Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

  • Empik Go W empik go

Na zakręcie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
Lipiec 2013
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Na zakręcie - ebook

Powieść Na zakręcie przedstawia historię młodzieży 12 – 15 letnich, których los doświadczył bardzo okrutnie. Bohaterowie spotykają się na wyspie prowadzonej przez Fundację „Pomocna dłoń” w miasteczku Nadzieja, na której odbywa się niezwykłe spotkanie integracyjne. Terapii podlegają młodzi, którzy mają za sobą doświadczenia związane z nadużywaniem alkoholu i narkotyków. Na własnej skórze doświadczyli też przemocy w rodzinie, z których wyszli ze swoich doświadczeń mocno okaleczeni, zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Czują się wyizolowani ze społeczeństwa, jednak mają możliwość i okazję odnaleźć siebie oraz życzliwych i przyjaznych ludzi. Aby skorzystać z pomocy, muszą na nowo zrozumieć świat i odszukać w nim miejsce dla siebie. Być może stanie się również próbą zastanowienia nad sensem własnych poczynań i sensem życia.



W książce poruszony jest problem buntu młodych – gniewnych przed pewnymi stereotypami, normami i zasadami z góry ustalonymi przez otoczenie (relatywizacja ogólnie przyjętych norm i wartości zw. nihilizmem, występowała w drugiej połowie XIX wieku w filozofii niemieckiej i rosyjskiej). Ostry sprzeciw młodzieży dotyczy miedzy innymi kierunku sztuki malarskiej – graffiti, tak bardzo nieakceptowany przez ludzi starszych. W tym momencie słowa Maurice Debessa, że: "Wszelka działalność twórcza obca jest regułom i mechanizmowi... Ale trudność najbardziej istotna tkwi we wpływie środowiska kulturalnego i wychowawczego" są jak najbardziej trafne.



Tekst może służyć pomocą nauczycielom i terapeutom w działalności informacyjnej i edukacyjnej prowadzonej wśród dzieci i młodzieży oraz wyrabianiu i utrwalaniu właściwych wśród młodzieży postaw i pozytywnego myślenia.

Kategoria: Dla młodzieży
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7859-210-5
Rozmiar pliku: 2,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Kiedyś myślał, że w życiu liczą się tylko przyjemności. Było tak do czasu tego strasznego wypadku. Wracali z pubu na rauszu po kilku drinkach – stanowczo za dużo wypili. Zatrzymali samochód nadjeżdżający z przeciwka. Szarpanina…. Popisywanie się w samochodzie. W pewnym momencie kierowca stracił panowanie nad kierownicą. Ułamek sekundy i... Już nic nie pamiętał.

Kiedy po dwóch tygodniach Mateusz odzyskał przytomność i lekarz powiedział mu, co się stało, chciał popełnić samobójstwo. Wszyscy zginęli, on jako jedyny przeżył. Miał szczęście. Teraz wie, że do końca życia będzie na wózku. Ma do siebie żal, ma wyrzuty sumienia – za późno! Czasu nie można cofnąć – po prostu stało się! Po wielu miesiącach poznał życzliwych ludzi – przyjaciół. Mógł na nich liczyć w każdej sytuacji. Nabrał do nich zaufania i coraz bardziej akceptował swoją inność. Akceptował ją, jako rzecz normalną, ludzką. Myślę, że on naprawdę na swój niedoskonały sposób kochał życie.

PrzyjaciółkaWstęp

Noc przed wyjazdem na spotkanie integracyjne była bardzo trudna. Uważał, że takie wyjazdy nie są dla takich jak on! Są raczej dla młodzieży zdrowej, sprawnej, dla młodzieży samodzielnej, dla szczęśliwej młodzieży. Ile wtedy radości i gwaru, a ruch na powietrzu, spacer po lesie czy w parku z ulubioną dziewczyną, to wszystko sprawia, że jest się spełnionym człowiekiem. Słychać śpiew ptaków, drzewa zapraszają do tańca i wszystko dookoła pachnie radością. Kiedy był samodzielnym po raz ostatni? Kiedy miał piętnaście lat?

