Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Na posterunku: powieść historyczna na tle życia księcia Józefa Poniatowskiego - ebook

Wydawnictwo:
Rok wydania:
2011
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na posterunku: powieść historyczna na tle życia księcia Józefa Poniatowskiego - ebook

Klasyka na e-czytnik to kolekcja lektur szkolnych, klasyki literatury polskiej, europejskiej i amerykańskiej w formatach ePub i Mobi. Również miłośnicy filozofii, historii i literatury staropolskiej znajdą w niej wiele ciekawych tytułów.

Seria zawiera utwory najbardziej znanych pisarzy literatury polskiej i światowej, począwszy od Horacego, Balzaca, Dostojewskiego i Kafki, po Kiplinga, Jeffersona czy Prousta. Nie zabraknie w niej też pozycji mniej znanych, pióra pisarzy średniowiecznych oraz twórców z epoki renesansu i baroku.

Kategoria: Klasyka
Zabezpieczenie: brak
Rozmiar pliku: 300 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

II

Za­le­d­wie wiel­ki ce­sarz opu­ścił ho­tel, w któ­rym zna­lazł kil­ko­go­dzin­ne schro­ni­sko, wieść o jego po­by­cie roz­bie­gła się po War­sza­wie. Jed­ni wie­rzy­li, inni uwa­ża­li to za jed­nę z le­gend, któ­re od roz­po­czę­cia woj­ny z Ro­syą krą­ży­ły.

Wie­czór więc ze­szedł na za­py­ta­niach, na któ­re nikt nie mogł dać od­po­wie­dzi.

Gwar­no tyl­ko było pra­wie w każ­dym domu, w każ­dej izbie, po­cząw­szy od su­te­ren do pod­da­sza.

Tu naj­wię­cej się Na­po­le­onem zaj­mo­wa­no. Naj­wię­cej też snu­to pro­jek­tów, ku od­wie­dze­nia go i za­py­ta­nia, co się sta­ło z woj­skiem, któ­re po­szło na jego za­wo­ła­nie.

– Pój­dę, pój­dę, choć­by za­raz! – niech po­wie, co się sta­ło z moim Jaś­kiem, któ­ry po­szedł i ani sły­chu o nim – mó­wi­ła Waw­rzyń­co­wa, utrzy­mu­ją­ca gar­kuch­nie na Sta­rem Mie­ście.

– Pil­nuj ko­mi­na, nie la­taj po próż­ni­cy, – ozwał się mał­żo­nek, garn­carz z pro­fe­syi. Nie wpusz­czą cię tam przed ob­li­cze naj­ja­śniej­sze­go…

– Co to, nie wpusz­czą! – za­wo­ła­ła ko­bie­ta, ująw­szy się pod boki.

– Brać na­sze dzie­ci, to brał na za­tra­ce­nie, a te­raz nie mia­no­by wpu­ścić mat­ki? Pię­ścia­mi drzwi roz­wa­lę, a do­trę! – do­da­ła, za­pe­rza­jąc się co­raz wię­cej.

– Ma­cie ra­cyę, moja kumo! – ozwa­ła się Pio­tro­wa zie­le­niar­ka, któ­ra wła­śnie w onej chwi­li przy­szła do niej na ga­wę­dę.

– Pój­dzie­my obie, toć je­że­li wy da­li­ście jed­ne­go, to mo­ich dwóch po­szło! – do­da­ła smut­nie.

I wsta­ła z ławy za­bie­ra­jąc się do wyj­ścia.

– Albo wie­cie, zbie­rze­my się wszyst­kie, ile nas w po­bli­żu. Każ­da ma tam swe­go chło­pa­ka, ma pra­wo się upo­mnieć! – za­wo­ła­ła Waw­rzyń­co­wa.

– Jak się nas zbie­rze kupa, mu­szą drzwi otwo­rzyć! Sam ce­sarz zba­ra­nie­je, gdy nas tyla oba­czyj – trze­pa­ła da­lej z wiel­kim fer­wo­rem.

– Tak, tak, wszyst­kie, jak je­ste­śmy! – po­twier­dzi­ła są­siad­ka.

– Wy ma­cie gło­wę, no, no do wszyst­kie­go – po­chwa­li­ła.

– I ję­zyk! – mruk­nął mąż pod no­sem.

– Ba! – po­twier­dzi­ła wła­ści­ciel­ka gar­kuch­ni, za­do­wo­lo­na z po­chwa­ły.

– Jeno moja ku­mecz­ko, idź­cie, nie cze­ka­jąc – zwo­łaj­cie, kogo się da i pój­dzie­my, choć­by o pół­no­cy – ko­men­de­ro­wa­ła z za­pa­łem Waw­rzyń­co­wa.

– Ba, ale do­kąd? Odzie on ob­rał so­bie sie­dzi­bę? – spy­ta­ła na­gle.

– No, no, już ja się do­wiem! – uspa­ka­ja­ła

Pio­tro­wa.

I po­słusz­na ko­men­dzie, chwy­ci­ła chust­kę, za­rzu­ci­ła na gło­wę i wy­bie­gła.

I cho­dzi­ła od domu do domu, od drzwi do drzwi, nie­tyl­ko do do­brze zna­jo­mych i za­przy­jaź­nio­nych, ale na­wet do ta­kich, z któ­re­mi do­tąd ani sło­wa nie za­mie­ni­ła lub żyła w ja­kiemś po­draż­nie­niu.

Wszę­dzie ją przyj­mo­wa­no z otwar­te­mi rę­ka­mi.

Otwar­te­mi też ocza­mi i usza­mi słu­cha­no opo­wia­da­nia. Na­wet te, co krzy­wo na nią dzi­siej­sze­go ran­ka jesz­cze pa­trzy­ły, te­raz obej­mo­wa­ły uści­skiem, mó­wiąc:

– Mo­iście­wy! Mo­iście­wy!

Wia­do­mo, tro­ska i sta­ra­nia o jej od­wró­ce­nie jed­no­czy.

Waw­rzeń­co­wa tym­cza­sem krzą­ta­ła się koło ko­mi­na, przy­rzą­dza­jąc na ju­tro fla­ki.

Do­kła­da­ła łoju i roz­ma­itych przy­praw, a iuż zie­la i pie­przu nie ża­ło­wa­ła. Ob­ra­ca­ła przy tem ję­zy­kiem, że i pieprz za­miast w stę­pie, był­by się do­sko­na­le umiołł.

– Ja­ko­ści Pio­tro­wa nie wra­ca!… – zdo­łał wtrą­cić mał­żo­nek, sta­wia­jąc gar­nek, któ­ry po­le­ro­wał.

– Wró­ci, wró­ci, nie mam kło­po­tu! – od­rze­kła ko­bie­ta z pew­no­ścią sie­bie.

Przy­wy­kła bo­wiem, że jej roz­ka­zy za­wsze były speł­nia­ne.

– Toć już i ka­wał w noc… – wtrą­cił Waw­rzy­niec.

– Niech bę­dzie i po pół­no­cy, – wrza­snę­ła żona, – dla mat­ki, upo­mnieć się o swo­ję dziec­ko, za­wsze pora!

W tej­że chwi­li sły­szeć się dały zmię­sza­ne gło­sy nie­wie­ście i otrzą­sa­nie ze śnie­gu cięż­kie­go obu­wia.

– Niech bę­dzie po­chwa­lo­ny! – ozwa­ła się pierw­sza z przy­by­łych.

– Na wie­ki! – zdo­łał uprze­dzić żonę garn­carz.

Wcho­dzi­ły i wcho­dzi­ły, ga­da­jąc gło­śno jed­na przez dru­gą.

Zro­bi­ło się gwar­no i cia­sno. Nie­wiast było ze trzy­dzie­ści.

– No, je­ste­śmy! – ozwa­ła się z try­um­fem Pio­tro­wa.

– A to­ście się grac­ko, moja kumo, spra­wi­li, po­chwa­li­ła go­spo­dy­ni.

Pio­tro­wa roz­pro­mie­nio­na po­chwa­łą, po­czę­ta opo­wia­dać, co to ona uży­ła, nim wszyst­kie zgro­ma­dzi­ła.

– Po praw­dzie, nie mie­li­ście moja pani

Pio­tro­wo, wiel­kiej bie­dy i nie po­trze­bo­wa­li­ście nas na­ma­wiać, – ozwa­ła się jed­na.

– Ba, do ta­kiej spra­wy nie po­trze­ba ni­ko­go brać na po­wróz! – ozwa­ła się dru­ga.

– Wszyst­kie mamy na woj­nie chło­pa­ków,.

to i wszyst­kim pil­no do­wie­dzieć się i roz­py­tać o nich – do­rzu­ci­ła trze­cia.

I jak za­czę­ły roz­po­wia­dać o swo­jej go­to­wo­ści przy­by­cia, tak zro­bi­ło się gwar­no, że aż Waw­rzy­niec na­tu­liw­szy czap­kę na uszy, wy­niósł się do al­kie­rza.

Upły­nę­ła też prze­szło go­dzi­na, nim wy­słu­chaw­szy ko­men­dy Waw­rzyń­co­wej, za­bie­ra­ły się do wyj­ścia.

– A ta po co? – za­wo­ła­ła na­gle Waw­rzyń­co­wa, wska­zu­jąc na mło­dziut­ką dziew­czy­nę.

– Toć to moja cór­ka Ja­gu­sia, – zna­cie ią prze­cie. Ona wie gdzie, to nas po­pro­wa­dzi, – od­rze­kła Pio­tro­wa.

Garn­ca­rzo­wej nie w smak było, że taka oto dziew­czy­na mia­ła je po­pro­wa­dzić, ale nic… nie rze­kła.

Jeno pod no­sem mruk­nę­ła:

– Taki skrzat, i to ma wie­dzieć.

Wtem wszedł Pa­weł, ter­mi­na­tor w kunsz­cie garn­car­skim.

Dłu­żej sie­dział w garn­ca­mi, bo chciał do­pil­no­wać, żeby ogień obej­mo­wał wszyst­kie garn­ki, a nie wy­szedł zbyt­nio na dach i nie zro­bił po­ża­ru.

Uj­rzaw­szy tyle nie­wiast stro­pił się wiel­ce.Że jed­nak Waw­rzyń­co­wa lu­bi­ła się chwa­lić z tem, co robi, za­raz mu wy­ło­ży­ła do­ku­ment­nie, po co i do­kąd się uda­ją.

– A toć że to już daw­no po pół­no­cy – ośmie­lił się ode­zwać Pa­weł.

– A to­bie co do tego, czy po pół­no­cy? – wrza­snę­ła maj­stro­wa.

– Idź, zja­daj klu­ski, com ci zo­sta­wi­ła, i spać, że­byś ran­ka nie za­rwał – do­da­ła.

– A czu­waj, że­byś otwo­rzył, gdy wró­cę – roz­ka­zy­wa­ła.

– Ju­ści! – mruk­nął Pa­weł, prze­pusz­cza­jąc przed sobą cały sze­reg nie­wiast. Po­tem zaś, jak­by so­bie coś przy­po­mniał, po­czął:

– Pani maj­stro­wo, pani maj­stro­wo!

– A cze­go tam?

– Toć­że niech pani maj­stro­wa nie cho­dzi, bo ga­da­li, że ce­sarz już od­je­chał…

– A ty skąd wiesz? – toś ty za­miast wy­pa­lać garn­ki, włó­czył się po mie­ście i plot­ki zbie­rał! – krzyk­nę­ła.

– Dam ja ci! – za­wró­ci­ła się z pod­nie­sio­ną pię­ścią.

Lecz Paw­ła już nie było. Znik­nął w izbie, za­su­wa­jąc drzwi po­śpiesz­nie.

– A to ci wał­koń! – za­do­wo­li­ła się wy­krzyk­ni­kiem Waw­rzyń­co­wa.

– Oni to wszy­scy tacy! – po­ta­ki­wa­ła jed­na z ko­biet.

– Dam ja jemu! – od­gra­ża­ła się Waw­rzyń­co­wa. Żeby tak Ja­siek nie był po­szedł na tę nie­szczę­sną woj­nę, nie po­trze­ba by­ło­by ob­ce­go – uty­ski­wa­ła.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: