Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Miłość toksyczna, miłość dojrzała - ebook

Data wydania:
30 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Miłość toksyczna, miłość dojrzała - ebook

MIŁOŚĆ TO NAJWAŻNIEJSZE UCZUCIE W NASZYM ŻYCIU!

 

Wielu psychologów twierdzi, że to ona decyduje o jakości życia. Codzienne samopoczucie, sukcesy, energia do pracy, relacje z ludźmi ­– zależą właśnie od niej. Miłość to źródło. Gdy jest toksyczna, zatruwa całe nasze istnienie.

 

Skąd biorą się trucizny miłości? Jak znaleźć na nie antidotum? Kto i jak nas zatruwa? Jak stworzyć trwały i szczęśliwy związek? Czym różni się miłość od zakochania? Od czego zależy szczęście w relacji? Kiedy miłość staje się dojrzała? Kiedy partnerzy mogą sobie ufać? Odpowiedzi na te i inne ważne pytania znajdziesz w tej przynoszącej rzetelną wiedzę i praktyczne wskazówki książce.

 

To swoisty COACHING RELACJI, dzięki któremu odnajdziesz drogę do dojrzałej miłości, poznasz sprawdzone sposoby na zbudowanie trwałej relacji i sięgniesz po klucz do szczęścia.

PAMIĘTAJ, JAKOŚĆ TWOJEGO ŻYCIA TO JAKOŚĆ TWOJEJ MIŁOŚCI!

 

Maciej Bennewicz

Menadżer, coach, socjolog ze specjalizacją z psychologii. Dyrektor rozwoju w firmie Norman Benett Group. Dyrektor programowy i wykładowca w Norman Benett Academy ­– organizacji kształcącej zawodowych trenerów i coachów. Autor licznych poradników oraz artykułów prasowych z dziedziny coachingu. Malarz, miłośnik kotów, taoista, bloger

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
Rozmiar pliku: 1,5 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Tajemnica

Jeśli jesteś w cudownym związku, pełnym miłości, wsparcia i zrozumienia – to wspaniale. To osiągnięcie na miarę życiowego sukcesu. Być może to efekt twojej dojrzałości, a także dojrzałości twojego partnera lub partnerki. Być może wpłynęły na to lata doświadczeń oraz poznawanie się i dopasowywanie w oparciu o wzajemny szacunek i przyjaźń. Być może to przypadek. Może nieświadoma kompetencja. Stąd twoja strategia sukcesu – po prostu wiesz, jak wygrywać w swoim życiu, także miłość. Warto ten mechanizm zrozumieć i wykorzystywać świadomie również w innych obszarach. Szczerze mówiąc, działamy intuicyjnie częściej, niż nam się wydaje. Żyjemy współcześnie pod silnym dyktatem racjonalności, tymczasem intuicja wciąż wygrywa z logiką.

Znasz esemesowe emotikony? Wyobraź sobie, że w odpowiednich miejscach pojawia się mały obrazek, który pointuje treść lub stawia kropkę nad „i” albo znak zapytania. Od twojej wyobraźni zależy, w którym miejscu go postawisz. Pauza, czas na przemyślenie, chwila oddechu, refleksja. Czasami będę żartował, lecz w innych miejscach znajdziesz zdanie zupełnie serio. Moja żona zwróciła mi uwagę, że niektóre moje żarty dla części ludzi wcale nie są śmieszne. To naturalne. Mamy różne poczucie humoru, jesteśmy różni, zatem zdecyduj, w którym miejscu – twoim zdaniem – natrafisz na żart, kiedy poczujesz się sprowokowany, a kiedy moje słowa odbierzesz zupełnie serio. Wyobraź sobie wtedy, jak puszczam do ciebie oko albo uśmiecham się od ucha do ucha lub robię surową minę. Nie oznacza to, że cała książka jest niepoważna czy też, że jest jakimś wielkim skeczem lub przeciwnie – ma wydźwięk niczym nudny wykład. Jest i taka, i taka. Ty zdecydujesz, czy będziesz się przy niej bawić, czy może zatrzyma cię na refleksji.

Będę pisał o toksynach miłości, zdradach, a nawet trucicielskim seksie. Im mniej jednak śmiertelnej powagi, tym więcej dystansu. Znajdziesz tu również kilka ważnych dla siebie sposobów na utrzymanie dobrej relacji lub znalezienie najodpowiedniejszej dla siebie osoby, z którą taką relację będziesz mógł zbudować. Możesz też usłyszeć kilka ważnych odpowiedzi lub zadać sobie kilka ważnych pytań. Będę też zmieniał w tekście formę czasownika, raz zwracając się do kobiety, raz do mężczyzny. Tradycyjnie pisze się w rodzaju męskim, zwracając się do czytelnika jak do mężczyzny. To mi bardzo nie odpowiada. Uważam, że to stary, nieco szowinistyczny nawyk. Dlatego postanowiłem od niego odstąpić.

Mam na początek jedną radę, która może ci posłużyć nie tylko w kwestii miłości – przestań traktować siebie i swoje sprawy tak bardzo poważnie. Więcej luzu i dystansu, więcej radości.

Spędziłem wiele godzin swego cennego życia na rozmowach z ludźmi, spotkaniach biznesowych, konferencjach, wykładach, a także terapiach i coachingach, na salach uczelni i w gabinetach, w open space i aulach, i zadałem sobie pytanie, co łączy te, tak różne w charakterze i treści, sytuacje?

Wniosek nasunął mi się jeden – stworzyliśmy zabójczo nudną, śmiertelnie poważną cywilizację ludzi nieustannie zasadniczych, smutnych, przesadnie przejętych, dywagujących nad najdrobniejszymi szczegółami, doznających silnych emocji negatywnych, wśród których góruje niezadowolenie i surowość godna ceremonii w ministerstwie skarbu.

Tę samą powagę przenosimy do naszej codzienności. Naprawdę nic się nie stanie, jeśli na obiad będzie zupa z paczki, a swój samochód umyjesz za dwa dni. Na planie życia słaba ocena, otrzymana przez twoje dziecko, nie ma znaczenia, a stłuczona szyba już jutro będzie tylko wspomnieniem. Im mniej w twojej codziennej miłości luzu i dobrego samopoczucia, tym bardziej napiętnujesz siebie i swoje relacje sztywnością i smutkiem. Miłości to nie służy.

Jeśli jesteś zadowolona ze swoich relacji, raz jeszcze gratuluję. Mogą być jednak jeszcze lepsze. Wspaniale jest wiedzieć, że coś działa, lecz jeszcze lepiej wiedzieć, jak to działa. Możesz odkryć, na czym polega twoja strategia sukcesu w relacjach miłosnych i nie tylko. Warto jest też wiedzieć, jak utrzymać ten stan, a nawet go pogłębiać.

Jeśli jesteś singlem, a nie chcesz nim być, jeśli kilka twoich związków rozpadło się lub ten, w którym jesteś, nie daje ci satysfakcji, być może czas to zmienić? Oceniasz swój związek raczej pozytywnie, lecz wciąż czegoś w nim brakuje i nawet nie wiesz, co to mogłoby być? Jakaś tęsknota, potrzeba, nieuchwytna myśl? Możesz to zmienić. Możesz dowiedzieć się, czego ci potrzeba, co cię powstrzymuje, jak osiągnąć to, czego pragniesz w związku.

Jeśli twój związek przynosi ci wiele stresu, bólu, a nawet cierpienia – zmień to natychmiast. Być może teraz jest najlepszy moment.

Tak jak XIV Dalajlama i wielu buddystów wierzę, że człowiek powołany jest do szczęścia. Do szczęścia, które przeżywa tu i teraz i które dzieli z innymi, wpływając w ten sposób na swój dobrostan każdego dnia. Biorąc odpowiedzialność za własny los. Nie mam na myśli szczęścia symbolicznego albo nieokreślonej wizji duchowego wyzwolenia po śmierci. Mówię o spełnionym życiu w dojrzałej miłości. Teraz. Tak szybko jak to możliwe. Zdaję sobie sprawę, że to rewolucyjne stwierdzenie! Zwłaszcza jeśli jest się przekonanym, że życie jest ciężkie, małżeństwo – nawet najgorsze – nierozerwalne, a świat raczej niesprawiedliwy, wymagający i pełny cierpienia. Będzie takich stwierdzeń, podobnie rewolucyjnych, jeszcze kilka w tej książce. Lecz nie poprzestaniemy na stwierdzeniach. Naprawdę, jeśli zechcesz, możesz się zmienić. To kwestia przekonań, a potem umiejętnych działań. Związek powstaje najpierw w głowie, lecz staje się prawdą poprzez konkretne działania. Warto mieć wpływ na jedno i na drugie.

Przekonania decydują o tym, że smutni stają się jeszcze bardziej smutni, radośni znajdują coraz więcej powodów do radości, biedni biednieją, a bogaci stają się coraz bogatsi. To drugie rewolucyjne stwierdzenie! Zmiany na lepsze, zmiany rewolucyjne, wbrew utartym opiniom, nie są tak trudne. Przekonasz się o tym. Jest w zasadzie tylko jeden poważny warunek. Stąd w pierwszych zdaniach tyle razy użyłem zwrotu „być może”. Być może skorzystasz z mojej książki, być może niektóre rzeczy wprowadzisz w życie, być może zbudujesz dobry związek lub udoskonalisz istniejący, być może zechcesz zmierzyć się ze swoim największym wrogiem. Domyślasz się, kto nim jest?

Tak jest. Autorem swego życia, jego twórcą i producentem jesteś ty, osobiście. Swoim najlepszym przyjacielem, lecz nierzadko również największym przeciwnikiem. Oczywiście wiele osób przyczyniło się i nadal każdego dnia przyczynia się do tego, że jesteś tam, gdzie jesteś, i robisz to, co robisz. Możesz jednak mieć wpływ na to, dokąd zmierzasz, co wybierasz i jaki jest twój związek, a przede wszystkim na jedno z najważniejszych uczuć i pragnień, jakim jest miłość.

Od lat jestem zawodowym coachem, czyli trenerem rozwoju osobistego. Przez wiele lat byłem także psychoterapeutą. Mam za sobą kilka nieudanych związków. Popełniałem błędy i wyciągałem z nich wnioski. Od lat jestem mężem i przyjacielem cudownej osoby. Żyję we wspaniałym małżeństwie. Kiedyś policzyłem, że przez ponad dwadzieścia lat pracy z ludźmi przeprowadziłem kilkadziesiąt tysięcy godzin profesjonalnych terapii, szkoleń i coachingów. Wiem, co mówię.

Możesz zmienić swój związek. Możesz zbudować udane małżeństwo. Możesz znaleźć partnera lub partnerkę na całe życie. Jednak to, od czego musisz zacząć, to zmiana siebie. Tak długo, jak mówisz: „To oni są winni”, pozostajesz tam, gdzie jesteś, bez wpływu na własne życie.

Jeden z powodów wielokrotnego używania przeze mnie sformułowania „być może” także dotyczy ciebie. Dopóki nie uwierzysz, że możesz coś zmienić, nic nie możesz zmienić. To otoczenie, przypadek, inne osoby wymuszają na tobie nowe zachowania. Mówisz wtedy o szczęśliwym trafie albo złym losie, o pechu lub przypadku. Nie zauważasz swojego wpływu na własne sprawy.

Wiesz jednak doskonale, że jeśli ktoś w twoim środowisku na przykład często się spóźnia, podaje dziesiątki mniej lub bardziej prawdopodobnych wyjaśnień i usprawiedliwień, choć inni zdążyli na czas. Masz pewność, że taka osoba ma nieświadomą strategię spóźniania. Mówiąc potocznie: sama sobie to robi, jest twórcą szeregu zachowań, które w efekcie przynoszą spóźnienie. Obserwujesz inne osoby i spostrzegasz na przykład taką, która narzeka na częste przeziębienia i zapalenia górnych dróg oddechowych. Wtedy również oczywisty jest dla ciebie związek pomiędzy jej chorowaniem, jesienną aurą, permanentnym brakiem szalika, odkrytą głową i lekkim ubraniem. Ponadto nierzadko spotykasz ją na papierosie wypalanym pod biurowcem w deszczu lub chłodzie. Tradycyjnie nie włożyła kurtki, a tym bardziej czapki i szalika, bo to przecież „tylko jeden szybki dymek”. Papierosy, ubranie, jesień – cały mechanizm jest dla ciebie jasny. Choroba nie przychodzi przez przypadek, to wynik zachowania, a także przekonań przemarzniętej osoby, która bardziej sobie ceni swój wygląd niż zdrowie, choć sama tej oczywistej dla ciebie zależności może nie dostrzegać.

Podobnie jest z twoimi sprawami, a także sposobem zawierania znajomości, budowania związku i z większością problemów w relacjach. Być może nie zauważasz swoich strategii, własnego wpływu na sytuację, oskarżając – jak w przypadku infekcji – pogodę, klimat, a nawet los, pech, lekarza i co tylko zechcesz, byle utrzymać przekonanie o własnej niewinności i braku wpływu.

Co dobrego wynika z braku wpływu? Wtórne korzyści. Ten stan umysłu jest pod wieloma względami bardzo przyjemny. Jest umysłowością dziecka. Choć w dorosłym przebraniu i prawdziwych realiach duże dziecko wciąż może wierzyć, że otaczająca rzeczywistość, wydarzenia, ludzie, sytuacje to jakiś strumień życia, rzeka przypadków, w której zdarzy się to lub tamto. Wystarczy być posłusznym, przystosowanym, czasem skłamać lub coś przemilczeć, gdy jest się nieposłusznym lub przekroczy się normy, i wszystko potoczy się zgodnie z wzorcem. Co prawda jest się wówczas we władzy innych – szefów, partnerów, kolegów, rodziców, rodzin, mężów, żon, ale za to ma się nieustającą nadzieję, że „oni” podadzą nam gotowe rozwiązania. Wygodnym i zniewalającym prawem dziecka jest również prawo do buntu przeciwko dorosłym. Grymaszenie, spóźnianie, kłamstwo, niedotrzymywanie słowa, brak umiejętności, błąd, a przede wszystkim brak odpowiedzialności to wszystko przywileje dziecka. Brak odpowiedzialności i poczucie braku wpływu stan bycia dzieckiem perfekcyjnie wzmacniają i utrzymują. Dorosły nierzadko jest zmuszony do znalezienia odpowiednich rozwiązań. Co go zmusza? Poczucie obowiązku. Stan odpowiedzialności za własne życie oraz za życie innych osób. Dorosły myśli o wyniku i rozwiązaniu. Przewiduje. Dziecko, skoncentrowane na sobie i własnych potrzebach, stara się maksymalizować przyjemności i unikać przykrości. W sytuacji gdy czuje się bezradne albo po prostu zmęczone, może zwrócić się do dorosłego.

Co to ma wspólnego z miłością i budowaniem związku?

Otóż jest to wzorzec, czyli mechanizm, który działa często bez naszego udziału, jest odziedziczony po naszym środowisku wychowawczym. Do relacji, a nawet wcześniej do samej myśli o związku, wnosimy nasze wzorce, wytworzone i ugruntowane w dzieciństwie. Im bardziej jesteśmy uśpieni w naszych dziecięcych rolach, zaczarowani przez wpojone wzorce, tym silniej odczuwamy dwa skrajne odczucia: zadowolenie lub niezadowolenie z przypadków, które nam się przytrafiają. Nierzadko jest to również powód do przeżywania związków jako najważniejszych i zarazem najbardziej rozczarowujących obszarów naszego życia.

Jest kilka dość powszechnych szkodliwych przekłamań, które mogą skutecznie utrudnić budowanie udanych relacji; są to między innymi następujące przekonania:

- Miłość trafia się w życiu w sposób niezależny od nas i spada na człowieka jak grom z jasnego nieba.
- Prawdziwa miłość to odnalezienie swojej magicznej połówki. Połączenie z nią stworzy całość, lepszą od niekompletnej części, jaką jest pojedyncza osoba.
- Miłość to nieustający kompromis.
- Miłość to zakochanie i seks. Potem zauroczenie mija.
- Można zakochać się bez wzajemności.
- Miłość nie istnieje.

Z jakiego powodu te przekonania są tak niebezpieczne, jeśli w nie uwierzymy i uznamy za swoje? Jakie niosą za sobą konsekwencje?

Miłość trafia się w życiu w sposób niezależny od nas
i spada na człowieka jak grom z jasnego nieba.

Otóż miłość to wybór partnera. Świadomy lub nie, ale jednak wybór. Dokonując go, decydujemy się odpowiedzieć na czyjeś zainteresowanie lub nie, zainteresowanie to okazać lub nie. Miłość jest w pewnym sensie stanem gotowości, najpierw biologicznej, hormonalnej, emocjonalnej, a potem społecznej – trzeba spełniać warunki formalne, by móc się z kimś związać; takim wymogiem jest na przykład pełnoletniość. Zaskoczenie miłością to raczej dowód bardzo nieświadomych, ukrytych przed samym zainteresowanym procesów psychologicznych, których – bądź co bądź – sami jesteśmy twórcami. Euforyczny stan zakochania może mieć związek również z wybuchem seksualności u osób bardzo młodych i jest raczej związany z silnym popędem seksualnym niż z uczuciem tak złożonym i wieloaspektowym jak miłość. Może być również efektem niedojrzałości emocjonalnej i, jak każde zachowanie obronne, funkcjonować zamiast czegoś jako parawan. Na przykład zamiast zdawać trudny egzamin, znów jestem zakochana, zamiast rozwiązywać problemy w istniejącym związku, zakochuję się w następnej osobie itd.

Prawdziwa miłość to odnalezienie swojej magicznej
połówki. Połączenie z nią stworzy całość,
lepszą od niekompletnej części, jaką jest pojedyncza osoba.

Połówkowa miłość, opisywana pomarańczową lub jabłkową metaforą, w której połówki szukają siebie i stworzą całość, dopiero gdy jedna połowa jabłka trafi na tę drugą, właściwą, jest z gruntu fałszywa. Już nawet samo porównanie do rozdzielonego owocu jest nietrafne. W przyrodzie nie istnieje połowa owocu. Jabłko rozkrojone na pół jest częścią całości, a żadna z połówek nie może istnieć samodzielnie. Pobrzmiewa w tym stara, religijna koncepcja o nierozerwalności małżeństwa oraz nadzieja na istnienie bratniej duszy, kogoś w rodzaju bliźniaka energetycznego. Wystarczy go spotkać, odnaleźć, a wszystko inne będzie proste, nic bowiem nie stanie na przeszkodzie takiemu scalonemu wreszcie owocowi. Niebezpieczeństwo tego przekonania polega na tym, że tkwi w nim założenie dotyczące bierności. Nie trzeba mieć żadnych specjalnych walorów ani umiejętności, podejmować starań ani podczas pozyskiwania partnera, ani budowania związku. Wystarczy znaleźć właściwą połówkę i wszystko stanie się proste. Tymczasem człowiek może istnieć samodzielnie, jest w pełni kompletną, ukształtowaną istotą. Ponadto na przestrzeni swego życia może wchodzić w różne satysfakcjonujące związki z wieloma osobami, w tym w związki erotyczne i miłosne. Co więcej, może się rozwijać i zmieniać, tworząc coraz bardziej udane relacje, wynikające z jego dojrzałości, nie zaś cudownego przypadku.

Miłość to nieustający kompromis.

To złudne przekonanie ma na celu wywołanie wrażenia, że związek dwojga ludzi polega na permanentnych negocjacjach i opanowaniu sztuki ustępstw, małych rezygnacji, delikatnych przybliżeń. To skomplikowana i wykwintna gra, dzięki której związek może istnieć i w ramach której wciąż negocjujemy lepsze dla obu stron porozumienia. Kompromisy możliwe są w biznesie, gdy dwóch kontrahentów inaczej niż dotychczas dzieli zyski. Jedna strona trochę spuszcza z tonu, druga dodaje nowe elementy. Ustala się przedział zgodności i w gruncie rzeczy chodzi o spotkanie w satysfakcjonującym przedziale cenowym lub usługowym, dotyczącym policzalnych i mierzalnych elementów. W żywej relacji miłosnej również odbywa się symboliczne i emocjonalne ważenie kosztów, jednak trudno je porównać do procesu biznesowego. Trzy zmyte talerze równają się dwóm odrobionym z dzieckiem zadaniom z matematyki, zatankowane paliwo to kanapka z serem, a zgoda na seks równa się wymalowaniu kuchni? Trudno również szukać nieustających kompromisów pomiędzy różnymi upodobaniami, wartościami i potrzebami. On lubi mecze na żywo, lecz dla niej to męczarnia. Czy zdrowym kompromisem byłoby zostawienie żony pod stadionem w samochodzie na parkingu? A może rezygnacja z oglądania meczów? Wszystkich? Trzech rocznie? On chce oglądać całą ligę. Ona nie lubi tego w ogóle. Ona chce mieć dziecko już, on jeszcze nie czuje się gotów. W efekcie kompromisu będą mieli pół dziecka, trochę dziecka? W wielu domach jest tylko jeden telewizor. Ona uwielbia serial obyczajowy o 18.00, on zaś kryminalny o 18.30 na innym programie. Mają oglądać na zmianę – doradzi doradca od kompromisów? Nie, bo akcja kryminalnego jest tak pasjonująca, że on z wytęsknieniem czeka na nowy odcinek. Ona ma obejrzeć swój program w Internecie? A dlaczego ma oglądać w gorszej rozdzielczości? Inny przykład: pojawiły się wolne pieniądze. Jest okazja, żeby kupić nową pralkę. Spłacają sporo kredytów, więc kolejny nie wchodzi w rachubę. Ona chce pralkę, bo stara kiepsko wiruje. On wolałby zmywarkę, bo nie cierpi zmywania naczyń, a to głównie jego obowiązek. Nie ma w sprzedaży pralkozmywarek. Chcę przez to powiedzieć, że bez żywej relacji miłosnej, w której traktuje się związek jako wspólne dobro, do którego wnosi się niezwymiarowane zaangażowanie, czas i energię w nadziei na wzajemność, kompromisy – nawet najdokładniej wynegocjowane – nic nie dadzą.

Miłość to zakochanie i seks. Potem zauroczenie mija.

To przekonanie często wypowiadane przez osoby zawiedzione poprzednimi relacjami lub wyrażające w ten sposób swój lęk przed bliskością. W gruncie rzeczy mowa w nim o stanie zakochania, który rzeczywiście może być początkiem i końcem okresu euforycznego i jednocześnie nadziei na trwalszy związek. Niezdolność do budowania kolejnych etapów relacji miłosnej, o których będzie mowa dalej, to spory problem. W takim przypadku funkcjonowanie od zakochania do zakochania może stać się sposobem na unikanie trwałej relacji, która może budzić szereg obaw, a nawet lęków, co z kolei może prowadzić do powstania kolejnych ograniczających przekonań. W każdym razie miłość ma swe etapy. Jest stan zachwytu, jest również okres dojrzałości i więzi. Trwały związek to proces, a nie stan. Podobnie jest z seksem. Zachowania erotyczne i współżycie to bardzo ważny element relacji, jednak ani niejedyny, ani nawet nie najważniejszy. Funkcja erotyzmu również zmienia się w dojrzałych związkach i, wbrew opiniom, nie brak monogamicznych postaw zarówno po stronie mężczyzn, jak i kobiet.

Można zakochać się bez wzajemności.

Otóż według moich doświadczeń i przekonań nie można się zakochać bez wzajemności, gdyż zakochanie jest nierozerwalnie związane z relacją i świadomością bycia obdarzanym i obdarzającym uczuciem. Wtedy możemy mówić o początku relacji i dalszych jej konsekwencjach, takich jak seks, budowanie intymności, zaangażowania i stopniowo więzi lub wygaszeniu uczuć i decyzji o rozstaniu. Brak wzajemności to odpowiedź: nie, nie jestem zainteresowany, jestem zajęta lub nic nie wiem o twoich uczuciach. Miłość jednostronna jest masywną projekcją osoby „zakochanej”, czyli przypisaniem swojego pragnienia do innej osoby podobnie jak to się robi z przedmiotem marzeń, superkomórką, wyśnionym samochodem, modnym ubraniem. Wówczas „zakochana” osoba projektuje, czyli rzutuje na drugą, często niczego nieświadomą osobę swoje nadzieje, marzenia, frustracje, tęsknoty i nierzadko bierze je za rzeczywistość. To gra jednego aktora, który uwierzył, że jego własny cień jest partnerem, że wokół toczy się realne życie. Być może pojawi się również odmowa przyjęcia do wiadomości faktu odrzucenia. By stłumić ów ból, osoba odrzucona karmi się fantazjami o miłości niespełnionej i jednostronnej. To znakomity temat literacki lub filmowy. W życiu jednak do budowania związku miłosnego potrzebna jest zgoda dwóch osób. Na bazie tej zgody i odpowiedzialności za wspólną relację powstaje związek. Bez tego elementu jest tylko pojedynczy człowiek ze swoimi marzeniami, pragnieniami i nadziejami. Nie ma relacji, nie ma miłości. Stan tego rodzaju niewiele się różni się od pragnienia posiadania nowego samochodu, torebki lub kanału telewizyjnego. Bywa bardzo silnie wspierany przez pożądanie seksualne, hormonalną aktywność, dlatego tak częsty jest u osób bardzo młodych, gdy burza hormonalna i rodzące się coraz bardziej widome pragnienia seksualne popychają do aktywności społecznej i poszukiwania partnerów seksualnych. Wtedy bodaj iskra zainteresowania, kilka czynników wyróżniających, gest lub fotografia mogą uruchomić tęsknotę za partnerem lub partnerką idealną. Największa zaś aktywność odbywa się nie w świecie realnym, lecz w fantazjach.

Krzysztof Cugowski parę lat temu swoim zachrypniętym głosem informował nas słowami Andrzeja Mogielnickego: Bo do tanga trzeba dwojga / Zgodnych ciał i chętnych serc / Bo do tanga trzeba dwojga / Tak ten świat złożony jest. I miał rację.

Miłość nie istnieje.

Istnieje. Jest wspaniałym procesem poznawania się ludzi, uczenia się wzajemnych zachowań, przekonań i wartości. Przechodzeniem przez etapy relacji i okresy życia. Składa się z wzajemnych obietnic i działań na rzecz wspólnoty, ale również z atrakcyjnych nagród, których wiele można otrzymywać codziennie, gdyż udany związek potrafi je wytwarzać w nieskończonej ilości. Zawiera w sobie namiętność i erotyzm, przyjaźń i wsparcie, stabilizację i nieustanne tworzenie nowych wartości. Wymaga jednak aktywności ze strony partnerów. W miłości nic nie jest dane raz na zawsze: ani uroda, ani atrakcyjność seksualna, ani powodzenie finansowe, ani nawet zaufanie, zdrowie, majątek, rodzina. Wszystkie te elementy nieustannie dynamicznie się zmieniają. Związek trwały to w pewnym sensie życie na budowie własnego domu. Ten prawdziwy i symboliczny dom jest stale budowany, odnawiany, rozbudowywany, meblowany. Niektórzy członkowie rodziny wprowadzają się, inni wyprowadzają, wiele obyczajów, wartości, zadań się zmienia, lecz wciąż jest to ten sam dom, zbudowany i utrzymywany przy życiu przez daną parę. Energią spajającą i dającą życie temu domowi jest miłość dwojga ludzi.

Wykonaj krótkie ćwiczenie. Dopisz również swoje stwierdzenia na temat miłości. Po prostu wynotuj zdania dotyczące miłości, które przyszły ci do głowy po przeczytaniu tych przedstawionych powyżej. Mogą mieć one ogromną siłę.

To, w co wierzysz, staje się prawdą o tobie i twoim życiu. Jak to możliwe? Niebawem się przekonasz. Teraz jednak zerknij na zapisane zdania. Już czujesz różnicę. Pojawia się samoświadomość. Nasze myśli, a potem wypowiedziane słowa stają się samospełniającą się obietnicą. Negatywne skojarzenia, obawy, zaprzeczenia w związku z miłością są jak zmarszczki mimiczne na twojej twarzy, zwłaszcza te wokół ust. Spójrz w lustro, jeśli kąciki twoich ust zazwyczaj opadają, być może przez twoją głowę przewija się wiele negatywnych uczuć, które potem tworzą ów trwały obraz na twarzy. Pewnie twoje relacje obfitują raczej właśnie w negatywne uczucia. Warto to zmienić. Jeśli zapisane słowa dotyczące miłości zawierają pozytywne skojarzenia, nadzieje, mocne strony, jesteś na dobrej drodze. Kąciki twoich ust są być może uniesione tak często, że wyrysowały niemal stały uśmiech na twarzy. Jesteś bliżej szczęścia.

Spójrz na inną listę przekonań dotyczących miłości. Ich funkcją jest wspieranie miłości i stan odpowiedzialności za uczucia, które kierujemy do drugiej osoby i otrzymujemy zwrotnie:

- Miłość do tej samej osoby zmienia się z upływem czasu i może stać się dojrzalsza, bogatsza, pełniejsza.
- Miłości można się nauczyć, tak jak każdego innego rodzaju uczuć i zachowań w relacjach z ludźmi.
- Miłość to wzajemność, wymiana, dawanie i branie. Miłość jednostronna to fikcja, fantazja lub uzależnienie.
- Miłość jest związana z odpowiedzialnością za własną postawę, w części za dobrostan drugiej osoby obdarzanej miłością, a także za wspólną relację.
- Miłość może oznaczać trwałe dobre samopoczucie, lekkość, znakomitą zabawę i stan szczęścia.
- Miłość jest ekologiczna, dlatego nigdy nie odbywa się cudzym kosztem. Jeśli ktoś cierpi w wyniku miłości lub ponosi szkodę, samo uczucie zostanie obarczone poczuciem krzywdy lub winy i może stać się toksyczne.

Jak widzisz, na temat miłości można powiedzieć wiele zdań. Nierzadko mogą być sprzeczne lub kontrowersyjne. Nie zwykliśmy pytać swoich partnerów, kandydatów na narzeczonych, mężów i żon, jak definiują miłość. Przyglądamy im się raczej przez okulary naszych własnych przypuszczeń, zakładając, że nasz pogląd na miłość, związek i relację jest oczywisty dla każdego, a zwłaszcza dla osoby ukochanej.

Związek zaczyna się od ciebie i, jak większość spraw w życiu, może podlegać twojemu wpływowi. Podobnie jak się robi ciasto, naprawia silnik samochodu lub maluje mieszkanie – związek się tworzy, buduje, a także określa i współtworzy. Można to robić dobrze lub źle.

Potrafisz odróżnić dobre ciasto od niesmacznego, złą jakość od dobrej, dobrze prosperującą firmę od źle zarządzanej, dobrą usługę od złej. Masz tę umiejętność dzięki doświadczeniu i porównaniu. Miłość jest cudem właśnie z tego powodu, że wymaga niesłychanej uwagi na drugiego człowieka i fantastycznych, aczkolwiek prostych umiejętności. Tak jak wszystko w życiu, można ją „realizować” dobrze lub źle. Można się tego nauczyć. W dowolnym wieku.

Zdaniem wielu mistrzów rozwoju osobistego i coachingu jakość życia zależy od jakości zadawanych sobie pytań. To w odpowiedziach na takie pytania kryje się często odpowiedź na pytania zasadnicze: kim jesteś? Dokąd zmierzasz? Co jest dla ciebie ważne? Dlatego będę zadawał ich wiele. Oczywiście warto się nad nimi zatrzymać i wyczerpująco na nie odpowiedzieć. Czasem jednak wystarczy samo pytanie. Niech krąży. Nasze genialne mózgi mają to do siebie, że już samo postawienie pytania zmusza je do intensywnej pracy nad odpowiedzią we dnie i w nocy, świadomie i nieświadomie.

Z tego powodu któregoś dnia po prostu zatrzymujemy się na środku ulicy ze złamanym obcasem w ręku, spóźnieni na jakieś bardzo ważne spotkanie, zastanawiając się, co zrobić na obiad, albo myśląc o dziecku w przedszkolu i zadajemy sobie jedno z najważniejszych pytań: co ja tu robię? Dokąd tak biegnę? Jakie znaczenie ma dla mnie mój związek?

Być może miłość była dla ciebie czymś zupełnie innym niż dla twojego partnera lub partnerki? Może nadal różnicie się w swoich definicjach, a przez to oczekiwaniach. Nie ma w tym nic złego. Pierwszy krok do zmiany to po prostu odkrycie tajemnic i zrozumienie siebie. Tak jest, miłość jest tajemnicą i ty dla siebie być może także nią jesteś. Tajemnicą może być także ten lub ta, którą kochasz. Czas odkryć tajemnice miłości.

Maciej Bennewicz (ur. 1961)

Menedżer, trener, coach, socjolog po Uniwersytecie Warszawskim ze specjalizacją z psychologii. Twórca Ośrodka Rozwoju Psychologicznego „Persona”. Współtwórca i prowadzący cykl programów edukacyjnych dla młodzieży pt. „Ja” emitowanych w TVP1 w latach 1997–1999. Twórca i koordynator programu edukacji dla dorosłych „Animacje” realizowanego w Ośrodku „Komorów” w latach 1993–1997. Psychoterapeuta indywidualny i grupowy, aktywnie pracujący w terapii w latach 1989–2000. Prowadzi zajęcia z coachingu na Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie oraz na Wydziale Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego.

Dyrektor rozwoju w firmie Norman Benett Group, koordynuje prace związane z powstawaniem nowych projektów szkoleniowych i badawczych, działaniami zespołu trenerskiego oraz sprzedaży.

Posiada ponaddwudziestoletnie doświadczenie w pracy nad samorozwojem z grupami oraz indywidualnymi osobami. Supervisor zespołu trenerskiego.

Specjalizuje się w prowadzeniu szkoleń z dziedzin: Coaching i Mentoring, Kreatywność i Twórczość, Umiejętności Menedżerskie. Twórca metod: „Nawigacja relacji w kontaktach sprzedażowych” i „Uczenie sekwencyjne w pracy zespołowej”.

Autor książek Coaching, czyli restauracja osobowości (G+J Książki, 2008), Coaching, czyli przebudzacz neuronów (G+J Książki, 2009) oraz Coaching Tao.

Niedługo ukaże się również Coaching i mentoring w praktyce.

Maciej Bennewicz jest twórcą i liderem Polskiej Szkoły Coachingu w ramach Norman Benett Academy oraz coachem zrzeszonym w European Mentoring and Coaching Council (EMCC), a także prezesem EMCC Poland.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: