wsta­ją po róż­nych ura­zach, np. po zła­ma­niu ko­ści albo po za­bie­gach ope­ra­cyj­nych. W ta­kim miej­scu na­sze cia­ło tra­ci na­tu­ral­ną ela­stycz­ność i gdy do­cho­dzi do zmian ci­śnie­nia at­mos­fe­rycz­ne­go – któ­re zmie­nia tak­że ci­śnie­nie we­wnątrz na­sze­go cia­ła – po­wsta­ją tam na­prę­że­nia. Re­cep­to­ry bó­lo­we może też po­bu­dzać roz­sze­rza­nie się uszko­dzo­nych lub na­tu­ral­nie „zu­ży­tych” sta­wów, któ­re za­wie­ra­ją nie­wiel­kie pę­che­rzy­ki gazu. Gdy spa­da ci­śnie­nie po­wie­trza, pę­che­rzy­ki te „ro­sną”, bo­le­śnie roz­cią­ga­jąc wraż­li­wą to­reb­kę z tkan­ki łącz­nej, osła­nia­ją­cą jamę sta­wo­wą.

We­dług sza­cun­ków Świa­to­wej Or­ga­ni­za­cji Zdro­wia (WHO), za­nie­czysz­czo­nym po­wie­trzem od­dy­cha 5 mld miesz­kań­ców świa­ta, a rocz­nie wsku­tek tego umie­ra­ją 3 mln lu­dzi.

Po­go­da na re­cep­tę

Spe­cja­li­ści ra­dzą, aby oso­by ma­ją­ce pro­ble­my z ukła­dem krą­że­nia uni­ka­ły miejsc o du­żym stę­że­niu tok­sycz­nych sub­stan­cji: za­kor­ko­wa­nych dróg, gę­stej za­bu­do­wy miej­skiej, oko­lic za­kła­dów prze­my­sło­wych. Kie­dy po­ziom za­nie­czysz­czeń wzra­sta, naj­le­piej by­ło­by w ogó­le nie wy­cho­dzić z domu. Do­pie­ro od nie­daw­na w In­ter­ne­cie moż­na spraw­dzić, jaka jest ja­kość po­wie­trza w mia­stach, któ­re mo­ni­to­ru­je po­nad 100 sta­cji po­mia­ro­wych w ca­łej Pol­sce.

Bio­me­te­oro­lo­dzy kon­cen­tru­ją się na da­nych do­ty­czą­cych po­go­dy. „Cały czas bie­rze­my udział w mię­dzy­na­ro­do­wych pro­jek­tach i do­sko­na­li­my nasz kom­pu­te­ro­wy mo­del Me­nex, któ­ry po­zwa­la prze­wi­dy­wać sta­ty­stycz­ny wzrost za­cho­ro­wań na róż­ne jed­nost­ki cho­ro­bo­we zwią­za­ny ze zmia­na­mi at­mos­fe­rycz­ny­mi. Nie­ste­ty pol­ska służ­ba zdro­wia nie jest za­in­te­re­so­wa­na ko­rzy­sta­niem z ta­kich ana­liz” – mówi prof. Bła­żej­czyk. Tym­cza­sem sys­te­my bio­me­te­oro­lo­gicz­ne za­czy­na­ją już dzia­łać w Au­stra­lii i Wiel­kiej Bry­ta­nii, a w Sta­nach Zjed­no­czo­nych w pro­gno­zach po­go­dy mają po­ja­wić się ostrze­że­nia dla osób cho­rych na ser­ce.

Le­ka­rze twier­dzą, że w więk­szo­ści wy­pad­ków wy­star­czą pro­ste środ­ki za­po­bie­gaw­cze, ta­kie jak cie­plej­sze ubra­nie lub za­dba­nie o ogrza­nie domu pod­czas mro­zów. „W przy­szło­ści pro­gno­zy zdro­wot­ne będą prze­pi­sy­wa­ne przez le­ka­rza tak jak leki, a do pa­cjen­tów tra­fią za po­śred­nic­twem In­ter­ne­tu lub SMS-ów” – prze­wi­du­je prof. Wil­liam Bird. Z ba­dań kli­ma­to­lo­gów wy­ni­ka, że za­po­trze­bo­wa­nie na ta­kie usłu­gi bę­dzie co­raz więk­sze, po­nie­waż glo­bal­ne ocie­ple­nie sprzy­ja gwał­tow­nym zmia­nom po­go­dy – sil­nym mro­zom czy let­nim fa­lom go­rą­ca.

Jan Stra­dow­ski

Szef dzia­łu na­uki „Fo­cu­sa”, z wy­kształ­ce­nia le­karz me­dy­cy­ny. Wię­cej – www.stra­dow­ski.netCho­ra ry­wa­li­za­cja

Dla­cze­go cho­rzy spor­tow­cy chcą tre­no­wać i dla­cze­go wy­gry­wa­ją? Dzię­ki upo­ro­wi i am­bi­cji? A może dla­te­go, że za­ży­wa­ne przez nich leki dają prze­wa­gę nad kon­ku­ren­ta­mi?

Ra­fał Je­mie­li­ta

Do­ping, czy­li sto­so­wa­nie do­dat­ków po­pra­wia­ją­cych wy­dol­ność or­ga­ni­zmu u spor­tow­ców, to praw­dzi­we prze­kleń­stwo sta­dio­nów. Więk­szość ki­bi­ców i eks­per­tów jest zgod­na, że na­le­ży go zwal­czać. Pro­ble­my po­ja­wia­ją się do­pie­ro wte­dy, gdy trze­ba wy­zna­czyć gra­ni­cę che­micz­ne­go po­pra­wia­nia wy­ni­ków. Co zro­bić ze spor­tow­ca­mi, któ­rzy nie­do­zwo­lo­ne środ­ki za­ży­li przy­pad­ko­wo – a przy­najm­niej tak mó­wią? A jak za­kwa­li­fi­ko­wać tych, któ­rzy twier­dzą, że są cho­rzy i bio­rą środ­ki prze­pi­sa­ne przez le­ka­rzy?

Oczy­wi­ście nie każ­de le­cze­nie po­pra­wia kon­dy­cję. Aga­ta Wró­bel, na­sza naj­bar­dziej zna­na sztan­gist­ka, cier­pia­ła na wi­ru­so­we za­pa­le­nie wą­tro­by typu C (HCV). Cho­ro­bę przy­wio­zła z Au­stra­lii, w Pol­sce le­czy­ła się przez osiem mie­się­cy in­ter­fe­ro­nem i ry­ba­wi­ry­ną – sil­ny­mi le­ka­mi, da­ją­cy­mi dużo przy­krych skut­ków ubocz­nych. Ża­den sztan­gi­sta w hi­sto­rii po tak cięż­kiej cho­ro­bie nie zde­cy­do­wał się na po­now­ne tre­nin­gi, zaś Wró­bel nie tyl­ko wró­ci­ła, ale na­wet wy­wal­czy­ła brąz na igrzy­skach olim­pij­skich w Ate­nach. Zwy­cię­stwo za­wdzię­cza­ła wy­łącz­nie swo­jej sil­nej woli i in­ten­syw­ne­mu tre­nin­go­wi – cze­go nie moż­na po­wie­dzieć o wie­lu in­nych spor­tow­cach.

Sal­bu­ta­mol na po­dium

Sło­wo „ast­ma­tyk” wy­wo­łu­je jed­no­znacz­ne sko­ja­rze­nia: wą­tły, ma­ją­cy pro­ble­my z od­dy­cha­niem i w kon­se­kwen­cji z ser­cem, a więc nie­mo­gą­cy upra­wiać spor­tu wią­żą­ce­go się z du­żym wy­sił­kiem fi­zycz­nym. Nie­praw­da! Kło­po­ty z od­dy­cha­niem mie­li ko­szy­karz Den­nis Rod­man i lek­ko­atlet­ka Jac­kie Joy­ner-Ker­see, któ­ra aż sze­ścio­krot­nie zdo­by­wa­ła me­da­le olim­pij­skie w sied­mio­bo­ju oraz czte­ro­krot­nie trium­fo­wa­ła w mi­strzo­stwach świa­ta. Inni zna­ni ast­ma­ty­cy to Tom Do­lan, re­kor­dzi­sta świa­ta i zło­ty me­da­li­sta w pły­wa­niu, hisz­pań­ski bie­gacz Jose Lo­uis Gon­za­lez (naj­lep­szy na świe­cie na dy­stan­sie 1500 m) oraz Alex Züel­le – Szwaj­car, któ­ry zwy­cię­żył w jed­nym z naj­trud­niej­szych wy­ści­gów ko­lar­skich na świe­cie – Vu­el­ta a Espa­ña.

Ko­larz ast­ma­tyk? Trud­no so­bie wy­obra­zić czło­wie­ka z sil­nie skur­czo­ny­mi oskrze­la­mi, któ­ry na dwóch ko­łach pod­jeż­dża pod gór­ską prze­łęcz. A jed­nak. „Co naj­mniej po­ło­wa ko­la­rzy za­wo­do­wych to ast­ma­ty­cy z przy­pad­ku. Za po­mo­cą fik­cyj­nej cho­ro­by chcą ukryć do­ping” – na­pi­sa­no na nie­miec­kim fo­rum in­ter­ne­to­wym, któ­re łą­czy mi­ło­śni­ków ko­lar­stwa za­wo­do­we­go. Przy­kła­dem może być ka­rie­ra hisz­pań­skie­go ko­la­rza Mi­gu­ela In­du­ra­ina Lar­rayi, pię­cio­krot­ne­go zwy­cięz­cy osła­wio­ne­go Tour de Fran­ce. „Mi­ster Mig” (tak In­du­ra­ina na­zy­wa­li ki­bi­ce) za­wsze był „czy­sty” i nie mie­wał kło­po­tów z ostrą kon­tro­lą an­ty­do­pin­go­wą, któ­rą Fran­cu­zi sto­so­wa­li pod­czas wy­ści­gu. Do cza­su. W 1993 roku w jego mo­czu wy­kry­to śla­dy sal­bu­ta­mo­lu – sub­stan­cji, któ­rą fran­cu­ska fe­de­ra­cja ko­lar­ska umie­ści­ła na li­ście środ­ków do­pin­gu­ją­cych. „Ale ja od lat mam ast­mę, co moż­na wy­czy­tać z mo­jej kar­ty. Za­wsze mam pod ręką in­ha­la­tor z le­kiem Ven­to­lin” – bro­nił się In­du­ra­in. Tłu­ma­cze­nie uzna­no, ko­larz wró­cił do wal­ki i nikt nie za­bro­nił mu sto­so­wa­nia te­ra­pii.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: