Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Osobisty przewodnik po depresji - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 marca 2016
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Osobisty przewodnik po depresji - ebook

Kategoria: Poradniki
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-65456-04-5
Rozmiar pliku: 1,1 MB

FRAGMENT KSIĄŻKI

.

Czarna nić i rzeka podziemna

Są ludzie, w których zawsze wyczuwa się nutę smutku, nawet w uśmiechu. Już jako dziecko miałem skłonność do poważnej refleksji, a kiedy byłem młody, pytano mnie często, dlaczego jestem taki smutny. I piszę mroczne wiersze. Dziwiły mnie te pytania. Własnego smutku zwykle się nie czuje. Teraz, kiedy czytam swoją dawną poezję, widzę jednak tam depresyjną nutę.

Zostałem poczęty w domu wśród ruin, ale był to dom jak na tamte czasy luksusowy, mieszkali w nim pisarze. Stał więc wśród ruin po powstaniu i rozbrzmiewał stukotem maszyn do pisania. W lecie pachniało wokół bzami i śmiercią. Rodzice kochali mnie, ale miłością tamtych czasów, więc głównie zajmowała się mną babcia, matka mojej mamy. Ojciec był poetą z głową w chmurach, siedział przy swoim biurku, które teraz stoi za moimi plecami, już zabytek, i stukał na maszynie nie tylko wiersze, też eseje, książki biograficzne, genialnie przekładał poezję, słynne są jego przekłady Rilkego. Matka moja, Mieczysława Buczkówna, pisała książki dla dzieci i wiersze dla dzieci i dla dorosłych. Ojciec był o 21 lat starszy od mojej matki. Identyczna jest teraz różnica między mną i moją drugą żoną. Oboje rodzice mieli traumatyczne doświadczenia w czasie wojny. Przekazali mi zapewne swoją trwogę, musiała rzucić cień na moje życie. Nie tylko na moje. To jest klątwa całego pokolenia.

Urodziłem się w roku 1950, trudny to był czas społecznie i politycznie, ale w bliskiej historii były lata znacznie gorsze na urodzenie się. Do grozy niedawnej hitlerowskiej okupacji doszła groza stalinowskiego terroru i, jak potem mawiał mój ojciec, „odwrotnego myślenia”. On sam padł ofiarą fikcji, w czym na pewno pomógł mu zwykły strach i wcześniejsza okupacja, którą, mając żydowskie pochodzenie, przeżył dzielnie w Warszawie, ucząc nawet na tajnych kompletach. Przeżył cudem. Takie doświadczenia zostawiają trwałe blizny. W moim ojcu zawsze były wielkie wyrzuty sumienia ze względu na stalinizm, chociaż szybciej niż inni się z tego wycofał, ale też rozpacz istnienia, która dręczyła go szczególnie wcześnie rano, kiedy się budził. Już jako dziecko czasami słyszałem jego poranne jęki i skargi. Nie miał jednak nigdy depresji, ta rozpacz była metafizyczna, jak jego poezja. A też czuł się niedoceniony i pomijany jako artysta. I miał dramat ze swoim żydowskim pochodzeniem, które mu wypominano, a czuł się do szpiku kości polskim artystą, pisarzem, który całą polską poezję znał na pamięć, kochał bez granic i tak wiele o niej pisał. Biografia Adama Mickiewicza pióra mojego ojca, przetłumaczona na kilkanaście języków, była przez długie lata lekturą w polskich szkołach.

Matka moja była prawie dzieckiem, gdy jej ojciec – legionista i bohater wojny 1920 roku, kawaler Virtuti Militari, odznaczony krzyżami walecznych, zawodowy oficer – zginął śmiercią bohatera w obronie Warszawy we wrześniu ’39 roku. W czasie wrześniowej ucieczki podczas bombardowania pociągu moja mama widziała, jak siedzącemu w pobliżu chłopcu odłamek bomby urwał nogę. W czasie okupacji jej matka, moja babcia, z trójką dzieci nie dawała sobie rady, więc ten czas miał wymiar dramatu. Mama w czasie powstania była u sióstr urszulanek na Solcu, pracowała w powstańczym szpitalu. Potem w przebraniu zakonnicy opuściła płonącą i zrujnowaną Warszawę.

Zimny chów

W latach 50., na które przypada moje dzieciństwo, mimo wojny, a może dzięki niej, nadal preferowano surowe metody wychowawcze, tak zwany zimny chów, co miało dotyczyć przede wszystkim chłopców. Teraz już wiemy, że te metody, tak cenione w Prusach Wschodnich, stworzyły pokolenie ludzi o żelaznych sercach. To oni dokonali największej zbrodni w historii świata, wcielając w życie idee Hitlera. Należało nie okazywać uczuć, unikać przytulania, szczególnie chłopców. Jak malec płacze, pozwolić mu się wypłakać – „to dobre na płuca”. Myślę, że moja matka chętnie przyjęła rady doktor Misurewicz, także dlatego, że sama padła ofiarą podobnych metod wychowawczych, poza tym tak było wygodniej. Nie miała jednak ostatecznej pewności, że postępowała właściwie. Po latach opowiadała mi więc o tym jako o pewnym wynaturzeniu. – Takie były czasy – tłumaczyła się. Kiedyś, gdy płakałem, wystawiła mnie w wózku do kuchni. Lekarka radziła – niech się mały wypłacze, to jest dobre dla płuc.

A to już pamiętam, moje łóżko było w osobnym pokoju, raz w środku nocy przebiegałem w trwodze mrocznym korytarzem, gdzie mieszkał wilk, i wskoczyłem do łóżka mamy. Pamiętam jej gest irytacji, kiedy wyrzucała mnie z łóżka. Do dzisiaj nie mogę jej tego wybaczyć. Matka, co teraz widzę, za wcześnie zaczęła wyjeżdżać z ojcem, zostawiając mnie z babcią, miałem zaledwie kilka miesięcy, kiedy to się zaczęło. Wtedy była to jednak powszechna praktyka. Dzisiaj wiadomo, że to za wcześnie. Dostawałem więc w dzieciństwie sprzeczne komunikaty, wiele ciepła i miłości, czasami przerażającej miłości i nadmiernej, zalęknionej troski, a potem nagle fundowano mi zamrażarkę. W wieku pięciu lat miałem operację migdałków, matka nie mogła być wtedy z dzieckiem w szpitalu, wspominam to jako koszmar, ale pamiętam, a podobno najgorsze są traumy, po których nie ma pamięci. Jaki to ma wpływ na moje stany obecnie, nie wiem i nigdy się tego nie dowiem.

Choroba dwubiegunowa mojej matki

Między moimi rodzicami istniała duża różnica wieku, byli jednak dobrym małżeństwem, łączyła ich pasja do poezji, do sztuki, oboje mieli romantyczną naturę. Ale nawet w najlepszych związkach zdarzają się katastrofy. W 1972 roku mój ojciec nagle zapałał romantycznym uczuciem do pewnej pani, znanej krytyczki literackiej. Wcześniej domator, bezradny i niezdarny, nagle zaczął wychodzić z domu, na dodatek w podniosłym nastroju. Matka od razu się zorientowała. Zależność mojego ojca od mojej mamy była tak duża, że pytał ją, jaki krawat ma założyć na randkę. Moim zdaniem ten związek nie został skonsumowany, miał tylko romantyczną, bezcielesną stronę, ale matka bardzo to przeżyła, jak wszyscy była wrażliwa na odtrącenie. W końcu jej ojciec też pewnie jakoś ją odtrącał, skoro był niechcianym synem austriackiej aktorki oddanym polskiej rodzinie na wychowanie. Odtrąceni zwykle odtrącają, to idzie potem dalej jak klątwa pokoleń. Uczuciowa zdrada była dla mojej mamy szokiem. I wtedy miała pierwszy epizod depresyjny, który potem przerodził się w chorobę afektywną dwubiegunową. To są naprzemienne okresy depresji i manii. Zdumiewająca choroba, jakby bogatsza forma depresji o kosmicznej sile, ze swoim rewersem. Esencja rozpaczy, a potem esencja radości życia, czasami w formie paranoidalnej.

Mój ojciec zmarł w 1983 roku. Jako jedynak miałem chorobę matki na głowie przez czterdzieści lat. Zejściem do piekła były jej okresy depresyjne, ale bardziej bałem się jej manii, poczucia wszechmocy, fantastycznych pomysłów, które, chcąc nie chcąc, kończyły się na mnie, czułem się jak ojciec szalonego dziecka, któremu wydaje się, że wszystko może, a ściany dają pieniądze.

------------------------------------------------------------------------

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

------------------------------------------------------------------------
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: