Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Osobliwość a przedsiębiorczość - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
1 grudnia 2012
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
Produkt niedostępny.  Może zainteresuje Cię

Osobliwość a przedsiębiorczość - ebook

 

To nowy projekt, nawiązujący do działalności edukacyjnej jego pomysłodawców: Roberta Kroola i Jarosława Sikory, skierowany do licealistów i studentów.

Twórcy są przekonani, że oprócz wiedzy i sprawności merytorycznej obecnie coraz większe znaczenie odgrywają umiejętności praktyczne.Dlatego projekt LifeSkills to nie tylko seria książek, ale i intensywny program szkoleniowy.

Projekt LifeSkills kształtuje u przyszłych liderów społeczności cztery grupy kompetencji:

1. Pomysłowość, a twórczość i przedsiębiorczość,
2. Logika, a przenikliwość i czujność,
3. Samodzielność, a współdziałanie,
4. Komunikacja a erystyka, dialektyka i retoryka.

Robert Krool
W prestiżowych rankingach magazynu „ThinkTank” (badania wsparte danymi z Instytutu Monitorowania Mediów oraz firmy Google) od lat uznawany za jednego z najbardziej cenionych doradców biznesowych w Polsce. Biegły sądowy z zakresu reorganizacji i restrukturyzacji oraz strategii i oceny ryzyk prowadzenia przedsiębiorstw.
Autor siedmiu książek, w tym bestsellerów Wolni i zniewoleni oraz Standardy Kierowania Zespołem Handlowym.
Ma za sobą 25 lat doświadczeń w prowadzeniu własnych firm oraz coachingu, przeszkolił ponad 500 tysięcy specjalistów i menedżerów. Pomysłodawca opartej na wolontariacie, ogólnopolskiej akcji społecznej skierowanej do młodzieży, promującej wiedzę o przedsiębiorczości – Projekt 21; współtwórca programu rozwoju talentów High Flyer. Od wielu lat związany z edukacją profesjonalną młodzieży i rodziców; jako tutor wskazuje obszary wspólne dla działalności rodzicielskiej i menedżerskiej. Autor szeregu programów edukacyjnych. www.krool.org

U jednych Robert Krool budzi niepokój, a innych budzi ze snu. Należy do najbardziej wpływowych doradców biznesowych w Polsce, co potwierdzają nie tylko rankingi, ale i jego „osobliwe” publikacje, które biją po oczach logiką, rzadko współcześnie spotykaną. – dr Adam Mokrysz, członek zarządu Grupy Mokate


Kategoria: Psychologia
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-63773-82-3
Rozmiar pliku: 603 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

Wstęp

En­tu­zja­stycz­ne przy­ję­cie Pro­jek­tu 21 (www.pro­jek­t21.eu) wy­my­ślo­ne­go przez Ro­ber­ta Kro­ola uzmy­sło­wi­ło nam wszyst­kim, że wie­dza na te­mat przed­się­bior­czo­ści jest do­brem de­fi­cy­to­wym. Po­cząt­ku­ją­cy przed­się­bior­ca czy stu­dent kon­cen­tru­je się głów­nie na na­śla­do­wa­niu zna­nych przed­się­bior­ców. Lub go­rzej, kon­cen­tru­je się na ich do­rob­ku. To pro­wa­dzi do­ni­kąd. Oso­bo­wo­ści nie moż­na na­śla­do­wać. In­spi­ro­wa­nie się czy­jąś przed­się­bior­czo­ścią ozna­cza zu­peł­nie coś in­ne­go. Przed­się­bior­czość zda­niem Kro­ola za­kła­da te­sto­wa­nie wła­snych po­my­słów, ich róż­nych wa­rian­tów, a na­wet mo­de­li biz­ne­so­wych. To wnio­ski zdo­by­te na dro­dze do osią­ga­nia wła­snych efek­tów, ale też i do­zna­wa­nych po­ra­żek. Praw­dzi­wie au­tor­skiej dro­gi. Na­śla­do­wa­nie in­nych w biz­ne­sie spraw­dza się… rzad­ko.

W książ­ce tej czy­tel­ni­ka z pew­no­ścią za­in­try­gu­ją kwe­stie oso­bli­wo­ści i przed­się­bior­czo­ści. Je­śli cho­dzi o pierw­sze po­ję­cie Ro­bert Kro­ol nie od­wo­łu­je się do dzie­dzi­ny współ­cze­snych me­diów, gdzie ta czy inna oso­ba sta­no­wi me­dial­ną oso­bli­wość (ro­zu­mia­ną jako dzi­wac­two). Przy­wo­łu­jąc je na kar­ty swej książ­ki na­wią­zu­je do astro­no­mii, gdzie oso­bli­wość ozna­cza ob­szar, w któ­rym przy­spie­sze­nie gra­wi­ta­cyj­ne lub gę­stość ma­te­rii osią­ga­ją nie­skoń­czo­ne war­to­ści. We­dług fi­zy­ków oso­bli­wość po­win­na ist­nieć na po­cząt­ku Wiel­kie­go Wy­bu­chu, któ­ry naj­pew­niej dał po­czą­tek Wszech­świa­to­wi, jaki dziś zna­my. To wła­śnie nas in­te­re­su­je: Co było na po­cząt­ku?, Co musi się stać, ja­kie mu­szą zo­stać speł­nio­ne wa­run­ki, aby na­stą­pił wiel­ki wy­buch w na­szym ży­ciu?, Co musi się stać, aby wszyst­ko mo­gło się zmie­nić?, Aby wszyst­ko mo­gło się stać na nowo? Od­po­wie­dzi będą za­ska­ku­ją­ce. Gdyż wie­le z tych spraw oscy­lu­je wo­kół re­al­nych w na­szym spo­łe­czeń­stwie „czar­nych dziur” na tle wie­dzy. Zda­niem au­to­ra dziś lu­dzie za­miast wie­dzy wy­bie­ra­ją opi­nie i po­glą­dy.

Dru­ga kwe­stia to przed­się­bior­czość. Ro­bert Kro­ol in­ter­pre­tu­ję ją w spo­sób naj­szer­szy z moż­li­wych: jako otwar­tą po­sta­wę wo­bec ży­cia. Przy­jąw­szy ta­kie po­dej­ście mo­że­my od­no­sić suk­ce­sy na wszel­kich po­lach, a biz­nes jest tyl­ko jed­nym z nich. W jaki spo­sób po­bu­dzać w so­bie prze­ni­kli­wość? Jak cie­szyć się po­my­sło­wo­ścią? Czy war­to czuj­ność uczy­nić swo­im ce­lem i dla­cze­go na­le­ży uni­kać uśpie­nia? Ro­bert twier­dzi, że war­to na ta­kie py­ta­nia od­po­wia­dać. Bo przed­się­bior­czość to sen­sow­na dro­ga do sa­mo­re­ali­za­cji.

Ni­niej­sza książ­ka jest zbio­rem in­te­lek­tu­al­nych in­spi­ra­cji skie­ro­wa­nych przede wszyst­kim do tych, któ­rzy się za­sta­na­wia­ją. Do tych, któ­rzy nie zde­cy­do­wa­li jesz­cze czy roz­po­cząć sa­mo­dziel­ną dzia­łal­ność go­spo­dar­czą, czy nie, i nadal tkwią w kor­po­ra­cjach lub na uczel­niach. Za­war­te w niej prze­my­śle­nia mogą być przy­dat­ne rów­nież tym, któ­rzy de­cy­zję już pod­ję­li, ale do­pie­ro roz­po­czę­li wę­drów­kę na dro­dze do sa­mo­re­ali­za­cji w biz­ne­sie, spo­rcie, edu­ka­cji, opie­ce zdro­wot­nej lub w wol­nych za­wo­dach.

Za­pra­szam czy­tel­ni­ków do kra­iny praw­dzi­we­go roz­wo­ju. Znaj­dzie­cie tu wie­le prak­tycz­nych po­my­słów, na­da­ją­cych się do na­tych­mia­sto­we­go za­sto­so­wa­nia. Ale jesz­cze istot­niej­sze jest, że książ­ka po­ma­ga w zro­zu­mie­niu za­sad rzą­dzą­cych świa­tem przed­się­bior­czo­ści i w nim obo­wią­zu­ją­cych oraz nie­oczy­wi­stych re­la­cji mię­dzy­ludz­kich. Dzię­ki do­świad­cze­niu au­to­ra (Ro­bert jest w przeded­niu ju­bi­le­uszu 25 lat dzia­łal­no­ści na wła­sny ra­chu­nek) bę­dzie­cie le­piej przy­go­to­wa­ni do star­cia z rze­czy­wi­sto­ścią.

dr n. med. Ja­ro­sław Si­ko­ra

le­karz i przed­się­bior­ca,

twór­ca Kur­su Si­ko­ry

– Ma­tu­ra Wy­so­kich Lo­tów

War­sza­wa, li­sto­pad 2012Od autora

Wie­lu z nas pro­wa­dzi ogra­ni­czo­ne ży­cie

nie dla­te­go, że mu­si­my, ale dla­te­go,

iż wy­da­je nam się, że nie mamy

in­ne­go wyj­ścia…

Wol­fgang Ama­de­usz Mo­zart całe ży­cie ucie­kał przed wie­rzy­cie­la­mi. Gri­sza Pe­rel­man roz­wią­zał hi­po­te­zę Po­in­ca­régo, jed­no z więk­szych wy­zwań ma­te­ma­tycz­nych. I tyle. Poza tym jest od­lud­kiem. Nie pra­cu­je, miesz­ka z mat­ką w klit­ce w Pe­ters­bur­gu i po­dob­no z ni­kim się nie kon­tak­tu­je. Nie chce na­wet przy­jąć mi­lio­na do­la­rów na­gro­dy za swo­je do­ko­na­nie. Nie od­po­wia­da na ofer­ty pra­cy z ca­łe­go świa­ta. Wie­lu wy­bit­nych spor­tow­ców nie jest w sta­nie skle­cić jed­ne­go zda­nia, i gdy­by nie sport zo­sta­li­by uzna­ni za lo­kal­nych pół­głów­ków. Po­zna­łem set­ki pra­cow­ni­ków na­uko­wych, aka­de­mic­kich, któ­rzy szczy­ci­li się bar­dzo wy­so­kim wy­ni­kiem w te­stach na in­te­li­gen­cję (przy­na­leż­no­ścią do Men­sy itp.) lub ogrom­ną wie­dzą w ob­ra­nej dzie­dzi­nie aka­de­mic­kiej, jed­nak oka­za­li się ludź­mi cał­ko­wi­cie bez­rad­ny­mi za­wo­do­wo, a nie­rzad­ko i ży­cio­wo. Wie­lu z nich po­zo­sta­je zu­peł­nie śle­py­mi na nada­rza­ją­ce się oka­zje, da­ją­ce moż­li­wość rze­czy­wi­ste­go wy­ko­rzy­sta­nia lub za­go­spo­da­ro­wa­nia wie­dzy, jaką dys­po­nu­ją. Że o zre­ali­zo­wa­niu ma­rzeń nie wspo­mnę…

A przed­się­bior­ca? To nie ase­ku­rant i mi­ło­śnik cie­płych po­sa­dek, po­zba­wio­ny mło­dzień­cze­go en­tu­zja­zmu. To god­ny uwa­gi czło­wiek z pa­sją, nie­stan­dar­do­wy ory­gi­nał, cho­dzą­cy po swo­je­mu i do­pi­na­ją­cy swe­go. Jak pio­nier, któ­ry nie za­mie­rza iść wy­dep­ta­nym szla­kiem i prze­cie­ra zu­peł­nie nową, lep­szą dro­gę! Ste­reo­typ przed­się­bior­cy-dziad­ka le­śne­go, zgod­nie z któ­rym ma on tyl­ko cele i pa­sje eko­no­micz­ne, przy­po­mi­na nie­od­par­cie tra­gi­ko­micz­ną po­stać Char­le­sa Du­el­la. Ów słyn­ny szef Biu­ra Pa­ten­tów i Zna­ków To­wa­ro­wych USA w 1899 roku zło­żył wnio­sek o li­kwi­da­cję swo­je­go urzę­du i uza­sad­nił to stwier­dze­niem: „Wszyst­ko, co moż­na wy­na­leźć, jest już wy­na­le­zio­ne”.

Teo­ria, że przed­się­bior­czość to do­me­na eko­no­mii i biz­ne­su jest tak samo błęd­na, jak – nie tak od­le­gła – wia­ra oby­wa­te­li Świę­te­go Ce­sar­stwa Rzym­skie­go, że Zie­mia jest pła­ska. Za­kła­da­nie wła­sne­go biz­ne­su, dzia­łal­ność go­spo­dar­cza to po pro­stu pew­ne for­my praw­ne, na­rzę­dzia po­dat­ko­we, któ­rym trze­ba spro­stać, by re­ali­zo­wać cele za­wo­do­we i wy­ko­ny­wać pra­cę. Dziś cele za­wo­do­we wy­zna­cza so­bie pra­wie każ­dy – to już po­wszech­ny stan­dard. Cze­go bra­ku­je lu­dziom za­sta­na­wia­ją­cym się nad swo­ją pra­cą i ży­ciem? Dłu­go­fa­lo­we­go sta­wia­nia so­bie ce­lów oso­bi­stych, ro­dzin­nych (in­we­sty­cje w sie­bie, oto­cze­nie, dzie­ci itd.), a tak­że pla­no­wa­nia spraw zwią­za­nych z pra­gnie­nia­mi ser­ca, du­szy oraz po­trze­ba­mi in­te­lek­tu i cia­ła.

Wska­zu­jąc na „przed­się­bior­czość”, mó­wiąc i pi­sząc na ten te­mat za­chę­cam do cze­goś więk­sze­go, szer­sze­go i głęb­sze­go! Do by­cia sobą, a nie czło­wie­kiem, ja­kie­go chcą z nas zro­bić inni, lub już zro­bi­li, za na­szym ci­chym przy­zwo­le­niem. Wska­zu­ję: zrób ze swe­go ży­cia dzie­ło sztu­ki! Uczyń to jed­nak po swo­je­mu: jako spe­cja­list­ka, ogrod­nicz­ka, czy mi­strzy­ni kuch­ni, me­ne­dżer, na­uko­wiec, spo­łecz­nik, ar­ty­sta, bu­dow­la­niec, pi­sar­ka, po­li­tyk, wy­kła­dow­ca, hy­drau­lik lub spor­to­wiec. Jako biz­nes­men też, nie­ko­niecz­nie ogra­ni­cza­jąc się do ce­lów eko­no­micz­nych! By­cie do­brym w tym, co się czy­ni, co­kol­wiek by to było, jest klu­czo­we. I jed­no­cze­śnie bar­dzo da­le­kie od sta­nia się eko­no­micz­nym klo­nem przed­się­bior­czych teo­rii ro­dem z la­mu­sa.

Je­śli jed­nak je­steś prze­ko­na­ny, że geny kon­tro­lu­ją two­je ży­cie i my­ślisz, że nie masz wpły­wu na to, ja­ki­mi ge­na­mi ob­da­rzo­no cię przy po­czę­ciu, masz nie­złą wy­mów­kę, by uwa­żać się za ofia­rę dzie­dzicz­no­ści. Sta­tus ofia­ry, to su­per­po­zy­cja dla wie­lu z nas. Je­śli zaś nie ge­ne­ty­ka jest przy­czy­ną mar­ne­go losu, to moż­na się­gnąć po re­li­gię, twier­dząc: „Wszyst­ko w rę­kach Boga” albo: „Bę­dzie, jak Bóg da”! Tu­dzież ewen­tu­al­nie: „Ja łażę, jak Je­zus każe…”. Świat jest prze­peł­nio­ny ludź­mi ży­ją­cy­mi w cią­głym stra­chu, iż pew­ne­go nie­spo­dzie­wa­ne­go dnia ich wła­sne geny lub ich do­bro­tli­wy oj­ciec Bóg, zwró­cą się prze­ciw­ko nim. Wie­lu wie­rzy, że są ze­ga­ro­wy­mi bom­ba­mi lub grzesz­ni­ka­mi przez uro­dze­nie. Peł­ni nie­pew­no­ści cze­ka­ją aż zo­sta­ną po­ka­ra­ni no­wo­two­rem lub inną cho­ro­bą, po­dob­nie jak zda­rzy­ło się to ich mat­kom, oj­com, bra­ciom czy sio­strom. Do tego do­cho­dzi jesz­cze wia­ra w prze­zna­cze­nie i przy­pi­sy­wa­nie mi­nio­nym zda­rze­niom je­dy­nej słusz­nej stra­te­gii – z góry usta­lo­ne­go ich sen­su i po­rząd­ku. Czy pró­bu­ją zro­bić to samo wo­bec przy­szłych wy­da­rzeń? No wła­śnie…. A nie­po­ro­zu­mie­nie z ko­re­la­cją i przy­czy­no­wo­ścią za­czy­na się już pod­czas de­ba­ty o fak­tycz­nej przy­czy­nie, któ­ra spo­wo­do­wa­ła na przy­kład cho­ro­bę, ja­kieś zda­rze­nie lub wy­pa­dek. Bo zu­peł­nie czym in­nym jest ko­re­la­cja zda­rze­nia z in­nym zda­rze­niem. W tym dru­gim przy­pad­ku nie ma mowy o sile kon­tro­lu­ją­cej. Tyl­ko o spra­wie sko­re­lo­wa­nej! Za­sta­nów się więc do­brze: kogo słu­chasz? I od­po­wiedz so­bie szcze­rze. Wiedz przy tym, że wy­lą­du­jesz nie gdzie in­dziej, ale bli­sko tego, kogo słu­chasz. Je­śli jest to ofia­ra lub fa­na­tyk ja­kiejś ide­olo­gii, upodob­nisz się do nie­go. Sta­niesz się taki jak on. Za­daj so­bie więc py­ta­nia: „Gdzie chcę być? Ja­kim czło­wie­kiem chcę być? Ja­kim fa­chow­cem w przy­szło­ści?”. I pod­kre­ślam: mo­żesz BYĆ, chciej BYĆ i już star­tuj w upra­gnio­nym kie­run­ku, by roz­wi­nąć się w peł­ni i iść swo­ją dro­gą.

Przy­zna­ję otwar­cie, że je­stem bar­dzo wy­czu­lo­ny na stwier­dze­nia typu: „To jest nie­moż­li­we!”. Hi­sto­ria na­szej cy­wi­li­za­cji po­twier­dza, że zwo­len­ni­cy „nie­moż­li­we­go”, ci sprzed 100, 15, a na­wet pię­ciu lat, współ­cze­śnie mo­gli­by ob­cho­dzić świę­to swej igno­ran­cji czy ra­czej aro­gan­cji. Przy­po­mnij­my lor­da Ke­lvi­na. Ten bar­dzo mą­dry, zna­ny i po­wa­ża­ny fi­zyk, ma­te­ma­tyk, przy­rod­nik, był przy­zwy­cza­jo­ny do au­to­ry­ta­tyw­ne­go in­for­mo­wa­nia oto­cze­nia o swo­im ge­niu­szu. Pod ko­niec XIX wie­ku stwier­dził w spo­sób bar­dzo ja­sny: „Ma­szy­ny la­ta­ją­ce cięż­sze od po­wie­trza są po pro­stu nie­moż­li­we do skon­stru­owa­nia”. Nie mi­nę­ło na­wet 10 lat i po­wa­ża­ny na­uko­wiec zo­ba­czył na wła­sne oczy cał­ko­wi­tą klę­skę swo­ich po­glą­dów, któ­rą za­fun­do­wa­li mu bra­cia Wri­ght. Czy to ko­niec kom­pro­mi­ta­cji Ke­lvi­na? Nie. Nie­zra­żo­ny jed­ną po­raż­ką, w dal­szym cią­gu hi­ste­rycz­nie in­for­mo­wał wszyst­kich o swo­ich mą­dro­ściach. Stwier­dził mię­dzy in­ny­mi, że „pro­mie­nie Roe­ntge­na ja­ko­by prze­świe­tla­ją­ce cia­ło są naj­zwy­klej­szą mi­sty­fi­ka­cją”. Fi­nał spra­wy zna­cie. Nig­dy za­tem nie mów „nig­dy”; nig­dy nie mów „nie­moż­li­we”. In­a­czej zbu­du­jesz tyl­ko ża­ło­sny po­mnik wła­snej aro­gan­cji.

Ta ostat­nia, jak sam za­ob­ser­wo­wa­łem, ma­le­je nie wraz z wie­kiem, ale z do­świad­cze­niem i roz­wo­jem czło­wie­ka. Na ten przy­kład w szko­le na­uczo­no nas nie­wie­lu po­trzeb­nych rze­czy. Na­to­miast wie­lu nie­po­trzeb­nych, któ­re po­tem w dal­szym ży­ciu sta­ją się ba­la­stem. Wpa­ja­no w nas mię­dzy in­ny­mi, że dzię­ki cięż­kiej pra­cy moż­na zajść da­le­ko, stać się nie­za­leż­nym, mą­drym oraz bo­ga­tym. Wy­ni­ka­ło­by z tego, że naj­bo­gat­si i naj­szczę­śliw­si lu­dzie to gór­ni­cy, hut­ni­cy, stra­ża­cy i po­li­cjan­ci…

W na­szych, obo­wiąz­ko­wych, szko­łach uczy się wszyst­kie­go tego, co tak na­praw­dę w ogó­le nie przy­da­je się w ży­ciu. Czy przy­da­je się bie­gła zna­jo­mość ana­to­mii pan­to­fel­ka? Czy po­trzeb­na jest zna­jo­mość bu­do­wy morsz­czy­nu pę­che­rzy­ko­wa­te­go? A może świat zba­wi na­sza wie­dza na te­mat cheł­bi mo­drej? Dla nie­wta­jem­ni­czo­nych, cheł­bia to krąż­ko­pław z typu pa­rzy­deł­kow­ców. Tego moż­na się do­wie­dzieć w pol­skiej szko­le i wie­lu in­nych rze­czy.

Jed­no­cze­śnie w szko­le bo­le­śnie bra­ku­je przed­mio­tów, dzię­ki któ­rym moż­na by­ło­by uczyć się pod­sta­wo­wych umie­jęt­no­ści: psy­cho­lo­gii suk­ce­su i po­raż­ki, bu­do­wa­nia szczę­śli­wych du­cho­wo związ­ków, pla­no­wa­nia do­bro­by­tu w ży­ciu i osią­gnię­cia po­myśl­no­ści w pra­cy za­wo­do­wej. Dla­te­go wie­lu do­ro­słym bra­ku­je przed­się­bior­czo­ści i prze­ni­kli­wo­ści w my­śle­niu o swo­im ży­ciu. Zaś cwa­niac­two i po­dejrz­li­wość, w nie­któ­rych śro­do­wi­skach po­wszech­ne, to kiep­skie sub­sty­tu­ty tych cech. Na­to­miast ob­wo­ły­wa­nie in­te­li­gen­cji, w tym wskaź­ni­ka IQ, wszech­mo­gą­cym spraw­cą suk­ce­su, na­le­ży do naj­bar­dziej głu­pich prze­ko­nań, z ja­ki­mi się spo­tka­łem. Świat za­chod­ni ma już za sobą epo­kę bez­kry­tycz­ne­go za­ufa­nia do te­stów IQ i wia­ry w to, że war­tość umy­słu czło­wie­ka da się usta­lić tak samo ła­two, jak ob­wód w pa­sie, wagę cia­ła lub jego tem­pe­ra­tu­rę. W na­szej czę­ści UE jed­nak prze­cięt­ny oby­wa­tel da­lej uwa­ża, że do­bre stop­nie (po­twier­dza­ją­ce wy­so­ki IQ!) oraz wzo­ro­we za­cho­wa­nie, w tym pod­dań­stwo wo­bec kie­ra­tu pe­da­go­gów, sta­no­wią szan­sę na uda­ne ży­cie. Ale czy zdo­by­cie wie­dzy z ja­kie­goś za­kre­su, zda­nie eg­za­mi­nów jest rów­no­rzęd­ne z umie­jęt­no­ścią wy­my­śle­nia i wy­ko­na­nia cze­goś sa­me­mu?

Wła­śnie to py­ta­nie za­da­ję so­bie od bli­sko 30 lat. Moje ob­ser­wa­cje, re­flek­sje i wnio­ski mogą cza­sa­mi wy­da­wać się dziw­ne. Wy­ni­ka to z fak­tu, że orę­do­wa­ne przez wie­lu „po­dą­ża­nie do źró­dła” ro­zu­miem kon­kret­nie jako: po­dą­ża­nie pod prąd! To prze­świad­cze­nie nie opusz­cza mnie od lat. Pa­trzę do­oko­ła i co wi­dzę? Że, za wspól­ne pie­nią­dze, kształ­ci­my i cer­ty­fi­ku­je­my lu­dzi, któ­rzy po­tem (czę­sto do koń­ca ży­cia) drep­czą w miej­scu. Wresz­cie wy­dep­tu­ją so­bie w zie­mi dziu­rę, z któ­rej na­wet nie wi­dać ich głów. Z ta­kiej per­spek­ty­wy nig­dy nie zo­ba­czą słoń­ca, ale cią­gle wi­dzą dno. Zgod­nie z za­sa­da­mi ko­mu­ny i bie­dy, nie dzia­ła się sys­te­mo­wo na ko­rzyść lu­dzi am­bit­nych i peł­nych ini­cja­ty­wy. Prze­ciw­nie, wy­cho­wu­je się sta­da prze­cięt­nia­ków, my­ślą­cych zgod­nie z uczel­nia­ną lub kul­tu­ro­wą dok­try­ną, a nie­rzad­ko i nie­udacz­ni­ków, któ­rzy jak le­min­gi mają w so­bie in­stynkt sa­mo­bój­stwa. Lub zwy­czaj­nie au­to­de­struk­cji. Za­miast bu­do­wać, cią­gle bu­rzą. Dzie­ło in­nych? Cza­sem tak, ale przede wszyst­kim ka­stru­ją sa­mych sie­bie… A to z ra­do­ści two­rze­nia, a to z sa­tys­fak­cji ży­cio­wej. Jak im się to uda­je? To pro­ste. Są w tym kie­run­ku wy­szko­le­ni!

Jed­nak je­śli je­steś tego wszyst­kie­go świa­dom, mo­żesz za­cząć się re­ali­zo­wać. Nie­waż­ne ile masz lat. W każ­dym okre­sie ży­cia mo­żesz roz­po­cząć swo­ją dro­gę oso­bi­stej przed­się­bior­czo­ści, okre­ślić swój styl ży­cia i zna­leźć po­mysł na sie­bie. Po­cząt­kiem tej dro­gi są za­wsze zwy­kłe ma­rze­nia. Resz­ta to już ich kon­se­kwen­cje… Może nie zdą­żysz zro­bić wszyst­kie­go, waż­ne, że za­czniesz ro­bić to, cze­go nie bę­dziesz póź­niej ża­ło­wał.

Jest to two­ja po­dróż ku oso­bi­stej sa­tys­fak­cji i wła­snym ko­rzy­ściom, któ­ra nig­dy się nie koń­czy. Bo praw­dzi­wym ce­lem jest po­dróż, a nie jej fi­nał.

Nie war­to łu­dzić się, że na swo­jej dro­dze na­po­tka­my czło­wie­ka, któ­ry da nam wszyst­ko, co jest nam po­trzeb­ne i cze­go pra­gnie­my. Ta­kich osób nie ma. A wła­ści­wie jest jed­na – każ­dy z nas może być dla sie­bie ta­kim czło­wie­kiem. Nie oszu­kuj­my się jed­nak – nie ma to nic wspól­ne­go z cza­ra­mi, któ­ry­mi moż­na na­pra­wić świat. Współ­cze­śnie wia­ra w moż­li­wo­ści czło­wie­ka zo­sta­ła za­stą­pio­na tzw. wia­rą w ab­so­lut. Jed­nak, w du­żym uprosz­cze­niu, Wszech­mo­gą­cy i Wol­ność to dwa prze­ciw­staw­ne so­bie po­ję­cia. To Wol­ność – a nie co in­ne­go lub ktoś inny – jest naj­wyż­szą war­to­ścią dla czło­wie­ka. I przy­zna­ję, że nie po­dzi­wiam przed­się­bior­czo­ści ide­olo­gów, ka­pła­nów oraz in­nych oszo­ło­mów kreu­ją­cych in­te­lek­tu­al­nie moc­no po­dej­rza­ne wi­zje i war­to­ści.

Jak zresz­tą moż­na im uwie­rzyć? Wszel­kie wie­rze­nia tego ro­dza­ju opar­te są na szczu­ciu jed­nych lu­dzi prze­ciw­ko dru­gim. Tak rzad­ko zda­rza­ją się my­śli­cie­le, któ­rych stać na ta­kie stwier­dze­nia, jak Gra­ha­ma Gre­ene’a: „Jako ka­to­lik dzię­ku­ję Bogu za he­re­ty­ków. He­re­zja to tyl­ko inne okre­śle­nie wol­no­ści my­śli”. Tak na­praw­dę he­re­zja jest tę­pio­na przez wszyst­kich dzier­ży­cie­li wła­dzy ob­ja­wio­nej. We­dług nich jest tyl­ko je­den Bóg i tyl­ko jed­na słusz­na do nie­go dro­ga, nie ma więc mowy o ja­kich­kol­wiek ne­go­cja­cjach. Jako wy­znaw­ca nie je­steś upo­waż­nio­ny, żeby my­śleć, ani, tym bar­dziej, żeby wąt­pić! Po­sta­wa nie­wier­ne­go To­ma­sza jest prze­cież dla chrze­ści­jan sy­no­ni­mem nie­wła­ści­we­go scep­ty­cy­zmu – wo­bec spra­wy, w któ­rą na­le­ży uwie­rzyć bez za­strze­żeń. A po­win­no być zgo­ła od­wrot­nie! Prze­cież ten fa­cet chciał twar­dych do­wo­dów, my­ślał ra­cjo­nal­nie, tak jak obec­nie my­śli­my nie­mal­że wszy­scy. Tak my­ślą rów­nież ci, któ­rzy mie­nią się naj­więk­szy­mi bo­ży­mi słu­ga­mi. Na ile więc wy­obraź­nia po­zwa­la nam wy­ko­rzy­stać otrzy­ma­ne in­for­ma­cje od in­nych? Za­wsze prze­cież każ­da oso­ba, któ­ra ośmie­li się gło­sić, że mia­ła lub ma z Bo­giem czy in­nym bó­stwem kon­takt, któ­re­go in­sty­tu­cje ko­ściel­ne nie są w sta­nie kon­tro­lo­wać, jest przez nie trak­to­wa­na jak zwy­kły oszust. Ra­cjo­nal­nie i po­dejrz­li­wie ba­da­ją każ­dy aspekt ob­ja­wie­nia/wi­dze­nia. Jak więc moż­na wie­rzyć lu­dziom, któ­rzy jed­no mó­wią, a dru­gie ro­bią? Tu upa­tru­ję fe­no­me­nu Ka­ro­la Woj­ty­ły, któ­ry nie­zmien­nie twier­dził, że „wszyst­kie dro­gi pro­wa­dzą w tym sa­mym kie­run­ku”.

Pierw­szym kro­kiem jest więc uświa­do­mie­nie so­bie, że przy­szłość za­le­ży przede wszyst­kim od nas. A klu­czo­wą spra­wą jest te­raź­niej­szość. To tu mu­si­my być obec­ni. To tu mu­si­my być prze­bu­dze­ni i wol­ni. Tyl­ko my sami mo­że­my so­bie po­móc, mu­si­my więc zmie­niać sie­bie, a nie in­nych i cały świat. My sami po­win­ni­śmy być so­bie przy­chyl­ni, na in­nych nie ma co li­czyć. Na tym za­sa­dza się obec­ność w rze­czy­wi­sto­ści.

Obo­wią­zek szkol­ny, jaki wpro­wa­dzo­no pod ko­niec XIX wie­ku, był wy­ni­kiem re­wo­lu­cji prze­my­sło­wej, a nie fi­lan­tro­pii. Za­ist­nia­ła po­trze­ba ma­so­we­go za­trud­nia­nia do ob­słu­gi ma­szyn w mia­rę wy­kształ­co­nych ro­bot­ni­ków, a nie ge­niu­szy. Ta sama po­trze­ba sta­ła się im­pul­sem do po­wsta­nia pierw­sze­go te­stu na in­te­li­gen­cję typu IQ. Po­dob­no na proś­bę władz Pa­ry­ża psy­cho­log Al­fred Bi­net i le­karz The­odo­re Si­mon opra­co­wa­li w 1905 roku test dia­gno­zu­ją­cy dzie­ci opóź­nio­ne w roz­wo­ju. Otrzeź­wie­nie przy­szło po wie­lu, wie­lu la­tach te­sto­ma­nii, ale jak wi­dać nie wszę­dzie. Od lat ob­ser­wu­ję lu­dzi, któ­rzy nic nie wie­dzą o tych te­stach, a na­wet o zwią­za­nych z nimi wy­mo­gach, lecz swo­ją wia­rą w nie biją na gło­wę sa­mych ich twór­ców i licz­ny per­so­nel ob­słu­gu­ją­cy „biz­nes te­stów na in­te­li­gen­cję”. I temu per­so­ne­lo­wi uda­ło się prze­ko­nać mi­lio­ny lu­dzi, że suk­ces ży­cio­wy za­le­ży od wy­so­ko­ści IQ! Fak­tem jest jed­nak, że nie sta­ło­by się to bez udzia­łu sa­mych za­in­te­re­so­wa­nych. Bo je­śli ktoś nie uwie­rzył­by, to ten cud nie miał­by miej­sca. Jako lu­dzie „idą­cy pod prąd” pa­mię­taj­my, że tyl­ko kłam­stwo wy­ma­ga ofia­ry z „wia­ry”, bo praw­da jest pro­sta i oczy­wi­sta…

Nie mo­żesz za­tem do­bi­jać sam sie­bie ta­ki­mi za­bo­bo­na­mi. Wia­ra w IQ może cię zdo­ło­wać, po­dob­nie jak wia­ra w prze­zna­cze­nie. A je­że­li nie bę­dziesz w do­brym sta­nie psy­cho­fi­zycz­nym, to nie ru­szysz z miej­sca. Więc je­śli nie za­dbasz o wła­sne do­bre sa­mo­po­czu­cie, to nie po­mo­żesz ani bli­skim, ani two­jej ka­rie­rze, ani ca­łe­mu świa­tu. A już na pew­no nie po­mo­żesz swo­je­mu szczę­ściu. Uwa­żam, że jed­nym z naj­więk­szych od­kryć ja­kie uczy­nił czło­wiek, i jed­ną z naj­więk­szych dla nie­go nie­spo­dzia­nek, jest una­ocz­nie­nie, że może on uczy­nić to, o czym ze stra­chem są­dził, że nie po­tra­fi uczy­nić.

Ro­bert Kro­ol

PS Żeby uła­twić czy­tel­ni­kom wy­pra­co­wa­nie wła­sne­go po­glą­du na te­mat po­ru­sza­nych spraw, na po­cząt­ku każ­de­go roz­dzia­łu przy­ta­czam au­ten­tycz­ną roz­mo­wę, któ­ra jest przy­czyn­kiem do dal­szych roz­wa­żań. Są to roz­mo­wy z eks­per­ta­mi, przed­się­bior­ca­mi, czy­tel­ni­ka­mi mo­ich ksią­żek, ko­re­spon­den­ta­mi lub po pro­stu zna­jo­my­mi. Ze wzglę­du na ich szcze­ry cha­rak­ter, dane roz­mów­ców i oma­wia­nych zda­rzeń zo­sta­ły zmie­nio­ne, na­to­miast treść roz­mo­wy za­wsze jest au­ten­tycz­na.

Mu­si­my do­pie­ro na­uczyć się sztu­ki ży­cia w świe­cie prze­sy­co­nym nad­mia­rem in­for­ma­cji.

A tak­że, jesz­cze trud­niej­szej, sztu­ki przy­ucza­nia in­nych do ży­cia w ta­kich wa­run­kach.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: