Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Nieskalana sławą. Życie i dzieło Marii Skłodowskiej-Curie - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 czerwca 2015
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Nieskalana sławą. Życie i dzieło Marii Skłodowskiej-Curie - ebook

„Nieskalana sławą” to historia kobiety wyprzedzającej swoją epokę o pokolenia – Marii Skłodowskiej-Curie. Kobiety wyjątkowej nawet jak na nasze współczesne standardy. Ponadprzeciętnie odważnej i upartej. Pełnej pasji. Romantyczki uwikłanej w czas przemian. Kobiety praktycznej, pracowitej i niezłomnej. Ubóstwianej i znienawidzonej, podziwianej i pogardzanej. Wiernej żony, oddanej kochanki, wymagającej, ale troskliwej matki. Kobiety kosmopolitycznej, a jednocześnie wielkiej patriotki polskiej i francuskiej. Skandalistki, „świętej”, noblistki. Odkrywczyni polonu i radu. Odważnej społeczniczki, skrytej i intrygującej samotniczki w zdominowanym przez mężczyzn świecie.

Kategoria: Biografie
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-7942-684-3
Rozmiar pliku: 2,7 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Rozdział 1 Anciupecio, Mania, Maria

Nie zginie Polska, nie zginie! Lecz żyć będzie po wieki wieków w potędze i chwale.

Dla was, dla nas i dla całej ludzkości.

Droga do sukcesu jest pełna kobiet popychających mężów.

Ignacy Jan Paderewski (1860−1941)

Druga połowa XIX wieku była – jak na czasy pozytywizmu przystało – bardzo dynamiczna. Intensywnie rozwijała się muzyka i literatura, nauka i technika. Giuseppe Verdi wystawił Don Carlosa i Aidę, Richard Wagner kończył Walkirię, a Georges Bizet wprowadzał ostatnie poprawki do Carmen. Lew Tołstoj zakończył pisanie Wojny i pokoju, Henrik Ibsen wydał Peer Gonta, Gustave Flaubert Szkołę uczuć, a Lewis Caroll Alicję w Krainie Czarów.

Gregor Mendel rozpoczynał eksperymenty z grochem zwyczajnym i opisywał pierwsze prawa genetyki, Dmitrij Mendelejew uszeregował pierwiastki chemiczne w tablicę, znaną dziś jako układ okresowy pierwiastków. Louis Pasteur ogłosił, że choroby są roznoszone przez drobnoustroje, a Charles Darwin pracował nad książką pod znamiennym tytułem O pochodzeniu człowieka. Alfred Nobel eksperymentował ze środkami wybuchowymi, co doprowadziło do odkrycia dynamitu, a Werner von Siemens skonstruował pierwszą prądnicę elektryczną. James Clerk Maxwell opracował teorię pola magnetycznego, Rudolf Clausius wprowadził pojęcie entropii. Taki świat czekał na narodziny kobiety, która miała go wielce ulepszyć.

Maria urodziła się w świecie, w którym nie było miejsca dla Polski. W wyniku rozbiorów, przegranych powstań, utraconych marzeń po upadku Napoleona nie było jej na mapie świata. Nie miała nawet swojej nazwy. Była rozdarta pomiędzy zaborców. Jedynie na moment podczas powstania styczniowego Polacy samostanowili o sobie. A później znów zostali stłamszeni i zniewoleni na długie lata. Taka „matka” czekała na narodziny „córki”, która swą ojczyznę miała uświetnić na „mapie” układu okresowego, na długo przed wyzwoleniem.

Maria Salomea Skłodowska przyszła na świat 7 listopada 1867 roku w Warszawie przy ulicy Freta 16 w nieistniejącej dziś oficynie lub na drugim piętrze kamienicy. Obecnie w domu przy ulicy Freta 16 mieści się muzeum poświęcone uczonej, w którym zgromadzono liczne fotografie, płaszcz, torebkę, kałamarz i pióro, którym pisała, oraz pamiątki rodzinne. Jest to jedyne na świecie biograficzne muzeum poświęcone Marii.

Dość interesujące jest pochodzenie nazwy ulicy, przy której przyszła na świat Maria. Na tym obszarze od XVII wieku rozwijał się handel, który nie podlegał regułom i opłatom obowiązującym w mieście; wtedy też nadano mu nazwę „Freta”. W szybkim tempie miejsce to stało się częścią rozrastającej się i rozwijającej Warszawy. Ulica miała charakter rzemieślniczy i kupiecki aż do wybuchu drugiej wojny światowej. Skupiały się tu warsztaty szewskie, krawieckie, apteki, zakłady fotograficzne.

W XVIII wieku znany ówczesny architekt Szymon Zug (1733−1807) zaprojektował i wybudował dla warszawskiego bankiera Macieja Łyszkiewicza reprezentacyjną klasycystyczną kamienicę przy ulicy Freta 16, z pięknymi podcieniami i balkonem. Od 1839 roku stała się ona siedzibą pensji i internatu dla dziewcząt, uchodzącej w tym czasie za jedną z lepszych w mieście, a prowadzoną przez Eleonorę Kurhanowicz. Na pierwszym piętrze dwupiętrowego budynku znajdowały się klasy szkolne, wyżej zaś pokoje uczennic, właścicielki pensji i nauczycieli. Jedną z uczennic w owej pensji była także matka Marii Skłodowskiej.

Rodzicami przyszłej uczonej byli Bronisława Skłodowska z Boguskich (1836–1878) i Władysław Skłodowski (1832–1902). Oboje byli wykształconymi i inteligentnymi ludźmi, pochodzili z rodzin nauczycielskich o stosunkowo wysokich pozycjach społecznych. Niestety sytuacja polityczna miała to niebawem zmienić.

Matka Marii pochodziła ze szlacheckiej rodziny szczycącej się herbem Topór. Dziadek Marii ze strony matki, Feliks Boguski, był zarządcą ziemskim w Repkach i Korytnicy. Jego żona, Maria z Zaruskich, także pochodziła z drobnej szlachty. Boguscy dbali, aby ich dzieci otrzymały staranne wykształcenie. Bronisława ukończyła wspomnianą już bardzo dobrą pensję dla dziewcząt w Warszawie mieszczącą się przy ulicy Freta 16. Szkoła ta była mniej kontrolowana przez władze carskie, ponieważ uważały one, że kobiety nie będą odgrywały ważnej roli w życiu publicznym, naukowym czy politycznym (o ironio!). Dzięki takiemu podejściu Rosjan Bronisława Boguska mogła poznawać arkany pedagogiki, by w szybkim czasie zostać ochmistrzynią, a w wieku zaledwie dwudziestu czterech lat właścicielką i dyrektorką pensji. Była to sytuacja bezprecedensowa: Bronisława miała własny stały dochód i mieszkanie na parterze w jednym ze skrzydeł szkoły. Warto zaznaczyć, że była osobą silną i niezależną. Zapewne po niej Maria odziedziczyła niezłomny charakter, upór i wytrwałość w dążeniu do wyznaczonego celu. W Autobiografii Maria tak pisze o matce:

Matka była osobą niezwykłą. Obok wybitnej inteligencji miała wielkie serce i niezłomne poczucie obowiązku. Mimo nieskończonej wyrozumiałości i dobroci posiadała ona w rodzinie wysoki autorytet moralny. Była bardzo pobożna (oboje rodzice byli katolikami), ale zarazem tolerancyjna; różnice wiary nie mąciły jej duszy; była wyrozumiała dla wszystkich, nawet dla tych, którzy nie dzielili jej poglądów. Wywarła na mnie ogromny wpływ, ponieważ oprócz naturalnej miłości do matki czułam dla niej głęboki podziw.

Bronisława Skłodowska była nie tylko doskonałym pedagogiem. W razie potrzeby potrafiła zająć się pracą fizyczną. Ewa Curie w biografii matki opisała, jak babcia własnoręcznie reperowała i szyła obuwie dla swoich pociech. Starszy brat Marii, Józef, również o tym wspomina:

Szyła też sama i naprawiała nam bieliznę i ubranie. Co więcej, ponieważ trudno było nastarczyć obuwia dla naszej, pełnej temperamentu piątki, przeszła formalny kurs szewstwa. Ze wzruszeniem przypominam sobie ten warsztat i przyrządy szewskie, które zresztą okazały się wnet ponad siły naszej matki.

Do tego wszystkiego dochodziły niezwykłe zdolności muzyczne Bronisławy, która bardzo chętnie grała na pianinie i śpiewała. Zapewne po niej odziedziczyła talent młodsza córka Marii − Ewa.

Dziadek Marii ze strony ojca, Józef Skłodowski, pochodził także z rodziny szlacheckiej, z herbem Dołęga. Był znanym pedagogiem, absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, nauczycielem fizyki i chemii. Pracował jako nauczyciel między innymi w Warszawie, Kielcach, Łomży, Siedlcach i Lublinie. Przez dwanaście lat był dyrektorem gimnazjum w Lublinie, gdzie zorganizował znakomitą bibliotekę (jedną z największych w marionetkowym Królestwie Kongresowym). Brał czynny udział w powstaniu listopadowym. Jego żoną była Salomea z Sagtyńskich, również wykształcona kobieta, która wspierała w działaniu swego męża. Skłodowscy zadbali, aby ich dzieci otrzymały solidne wykształcenie. Ojciec Marii, Władysław, był absolwentem Uniwersytetu w Petersburgu. Miał uprawnienia do nauczania matematyki i fizyki w szkołach rządowych i prywatnych. Żonę poznał w szkole przy ulicy Freta 16, gdzie nauczał. Latem 1860 roku Władysław i Bronisława zawarli związek małżeński i zamieszkali w budynku sąsiadującym ze szkołą. W sierpniu 1860 roku Bronisława, jako młoda żona, tak zwierzała się swojej przyjaciółce, byłej właścicielce i dyrektorce pensji przy ulicy Freta, Eleonorze Kurhanowicz, na temat Władysława: co dzień go kocham więcej i cenię (...), lecz wyznaję, że wolałabym być panną Bronisławą, bo teraz przekonałam się, jak ciężkie są przejścia w życiu kobiety. Wyznanie odważne, zdecydowanie należące do kobiety wyzwolonej. Mieszkanie przy ulicy Freta państwo Skłodowscy zajmowali przez osiem lat. W tym miejscu wkrótce przyszło na świat pięcioro ich dzieci: Zofia (1861–1876), Józef (1863–1937), Bronisława (1865–1939), Helena (1866–1961) i Maria Salomea – nazywana przez wszystkich Manią lub Anciupecio. Ewa Curie w hagiograficznej biografii matki opisała rodzeństwo Marii w różnych okresach ich życia:

Zosia, najstarsza z rodzeństwa. Pomimo lat jeszcze niespełna dwunastu wydaje się ona w porównaniu do tamtej gromadki osobą niemal dorosłą. Bujne popielatoblond włosy, lekkie i kręte, spływają jej swobodnie na ramiona. Twarz ma prześliczną, uduchowioną, jak Madonna, i szare oczy, pełne jakichś tajemniczych tęsknot – snów…

Oto Hela, w rozkwicie swoich lat szesnastu, najładniejsza ze wszystkich, wysoka, smukła, zręczna. Oto białoróżowa Brońcia z bujnymi jasnoblond włosami. I Józio, rosły i silny(…).

Józio, teraz już właściwie Józef, skończywszy gimnazjum także ze złotym medalem, studiuje medycynę. Szczęśliwy! Jakże zazdroszczą mu siostry, jakże pragnęłyby i one móc kształcić się wyżej, jak bardzo czują się pokrzywdzone tym, że Uniwersytet Warszawski kobiet nie przyjmuje (…).

O, Mania również wygląda wspaniale! Przyznajmy nawet po cichu, że może trochę za dobrze… Że jest nawet cokolwiek za gruba! I na razie, jako przyciężki podlotek, najmniej ładna z sióstr. Ale i ona ma twarz pełną wdzięku, żywą, świetliste oczy, jasną cerę i jasne pukle krętych włosów.

Natomiast siostra Marii, Helena Skłodowska-Szalay, tak ją przedstawia w swoich wspomnieniach:

Byłam o rok starsza od Mani, wychowywałyśmy się razem, razem przygotowywałyśmy do szkoły. W szkole byłyśmy koleżankami w tej samej klasie i siedziałyśmy obok siebie w jednej ławce. Łączyła nas głęboka miłość. Mam wyraźnie w pamięci i w oczach tę małą Maniusię, zwaną Anciupecio − najpierw jako pulchną dziewczynkę z główką okoloną kręcącymi się jasnymi włoskami, przewiązanymi czarną aksamitką, w fartuszku z falbankami, z oczkami jasnymi, siwymi, które z uśmiechem, z dobrocią i z niezwykłą powagą patrzyły na świat.

W 1868 roku ojciec Marii został zastępcą inspektora II Gimnazjum Rządowego dla chłopców przy ulicy Nowolipki, gdzie musiała przeprowadzić się cała rodzina. Helena Skłodowska-Szalay wspominała, że mieszkali wtedy w obrzydliwej dzielnicy Warszawy. (…) Duszno tam było, brudno i hałaśliwie. Inspektorem szkoły był Rosjanin Iwanow, który szczególnie rygorystycznie przestrzegał zakazu nauczania w języku polskim. Ojcu Marii z wielką trudnością przychodziło ukrywanie swoich patriotycznych przekonań.

W nowym mieszkaniu na ścianie wisiał barometr, który bardzo fascynował Manię. On żyje, Zosiu, prawda, bo się sam rusza! − wołała odkrywczo mała Maria. Był to bez wątpienia pierwszy przyrząd naukowy, z którym przyszła uczona miała kontakt. Wkrótce po przeprowadzce matka Marii zrezygnowała z pracy zawodowej, by pomóc mężowi i zająć się domem. To właśnie Bronisława Skłodowska była pierwszą nauczycielką małych Skłodowskich. Mania wyraźnie wyróżniała się na tle rodzeństwa, miała niesamowitą pamięć i zdolności. Bardzo szybko, bo już w wieku czterech lat, nauczyła się liczyć i czytać. Ewa Curie opisuje w biografii matki zdarzenie, kiedy mała Mania wprowadziła wszystkich w zdumienie:

(…) któregoś ranka Brońcia z trudem usiłowała przesylabizować ojcu tekst elementarza, a Maria zniecierpliwiła się nagle i wziąwszy jej książkę z ręki, przeczytała go płynnie od razu. Milczenie, które wówczas zapadło dookoła, napełniło ją w pierwszej chwili dumą, więc czytała dalej, uważając to wciąż za najmilszą i najciekawszą zabawę. Lecz nagle ogarnęło ją przerażenie… rzut oka na zdumione twarze rodziców, potem na nadąsaną trochę minę Brońci – zająknięcie, szloch – i oto zamiast cudownego „dziecka” stało już tylko dziecko czteroletnie, które żałośnie płacząc, powtarzało nieśmiałym głosikiem: – Przepraszam! Przepraszam… ja nie naumyślnie! To nie moja wina – ani Brońci. I tylko dlatego, że to takie łatwe.

Od tego czasu pochłaniała książki z pokaźnej biblioteki ojca. Kiedy mała Mania zaczynała czytać, świat przestawał dla niej istnieć. W wielkim skupieniu oddawała się lekturze. Ewa Curie w biografii matki przedstawia zabawną sytuację: Maniusia zaczytała się w książce, z palcami w uszach, żeby nie słyszeć hałasów rozbrykanego rodzeństwa. W tym czasie Hela, Bronia i ich kuzynka Henia ułożyły wokół Marii piramidę z krzeseł. Maria, nic nie słysząc, wstała nagle, zrobiła gwałtowny ruch i cała piramida runęła z wielkim hukiem, uderzając ją w łokieć. Maria podniosła się i z poważną miną, opanowana i spokojna, powiedziała: To było głupie…. Robert Reid, opisując dzieciństwo Marii, stwierdza, że była ona dzieckiem nieśmiałym, wątłym i nerwowym, ale nad wiek rozwiniętym. Pisze także, że mogła uchodzić za dziecko oziębłe, zwłaszcza gdy się jej dobrze nie znało. W moim odczuciu jest to stwierdzenie niesłuszne. Maria całe życie była raczej osobą tłumiącą swoje emocje, a takie zachowanie ma swoje korzenie w dzieciństwie. Poza tym, analizując fotografie Marii z jej dzieciństwa, trudno powiedzieć, żeby uchodziła za wątłą. Zgadzam się natomiast zdecydowanie z opinią biografki Marii, Susan Quinn, która twierdzi, że Maria była (...) niezwykle inteligentna. Wszystkie dzieci państwa Skłodowskich (...) później przyznawały, że najmłodsza Maria była najzdolniejsza. Opowiadano, że potrafiła natychmiast zapamiętać słyszany wiersz: po wysłuchaniu go wychodziła do drugiego pokoju, powracała i bezbłędnie recytowała cały tekst. Miała więc od dzieciństwa wspaniałą pamięć.

Poza książkami Mania odkryła także magiczny świat nauki. W gabinecie ojca wpatrywała się jak zahipnotyzowana we wspomniany już piękny barometr ścienny oraz w gablotkę z kilkoma półkami, na których zgromadzone zostały wagi, szklane przyrządy, minerały, elektroskop ze złotymi płytkami… Anciupecio jeszcze nie wiedziała, do czego służą te wszystkie dziwne, prawie magiczne, ale już piękne w jej mniemaniu rzeczy. Od ojca dowiedziała się, że są to „przyrządy fizyczne”. Tajemnicza nazwa, która będzie towarzyszyła Marii do końca jej dni…

Do nauki małych Skłodowskich służyła też zabawa i spacery. W każdej wolnej chwili rodzice uczyli dzieci przyrody, geografii i historii Polski. Ponieważ ojciec Marii znał język rosyjski, francuski, niemiecki, grekę, łacinę i angielski, uczył swe pociechy także języków obcych. Często też czytał im książki w języku oryginalnym lub na bieżąco przekładał tekst z literatury czy poezji. Posiadał rzadki dar pięknego czytania na głos zarówno prozy, jak i poezji (…), mówił wiersze głosem miłym, pełnym wyrazu, a mimo to naturalnym, bez śladu afektacji – napisze po latach brat Marii, Józef. Młodzi Skłodowscy poznawali w ten sposób Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, ale także Byrona, Goethego, Owidiusza, Horacego, Cycerona, Platona. Ogromną wiedzę i wszechstronność ojca podziwiał jego syn, Józef: my dzieci nawet już po dorośnięciu tak pewne byłyśmy wszechstronności wiedzy naszego ojca, że ze wszystkimi wątpliwościami zwracaliśmy się doń, jak do encyklopedii.

W wieku sześciu lat Maria rozpoczęła naukę w prywatnej pensji żeńskiej prowadzonej przez Jadwigę Sikorską (1846–1927). Szkoła oficjalnie została otwarta 3 września 1874 i od początku szczyciła się wysokim poziomem edukacji. W latach 1874–1918 uczyło się w niej około 3000 uczennic. Sikorska bardzo szybko poznała zdolności Marii i przeniosła ją do wyższej klasy, w której uczyła się o rok starsza siostra Hela. W szkole Sikorskiej uczono w dwóch programach: oficjalnym – po rosyjsku, i tajnym – po polsku. Kiedy szkoła była wizytowana przez rosyjskich inspektorów, do odpowiedzi zawsze była wybierana Maria, ponieważ biegle mówiła po rosyjsku, miała nienaganny akcent i doskonale znała historię Rosji. Były to dla niej chwile wielkiego upokorzenia – będąc Polką, nienawidziła ciemiężcy. Przychodziło jej z trudem wychwalanie tych, którzy niszczyli dziedzictwo narodowe jej ojczyzny. Delikatną i niezwykle wrażliwą naturę psychiki Marii odkryła Sikorska, która po roku nauczania Mani zaproponowała Władysławowi, żeby poczekał rok przed posłaniem córki do szkoły. Dyrektorka pensji uważała, że Mania jest zbyt wrażliwa i za mała, aby stawić czoło okrutnej rzeczywistości. Władysława martwiło jednak coś innego: szkoły prywatne nie mogły wydawać dyplomów, które byłyby uznawane w szkolnictwie wyższym. Dlatego też Skłodowski postanowił wybrać odpowiednie gimnazjum dla córki i po roku nauki w przyjaznej i opiekuńczej pensji panny Sikorskiej przeniósł Manię do rosyjskiego gimnazjum żeńskiego. Była to jedna z najlepszych szkół.

Zwyczajne codzienne zmartwienia okazały się jednak niczym wobec tego, co miało nadejść.

W 1871 roku Bronisława Skłodowska zaczęła bardzo poważnie chorować. Wkrótce okazało się, że cierpi na zaawansowaną gruźlicę. Najprawdopodobniej zaraziła się nią od swojego szwagra, którego pielęgnowała, gdy zapadł na tę chorobę. Wtedy wiedziano, że jest to choroba zaraźliwa i w większości przypadków śmiertelna. Era Roberta Kocha miała dopiero nadejść, podobnie jak metody zapobiegania chorobie i jej leczenia. Był to bardzo trudny moment w życiu młodych Skłodowskich. Matka z obawy przed zarażeniem dzieci nieuleczalną chorobą nigdy ich nie całowała i nie przytulała. Było to niezwykle trudne zarówno dla dzieci, jak i dla bardzo chorej matki. Rok później Bronisława z najstarszą córką Zosią wyjechały do uzdrowiska w austriackich Alpach, a później na południe Francji, do Nicei. Jedenastoletnia Zosia w liście do swojej matki chrzestnej, Eleonory Kurhanowicz, tak o tym pisała:

Jak mogę opiekuję się Mamą. Ubieram ją, rozbieram, gotuję dla niej ziółka, przygotowuję herbatę rano i wieczór, i dość często Mama powiada, że jest kontenta ze swojej Małgosi (taki mam teraz przydomek), ale ja czuję, że Mamie dziś nie wystarczam, i nieraz się martwię, gdy Mamę smutną widzę, a nie mogę jej rozweselić. Kilka razy na dzień liczymy, ile miesięcy trzeba tu przesiedzieć, i gniewamy się na czas, że tak powoli idzie. W Warszawie tak prędko przebiegały lata, a tu miesiąc każdy równa się rokowi.

Wyznanie bardzo dramatyczne, przepełnione tęsknotą za domem, ojcem i rodzeństwem, ale także świadczące o heroizmie młodziutkiej Zosi. Najstarsza córka Skłodowskich musiała być nad wiek dojrzała, skoro powierzono jej opiekę nad matką… Z dala od najbliższych, poświęcając czas chorej matce, uczyła się jednocześnie historii, geografii, arytmetyki, niemieckiego i francuskiego. Jak widać, wszyscy Skłodowscy byli wyjątkowi.

Rodzina i lekarze wierzyli, że zmiana klimatu wyleczy chorą Bronisławę. Ona sama wydawała się bardziej sceptycznie podchodzić do pokładanych nadziei. Zdrowie moje coraz lepiej (…), wątpię jednak, czy stracę zupełnie kaszel (…), doktór robi mi nadzieję, iż lato, a następnie zima przepędzona w Nicei wygoją płuca zupełnie, ja jednak niewielką mam nadzieję. Tyle razy zapewniali mnie już doktorzy, iż będę zdrową, iż niedziw, niewiara w ich słowa mnie opanowała. Bóg tylko jeden tego cudu dokonać może i może też ulituje się nad naszym nieszczęściem i uratuje mnie dla dzieci. Cud jednak się nie dokonał…

Pod nieobecność Bronisławy jej dziećmi zajęła się siostra Ludwika. Władysław Skłodowski cały swój czas poświęcał na edukację dzieci i wpajanie im wartości patriotycznych. Swoistym buntem, a zarazem zwyczajem młodzieży, był czyn małej Marii, która wracając codziennie ze szkoły wraz z koleżanką, miała w zwyczaju spluwać na pomnik ufundowany przez cara na cześć polskich przeciwników powstania listopadowego. Jeśli zapomniała o swojej codziennej patriotycznej „powinności”, wracała i spluwała dwukrotnie.

W 1873 roku ojciec Marii za tajne nauczanie polskiej historii został zwolniony z funkcji zastępcy dyrektora i cała rodzina Skłodowskich po raz kolejny musiała się przeprowadzić. W nowym domu dla podratowania sytuacji finansowej rodziny Władysław otworzył niewielką szkołę z internatem dla chłopców. W tym samym roku do domu wróciła matka Marii z Zosią. Niestety stan zdrowia Bronisławy nie uległ znacznemu polepszeniu. Przykre życiowe doświadczenia rodziny Skłodowskich pojawiły się także rok później. Nadchodziła wielka tragedia, która na zawsze miała zmienić życie Mani. Wśród uczniów Władysława wybuchła epidemia tyfusu. Dwie siostry Marii – Zosia i Bronia – zapadły także na tę chorobę. Młodsza, Bronka, pokonała chorobę, jednak najstarsza siostra, Zosia, nie przezwyciężyła choroby i w wieku zaledwie piętnastu lat, 31 stycznia 1876 roku, zmarła. Tę tragedię opisała Ewa Curie:

Pewnej tragicznej środy ojciec zaprowadził Józia, Helę i Manię do swojej najstarszej dziewczynki. Biało ubraną i – mimo króciutko przy samej skórze ściętych włosów piękną – jak marzenie, jak obraz, ujrzeli ją po raz ostatni. Z trumny przesłała im ostatni uśmiech warg zastygłych.

Był to ogromny cios dla Skłodowskich. Helena Skłodowska-Szalay po latach wspominała: Śmierć najstarszej naszej siostry fatalnie wpłynęła na naszą matkę, która nie mogła pogodzić się ze stratą dziecka. Bronisława ciężko przeżyła stratę córki, która jeszcze nie tak dawno była jej przyjacielem, opiekunem, nadzieją na lepsze dni. Wpłynęło to na pogorszenie jej stanu zdrowia. Władysław Skłodowski w liście do syna z 1877 roku relacjonował: wszystko byłoby dobrze, gdyby mama była silniejszą i zdrowszą, dotąd w stanie jej zdrowia nie ma widocznej różnicy na lepsze. Niestety rok później, w 1878 roku w wieku czterdziestu dwóch lat matka Marii zmarła. Helena we wspomnieniach opisała ostatnie pożegnanie z matką: Zgromadziliśmy się przy jej łóżku, a ona, patrząc na nas ze smutkiem, zrobiła znak krzyża nad naszymi głowami i powiedziała gasnącym głosem: Kocham was. Nazajutrz odeszła. Śmierć matki była dla Marii wielką stratą. Jako już dojrzała kobieta napisała: Cios ten był pierwszym poważnym zmartwieniem w mym życiu i pogrążył mnie w głębokiej rozpaczy. Jej starsza siostra, Helena, pisała, że Maniusia najczęściej siadywała gdzieś w kąciku i płakała gorzko; zalewała się łzami, nie dając się pocieszyć. Mania była przecież małą, zaledwie jedenastoletnią dziewczynką, która pragnęła objęć matki, jej czułości i pocałunków. Czas 1878 roku sprawił, że Mania przestała wierzyć w Boga. Wcześniej przez wiele lat modliła się, aby oszczędził matkę, a zabrał ją: Spraw, niech ja umrę, byle ona żyła. Bóg nie przyjął jej ofiary i nie wysłuchał modlitw. Tę stratę będzie odczuwała do końca życia. Po latach we wspomnieniach napisała:

Urodziłam się w Warszawie 7 listopada 1867 roku jako ostatnie z pięciorga dzieci. Ponieważ jednak najstarsza siostra zmarła wcześnie, w piętnastym roku życia, pozostało nas czworo – trzy siostry i brat. Matka nasza, ciężko dotknięta stratą córki i wyczerpana długą chorobą płuc, umarła w wieku czterdziestu dwóch lat, pozostawiając męża z dziećmi w największym smutku. Miałam wtedy dopiero dziewięć lat, a mój najstarszy brat zaledwie trzynaście.

Irena Joliot-Curie, poświęcając matce krótkie wspomnienia, powiązała wydarzenia z dzieciństwa z tragedią, która spotkała Marię już jako dorosłą kobietę:

Kiedy jeszcze jako małe dziecko straciła matkę, opanowało ją tak silne poczucie buntu przeciw niesprawiedliwości losu, że na zawsze odeszła od wiary katolickiej, w której była wychowana. Po śmierci mojego ojca to samo poczucie buntu i rozgoryczenia sprawiło, że przez długie lata nie mogła o nim mówić. Dopiero pod koniec swego życia zaczęła go chętniej wspominać.

Po raz pierwszy Mania poszukiwała psychicznej odskoczni od ciężkiej codzienności. Ucieczkę znalazła w nauce. Później, jako dorosła kobieta to, właśnie w pracy będzie znajdować schronienie przed przykrymi doświadczeniami. W 1878 roku Maria rozpoczęła naukę w III Rządowym Gimnazjum Żeńskim. Uczyła się doskonale, nie miała kłopotu z żadnym przedmiotem. Z łatwością przychodziła jej nauka matematyki, historii, jak również języków obcych. Była też zauroczona literaturą i poezją, sama także pisała wiersze. Po latach wspominała:

Od dzieciństwa kochałam poezję i chętnie uczyłam się na pamięć długich nieraz utworów lub urywków z naszych wielkich poetów; do najbardziej ulubionych przeze mnie należeli Mickiewicz, Krasiński i Słowacki. Upodobanie to rozwinęło się jeszcze bardziej, kiedy nabrałam wprawy w językach obcych; wcześnie bowiem zaczęłam się uczyć francuskiego, niemieckiego i rosyjskiego. Szybko zasmakowałam w literaturze pięknej pisanej w tych językach. Później odczułam też potrzebę nauki angielskiego – i udało mi się poznać ten język i literaturę anglojęzyczną.

Jedynym kłopotem Marii byli nauczyciele – Rosjanie – wrogo nastawieni do Polaków i wrogo odnoszący się do uczniów. I jakie zawiłe uczucia, skomplikowane refleksje, jaką walkę wewnętrzną powoduje fakt, że przecież to, co ci nienawistni nauczyciele-ciemiężcy wykładają, jest ciekawe… że trzeba, kochając naukę, nienawidzić tych, którzy uczą…. Szykanowanie uczniów było na porządku dziennym. W napisanej po latach Autobiografii Maria wspominała:

Wartość nauki była nader wątpliwa, a atmosfera w szkole wprost nie do wytrzymania. Dzieci, wiecznie podejrzewane i szpiegowane, wiedziały, że jedna rozmowa po polsku albo nieostrożne słowo mogły poważnie zaszkodzić nie tylko im samym, lecz także rodzicom. We wrogim otoczeniu traciły całą radość życia, a przedwczesne uczucie nieufności i oburzenia przytłaczało jak zmora ich dzieciństwo. Z drugiej zaś strony tak nienormalne warunki rozwoju w stopniu najwyższym podniecały uczucia patriotyczne młodzieży polskiej.

Maria w szczególny sposób odczuwała niechęć niemieckich nauczycieli, panny Majer uczącej robót ręcznych czy pana Medinga, który nauczał języka niemieckiego. Być może ta mała Polka irytowała ich swoją indywidualnością, uporem, prostolinijnością, zdolnościami, doskonałą pamięcią. Panna Meyer szczególnie upodobała sobie gnębienie niezależnej i inteligentnej Marii. Miała do niej pretensje o jej kręcone włosy, jej niezależny charakter, „pogardliwy uśmiech”. Pewnego razu, udzielając reprymendy „krnąbrnej” Marii, powiedziała: Nie wolno ci patrzeć na mnie w ten sposób! Nie pozwalam ci spoglądać na mnie z góry! Maria, która była wyższa od nauczycielki o głowę, odparła: Kiedy, niestety, nie mogę inaczej…. Inteligentna i odważna riposta jak na tak młodą osóbkę. Nie dziwi jednak fakt, że życie pod ciągłą presją spowodowało, że Maria psychicznie dojrzała szybciej niż jej rówieśnicy. Była bardziej niż oni spokojna, wyważona w swych sądach, rozważna. Była bardziej słuchaczem niż duszą towarzystwa.

W liście do swojej przyjaciółki z gimnazjum, Kazimiery Przyborowskiej, czternastoletnia Maria napisała:

Czy wiesz, Kaziu! Ja jednak kocham gimnazjum; może się roześmiejesz, a jednak powiem Ci, że je kocham, i to bardzo; teraz to widzę, choć nie myśl, żebym miała tęsknić do niego, o wcale nie! Ale nie martwi mnie myśl, że do niego powrócę, i nie zdaje mi się już, że te dwa lata takie będą strasznie ciężkie i długie nie do przebicia.

W 1883 roku, w wieku zaledwie szesnastu lat, Maria ukończyła III Żeńskie Gimnazjum Rządowe ze złotym medalem. Zdana matura bardzo ją ucieszyła, ale jednocześnie uświadomiła Marii, że dalsze zdobywanie wiedzy w zniszczonej i nękanej przez wrogów ojczyźnie jest niemożliwe. Maria zdawała też sobie sprawę, że jej zdolności intelektualne nie są w pełni rozwinięte i mimo doskonałych wyników w nauce ma pewne braki. Jednak na uzupełnienie i poznanie tych wszystkich cudów nauki przyjdzie jeszcze czas. Teraz Maria, przebywając na wakacjach, cieszyła się wolnością. W liście do Kazi Przyborowskiej pisała:

Nie czytam nic poważnego, same romansidła, w których Numa wychodzi zawsze za Pompiliusza. (…) Czuję się też niesłychanie głupią mimo patentu dojrzałości i godności osoby, która skończyła naukę.

Wysiłek intelektualny, matura w wieku szesnastu lat, ciągłe dokształcanie się, samorozwój, życie w ciągłym strachu i pod presją, ukrywanie patriotyzmu, a wreszcie – śmierć siostry i matki osłabiły i załamały Marię. Barbara Goldsmith, biografka uczonej, pisze wprost o jej załamaniu nerwowym: całymi dniami leżała w swoim łóżku, w zaciemnionym pokoju, nie odzywając się i niewiele jedząc. Władysław Skłodowski zareagował błyskawicznie: dla podreperowania sił postanowił ją wysłać do rodziny Boguskich na wieś. Tam Maria spędziła długie, roczne wakacje, po których wróciła do formy. Trudne lektury zastąpiła lekkimi powieściami. Spacery, wędrówki, świeże powietrze, kontakt z przyrodą, zbieranie poziomek, jazda konna, kąpiele w rzece latem, zimowe kuligi, biały mazur, oberek z figurami, doskonale nauczony walc – niemal oderwanie od codzienności sprawiły, że Maria odzyskała równowagę psychiczną. Broni zwierzała się, że pewno się w życiu mojem drugi raz tak nie zabawię oraz że byłam ogromnie wesoła, naśmiałam się i nażartowałam, jak chyba nigdy w życiu. A w liście do Kazi Przyborowskiej pisała:

Nie mogę uwierzyć, aby geometryja i algebra jeszcze istniały na świecie. Zupełnie o nich zapomniałam! (…) Nieraz przychodzi mi ochota śmiać się z siebie i z prawdziwą przyjemnością rozważam mój brak rozumu.

Po powrocie do Warszawy, we wrześniu 1884 roku, poznała Bronisławę Piasecką – nauczycielkę, wyznawczynię idei pozytywizmu. Pod jej wpływem Maria i jej siostry – Bronia i Hela zaczęły naukę na Uniwersytecie Latającym. W tym czasie Maria i Bronisława, chcąc podkreślić swoją niezależność i emancypację, ścięły włosy. Uważały się za pozytywistki. Na fotografii z 1886 roku, ofiarowanej przyjaciółce Marii Rakowskiej, siostry Skłodowskie napisały: Idealnej pozytywistce dwie pozytywne idealistki. Tutaj Skłodowskie poznały wybitnych profesorów, którzy przekazali im zakazaną przez władze wiedzę. Zafascynowane pozytywizmem zaczęły udzielać korepetycji, często w myśl ideałów – nieodpłatnie. Po latach Maria napisała:

Bardzo żywe wspomnienie zachowałam z owych zebrań. Pamiętam ich miłą atmosferę koleżeństwa i współpracy intelektualnej, do dzisiaj sądzę, że idee, którymi kierowaliśmy się wówczas, są jedyną podstawą, na jakiej można budować postęp społeczny. Nie można bowiem mieć nadziei na skierowanie świata ku lepszym drogom, o ile się jednostek nie skieruje ku lepszemu. W tym celu każdy z nas powinien pracować nad udoskonaleniem się własnym, jednocześnie zdając sobie sprawę ze swej osobistej odpowiedzialności za całokształt tego, co się dzieje w świecie, i z tego, że obowiązkiem bezpośrednim każdego z nas jest dopomagać tym, którym możemy stać się najbardziej użyteczni… .

Wspaniałość i wkład w kulturę i naukę polską Uniwersytetu Latającego polegały między innymi na tym, że posiadał świetnych nauczycieli i pedagogów i że był tajny. Przez to w dużej mierze specyficznie elitarny. Darmowe wykłady zawsze odbywały się w prywatnych mieszkaniach (między innymi u panny Sikorskiej i Piaseckiej), których adresy z powodów bezpieczeństwa zmieniały się bardzo często. Wykrycie przez władze rosyjskie takiego spotkania groziło zesłaniem na Syberię, a w efekcie śmiercią. Wykładowcami byli najczęściej profesorowie o wysokich kwalifikacjach akademickich. Studentki zaś tworzyły małe grupy, aby w razie niebezpieczeństwa ze strony carskiej kontroli wszystkie mogły spokojnie i szybko się rozejść. Nauczano biologii, anatomii, chemii, fizyki, a także nauk humanistycznych: prawa, socjologii, historii i literatury, zgodnie z pozytywistycznymi ideami takich umysłów współczesnej Europy jak Spencer, Comte, Pasteur, Darwin. Nauka odbywała się w języku polskim, przez co Uniwersytet Latający propagował polskość i patriotyzm. Młode siostry Skłodowskie były oczarowane zakazanym światem wiedzy. I tutaj Maria była najlepsza. Jej siostra Helena po latach napisała we wspomnieniach:

Profesor Mahrburg wykładał nam etykę i psychologię. Z braku książek mieliśmy kurs odtwarzać z notatek. Profesor kontrolował notatki bardzo starannie, chcąc je wykorzystać dla następnych zespołów. Otóż zeszyt Marii kwalifikował się jako obowiązkowy podręcznik. Nie znalazł w nim żadnego błędu! A przecież dobrze widziałam, że podczas wykładu bardzo mało notowała. Od czasu do czasu zapisała jakiś pojedynczy wyraz, jakieś zdanie. Kurs cały odtwarzała w domu z pamięci. A etyka nie jest łatwa, przynajmniej dla mnie była bardzo trudna.

Maria rozsmakowała się w zdobywaniu wiedzy. Musiała znaleźć sposób, aby móc podjąć studia. W jej głowie narodził się pewien pomysł, który musiała zrealizować. Musiała, chcąc zdobyć Sorbonę.

------------------------------------------------------------------------

N. Davies, Europa, rozprawa historyka z historią, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2010.

N. Davies, Boże igrzysko. Historia Polski, Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 2010.

Informacje na temat Muzeum Marii Skłodowskiej-Curie Polskiego Towarzystwa Chemicznego można znaleźć na stronie: http://muzeum-msc.pl/.

W Paryżu w Instytucie Curie znajduje się Muzeum (Musée) Curie – Institut Curie przy 1 Rue Pierre et Marie Curie (http://www.curie.fr/fr/node/205). Mieści się ono w laboratorium uczonej.

Informacje związane z pochodzeniem nazwy ulicy i jej historią zawdzięczam pani Małgorzacie Sobieszczak-Marciniak.

T. Kaczorowska, Córka mazowieckich równin, czyli Maria Skłodowska-Curie z Mazowsza, Akademia Humanistyczna im. Aleksandra Gieysztora, Związek Literatów na Mazowszu, Ciechanów 2011, str. 14.

Autobiografia Marii Skłodowskiej-Curie i wspomnienia o Piotrze Curie powstały w wyniku namowy amerykańskiej dziennikarki i późniejszej przyjaciółki Marie M. Meloney (Missy), inicjatorki podróży Marii do USA, gdzie wygłaszała wykłady, które umożliwiły jej zdobycie środków finansowych na zakup grama radu i wyposażenie paryskiego laboratorium. Maria była początkowo bardzo sceptycznie nastawiona do tego pomysłu. Często powtarzała, że w nauce nie powinniśmy interesować się ludźmi, lecz tylko faktami. Uległa jednak namowom Missy i w 1923 roku nakładem wydawnictwa Macmillan Company ukazała się książka zatytułowana Pierre Curie. Była to biografia Piotra oraz szkic autobiografii Marii. Tekst ten stanowi podstawę obecnego wydania.

M. Skłodowska-Curie, Autobiografia i wspomnienia o Piotrze Curie, Dom Wydawniczo-Promocyjny GAL, Warszawa 2004, str. 12–13.

E. Curie, Maria Curie, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1997, str. 15.

T. Kaczorowska, Córka mazowieckich…, op. cit., str. 18.

Ibidem, str. 11.

Doskonałą charakterystykę Józefa Skłodowskiego przedstawił Ireneusz Sadurski w pracy Józef Skłodowski – nauczyciel, dyrektor i wychowawca w szkołach Królestwa Polskiego w okresie międzypowstaniowym, „Annales Universitatis Marias Curie-Skłodowska”, Lublin–Polonia, vol. LXVI, z. 1, SECTIO F, 2011, 7–55.

Królestwo Kongresowe − Królestwo Polskie istniało w latach 1815–1918 jako integralna część imperium rosyjskiego, car był zarazem polskim królem.

http://kielce.gazeta.pl/kielce/1,35255,8168060,Znalazl_grob_babki_podwojnej_noblistki.html

S. Quinn, Życie Marii Curie, Prószyński i S-ka, Warszawa 1997, str. 20.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 15.

Ibidem, str. 17.

Ibidem, str. 43 oraz M. Sadowski, M. Sobieszczak-Marciniak, Maria Skłodowska-Curie. Fotobiografia, Studio Emka, Warszawa 2011, str. 18−19; powyższym opisom towarzyszą fotografie młodych Skłodowskich.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień o Marii Skłodowskiej-Curie, Nasza Księgarnia, Warszawa 1958, str. 9.

Ibidem, str. 49.

Język rosyjski został wprowadzony w zaborze rosyjskim jako język urzędowy 6 czerwca 1867 roku.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień…, op. cit., str. 10.

W tym samym czasie zdiagnozowano pierwsze objawy choroby u Bronisławy Skłodowskiej.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 22.

Ibidem, str. 38.

R. Reid, Marie Curie, Camair Press, London 1984, str. 15.

M. Bragg, Na barkach gigantów. Wielcy badacze i ich odkrycia od Archimedesa do DNA, Prószyński i S-ka, Warszawa 2004, str. 164.

S. Quinn, Życie Marii Curie, op. cit., str. 33.

Ibidem, str. 29.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 21.

S. Quinn, Życie Marii Curie, op. cit., str. 43.

Ibidem, str. 45.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 49.

Ibidem, str. 34.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień…, op. cit., str. 12.

S. Quinn, Życie Marii Curie, op. cit., str. 53.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień…, op. cit., str. 12.

M. Skłodowska-Curie, Autobiografia…, op. cit., str. 12.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień…, op. cit., str. 12.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 36.

M. Skłodowska-Curie, Autobiografia… (Maria podaje mylnie swój wiek w chwili śmierci matki), op. cit., str. 12.

I. Joliot-Curie, Wspomnienia o Marii Skłodowskiej-Curie, „Postępy Fizyki”, tom 6, 1955, str. 43.

M. Skłodowska-Curie, Autobiografia…, op. cit., str. 14.

M. Sobieszczak-Marciniak, Maria Skłodowska-Curie, Kobieta wyprzedzająca epokę, Multico, Warszawa 2011, str. 30.

M. Skłodowska-Curie, Autobiografia…, op. cit., str. 13.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 47.

Barbara Goldsmith utrzymuje, że Maria od wczesnych lat młodzieńczych zdradzała skłonności do depresji, na którą cierpiała całe życie. Nie do końca podzielam ten pogląd. Należy pamiętać, że doznała ona wielu traumatycznych i trudnych przeżyć tak w dzieciństwie (śmierć siostry, matki, nękanie przez zaborcę – szczególnie odczuwane w gimnazjum), młodości (odpowiedzialność za utrzymywanie siostry, tęsknota za bliskimi), jak i w wieku dojrzałym (poronienie, tragiczna śmierć męża, „afera Langevina”, ciągła walka o należną jako naukowcowi pozycję w świecie zdominowanym przez mężczyzn). Według mojej opinii przede wszystkim nie powinniśmy mylić przeżywania żałoby czy straty z depresją. Sytuacje przypomniane powyżej sprzyjają raczej przeżywaniu kryzysu, czyli czasowemu załamaniu opartemu właśnie na stracie związanej z dezorganizacją życia, a wiążącemu się z bezskutecznym wysiłkiem pokonania chwilowych trudności. Trzeba pamiętać, że w chwilach wielkiego napięcia psychicznego Maria potrafiła racjonalnie działać i w domu, i w pracy (por. E. Włodarczyk, I. Cytlak Człowiek wobec krytycznych sytuacji życiowych, Wydawnictwo UAM, Poznań 2011, str. 311–318). D.G. Myers definiuje zespół depresyjny jako zaburzenia nastroju, w których bez widocznej przyczyny następuje trwające kilka tygodni przygnębienie, poczucie braku własnej wartości oraz zniechęcenie do wykonywania codziennych czynności (Psychologia, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003, str. 568). Z drugiej strony osoby dorosłe, które doświadczyły straty matki przed jedenastym rokiem życia (matka zmarła, gdy Maria miała jedenaście lat) i przechodzą obecnie lub przechodziły w niedawnej przeszłości kryzys, wykazują trzy razy większą predyspozycję do zapadania na depresję (por. M.E.P. Seligman, E.F. Walker, D. L. Rosenhan, Psychopatologia, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2003, str. 282–283). Sama Maria z kolei, jako dojrzała już kobieta, swój stan psychofizyczny określała jako zmęczenie, wyczerpanie, problemy z nerwami. Reasumując, Maria mimo wielu trudności potrafiła cieszyć się życiem i korzystać z niego.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 48.

K. Kabzińska, M.H. Malewicz, J. Piskurewicz, J. Róziewicz, Korespondencja polska Marii Skłodowskiej-Curie. 1881–1934, Instytut Historii Nauki PAN, Polskie Towarzystwo Chemiczne, Warszawa 1994, str. 5.

B. Goldsmith, Geniusz i obsesja…, op. cit., str. 22.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 55.

Ibidem, str. 55.

Ibidem, str. 51.

K. Kabzińska, M.H. Malewicz, J. Piskurewicz, J. Róziewicz, Korespondencja polska…, op. cit., fot. 6.

E. Curie, Maria Curie, op. cit., str. 66.

H. Skłodowska-Szalay, Ze wspomnień…, op. cit., str. 26.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: