Ostatni samuraj - ebook
Ostatni samuraj - ebook
Generał Sławomir Petelicki, twórca jednostki specjalnej GROM w oczach rodziny, przyjaciół i podwładnych.
Kilkanaście wyjątkowych, nigdy wcześniej nie publikowanych rozmów o generale Petelickim. Poznajemy generała jako nastolatka, niesfornego rozrabiakę wzbudzającego respekt na podwórku i w szkole, od dzieciństwa zakochanego w służbach specjalnych i Jamesie Bondzie. Potem studenta prawa, oficera wywiadu działającego w Stanach Zjednoczonych i Szwecji, wreszcie widzimy go w roli swego życia – twórcy i pierwszego dowódcy jednostki specjalnej GROM. Z tych rozmów wyłania się generał ze wszystkimi swoimi wadami i zaletami, człowiek z krwi i kości: uparty, narwany, zadziorny, trochę narcystyczny, a jednocześnie zakochany w wojsku, swojej ojczyźnie, lojalny kompan, dobry ojciec, odważny żołnierz.
Wiele w tych opowieściach anegdot, zabawnych historii z dzieciństwa i dorosłego życia generała, prób odpowiedzi na pytania, co tak naprawdę stało się 16 czerwca 2012 roku, wreszcie wiele przemyśleń na temat przemijającego czasu. Ta książka jest także próbą pokazania Polski ostatnich 40 lat – przemian zachodzących w kraju, politycznych zawirowań i splątanych ludzkich losów, bo przecież bywało i tak, że przyjaciele z podwórka stawali po latach po dwóch różnych stronach barykady.
O Sławomirze Petelickim mówią m. in. jego brat Janusz Petelicki, żona Agnieszka, Gromosław Czempiński, Michał Komar, Wojciech Brochwicz, Romuald Szeremietiew, Stefan Markowicz, Henryk Socha, Krystyna Demska-Olbrychska i Daniel Olbrychski, Maryla Rodowicz, Aleksander Makowski, Vincent. V. Severski i żołnierze GROM.
Anita Czupryn – wieloletnia reporterka, publicystka „Polski The Times”, w 2010 roku nominowana do prestiżowej Nagrody Mediów Niptel za wnikliwą i odważną publicystykę na temat sytuacji polskich mediów, laureatka konkursu literackiego „Kobieta na zakręcie” organizowanego przez „Świat Literacki” i „Wysokie Obcasy”. Pasjonatka Indian Ameryki Północnej i fotografowania ptaków; blogerka.
Dorota Kowalska – absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach i paryskiej Sorbony. Dziennikarka „Polska The Times”. Zawodowe szlify zdobywała, pracując jako paryska korespondentka „Nowej Trybuny Opolskiej”, reporterka działu krajowego i działu reportażu „Super Expressu”, potem działu społecznego „Newsweeka”.
Kategoria: | Literatura faktu |
Zabezpieczenie: |
Watermark
|
ISBN: | 978-83-7554-708-5 |
Rozmiar pliku: | 6,7 MB |
FRAGMENT KSIĄŻKI
Szesnasty czerwca 2012 roku, sobota. Jesteśmy z żoną u przyjaciół na imieninach. Około osiemnastej dzwoni telefon, zerkam – numer Sławka. Wychodzę, żeby odebrać, i słyszę głos zrozpaczonej Agnieszki: „Sławek chyba popełnił samobójstwo. Co robić?”. „Dzwoń natychmiast na sto dwanaście, wezwij pogotowie ratunkowe, ja zawiadomię policję” – mówię. Uruchamiamy służby, powiadamiam wspólnych przyjaciół, a potem rozmawiam z Agnieszką, próbując ją uspokoić. Szok, refleksja. Wracają wspomnienia. Dla mnie to koniec imprezy.
Z generałem Sławomirem Petelickim poznaliśmy się w 1992 roku w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych. Kierowałem wtedy z ramienia policji grupą operacyjną Maraton, która rozpracowywała największe gangi w Polsce, przygotowując strategię walki z przestępczością zorganizowaną. Sławek formował Jednostkę Wojskową GROM, zabiegał o jej wyposażenie, pozycję. Już wtedy się zastanawialiśmy, jak wykorzystać potencjał GROM-u w walce z niebezpiecznymi przestępcami. W 1994 roku jednostka realizowała już pierwszą misję zagraniczną na Haiti.
Szybko przypadliśmy sobie do gustu. Obaj całe życie uprawialiśmy jakiś sport. Misja stworzenia elitarnych formacji, którymi moglibyśmy dowodzić, była naszym priorytetem. Osiągaliśmy sukcesy. Nie byliśmy koniunkturalni, zawsze staraliśmy się jak najlepiej służyć Polsce. Ta znajomość, później przyjaźń, trwała ponad dwadzieścia lat.
W 1995 roku Sławek odszedł z GROM-u (wyglądało to trochę dziwnie, odebrano mu jego ukochane dziecko), ale ponieważ był zbyt popularny, został pełnomocnikiem premiera do spraw zwalczania przestępczości zorganizowanej. Wówczas spotykaliśmy się znacznie częściej. Ja już kierowałem odpowiednią strukturą w policji, a on miał tworzyć coś ponadresortowego, jeszcze szerszego. Niestety, nigdy nie dostał żadnych uprawnień, delegacji do działania i po krótkim czasie zrezygnował.
Na szczęście po niespełna dwóch latach i zmianie władzy Sławek, ku ogromnej radości swoich żołnierzy, wrócił do GROM-u. Dalej rozwijał jednostkę, która dzięki niemu stała się jedną z najlepszych w świecie. Była zawsze otoczona nimbem tajemniczości, a służba w niej do tej pory jest marzeniem większości młodych mężczyzn w Polsce. W 1998 roku w uznaniu zasług otrzymał z rąk prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego stopień generała brygady, a bankiet w pałacu w Helenowie przeszedł do historii.
We wrześniu 1999 roku, kiedy wywołano sztuczną aferę wokół rzekomych nieprawidłowości w GROM-ie, pocieszałem Sławka: „Nie przejmuj się, ja kilka takich zawirowań już przeżyłem”. Wierzyłem w jego uczciwość. Sławek był człowiekiem z pasją, pewnym swojej misji, patriotą, a nie jakimś hochsztaplerem.
W 2001 roku na moim bankiecie generalskim był jednym z gości honorowych, mimo iż niektórym ministrom mogło się to nie podobać. Sławek funkcjonował już wtedy w biznesie, ja byłem zastępcą komendanta głównego policji i kierowałem pracą całej policji kryminalnej. Dosyć regularnie spotykaliśmy się w gronie szefów służb i ministrów. Rozmawialiśmy o sprawach bieżących, zagrożeniach dla bezpieczeństwa gospodarczego, patologiach w życiu publicznym. Później każdy na swoim odcinku próbował coś robić. Po pewnym czasie niektóre media nazwały nas „grupą trzymającą władzę”, choć nigdy takich zapędów nie mieliśmy.
W 2006 roku, kiedy po raz trzeci zostałem odwołany ze stanowiska (za brak dyspozycyjności politycznej) i zdecydowałem się odejść ze służby, pierwszy zaproponował mi pomoc Sławek. Powiedział: „Przyjdź do nas, jesteś wojownikiem, masz głowę na karku, pensję będziesz miał jak komendant główny”. Maksyma, iż prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, znowu okazała się słuszna.
Biznes w spółce chyba nie najlepiej mu się udał, ale w tym czasie bardzo dużo energii Sławek poświęcał na zapewnianie zajęć żołnierzom, którzy opuszczali GROM. Rozkręcił fundację, dbał o to, aby przechodzący na emeryturę mieli dodatkową uczciwą pracę. Niemal do końca prowadził projekty, w których chciał wykorzystać umiejętności swoich ludzi. Zdecydowanie lepiej radził sobie później jako doradca strategiczny w Ernst & Young, działając w obszarach związanych z bezpieczeństwem i wojskowością. Często poświęcaliśmy długie wieczory na dyskusje w gronie ekspertów i przyjaciół. Był organizatorem tych spotkań, duszą towarzystwa. Zawsze zajmował jednoznaczne stanowisko, czasami zbyt radykalne. W ostatnich latach ten radykalizm poglądów głosił w przesyłanych wszystkim znajomym SMS-ach – to pewnie niektórych trochę do niego zraziło, ale przyjaciele pozostali.
Niniejsza publikacja to wspomnienia członków rodziny oraz innych osób, które generała Sławomira Petelickiego znały najlepiej. A przyjaciół i znajomych miał tysiące. W Polsce i za granicą. Wśród artystów, polityków, ludzi biznesu, w służbach. Trudno znaleźć drugą tak barwną i twórczą postać. Pozostanie w naszej pamięci na zawsze.
Generał Adam Rapacki