Tak, to było dwa lata temu. Kiedyś myślał, że w życiu liczą się tylko przyjemności. Spotkania w pubach z kolegami i dziewczynami. Kilka drinków... Nie ma jak szpan!!! To, co robimy? Wy do mnie czy ja do was? To ja przyniosę blanty, a wy wyżerkę i coś jeszcze. Chociaż wolałbym, żebyście wy do mnie. Chata wolna!!! Oczywiście, że pójdziemy potem do pubu.

Leżał bezsennie na dużej kanapie i próbował nie myśleć o tym nieszczęsnym dniu. Nie chciał pogodzić się ze światem, z niesprawiedliwością, że żyje on, a inni już dawno. Był po prostu nieszczęśliwy. Uporczywe bicie zegara w pokoju doprowadzało go do szału.

Gdy wracali z pubu, gdzie wypili po kilka drinków zatrzymali jakiś samochód i wsiedli do niego. Droga była ich – w pełnym tego słowa znaczeniu. Paweł chwycił kierownicę samochodu. Szamotanina z kierowcą i stało się. Samochód wpadł wprost na drzewo stojące po przeciwnej stronie drogi. Kiedy obudził się pewnego ranka w szpitalu i lekarz opowiedział mu, co się stało, chciał ze sobą skończyć. Wszyscy zginęli. Kierowca samochodu, Joanna, Paweł, Andrzej i Piotr. A on? Przeżył! Ale diagnoza lekarska brzmiała jednoznacznie – stłuczenie mózgu i uraz rdzenia kręgowego z porażeniem kończyn dolnych. Pamiętał ogromny ból głowy, rąk, klatki piersiowej, który trwał bardzo długo

Co jeszcze pamięta? Jaki smak miały blanty? Wóda? Koszmar! Nie! Tylko nie to! Już nigdy więcej! To było dawno, bardzo dawno. Gdyby mógł cofnąć czas, to, co wtedy?

Podniósł się i z trudem usiadł na wózku inwalidzkim. Pokój był duży ze względu na wózek, na którym do końca życia będzie jeździł. Był miejscem przyjaznym. Wjechał do kuchni. Drzwi lodówki trzasnęły – jak zwykle, wtedy, gdy nie mógł spać. Sięgnął po maślankę.

Delikatne światełko miniaturowej lampki rzuciło światło na jego rozwichrzoną, bujną czuprynę. Uwielbiał maślankę. Szklanka białego napoju uspokoi go z całą pewnością. Zawsze tak było, gdy wypijał maślankę lub kefir, a potem godzinami siedział przy komputerze i buszował po stronach internetowych, bądź wpatrywał się w gwiazdy na niebie.

Koła wózka skrzypnęły. Usłyszał za drzwiami szept rodziców. On znowu je? To niemożliwe! Cicho bądź, bo jeszcze usłyszy! I co z tego! Nie powinien tyle jeść, w jego stanie! To dobrze, że zgodził się na wyjazd. Może zapomni, choć na chwilę. Martwię się o niego. Czy poradzi sobie w podróży? A jeśli nikt nie pomoże mu wysiąść z pociągu?

To były słowa przestrogi, słowa przyjazne, słowa troskliwe, słowa ciepłe i czułe. A potem rodzice kazali mu się położyć i przespać trochę. Musiał przecież się trochę przespać. Za kilka godzin pojedzie na spotkanie integracyjne.

Więc położył się na kanapie i patrzył w szarość za oknem. Okno pokoju dotykało drzewo, drzewo stare, które pamięta niejedno. Czy widzi to coś? On widział! Widział to, czego inni nie widzieli, bo widzieć nie chcieli. Kiedyś udało mu się zobaczyć spadającą gwiazdę. Kiedy to było? Już wie... Przed wypadkiem. Ta gwiazda spadała bardzo szybko, wprost na niego. Uśmiechnął się do siebie. To było piękne! Uwielbiał wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo. Mała Niedźwiedzica, Wielka Niedźwiedzica....

Przedtem chodził do planetarium i obserwował gwiazdy na niebie.

Przeciągnął się i zadrżał. Trzecia w nocy nie jest dobrą porą na rozmyślanie. Chciał spać, tylko spać, spać długo i tak mocno, że zapomni o wszystkim. Może na zawsze?

Zamknął oczy i wtulił się w miękką kołdrę. Tylko nie myśleć! Nie myśleć o niczym i nad niczym się nie zastanawiać. Nie pamiętać o dniu tamtym, pechowym. Zapomnieć ich głosy, zapomnieć ich nawyki i twarze. Wszystko wymazać z pamięci. Nie pamiętać o przeszłości, bo to historia, tego po prostu nie ma!

A jednak zanim zapadł w krótką drzemkę, pojawił się obraz tej dziewczyny – Joanny. Dziewczyny, którą kochał potajemnie. Dlaczego jej tego nie powiedział? A może nie miał odwagi wyznać jej miłości. Może obawiał się, że za późno!

Wiedział, że już nigdy jej nie zobaczy, a mimo to łagodnie poddał się marzeniu.Rozdział pierwszy

I

W przedziale dla osób niepełnosprawnych siedział Mateusz na wózku inwalidzkim. Silny i barczysty chłopak z czupryną rozwichrzoną. Kiedyś chodził na siłownię, ponieważ nie chciał, żeby koledzy śmiali się z jego postury. Jeszcze w podstawówce był niewielkim piegowatym chłopakiem, za chudym i za małym, żeby pozwalać sobie, na niewinne, co nieco wobec kolegów. Za to, od czasu do czasu, obrywał od koleżków i któregoś dnia po lekcjach, stając w obronie kolegi, strzelił chcący w Julka piłką oczywiście, największego zawadiakę we wsi. Julek zdziwiony, potraktował sprawę odpowiednio – stwierdził, że, należało mu się. Od tego czasu Mateusz wzbudził respekt wśród największych łobuzów i nikt już go nie zaczepiał. Tak zaczęło się jego nowe życie.

Mateusz miał twarz owalną i brwi gęste jak szczecina, które sprawiały wrażenie starszego wiekiem niż w rzeczywistości miał. Żuł gumę – uwielbiał żuć gumę – i z zainteresowaniem przeglądał wiadomości sportowe w lokalnej gazecie.

Trzask kół lokomotywy odwróciło uwagę chłopaka. Spojrzał w prawo i ujrzał postać krępego mężczyzny, który niezdarnie przesuwał się w kierunku przeciwnym do jazdy pociągu. Zniknął. Po chwili znów się pojawił. Otworzył drzwi przedziału.

– Czy tu wolne?

– Zajęte – mruknął Mateusz.

– Jak to?

– Tak to!!!

– Gówniarz!

Drzwi trzasnęły. Mateusz położył gazetę na kolanach i spojrzał w okno. Pociąg wjechał w tunel. Ciemność zupełna. Ta ciemność trwała całą wieczność. Zadrżał. No już! Kiedy to się skończy?! Szybciej!!! Szarpnęły wagony. Chłopak wtulił głowę w ramiona. Spuścił wzrok, powieki opadły. Wyspa „Pomocna Dłoń”? Co to za wyspa? Podniósł głowę. Nareszcie!

Z wózka przesunął się powoli na miękkie siedzenie. Miejsce numer 11. Tuż przy oknie. Odsunął wózek. Jasność rozświetliła jego sylwetkę. Okrągła twarz wydała się w słońcu bardziej wyrazista. Brwi przysłoniły oczy. Oczy piwne, niewielkie. Tak się tylko wydawało. Spojrzał w okno i uchylił je trochę. Wiatr musnął spoconą twarz. Przymknął podkrążone oczy z niewyspania. Nie jest szczęśliwy. To był... To jest dla niego cios. Dlaczego wsiedli do samochodu? Kto ich namówił? Nikt!!! To oni sami zatrzymali ten samochód. Będzie szybciej – powiedział do nich! Co teraz?! Co teraz?! Jak żyć?! Czy to jest możliwe?!

Potrząsnął głową. Powieki podniosły się. Złe myśli umknęły.

Mateusz spojrzał na zegarek. Planowy przyjazd o 15. Jeszcze cztery godziny jazdy. Dyskretnie dał do zrozumienia, że dość ma podróży, że jest zmęczony.

Drzwi przedziału szarpnęły.

– Czy można? – usłyszał głos kobiety przyjazny, ciepły. Troskliwy jak głos matki. Matka.... Wiele ich łączy wspólnego. Była, jest i będzie jego najlepszą przyjaciółką. Pokazała mu to wszystko, co potrafi pokazać matczyne serce.

Pomyślał: Znowu ktoś się wtrynia.

Spojrzał w jej stronę.

– Chcę być sam – odrzekł chłopak. – Zresztą wózek zajmuje więcej miejsca niż myślałem. Sorry!!!

– Jak sobie życzysz młody człowieku? Przepraszam...

Kobieta zamknęła drzwi przedziału. Mateusz zacisnął wargi.

– A niech to!!! – szepnął. – Czy ona nie widzi, że to przedział dla kalekich? Takich jak ja? Wyciągnął mały notes i coś w nim zapisał. Po chwili schował go do torby podróżnej i oparł głowę o zagłówek. Złe myśli powróciły jak bumerang.

Kiedy ostatni raz był naprawdę szczęśliwy? Kiedy, ostatni raz się uśmiechnął i rozmawiał z przyjaciółmi? Było to chyba... Tak, przed tym wypadkiem. Potem już nikt go nie odwiedzał, był sam, z rodzicami, którym wiele zawdzięcza. Przede wszystkim, że są z nim na dobre i złe. Mamo! Tato! Przepraszam. Nie chciałem.

Przymknął powieki. Łzy spłynęły po policzkach. Po chwili zanurzył dłoń w płytkiej kieszeni spodni. Chusteczką wytarł oczy od łez i schował do kieszeni ponownie.

Powieki opadły. Zasnął.

II

Łukasz siedział w wagonie drugiej klasy w przedziale z dwoma innymi pasażerami. Pociąg miał opóźnienie. Nie pamiętał, kiedy ostatni raz jechał pociągiem bez jakichkolwiek opóźnień.

– To jest koszmarne! Ciągle jakieś opóźnienia – zagadnął mężczyzna w średnim wieku.

– Ma pan rację! Z tymi pociągami jest jedno wielkie utrapienie – wtrącił ten drugi z łysiną na głowie.

Mimo środka lata dzień był ponury, ale parny. Teraz dopiero Łukasz przypomniał sobie notatki, jakie ukazały się o wyspie w prasie. Wtedy go to w ogóle nie interesowało. Wyspa dla kalekich! Ćpunów! Alkoholików! Dla młodzieży normalnej, zdrowej również! Chwała Bogu! Czyja to własność? Forsiastego faceta? Najpierw wykupił wysepkę a potem wybudował zamek. Po co mu zamek? Prawdopodobnie to był następny kaprys. Pojawiły się też plotki, że miał to być ośrodek wypoczynkowy dla pracowników jego firmy. Co to za firma? Jakiś zakład stolarski? Łepski facet. Potem oddał go Fundacji „Pomocna Dłoń”. Dlaczego oddał? Nie wiadomo!

Wyspa „Pomocna Dłoń” intrygowała nie tylko Łukasza, również mieszkańców miasteczka „Nadzieja”. Łukasz cieszył się, że będzie na wyspie wśród młodzieży… Takiej młodzieży. Bo Łukasz ma już swoje lata. Nie za dużo, ale i nie za mało. W sam raz, żeby dogadać się z nieco starszymi od niego. Jak na ironię! Czy poradzi sobie z młodzieżą „inną” młodzieżą bądź, co bądź trudną?

Otrzymanie stanowiska wychowawcy grupy w środku lata zakrawało na cud! Zajęcie fascynujące! Łukasz porządkuje świat!!! Na swój niedoskonały sposób. Tak przynajmniej oceniali inni! Ma w sobie to coś. To, co potrzebne jest wychowawcom. Ma osobowość. Czy sprosta zadaniu? Przeciągnął się i wyszedł na korytarz. Wtem usłyszał szarpaninę i ostre wymówki mężczyzny:

– Wyrzucili mnie z pracy i z domu, bo mam HI…, wyrzucili ze sklepu, bo mam brudne i poszarpane ubranie, wyrzucili mnie z autobusu, bo śmierdzę, wyrzucili z przytułku, bo ćpam. Teraz wyrzucą z pociągu, bo marudzę. Wrócę na dworzec – tam wielu takich jak ja.

Po chwili usłyszał dmuchanie nosa w chusteczkę. Spojrzał w jego stronę. Ujrzał postać chłopaka z sińcami pod oczyma i wychudzoną twarzą. Zamyślił się.

– Hm, może mieć około dwudziestki. Biedny chłopak. Dlaczego?! Dlaczego tyle cierpienia?!

Pan Jasio – kolega z pracy – powiedziałby w tym momencie:

– To wina tamtego systemu! Starych też!!! Wszystko pod nos im podstawić! Nie potrafią myśleć o przyszłości. Nic dobrego z tego nie wyjdzie!

Odwrócił głowę i spojrzał w okno. Drzewa mijały za oknem. Drzewa stare, które przetrwały wiele lat. I krzaki i paprocie wysokie i niskie. A tam dalej? Coś błysnęło w trawie. Butelka... Tak, z pewnością butelka. Dlaczego ludzie śmiecą?

Otarł spocone czoło. Otworzył okno. Nikiel odprysł ze starości. Ręce oparł na krawędzi okna. Ulga! Przyjemny wiatr delikatnie muskał jego twarz. Powieki opadły. Pomyślał: To dobrze, że są wakacje. Potrzebuję tego. Zresztą i tak większość ludzi uważa, że nauczyciel ma się całkiem dobrze. Może i coś w tym jest. Jednak z drugiej strony, jeśli się zastanowić? Hm!! Bzdura, niech tam! Niektórych nie przekonam. Jego młoda twarz była zmęczona całoroczną pracą w szkole. To prawda, że zawód nauczyciela jest powołaniem. Praca trudna i mało płatna. Trudno z niej wyżyć. Ale i tak nie zamieniłby jej na inną, nawet na lepiej płatną pracę. To trzeba czuć!

Gwizd lokomotywy przerwał zadumę Łukasza. Podparł głowę. Lewa dłoń z wolna opadła na kark. Palce zatopiły się w długich włosach, sięgających do ramion i ściągniętych w kucyk czarną gumką.

Ziewnął. Ręce oparł na biodrach. Klatkę piersiową wypchnął gwałtownie do przodu i podniósł się na palcach. Chwilę tkwił w tej pozycji. Stanął na stopach.

Zgrabna, szczupła sylwetka jego dokonała obrotu w tył. Jakaś młoda dziewczyna utknęła pomiędzy nim a drzwiami prowadzącymi do przedziału. Spojrzeli sobie w oczy.

– Przepraszam – powiedziała – czy można? Chciałabym przejść.

– Tak oczywiście – szepnął. Przesunął się w prawą stronę.

– Piękna dziewczyna – pomyślał. Wagony szarpnęły. Ciało dziewczyny zachwiało się.

– Przepraszam pana...

– To nic – odpowiedział. Poszła dalej.

Łukasz wrócił do przedziału i usiadł. Jego myśli powróciły do wsi, w której pracował, mieszkał. To tutaj poznał dziewczynę, którą pokochał potem.

– Aniu, co teraz robisz? Gdzie jesteś?

Ania jest narzeczoną Łukasza. Pobiorą się już niedługo. Znają się tyle lat. Miłość z lat szkolnych. Już w podstawówce nosił jej tornister, dzielił się z nią kanapką. Wszystko dla Ani.

Zapamiętał studniówkę. Ania w białej atłasowej bluzeczce i czarnej długiej spódnicy. Buty na obcasie i długie włosy do ramion sięgające. Wyglądała czarująco. A on w granatowym garniturze i w modnych butach. To był jego pierwszy w życiu garnitur. Och, jak on się martwił, żeby przypadkiem go nie splamił jakimś sokiem. Przecież dla rodziców był to wydatek ogromny.

Tańczyli poloneza w pierwszej parze. Wszyscy profesorowie na nich patrzyli. Wyglądali świetnie. I pasowali do siebie.

– Łukasz! – zawołała wychowawczyni. – Ładna z was para.

– Ma pani rację! – odezwali się przyjaciele chłopaka.

A oni? Byli tacy młodzi. Pierwszy pocałunek... Gdzie pocałował Anię po raz pierwszy? W lesie na polanie wrzosowej! I zerwał dla niej kilka gałązek wrzosu. Pasowały do Ani. Delikatny kwiat, tak jak Ania jest delikatną dziewczyną.

Nagle myśli się urwały. Spojrzał na mężczyznę, siedzącego po przeciwnej stronie. Był w średnim wieku, dobrze ubrany. Jego oczy wiele mówiły. Mógł się założyć, że również dużo widziały. Z pewnością były to rzeczy wesołe i dobre.

– Daleko jeszcze – odezwał się ten drugi.

– Jeszcze trochę – odparł Łukasz. – A pan, dokąd jedzie?

Chłopak spojrzał na mężczyznę badawczo w jasnej polówce. Była trochę nieświeża. To z pewnością wina upału i długiej męczącej podróży – pomyślał.

– Jadę do pracy – odparł.

– Aha! – odrzekł mężczyzna. – Jestem na emeryturze. Swoje zrobiłem!

III

W następnym przedziale siedziała kobieta około trzydziestu lat i Ola, siedemnastoletnia dziewczyna. Siedziała prosto, we wdzięcznej pozie. Jej filigranowa postać i piękne rysy twarzy na pewno przyciągały wzrok niejednego młodzieńca. Dziewczyna patrzyła w dal. Nie przeszkadzał jej dym papierosowy, który kłębił się wokół niej, nie przeszkadzało jej stukanie palcami o drewniany blat umocowany pod oknem. Siedziała nieruchomo i bezwiednie wpatrywała się w mijane za oknem drzewa i domy. Dziewczęta w jej wieku malują usta. Smarują się balsamami i innymi pachnidłami. A ona? Oczy wyrażały ból i smutek. Jej dłonie zanurzyły się w głębokich kieszeniach dżinsowej spódnicy. Głowa opadła, a usta zacisnęły się bezwiednie. Przetrawiała tamte dni. Ola ocknęła się. Wyjęła z kieszeni kartkę, którą tyle razy czytała:

Miło nam zawiadomić, że córka państwa została zakwalifikowana na spotkanie integracyjne, które trwać będzie od 18 lipca do... w miasteczku Nadzieja na wyspie Pomocna Dłoń w zamku otoczonym wodą i lasami. Gwarantujemy córce spokój i radość życia.

Fundacja Pomocna Dłoń

Podpis był czytelny. Ola przypomniała sobie osoby, które kiedyś były jej życzliwe. Kiedy to było? Nieważne! Wyspa „Pomocna Dłoń”?! Słyszała o niej wiele dobrego. Miała nadzieję, że spędzi udane wakacje i choć na chwilę o wszystkim zapomni. Tak bardzo pragnie zapomnieć o tamtych dniach. Wiele by dała za to! Będzie dobrze! Musi być tak, jak kiedyś! – powtarza w trudnych chwilach takich jak ta!

Ola mało się odzywa do kogokolwiek, bo uważa, że wszystko, co powie, może być wykorzystane przeciwko niej. Na pytanie, „o czym myślisz” podnosi się i wychodzi do swojego pokoju. Kiedy matka, patrzy na nią zdziwiona, szepce:

– Mam coś do zrobienia. Daj mi spokój!

Ola jest samotna i dlatego Oli jest w życiu nielekko. Jednak wierzy, że będzie tak jak dawniej.

IV

Maria Magdalena – tak miała na imię młoda szesnastoletnia dziewczyna. Ma niewyparzony ozór i klnie. Krótko mówiąc nazywa rzeczy po imieniu. Maria Magdalena spoglądała przez okno pociągu, zbliżającego się do Marzydołów. Tu miała się przesiąść.

– Niech to! Te przesiadki mnie wykończą!!! Zaklęła. Nie mogę sobie przypomnieć nazwy. Dokąd ja w ogóle jadę? Już wiem... na jakąś wyspę. Jaka to wyspa? „Dłoń”? Nie! Pomocna dłoń! Potem usiadła i pomyślała: „Nie będę sama, będą inni. Zapomnieć! O wszystkim zapomnę... Muszę!” Tak! Była zdrowa, była towarzyska, była zakochana. Przymknęła powieki.

Maryśka! Chcesz gryza?

Chcę!

Ugryzła kawałek.

Pyszne jabłko!

Mam jeszcze jedno chcesz?

Pewnie!

Witek, tak miał na imię. Był starszy od niej o jeden rok. Na przerwach zerkali na siebie ukradkiem. To były spojrzenia niewinne. Wstydzili się, że ktoś zauważy, że ktoś powie chodzą ze sobą! Kiedyś, na ławce w parku przypadkowo się spotkali – chwycił ją za ramię. Speszyła się i uciekła.

– Maryla, co się stało?! – zawołał Witek.

– Nic! Przypomniałam sobie, że muszę pomóc mamie – odpowiedziała w oddali.

Powieki podniosły się.

– Ciekawe, co u niego? Dawno go nie widziałam. Zerwał ze mną, gdy się dowiedział, że... Kiedyś pożałuje tego!!! Wyjdę na ludzi! Mimo wszystko!!! Tak, jak radził znajomy moich starych – ksiądz Stasiu: „Weź się w garść, dziewczyno!!! Życie przed tobą!!!”.

Więc Maria Magdalena posłuchała dobrych rad i już nie miała zamiaru grzeszyć więcej. Wie, że to, co wtedy zrobiła, było wielkim głupstwem. Jednak do tej pory nie odzyskała radości życia. Mimo dobrych i szczerych rad księdza Stasia i rodziców kochających ją nade wszystko. Czy uda się jej odzyskać radość życia? Czy odzyska ufność do ludzi?

Wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je z trudem. Potem zatrzasnęła. Na korytarzu stały osoby i wpatrywały się w okno. Jeden mężczyzna palił papierosa. Strząsnął popiół na posadzkę. Maria Magdalena potrząsnęła głową. Krucze włosy ułożyły się w największym porządku. Włos przy włosku. Tak miało być. Mrugnęła powiekami. Wykonała głęboki oddech i ruszyła przed siebie.

Stanęła. Spojrzała na papieros, który tkwił między dwoma brunatnymi palcami chłopaka.

– Poczęstujesz fajką?

Chłopak skrzywił się trochę.

– Spadaj!

Maria Magdalena mruknęła:

– Gnojek!!!

Poszła dalej.

– Zaczekaj – zawołał. – Nie obrażaj się.

Dziewczyna ponownie podeszła ku niemu. Chłopak wyjął z kieszeni złamanego na pół papierosa.

– To ostatni – rzekł. – Odpal!

– Nie masz spiczek?

– Nie!!!

Kilku podróżnych stojących na korytarzu bacznie obserwowali wychudzoną dziewczynę. Na ich twarzach rysowało się współczucie. Swawolna konwersacja chłopaka i dziewczyny nabierała tempa. Śmiech rozchodził się po wagonie.

– Bez jakichkolwiek zahamowań!!! – szeptali podróżni.

V

Krystyna jechała pociągiem osobowym z Porkiewa. W przedziale znajdował się poza nią jeszcze jeden pasażer, jakiś robotnik ze spracowanymi dłońmi. W tej chwili spał.

Krystyna pisała wspomnienia w niebieskim notesiku. Litery mało widoczne. Jednak ostatnie zdanie było napisane dużymi literami i podkreślone grubą kreską:

W przyszłości zostanę nauczycielką. Bóg mi świadkiem!

Zamknęła notes i włożyła do skórzanego plecaka.

Ta dziewczyna ma dar pisania. Ma talent!!! – szeptali nauczyciele.

A prócz tego Krystyna wprost pożerała książki. Szczególnie uwielbiała czytać książki przygodowe. Dla Krystyny rozmowa w języku niemieckim z kimś, kto zna również ten język to pestka. Swobodna konwersacja to dla niej przyjemność!

Spojrzała na śpiącego w kącie mężczyznę. Miał około pięćdziesięciu lat – tak oceniła jego wiek. Zastanawiała się nad swoimi sprawami. Pomyślała: Mam nadzieję, że zapomnę o wszystkim.

Przypatrywała się odbiciu swej twarzy w szybie. Twarz o regularnych, delikatnych rysach i kształtna głowa, z jasnymi kręconymi włosami do ramion.

Miała w sobie coś, co kojarzyło się z uległością, ze strachem. Cechę tę podkreślały wystraszone oczy.

Wyspa Pomocna Dłoń... Muszę zapomnieć... Marzę o tym! To kapitalny pomysł z tą wyspą!

A potem nagle wspomnienia ożyły. Krystyna bardzo bała się dorosłych. W jej mniemaniu byli tyranami. Od swojej mamy nie otrzymała nic prócz bólu i cierpienia. Myśli, że kiedyś jej przebaczy. Bo nie zawsze tak było! Przedtem było miło, ciepło, tak, jak być powinno! Tak, jak jest w wielu domach.

Po chwili spojrzała na mężczyznę. Obudził się.

– Na pewno będzie padać. Czuję to!

– Tak pan myśli?

Mężczyzna syknął przez zęby:

– Czuję po kościach! Wy młodzi macie inne sprawy na głowie. Kiedyś będzie tak jak ze mną teraz.

Krystyna spojrzała w okno. Na peronie stał tłum ludzi oczekujących na pociąg.

Pociąg zatrzymał się na stacji Nadzieja.

– Wysiadam tutaj! Szczęśliwej podróży!

Dziewczyna wzięła torbę podróżną do ręki i wyszła z przedziału. Na korytarzu z trudem przeciskała się między stojącymi pasażerami. Utknęła gdzieś pośrodku.

Przepraszam, przepraszam, wysiadam tutaj! Proszę mnie przepuścić.

Z trudem doszła do drzwi wyjściowych. Stanęła chwilę. Usłyszała głos troskliwy, głos czuły, kochający dzieci.

– Odsuńcie się dzieci, ta pani chce wysiąść – pouczała kobieta.

Głos z megafonu brzmiał donośnie i wyraźnie:

– Uwaga! Opóźniony pociąg osobowy ze stacji Nadzieja odjedzie z toru I przy peronie III. Proszę zachować ostrożność. Jakiś mężczyzna chwycił ją za ramię.

– Ostrożnie panienko!

Krystyna zeskoczyła z ostatniego stopnia. Na peronie młody człowiek trzymał w ręku butelkę wina i użalał się:

– Diabli wzięli całą forsę! Muszę zapić robaka...

– Diabli wzięli interes!

Spojrzał na Krystynę i rzekł z przestrogą:

– Nie chodź tam! Będziesz gorzko żałować! Do ciebie mówię, dziewczyno!

Może masz rację – pomyślała. Ale, jak wykazały późniejsze wypadki, nie miał racji!
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: