Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Mia Cara - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 października 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Mia Cara - ebook

Wyobraź sobie, że wszystko to dzieje się obok Ciebie. Na pewno w swoim najbliższym otoczeniu znajdziesz miejsca, w których mogli spotkać się moi bohaterowie. Myśląc o Włoszech czy o Szkocji również przywołasz sobie tylko znane miejsce — wyślij tam też, bardzo proszę, stworzone przeze mnie postacie…

Kategoria: Literatura piękna
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8104-203-1
Rozmiar pliku: 877 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

1

Dziewczyna w lustrze wyglądała bardzo oryginalnie. Chyba dość szczupła i być może zgrabna, ale figurę skutecznie maskował obszerny czarny sweter — na oko jakieś pięć numerów za duży, zarówno jeśli chodzi o szerokość, jak i długość. Nierównomiernie rozciągnięty sięgał za kolana. Rękawy z dzianiny zostały odcięte. Skorygowano podkrój i doszyto, a właściwie przyfastrygowano, kilkucentymetrowymi krzyżykami z bordowej, matowej tasiemki, nowe, z mięsistego aksamitu. Taki sam aksamit został doszyty, również owymi ogromnymi krzyżykami, do dołu swetra — co dodało mu dodatkowych trzydzieści centymetrów długości. Spod owego odzienia widać było jeszcze dość szczupłe nogi, obute w klasyczne czarne martensy.

— Cóż, pomysł jest dobry, ale trzeba nad nim popracować. Ochrona by mnie w tym pewnie do biura nie wpuściła — skomentowała krytycznie swój wygląd Antonia.

Ściągnęła swetrzysko bo zaczynało jej też już być nieznośnie gorąco i puściła oczko do swojego normalnego (nie licząc martensów) odbicia.

— Może przerobię na jakiś płaszcz, albo co.

W innych okolicznościach wystarczyłaby tylko modyfikacja fryzury — od czego są peruki i ewentualnie zmiana stylu ubierania się. Tym razem jednak sytuacja była zupełnie inna i wymagała czegoś więcej niż zwykle. Ci ludzie, a przynajmniej część z nich znała ją z przeszłości. Co prawda minęło już ponad dziesięć lat i była wtedy pyzatą nastolatką, ale oni ją znali praktycznie od niemowlęcia. Nie mogła ryzykować zbyt szybkiego rozpoznania, zwłaszcza, że poza swoim zwykłym celem, który w tym przypadku schodził na drugi plan, miała w głowie jeszcze jeden, znacznie dla niej ważniejszy. Uśmiechnęła się do swoich myśli.

Sweter w takiej postaci odpada — utwierdziła się w swojej decyzji. Odłożyła go na krzesło, a na blacie wylądowała reszta zawartości pękatej reklamówki — jej dzisiejszego łupu w lumpeksie. Łup był dość monochromatyczny — czernie o różnej fakturze i kształcie.

— No to do dzieła. Zniszczenia i stworzenia — dodała sobie animuszu, nie wiadomo czemu szeptem.

Czekało ją, jak sama obiektywnie oceniła, kilka pracowitych dni, żeby tym starym ubraniom dać nowe życie. Pomysł na swoją nową rolę miała już w głowie wcześniej — stąd właśnie wybór czarnych ubrań. Czerń była jej obsesją od dziecka — wszystkie królewny, które rysowała zawsze były ubrane w niezwykle strojne, ale zawsze czarne suknie. Królewny miewały włosy we wszystkich kolorach tęczy, podobnie jak i oczy — ale ubrane były od czubka głowy po koniuszki palców u stóp na czarno. Czasem, jakby przez zapomnienie pojawiła się jakaś fioletowa, bordowa czy też ciemnozielona szarfa, wstążka, czy też nawet żabot, ale i tak przeważała czerń.

Znów uśmiechnęła się do swoich wspomnień — ciekawe czy te rysunki przetrwały.2

Po raz kolejny główna księgowa nie miała danych, o które ją dzień wcześniej prosiła.

Laura nie kryła niezadowolenia. Wysyczała do bladej jak ściana, kajającej się przed nią, kobiety

— A może niech się po prostu pani przyzna, że jest pani leniwa i niekompetentna!

— Pani Lauro, jeszcze raz pani tłumaczę. Mam dwie dziewczyny na macierzyńskim. Kaśka od poniedziałku jest na dwutygodniowym urlopie, a Danka od wczoraj na zwolnieniu lekarskim, bo mała jej się rozchorowała. — głos jej się łamał, czuła się fatalnie tłumacząc tej, kompletnie nie znającej się na pracy dziewczynie, nie nie dziewczynie, dyrektor kreatywnej, w jakiej są sytuacji.

— Zostałyśmy we dwie.

Laura przerwała jej.

— Kłamie pani, nie dwie, tylko we troje! Jest jeszcze dyrektor finansowy.

Dorota pokręciła przecząco głową.

— Od wczoraj do poniedziałku włącznie na szkoleniu.

— A faktycznie, zapomniałam — zreflektowała się Laura.

— Jesteśmy w trakcie przygotowywania wypłaty — próbowała dalej wyjaśniać księgowa.

— Ale ja wydałam polecenie! — piskliwie wykrzyczała Laura.

— Ale kto zapłaci odsetki? — spytała konkretnie Dorota.

Laurę przytkało.

— Jakie znowu odsetki?

— Za nieterminową wypłatę wynagrodzenia.

Dyrektor kreatywna machnęła ręką.

— Phi, a kto by się czymś takim przejmował!

— Urząd skarbowy — odpowiedziała bardzo spokojnie szefowa księgowości.

— Ale ja to muszę mieć dzisiaj! — Laura miała minę niezadowolonej dziewczynki.

— Ale ja się nie rozdwoję — Dorocie było już dokładnie wszystko jedno. Miała dość tej sytuacji i tej rozhisteryzowanej panny, która swoją pozycję zbudowała wyłącznie w oparciu o bliskie relacje z prezesem.

Laura ochłonęła. Artura nie było, nie mogła do niego pójść na skargę. Zresztą gdyby usłyszał o odsetkach zapewne i tak nie zgodziłby się na oderwanie dziewczyn od przygotowywania wypłaty. To ona by oberwała raczej za brak danych, których przygotowanie zlecił jej dwa tygodnie temu.

Zaczęła spacerować po pokoju.

— Umówmy się, że przygotuje mi to pani najpóźniej do jutra do południa, ok?

Dorota skinęła mało pewnie głową.

— A ja postaram się znaleźć jakiegoś pracownika tymczasowego, żeby was trochę odciążył.

Księgowa popatrzyła na wychodzącą Laurę z szeroko otwartymi ustami. Cud! Trzeba to kredą w kominie zapisać. Księżna udzielna raczyła przemówić ludzkim głosem. Ba i to nawet dość rozsądnie.

— W sumie to by się ze dwie osoby przydały — rzuciła Dorota w kierunku zamkniętych już drzwi. Wiedziała jednak, że nie ma sensu iść do Laury i prosić o to, bo ta jeszcze gotowa by była się rozmyślić nawet z jej jednej dodatkowej osoby.

Laura po wyjściu z księgowości skierowała się od razu do gabinetu Grzegorza. Nie pukając otworzyła drzwi i weszła. Siedział przy biurku i z kimś rozmawiał przez telefon.

Oczywiście prowadził rozmowę służbową. Ten nudziarz przecież nie miał żadnego życia towarzyskiego odkąd przestali być ze sobą. Pokazała na migi, że ma pilną sprawę. Dość szybko skończył odłożył słuchawkę.

— Co jest? — spytał.

— W czasie nieobecności zastępujesz prezesa? — nie wiedział, czy było to pytanie, czy stwierdzenie.

— Tak — odpowiedział jednak — A co się dzieje?

Wyjaśniła pokrótce, że chodzi o zatrudnienie pomocy biurowej do księgowości.

— Konieczny jest podpis kogoś z właścicieli na papierach dla agencji pracy tymczasowej.

Skinął głową.

— Nie ma problemu. Chętnie podpiszę.3

Największym problemem okazały się włosy. Pierwsze, co jej przyszło do głowy to były dredy i mnóstwo wielobarwnych wstążek. Dość długo czekała na zamówioną w Londynie perukę. Gdy w końcu dotarła powplatała w nią wstążki i przymierzyła, załamała się. To co zobaczyła w lustrze było gorsze niż przymiarka do przewielkiego swetra.

Westchnęła z rezygnacją. Trzeba wymyślić coś innego. Pomaszerowała do swojej pracowni. Otworzyła stojącą w rogu szafę i spojrzała na rząd modniarskich głów przyodzianych w różne peruki. Jej wzrok zatrzymał się na platynowych lokach.

— Tak, długość odpowiednia, ale kolor za mało szalony. Może dałoby się to jakoś ufarbować — myślała intensywnie.

Odpaliła komputer. Wrzuciła w wyszukiwarkę hasło „farbowanie peruk z naturalnych włosów”.

Przejrzała wyraźnie zadowolona kilka linków jakie otrzymała w odpowiedzi.

— No dobrze, to jaki kolor? — zadała sobie pytanie patrząc w tremo stojące obok manekina krawieckiego.

Zmarszczyła czoło i przypomniała sobie program Stylowe metamorfozy Stacy London. Prowadząca kilka razy używała programu komputerowego do dobrania fryzury i makijażu swoim gościom.

Znów z pomocą przyszła jej wyszukiwarka. Po zainstalowaniu znalezionego w czeluściach internetu programu, przebrała się w jedno z ubrań, które przygotowała na swoje wielkie show.

Stanęła na tle białej ściany i zrobiła sobie serię zdjęć z samowyzwalaczem. Zgrała je na dysk, wybrała według niej najlepsze i zaczęła zabawę w dobór koloru włosów. Zachwycił ją turkus i fuksja.

— Do tego czarne usta i mocno podkreślone na czarno oczy. Porcelanowy puder. Hm… białe szkła kontaktowe — mówiła do siebie wybierając opcje makijażu.

— O rany chyba bym się sama siebie przestraszyła — oceniła z dezaprobatą swoje dzieło — No nic zaczynamy od nowa.

Za oknem pracowni już świtało, gdy w końcu była zadowolona z efektu jaki uzyskała.

Teraz pozostawało jej już tylko czekanie.4

Wracał z plenerowego spotkania z klientem, który chciał aby ich firma zajęła się kompleksowym wykończeniem świeżo zbudowanego segmentu. Facet należał do gatunku skąpych cwaniaczków chcących mieć wykończenie z górnej półki, ale płacąc tak jak za trzeci gatunek najtańszych materiałów. Spotkanie go zirytowało, zwłaszcza komentarze, że przecież jako firma na pewno kupują po cenach hurtowych i nie jest możliwe, żeby to aż takie drogie było. Grzegorz wytłumaczył mu, że i owszem, ale to nie oznacza, że cena hurtowa to jedna trzecia ceny regularnej, bo takie oczekiwania miał klient. Miał ochotę mu powiedzieć, że najtaniej będzie jak sam wszystko kupi i sam wszystko zrobi — odejdzie mu wtedy i koszt robocizny, i sam będzie sobie szukał najtańszych materiałów.

Firm świadczących usługi wykańczania mieszkań pod klucz nie było na rynku zbyt wiele. Oni też traktowali tę część swojej działalności jako dodatkową usługę. W większości bowiem przypadków klienci zatrudniali ich pracy nad jednym, góra dwoma pomieszczeniami. Zazwyczaj była to łazienka, a czasem kuchnia.

Dochodziło południe. I tym też był rozdrażniony. Planował, że będzie w firmie najpóźniej o dziesiątej, skoro umówili się na ósmą. Tymczasem klient był uprzejmy dotrzeć dobrze po dziewiątej. Dobrze, że chociaż zadzwonił i uprzedził, że ma problem z dotarciem na czas — bo korki, bo wypadek.

Miał na dziś zaplanowane sporo rzeczy do zrobienia, a nie mógł zostać dłużej bo obiecał mamie, że pojedzie z nią na zakupy. Ojciec z bratem byli na targach w Czechach i mieli wrócić dopiero za dwa dni.

Wszedł do firmy i zdziwił się widząc kilkoro młodych ludzi próbujących zmieścić się na kanapie stojącej naprzeciwko recepcji.

Dwóch chłopaków i trzy dziewczyny. Wszyscy wyglądający bardzo młodo, ot dzieciaki dopiero po maturze.

No tak — uświadomił sobie — Dorota ma dziś spotkania z kandydatami do pracy.

Zatrzymał się przy recepcji i przywitał z Karoliną.

— Dzień dobry, w końcu jestem. Były jakieś pilne sprawy do mnie?

— Dzwoniła Laura, że ma problem z dotarciem do firmy. Utknęła w korku bo po drodze był jakiś poważny wypadek.

— A poza tym cisza? — dopytał.

— Tak. Oni się trochę już nudzą — spojrzała na młodzież — Spotkania miały się zacząć godzinę temu. Dorota czeka na Laurę.

— O masz ci los, przecież to ma być człowiek do jego zespołu. Zadzwoń do niej, proszę, niech przyjdzie do mnie.

Dziewczyna skinęła głową, a on odwrócił się do młodzieży.

— Dzień dobry, jestem Grzegorz Olszewski. Nasza główna księgowa pani Dorotą Kowal za kilka minut zacznie spotkania z państwem.

Omiótł ich wzrokiem i przez chwilę zamarł. Nie zwrócił jakoś wcześniej uwagi na wielce oryginalny wygląd jednej z dziewczyn, wystylizowanej na gotkę. Czarny strój był przełamany intensywnie czerwonym kolorem włosów. Chyba się zorientowała, że na ją obserwuje, bo podniosła do góry twarz i spojrzała na niego.

— Przynajmniej oczy ma normalne — pomyślał, spodziewając się powiem jakichś szalonych soczewek kontaktowych.

Oczy miała ciemne, chyba brązowe, mocno kontrastujące z bladą cerą. Pierwsze wrażenie było dość przerażające, jednak gdy spojrzał w jej oczy nabrał dziwnego przekonania, że to raczej przebranie niż ubranie.

— Protest przeciwko dorastaniu — skonkludował w myślach, a głośno powiedział — Przepraszam za to spóźnienie i proszę dać nam jeszcze kilka minut.

Dorota przybiegła zanim skończył swoją przemowę. Zgarnął ją do siebie i podrzucił pomysł jak to w miarę sprawnie ogarnąć.

— Weź ze sobą Karolinę, będzie wam raźniej — rzucił jeszcze, gdy wychodziła z jego pokoju.5

Ostatnio, kiedy go widziała była pyzatą trzynastolatką, a on z kolei wystrzelił w górę niczym topola. Był pryszczaty, chudy i miał strasznie dużo za długich kończyn. Uśmiechnęła się, przypominając sobie jego nieskoordynowany sposób poruszania się. Jego brat natomiast wyglądał wtedy jak jakiś hollywoodzki gwiazdor.

Musiała przyznać, że z chudego patyczaka zostało tylko wspomnienie, bo Grzegorz mimo, że widać było, iż nie śledzi najnowszych trendów męskiej mody, prezentował się naprawdę interesująco. Odrobinę przydługie włosy, trzydniowy zarost. Ciemne dżinsy, szara koszula i czarna marynarka…

— Kobieto weź się w garść! — przywołała się do porządku — Jesteś tu w kompletnie innym celu!

Ten wewnętrzny dialog został zakończony przez recepcjonistkę, która całą ich grupę zaprosiła do sali konferencyjnej.

Weszła ostatnia, przypadło jej miejsce na wprost okna. Słuchając księgowej, mimo wcześniejszej danej sobie reprymendy, nadal myślała o odmienionym wyglądzie Grzegorza. Zauważyła, że jest zmęczony i że na skroniach widać niewiele, bo niewiele, ale jednak, trochę siwych włosów.

— No cóż, wydorośleliśmy. A skoro on tak wygląda to ciekawe jak prezentuje się Artur. — podsumowała swe obserwacje.6

Dorota rozdała wszystkim pakiet kilkunastu różnych dokumentów. Poprosiła aby w ciągu kwadransa postarali się je jakoś pogrupować i opisać na kartce czym się kierowali dokonując tego przyporządkowania.

— Tu nie ma żadnego klucza, ani żadnego haczyka — przekonywała miłym tonem — Chodzi nam o to, abyście wykazali się własną inwencją. Jak to zrobicie to wasza decyzja, wasz pomysł. Ekstremalnie może to być jedna grupa lub tyle grup ile jest dokumentów. Macie tylko umieć to uzasadnić.

— My was teraz zostawiamy. Nie jest to żaden egzamin, więc prośba o samodzielne działanie, bo pamiętajcie, że jeśli dostaniecie tę pracę, to nie będziecie mieli od kogo ściągać.

Gdy zamknęły się za nimi drzwi pozostała czwórka zupełnie zignorowała te słowa i zaczęła wspólnie ustalać jak należy wykonać to zadanie.

— Bez sensu — powiedziała pod nosem i wzruszyła ramionami.

Przejrzała pobieżnie papiery, starając się znaleźć między nimi jakieś powiązania. Nie było to mocno skomplikowane i dało się dość szybko wyodrębnić pięć grup. Nazwała każdą z nich, opisała cechy charakterystyczne, dopisała numery dokumentów, które do nich przyporządkowała. Cała zabawa nie zajęła jej nawet dziesięciu minut.

Zabrała swoją kartkę, bo przeszło jej przez myśl, że mogą zechcieć zapuścić żurawia i zerżnąć bezczelnie to, co wymyśliła i podeszła do okna. Teren firmy był dość spory. Poza częścią biurową, w której teraz byli, widziała jeszcze dwie albo trzy hale.

— Pewnie magazyn i jakaś produkcja — uznała.

Widać było, że komuś zależy i dba o otoczenie. Ładnie przycięte żywopłoty, sporo drzew, zadbane trawniki.

— Czas minął — nawet nie usłyszała, że już wróciły.

— Poprosimy o wasze notatki, podpiszcie tylko kartki — powiedziała księgowa — I poczekajcie przy recepcji. Zapoznamy się z pracami i będziemy każde z was prosić na rozmowę.

I Karolina, i Dorota zapoznały się z każdym opisem, po czym spojrzały na siebie. Dorota odezwała się pierwsza.

— Praca zespołowa czterech osób, bo niemożliwe, żeby każde z nich samodzielnie na to wpadło.

— Czyli chyba mamy zwycięzcę — odpowiedziała Karolina

— Sama lepiej bym tego nie zrobiła. Widać, że ta osoba jest bardzo poukładana i systematyczna. — potwierdziła księgowa.

— No dobra. To kogo zapraszamy najpierw? Tych którzy odpadli?

Dorota miała odmienne zdanie

— Nie, najpierw zwycięzcę, a później pozostałą czwórkę hurtem.

Karolina wyszła do gromadki oczekującej przy recepcji.

— Pani Teresa Polanowska — odczytała z kartki — Zapraszam na rozmowę.7

Laura na widok nowego pracownika prawie dostała apopleksji.

— Czy wy oczu nie macie? — zaatakowała Dorotę — Rozumiem, że Grzegorz nie ma gustu, ale ty?

Dorota podniosła wzrok do sufitu.

— Jak dla mnie to mogłaby być nawet osiemdziesięcioletnią staruszką, byleby tylko umiała myśleć i pracować.

— Jak chcesz — Laury nie przekonało oświadczenie księgowej — Najwyżej poprosimy o nową osobę.

W każdym razie trzymaj ją z dala ode mnie.

Ostra zawodniczka, pomyślała Teresa, która była świadkiem tej wymiany poglądów.

— Kto to był? — spytała swoją szefową.

— Laura, dziewczyna Artura

— Prezesa? — dopytywała dziewczyna

— Tak. Prezesa, brata Grzegorza, którego już poznałaś — Dorota była bardzo dokładna — Artur jest na targach. Będziesz miała okazję go poznać dopiero w poniedziałek. Chodź oprowadzę cię po firmie.

News dnia — Artur ma narzeczoną. Antonia siedziała przy biurku w pracowni. Ten fragment nie pasował do jej układanki.

— Narzeczona rzecz nabyta — powiedziała, włączając komputer — Zawsze można zmienić na lepszy model.

Sprawdziła pocztę, odpowiedziała na kilka ważnych maili. Wiedziała, że nie może siedzieć za długo, bo rano musi wstać do pracy i zacząć powoli realizować swój plan.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: